Caretero Spider- zanim kupisz

DZWONECZKOWY RAJ MAMY

Caretero Spider- zanim kupisz

Tak od dłuższego czasu sprawdzamy jak sprawdza się wyżej wymieniony fotelik.Co o nim myślę?Tak jak poprzednio pisałam jest lekki, łatwo się go montuje.Jak nam się sprawuje? Czytaj dalej

Lilannn

Kilka ważnych kwestii, które musisz wiedzieć drogi rodzicu!

Ostatnio jesteśmy dość częstymi bywalcami naszego ośrodka zdrowia. Zarówno Eryk jak i Lila ciągle coś łapią… Cóż, taka pora roku, początek przedszkola, kontakt z innymi dziećmi…. każdy mnie ostrzegał: „Będzie chorował”, ale,…

Gdzie na wycieczkę z dzieckiem? Farma Dyń – pomarańczowa kraina

Lady Gugu

Gdzie na wycieczkę z dzieckiem? Farma Dyń – pomarańczowa kraina

Zeszytowy trening mowy, czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Zeszytowy trening mowy, czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci

Słysząc pierwsze słowa dziecka niemal unosimy się ze szczęścia w powietrzu. To wspaniałe chwile, które zapamiętamy na zawsze. Nic dziwnego, że z niecierpliwością czekamy na kolejne etapy rozwoju mowy. Nadchodzi moment kiedy wypowiedzi dziecka są dla nas w pełni zrozumiałe. Może się jednak zdarzyć, że niektóre głoski sprawiają trochę kłopotów małemu mówcy. Warto wtedy sięgnąć po publikacje wspierające rozwój mowy właśnie takie jak ten kreatywny zeszyt pełen ciekawych zadań.Marta Galewska-Kustra, autorka tej publikacji, jest dr n. hum. logopedą i pedagogiem dziecięcym, pedagogiem twórczości. Prowadzi gabinet logopedyczny, który jest miejscem stałych wizyt małych pacjentów oraz rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej o możliwości stymulowania rozwoju mowy swoich dzieci. Specjalizuje się w terapii opóźnionego rozwoju mowy i zaburzeń artykulacji u dzieci. W pracy terapeutycznej nieustannie próbuje łączyć terapię mowy z rozwojem twórczego potencjału dziecka.źródło: Nasza KsięgarniaPrzyznam szczerze, że spodziewałam się cienkiej dość technicznej publikcji. Na szczęście zostałam miło zaskoczona wnętrzem tego zeszytu, w którym znajdziemy masę rozmaitych i pomysłowych ćwiczeń. Wykonując je dziecko będzie miało okazję zagrać w grę planszową, dopasowywać brakujące obrazy, wycinać materiały niezbędne do wykonania zadania czy też narysować swoją podobiznę.Na nudę nie będzie czasu a mały czytelnik nawet się nie zorientuje, że ćwiczy artykulację, słuch fonemowy, sprawność grafomotoryczną czy też wyobraźnię. Ćwiczenia zawarte w tej publikacji podzielone są na dwie kategorie wiekowe: 4 lata oraz od 5 lat. Myślę, że to trafiony i dość rozsądny podział, a stopień trudności zadań dopasowany jest do predyspozycji wiekowych dziecka.Ach, warto zauważyć, że kolorystyka ilustracji jest dość stonowana. Myślę, że ten zabieg wizualny miał na celu uzyskanie jak największego skupienia na wykonywaniu ćwiczenia, tak aby dziecko nie rozpraszało się co chwila barwnymi ilustracjami. Mi taka szata graficzna bardzo się podoba, a Wam?Wydawnictwo: Nasza KsięgarniaAutor: Marta Galewska-KustraIlustracje: Joanna KłosRok wydania: 2015Stron: 64Format: 20 x 28 cmOprawa: miękkaSugerowany przedział wiekowy: od 0 do 10 latCena na okładce: 16,00 złCena w aros.pl: brakCo o książce pisze wydawnictwo?Ćwiczenie trudnych głosek, sprawdzenie, czy wymowa dziecka rozwija się poprawnie, dobra, pożyteczna zabawa – to główne, ale nie jedyne cele tej książki. Jest ona skierowana do rodziców, logopedów, pedagogów i nauczycieli pracujących z dziećmi.Na 64 stronach zebrano wiele wesołych ćwiczeń, podzielonych według wieku dziecka i stopnia trudności. Dotyczą one głosek, które w rozwoju wymowy sprawiają najwięcej kłopotu (m.in.: k, g, l, ś, ź, ć, dź, s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż, r). Wykonując zawarte na kartach książki zadania, dzieci pracują nad poprawną artykulacją, a rodzice mają okazję do wspólnej zabawy, dzięki której dowiedzą się, czy rozwój wymowy malucha przebiega poprawnie, czy może należy zasięgnąć porady logopedy. Proponowane zadania zachęcają również do ćwiczenia sprawności grafomotorycznej i słuchu fonemowego oraz rozwijania wyobraźni twórczej dzieci."Zeszytowy trening mowy" jest kontynuacją "Wierszyków ćwiczących języki". Fani "Wierszyków" znajdą tu dodatkowe zadania do wspólnej zabawy. Z książki mogą jednak korzystać także ci, którzy "Wierszyków" nie znają.

antoonovka

Jak powstaje karmiąca sesja?

