PAMIĘTNIK MAMY

Jak wygląda jadłospis dwulatka?

Zgodnie z zaleceniami specjalistów w ciągu dnia dziecko powinno otrzymać 4-5 posiłków: 3 podstawowe (śniadanie, obiad, kolacja) i 1-2 uzupełniające (drugie śniadanie i/lub podwieczorek). Przerwa między posiłkami powinna wynosić ok 3-4 godzin. Liczba posiłków spożywanych przez dzieci w ciągu dnia może się okresowo zmieniać, zwłaszcza dotyczy to takich posiłków jak II śniadanie czy podwieczorki. Dziecko w wieku 1-3 lat ze względu na małą pojemność żołądka powinno otrzymywać ilość potraw zgodnie z indywidualnymi potrzebami, ale dostarczającej właściwej ilości energii (czyli o odpowiedniej gęstości energetycznej. Błędem jest podawanie dużych porcji rozcieńczonych zup, także tłustych potraw, ciężkich sosów, smażonych potraw. Na wasza prośbę przedstawiam przykładowe jadłospisy dla dzieci – w 2 ROKU ŻYCIA JADŁOSPIS 1. I ŚNIADANIE Płatki owsiane na mleku z jabłkiem (mleko modyfikowane – niepełna szklanka, drobne płatki owsiane – 2 łyżki, jabłko gotowane bez cukru). II ŚNIADANIE Mix owocowy z jogurtem (banan pokrojony w plasterki + łyżka jogurtu naturalnego). OBIAD – ZUPA Krupnik jarzynowy z drobną kaszą jęczmienną perłową (220 ml – niepełna szklanka, dodać 1 łyżeczkę oliwy z oliwek). OBIAD – DRUGIE DANIE Pulpet cielęcy z koperkiem (do 30-35 g wielkość dużego orzecha włoskiego), ziemniaki puree, (mała sztuka + koperek – łyżeczka) gotowana marchewka z zielonym groszkiem (2 łyżki + 1/2 łyżeczki masła), kompot lub woda (niepełna szklanka). PODWIECZOREK Kisiel mleczny z biszkoptem (Kisiel  – 150 ml+1 sztuka biszkopta). KOLACJA Kaszka wielozbożowa z rodzynkami (220 ml mleka modyfikowanego, 3 łyżki kaszki, rodzynki namoczone i rozdrobnione (1-2 łyżeczki). JADŁOSPIS 2 I ŚNIADANIE Kawa zbożowa z mlekiem, pieczywo graham z pieczonym schabem i dodatkiem świeżych warzyw (kawa zbożowa na mleku – niepełna szklanka, jedna kromka pieczywa, masło – niecała łyżeczka, cienki plasterek schabu, 2 plasterki pomidora bez skórki). II ŚNIADANIE Pieczywo z twarożkiem i szczypiorkiem (kajzerka – kromka, masło – niecała łyżeczka, ser twarogowy półtłusty – łyżka, jogurt naturalny, 1/2 łyżeczki szczypiorku, woda). OBIAD – ZUPA Zupa krem z dyni (niepełna szklanka, łyżka jogurtu naturalnego, 1/2 natki pietruszki). OBIAD – DRUGIE DANIE Makaron z mięsem drobiowym i warzywami, kompot (makaron razowy świderki – 2 łyżki po ugotowaniu, mielone mięso z piersi indyka – wielkość orzecha włoskiego, cukinia – łyżka, marchew- łyżka, cebula – łyżka, przecier pomidorowy – łyżka, olej z pestek winogron – łyżeczka, kompot śliwkowy – niepełna szklanka lub woda). PODWIECZOREK Sałatka owocowa (arbuz – mały trójkąt, dojrzała mała miękka gruszka, sok ze świeżej pomarańczy). KOLACJA Płatki pszenne na mleku z jabłkiem (mleko modyfikowane – niepełna szklanka, 2 łyżki drobnych płatków pszennych, małe jabłko).   JADŁOSPIS 3 I ŚNIADANIE Kasza manna na mleku z cynamonem (mleko modyfikowane – 220 ml, kasza manna – 2 łyżki, cynamon do smaku). II ŚNIADANIE Owoce z jogurtem i rodzynkami (morele – 2-3 małe sztuki, pełna łyżka jogurtu naturalnego, 1-2 łyżeczki rodzynek namoczonych i rozdrobnionych). OBIAD – ZUPA Zupa pomidorowa z przetartych pomidorów z drobnym makaronem (niepełna szklanka, łyżka jogurtu naturalnego, 2 łyżki makaronu gwiazdki po ugotowaniu, 1/2 łyżki koperku). OBIAD – DRUGIE DANIE  Kuskus z pieczonym łososiem i szpinakiem, kompot (kasza kuskus – 2 łyżki po ugotowaniu, pieczony łosoś – wielkość orzecha włoskiego, łyżeczka oliwy z oliwek, łyżka szpinaku duszonego, 2 łyżki śmietany,czosnek świeży do smaku, niepełna szklanka kompotu z porzeczek). PODWIECZOREK Ciasto z owocami (ciasto biszkoptowe