Pulpet rządzi
Pozycja matki
Podglądam czasem blogi freelancerek, niezależnych finansowo / od wszelkich szefów młodych kobiet, które robią kariery, mając dużą popularność i rozgłos w polskiej blogosferze. Zaczytuję się z ciekawości, może też lekko z zazdrości. Wkłębiając się coraz głębiej i głębiej w teksty tych dziewczyn, nakręcam się jak pozytywka. Moja wewnętrzna pokusa wybucha wtedy wulkanem i krzyczy "rób karierę! rób karierę!" Mój mózg i umysł pochłania wszystkie nagłówki o własnej firmie, niezależności, braku bicza nad sobą, nieznajomości terminu wypalenia zawodowego, a oczy wyglądają jak dwie pięciozłotówki. Gdy jestem już w tym pożerającym ciągu, zdolna do urodzenia kolejnego cudu - zwanego tym razem korporacją, nagle wyławiam się na powierzchnię. Słyszę drącą się gębę wołającą jeść, witającą mnie z powrotem w krainie mlekiem i pieluchą płynącą. Zazwyczaj wtedy, szybko doprowadzam się do porządku uderzając deską w łeb. Szybko wstaję i podążam do mojej lepszej części, tłumiąc w sobie niedawne pragnienia.Gdy naoglądam się takich blogów, długo muszę się później leczyć Pulikowską i Liedloof, żeby powrócić do pierwotnego stanu Matki Polki. Pracowałam kiedyś jako freelancer, gdy nie miałam jeszcze Pulpeta. Była to praca całkowicie zdalna, czasem tylko wyjeżdżałam na konferencje zrobić fotorelacje. Jednak zrezygnowałam ze świadczeń usług dla tej spółki, jak tylko dowiedziałam się o ciąży. Wiedziałam, że nie podołam - zwłaszcza na samym początku połogu. Później nie miałam już na siebie pomysłu, więc po niecałym roku od porodu, poszłam do firmy rodzinnej - praca bez pasji, ale z konieczności.Bardzo szkoda, że kariera matki robi się w ogólnej świadomości, raczej passe. Świetnie to opisuje wspomniana Jadwiga Pulikowska w swojej niewielkich rozmiarów, ale bardzo treściwej książce "O kobiecości". Autorka pisze, że jako pracownik naukowy, może ją zastąpić ktoś inny - nawet lepszy, jednak matki swoich dzieci nie może zastąpić nikt. W tej roli nie ma sobie równych. Przyznam, że te słowa dały mi do myślenia. Potężna rola matki jest moim zdaniem niedoceniana w dzisiejszym społeczeństwie. Ja sama odczułam presję na karierę, co opisałam na początku posta. Ciągle muszę się czegoś oduczać i uczyć na nowo. I tak w kółko. To pokazuje, że rola matki to droga, którą podążamy. Tylko niestety, nie da się cofnąć w tył. Jutro nasze dziecko będzie już o jeden dzień starsze.Podsumowując ten refleksyjny post, mam ciekawą puentę z popularnego niegdyś serialu Miodowe Lata :pPamiętam odcinek, w którym Karol za wszelką cenę chciał udowodnić Alince wyższość mężczyzn nad kobietami. Nawiązał więc do Mieszka I."Gdyby nie było Mieszka - nie byłoby Polski!"Na to Alinka - mistrz ciętej riposty:"Karol.... Mieszka by nie było, gdyby nie jego mama":)Pozdrawiam ciepło :*