Lodowa kreda, czyli trzyskładnikowa zabawa w sam raz na upały

MAMA W DOMU

Lodowa kreda, czyli trzyskładnikowa zabawa w sam raz na upały

Kolorowa kreda plus chodnik równa się dobra zabawa. Jako dziecko w ciepłe dni zamalowywałam płyty przed blokiem. Teraz przyglądam się jak moi chłopcy razem z sąsiadami ozdabiają chodniki, a nawet często przyłączam się do malowania. W jeden z upalnych letnich dni postanowiłam sprawdzić całkiem nowy przepis na zupełnie inną kredę – mrożoną! Czy udało mi […]

MAMOWO

Dekoracje urodzinowe w wersji ekonomicznej.

Zbliżają się urodziny Twojego dziecka? Wyprawiasz je w domu, a może w restauracji? W tym momencie nie ma to żadnego znaczenia. Znaczenie ma za to budżet na dekoracje jakim dysponujesz!Masz dwa wyjścia. Właściwie trzy, ale jeśli nie zamierzasz dekorować miejsca, w którym odbędzie się przyjęcie urodzinowe Twojego dziecka – daruj sobie dalsze czytanie, bo grozi […]

Lato na bosaka czyli wakacje w ogrodzie

LUNA W CHMURACH

Lato na bosaka czyli wakacje w ogrodzie

PAMIĘTNIK MAMY

Jak nie podcinać dzieciom skrzydeł?

Odkąd jestem mamą, z większą uwagą przyglądam się dzieciom. Dzieci są bardzo różne.  Jedne są zamknięte w sobie, niepewne, niezbyt skore do podejmowania wyzwań. Inne natomiast epatują pewnością siebie, wszędzie jest ich pełno i zwracają na siebie całą uwagę otoczenia. Myślę sobie, że zachowania te to nie tylko genetyczny prezent od rodziców. To przede wszystkim sposób, w jaki budowane jest we wczesnym dzieciństwie poczucie własnej wartości dziecka przez rodzica, będącego jego autorytetem. Prawidłowo budowana wiara we własne siły lub wcześnie podcięte skrzydła małego człowieka potrafią bardzo namieszać w jego przyszłym życiu. Pewność siebie to bardzo ważna cecha w życiu każdego człowieka. Jej obecność lub brak determinuje to, w jak sposób odbierany jest przez otoczenie, ale również jaki schemat postępowań przyjmuje. Kształtowanie poczucia własnej wartości odbywa się już we wczesnym dzieciństwie i na to, jaki kierunek obierze ten proces, największy wpływ mają ludzie, których maluch naśladuje i podziwia – jego rodzice. Jak w takim razie prawidłowo zadbać o tę sferę rozwoju dziecka i nie podcinać mu już na samym początku skrzydeł? Dzieci pragną bardzo szybko stać się samodzielne oraz niezależne. Pędząc ku dorosłości, chętnie podejmują wyzwania i próbują wyręczać rodzica w codziennych obowiązkach, wystawiając na próbę cierpliwość mamy lub taty. Zachwiany spokój rodzica prowadzi w wielu przypadkach do reakcji kierowanej emocjami, która nie przynosi niczego dobrego. Docenianie starań dziecka, nawet jeśli wcale nie ułatwiają Ci życia, jest bardzo istotne, a krytyka jego dobrych intencji, pozostawia mocny ślad w jego psychice na bardzo długo. Nawet jeśli swoją pomocą jedynie Ci przeszkadza w codziennych obowiązkach, nie robi tego w złej wierze. Negatywnie ocenione przez swojego idola, traci pewność siebie oraz wiarę we własne możliwości. Należy zawsze pamiętać, że każde dziecko ma swoje marzenia i cele w życiu. Nawet jeśli są drobne lub nierealne, nie powinno się przekreślać ich i sprowadzać go na ziemię szorstką rzeczywistością. Zawsze mimo to należy dziecko akceptować takim, jakie jest. Nawet jeśli nie zapowiada się na geniusza matematycznego, ma prawo wierzyć w to, że jest w stanie ciężką pracą opanować umiejętności, o które nie podejrzewałabyś go nigdy wcześniej. Twoje dodatkowe wsparcie oraz wiara w jego wytrwałość w dążeniu do celu, będzie jedynie napędzać jego działania i motywować do dalszej pracy oraz prób. Przesadne ograniczanie dziecka i sugerowanie, że jest jeszcze za małe, by wykonać proste czynności, nie tylko pozbawia je szans na próbowanie i naukę na własnych błędach. Czując się niedostatecznie dobre by móc wykonać nawet proste zadania i pamiętając, że za samą próbę usłyszało ostrą reprymendę lub zostało zawstydzone żartem, niechętnie podejmować będzie kolejne wyzwania, wycofując się w chwili powstania takiej szansy. Zachowania te prowadzą nie tylko do obniżenia jego samooceny, ale także do zawężenia horyzontów. Bojąc się krytyki i ośmieszenia, obierać będzie najprostsze drogi, niekoniecznie warunkujące mu mimo osiągnięcia sukcesu, satysfakcję. By właściwie go przygotować do podejmowania prób, umożliwiaj mu wykazywanie się w codziennych czynnościach. Jeśli maluch chce pokazać, że tym razem da radę samodzielnie zawiązać buty lub umyć swój talerzyk, nie zabraniaj mu ani się nie niecierpliw. Nauka to proces, który trwa, ale po pewnym czasie przeradza się w konkretne umiejętności oraz doświadczenie, które zaowocują w przyszłości. Nie należy jednak w żadnym przypadku przechwalać pociechy. Chwalenie jej za najdrobniejsze rzeczy, które są naturalnym zachowaniem i działaniem dzieci w tym wieku, mogą okazać się metodą na obniżenie jego aspiracji. Skoro nie wymagasz wiele to dlaczego samo ma to robić, kiedy i tak jest chwalone i nagradzane? Zachowaj zdrowy rozsądek w ocenie tego, za co powinnaś je nagrodzić, a co nie wymaga takiej reakcji. Jak zwykle, gdy chodzi o uczucia oraz kształtowanie osobowości małego człowieka, należy zachować zdrowy rozsądek. Znalezienie złotego środka między budowaniem poczucia jego własnej wartości pochwałami a przechwalaniem jest trudne, jednak nie jest niemożliwe. Właściwa ocena jego dokonań względem osiągniętego wieku oraz docenianie wszelkich starań w kierunku większej samodzielności, powinno na stałe zagościć w pakiecie Twoich reakcji. I przede wszystkim szczera wiara w jego możliwości. W końcu gdy dziecko wie, że go wspierasz to wtedy łatwiej będzie mu uwierzyć w samego siebie. A Ty z jakich osiągnieć swojego dziecka byłaś ostatnio dumna?

Projekt 365 – Reaktywacja | marzec-maj 2016

WIKILISTKA

Projekt 365 – Reaktywacja | marzec-maj 2016

BAKUSIOWO

Jak zrobić mojito drink, który rozwali system?