z jabłkami mała porcja, woda). KOLACJA Omlet z marchewką, kefir (omlet z jaja, marchewka surowa starta dodana do ciasta omletowego – średnia sztuka, masło – łyżeczka, kefir – filiżanka). JADŁOSPIS 4 I ŚNIADANIE Zupa mleczna z domowymi lanymi kluseczkami (mleko modyfikowane niepełna szklanka, 2 łyżki lanych klusek). II ŚNIADANIE Kefir z biszkoptem (jedna filiżanka kefiru+ jedna sztuka biszkopta). OBIAD – ZUPA Zupa krem z brokułów (zupa krem niepełna szklanka, brokuły + ziemniak, łyżeczka oliwy z oliwek). OBIAD – DRUGIE DANIE Kasza drobna mazurska z indykiem i przecierem ze świeżych pomidorów, surówka z marchewki i jabłka, kompot (kasza mazurska – 2łyżki po ugotowaniu, mięso z indyka – łyżka, przecier pomidorowy – łyżka, 1/2 łyżeczki natki pietruszki, łyżka marchewki, łyżka jabłka, 1/2 łyżki soku z cytryny, niecała łyżeczka oliwy z oliwek, kompot z czereśni – niepełna szklanka). PODWIECZOREK Świeże owoce (kiwi – średnia sztuka, brzoskwinia 1/2 średniej sztuki). KOLACJA Zapiekany ryż z jabłkami i cynamonem z polewą jogurtowo-waniliową, mleko (ryż – 2 łyżki po ugotowaniu, jabłko – 1/2 małej sztuki, 2 łyżki jogurtu naturalnego, cynamon i wanilia do smaku, mleko modyfikowane niepełna szklanka). JADŁOSPIS 5 I ŚNIADANIE Kanapka z serem żółtym i pomidorem, kakao na mleku (pieczywo żytnie -kromka, masło – niecała łyżeczka, ser żółty – plasterek, pomidor – 2-3 plasterki, mleko krowie 2%-3,2% tłuszczu – niepełna szklanka, kakao – łyżeczka, cukier – łyżeczka). II ŚNIADANIE Jogurt naturalny z jagodami (jogurt naturalny – małe opakowanie, jagody – 2 pełne łyżki, wanilia do smaku). OBIAD – ZUPA Delikatny rosół z makaronem i koperkiem (rosół – niepełna szklanka, makaron – po ugotowaniu 2 łyżki, koperek – 1/2 łyżeczki). OBIAD – DRUGIE DANIE Kopytka z gotowanym schabem w warzywach, buraczki, kompot (kopytka – 5-6 małych sztuk, schab gotowany-mały plasterek, włoszczyzna, łyżka po ugotowaniu, buraki – łyżka po ugotowaniu, natka pietruszki – 1/2 łyżeczki, kompot lub woda – niepełna szklanka). PODWIECZOREK Placuszki z cukinii i marchewki z jogurtem naturalnym (placek – mała sztuka, jogurt naturalny – pełna łyżka). KOLACJA Płatki jęczmienne na mleku z miodem (mleko modyfikowane – niepełna szklanka, płatki jęczmienne – 2 łyżki, mód – łyżeczka). Mód podawać do ciepłego a nie gorącego posiłku. JADŁOSPIS 6 I ŚNIADANIE Mleko, pieczywo pszenno-żytnie – kromka, masło- niecała łyżeczka, jajecznica – jedna sztuka jaja, koperek – 1/2 łyżeczki). II ŚNIADANIE Koktajl mleczno -owocowy (jogurt naturalny – 1/2 szklanki, brzoskwinia – mała sztuka). OBIAD – ZUPA Barszcz z buraków z ziemniakami i jogurtem (barszcz – niepełna szklanka, fasolka szparagowa – łyżka, ziemniak – mała sztuka, jogurt naturalny – pełna łyżka, koperek – 1/2 łyżeczki). OBIAD – DRUGIE DANIE Kluski leniwe z serem , bułka tartą i cynamonem, surówka z marchwi ze śmietanką, kompot (kluski leniwe – 2 sztuki, bułka tarta – łyżeczka, masło- łyżeczka, cynamon – do smaku, cukier – do smaku, surówka z marchwi ze śmietaną 12 % – łyżka, kompot z wiśni – niepełna szklanka lub woda). PODWIECZOREK Warzywa na parze z oliwa z oliwek (ziemniak – 1/2 sztuki, marchewka – średnia sztuka, cukinia – pełna łyżeczka, fasolka szparagowa – 1-2 łyżki, oliwa z oliwek – jedna łyżeczka, natka pietruszki – 1/2 łyżeczki, woda – jedna szklanka). KOLACJA Kaszka wielozbożowa na mleku z przecierem z malin (mleko modyfikowane – niepełna szklanka, kaszka wielozbożowa – 2 łyżki, przecier z malin – 2 łyżki). A jak wygląda dzienny przykładowy jadłospis Twojego malucha?   źródło: Poradnik na temat żywienia dziecka w wieku od 1 do 3 roku życia autorstwa Pani Prof. dr hab. n. med. Haliny Weker.