Wiele z Was ciekawi jak powstają sesje dla Krainy Mlekiem i Miłością Płynącej. Zastanawiacie się czy rzeczywiście mamy biegają półnagie po wsi (bo tam zazwyczaj odbywają się sesje), a tłum gapiów z zaciekawieniem zbiera się w koło. Czy dzieci płaczą, i jak zgrywamy to, żeby wszystkie maluchy jadły w tym samym czasie. Zdradzę Wam dzisiaj kulisy jednej z takich sesji… 23 września 2015 roku w Grzegorzowicach odbyła się jedna z sesji do projektu Kraina Mlekiem i Miłością Płynąca, którego jestem oficjalnym partnerem (więcej informacji znajdziecie TUTAJ). Fotografem była Ania Kondraciuk. Już Wam wspominałam, że od pewnego czasu na swojej drodze spotykam ludzi wyjątkowych – to nadal trwa! Popatrzcie na zdjęcia z backstage i wyobraźcie sobie Anię w akcji. Wkłada w fotografię cząstkę siebie i oddaje ją na zdjęciach, bo Jej kadry są absolutnie magiczne. W ogóle od pewnego czasu przyglądałam się pracy kilku fotografów i wiecie co? To chyba jeden z piękniejszych zawodów jaki istnieje. Fotografowie towarzyszą ludziom w najważniejszych momentach życia, łapią ulotne chwile i zatrzymują je. Często już na pierwszy rzut oka widać jaką radość sprawia im ta praca, jaką satysfakcję z niej czerpią. Wiecie… Zastanawiam się też czy przy kolejnym porodzie nie zdecyduję się na zaproszenie fotografa. Pokażę Wam dzisiaj kulisy karmiącej sesji uchwycone w kadrach Moniki Kozera. A jak taka sesja wygląda? Zbieramy się w umówionym miejscu, o określonej godzinie, poznajemy, rozmawiamy i zabawiamy dzieci.

