Sceny z życia 6/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 6/2016

Wielkanocne inspiracje / DIY

KANTOREK KATJUSZKI

Wielkanocne inspiracje / DIY

Wianek wielkanocny / DIY

KANTOREK KATJUSZKI

Wianek wielkanocny / DIY

Nad morze w marcu

KANTOREK KATJUSZKI

Nad morze w marcu

Pieczone jabłka / w kuchni z Mają 2

KANTOREK KATJUSZKI

Pieczone jabłka / w kuchni z Mają 2

Sceny z życia 5/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 5/2016

Wspomnienia dla Mai

KANTOREK KATJUSZKI

Wspomnienia dla Mai

Mój luty

KANTOREK KATJUSZKI

Mój luty

Zapiekanka z kaszy gryczanej

KANTOREK KATJUSZKI

Zapiekanka z kaszy gryczanej

Książka czy czytnik?

KANTOREK KATJUSZKI

Książka czy czytnik?

Sceny z życia 4/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 4/2016

Jak kontroluję budżet domowy

KANTOREK KATJUSZKI

Jak kontroluję budżet domowy

KANTOREK KATJUSZKI

Bajki

Moje dziecko nie będzie oglądało telewizji czy bajek. Takie miałam plany będąc jeszcze w ciąży. Nie, bo wpatrywanie się bezmyślnie w ekran to zło! Przecież jest tyle innych form spędzania wolnego czasu. Na przykład książki! Moje dziecko będzie wpatrywało się w książki!  Urodziłam i trzymałam się postanowienia. Do pewnego momentu. Pamiętacie wakacyjny wpis o fontannie, o ten? Oglądanie bajek, to kolejny dowód na to, że dziecko zmienia nasze poglądy. Co się stało, że puściłam Teletubisie? Majkę dopadł kolejny wirus, miała wtedy około 10 miesięcy. Mi skończyły się pomysły na to jak ją zainteresować, a nawet jeśli jakiś się spodobał nie bardzo jej odpowiadał. Taka chorobowa szara rzeczywistość. Pewnie niejedna mama wie o co chodzi. Posadziłam więc na łóżku, otworzyłam laptopa i wyszukałam te Teletubisie. Eureka! No i nie wiem kto był bardziej zadowolony, ja czy Maja, za to w ekspresowym trybie osiągnęłyśmy zen. Od tego czasu, bajki przeplatały się w naszej codzienności. Raz więcej, raz mniej. Odkryłam świetne kanały na Youtube, skierowane do dzieci, takich jak Maja. Poznałyśmy świnkę Peppę, Bolka i Lolka, Reksia, Muminki. Nie mamy telewizora w domu, dzięki czemu unikamy niepotrzebnego wpatrywania się w niego. Bajki oglądamy przeważnie na laptopie, jednak gdy przychodzi weekend otwieramy kino domowe i wszystko wyświetlamy na rzutniku. Taka nasza celebracja tych dni razem. Obecnie Maja jest na tyle duża, że w swoim dziennym „grafiku” ma stałe pory na wkroczenie w bajkowy świat. Pierwszy czas na bajkę to ranek. Ułatwia mi to ogarnięcie śniadania i przygotowania wszystkiego na wyjście do przedszkola. 15 – 20 minut, Maja z ciepłym kakao w dłoniach, przeżywa losy Peppy. Drugi „blok” bajkowy to 18 i trwa 30 – 45 minut. Niekiedy wyczekiwany z utęsknieniem. Wtedy przeważnie leci bajka pełnometrażowa, ale jeśli się znudzi Maja wybiera coś innego. Pośród kilku wybranych przez nas pozycji, Majka ma dowolność wyboru. Co nie do końca jest dobre, bo wybór zmienia się czasami co 5 minut. Jednak daliśmy i nie odbierzemy. Są takie dni, kiedy wypada pora drzemki, a Maja nie pójdzie spać. Oczy się zamykają, jej nerwowość osiąga wyżyny, ale nie zaśnie. Wtedy ratuję nas kilkoma odcinkami Peppy i mam nowe dziecko, znowu chętne do zabawy. Świat się nie zawalił! Ba! Ja już nawet nie mam wyrzutów sumienia, że pozwalam na to”zło”. Przecież wszystko jest dla ludzi. Sama uwielbiam oglądać filmy i seriale. Dlaczego więc moje dziecko mam pozbawiać tej przyjemności? Zasady u nas są jasno określone. Maja nie ma z tym problemu. Kiedy ma być koniec zamyka laptop, czasami nawet przed upływem ustalonego czasu. Ten bajkowy świat wcale nie jest taki zły. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat i jak to u Was wygląda?