Czyż nie dobija się jeleni?

Pulpet rządzi

Czyż nie dobija się jeleni?

5 rad od irlandzkich położnych, które powinien usłyszeć każdy rodzic

Sprytnie blog

5 rad od irlandzkich położnych, które powinien usłyszeć każdy rodzic

Niska, pulchna, z burzą loków w kolorze blond. Kiedy się śmiała, drżały ściany. Potrafiła uważnie słuchać, potrzymać za rękę, przytulić. Uważnie ważyła słowa, a kiedy było trzeba - milczała. Spotkałam ją przypadkiem na ulicy, kiedy Potomek miał już 2,5 roku. Mimo, że od naszego ostatniego spotkania upłynęło ponad 2 lata, nadal pamiętała nasze imiona. A ja do dziś pamiętam ją. Miała na imię Sheena. Czytaj więcej »

Spanie razem

MAŁE DRANIE

Spanie razem

Szykujemy wyprawkę

W roli Mamy

Szykujemy wyprawkę

Wyprawka dla noworodka – temat ważny i “lubiący” spędzać niektórym rodzicom sen z powiek, szczególnie tym zabieganym, zapracowanym i niedoświadczonym. Produktów i różnego rodzaju akcesoriów dla dzieci, mamy teraz całe mnóstwo, jak więc w tym wszystkim się odnaleźć ? Co jest naprawdę potrzebne noworodkom i jego młodym rodzicom, a bez czego można się obejść? Ponieważ […] Post Szykujemy wyprawkę pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy.

Tym razem posłuchaj

tekstualna

Tym razem posłuchaj

BABYLANDIA

Świąteczne koszyczki na smakołyki

Polecałam Wam już kiedyś pieczenie pierniczków na święta.Takie smakołyki to wspaniały deser, ozdoba na choince, ale również prezent dla bliskich.Można je zawlec na wstążeczkę i podarować w taki sposób lub...stworzyć specjalny koszyczek, w którym umieścimy nasze pierniczki dla kogoś bliskiego.My stworzyłyśmy takie bardzo proste i ładne koszyczki, do których zmieści się kilka pierników. Ale jeśli skorzystacie z innych opakowań, Wasze koszyczki mogą  przybrać zupełnie inny wygląd. I co najważniejsze - mogą być różnej wielkości. Takiej - jaka w danym momencie jest nam potrzebna.Ale może przejdę już do konkretów ;)Czytaj więcej »

HELOWA MAMA

Mikołaj do lamusa

Matka Rak jak zwykle, nie w temacie. Zajęta przedświąteczną ewangelizacją Helki, klejeniem papierowych łańcuchów oraz pisaniem listów do Mikołaja, nie zauważyła, że przez środowiska rodzicielskie przewala się nowy trend. Znów jestem passe. Okazało się bowiem, że uwaga, uwaga: MIKOŁAJA NIE MA! Że nie przynosi prezentów, to ja się sama domyśliłam, bo od kilku lat regularnie czyści mi konto, ale żeby tak definitywnie-nie ma i już?! Od razu nasunęło mi się pytanie: cóż ty matkom zrobił, Mikołaju? Dlaczego chcą Cię uśmiercić, dlaczego chcą Cię wyrzucić z dziecięcych serduszek i wyobraźni? Odpowiedź uzyskałam dość szybko. Na jednym z portali wyczytałam co następuje: Mikołaj nie istnieje. Nie przynosi prezentów, nie fruwa saniami, nie pcha grubego tyłka przez komin,ani nawet nie lubi mleka i ciasteczek. Jest kłamstwem, a dzieci nie wolno okłamywać. Okłamywanie dzieci zemści się w przyszłości, kiedy to odkryją brutalną prawdę. Zawód, jaki odczują będzie rzutował na dalszych relacjach z rodzicami. Poczucie destabilizacji, zagubienie i utrata zaufania do rodziców-to już krok w stronę uzależnień, złamanego życia, śmierci z przedawkowania itd., itp. Nie kłamię. Z tymi uzależnieniami to trochę dodałam dramatyzmu, ale reszta się zgadza. A więc, od dziś, kochani moi, nie okłamujemy dzieci! Na początek spalmy dziecięce biblioteczki. Do pieca z Alicją, Piotrusiem, Małym Księciem! Zwęglić baśnie i bajki! Na stos z wróżkami, elfami i resztą bajkowej hałastry! Następnym krokiem będzie naturalnie puszczenie z torbami Walta Disneya. Nosz chyba nikt nie nakładł do dziecięcych głów więcej kitu, niż on. Kiedy z ostatniego Disneylandu zostaną już tylko zgliszcza, czas zająć się wychowaniem. Bez kłamstw! Na dzień dobry, będę zmuszona wyznać Helce w pierwszy dzień szkoły:-córeczko, od teraz czeka cię ładnych kilka lat zawracania tyłka. Pierwsze klasy będą nawet przyjemne, a potem zapał ci się skończy. Będziesz jeść surowe ziemniaki, moczyć termometr w herbacie i kombinować jak koń pod górę, żeby tylko tu nie przyjść! Albo taka wizja:Ośmioletnia Helka:-mamusiu, jak dorosnę zostanę modelką!-zgłupiałaś? Spójrz na mnie! Z Twoimi genami, to będziesz miała metr sześćdziesiąt w kapeluszu i dupsko jak szafa trzydrzwiowa.Albo dalej, Helka nastolatka:-mamo, czy w tym świecie możliwa jest prawdziwa wolność jednostki?-taaa. Pod warunkiem, że starzy ci nie wykopyrtną  przed spłatą hipoteki. Jeśli zostawią ci mieszkanie, to po całym roku tyrania będziesz mogła wyjechać na tydzień w Bieszczady. Tyle z wolności.Nawet nie chcę myśleć, co musiałabym jej powiedzieć w dniu ślubu! Ładna wizja, co? No wyobraźcie sobie, że od dziś mówimy dzieciom całą prawdę: synek, zjedz ten paskudny obiad ze słoiczka. Śmierdzi i sama bym nie tknęła, ale ty jedz!albo:...i wtedy wilk rozszarpał babcie. W dawnych czasach mówiono, że połknął ją w całości, dzięki czemu przeżyła w jego brzuchu, ale to nieprawda. Nie dałby rady, a nawet gdyby i tak by umarła. Soki trawienne są bardzo żrące... Noooo, kochani! Ja postoję. Dalej będę wykładać kasę za Świętego. Dlaczego? Bo przeraża mnie wizja ograbienia Helki z tego, czego sama miałam pod dostatkiem: radosnego oczekiwania, spoglądania w niebo, pisania listów. Wierzyłam. Gorąco wierzyłam. Nawet kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że coś tu nie gra, wierzyłam tak długo, jak było mi to potrzebne. Aż pewnego dnia dotarła do mnie prawda. Może nawet faktycznie trochę bolało. Chyba powinno. W końcu to dorastanie.