3 pomysły na udane popołudnie z dzieckiem

Z ŻYCIA MAMY I CÓRKI

3 pomysły na udane popołudnie z dzieckiem

Jaki wybrać wózek, fotelik i leżaczek? Wyprawka dla noworodka

WIKILISTKA

Jaki wybrać wózek, fotelik i leżaczek? Wyprawka dla noworodka

wikilistka.pl W poszukiwaniu wózka idealnego przeszukuję Internet już od kilku miesięcy. Nie chcę popełnić błędów, które popełniłam za pierwszym razem i jednocześnie bardzo chce skupić się, by w tej wyprawce dla noworodka absolutnie wszystko spełniało moje wymagania odnośnie wygody, jakości i estetyki. Jednocześnie, dostaję od Was masę pytań głównie odnośnie tych najdroższych elementów wyprawki, czyli wózka, fotelika, łóżeczka, leżaczka itp., dlatego postanowiłam zmienić terminy publikacji i o wózkach, fotelikach i leżaczkach opowiedzieć Wam już dzisiaj, żebyście mogły się odpowiednio przygotować do tych zakupów. WÓZEK DLA DZIECKA – JAKI WYBRAĆ? Zaczynając od wózka dla dziecka  – nawet przy Wiktorii urodzonej latem gondola na niewiele mi się zdała, dlatego szukając wózka teraz  przede wszystkim patrzę na jego właściwości jako spacerówki i jedną z głównych cech na jakie zwracam uwagę jest możliwość wożenia w tejże wersji jak najmłodszego dziecka. Wiem, że moje podejście nie jest zbyt popularne i większość z Was decyduje się jednak na model z gondolą, dlatego – poza moim ulubieńcem, który rekomenduję najbardziej – wybrałam też na Waszą prośbę dwa moim zdaniem najlepsze dostępne modele  z bardziej przystępnej półki cenowej. Moje serce od kilku miesięcy najmocniej bije na widok wózków Stokke, konkretnie Stokke Trailz, a miłość tę pogłębiła tylko możliwość przetestowania sobie wózka na targach Mother &Baby kilka miesięcy temu. Dlaczego zapytacie?  Po przejrzeniu kilkudziesięciu egzemplarzy wózków z różnych grup cenowych, Stokke choć najdroższy, w moim odczuciu jako jedyny wart jest swojej ceny, po pierwsze dzięki niekwestionowanej jakości, a po drugie dzięki całemu szeregowi nowoczesnych funkcji, które w nim zastosowano, by ułatwić życie rodzicom i zwiększyć komfort dziecka. Przy całej reszcie innych wózków włączało mi się pytanie „no dobra, ale to TYLKO wózek, żadnego nowoczesnego rozwiązania,  zwykły taki – za co mam tyle płacić?” o. Stokke Trailz Co mnie urzekło? Po pierwsze – wysoko montowane siedzisko (gondola z resztą też). To jest wygodna opcja dla osób takich jak my, które z dziećmi są prawie wszędzie. Dzięki temu rozwiązaniu, np. w restauracji dziecko siedzi z nami na wysokości stolika, nie mówiąc już o tym, że jako mama, którą czeka drugie CC wiem, jaką wygodę daje odkładanie dziecka na choć trochę  wyższy poziom niż standardowy.  Po drugie – zdejmowana, wymieniana tapicerka. Każdy, kto musiał czyścić wózek (przy dziecku notorycznie przecież), który nie miał zdejmowanej tapicerki, wie o czym mówię. Dodatkowo  bardzo podoba mi się w Stokke możliwość dokupienia funkcjonalnych akcesoriów odpowiednich na daną porę roku, np. Winter kit, dzięki któremu zimą dodatkowo dbamy o komfort termiczny maluszka a także swój dzięki ocieplanym mufkom będącym częścią zestawu.  Po trzecie – coś co absolutnie mnie kupiło i rozwiązanie to znalazłam właśnie dzięki stronie stokke.pl, czyli możliwość wpięcia w stelaż wózka fotelika Be Safe Izi Sleep, który to  – uwaga – poza samochodem można rozłożyć do pozycji leżącej!  Eureka!  Rozwiązanie na mój odwieczny problem z gondolą, bo właściwie w takim układzie przez większość czasu do co najmniej 6-go miesiąca życia dziecka (czyli pomijając dłuższe spacery) gondola jest zbędna, a korzystamy tylko z wygodnego fotelika i stelaża wózka. Optymalizacja przestrzeni!  Gdy pomyślę sobie, że do tego fotelika można kupić też bazę Isofix i wpinać fotelik do auta nie wyginając się na wszystkie strony przy montowaniu pasów, tylko robiąc „klik klik” to po prostu nie mogę oprzeć się chęci posiadania tego zestawu. Po czwarte – łatwość prowadzenia i jakość wykonania. Dwie rzeczy, w których jak dla mnie Stokke jest absolutnym liderem wśród dostępnych na rynku propozycji.  Po piąte – możliwość ustawienia wersji spacerowej w trzech pozycjach (leżącej, półsiedzącej i siedzącej) przodem do rodzica i w dwóch przodem do kierunku jazdy. Pozycja leżąca przodem do rodzica będzie odpowiednia nawet dla maluszka, w później wózek niejako rośnie wraz z dzieckiem. Dlaczego akurat model Trailz?  