KANTOREK KATJUSZKI

9 różnic między moją pierwszą, a drugą ciążą

Mam to szczęście drugi raz być w ciąży. Dla mnie to stan wyjątkowy i niepowtarzalny. Wszyscy mówią, że każda ciąża jest inna. Zgadzam się z tym w stu procentach! I moje ciąże się różnią, a dostrzeganie tych różnic to dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie 1. Jestem spokojniejsza Nie zamartwiam się. Kiedy byłam w ciąży z Mają, każda drobnostka mnie stresowała. Tam zakuje, tam zaboli, a ja w trzy minuty przeszukiwałam internet czy aby nie dzieje się coś złego. Przed każdą wizytą czułam się jak przed maturą, żeby później wyjść z gabinetu z czerwonymi wypiekami na twarzy. Teraz wiem, że to wszystko niepotrzebne, a comiesięczne wizyty stały się dla mnie przyjemnością. A jeśli nawet, coś idzie nie tak, spokój to połowa sukcesu. Idzie mi całkiem nieźle i jestem z siebie naprawdę dumna. 2. Syn, a nie córka Kiedy dowiedziałam się o drugiej ciąży, w ogóle nie miałam preferencji czy ma to być syn czy córka. Naprawdę! Pasowały mnie obie opcje. Jeśli dziewczynka – super, bo Majuszka miałaby siostrę o której ja zawsze marzyłam. Poza tym te wszystkie piękne sukienki, dostałyby drugie życie! Ale mieć syna to również coś wyjątkowego. Dla mnie zupełnie inna bajka. Bardzo się cieszę! 3. Delikatne kopniaki Każde dziecko jest inne. Ja wiem to już teraz. Majuszka od samego początku była baletnicą. Tańczyła od rana do wieczora odbijając się od mojego brzucha. Nie ważne czy siedziałam, czy stała, czy spała, czy jadłam. Była w ciągłym ruchu. Z Maksiem jest inaczej. Jego ruchy są delikatne, głównie gdy siedzę bądź leżę. Ciekawe jaki będzie po drugiej stronie. 4. Nie czytam tysiąca poradników W sumie przeczytałam kilka książek o ciąży i pierwszym roku dziecka. Lepsze i gorsze. Wszystkie odłożyłam prawie 3 lata temu. Teraz do nich nie wracam, bo wiem jak się mają do rzeczywistości. Ja i moja intuicja to najlepsza encyklopedia. 5. Nie liczę niecierpliwie dni do końca Chociaż codziennie zerknę na aplikację na komórce, ile dni zostało do porodu, nie odliczam ich niecierpliwie. Zdaję sobie sprawę, że taki stan może się już nie powtórzyć, dlatego delektuję się każdym dniem i z przerażeniem obserwuję te mijające dni, które mijają znacznie szybciej niż wtedy, kiedy w brzuchu była Maja! 6. Słucham siebie i rozumiem swoje ciało Małego tego, sprawia mi to przyjemność! Obserwowanie zmian w moim ciele, jak dostosowuje się do tego małego Człowieka tam w środku. Jak ciało przygotowuje się do porodu. Ciąża to proces, idealnie zaprojektowany, na wszystko jest czas. Wcześniej takie nie widziałam. Przyjmowałam wszystko takie jakim jest, nie zastanawiając się nawet nad tym. Tyle straciłam! 7. Zwolniłam Trzy lata temu wydawało mi się, że co to ciąża, że przecież ja wszystko mogę. Studia, generalne porządki, bieganie za zakupy. Byłam chyba najbardziej aktywną ciężarną w Warszawie. Tak mam, że nie potrafię siedzieć na miejscu i nic nie robić. Jednak teraz wiem, że ciąża to taki czas w którym po prostu trzeba zwolnić. I zwolniłam. Jakie to przyjemne! 8. Smakuje cytrusami Wciąż mam ochotę na pomarańcze i grejpfruty! Sok pomarańczowy znika błyskawicznie. Pomarańcze mogłabym jeść na śniadanie, obiad i kolację i tak przez całą ciąże. Takie smaki to dla mnie nowość. W poprzedniej ciąży na nic szczególnego nie miałam ochoty. 9. Zapomniałam o moim rytuale Pamiętam z Mają, kiedy tylko dowiedziałam się w ciąży, nie wiem 4 – 5 tydzień zaczęłam smarować sobie brzuch. Zrobiłam z tego mini rytuał, na powitanie i zakończenie dnia. Nie zdążyłam tylko raz, ale wtedy za parę godzin Maja pojawiła się na świecie. Teraz jakoś o tym zapomniałam. Zaopatrzyłam się w kosmetyki, ale moja systematyczność w ich używaniu była mierna. Brzuch troszkę urósł i wzięłam się za siebie! Wróciłam do mojego ciążowego rytuału i mam nadzieję, że żaden rozstęp się nie pojawi. Podczas pisania tego wpisu, nasuwały mi się w głowie kolejne różnice. Spisując tutaj wszystkie wpis byłby nieskończenie długi.  Dlatego koniecznie dajcie znać czy chcecie poznać kolejne różnice między moją pierwszą ciążą, a drugą. 

