Spokój i dźwięki ulubionej muzyki. Tak najbardziej lubię pracować w kuchni. Krok po kroku wykonywać poszczególne zadania. Na bieżąco sprzątać i nie zaśmiecać kuchni. Jednak pojawiła się w naszym życiu mała dziewczynka, która za każdym razem kiedy wykonuję coś w kuchni, targa swoje małe krzesełko by podejrzeć. Mogłabym wysłać wtedy Poślubionego z Mają na spacer, poprosić, żeby się nią zajął lub po prostu ją wyprosić. Ale po co? Pichcenie z dzieckiem może być przyjemnie, szybkie i czyste, tylko trzeba do tego strategicznie podejść.
Tym wpisem witam Was z nowym cyklem. „W kuchni z Mają” to krewny bardzo lubianego przez Was „Do brzucha malucha”. Niestety z upływem czasu cykl ten stał się nieaktualny. Większość posiłków Maja zjada w przedszkolu, a w domu jemy wszyscy to samo. Dlatego postanowiłam pozostać w temacie, ale nieco zmienić formę. Tak narodził się w mojej głowie pomysł na wpisy „W kuchni z Mają”, w którym to, chce pokazywać Wam proste przepisy na ciasta, ciasteczka, obiady czy podwieczorki, które możecie wykonać z asystą dziecka. Zapraszam!
Z Mają upiekłyśmy już niejedno ciasto i ugotowałyśmy niejedną zupę. Obie wyszłyśmy z tego cało i z uśmiechami na buzi. Uwielbiam widzieć to zaangażowanie w tych małych rączkach i dumę, że może zrobić coś „sala”, nawet jeśli chodzi o zamieszanie w misce łyżką. Nie lubię bałaganu w kuchni i czasu, który muszę poświęcić na jej sprzątanie. Dlatego zanim Maja wkroczy do akcji przygotowuję wszystkie składniki. Do miseczek wsypuję odpowiednią ilość mąki czy cukru. Wyciągam wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy wszystko gotowe zaczynamy czarowanie.
Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić przepisem na ciasto marchewkowe, ale nie takie tradycyjne, tylko z tym co uwielbiam najbardziej, czyli czekoladą, a właściwie z kakao. Przepis pochodzi z książki „Ciasta, ciastka i takie tam” Agaty Królak, wydawnictwa Dwie Siostry. Przepis błyskawiczny. Nie licząc czasu pieczenia przygotowanie ciasta to 10 minut. Nawet z asystą małego człowieka!
Tak jak pisałam wyżej, wszystkie składniki przygotowuję wcześniej. Zadaniem Mai, jest rozpoznanie składników i wrzucenie ich do miski zgodnie z przepisem. Miksowaniem zajmuję się ja, ale i tak mikser musi być kontrolowany przez jej rączkę. Ostatnie mieszanie również jest zarezerwowanie dla niej. Ja w tym czasie myję wszystkie zużyte miseczki i szykuję foremkę. W momencie przelewania do niej ciasta, kuchnia jest już czysta. Wstawiamy więc ciasto do piekarnika i idziemy bawić się dalej.
A jakie jest samo ciasto? Przepyszne! Marchewkowe robiłam wiele razy, ale w wydaniu z kakao pierwszy raz. Wilgotne i mocno czekoladowe. Poślubiony stwierdził, że mogłyśmy dodać więcej cukru. W przepisie jest napisane, aby na górę ciasta dodać lukier. Lukru za bardzo nie lubię. Następnym razem wierzch ciasta obleję polewą z mlecznej czekolady. Brzmi smacznie prawda?