Cóż – ze względu na koła, po prostu. Po pierwsze Mia urodzi się w środku zimy, po drugie mieszkamy nad morzem, więc wypady na plażę będą latem raczej częstym zjawiskiem a po trzecie – nie przemawiają do mnie spacery z dzieckiem po zatłoczonym mieście, dlatego jeśli już decyduję się na maszerowanie z wózkiem to raczej wybieram teren parku albo lasu, dlatego porządne kółka wydają mi się w wózku niezbędne. Caretero Compass Z kolei najciekawszą propozycją wózka wielofunkcyjnego – takiego 3 w 1 : gondola, spacerówka, fotelik – z najniższej półki cenowej (komplet kosztuje ok. 1000 zł) jest dla mnie Caretero Compass. Rzeczą, która mnie absolutnie przy nim urzekła jest gondola, która zamienia się w spacerówkę(!). Tak, tak – dobrze czytacie – zerknijcie sobie na TEN filmik, w jaki dokładnie sposób ta gondola się składa. Zawsze to jest jednak oszczędność miejsca. Co jeszcze w moim odczuciu zasługuje w tym wózku na duży plus ? Wielkość – zarówno gondola, spacerówka jak i fotelik będą odpowiednie też dla „większych” dzieci. Są po prostu obszerne, gondola może posłużyć naprawdę długo, tak jak i spacerówka, fotelik też jest skonstruowany tak, że miejsce „na górną część tułowia” jest odpowiednio dłuższe, dzięki czemu raczej nie ma obawy, że dziecku z fotelika będzie wystawała główka. Jestem na to uczulona, bo właśnie ze względu na to, że nasz pierwszy fotelik był maleńki, Wiktorię przesadziliśmy do większego fotelika bardzo wcześnie, czego teraz chciałabym uniknąć – po pierwsze ze względu na bezpieczeństwo, po drugie – ze względu na wygodę (im dłużej dziecko jeździ w tym pierwszym foteliku, tym dłużej na krótkie spacery, zakupy itp. Nie trzeba pakować do samochodu spacerówki, tylko sam stelaż, do którego wpinamy fotelik. Kompleksowe wyposażenie w niskiej cenie – to jest jeden z najtańszych wózków tego typu dostępnych na rynku, a w cenie mamy folię przeciwdeszczową, ciepły ochraniacz na nogi, dodatkową wkładkę do spacerówki. „Sprzężony hamulec” – jeden dla obu kół i skonstruowany tak, że naciskając go zarówno zaciągamy jak i zdejmujemy blokadę. To kolejna rzecz, na którą zwróciłam uwagę, bo pamiętam swoje zdarte buty przy pierwszych dwóch wózkach Wiki, w których to, żeby odblokować hamulce musiałam „podważyć” go nogą… To jest tani wózek i niestety – przynajmniej w moim odczuciu – gdy Wiki się na niego wspinała, żeby usiąść i schodziła nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przy takim eksploatowaniu wózka przez 2-3 letnie dziecko (Wiki waży 13 kg) te zawiasy mocowania siedziska jednak mogłyby nie wytrzymać… Jednak! Jeśli nie macie dużego budżetu, a zakładacie, że ten wózek ma Wam posłużyć załóżmy do ukończenia przez dziecko 12 miesięcy, to uważam, że w pełni się spisze, a potem spokojnie go sprzedacie i kupicie już typową spacerówkę „dziecioodporną” ; ) Bebetto Torino i Tako Alive Eco     Ostatnia wózkowa propozycja to odpowiedź dla Mam, które prosiły o polecenie jednak czegoś „typowego” 3 w 1, tak żeby kupić jeden wózek, w rozsądnej cenie, który posłuży aż do momentu, gdy dziecko z wózka zrezygnuje. Od razu na wstępie zaznaczam – ja raczej nie jestem zwolenniczką tego typu rozwiązania i przy ograniczonym budżecie albo byłabym za szukaniem używanego wózka Stokke (wtedy mamy porządny wózek i ok, on faktycznie da radę przez 3 lata, a jednocześnie jest na tyle skrętny, że większe gabaryty wózka nie przeszkadzają nam w manewrowaniu nim w momencie, gdy prowadzimy jedną ręką, bo drugą prowadzimy uczące się chodzić dziecko) albo za rozwiązaniem nr 2, czyli wózkiem Caretero Compass używanym do ok. 12-18 miesięcy i zmienionym na zwykłą prostą spacerówkę. Przerabiałam tani wózek 3w1 z Wiki i z perspektywy czasu wiem, że ta opcja nie miała szans na przetrwanie z nami 3 lat. Jednak – jeśli miałabym już wybierać postawiłabym na wózek Bebetto Torino albo Tako Alive Eco. To są wózki, które w wersji 3w1 kosztują w okolicach 2 tysięcy złotych, są dość porządnie wykonane, ładne, mają duże pompowane koła, zamykane kosze na zakupy (jakoś urzekła mnie ta opcja), a Tako Alive Eco dodatkowo ma tapicerkę z ekoskóry, która po prostu wizualnie naprawdę mi się podoba. Z jednej strony przy Wiki zmieniałam wózki jak rękawiczki i w zależności od aktualnych potrzeb. Z drugiej, jestem teraz bardzo nastawiona na to, by postawić na jeden, porządny egzemplarz, który będzie po prostu ułatwiał mi codzienność z dwójka dzieci u boku Nie ukrywam, że duży wpływ na mój wybór ma właśnie kompatybilność wózka Stokke z fotelikiem, który można rozłożyć do pozycji leżącej, bo w mojej codzienności, która dąży do maksymalnego ułatwienia sobie życia jest to rozwiązanie godne jakiejś porządnej nagrody FOTELIK SAMOCHODOWY – jaki wybrać ? Jeśli chodzi o fotelik samochodowy to tak jak już