Alergiczne Dziecko
Dobra Woda Zdrowia Doda
To, że woda jest niezbędna do życia, wie każdy. To, że nasze ciała to w 70% woda, też. Nie każdy jednak wie, że wystarczy ubytek wody na poziomie 2% masy ciała, żeby w organizmie zaszły niekorzystne zmiany, a strata 12% to sytuacja realnie zagrażająca życiu. Dlatego trzeba się stale nawadniać, pić po trochu przez cały dzień WODĘ, a nie żadne słodkie wody smakowe, gazowane, energetyzujące napoje, kawę, czy herbatę. Woda nie może być byle jaka, powinna być dobrej jakości i bezpieczna. Co to oznacza? Ma zawierać istotne dla zdrowa związki mineralne oraz być pozbawiona zanieczyszczeń fizycznych, chemicznych, mikrobiologicznych i toksycznych. Teoretycznie woda wodociągowa („kranówka”) jest przebadana pod tym kątem i picie jej nie stanowi zagrożenia. Trzeba jednak pamiętać, że pochodzi z różnych ujęć (w każdym regionie Polski innych i o różnych właściwościach), a poza tym, po przebadaniu płynie jeszcze rurami kawał drogi i może pozbierać wiele rozmaitości zanim do nas trafi.
Skąd wziąć dobrą wodę do picia?
Jeśli nie mieszkamy w Ciechocinku i nie możemy napełnić baniaczka w pijalni wód, to warto kupować do picia porządną, butelkowaną wodę mineralną. Jest to wygodne z dwóch powodów. Po pierwsze taką butelkę zawsze można wszędzie ze sobą wziąć. Po drugie, łatwo kontrolować ilość wypijanych płynów – jest to istotne szczególnie dla tych, którzy piją za mało (mnie to się, oczywiście, w ogóle nie tyczy dla przypomnienia: klik). Są i minusy butelkowanych wód: wysoka cena i aspekt ekologiczny – duża ilość niebiodegradowalnych plastików trafiających do środowiska (a powtórnie przetwarzanych w absolutnie minimalnym stopniu).
Jest jeszcze jedna możliwość uzyskania dobrej wody do picia – zaopatrzenie się w skuteczne filtry i korzystanie z wody mineralnej w kranie w swojej kuchni. Opcja zdecydowanie najbardziej komfortowa. Dlaczego?
Po pierwsze, woda jest świeża. Nie stoi w butelce na słońcu przez pół dnia, właśnie tyle ile potrzebujemy wlewamy do szklanki i wypijamy. Chcemy więcej? Dolewka, ale znowu na świeżo.
Po drugie, woda ma właściwy skład mineralny. Upraszczając szczegóły techniczne: woda jest totalnie oczyszczona, a następnie zmineralizowana ponownie przy udziale kopaliny, dolomitu (czyli prawdziwej skały, takiej samej, jaka mineralizuje wodę w górskim potoku). Naturalnie, a nie przy pomocy chemicznej tablicy Mendelejewa.
Po trzecie, taką wodę mogą pić dzieci już od niemowlęctwa. Jest to istotny argument, szczególnie dlatego, że mam dwójkę pociech w domu i zawsze dla któregoś zabraknie ostudzonej wody przegotowanej (jedno może już pić, drugie nie może, bo jeszcze gorące i awantura na cztery fajery gotowa).
Po czwarte, bezpieczeństwo. Co by nie mówić, z plastikowej butelki, w pewnych, określonych warunkach, może dochodzić do uwalniania toksycznych składników z tworzywa wprost do zawartości opakowania, tu – do wody. Mówi się o tym najczęściej w odniesieniu do bisfenolu A, o którym możecie poczytać tutaj.
A co z wodą do mycia? Mycia się?
Każdy, kto ma w domu alergika wie, że to też nie jest błahostka (niestety nie ma dziedziny codzienności, która dla alergika jest błahostką, to trzeba przyjąć za fakt). O tym, że w okresie zaostrzenia atopowego zapalenia skóry warto myć się w wodzie destylowanej pisałam już tutaj. Twarda woda wodociągowa może podrażniać skórę, to po pierwsze. Wszelkie zanieczyszczenia obecne w „kranówce” wpływają negatywnie na stan zaostrzenia AZS, to po drugie. W wodzie wodociągowej stosunkowo często występującym zanieczyszczaniem są związki kobaltu, na który moja Lenka jest silnie uczulona. I co? Może się okazać, że pomimo prowadzenia diety eliminacyjnej, to właśnie woda do mycia będzie czynnikiem wywołującym stany zapalne skóry. My mieszkamy na Warmii, mamy stosunkową dobrą wodę (która niestety i tak jest okresowo chlorowana), ale co mają powiedzieć mieszkańcy np. Krakowa lub Katowic? Czy można coś z tym zrobić? Tak. Założyć odpowiednie filtry.
Przechodzimy do sedna
To teraz Wam powiem. Ja te filtry od niedawna mam – filtr do wody pitnej (kuchenny) i filtr do wody do mycia (prysznicowy). Testuję. Czy ktoś z Was też by chciał wypróbować? Śledźcie blog, wkrótce więcej szczegółów…