Mohito, mojito, nie ważne jak to nazywasz. Ważne jak to podajesz! Zrobić mohito potrafi już co trzeci Polak. No Polka niech będzie bo Polak się nie bawi z kruszonym lodem i miętą tyko jedzie z czystą i Coca-Colą ;) Impreza. Tak bardzo zapomniane przez nas – rodziców słowo. Chociaż na tych 5 lat, ale zapomniane.…

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Marzenia się nie spełniają…

Nigdy nie byłam jak moi rówieśnicy. Tak, z perspektywy czasu widzę to także ja, choć przez długie lata bardzo mocno irytowało mnie podkreślanie tego faktu przez nauczycieli na wszystkich szczeblach mojej edukacji. Zawsze chodziłam swoimi własnymi drogami, które zaprowadziły mnie do miejsca, w którym znajduję się teraz. I tak, dzisiaj także nie otacza mnie wianuszek przyjaciół. Muszę Ci coś opowiedzieć – nie chciałabym, żebyś źle mnie zrozumiała. Nie chcę siać czarnej wizji, że marzenia się nie spełniają. Chcę Cię przekonać, że marzenia się spełnia. Jestem dziwnym człowiekiem i jeśli coś o mnie można powiedzieć na pewno, to tylko to, że nadzwyczajnym uczuciem darzę ludzi, do których się przywiążę. Naprawdę, w realnym świecie mało kto mnie lubi. Jestem prostolinijna i walę prawdę prosto w oczy. Cieszę się z rzeczy, które inni uznają za błahe i wpadam w złość z byle powodu, podczas gdy o poważnych sprawach rozmawiam spokojnie. Jestem jak lisek, który każdego dnia siada coraz bliżej, jednak bardzo łatwo go wypłoszyć. Jednocześnie jednak to ja pierwsza witam się z ludźmi i to ja zawsze zagadywałam do facetów – tak, Mężowaty też nie zająłby tego zaszczytnego stanowiska, gdyby nie moja inicjatywa! I w tym wszystkim, choć mocno stąpam po ziemi, niejednokrotnie uświadamiając innym niedorzeczność ich pomysłów, zawsze głowę trzymam w chmurach. Dyzio marzyciel to przy mnie wymięka! W szkole podstawowej, w IV klasie, wygrałam pierwszy konkurs poetycki. Do dzisiaj uważam to za swój wielki sukces, po którym nastąpiły kolejne. Nagrody przez jakiś czas pojawiały się dość często. Uwielbiałam pisanie, wtedy zresztą też otworzyłam pierwszego bloga – docelowo miał być miejscem prezentowania mojej ówczesnej twórczości, jednak dość szybko stał się wirtualnym pamiętnikiem dojrzewającej dziewczyny. Jednak… nie miałam motywacji do tego, by tworzyć dalej. Nikt nie poklepywał mnie po ramieniu i nie zachęcał, częściej spotykałam się z niezrozumieniem i niemałą dozą szydery. Bo przecież kto normalny w tych czasach pisze? Fakt, że większość pisarzy i artystów uznawanych zostawała za mistrzów po śmierci dodatkowo obniżał ocenę mojej pracy wśród innych ludzi. Dopóki moja polonistka z podstawówki podrzucała mi kolejne tematy, dopóty teksty powstawały. Później… Kryzys – co teraz? W mojej niedoszłej karierze poety – pisarza nastała długa przerwa. Tak, popisywałam sobie jakieś blogi, jednak najbardziej chciałam, żeby nikt o nich nie wiedział. Udział w konkursach zakończyłam chyba dożywotnio. Poddałam się presji otoczenia i na jakiś czas skupiłam na konkretach – myślałam nad praktycznymi umiejętnościami, a w dalszej perspektywie – praktycznym kierunkiem studiów. Wiesz, takim, który wybiera się po uprzednim przejrzeniu zawodów, na które jest największe zapotrzebowanie. Całą potrzebę artystycznych uniesień przeniosłam na muzykę, a ta natomiast wzbudziła we mnie zamiłowanie do teatru. Dałam się temu ponieść do tego stopnia, że liceum olewałam, spędzając czas na próbach do kolejnych spektakli i kilku konkursów. Polubiłam to, więc nieśmiało skierowałam swoje kroki do szkoły aktorskiej. Pod pretekstem rocznej przerwy, podczas której będę mogła zdecydować, jaki kierunek studiów wybiorę tak naprawdę, bo przecież artysta nie zapewni sobie żadnej przyszłości, zaczęłam studiować aktorstwo. I wkrótce nadszedł kryzys. Zrozumiałam, że to piękny zawód, który wniósłby w moje życie wiele, ale… to zupełnie nie to, czego chcę. Poczułam, że zmarnowałam kilka dobrych lat. Jeździłam na weekendowy kurs do Poznania (z Rzeszowa!), podczas gdy moi rówieśnicy świetnie się bawili lub przygotowywali do matury. Zamiast pisać własne teksty, wkuwałam na blachę słowa tych, których nawet nie lubiłam. Nie przeczę, że to doświadczenie dało mi coś ważnego, jednak… tysiącom myśli pozwoliłam uciec tylko dlatego, że spieszyłam się na próbę. Moment, w którym sobie to uświadomiłam, był jednym z gorszych dni w moim życiu. Stałam przy oknie i wiedziałam, że byłabym w zupełnie innym punkcie mojego życia, gdybym któregoś dnia nie zdecydowała się posłuchać głosu tych, którzy nie mieli przecież dostępu do moich serca i duszy, i nie mogli wiedzieć, że mój umysł – choć analityczny – chce dzielić się myślami z innymi ludźmi. Wstawanie z tego dołka i leczenie złamanych skrzydeł zajęło mi kilka długich miesięcy, które… spełzły mi na niczym. To okres, z którego nie mam zbyt wielu wspomnień. Kilkanaście imprez, kilkadziesiąt głębszych, nieco wstydu i ciągły pośpiech, byle myśleć jak najmniej. Życie płynie dalej I to ja nadaję mu bieg. Chwilę zeszło mi, by sobie uświadomić, czego tak naprawdę chcę. Wydawało mi się, że latam, tymczasem tragicznie pikowałam w dół. Musiałam upaść całkiem nisko, niemal na samo, samiusieńkie dno. I wiele stracić. Dlatego właśnie dzisiaj to piszę – nie chciałabym, byś i Ty znalazła się w martwym punkcie swojego życia. Któregoś dnia ockniesz się i tak jak ja, zaczniesz żałować. Banalne, co? Nikt nie przeżyje za Ciebie Twojego życia… i nikt inny nie będzie spijał piwa, którego sobie nawarzysz. Dlatego zrób wszystko, by było najlepszym piwem, jakie dotychczas piłaś – by niosło przyjemne ukojenie, nie frustrującego i ciągnącego się w nieskończoność kaca. Nauczyłam się słuchać tego głosu dręczącego zza ucha, który co kilka kroków podpowiada mi, że za czymś tęskni. To on kierował mnie na blogi, które – choć pisane z doskoku – ciągle przewijały się przez moje życie. To on nakazywał mi kupować co rusz nowe notatniki, które zapełniałam w wolnych chwilach pojedynczymi zdaniami. Tyle lat go ignorowałam, by teraz pozwolić mu działać w moim życiu. Każdego dnia budzę się z nadzieją, że go usłyszę. Marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia! To nie jest tak, że siadam i piszę, po prostu, bo mam to we krwi i już, po prostu to potrafię. Tak, lekkość pióra może i posiadam, ale nawet w mojej dłoni po dłuższej przerwie niepewnie się ono trzyma. Nieważne, czy marzy mi się wydanie własnej książki, czy też wybudowanie domu – nie wspinam się po to na czyichś plecach. Nie ze strachu, że kiedyś się wyprostuje, a ja zaliczę srogą porażkę (przecież większość z nas z czasem tylko chyli się ku ziemi). Boję się raczej, że gdy siądę na jego głowie, stracę równowagę i zamiast z dumą spojrzeć sobie w oczy, rozbiję się o ziemię w drobny mak. Jednocześnie jednak… nauczyłam się prosić o pomoc. Zrozumiałam, że to żaden wstyd czasem wyciągnąć rękę z prośbą i wielką nadzieją. Na dziewięć ukąszonych, jedna będzie wypełniona po brzegi miłością. Taką, która da Ci siłę do realizacji swoich marzeń z jeszcze większą wiarą. Połączenie ciężkiej pracy i wiary w ludzi dało mi coś, czego nie zastąpię żadnymi pieniędzmi – szczęście z własnego życia, zadowolenie z siebie. SPOKÓJ. Tak, czuję, że już coś osiągnęłam. Nie tylko zmieniłam swoje myślenie, ale przede wszystkim zaczęłam działać. Blog prężnie się rozwija i choć wciąż wiele osób zupełnie nie rozumie tej idei, to niesie ona ze sobą wiele cudownych rozmów, spotkań i działań. O niektórych z nich dowiecie się już dzisiaj! Te zwierzenia nie wzięły się znikąd. Czas spędzony na różnych kursach aktorskich zaowocował we mnie nie tylko licznymi umiejętnościami, które przydają mi się w życiu. Nie zabrakło na mojej drodze fantastycznych ludzi, których istnienie przekonuje mnie, że warto dawać od siebie dużo, by zbierać naprawdę zadowalające owoce. Jedną z takich osób jest Paweł Olearczyk – on sam mówi, tak po prostu: „Kiedy mam marzenie, spełniam je”. Dzisiaj ja chciałam mu w tym pomóc… Paweł napisał scenariusz fantastycznego, ciepłego filmu, który może pomóc niejednej osobie. Jeśli choć raz stanęłaś u progu kryzysu, wiesz, jak bardzo wtedy potrzebny jest impuls, który przeciągnie Cię na dobrą stronę, nim zdążysz popaść w załamanie. Tym impulsem zdecydowanie będzie film „Sklep z marzeniami”. Z czystym sumieniem już dzisiaj mogę Ci go polecić. Tymczasem mam do Ciebie wielką prośbę – pomóż nam go stworzyć. Możesz dać nam kciuka na Facebooku (klikając w tytuł), udostępnić stronę lub zaprosić do jej polubienia znajomych. A będzie nam jeszcze milej, jeśli postanowisz wesprzeć zbiórkę – TUTAJ. W ramach podziękowania dostaniesz mały prezencik; a ja także mam do rozdania książkę Pawła i wkrótce chciałabym ją komuś dać Dzisiaj mam przyjemność rozwijać swoje pisanie, jutro uzbieram pieniądze na własne mieszkanie… Zobaczysz, moc jest ze mną! O, i z Tobą też!   Wpisy o podobnej tematyce:Wprowadzam porządek w życieBlog to moje podwórkoChłopaki nie płacząArtykuł Marzenia się nie spełniają… pochodzi z serwisu Młoda Mama w Dolinie Hipsterów.