wspomniałam, ja najprawdopodobniej postawię na Be Safe Izi Sleep, bo w testach wypada nieźle, a możliwość zastąpienia nim gondoli jest dla mnie jednak nie do przecenienia. Drugą opcją, którą bierzemy pod uwagę jest Römer Baby-safe plus II, bo jest jednym z najlepiej wypadających w testach bezpieczeństwa. Pytałyście mnie o foteliki 0-18kg i 0-25 kg… Nie jestem ekspertem od bezpieczeństwa, więc moja opinia jest oparta tylko i wyłącznie o moją wygodę, jednak ze względu na tę wygodę właśnie, w życiu nie zrezygnowałabym z fotelika „dla maluszka” z tym pałąkiem do przenoszenia i z możliwością wpięcia go do wózka i zamierzam korzystać z tego rozwiązania tak długo, jak będę mogła, a później przerzucimy się na fotelik z kolejnej grupy wagowej. Tu też pewnie postawię tak jak w przypadku Wiki na 9-18kg a nie 9-36 kg, dlatego, że z roku na rok pojawiają się lepsze, ciekawsze rozwiązania i ja wolę niezniszczony fotelik odsprzedać i kupić nowy z kolejnej grupy wagowej niż tkwić przy jednym rozwiązaniu tylko dlatego, że więcej za nie zapłaciłam. LEŻACZKI I BUJACZKI Pisałam już kiedyś o tym, że nie wyobrażam sobie życia z noworodkiem/niemowlakiem bez leżaczka. Wiki była naprawdę „noworodkiem z marzeń” (czytaj żadnych kolek, spała całe noce, nie chorowała itp.), ale tylko w momencie, gdy do pozycji leżącej była kładziona tylko i wyłącznie do spania. Zaraz po otwarciu oczu włączał jej się bunt i za nic nie chciała podziwiać sufitu (karuzeli ani innych ulepszaczy przestrzeni też nie). Dlatego, gdy moja córka miała tydzień ja – zrozpaczona Matka – poszukiwałam idealnego leżaczka, który byłby do odbioru na miejscu w Toruniu, bo nie byłam zdolna czekać już nawet doby na kuriera Po tych perypetiach, gdy zaczynałam pisać listę wyprawkową w drugiej ciąży, pierwszą i chyba nawet ważniejszą dla mnie rzeczą od wózka był leżaczek właśnie. Bierzemy pod uwagę dwie opcje, z czego propozycja leżaczka Beaba jest tą, która przemawia do nas najbardziej, bo jednak bardzo dużo pracujemy przy komputerze i możliwość ustawienia dziecka w leżaczku „na swojej wysokości” wydaje mi się nie do przecenienia. Plus za wysokość powraca też jak bumerang w momencie, gdy dociera do mnie myśl, że znowu będę mamą po CC i naprawdę cenię sobie możliwość komfortowego zajmowania się dzieckiem nawet w przypadku bolącej blizny. Leżaczek z Beaby ma też oczywiście możliwość regulacji tej wysokości, a więc spokojnie możemy maluszka obniżyć „do poziomu parterowego”, a także zablokować możliwość bujania (na te dwie cechy zwracałam uwagę analizując np. wyjścia do toalety i zostawienia obu dziewczyn BEZPIECZNIE na tę minutę czy dwie ;)). Podejrzewam, że dzięki budce taki leżaczek byłby też głównym miejscem spania maluszka w dzień przez pierwsze miesiące i bardzo podoba mi się ta opcja. Na minus dla mnie działa to, że nie ma melodyjek i przede wszystkim wibracji. O ile brak melodyjki jest jak najbardziej do przeżycia, tak brak wibracji jest dla mnie kwestią do zastanowienia, bo jednak dzięki tej funkcji drzemki Wiki w dzień były zdecydowanie dłuższe. Drugą opcją, którą rozważamy jest nowość od marki Dumel i choć przyznam, że nawet nie wiedziałam, że mają oni w swojej ofercie leżaczki, to połączenie leżaczka z bujaczką hybrydową mnie zaciekawiło. Przy Wiki zrezygnowałam z kupna huśtawki hybrydowej ze względu na to, że była ogromna i w połowę miejsc w mieszkaniu bym jej nie wstawiła, a tutaj jednak można wypiąć siedzisko i zrobić z niego przyzwoity leżaczek, który z łatwością przeniesiemy z miejsca na miejsce… Kwestia do rozważenia, bo jednak jest to droga inwestycja, design średnio mnie urzeka, a huśtawka jest duża, jednak – kto wie, może tym razem zaryzykuję. Na pewno, jeśli rozważałabym kupno huśtawki hybrydowej to zdecydowanie postawiłabym tę na wersję 2w1 J Dużo z Was pytało mnie też o to, do jakiej wagi szukam leżaczka – więc odpowiem na forum. Absolutnie nie robi mi różnicy, czy będzie on do 9 czy 13 kg, bo Wiki 13 kg waży dopiero mając ponad 3 lata, a z leżaczka zrezygnowaliśmy w momencie, gdy zaczęła sama siadać mając chyba 5 miesięcy, bo bałam się, że z niego wypadnie, a ona ważyła wtedy z 6-7 kg (?). o. Mam nadzieję, że rozwiałam Wasze wątpliwości, a moja opinia choć trochę pomogła Wam w decyzji. Chętnie dowiem się, na jaki wózek, fotelik i leżaczek Wy postawiłyście i dlaczego? Pamiętajcie też, że jeszcze dzisiaj (tj. do 28.09.2015 do północy) w TYM WPISIE możecie zgarnąć fajne nagrody od Beaba Polska i Momme Cosmetics. wikilistka.plPost Jaki wybrać wózek, fotelik i leżaczek? Wyprawka dla noworodka