Sceny z życia 3/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 3/2016

Jestem im potrzebna

KANTOREK KATJUSZKI

Jestem im potrzebna

Sceny z życia 2 / 2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 2 / 2016

Jak uszyć pelerynkę czerwonego kapturka / DIY

KANTOREK KATJUSZKI

Jak uszyć pelerynkę czerwonego kapturka / DIY

Nie takie chorowanie straszne

KANTOREK KATJUSZKI

Nie takie chorowanie straszne

W kuchni z Mają /1

KANTOREK KATJUSZKI

W kuchni z Mają /1

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 1 / 2016

Środa. Nastawiam budzik nieco wcześniej, żeby wstać przed Poślubionym i Majuszką. Szybko podnoszę się z łóżka ubielam swój ulubiony szlafrok i ciepłe skarpety. Później idę do kuchni, włączam czajnik, wyciągam kubek, wrzucam herbatę i zalewam wrzątkiem. Tylko do połowy! Po chwili dolewam mleka. Uwielbiam.  Środa, a taka mini niedziela w środku tygodnia. Jesteśmy w komplecie. Takie dni lubię najbardziej. Spokojne i bez pośpiechu. Otwierają się drzwi sypialni. Znak, że Majuszka z Poślubionym już wstali. Wskakujemy jeszcze na parę minut pod ciepłą kołdrę. Całą trójką. W mojej głowie tylko jedna myśl, jak mi dobrze! Jednak w brzuchach już burczy. Ja wybieram kierunek kuchnia, Oni pędzą do okna, bo spadł śnieg, który tak długo kazał na siebie czekać! Robię szybki przegląd lodówki, będą kolorowe kanapki, dla Majuszki wyjątkowe. Dlaczego dopiero teraz znalazłam tą wykrawaczkę w szufladzie? I kiedy w końcu nauczę się planować posiłki? Po śniadaniu ani śladu! Ubieramy kilka warstw na siebie. W przelocie szybka rozmowa z moją Mamą. Wychodzimy i jest! Śnieg! Można dotknąć, rozrzucić, podeptać. I znowu ta radość w tych małych oczach. Taka co to nie wiem jakich słów użyć by ją opisać. Idziemy do parku, nie rozumiem dlaczego wszyscy pochowani w domach. Cały park dla nas. Szkoda, że na sanki jeszcze za wcześnie. Czy uwierzycie w to, że Majka jeszcze nigdy nie jeździła na sankach?! Pierwsze orły na śniegu, szaleństwo na zjeżdżalni i huśtawce. Zimno mi, a Ona mogłaby tak bez przerwy. Przypominam sobie siebie te kilkanaście lat temu. Kulki śniegowe przyczepione do spodni, dłonie już prawie bez czucia, kolejna godzina na górce, a obiad wydaje się tak mało istotny. A dzisiaj na obiad najlepsza zupa na świecie. Produkcji Poślubionego, który jest moim osobistym mistrzem przyrządzania zup. Takich jakie lubię najbardziej. Gęstych! Z dużą ilością ziemniaków, marchewki i innych warzyw, koniecznie grubo pokrojonych. Robi takie specjalnie dla mnie. Dziękuję! Drzemka Mai. Jedna z moich ulubionych pór dnia. Chwila ciszy. Całe mieszkanie milczy, tylko radio cichutko gra. Robię sobie herbatę i nic więcej nie robię. Leżę. I przybiega Majuszka, rozczochrana i uśmiechnięta. Wskakuje pod mój koc. Tulimy dwie minuty, pięć, dziesięć, piętnaście. Jak ja ją uwielbiam! Zjadłabym w całości jak ciasto marchewkowe czekoladowe, które dzisiaj razem upiekłyśmy i które prawie się spaliło. Wszystko przez farby. Wciągnęło nas malowanie. Majuszkowe dzieła wychodziły spod ręki hurtowo i ekspresowo. Średnio trzy obrazki na minutę. To jest mamusia, to tatusia, to babcia, to pies, to kot, to jijus. Dopiero zgrywają zdjęcia na komputer, zachwycam się, że jijus – to naprawdę dzidziuś w brzuszku. Dobra jest! Ciasto uratowane w ostatnie chwili. W domu pachnie kakao. Za oknem już ciemno. Zaraz koniec dnia. Szkoda! Bardzo udana na mała niedziela w środku tygodnia.