Mama inspiruje

KAMBODŻA – NASZA PRZYGODA ŻYCIA W TROPIKALNEJ DŻUNGLI

Zaczytując się w Rough Guidzie i z ekscytacją wyczekując tych wszystkich przygód rodem z Indiany Jonesa, nagle czujemy jak nasz Artykuł KAMBODŻA – NASZA PRZYGODA ŻYCIA W TROPIKALNEJ DŻUNGLI pochodzi z serwisu .

Drożdżówka z jabłkiem

BABYLANDIA

Drożdżówka z jabłkiem

Uwielbiam swoje własne wypieki. Moje dziewczyny kochają różnego rodzaju bułeczki, a ja z przyjemnością podsuwam je te, które sama upiekłam. I powiem Wam szczerze, że znikają one w tak zastraszającym tempie, że aż trudno w to uwierzyć! Ale wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu jeszcze bardziej chce mi się piec :)Dziś zatem podam Wam przepis na przepyszne drożdżówki. Czytaj więcej »

NIEZŁE ZIÓŁKO

Mam Blog II – Weekend na Targach Rodzice i Dzieciaki w Sosnowcu

Jak widzieliście na moich portalach społecznościowych, czerwiec upłynął mi  pod znakiem świetnej zabawy i rodzinnych wyjazdów. Miałam przyjemność  nie tylko organizować blogerski weekend, ale także jakimś cudem- rzutem na taśmę z listy rezerwowej zostałam uczestniczkom drugiej edycji Mamblog, która miała miejsce  podczas Targów Artykułów Dziecięcych i Zabawek w Sosnowcu.  Oczywiście sprawczynią całego zamieszania była nieoceniona i dobrze […] Artykuł Mam Blog II – Weekend na Targach Rodzice i Dzieciaki w Sosnowcu pochodzi z serwisu .

OPTYMISTYCZNIE

Nie pracujesz? Masz przechlapane!

Wszystko co robisz, robisz w ramach wolontariatu. A wszystko po to, żeby i tak się nasłuchać od wszystkich (a właściwie od tych co nigdy „siedzenia w domu” nie doświadczyli) wokół…  Żeś leń… Bo przecież (to słynne już) „siedzisz w domu i nic nie robisz”. Pierze pralka, zmywa zmywarka, dziecko zajmuje się sobą same, obiad też sam się gotuje a dziecko samo wyobraź sobie, ten obiad zjada i nawet zmyje po sobie (i po Tobie też!), a podłogę zamiatają krasnoludki. Pościel się sama wietrzy i zmienia, okna myje deszcz, zakupy przywozi Pan, ubrania wychodzą z pralki i wieszają się na suszarce, po czym gdy już wyschną same układają się do szafy. Post Nie pracujesz? Masz przechlapane! pojawił się poraz pierwszy w Optymistycznie.

UniGel Kids idealny na rany!

MA I LU

UniGel Kids idealny na rany!

Wakacje to idealny czas na zabawy na świeżym powietrzu: na placu zabaw, w piaskownicy, parku, ogrodzie. To czas kiedy dzieci nie tylko świetnie się bawią, ale jednocześnie rozwijają swoją sprawność fizyczną, koordynację, kondycyjne, a czasem nawet zdolności akrobatyczne, co często nas rodziców przyprawia, o „zawał” serca ;)Fakt przebywanie na dworze, to najlepsze co możemy zaoferować naszej pociesze w te ciepłe, wakacyjne dni i nie ważnie ile razy spadnie ono z drabinki, przewróci się na trawie, piasku, obetrze kolana. Dzieci dzięki takiej aktywności poznają swoje możliwości uczą się swojego ciała, ba czasem nawet uczą się na błędach. To od nas rodziców tak naprawdę zależy, czy pozwolimy im na samodzielne zdobywanie świata czy będziemy ingerować w zabawę, wtedy kiedy tak naprawdę nie jest, to potrzebne. A co warto podkreślić, taka nauka nie wpływa tylko na rozwój fizyczny, dzięki zabawom na świeżym powietrzu, maluchy również uczą się samodzielności, podejmowania decyzji, a tym samym kształtują swoją samoocenę. A my w tym czasie możemy zacząć naukę cierpliwości, a do torby na wszelki wypadek spakować małego bohatera, pomocnego w czasie małych kontuzji, otarć czy zadrapań. Skaleczenia wśród dzieci to najczęściej spotykane urazy jakich doznają, gdy wolny czas spędzają poza domem, dlatego poza kolorowymi plasterkami ( u nas działają cuda ), my zabieramy ze sobą UniGel Kids, który jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki ( a przynajmniej, tak o nim mówimy, że to mały czarodziej zamknięty w tubce ) do 50% przyśpiesza gojenie otarć skóry, skaleczeń i ran – to dopiero magia, kiedy z dnia na dzień rana prawie znika. Poza tym środek jest bezpieczny dla dzieci, nie zawiera antybiotyków, materiałów pochodzenia biologicznego i jest hipoalergiczny, co dla naszego małego alergika jest bardzo ważne. Dodatkowo rana czy otarcia staje się mniej bolesne, a opatrunek minimalizuje ryzyko pojawienia się blizn, co często sami rodzice wykorzystują, stosując żel na sobie :)Wracając do magicznych właściwości, a raczej do rewelacyjnej zawartości opakowania, to poza żelem i opatrunkami, dzieci znajdą tam wesoły, kolorowy tatuaż małego bohatera, więc jak tu nie pokochać UniGelu? Lu była zachwycona, a zadrapania i otarcia, nie są już nam straszne!