PANNA OCEANNA

Nasz sposób na udany weekend

"Woła mnie twój słodki głosChoć dużo dziś wiemJest jeszcze cośNa wschód, tam gdzie słońce wznosi sięTam gdzie tyTam ja pragnę się odrodzićW pełnej świadomość byćTo moja mantraNiosę ją tuSpokój i radośćDo twoich stópMoja mantraSzepcz ją lub mówProsto z miłościBez pustych, pustych słówMożesz przebyć światWspiąć się na szczytI na zewnątrz szukaćTego, co w środku ciebie tkwiNa wschód by

Jak przetrwać poranki z dzieckiem?

Sprytnie blog

Jak przetrwać poranki z dzieckiem?

Dzieci uwielbiają wstawać wcześnie rano. Oczywiście tylko w weekendy... kiedy trzeba iść do przedszkola lub szkoły, kołdra robi się naprawdę ciężka. Czytaj więcej »

5 gadżetów, których na pewno nie kupię swoim dzieciom

TUPOT MAŁYCH STÓP

5 gadżetów, których na pewno nie kupię swoim dzieciom

Ostatnio zalewa nas fala nowinek z zakresu opieki nad dzieckiem. Producenci przekonują nas, że bez ich produktu ani rusz, że jeśli nie wydacie tych jedynych 10 tysięcy na nieodzowne gadżety wasze macierzyństwo/ojcostwo będzie przypominało syzyfową pracę. Reklama działa na tyle sugestywnie, że wyobrażasz sobie taki oto wybór: albo snujesz się po domu jak wampir albo ze spokojem czytasz książkę i popijasz kawę.Znając wiele matek wiem, że ilość pomocnych sprzętów wcale nie wpływa znacząco na stan naszego zmęczenia. Po pierwsze nie każde dziecko jest takie samo, po drugie nie każdy sprzęt jest dla każdego, po trzecie... macierzyństwo to macierzyństwo i pewne trudy i zmęczenie są w nie wpisane (przypomnijcie mi to w lutym jeśli będę narzekał na płaczącego noworodka ;)parentnig.plZ moich przemyśleń i obserwacji rynku z artykułami dla mam, tatusiów i dzieci wyłoniła się taka oto lista rzeczy, których nigdy nie zdecydowałabym się kupić swoim dzieciom.Nr 1.Na pierwszym miejscu znajduje się rzecz, która wydaje się tak absurdalna, jak to tylko możliwe (przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony).Jest to kask dla dzieci uczących się chodzić.Rozumiem i popieram kask rowerowy, kask na narty, rolki, hulajnogę... ale kask do nauki chodzenia?! Na litość...!Teraz wyjdzie może na to, że ze mnie matka patologiczna, ale przyznam, że mimo iż Janek obijał (i nadal obija) sobie głowę sto razy na tydzień, o kasku dla niego mówiłam jedynie w żartach. Całe szczęście - główka dziecka jest tak zbudowana, że od zwykłego upadku co najwyżej nabije sobie guza. Nasza zaś w tym głowa, żeby teren po którym porusza się nasz maluch był odpowiednio przygotowany i zabezpieczony.Ja zwracałam uwagę przede wszystkim na to, żeby podłoże nie było śliskie, żeby ostre kanty były zabezpieczone i żeby bez opieki póki nie czuje się stabilne nie wdrapywało się na wyżyny kanap, stołków, itp. (choć kto uchroni dziecko przed wszystkim?!) Czy taki kask wspomaga naukę chodzenia (a nawet raczkowania bo w opisie i taką funkcję zawiera? Szczerze mówiąc wątpię. Wierzę zaś, że dziecko musi kilka razy upaść, żeby nabrać odruchów, dzięki którym w sposób naturalny będzie potrafiło chronić wrażliwe miejsca przed uszkodzeniem. W końcu unikanie bólu to raczej rzecz na tyle pierwotna i naturalna, że należałoby zaufać swojemu dziecku, że nie będzie przeczyło prawom natury. Przypuszczam, że skoro kask to i ochraniacze na nogi i łokcie niektórzy nakładają dziecku do poruszania się po domu...Nr 2.telezakupy.tvMiska niewysypka. Miski na przekąski, która pokonuje prawa grawitacji.Przyznajmy to szczerze - jest to gadżet dla leniwych rodziców. Owszem, ja do nich też należę, ale jednak nie pokusiłabym się o taki zakup pomimo dość atrakcyjnej ceny jak za taki wynalazek.Nie będę ryzykowała zawałem serca mojego dziecka w momencie, kiedy nie będę miała przy sobie tej cudownej miski i odkryje ono w końcu, że coś może się wysypać lub (o zgrozo!) wylać! ;)Może moje słowa byłyby puste i nieszczere, gdyby nie fakt, że wychowuję już dwoje dzieci, które opanowały sztukę jedzenia i picia z normalnych naczyń, co opłacone było tonami ręcznika papierowego, litrami wody zużytej do mycia podłóg i tysiącem moich skłonów i przysiadów. Ciekawe czy producenci potrafią odpowiedzieć na pytanie: kiedy jest odpowiedni wiek, żeby oprócz tego, że Wróżka-Zębuszka nie istnieje wyjawić dziecku, że jak przechyli zbyt mocno miskę z owsianką to ta mu się po prostu wyleje na nogi?Nr 3Chodzik - sprzęt, na którym wychowały się całe pokolenia i bez którego ówcześni rodzice nie wyobrażali sobie życia. Jego główną chyba zaletą jest to, że babcie, które nie mogą patrzeć jak ich kochane wnuki pełzają po podłodze mają spokojną głowę ;)Wynalazek ten zdaje się zadowalać wszystkich - użytkownik się cieszy bo uzyskał choć namiastkę samodzielności, rodzice się cieszą - bo uzyskali choć namiastkę spokoju, ale... Ale od kilku lat specjaliści alarmują, że te obręcze na kółkach choćby miały nie wiem jak wygodne siedzenie i nie wiem jak atrakcyjne zabawki na stoliczku nie są dla dziecka zdrowe.Dlaczego?1. W czasach, kiedy tak popularne jest wszystko co bio i eko nie powinien budzić wątpliwości fakt, że przyspieszanie naturalnych procesów rozwojowych jest szkodliwe. Nauka chodzenia to bardzo trudny i wymagający etap w rozwoju