Biblioteczka Mai / 4

KANTOREK KATJUSZKI

Biblioteczka Mai / 4

KANTOREK KATJUSZKI

#jestem uczciwa

Odkąd bliscy i znajomi dowiedzieli się, że nasza rodzina się powiększy, wciąż pojawia się jedno pytanie – czy Majuszka wie, że będzie miała rodzeństwo? Pytanie to śmiało może konkurować z pytaniem o to, czy będzie to brat czy siostra. To drugie jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe, ale pierwsze już trochę mniej. Oczywiście, że Maja wie o wszystkim. Jest to dla mnie naturalne, jest pełnoprawnym członkiem naszej rodziny.   To, że Majuszka praktycznie od samego początku wie, że będzie miała rodzeństwo jest dla mnie oczywistą oczywistością. Jestem uczciwym rodzicem i to nie tylko w tej jednej konkretnej kwestii. Jestem uczciwa na co dzień. Gdy idę do pracy to idę do pracy. Gdy jest mi źle i jestem zła mówię, że tak właśnie się czuję. Gdy jakieś zachowanie mi się nie podoba rozmawiamy o tym. Gdy razem z Poślubionym wychodzimy / wyjeżdżamy w pierwszej kolejności rozmawiamy o tym z Mają. Gdy idziemy do lekarza, rozmawiamy o tym co będzie się tam działo. Takich sytuacji w rodzicielstwie jest wiele. Jestem z tego dumna. Jednak bycie dzieckiem ma też swoje prawa. Świat bajkowy i zmyślony jest równie istotny. Dlatego i o tym staram się pamiętać. Jestem uczciwa również w relacjach z Poślubionym. Uważam, że to połowa sukcesu dla długotrwałego i szczęśliwego związku. Nie mamy cichych dni i nigdy takich nie było. Przeważnie wszystkie złości wykrzykujemy sobie, co też nie jest idealne, ale plusem niewątpliwie jest to, że staramy się mówić o wszystkim. O tym co złe, co nas rani, boli, dokucza, ale i o tym co sprawia nam radość i daje nam szczęście. Wciąż uczę się, że Poślubiony jednak nie potrafi czytać w moich myślach. Jestem uczciwa na co dzień. W relacji ze znajomymi i przyjaciółmi. W sklepie. W internecie. Na wakacjach i w pracy. Jest to dla mnie naturalne. Po prostu jestem uczciwa. Wiem też, że komukolwiek nie zadać tego pytania również odpowie, że jest uczciwy. Tylko my sami wiemy czy rzeczywiście tak jest. Każdy, kto może się pod tym podpisać powinien być z siebie dumny. Tym bardziej obserwując realia otaczającej nas rzeczywistości. Teoretycznie lepiej być nieuczciwym. Łatwiej. Szybciej. Jednak ja życie mam tylko jedno i chciałabym przeżyć je najlepiej jak potrafię i być uczciwa dla siebie samej. Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie Magda czyli motheratorka.pl. To właśnie ona stworzyła akcję #jestemuczciwy (wszystkie informacje o akcji znajdziecie TUTAJ). Bycie uczciwym powinno być naturalne jak oddychanie. Oczekuję tego nie tylko od siebie, ale również od innych. Ciekawa jestem jakie jest Wasze zdanie na temat uczciwości w związku, rodzicielstwie, w relacjach z bliskimi itd.?

