Człowiek rodzi się z wieloma potrzebami. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która towarzyszy mu przez całe życie, aż do ostatnich chwil. Jaka jest minimalna ilość bliskości, którą powinniśmy dać drugiemu człowiekowi? Jakie jest minimum bliskości, której potrzebujemy? I co to właściwie jest ta bliskość?
Od dawna mówi się jak ważny jest kontakt skóra do skóry zaraz po porodzie. Ten mały człowiek, w zupełnie obcym świecie po prostu potrzebuje być blisko. Mama jest dla niego całym światem. Zna tylko ją. Jej zapach, jej głos. Przez bliskość uczy się też innych. Taty, siostry, babci, dziadka. A kiedy już poznał tę swoją rodzinę, chce być z nimi blisko, bo to sprawia mu przyjemność, daje poczucie bezpieczeństwa i jest lekarstwem na każde zło.
O rodzinę trzeba dbać jak o roślinę. Nie podlewasz zwiędnie, będzie sucha, skurczona, nieładna. Nie koniecznie do wyrzucenia, ale na pewno nie będzie piękna. Tak samo jest w Rodzinie. Codziennie trzeba ją pielęgnować. Czym? Miłością i bliskością.
Wystarczy być blisko. Wydaje się tylko tyle, ale wiem, że dzisiaj o to bardzo trudno. Zmienił się model rodziny. Zazwyczaj oboje rodzice pracują. Na tę bliskość po prostu mamy bardzo mało czasu. Tylko, że właśnie teraz te nasze maleństwa tej bliskości potrzebują najbardziej. Musimy im ją dać. Dajmy najwięcej ile możemy.
Można zjeść wspólnie śniadanie, a później wybrać się na długi spacer. Nie myśleć o tym co zrobić trzeba. Po prostu być tutaj i teraz. Można razem upiec pyszne ciasto, a później zjeść siedząc na podłodze i układając puzzle. Można też pośmiać się, tak do bólu brzucha. A może zrobić w domu przedstawienie, pobawić się w teatr, cyrk, salę gimnastyczną? Weźmy farby, klocki, plastelinę. Bądźmy malarzami, architektami, rzeźbiarzami. Później zapalmy świece, zróbmy sobie randkę w domowym zaciszu, kiedy dzieci śpią. Tak jak dawniej. Czułe słowa wprost do ucha. Nie od święta. Taka rodzina nie zwiędnie. Zawsze będzie kwitła.
Tym wpisem angażuję się w akcję BLISKOPAD 2016. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej kliknij TUTAJ