naszego dziecka. Jest jak daleka wyprawa, w którą nie jest dobrze ruszyć nieprzygotowanym. Chodzenie angażuje wiele części naszego ciała oraz wiele mięśni. Jeśli te nie będą odpowiednio silne i odpowiednio przygotowane, ciało dziecka w pozycji pionowej będzie walczyło o przetrwanie przyjmując nienaturalne pozycje (bo mięśnie go nie utrzymają).W chodziku dziecko bardziej wisi niż stoi i choć nauka chodzenia bez upadków wydaje się kuszącą propozycją może więcej szkody narobić niż nabite guzy.2. Problemy z kręgosłupem i bioderkami. Wyżej wymienione kwestie mają wpływ na utrwalanie się złych nawyków postawy oraz wad kręgosłupa i stawów biodrowych. W chodziku nóżki dziecka wyginają się w sposób nienaturalny. Zauważono, że dzieci, które korzystają z chodzików często mają problem ze szpatowatością.3. Dziecko poruszając się w chodziku źle ocenia odległości. 4. Nie widzi swoich stópek - nie widzi ich pracy, więc nie jest w stanie kontrolować i poprawiać jej jakości.5. W 2002 roku Marry Garet (dziekan wydziału psychoterapii uniwersytetu dublińskiego), opublikowała swoje badania, które dowodzą, że chodzik tak naprawdę nie przyspiesza, a opóźnia rozwój dziecka. Statystycznie rzecz biorąc, dzieci które korzystały z chodzików zaczynają chodzić o cztery tygodnie później od dzieci, które z chodzików nie korzystają.6. Chodzik daje złudne poczucie bezpieczeństwa... tymczasem w Portugalii w jednym roku średnio ponad 800 dzieci musi korzystać z pomocy lekarskiej po upadku w chodziku.Co więc zrobić, żeby dziecko nauczyło się chodzić i nie nabawiło się wad postawy?Pozwolić mu ćwiczyć do woli... na podłodze. Podłoga, to najbezpieczniejsze miejsce dla dziecka. Nie ma skąd spaść, a jeśli już zacznie wstawać, to do podłoża nie będzie miał daleko. Podłoga daje nieskończone możliwości rozwoju. Turlanie, pełzanie, raczkowanie (ważne by na wykładzinie/dywanie a nie panelach), doskonali rozwój mięśni i gwarantuje, że prędzej czy później nasze dziecko samo usiądzie, a następnie samo wstanie przy meblach. Dziwili się niektórzy kiedy zabraniałam prowadzania moich dzieci pod paszki lub sadzania, kiedy jeszcze sami po raz pierwszy nie usiedli. To wszystko ma sens i wcale nie jest ograniczaniem dziecka, ale troską o jego rozwój i naturalny bieg rzeczy. :)(więcej o chodzikach na licznych stronach internetowych, u ortopedów, fizjoterapeutów i w poradnikach dla rodziców ;) więcej chociażby tuNr 4. Tłumacz płaczu dziecka.Już tak nas Pan Bóg stworzył, że matka jest niezastąpiona :) Kto tak dobrze rozumie swoje dziecko jak ona!?A jeśli ona czasem nie jest w stanie rozeznać nastroju swojego dziecka, to będziemy wierzyć w to, że maszyna zrobi to za nią? Czytając opinie w internecie zazwyczaj natrafiam na takie: "rodzice są zadowoleni, urządzenie pomaga im w rozpoznaniu przyczyn płaczu, oczywiście nie w 100%, ale wystarcza, żeby czuli że jest pomocneZalety: http://www.noisemademedoit.com/wp-content/uploads/2012/08/why-cry-700x466.jpg  o dziwo pokazuje dość trafne wskazania" Serio? To wystarcza? "Dość trafne wskazania" jest w stanie zasugerować każdy laik. Czego może chcieć od nas maluch? Zazwyczaj jeść (a nawet jeśli nie do końca o to mu chodzi, to jedzenie, szczególnie z piersi mamy często go uspakaja). Jak nie jeść, to może czas na zmianę pieluchy? Jak nie pielucha to... pewnie coś boli. Owszem - miewałam chwile frustracji, gdyż nic nie pomagało i nie wiedziałam o co może chodzić mojemu dziecku a sprawdziłam już wszystkie możliwości. Co zmieniłby tłumacz płaczu dziecka, który po prostu wybrał by na podstawie bliżej nie znanych parametrów jedną z i tak już przetestowanych przeze mnie opcji (pielucha, czas na karmienie czy czułości?)Mamy - więcej pewności siebie! Znacie swoje dzieci znacznie lepiej niż kawałek plastiku nafaszerowany elektroniką! Nr 5. Nosidełko pozwalające nosić dziecko tyłem do rodzica.googleNiezwykle popularne i kuszące. Dziecko może oglądać świat prawie z pozycji dorosłego, nie targa nas za włosy jak w przypadku noszenia na plecach czy też nie ślini nam nowej bluzki jak w przypadku noszenia przodem do klatki piersiowej rodzica.Jednak wbrew podzielonym opiniom (nawet wśród znanych i cenionych ortopedów), ja swoją intuicją i babskim rozumem ufam tym, którzy mówią, że takie noszenie dziecka jest wyjątkowo niezdrowe. Mnie osobiście wystarczą takie autorytety jak Paweł Zawitkowski czy mój prywatny fizjoterapeuta. Ich opisy tego, co dzieje się z miednicą, biodrami i kręgosłupem dziecka w takich nosidłach skutecznie mnie zniechęcają do ich zakupu. Widziałam niejednokrotnie dzieci noszone w ten sposób. Nie wydaje Wam się, że one nie siedzą a wiszą? Cały ciężar ciała przenoszony jest na miednicę dziecka. O zgrozo niektórzy ortopedzi pozwalają tak nosić nawet miesięczne i dwumiesięczne dzieci!Tylko odpowiednie ułożenie nóg i bioder gwarantuje, że nie zaszkodzimy naszemu szkrabowi, a takie ułożenie gwarantuje noszenie przodem do rodzica, czy to na brzuchu czy na plecach. Warto zwrócić uwagę na jakość i certyfikaty wybieranego przez nas nosidła. Niezastąpione są chusty do noszenia, w których maluchy są bezpieczne już od pierwszych dni życia.   