Książki dla dzieci na dobranoc

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Książki dla dzieci na dobranoc

Make One Wish

Ślady

Wózki. Zabawki. Skrzynie pełne za małych ubranek. Mata edukacyjna. Bujak. Huśtawka. Pieluchy. Zabawki. Chusteczki. Zabawki. Nocnik. Zabawki. Krzesełko do karmienia. Zabawki… Co chwilę się o coś potykam. Bez przerwy czegoś szukam, a znajduję coś innego. Na każdym kroku się na… Czytaj dalej →

OLOMANOLO

Jak przetrwać wakacje z dziećmi, czyli gwarantowana recepta na sukces

Wakacje z dziećmi mogą być naprawdę fajnym przeżyciem. Z jednej strony wzbudzają w nas radość, gdyż w końcu możemy spędzić ze sobą nieco więcej czasu. Z drugiej jednak strony pojawia się strach o to, czy oby nie zwariujemy przebywając ze sobą … Artykuł Jak przetrwać wakacje z dziećmi, czyli gwarantowana recepta na sukces pochodzi z serwisu OLOMANOLO .

Czego oczekuję od gier komputerowych i czy pozwalam w nie grać dzieciom

MAMA W DOMU

Czego oczekuję od gier komputerowych i czy pozwalam w nie grać dzieciom

Długo broniłam swoje dzieci przed grami komputerowymi. Kiedy moi znajomi kupowali swoim pociechom tablety w ramach prezentów urodzinowych, nie krytykowałam, ani nie przytakiwałam, ale swoim chłopcom prezentowałam gry planszowe. Bałam się, że szybko uzależnią się od technologii, przestaną doceniać to co dostępne w świecie rzeczywistym, a także o to, że szybko stracę z nimi kontakt, […]

Rower dla 7/8 i 4/5- latka, czyli czym jeżdżą w tym sezonie Makóweczki?

Makóweczki

Rower dla 7/8 i 4/5- latka, czyli czym jeżdżą w tym sezonie Makóweczki?

Rowerowe wycieczki, śmiganie po podwórku i dookoła wsi, to pasja moich maluchów. Choć wodne atrakcje i wyjazdy zaburzają trochę codzienną rutynę jazdy, to maluchy, kiedy tylko mają możliwość łapią za kierownicę i swoje dwa kółka. Obydwoje mają nowe sprzęty, które w tym sezonie odmieniły ich podejście do jazdy. Pokrótce postaram się przedstawić dwa modele i ich wpływ na Makowiastych. Maks od wiosny jeździ na rowerze LIKEaBike, Kokuka, 20″ (obecnie w cenie promocyjnej –> KLIK). Rower ten pokazał nam jak bardzo, dobry sprzęt, ma znaczenie! Na rowerku Pucky 16″ Maks na naszym podwórku nie mógł nawet ruszyć. Rowerek mały, ciężki i bez możliwości zmiany biegów nie wyrabiał na małym podwórku. Podobnie było z górkami. To sprawiało, że Maks choć jeździł to nie czerpał z tego tyle przyjemności i satysfakcji co teraz. I choć lubił jazdę i mogłam wcześniej napisać, że jest super i ok, to dopiero Kokua pokazała nam czym może być jaza. Pasją, miłością. Tak mocną że o 6 rano na boso w piżamie biegniesz do garażu, nakładasz kask i pędzisz! To dał Maksowi nowy rower. Bezcenne! Dane techniczne od producenta: Rama: aluminium, uchwyty na błotniki, bagażnik i pojemnik na bidon Widelec: aluminium, uchwyty na błotnik Koła: 20″, obręcze i piasty aluminiowe osie zaciskowe, z przodu 20 szprych, z tyłu 28 szprych ze stali szlachetnej Opony: Schwalbe BIG APPLE 50-406, z osłoną kewlarową zabezpieczone przed przebiciem pasek odblaskowy Mostek i kierownica: regulacja kąta nachylenia i wysokości mostek do sterów Ahead 1 1/8″, aluminium Manetki: Sram, MRX Comp, 7-SPD Sztyca podsiodłowa: aluminium, o 27,2 mm, 280 mm Hamulce: V-Brake, aluminium Klamki hamulcowe: krótkie klamki aluminiowe z możliwością regulacji Łożysko napędu nożnego: aluminium, długość korby 127 mm, blat 32T z pierścieniową osłoną łańcucha Suport: cartridge, łożyska uszczelnione Przerzutka: 7-biegowa, Suntour Neos 1.0 Kaseta: Shimano 12-28T, 7-SPD Cassette Wyposażenie seryjne: podpórka, światło przednie i tylne Wyposażenie opcjonalne: błotniki, lampki typu froglight przednie i tylne, bagażnik, pojemnik na bidon Waga: 9,0 kg! Nic mi to nie mówiło. Rower jechał do nas w ciemno. Maks uczył się na nim jeździć 2 dni, zanim zrozumiał co chodzi z biegami. Potem była już tylko magia. Zaczął jeździć z nianią po mieście i na leśne wyprawy. Robił po kilka, kilkanaście kilometrów bez zmęczenia czy nadwyrężenia mięśni/stawów. Inwestycja – jedna z lepszych w tym roku! Polecam w ciemno. Może tylko szkoda, że od razu nie zdecydowaliśmy się na 24″ (bo rower do tanich nie należy), jednak, jak pisałam, na poprzednim rowerku Maks nie jeździł wyczynowo, raczej zachowawczo i nie za często więc wybrałam wariant bezpieczny. Żabojadek mały w tym sezonie miał jeździć już na 2 kółkach z pedałami. Planowaliśmy dla niej 16″ również KOKUA (klik). Jednak po kilku testach na 12″, gdzie Lenka wczepiona w moje majty, z zasłoniętymi oczami krzyczała „nieeeee chcęęęęę”! (Lenka ma tak, że jak czegoś nie zna to boi się wręcz teatralnie i panicznie. Potem zaś jak już coś poznaje i polubi, jest totalnym szaleńcem i akrobatą). Postanowiłam nie wpędzać w nerwicę ani jej ani siebie. Trochę byłam rozczarowana, bo Maks zaczął jeździć na 2 kółkach z pedałami, bez bocznych jak miał 3,5 roku, a Lenka już jest o rok starsza, jednak sport ma być przyjemnością a nie karą. Zdecydowałam się więc na zakup większej biegówki (są specjalne modele dla starszych dzieci, wybrałam ten —> kilk). I również w tym wypadku był to wybór doskonały. Młoda szaleje na podwórku z bratem i za płotem z kolegami. Nie jest wolniejsza ani bardziej przestraszona bo biegówkę ma obcykaną. Dane techniczne ze sklepu: Rama Zgrabnie wygięta, nieco niżej prowadzona rama rowerka Scoot XL została zrobiona z aluminium, a jej fajny, jednolity kolor ozdobiony jedynie napisem Scoot oraz logotypem firmy Ridgeback w połączeniu z czarnymi komponentami oraz brakiem zbędnych „ upiększaczy” sprawia, że rowerek ten jest wyjątkowo elegancki. Kierownica Fajnie wygięta, czarna kierownica – bez blokady kąta skrętu (zachęcamy do zapoznania się z opinią AktywnegoSmyka na temat ograniczenia skrętu kierownicy w rowerkach biegowych) – regulowana jest na wysokość od 61 do 64 cm i obraca się na sterach wyposażonych w łożyska kulkowe, takich jak w rowerkach starszaków, co jest niezawodnym rozwiązaniem. Poszerzone na końcach uchwyty kierownicy zabezpieczają drogocenne antyki oraz ściany przed obiciem :-) ale przede wszystkim zapobiegają ześlizgnięciu się i otarciom dłoni dziecka oraz minimalizują uraz podczas ewentualnego upadku smyka na kierownicę. Hamulce Klamka hamulcowa ma kształt dopasowany do krótkich, dziecięcych paluszków. Dodatkowo można regulować jej odległość od kierownicy co pozwala dostosować ją do długości palców każdego małego rowerzysty. Tak jak stosuje się to w rowerach dla starszaków klamka ma możliwość regulacji siły działania hamulca, więc w razie potrzeby można podciągnąć ją tak aby zostawiać piękny ślad na ścieżce ;-) Pancerz hamulca tylnego koła (typu v-brake) poprowadzono wewnątrz ramy, więc dziecko nie zahaczy jej nóżkami podczas wsiadania czy zsiadania z pojazdu. Siodełko Wygodne, eleganckie siodełko z syntetycznej skóry wyposażone zostało w fajną rączkę ułatwiającą rodzicowi transport rowerka do domu, gdy maluch odmówi współpracy ;-) Dzięki dwóm wymiennym sztycom podsiodłowym wysokość siodełka reguluje się na aż 15 cm w zakresie 40 – 55 cm! Zmiana wysokości siodełka jest bardzo prosta ponieważ poprzez zastosowanie zacisku podsiodłowego z szybkozamykaczem nie wymaga użycia narzędzi. Koła Szprychowe koła wyposażone w aluminiowe obręcze oraz pompowane opony 14×1,75″ o głębszym bieżniku obracają się na łożyskach kulkowych. Dzięki wyposażeniu dętek w samochodowy wentyl typu (Shrader) łatwo można napompować koła rowerka np na stacji paliw.