Jak zrobić (ozdobić) styropianową bombkę?

KREATYWNYM OKIEM

Jak zrobić (ozdobić) styropianową bombkę?

PIERWSZE BUCIKI NA ZIMĘ

Z ŻYCIA MAMY I CÓRKI

PIERWSZE BUCIKI NA ZIMĘ

Śniadanie z pomysłem

Lady of the House

Śniadanie z pomysłem

Do pracy po macierzyńskim

Sprytnie blog

Do pracy po macierzyńskim

Dla niej...

MAŁE DRANIE

Dla niej...

Pomysły na prezent DIY | Święta u Wikilistki

WIKILISTKA

Pomysły na prezent DIY | Święta u Wikilistki

Lady Gugu

Co robić z dzieckiem w brzydką pogodę ?

Ponieważ w Polsce pogoda jak w Bollywood (czyli „czasem słońce, czasem deszcz”), trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Jak wiecie, jestem uzależniona od planowania. Menu codziennych posiłków mam pomyślane na kilka dni do przodu. A ponieważ chwil spędzanych z córką będzie z roku na rok coraz mniej (teraz na kilka godzin dziennie zabrało mi ją przedszkole, potem dojdą koleżanki, a za kilkanaście lat pewnie i koledzy…), lubię sobie przygotować plan rozrywek na każdy dzień. Lenka uwielbia wychodzić z domu; cieszyłaby się nawet, gdybym codziennie prowadziła ją na całe popołudnie na ten sam plac zabaw. Staram się jednak zapewniać jej rozwój holistyczny, dlatego często zabieram ją w miejsca, w których jeszcze nie była, a które (w moim mniemaniu) mogą zapewnić jej nieco rozrywki. Pomysłów mam nieskończenie wiele, zwłaszcza że mieszkamy w miejscu, w którym nie brakuje terenów, gdzie można biegać, zwiedzać, oglądać… Pytanie jednak, co tu robić, kiedy zbliża się zima? Jak dotychczas sprzyjająca pogoda pozwalała odsuwać te myśli w dal. Ale dni coraz krótsze, słońce słabsze, coraz częściej deszcz będzie stukał w parapet… Poczułyście się depresyjnie? Wspaniale! Poniżej ratunek: garść pomysłów, gdzie wybrać się z dzieckiem, kiedy pada ( deszcz lub śnieg).  Niektóre sprawdzone, inne na razie w planach. Wszystkie jednak łączy jedno: są albo darmowe albo warte swojej ceny. 1. Spacer pod chmurką. Jako nieco ekscentryczna zwolenniczka (czy według niektórych maniaczka) zdrowego trybu życia, uwielbiam spacerować w deszczu. Nie mówię tu o rzęsistych strugach, które rozmazywały makijaż Andie McDowell w filmie „Cztery wesela i pogrzeb”. Mały kapuśniak jeszcze nikomu nie zaszkodził. Parasol, kalosze (jeśli chłodno – gumofilce, jeśli mocny deszcz – rybackie wodery) i szykowny płaszczyk (raczej unikajmy tych kupowanych w kiosku za 6 złotych…) – i ruszajmy! Wiecie na pewno, że w trakcie deszczu i tuż po nim powietrze oczyszcza się z pyłu i metali ciężkich. Może nie jest to tężnia w Ciechocinku, ale kiedy tyle wokół mówi się o smogu, to jest to świetny sposób na dotlenienie naszych płuc. 2. Biblioteki. Obecne biblioteki odchodzą już od schematu pani zza kontuaru. Można bezkarnie buszować między półkami. Twojemu dziecku na pewno spodoba się wyciąganie przegródek oddzielających poszczególne litery na regałach, a ile potem zabawy ma rodzic próbujący włożyć to wszystko z powrotem… W większości dużych bibliotek znajdują się kąciki dla dzieci; w mojej zaprzyjaźnionej Wypożyczalni Dla Dzieci kącik dziecięcy dorównuje swoim bogactwem małemu sklepowi z zabawkami: jest bujany konik, autka, tablica z kredą, kolejka i wiele innych ciekawostek. Większe dziecko może do woli przeglądać książki, mniejsze pobiega sobie po sali i pobawi zabawkami, my pogrzebiemy w dziale Poradniki, często umiejscowionym właśnie w tej wypożyczalni. 3. Sale zabaw. Mam co do nich mieszane uczucia. Z jednej strony wspaniale, kolorowo zaopatrzone, z drugiej strony mam spore wątpliwości co do ich stanu higienicznego… Dziecko może szaleć do woli, no, przynajmniej do czasu, aż rodzicom zabraknie gotówki w portfelu… Nie należy to bowiem to taniej rozrywki – za godzinę takiej zabawy zapłacimy od 12 do 22 złotych… Znajdzie tu coś dla siebie roczny maluch (który z reguły po godzinie zabawy ma już dość), jak i kilkuletni osesek (który z kolei po godzinie dopiero się rozkręca). Trzeba uważać, żeby wybierać pory, w których dzieciaków jest mniej niż 10os/m2, łatwo tu bowiem o zderzenie (czy wasze dziecko też biegnąc patrzy wciąż za siebie zamiast pod nogi?). Nie zapomnijcie też sprawdzić, czy akurat dzisiaj nie ubraliście ulubionych skarpetek z dziurą – obowiązuje stopa bez buta. W większości takich miejsc poniedziałki i wtorki to dni, kiedy można poszaleć za pół ceny lub płacąc za godzinę bawić się, ile wlezie. Często w takich miejscach w dzień urodzin dziecka wstęp jest darmowy, a dzieci poniżej roku wchodzą (czy raczej raczkują) bez opłat każdorazowo (jeśli rodzic nie boi się zarazków – ja się bałam). 