czwartek, 4 grudnia 2014

Mikołaj do lamusa.

Matka Rak jak zwykle, nie w temacie. Zajęta przedświąteczną ewangelizacją Helki, klejeniem papierowych łańcuchów oraz pisaniem listów do Mikołaja, nie zauważyła, że przez środowiska rodzicielskie przewala się nowy trend. Znów jestem passe. Okazało się bowiem, że uwaga, uwaga: MIKOŁAJA NIE MA! Że nie przynosi prezentów, to ja się sama domyśliłam, bo od kilku lat regularnie czyści mi konto, ale żeby tak definitywnie-nie ma i już?! Od razu nasunęło mi się pytanie: cóż ty matkom zrobił, Mikołaju? Dlaczego chcą Cię uśmiercić, dlaczego chcą Cię wyrzucić z dziecięcych serduszek i wyobraźni? Odpowiedź uzyskałam dość szybko. Na jednym z portali wyczytałam co następuje:
Mikołaj nie istnieje. Nie przynosi prezentów, nie fruwa saniami, nie pcha grubego tyłka przez komin,ani nawet nie lubi mleka i ciasteczek. Jest kłamstwem, a dzieci nie wolno okłamywać. Okłamywanie dzieci zemści się w przyszłości, kiedy to odkryją brutalną prawdę. Zawód, jaki odczują będzie rzutował na dalszych relacjach z rodzicami. Poczucie destabilizacji, zagubienie i utrata zaufania do rodziców-to już krok w stronę uzależnień, złamanego życia, śmierci z przedawkowania itd., itp. Nie kłamię. Z tymi uzależnieniami to trochę dodałam dramatyzmu, ale reszta się zgadza. A więc, od dziś, kochani moi, nie okłamujemy dzieci! Na początek spalmy dziecięce biblioteczki. Do pieca z Alicją, Piotrusiem, Małym Księciem! Zwęglić baśnie i bajki! Na stos z wróżkami, elfami i resztą bajkowej hałastry! Następnym krokiem będzie naturalnie puszczenie z torbami Walta Disneya. Nosz chyba nikt nie nakładł do dziecięcych głów więcej kitu, niż on. Kiedy z ostatniego Disneylandu zostaną już tylko zgliszcza, czas zająć się wychowaniem. Bez kłamstw! Na dzień dobry, będę zmuszona wyznać Helce w pierwszy dzień szkoły:
-córeczko, od teraz czeka cię ładnych kilka lat zawracania tyłka. Pierwsze klasy będą nawet przyjemne, a potem zapał ci się skończy. Będziesz jeść surowe ziemniaki, moczyć termometr w herbacie i kombinować jak koń pod górę, żeby tylko tu nie przyjść! 
Albo taka wizja:
Ośmioletnia Helka:
-mamusiu, jak dorosnę zostanę modelką!
-zgłupiałaś? Spójrz na mnie! Z Twoimi genami, to będziesz miała metr sześćdziesiąt w kapeluszu i dupsko jak szafa trzydrzwiowa.
Albo dalej, Helka nastolatka:
-mamo, czy w tym świecie możliwa jest prawdziwa wolność jednostki?
-taaa. Pod warunkiem, że starzy ci nie wykopyrtną  przed spłatą hipoteki. Jeśli zostawią ci mieszkanie, to po całym roku tyrania będziesz mogła wyjechać na tydzień w Bieszczady. Tyle z wolności.
Nawet nie chcę myśleć, co musiałabym jej powiedzieć w dniu ślubu!
Ładna wizja, co? No wyobraźcie sobie, że od dziś mówimy dzieciom całą prawdę: synek, zjedz ten paskudny obiad ze słoiczka. Śmierdzi i sama bym nie tknęła, ale ty jedz!
albo:
...i wtedy wilk rozszarpał babcie. W dawnych czasach mówiono, że połknął ją w całości, dzięki czemu przeżyła w jego brzuchu, ale to nieprawda. Nie dałby rady, a nawet gdyby i tak by umarła. Soki trawienne są bardzo żrące...

Noooo, kochani! Ja postoję. Dalej będę wykładać kasę za Świętego. Dlaczego? Bo przeraża mnie wizja ograbienia Helki z tego, czego sama miałam pod dostatkiem: radosnego oczekiwania, spoglądania w niebo, pisania listów. Wierzyłam. Gorąco wierzyłam. Nawet kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że coś tu nie gra, wierzyłam tak długo, jak było mi to potrzebne. Aż pewnego dnia dotarła do mnie prawda. Może nawet faktycznie trochę bolało. Chyba powinno. W końcu to dorastanie.



14 komentarzy:

  1. Jestem zdania, że wiarę w Mikołaja i inne zwane przez niektorych badziewia, powinnismy przedluzac jak najdluzej w serduszkach naszych dzieciaczkow. Moj 5letni syn wierzy w Mikolaja napisal w tym roku list, otrzymal odpowiedz wideo od Mikolaja za ktora musialam zaplacic 30 zl ale jego wzruszenie szok i ekscytacja byly.bezcenne az sama wylam razem z nim..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zaobserwowałam, że prezenty gwiazdkowe/mikołajkowe cieszą Helkę zdecydowanie mocniej niż urodzinowe. Mikołaj to frajda i ćwiczenie dla wyobraźni.