MAMA TRÓJKI

NIE TRAKTUJ TAK DZIECKA WŚRÓD LUDZI!

                         Pierwszy dzień urlopu. Zamiast relaksu-stres. Rodzicu, wyluzuj. Traktuj dziecko, jak małego człowieka, nie jak bezmyślne stworzenie. Ona w miejscu publicznym też ma prawo do bycia szanowanym. Nie wygłupiaj się robiąc popisówkę, bo to nie na dziecku skupi się uwaga, a na tobie. Jakich błędów powinieneś unikać? NIE SZARP I NIE CIĄGNIJ! Dziecko nie wpadło na pomysł

BAKUSIOWO

Zabezpieczony: Tata radzi sobie z dzieckiem tak samo dobrze jak mama!

Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Mama wraca do pracy! I całkiem jej z tym dobrze…

Mamy tę polską przyjemność, że przysługuje nam całkiem nieźle płatny roczny urlop rodzicielski. Nie trwa on jednak wiecznie i w końcu nadchodzi czas podejmowania decyzji. Także i w moim przypadku zbliża się on wielkimi krokami – nie da się już udawać, że będę się tym martwić za chwilę, za tydzień, za miesiąc. Tymczasem, na mojej drodze pojawiła się możliwość pracy jeszcze zanim minie 12 miesięcy życia mojego syna. Skorzystałam z niej i dzisiaj chciałam się przyznać do tego, że jest mi z tym bardzo dobrze. Żadna ze mnie matka polka, która szlocha w rękaw na myśl o kilku godzinach bez dziecka. Od samego początku wyrywałam się z westchnieniem ulgi, że w moim dożywotnim matczynym kursie jakaś stacja znalazła się na krótką ucieczkę. Zakupy, kino z mężem, jakaś randka przy kawie chociażby – korzystałam zawsze, kiedy nadarzyła się okazja i skorzystam jeszcze niejednokrotnie. Nie mam najmniejszych wyrzutów sumienia i nie widzę nawet cienia powodów, by je mieć. Urodzenie dziecka nie niesie ze sobą obowiązku zamknięcia się jak w klasztornych murach. Tym razem jednak sprawa wygląda inaczej. Nie wychodzę na godzinę i mam świadomość, że przez następnych kilka tygodni sytuacja będzie się powtarzać. Nie ma nic zaskakującego w tym, że Henio jest ze mną mocno związany. Bywa, że wpada w panikę, kiedy zatrzaskuję przed nim drzwi. Gdybym miała zostawić go pod okiem obcej kobiety, opiekunki, raczej nie zdecydowałabym się w tej chwili na tę miesięczną przygodę z pracą. Korzystając jednak z okazji, że może zaopiekować się nim jego dziadek, postanowiłam zaryzykować. Z naszej trójki najbardziej martwię się o mojego tatę – czy w tej próbie wystarczy mu sił. Czasem pluję sobie w brodę i przeklinam matkę naturę, która mój instynkt macierzyński okroiła o zbędne krople łez i wzruszenia. Uwielbiam mojego syna i przebywanie z nim to przyjemność, zabawa z nim jest dla mnie rozrywką i odpoczynkiem, a patrzenie na jego rozwój – wyjątkowym przeżyciem. Ale nigdy nie byłam kotem kanapowym i zawsze potrzebowałam czerpać energię od ludzi, by móc przekazywać ją dalej. Dlatego oddech od urlopu macierzyńskiego, który – zwłaszcza na finiszu pełnym niepewności – przeciąga się niemożebnie, jest dla mnie fantastyczną opcją. Rozpieszczam Henia na każdym kroku, ale czuję, że potrzebuję dystansu. Wierzę, że finalnie zrobi on dobrze zarówno mnie, jak i jemu. W ostatnich dniach, kiedy coraz bliższa była nam nowa tymczasowa codzienność, starałam się więcej go przytulać i spędzać z nim jeszcze więcej czasu. Nie jestem matką, która wychodzi, odwracając się na pięcie. Zakładam, że Henio rozumie więcej niż mogłoby się wydawać i dotychczas moje „Mama wróci za tyle i tyle, nie musisz płakać” było dla nas wszystkich dobrym rozwiązaniem i całkiem dobrze udawało nam się przeżyć te krótsze lub dłuższe rozstania. Są matki, które mnie krytykują. Staram się nie oceniać stylu życia tych, które wybrały spędzenie życia w domach, choć totalnie ich nie rozumiem. Dla mnie życie balansuje pomiędzy domem a światem zewnętrznym. Ten pierwszy ma być miejscem, gdzie odpoczywam od drugiego, gdzie mogę rozluźnić się i poczuć swobodnie. Gdzie nic mnie nie pośpiesza i nie gnębi, gdzie czeka na mnie stęskniona rodzina. A żeby tak było, drugi jest niezbędny. Równowaga, bez której nie wyobrażam sobie życia – wiele osób dało sobie prawo do krytykowania mnie za nią. A wystarczyłoby pamiętać, że żadna z nas nie przestała kochać swoich dzieci… Wpisy o podobnej tematyce:Nie oddam dziecka pod opiekę nianiMatka ma wychodne, czyli kilka słów o Blog Conference PoznańUrlop macierzyński kiedyś się skończy…Artykuł Mama wraca do pracy! I całkiem jej z tym dobrze… pochodzi z serwisu Młoda Mama w Dolinie Hipsterów.

BUUBA

Palmiarnia w Poznaniu – Nie dowierzam, że mamy takie miejsca w Polsce!!!

I kiedy myślisz, że już nic w życiu nie jest w stanie Cię zaskoczyć... I kiedy wybierasz miejsce dla zabicia czasu, wchodzisz tam, by zająć czymś dziećmi, i nagle... zaczyna się magia!