4. Galerie sztuki, muzea. Wiem, wiem: brzmi śmiesznie. Nie namawiam do kontemplowania dzieł sztuki z niemowlęciem na ręku. Nie jestem zwolenniczką teorii, że należy od małego oswajać dziecko ze sztuką (nie licząc sztuki takiej KLIK ). Chodzi o to, że galerie to przestrzenie – dzieci uwielbiają biegać w takich miejscach! Jeśli tylko nie wcisną im na nogi przymusowych śliskich papuci i jeśli my zniesiemy ciężki wzrok pani pilnującej porządku, to dziecko może biegać do woli. W dużych miastach możemy znaleźć muzea tematyczne – techniki, komunikacji, zoologii… Zdarza się, że dziecko rzuci okiem na te cuda, choć jeśli tak się zdarzy, możemy być bardzo dumni z siebie jako rodziców. Oczywiście namawiam do sprawdzania, w które dni dane muzeum ma darmowy dzień – w większości takie się zdarzają. 5. Galerie handlowe. Cóż… Raczej unikam chodzenia do nich z Lenką. Ale jeśli nie będę miała żadnej innej alternatywy, być może kiedyś się wybiorę. Plusem takich miejsc jest to, że zazwyczaj znajdziemy tam ogromny sklep z zabawkami. Jest to jednocześnie ich minusem… Możemy tam jednak puścić dziecko i potraktować ten sklep jako darmowy plac zabaw. Trzeba jednak mieć żelazne nerwy i oczy wokół głowy – ochroniarz tylko czyha na takich jak my! Ale dopóki nie zaczniemy rozrywać opakowań i kraść baterii ze środka to nic nam nie grozi. W galeriach jest też coś, czego nie znajdziemy nigdzie indziej: samochodziki na żetony (czy raczej dzisiaj dwuzłotówki). I wcale nie trzeba wrzucać niczego: wystarczy trochę powarczeć. 6. Dworce kolejowe. Nie, nie namawiam do błąkania się po dworcach! Propozycja skierowana jest raczej do małych wielbicieli motoryzacji – dzieci (szczególnie płci męskiej) uwielbiają wszelkiego rodzaju pociągi. Jak często w dzisiejszych czasach jeździ się pociągiem, kiedy kolej ma tak złą sławę? Zdarza się, że kilkuletnie dziecko ciuchcię zna tylko z bajki „Tomek i przyjaciele”. Jeśli dacie radę przez 3 godziny powtarzać „O, patrz, jedzie, jedzie!”, to pół deszczowego dnia zleci jak z bicza strzelił. 7. Baseny. Na pewno nikogo z was nie trzeba przekonywać o zaletach takiej propozycji. Wyprawa z dzieckiem na basen to niemałe przedsięwzięcie – do zabrania dwa razy tyle klapek, ręczników, kąpielówek niż normalnie. Do tego połowa rzeczy i tak prędzej czy później zostaje zagubiona. Dzisiejsze baseny kuszą nie tylko możliwością popływania, ale też sauną czy grotą solną w cenie wstępu. Warto wybrać się z mężem – który facet odmówi sobie przyjemności wzbudzenia zainteresowania płci przeciwnej pokazując, jak sobie świetnie radzi z dzieckiem w wodzie? My w tym czasie szybciutko na saunę. Nie wszyscy wiedzą, że na wielu pływalniach w dzień urodzin bilet wstępu jest darmowy. Lepiej też wybierać baseny z wodą ozonowaną, a nie chlorowaną – w dużych miastach jest coraz więcej takich miejsc. 8. Zajęcia dla matek z dziećmi. Jest ich bardzo wiele; najczęściej zajęcia takie organizują centra fitness itp. Są to najczęściej zabawy ruchowe, rozwijające ogólną sprawność ruchową dziecka. Mamy bawią się z dziećmi, klaszcząc i śpiewając, albo stoją grzecznie z tyłu, odliczając minuty. Należą do najdroższych alternatyw na deszczowe dni, ale tutaj sprytna rada: zazwyczaj pierwsze zajęcia próbne są darmowe! Warto o to pytać, nie zawsze jest to bowiem zawarte w ofercie na stronie internetowej. 9. Kino. Niestety ciężko dzisiaj wejść na film dając bileterowi na piwo (wiem, bo próbowałam…). Ale jeśli upieramy się pójść z dzieckiem na bajkę, to wybierajmy seanse przedpołudniowe, unikajmy wielkich multipleksów oraz weekendowych dni. W te ostatnie nie dość, że tłumnie, to jeszcze ceny windują średnio o 20% w górę. Swojego czasu kina poszerzyły swoją ofertę o seanse dla mam z niemowlętami. Według mnie nie jest to najlepszy pomysł – pokażcie mi dziecko, które będzie grzecznie bawiło się na macie edukacyjnej rozkładanej na sali a nie patrzyło na wielki, migający ekran… Jeśli nie chcecie się zrujnować nie dajcie się też naciągnąć dziecku na popcorn i colę – porcja kinowego popcornu, prażonego na oleju kokosowym lub rzepakowym zawiera tyle kalorii, co dwie kostki masła, do tego kosztuje on czasem tyle, co bilet na film. Post Co robić z dzieckiem w brzydką pogodę ? pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

