Alergiczne Dziecko
Antyperspirant, dezodorant, ałun – szkodzą czy nie?
Trudno sobie dzisiaj wyobrazić poranną toaletę bez użycia antyperspirantu. Wiadomo: zęby, buzia i ciach – coś na pachę. Może to być sztyft, roll-on, spray, kryształ albo… tabletka. Może być taki, którego używa się codziennie, ale i taki, który stosuje się co trzy dni lub nawet raz na tydzień. Kupiony w aptece lub drogerii. Za kilka złotych lub ponad 50. I cieszymy się, że to wygodne, a że i super skuteczne, bo pacha sucha i nie ma plam na ciuchach. Pełen komfort. Pytanie tylko, czy to nie szkodzi? Czy nie jest podejrzane, że jest AŻ tak skuteczne? Co kryje się w produktach przeciw poceniu? Czym jest antyperspirant, czym dezodorant, a czym ałun? Jak wybrać najlepszy i taki, który nie szkodzi?
Antyperspirant
Antyperspirant to produkt, który miejscowo ogranicza wydzielanie potu. Na ogół stosuje się go na małą powierzchnię ciała: pod pachy lub na stopy. Jego działanie opiera się na tymczasowym zatykaniu ujść gruczołów potowych, a odpowiedzialne są za to związki glinu lub kompleksy glinowo-cyrkonowe. Ta blokada znika wraz z fizjologicznym złuszczaniem się warstwy rogowej naskórka, częściowo podczas mycia lub przy bardzo intensywnym poceniu się. I teraz wracamy do lekcji chemii ze szkoły podstawowej: glin to aluminium. I choć jest on jednym z najpowszechniej występujących metalem na Ziemi, to jest również neurotoksyną, co oznacza, że w pewnych dawkach działa szkodliwie na układ nerwowy (mówi się o tym, że może być przyczyną zmian demencyjnych w mózgu i/lub choroby Alzheimera). Mówiąc krótko glin szkodzi i tu nie ma wątpliwości. Producenci kosmetyków twierdzą, że związki aluminium zawarte w antyperspirantach fizycznie nie mogą przedostać się przez skórę do krwiobiegu, działają powierzchownie, dlatego nie są szkodliwe. Po pierwsze, przyznajcie sami jak często używacie antyperspirantu po depilacji, kiedy skóra jest podrażniona i mogą występować na niej mikrourazy, czyli mini ranki, będące otwartymi drzwiami do organizmu? Dlaczego na opakowaniach zawsze jest informacja „nie stosować na skaleczoną lub podrażnioną skórę”? I po drugie, są badania udostępnione w Amerykańskiej Narodowej Bibliotece Medycyny, która należy do Narodowego Instytutu Zdrowia (czyli amerykańskiej opiniotwórczej rządowej instytucji ds. zdrowia), mówiące o tym, że w pewnych warunkach aluminium z antyperspirantów może przenikać do ustroju (link). Musicie wiedzieć, że aluminium kumuluje się w tkankach organizmu, a proces jego wydalania jest powolny. Poza tym, ogrom aluminium pobieracie z pożywieniem i wodą (aluminiowe garnki i akcesoria kuchenne, folia aluminiowa, szczepionki). Może się więc okazać, że jego poziom w ustroju jest toksyczny. Zwróćcie również uwagę na to, jak bardzo te kosmetyki (w USA uważa się je za leki OTC i kupuje tylko w aptece) wysuszają skórę. A może komuś z Was zdarzyło się kiedyś wyczuć pod pachą zgrubienia, które znikły dopiero po tymczasowym odstawieniu antyperspirantu? Mi się to zdarzyło nie jeden raz.
Dezodorant
Dezodoranty zapobiegają powstawaniu nieprzyjemnego zapachy potu, ale nie hamują pocenia się. Sam pot jest bezwonny, jednak produkty jego rozkładu nieprzyjemnie pachną. Rolą dezodorantu jest więc: zamaskowanie brzydkiego zapachu (za pomocą substancji zapachowych), hamowanie rozwoju bakterii (mogą to być substancje zupełnie nieszkodliwe, ale również o niepewnej reputacji, jak np. triklosan), zapobieganie rozkładowi potu przez drobnoustroje (dając im w zamian inną pożywkę, nie pot) lub chemiczne hamowanie procesów rozkładu. Można więc powiedzieć, że dezodorant działa na skutek pocenia, a nie na jego przyczynę. Mówiąc krótko: smrodku nie będzie, ale plamy pod pachami tak.
Ałun
Ałun, to kryształ w sztyfcie, który cieszy się renomą naturalnego, a więc nieszkodliwego środka przeciw poceniu się. Jak jest naprawdę? Ten kosmetyczny ałun to najczęściej związki glinowo-amonowe lub glinowo-potasowe. A więc znowu glin, czyli aluminium, czyli niedobrze. Producenci chwalą się, że to naturalny kryształ występujący w przyrodzie, co prowokuje myślenie, że skoro naturalny, to nieszkodliwy. Błąd i duże nadużycie. Owszem, ałuny występują naturalnie w przyrodzie, ale są to najczęściej ałuny glinowo-potasowe i glinowo-sodowe. Ałun glinowo-amonowy występuje niezwykle rzadko, a żeby otrzymać ten „naturalny” kosmetyczny sztyft trzeba przeprowadzić szereg (mniej naturalnych) zabiegów (kruszy się skałę, gotuje z kwasem siarkowym, łączy z siarczanem amonu, zagęszcza…). Mamy więc do czynienia ze ściemą i dezinformacją konsumenta.
Tabletki przeciw poceniu się
Są i takie wynalazki. Okazuje się, że większość takich preparatów zawiera jako substancję czynną ekstrakty z szałwii lekarskiej, czyli zupełnie babcine panaceum na nadmierną potliwość, które powszechnie było stosowane w medycynie ludowej. Oczywiście, poza samym ekstraktem mamy wypełniacze i jeszcze inne substancje, dzięki którym tabletka „trzyma się kupy” (przepraszam). Właśnie dlatego lepiej jest kupić szałwię dostępną w każdym większym sklepie, zrobić z niej herbatkę i pić tak, jak zalecił producent na opakowaniu. W smaku jest wprawdzie paskudna, ale to zawsze lepsze niż tabletka z niepotrzebnymi „chemicznymi śmieciami”.
Co robić?
Można samodzielnie przygotować antyperspirant. Przyznaję, ze próbowałam, ale, jak dla mnie, za dużo z tym zachodu, a efekty są hmm… powiedzmy, że niezadowalające Najprościej jest kupić preparat oparty o naturalne składniki, który nie zawiera w swoim składzie szkodliwych związków. Wiecie już co jest szkodliwe i czego należy unikać, więc pozostaje czytanie informacji na etykietach tego rodzaju kosmetyków. Wbrew pozorom takich preparatów jest dużo i są tylko trochę droższe i trudniej dostępne niż popularne antyperspiranty. Owszem, w marketach ich nie znajdziecie, ale przecież mamy internet, a nim cały świat Jeśli nie macie czasu ani ochoty szukać, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić markę Born to Bio. Mam, używam ja, używa Małżonek. Są skuteczne i nie zawierają szkodliwych związków (to nie jest wpis sponsorowany). A jeśli macie ochotę na poszukiwania, to dajcie znać jeśli znajdziecie ciekawy preparat, chętnie przetestuję
Źródła: 1, 2