KANTOREK KATJUSZKI

Witaj Nowy Roku

Nowy Rok przyszedł do nas w całkiem zwyczajnych warunkach. Ciepłe piżamy, szlafroki, grube skarpety, kapcie. W kieszeni szlafroka paczka chusteczek. W kubeczkach bezalkoholowy „szampan”. Tak zwyczajnie jeszcze nigdy nie było, ale kto wie, może to zwiastun tego, jaki ten rok będzie piękny. Bo za mną chyba jeden z lepszych powitań Nowego Roku.  No i jest. 2016. Póki co mroźny i słoneczny. Jakoś wyjątkowo nie mam żadnych postanowień. Zmieniłam je na marzenia, które kolekcjonuję w głowie i nikomu ich nie zdradzę. Chciałabym przeczytać więcej książek, obejrzeć więcej filmów z Poślubionym, upiec więcej pysznych ciast, czerpać więcej z każdego dnia, kochać bardziej Poślubionego, być jeszcze bliżej Mai. Bardzo chciałabym, żeby ten rok był taki od serca i dla serca. Nasz. Będzie wyjątkowy, to już wiemy. W czerwcu będzie nas więcej. Ciekawa jestem jak to będzie. Czasami mam pietra. Czasami nie mogę się doczekać. Chciałabym, żeby Maja w tym wszystkim nadal czuła się najbardziej kochaną dziewczynką na świecie. Chciałabym być bardziej świadomą swoich wartości kobietą. Chciałabym też być więcej tutaj, tak zagospodarować czas by kilka razy w tygodniu móc do Was pisać. Chciałabym, żeby Was wciąż interesowało co u nas. Chciałabym wiele rzeczy. Chciałabym żeby to był dobry rok dla mnie i dla Was. Szczęśliwego Nowego Roku!

Nasze Święta w obiektywie / 3

KANTOREK KATJUSZKI

Nasze Święta w obiektywie / 3

KANTOREK KATJUSZKI

Na Święta

Choinka ubrana. Z kuchni pachnie kompotem z suszonych owoców, kapustą, grzybami. Majuszka właśnie ucięła sobie popołudniową drzemkę. Spokojnie i bez pośpiechu. Idealnie. Niech tak będzie cały rok. W radiu mnóstwo świątecznych utworów. W większości powtarza się jedno zdanie, żeby ten dzień trwał cały rok. Bez kłótni. Bez złośliwości. Bez smutków. Tego Wam życzę. Żeby każdy dzień był dla Was wyjątkowy i żeby każdy z Was  o tym pamiętał. Wesołych Świąt!

Jestem gotowa na Święta

KANTOREK KATJUSZKI

Jestem gotowa na Święta

Pierniczenie

KANTOREK KATJUSZKI

Pierniczenie

Przepis na brownie doskonałe

KANTOREK KATJUSZKI

Przepis na brownie doskonałe

Przyjęcie urodzinowe w 2 godziny

KANTOREK KATJUSZKI

Przyjęcie urodzinowe w 2 godziny