Organizacja pierwszych urodzin

MOTHER & BABY BLOG

Organizacja pierwszych urodzin

List do Mikołaja - co mama chciałaby dla Kluska - prezent dla trzylatka

NASZE KLUSKI

List do Mikołaja - co mama chciałaby dla Kluska - prezent dla trzylatka

Zrób to sam, czyli w bombki w 30 sekund

W roli Mamy

Zrób to sam, czyli w bombki w 30 sekund

Poprzednim razem przedstawiłam Wam jak zrobić bombki wyklejane serwetkami. Tym razem chciałam pokazać Wam jak można jeszcze wykorzystać plastikowe bombki. Przygotuj: Plastikową, składaną, przezroczystą bombkę główki suszonych lub sztucznych kwiatów, cukierki, brokat, ziarna kawy, konfetti, barwiony ryż, małe papierowe pompony, piórka, guziki, zdjęcia lub/i inne małe drobiazgi Cała magia polega na tym, by zamknąć w […] Post Zrób to sam, czyli w bombki w 30 sekund pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy.

Decoupage na drewnie - przecierka i spękania

KREATYWNYM OKIEM

Decoupage na drewnie - przecierka i spękania

Po godzinach

Pulpet rządzi

Po godzinach

Inspiracje świąteczne #2 - Dekoracje DIY

DZIEWCZYNKA Z GUZIKIEM

Inspiracje świąteczne #2 - Dekoracje DIY

Pierwsza wizyta u fryzjera

PAMIĘTNIK MAMY

Pierwsza wizyta u fryzjera

PREZENTY PREZENTY

OLGA&OKOLICE

PREZENTY PREZENTY

Pulpet rządzi

Prawie rozwód

Prawie rozwodem, skończyła się nasza przedwczorajsza awantura. Było źle do tego stopnia, że musiałam wołać przez telefon ojca na ratunek. Nie chce do tego wracać, zwłaszcza, że wszystko wróciło już do normy, chociaż gorzkie słowa, wyzwiska i obelgi, będą odbijać się od tych ścian jeszcze przez parę tygodni, jak nie miesięcy. Przez dwie noce spałam z Pulpetem w drugim pokoju cała roztrzęsiona, rozbita, nie mająca ochoty na nic. Wsłuchiwałam się w stukoty sąsiadów zza ściany, tu kliknięcie w kontakt, tam znana melodyjka z "jedynki". Normalne życie, a ja prawie rzucałam się przez okno z rozpaczy.  Nie będę tu wypisywać powodu tej awantury, bo nie ma o czym pisać. Mąż po dwóch dniach przyszedł do mnie na kolanach, przepraszając, że mnie kocha, że był głupi, że mówił w złości, pod wpływem i całkiem na odwrót myśli.A myśl o rozwodzie, rzucana nawet samymi hasłami, doprowadzała mnie do obłędu. Wszystko postawione było na ostrzu noża. Przerażające było dla mnie samo pranie brudów przed sądem "A ja powiem, że paliłaś majkę w ciąży, piłaś miodulę w ciąży, że to nie jest twoje mieszkanie" Do jakich rzeczy... do jakich kłamstw człowiek się posuwa, gdy w krótkiej chwili kogoś zaczyna strasznie nienawidzić.Tak sobie teraz myślę. Zajmowałam się jakimiś gównami, duperelami, oglądałam debilne świąteczne reklamy z Karolakiem w pudle z prezentami, a są takie sytuacje w życiu, kiedy wszystko zamienia się w pył. Pragnie się cofnąć przed tym wydarzeniem lub wyborem, chociaż na chwilę zaczerpnąć tamtego powietrza, a tu nagle gaśnie światło, opada kurtyna i zewsząd słychać głuche "ZA PÓŹNO". Są takie sytuacje w życiu. Zazdrości się innym świętego spokoju i normalnego życia, podczas gdy my leżymy na dnie i wołamy do siebie "CO Z NAMI TERAZ BĘDZIE?".Pulpet wziął wszystko w swoje ręce, złapał mnie i zaprowadził do drugiego pokoju gdzie był mąż. "Co chcesz, pogodzić mamę i tatę?" - spytałam, patrząc na niego z ironią. Jednocześnie w oczach męża zobaczyłam coś, czego do końca życia nie zapomnę. Miłość przezwycięża wszystko.

Proszę nie płakać!

MAŁE DRANIE

Proszę nie płakać!