Szukałam przewodnika i znalazłam

…bo jestem mamą

Szukałam przewodnika i znalazłam

NEBULE

Lato w mieście

Za chwilę połowa lipca, a my spędzamy lato w mieście. Odwiedzamy wszystkie pobliskie place zabaw. Nie chodzimy do żadnych muzeów, galerii, teatrów- te są zarezerwowane na jesień i zimę. Korzystamy z mniej lub bardziej sprzyjającej pogody. Często jeździmy do Bajki i bawimy się tam do późnego popołudnia. Chciałabym Wam pokazać dziś dwa miejsca, które wg mnie… Artykuł Lato w mieście pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

Lady Gugu

„Dziecko nie rodzi się bachorem, ono się nim staje”. Sprawdź, czy to nie twoja wina!

Wycie, plucie, drapanie, obrażanie, rzucanie jedzeniem, przeklinanie, bicie … Nie, to nie opis filmu „Egzorcysta” – to tylko część zachowań dziecięcych, których byłam świadkiem w ostatnich miesiącach. Wiadomo, większość z nas pomyśli: „Co za bachor! Jaki niegrzeczny!” i pójdzie dalej, dziękując w duchu, że jego dziecko takie nie jest. A ja tym dzieciom współczuję, bo oprócz nielicznych wyjątków w rodzaju Damiena z „Omena” dzieci nie rodzą się niegrzeczne. Osobiście uważam, że większość Denisów Rozrabiaków i Niesfornych Zuź to wina ich rodziców. Największy rodzicielski problem to kłopot z komunikacją.  Bo tacy rodzice w najlepszym przypadku słyszą swoje dzieci, ale ich wcale nie słuchają! Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że dla niektórych rodziców nadal „dzieci i ryby głosu nie mają” i wszystko, co mówią ci mali ludzie nie ma dla nich żadnego sensu. Niektórzy nadal twierdzą, że dziecko do 1 roku życia jest bezmózgą amebą, bez prawa decydowania o swoich potrzebach. Tymczasem dziecko bez przerwy próbuje nam coś przekazać – problem tylko, że niektórzy nie chcą nauczyć się jego języka. Stąd w dziecku bunt, krzyk i próba zwrócenia na siebie uwagi – to po prostu zakamuflowana próba powiedzenia: „Ja tu jestem i próbuję ci coś powiedzieć!”. To smutne patrzeć, jak dziecko dwoi się i troi, a w końcu irytuje, bo nikt nie chce go wysłuchać… Spotkałam się też z chorą sytuacją, w której dziecko w rodzinie traktowało się jak partnera.  Dla wszystkich dzieci stawianie ich na równi z rodzicem to stanowczo za duże obciążenie. Będą udawać, że radzą sobie z problemami, którymi obarczają ich rodzice. Że chcą słuchać o kłopotach w pracy, o problemach z pieniędzmi i że doskonale nas rozumieją. Guzik prawda. Dziecko nie rozumie pojęć abstrakcyjnych, nie pojmuje znaczenia pieniędzy, nie wie, skąd się biorą, co to jest śmierć czy choroba. Boją się jednak nas zawieźć i udają bardziej dorosłych, niż są w rzeczywistości. Efekt? Tak wielka presja sprawia, że dziecko zaczyna odreagowywać w różny sposób, np. agresją. Większość dzieciaków jest też dziś przestymulowanych. Dla dziecka żłobek, przedszkole czy szkoła to naprawdę duże obciążenie. Mnóstwo wrażeń, dziesiątki ludzi, z którymi trzeba sobie ułożyć stosunki. Inne reguły niż w domu, czasem zmieniający się opiekunowie z zupełnie innymi oczekiwaniami… Koszmar! Dziecko naprawdę chciałoby czasem przyjść do domu i walnąć się na wyrko ☺ Tymczasem kocha nas do bólu i robi to, czego od niego oczekujemy: jeździ z nami po galeriach handlowych, odwiedza krewnych, wędruje od jednych zajęć do drugich, bierze udział w atrakcjach, na które tak naprawdę nie ma siły… To ogromne obciążenie dla układu nerwowego, który dopiero się kształtuje. Zmęczenie u dziecka to zawsze jedno: awantury, fochy, wrzaski i płacze. Dziecko nie potrzebuje ciągłych wrażeń i warto  zostawić je na weekend. Według niektórych krnąbrne, uparte dziecko to dziecko niegrzeczne. Jednak gdzieś przeczytałam, że nasze „JA”, rodzi się z naszego „NIE”. Rodziców może dziwić dziecięce „nie” i mogą traktować to jako nieposłuszeństwo, ale mówienie „nie” oznacza: „Mam inne potrzeby, marzenia i cele. Jestem odrębną istotą o odmiennej wrażliwości i właśnie odkryłem, że jestem inny niż wy!”. Jeśli nie akceptujesz w swoim dziecku człowieka i próbujesz nim manipulować, zwalczając jego „nie”, to masz jak w banku: za tydzień wyjdzie z niego zwyczajny bachor! Rodzice nie wiedzą też (i jeśli nie mają wykształcenia pedagogicznego trudno od nich tej wiedzy wymagać…), że rozwój dziecka przebiega skokowo, a jego nastroje zmieniają się dokładnie co pół roku jak sinusoida: raz źle, raz dobrze i niestety dalej tak samo. Większość rodziców nie wie, co wynika z norm specyficznych dla wieku i że wszystkie dzieci w tym samym wieku zachowują się podobnie. Niestety, rodzicem człowiek się nie rodzi – nim się staje. Warto się dokształcać i wcale nie musisz sięgać po „Psychologię” Zimbardo – na rynku jest mnóstwo specjalistycznej prasy, a w Internecie fachowych portali. Czasem niegrzeczne zachowanie wynika z prostych rzeczy. Może głodzisz albo przekarmiasz swoje dziecko? Oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach, ale głodne dziecko zawsze jest niegrzeczne! Spadki cukru we krwi powodują nadpobudliwość i drażliwość. Podobnie dzieje się wtedy, gdy dziecko zjada za dużo cukru  lub konserwantów w żywności – jeśli nie wiesz, co potrafią zrobić z twoim dzieckiem, koniecznie przeczytaj podlinkowane artykuły. I ostatnia rzecz: nie podoba ci się zachowanie swojego dziecka – spójrz na siebie. Może jesteś człowiekiem niespokojnym, nadpobudliwym i chaotycznym? Dziecko nie znosi zmian i pośpiechu. Lubi wiedzieć, co za chwilę się wydarzy i co go czeka. Czasem nawet atrakcje, które powodują w tobie radość (np. te koszmarne, wesołe miasteczka), w nim budzą strach i nerwowe reakcje. Poza tym dzieci są jak barometry – zawsze wyczuwają nasze ukryte emocje i współodczuwają, a także odwzorowują to, co widzą w domu. Jeśli chcesz mieć „grzeczne” dziecko, sam bądź „grzeczny”   Nie jestem żadną specjalistką od dzieci. Sama mam jedno, względnie grzeczne, ale dużo obserwuję i z wszystkimi tymi powyższymi przypadkami spotkałam się osobiście. Wydaje mi się jednak, że tak naprawdę nie ma z gruntu „niegrzecznych” dzieci – każde ich okropne zachowanie to próba. Jeśli więc nie chcesz, żeby twoje dziecko stało się bachorem, to naucz się z nim porozumiewać! Post „Dziecko nie rodzi się bachorem, ono się nim staje”. Sprawdź, czy to nie twoja wina! pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

MATKA NIE IDEALNA

GB Pockit. Najmniejsza spacerówka na świecie.