      Usuń
  2. Co do Czerwonego Kapturka to z tego co wiem, pierwotna wersja kończyła się śmiercią babci i dziewczynki, która nie słuchała mamy. Ale też i inne czasy były, lasy były bardziej niebezpieczne, rodzice musieli mocniej motywować dzieci do słuchania... Jakie czasy takie baśnie i legendy. A Mikołaj jak na baśń czy też mit przystało, ma służyć celom wyższym. I o ile jego celem wyższym nie jest tylko i wyłącznie sprzedanie mi masy niepotrzebnych rzeczy, to ja jestem za :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, ja mówię o tych dawnych z perspektywy naszych dzieci. Tych "prawdziwych" to dzieciakowi nie pokażę do szesnastego roku życia- żeby koszmarów nie miał:) Ja też uważam, że wiara w świętego nie powinna być roszczeniowa- przynieś mi ajfona, iksboksa i buty za dwa i pół koła, poto w końcu jesteś. Myślę, że przy odrobinie zdrowego rozsądku można tę wiarę wykorzystać dobrze.

      Usuń
  3. A ja bym tym matkom, które twierdzą, że zetknięcie z prawdą łamie dzieciakowi życie pokazała dzisiejszą sytuację w szkole, w której pracuję. Pokazałabym jak chłopaki ponad 1,6 sadzają tyłki na kolanach Mikołaja, choć wiedzą, że to przebieraniec zwykły, ile jest śmiechu na sali kiedy Mikołaj daje rózgi, jak miło dzieci spędzają dzień chociaż ponad 90% z nich dawno wyrosło z tej wiary. Nie widziałam żeby któreś przeżyło jakąś traumę. Wszystkie co do jednego miały wielki uśmiech na buziakach. Sama miałam ubaw jak mnie Mikołaj do siebie zawołał. Całe dzieciństwo wierzyłam, chociaż dla mnie nikt się nie przebierał. Prezenty rodzice chowali pod poduszką. Wspominam to do tej pory i pamiętam ten dreszczyk emocji jak pod tą poduszkę zaglądałam. Moje dziecko czeka na jutrzejszy dzień od miesiąca, od miesiąca powtarza sobie "Pana Hilarego" żeby zabłysnąć przed Mikołajem. Ma dopiero 3 lata ale stajemy na głowie żeby wierzyła jak najdłużej, w tym roku czeka też mojego męża wyzwanie żeby jego 5 letni siostrzeniec tej wiary nie utracił i wujka nie poznał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dziecko chce wierzyć, nie pozna nawet rodzonego ojca. Jeśli już wyrosło, zdemaskuje wynajętego za grube pieniądze aktora:) Tak to działa. Jedne wyrastają jak mają pięć lat, inne osiem. Dzieci kochają Mikołaja, to jedyny święty, który nie wymaga;)

      Usuń
    2. No właśnie. Moje dziecko z iskrą w oku stało wczoraj przed ojcem w peruce i z przejęciem odpowiadało na wszystkie pytania: "Tak Mikołaju", "Nie Mikołaju", z jeszcze większym przejęciem recytowała wierszyk :) 5 letni siostrzeniec tak samo.

      Usuń
  4. W takim razie znieść religię, bo to też jedna, wielka bajka moralizatorska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym kierunku to idzie! Córciu, wywalamy Jezuska z szopki. Za mało dowodów rzeczowych, aby uznać go za postać historyczną...:)

      Usuń
  5. O kurczę. A ja nawet nie wiedziałam o tym trędzie ;) Mam już zacząć Lulkę przepraszać, że tak naprawdę to ten internet dalej jest, tylko nie wiedziałam jak inaczej cię przekonać, że świnki peppy dzisiaj już nie będzie? Zabierzmy może całą magię dzieciństwa od razu? Po co się niepotrzebnie rozczarowywać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to: mamo, będę astronautą!- synek, nie będziesz. Jesteś z Polski, tu nie ma na to szans. Prawdopodobnie nie odniesiesz w życiu żadnego spektakularnego sukcesu. Raczej czeka cię rozwód i marna praca za psie grosze. Tak mówią statystyki;D

      Usuń
  6. ja jestem zdania, że na siłkę nie trzeba wmawiać, że mikołaj żyje i zjada ciasteczka i przynosi wymarzone prezenty u nas do zawsze była tradycja i od zawsze słyszałam, że to na pamiątkę świetego obchodzimy taki dzien w którym ludzie obdarowują się nawzajem przy pomocy pana mikołaja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale u Pani była to TRADYCJA,a nie chęć ratowania przed urazami w przyszłości.Zresztą,to bardzo ładne. Tak powiem Helce, jak podrośnie na tyle, żeby zwątpić. Poki co,zostaniemy przy głównym nurcie,bo takabyła nasza tradycja:) Ps.JeSli chodzi o MikoLajki,to chyba juZ w przyszLym roku wyjaśnię, że to obdarowywanie w ramach imienin Swiętego. Zostawimy sobie tylko tego,który chodzi w wigilie.

      Usuń
  7. Jak dobrze że mój Troll jeszcze nie poznał Świętego. Ona ma psychikę jeszcze ok, a ja nie wyszłam na pozbawioną poczucia czasu i trendu matkę ;) Jeee ;)

    OdpowiedzUsuń