Idealna różnica wieku

BAKUSIOWO

Idealna różnica wieku

Lady Gugu

Temat szeroki jak rzeka… mleka. Czyli o karmieniu piersią

Wiecie chyba, że uwielbiam kategoryzować? Obserwując wojnę, którą rozpętała jedna z Was w komentarzach tutaj, cofnęłam się myślami o 2,5 roku. A nawet nieco dalej, bo już w ciąży każda z nas zastanawia się, jak to będzie z karmieniem swojego maleństwa. Tutaj nie byłam wyjątkiem – myślałam, czytałam, rozmawiałam o temacie, o którym rozmawiają zazwyczaj prawdziwi samcy, czyli o PIERSIACH. Mimo że zazwyczaj mam opinię na każdy temat, tak tutaj rozkładałam ręce. Może dlatego moja historia karmienia piersią potoczyła się tak a nie inaczej? Jak? Nie dowiecie się tego tym razem. Ale żeby załagodzić nieco wojnę, która toczy się nie tylko na moim, ale też na wielu blogach w Polsce, przyjrzałam się bliżej postawom polskich matek względem karmienia piersią. Oto wyniki rekonesansu: 1. Archetypowa matka. Decyzję o karmieniu piersią podjęła już w dniu, w którym po raz pierwszy dostała okres. W chwili, gdy na teście pojawiły się dwie kreski, biegnie do apteki i kupuje wkładki laktacyjne, i to od razu dwie paczki bo przecież piersi są dwie. A nawet cztery albo osiem, bowiem nagle jakoś zaczynają jej ciążyć, jak garby wielbłądowi. Kupuje więc kilka staników dla karmiących, z każdego rozmiaru po jednym. Nie kupuje żadnych poradników, nie czyta forów, nie rozmawia z matkami – nie widzi potrzeby, bo wszystko wydaje jej się proste i naturalne. Z lekkim zdziwieniem przyjmuje fakt, że dziecko po narodzinach nie chce/nie może ssać, że mleka nie ma wcale/jest go za dużo. Kiedy ten stan utrzymuje się w dniach następnych, zaczyna ulegać lekkiej panice myśląc, co zrobi, jeśli trzeba będzie zacząć podawać dziecku tę truciznę czyli mleko modyfikowane. Nie poddaje jej się jednak łatwo – zaczyna szukać, sprawdzać i pytać, metodycznie likwiduje wszystkie problemy aby w końcu móc cieszyć się upragnionym ssakiem u swojej piersi. I udaje jej się to przez następne dwa lata, kiedy to wyrośnięta barakuda w końcu oderwana od cyca wpływa na szerokie wody osiedlowego żłobka. Matka przez następne pół roku popłakuje w kącie i ukradkiem próbuje zachęcić młodego do ssania, głównie przez noszenie wydekoltowanych bluzek. Dziecko pozostaje odporne na jej błagalne i nieme prośby, a Archetypowa Matka odpuszcza dopiero wtedy, gdy usłyszy: „Weź się matka ubierz!” 2. Matka Skołowana. Najczęściej ciąża jest dla niej lekkim zaskoczeniem. No dobra, sporym. Ogromnym. Po pierwotnym szoku i setce przyjętych gratulacji (wszyscy wokół są również dziwnie zaskoczeni), biegnie do księgarni i kupuje wszystkie możliwe książki ze słowem „dziecko” w tytule. Po powrocie zapomina, że je kupiła i wyciąga dopiero, kiedy chce wstawić wózek do komisu, a dziecko właśnie idzie do pierwszej klasy. Ciąża jest dla niej równie zaskakująca jak fakt, że dziecko karmi się piersią i że rodzi się tą samą drogą, jaką się tam dostało. Wydaje jej się to nie tyle obrzydliwe, co równie prawdopodobne jak to, że arbuz zmieści się w szyjce od butelki. Ponieważ przez 9 miesięcy znajduje się w stanie permanentnego szoku, wita nowonarodzone dziecko jak niespodziewanego, ale utęsknionego gościa. Ponieważ nie wie, jak przystawić dziecko do piersi, kiedy to zrobić i gdzie się chować, robi wszystko intuicyjnie. I mimo że nogi goli regularnie, w sposobie karmienia nie różni się od swojej jaskiniowej pramatki – wychodzi jej to świetnie, sprawnie i do tego daje wiele satysfakcji. Nie ma problemu z publicznym karmieniem, to raczej owa publika ma z tym problem, bo Skołowana nie widzi potrzeby chować się i zakrywać. Co ciekawe, problem ten mają wyłącznie panie, panowie bowiem jakoś mniej. Fakt, że dziecko nie ma już ochoty na pierś przyjmuje ze zrozumieniem i nie czuje do niego w związku z tym żalu; przeciwnie, spływa na nią poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Ponieważ matka tego typu nie zastanawia się zanadto nad problemami i postępuje intuicyjnie, resztę mleka pozostałego po karmieniu chętnie wleje do kawy. Sobie lub gościom… 3. Matka Przerażona. Początki są dokładnie takie same, jak u Skołowanej. Przerażona jednak uważnie przegląda wszystkie kupione książki, czyta kilka, w tym jedną wnikliwie. Pech chce, że jest to akurat „Dziecko Rosemary”, po którym nie wychodzi przez tydzień z pokoju i wmawia mężowi, że to książka oparta na faktach. Karmienie piersią wydaje jej się odległym problemem, na razie skupia się na bezpiecznym przetrwaniu pierwszego trymestru. W dniu narodzin dziecka czuje się, jakby wszystko