Moja mama zawsze powtarzała, że życzy mi takiego dziecka, jakim ja byłam. Patrząc na to z perspektywy czasu, dziwię się, że kobieta nie zaliczyła jednocześnie podcięcia żył i skoku na główkę dla pewności. Dziecko marki Natalia było w stanie wykończyć świętego. Zbyt mądre, zbyt wredne i zbyt uparte. To nie wróżyło nic dobrego. Na szczęście w […] Artykuł GB Pockit. Najmniejsza spacerówka na świecie. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

Mamy Sprawy

Migawki czerwcowe

Jak minął Wam czerwiec? Bo nam bardzo cieplutko. Był basenik, … Czytaj WięcejArtykuł Migawki czerwcowe pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

Pierwsze wakacje z dzieckiem

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Pierwsze wakacje z dzieckiem

BlogoLand - blogerski weekend w Rabce

KIEDY MAMA NIE ŚPI

BlogoLand - blogerski weekend w Rabce

O SpotkaniuBlogoLand blogerski weekend w Rabce dowiedziałam się od mojej blogowej bratniej duszy - Gosi z bloga Jaśkowe Klimaty. To w sumie ona zachęciła mnie do udziału w tym wydarzeniu. Wysłałam zgłoszenie, lecz kiedy zobaczyłam ile rodzin blogerskich ma ochotę wybrać się do Rabki Zdrój to zaczęłam wątpić w to, że nam się uda. Jednak szczęście się do nas uśmiechnęło i w piątek 24 lipca wyruszyliśmy w podróż przez prawie całą polską z naszych wspaniałych MazurOd samego początku byłam pełna podziwu dla organizatorki całego tego zamieszania - Klaudii (Niezłe Ziółko). Sama jedna zorganizowała weekend pełen atrakcji dla UWAGA! aż 30 rodzin blogerskich. Szok! Do dziś nie wiem jak jej się udało i skąd wzięła nadludzkie moce, aby uporać się ze wszystkimi elementami tak wielkiej imprezy.O dziwo Oli 11-godzinną podróż zniósł całkiem dobrze. Klimatyzacja ratowała nas od 36-stopniowego skwaru na zewnątrz, korki łaskawie nas omijały (nie licząc Krakowa - nie wiem jakim cudem nie wjechaliśmy na obwodnicę, tylko przejechaliśmy przez centrum) i szczęśliwie nie mijaliśmy żadnych wypadków na trasie.Do Rabki Zdrój dotarliśmy wieczorem. To malownicza miejscowość położona w dolinie. Zjeżdżając do niej mogliśmy podziwiać naprawdę piękne widoki. Podczas tego wyjazdu pierwszy raz zobaczyłam nasze polskie góry i do razu się w nich zakochałam.Rabka-Zdrój to znane w Polsce uzdrowisko dla dzieci i dorosłych, którego bogactwem są zasoby wód mineralnych, korzystny mikroklimat i walory krajobrazowo-turystyczne. Miejscowość oferuje doskonałe warunki do leczenia uzdrowiskowego i wypoczynku, a także piękne górskie krajobrazy i tereny umożliwiające aktywne spędzanie czasu wolnego, tak latem, jak i zimą. Dodatkowym atutem miasta jest bogata oferta kulturalna przeznaczona zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dla dorosłych. Można u nas poznać świat barwnych góralskich zwyczajów oraz oryginalnych tradycji rzemieślniczych.Przez cały czas pobytu w Rabce Zdrój gościliśmy w pensjonacie Prezydent. To naprawdę duży i wygodny obiekt położony na stoku góry Bani z widokiem na panoramę Gorców i centrum miasta. Dla nas dużym plusem była w nim ilość atrakcji dla rodzin z dziećmi: ogromna bawialnia z zaskakująco dużą ilością zabawek, basen z kulkami, tenis stołowy i piłkarzyki w budynku oraz plac zabaw, trampolina, cudny domek drewniany i boisko do piłki siatkowej w ogrodzie. Jak do tego dołożyć iście królewskie i przepyszne śniadania to mamy miejsce wręcz idealne na rodzinny pobyt. Myślę, że jeszcze kiedyś tu wrócimy.Park rozrywki Rabkoland to główny sponsor naszego spotkania i miejsce, w którym spędzaliśmy najwięcej czasu podczas naszego pobytu w Rabce Zdrój.Rabkoland – magiczne miejsce, pełne przygód i zabaw, w którym rządzi uśmiech oraz radość. Wbrew pozorom, kraina ta nie znajduje się gdzieś za siedmioma górami i siedmioma lasami, ale na terenie znanego uzdrowiska dla dzieci w Rabce – Zdroju. Karuzele, teatry dla dzieci i bilet no-limit dbają o to, żeby z parku wszyscy wyszli z szeroko uśmiechniętymi buziami.Rabkoland to nie tylko karuzele, znajdziecie tu również:Wielkie 28-metrowe koło młyńskie – świetna atrakcja dla całej rodziny! Koło kręci się naprawdę powolutku. Kiedy znajdziecie się na jego szczycie będziecie mogli podziwiać niezwykłe widoki na panoramę praktycznie całej Rabki Zdrów. Naprawdę robi wrażenie!Kolejkę Kopalnia Złota – zawrotna prędkość i wiatr we włosach! Nam nie było dane tego doświadczyć ale na pewno skorzystamy z tej atrakcji podczas kolejnej wizyty w parku kiedy Oluś podrośnie.Latający Autobus – jedna z atrakcji, na które Oli sam nas ciągnął. Poruszający się po okręgu do przodu i do tyłu autobus może niejednego przyprawić o zawroty głowy. Nam bardzo się podobał.Strefę Wikingów – Dosłownie przez nią przelecieliśmy. Za kilka lat będzie super atrakcją dla naszego synka, ale w tej chwili był na nią po prostu za mały.Autoskuternię – czyli auta, które tatusiowie kochają najbardziej. Obite gumą auta, którymi zderzać się i ścigać można do woli!Magiczne ruchome figury - w Rabkolandzie, jest ich już 256! Nie wiemy, czy ktoś, kiedyś faktycznie je policzył, ale „na oko” widać, że liczba ta nie jest sztucznie zawyżona.Muzea - Muzeum Orderu Uśmiech (jedynego odznaczenia na świecie przyznawanego przez dzieci dorosłym) oraz Muzeum Polskich Rekordów i Osobliwości, w którym znajdziecie m.in. replikę największego oscypka, rekordową kolekcję rzeźb z jednej zapałki czy osobliwe obrazy wyszywane guzikami.Rabkoland to także występy artystów i nietypowe imprezy cykliczne. W każdy weekend - a w wakacje codziennie! - w Teatrze Iluzji Hokus Pokus, możemy dać się zaczarować Rafałowi Mulce, finaliście programu Mam Talent, o którym Agnieszka Chylińska powiedziała, że „ma w sobie tę moc!”.To obowiązkowe miejsce do odwiedzenia z dzieckiem. Zarezerwujcie sobie na niego najlepiej cały dzień, ponieważ atrakcji tan nie brakuje i co bardzo ważne, dzięki biletowi no-limit możecie bez żadnych ograniczeń korzystać ze wszystkich atrakcji parku! Obiadem się nie przejmujcie. Na terenie parku rozrywki zjecie przepyszną pizzę! Uwierzcie mi na słowo, to jedna z lepszych pizz, jakie w życiu jadłam.DZIEŃ IMuzeum Górali i ZbójnikówZabytkowa chałupa góralska z XIX wieku - Dom pod Trzema Madonnami, zameczek zbójnictwa karpackiego, szałas pasterski, koliba Śleboda, kapliczki, dzwonniczka, dyby, ... a w nich odkryjecie:• wiekową czarną izbę góralską z wyposażeniem, bogate zbiory etnograficzne;• unikalne stropy kasetonowe z malarstwem na szkle Jana Fudali;• zbójnictwo karpackie: listy gończe, wyroki zbójnickie oraz skarby!