działo się poza nią. Nie wierzy, że to koniec, nie wierzy, że wszystko się udało i dziecko zamiast rogów ma śliczne włoski. Ponieważ cechuje ją nie tyle ostrożność, co skłonność do paniki, tak trzęsą jej się ręce, że nie może utrzymać dziecka przy piersi. Rady położnych przyjmuje sobie do serca, ale ponieważ z reguły wzajemnie się one wykluczają, karmienie nie układa się pomyślnie. Nieśmiałe próby kończą się zazwyczaj po kilku tygodniach – Przerażona boi się, że przy zbyt aktywnych próbach przystawiania dziecko wyślizgnie jej się z rąk jak mydło w kąpieli. Dopóki nie odkryje tej trucizny, która wykarmiła całe pokolenie dzieci z lat 70-tych i 80-tych (czyli mleka modyfikowanego), wzbogacą się na niej wszystkie okoliczne panie z poradni laktacyjnych… W końcu wyczerpana matka przerzuca się na butelkę i zaczyna żałować, że zrobiła to dopiero teraz. Na Przerażoną spływa spokój, na jej dziecko również, a obgryzione z nerwów paznokcie (także te męża) w końcu będą miały szansę odrosnąć… 4. Matka Tumiwisi. Wiadomość o ciąży przyjmuje ze spokojem. Właściwie spodziewała jej się w przeciągu najbliższej dekady, więc czuje tylko lekkie zaskoczenie. Czuje radość, ale nie na tyle, żeby wstawiać zdjęcie z USG na facebooka. Jako że matka przyjmuje wszystko ze stoickim spokojem, poród przebiega bez przeszkód; decyzja o zakończeniu przenoszonej ciąży cesarskim cięciem nie jest więc dla niej nieprzyjemna. Jako że po tym zabiegu karmienie dziecka jest dla niej początkowo problemem, kupuje w najbliższym sklepie jakąkolwiek butelkę i pierwsze z brzegu mleko modyfikowane. Tą samą butelką karmi przez najbliższe cztery miesiące, bo po co kupować nową skoro dziecko pije jak trzeba z tej jednej. Karmi też czasem piersią, oczywiście jeżeli dziecko ma ochotę. Uważa że dieta matek karmiących to wymysł położnych, zjada więc wszystko to, co jadła będąc w ciąży. Zresztą dieta dla kobiet w ciąży też jest dla niej wymysłem, co jest bowiem nie tak z chipsami, skoro są z ziemniaków czy z cukierkami odpustowymi skoro cukier jest przecież z buraków… Szybko zaczyna rozszerzać dziecku dietę, mniej więcej wtedy, gdy zaczyna ono przypominać człowieka (czyli w czwartym miesiącu). Dziecko je więc jak człowiek i, o dziwo, wyrasta na człowieka. 5. Matka XXI wieku. Chce dziecka i będzie je miała. Nie jutro, nie pojutrze – dziś. Ona ma plan – dziecko przed 30-tką musi być już na świecie. Nie wiedzieć jak (nikt nie wie, jak takim matkom się to udaje), zachodzi w tę zaplanowaną ciążę. Przez całe dziewięć miesięcy fantazjuje o byciu myszą – u nich ciąża trwa 3 tygodnie a po niej od razu wracają do swoich zajęć. Ponieważ nie życzy sobie tracić czasu na marne, po zaplanowanym cesarskim cięciu nie zamierza nawet próbować karmić. Wszak piersi są od tego, żeby ładnie wypełniać firmową marynarkę. Na zapas kupuje więc tyle butelek, żeby starczyło na całą dobę karmienia, każda koniecznie w innym kolorze, a najlepiej gdyby miały napisy „rano, popołudnie, wieczór”, aby nie pomylić brudnych z czystymi. Na spotkaniach towarzyskich, z których nie zamierza rezygnować do końca ciąży, wyraża niezadowolenie z faktu, iż producenci nie wynaleźli jeszcze butelek podobnych do papierowych kubków – jednorazowych i ekologicznych. Kobiety karmiące publicznie muszą mieć się na baczności – potrafi obrzucić złym spojrzeniem a na cudze dziecko gotowa jest rzucić urok. Jak widzicie, teraz temat karmienia piersią jest dla mnie zabawny. Nie było tak jednak zawsze. W ciężkich chwilach przypominałam sobie jednak opowieści moich sąsiadek, które wspominały, jak to dawniej jechało się do sąsiedniego miasta, bo tam rzucono bebiko… Ale to od święta, bo na co dzień było zwykłe mleko prosto od krowy… Fakt, że karmienie piersią jest bardzo ważne dla rozwoju dziecka; nie wszyscy mają jednak taką możliwość. Najważniejsze, żeby być elastycznym i nie przejmować się presją położnych czy lekarzy. Każda matka zna najlepiej swoje dziecko, a intuicja jest czasem lepszym doradcą niż całe personel poradni laktacyjnej. Post Temat szeroki jak rzeka… mleka. Czyli o karmieniu piersią. pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

Kalendarz adwentowy DIY

Lady of the House

Kalendarz adwentowy DIY

7 rad, które pomogą Ci przetrwać długą podróż z dzieckiem

DZIEWCZYNKA Z GUZIKIEM

7 rad, które pomogą Ci przetrwać długą podróż z dzieckiem

BAKUSIOWO

Moje dziecko nie mówi…

Za mało z nim rozmawiasz! Za dużo telewizji! Ziemniaka mu krój na większe kawałki! Język rozciągnij! No 15 miesięcy chłop a tylko BA-BA i DA-DA? Hmm… czy na pewno „tylko tyle”?