• szlak humoru góralskiego Zygmunta Pytlika;• dawne narty, zabawki, kapelusze i kufry;• stroje góralskie i sprzęty potrzebne, by je przygotować;• tradycje pasterskie i wołoskie korzenie góralszczyzny;• kapliczkę Chrystusów Frasobliwych i Świątków;Miejsce bardzo przyjazne rodzinom z dziećmi. Nawet z naszym dwu i pół latkiem nie nudziliśmy się ani chwili. Do tego wycieczkę po muzeum zakończyliśmy świetnymi warsztatami plastycznymi, które jak zobaczycie bardzo się Olusiowi podobały. Muzeum górali i zbójników to dowód na to, że poznawanie regionalnej historii i tradycji może odbywać się „przy okazji”, podczas atrakcyjnego, ciekawie spędzonego czasu, pełnego dobrej zabawy dla małych i dorosłych. Z tą myślą działa Muzeum, do którego chce się wracać.W trakcie naszych szaleństw w Rabkolandzie Aga Szuścik z Akademii Fotografii przeprowadziła dla nas warsztaty filmowe, podczas których w przystępny i ciekawy sposób przedstawiła nam działanie greenboxa. Kiedy jako nastolatka przygotowywałam materiały do telewizji regionalnej i krajowej jako operator, pracowaliśmy często korzystając z blueboxa (malowałam go własnymi rękami w studio). Warsztaty były więc dla mnie swego rodzaju miłym odświeżeniem wspomnień.Akademia Fotografii to wyjątkowe miejsce, które daje słuchaczom solidnie ugruntowane umiejętności i szeroką wiedzę z zakresu fotografii traktowanej zarówno jako zawód, jak i hobby. W swojej ofercie Akademia Fotografii posiada warsztaty dla dzieci, czyli wyjątkowe zajęcia z szerokim wachlarzem atrakcyjnych działań fotograficzno-plastycznych, poruszające zagadnienia związane z historią fotografii, sztuki i kultury oraz pobudzające proces twórczy u dzieci.Późnym popołudniem, kiedy wróciliśmy do pensjonatu, wysłuchaliśmy kilku ciekawych prelekcji:Pani Renata Borysiak (terapeutka z ponad 20-letnim doświadczeniem) z Centrum terapeutycznego „Tęcza” porozmawiała z nami trochę o przekazach rodzinnych, czyli o tym, co można wynieść z domu. Wywiązała się naprawdę ciekawa dyskusja. Szkoda, że czas nas gonił i nie było czasu na dłuższą pogawędkę.Następnie pani Magdalena Strojniak (certyfikowany dietetyk i coach żywieniowy) ze Studio My – opowiedziała nam trochę ciekawostek związanych z żywieniem i przeprowadziła każdej z nas, która miała oczywiście na to ochotę, szczegółową analizę składu ciała za pomocą urządzenia Analizator In Body 370 - jednego z najlepszych na rynku.Na deser miałyśmy okazję uczestniczyć w warsztatach kosmetycznych z marką kosmetyków Colwayinternational. Jest to dość znana marka polskich kosmetyków na bazie kolagenu.Kiedy my uczestniczyłyśmy w prelekcjach, tatusiowie i dzieci korzystali z przedstawienia i zabaw zorganizowanych przez Teatr Bajdurka. Późnym wieczorem zasiedliśmy wszyscy w ogrodzie i chacie grillowej do przepysznej góralskiej kolacji, którą umilał nam zespół grający na żywo tradycyjną muzykę góralską. Było bajecznie!DZIEŃ IIPark ZdrojowyRabczański Park to doskonałe miejsce wypoczynku wśród zieleni i kwiatów. Ogromną radość sprawiają spacerowiczom mieszkające w parku wiewiórki, które chętnie częstują się orzechami z ręki.Niestety jego uroku nie odczuliśmy praktycznie ani trochę przez upał i brak punktów z napojami dla dzieci. Szybko więc przeszliśmy go najkrótszą drogą, aby odpocząć w okolicy tężni solankowej przy pysznych lodach i chłodnych napojach.Uzdrowisko Rabka – ZdrójMieliśmy też okazję wysłuchać podczas pobytu w Rabce Zdrój krótkiej prelekcji pracowniczek Uzdrowiska Rabka, które jest prekursorem stosowania leczniczej solanki w kosmetykach pielęgnacyjnych. Są to kosmetyki naturalne, na bazie solanki z wieloma unikalnymi właściwościami, zbawiennymi dla skóry i włosów.Skansen Taboru Kolejowego w ChabówcePo spacerze w Parku Zdrojowym udaliśmy się na wycieczkę do Skansenu Taboru Kolejowego, który powstał na terenie dawnej parowozowni w Chabówce. Nasze dzieci padające od skwaru nagle ożyły i biegały tam jak szalone pełne szczęścia i radości na widok olbrzymich pociągów. Tabor w Chabówce słynie z najliczniejszej i jednej z najciekawszych kolekcji eksponatów związanych z historią kolejnictwa na ziemiach polskich. Na kilku torach urządzono ekspozycję wycofanych z ruchu parowozów, lokomotyw elektrycznych i spalinowych, wagonów, pługów, żurawi, i innego taboru specjalnego.(nasi wierni kompani przygody: Madga z bloga Zwykłej Matki wzloty i upadki z rodziną)To był niezapomniany weekend, z który dziękuję szczególnie Klaudii (Niezłe Ziółko), jak i wszystkim uczestnikom. Atmosfera była wspaniała! Myślę, że z pewnością jeszcze kiedyś odwiedzimy Rabkę-Zdrój i oczywiście Rabkoland.Organizatorzy BlogoLand:Rabkoland  i Niezłe ZiółkoPrelekcje i wykłady:Uzdrowisko Rabka / Akademia Fotografii / Centrum terapeutyczne Tęcza / StudioMYAtrakcje:Muzeum Górali i Zbójników / Teatr Bajdurka / Rabka Zdrój Urząd Miasto / Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce / Kapela GóralskaHotel: Pensjonat Prezydent Fotografia: Koźliki AmatorgraphyPozostali partnerzy wydarzenia:Fiorino / Mommy mouse - pieluszki wielorazowe / Czarna kropka / Dwie Kropki / Oillian / Chocolissimo / Toly / Pocztakubkowa / Wydawnictwo Babaryba / Ouhmania / Bio Beauty / Littlewonders / Czuczu / 3koszulki / Instytut Kultury Wizualnej / Akatja / Media Rodzina / Smart Wash / Zielona Sowa / Sklep z zabawkami Nibylandia / Projektogram / Wydawnictwo Debit / Bispol / Wydawnictwo Egmont / Moje BambinoPatronat medialny: Babyonline.pl / Miasto Dzieci / Podhale24.pl / małopolskieonline.pl / Mamopracuj

Frytki z cukinii z piekarnika (w ziołach i parmezanie) + sos z jogurtu i pesto

Lady Gugu

Frytki z cukinii z piekarnika (w ziołach i parmezanie) + sos z jogurtu i pesto

Mama na pełny etat

Darmowy e- book "15 zabaw dla najmłodszych inspirowanych pedagogiką Marii Montesorii."

Jakiś czas temu miałam okazje uczestniczyć w tworzeniu publikacji "15 zabaw dla najmłodszych inspirowanych pedagogiką Marii Montesorii.".  Jest to darmowy e-book, który można pobrać z serwisu Tatento. Znajdziecie w nim wiele ciekawych i rozwijających zabaw.  Moja propozycja znajduje się na pozycji nr 4. Są to "kasztanowe wzory", ale równie dobrze możecie użyć do tej zabawy kamyków lub muszelek