MUTRYNKI

Organizacja pierwszych urodzin- level expert

Artykuł Organizacja pierwszych urodzin- level expert pochodzi z serwisu Mutrynki.pl.

Co zrobić, żeby przytyć?!

Martyna G

Co zrobić, żeby przytyć?!

Piwnooka

Planujesz zakup wózka? Zobacz, na co koniecznie zwrócić uwagę

Z wózkami jest jak z mężczyznami – ideały nie istnieją, ale jak źle wybierzesz, będziesz się musiała męczyć przez długi czas. No dobra, jedno i ...

Jak urządzić pokój alergika

Smakołyki Alergika

Jak urządzić pokój alergika

35/53 Czy Google Cię wyleczy?

KIEDY MAMA NIE ŚPI

35/53 Czy Google Cię wyleczy?

Kolejny portret Olusia w ramach Projektu 53. Staram się poprawiać mój warsztat fotograficzny. Jak na razie po prostu czytam ksiażki z tego zakresu tematycznego. Zarówno te współczesne jak i te wręcz archaiczne. Powoli przymierzam się rownież do kursów fotograficznych. Nie o tym jednak miałam pisać. W tym tygodniu rozpoczęła się ogólnopolska akcja "Internet nie leczy". Słyszeliście o niej? Popieracie ją?Jej celem jest uświadomienie użytkownikom konieczności weryfikacji rad znalezionych w sieci. Ideą projektu jest również zwrócenie uwagi internautów na jakość wirtualnych porad oraz poddanie w wątpliwość wiarygodności źródeł, z których one pochodzą.Pomysłodawcy i organizatorzy akcji wskazują, że:9 na 10 Polaków szuka w internecie informacji na temat zdrowia50 proc. osób szuka w internecie informacji na temat zdrowia częściej niż raz w miesiącu35 proc. internautów informacji na temat zdrowia szuka na ogólnotematycznych forach dyskusyjnych34 proc. osób w przypadku zauważenia u siebie niepokojących objawów faktycznie decyduje się na konsultację lekarską76 proc. osób szuka w sieci informacji na temat sposób leczenia się50 proc. internautów deklaruje, że zdarzyło im się leczyć siebie lub swoich bliskich metodami znalezionymi w sieci bez konsultacji z lekarzemOrganizatorzy zastrzegają jednak, że ideą akcji nie jest zniechęcanie internautów do szybkiego zdobywania wiedzy, ale konieczność zweryfikowania jej u specjalisty. W ramach akcji "Internet nie leczy" osoby zainteresowane będą mogły też skorzystać z bezpłatnych badań i konsultacji specjalistycznych, których zakres opracowano na podstawie najczęstszych wyników wyszukiwań internautów. Badania będą realizowane od września do grudnia w wybranych gabinetach na terenie kraju.źródło informacji:Radio ZET/internetnieleczy.pl/EMLeczenie się na własną rękę, chęć zachowania wizerunku zdrowego pracownika oraz kondycja służby zdrowia, bo o wiele łatwiej i szybciej kupić środek farmaceutyczny niż skonsultować się u lekarza, sprzyja na przykład lekomanii. Akcja, o której dziś piszę ma na celu uchrnienie nas z korzystania pomocy takich ośrodków jak http://www.mandalawroc.pl/ Niestety coraz więcej osób zamiast pójść do lekarza, który nie dostał tytułu za piękne oczy, korzysta z porad wójka Google. W konsekwencji czego niejedna z tych osób zmuszona będzie zwracać się o pomoc do tego typu ośrodków.Mi samej zdarza się korzystać z wyszukiwarki aby znaleźć informacje związane z moim stanem zdrowia lub moich najbliższych. Nie jest to jednak dla mnie wyrocznia i zawsze z wszelkimi problemami medycznymi wzracamy się w pierwszej kolejności do naszego lekarza rodzinnego. Nie powieżyłabym zdrowia i życia mojej rodziny Internetowi i informacjom w nim zawartym, których źródeł nigdy do końca nie możemy być pewni.Jakie jest Wasze zdanie w tej kwesti? Szukacie w sieci informacji medycznych? Kierujecie się nimi później i bierzecie je sobie mocno do serca?

PANNA OCEANNA

5 top zamienników słodyczy

Odkąd odżywiam  staram się odżywiać zdrowo, szukam zamienników moich dotychczasowych pokus. Słodyczy. Ciasta, ciasteczka, lody do kawy to była podstawa. Tabliczka czekolady na pocieszenie? Nie ma sprawy! Zjedzona była w 5 sekund, a problemy jak były, tak zostały i wcale nie zniknęły wraz ze znikającą czekoladą. Zmiana nastawienia, myślenia, poglądów i radzę sobie coraz lepiej. Mam małe

antoonovka

Terror laktacyjny? To nie dla mnie!

Jestem zwolenniczką karmienia piersią, wkrótce zostanę nawet dyplomowanym promotorem. Blog coraz bardziej zmierza w kierunku tematów okołopiersiowych, a wciąż czytają mnie zarówno mamy karmiące piersią jak i te, które karmią sztucznie. Nie ma wojen i przepychanek, nikt nikogo nie obraża, a mi nie zarzuca się, że jestem terrorystką laktacyjną, chociaż o karmieniu piersią mówię ciągle i zataczam coraz szersze kręgi w promowaniu takiego żywienia. Jak mi się to udaje? Droga laktacyjna każdej, absolutnie każdej z nas jest inna. Nigdy też nie możemy mierzyć innych swoją miarą (co tyczy się nie tylko sposobu karmienia). Jednym kobietom karmienie piersią przychodzi naturalnie i bez problemów, inne pomimo stosów poradników, wizyt w poradniach laktacyjnych walczą o każdą kroplę, jeszcze inne pomimo początkowych problemów karmią później nie napotykając na swojej drodze już żadnych przeciwności. Jedne matki chcą karmić inne nie. Wydawałoby się to takie proste, dlaczego więc nie jest? Wszyscy wiemy, że karmienie piersią jest najlepsze dla dziecka i co do tego nie ma żadnego ALE. Żadna, nawet super, hiper, ekstra wzbogacana witaminami mieszanka nie zastąpi pokarmu kobiecego. Wszyscy to wiemy, jednak wiele kobiet decyduje się na karmienie sztuczne lub mieszane. I niech no tylko taka mama spróbuje powiedzieć, że karmi mieszanie lub chce odstawić dziecko od piersi. Wtedy następuje wielkie…   I w szklance wody rozpętuje się burza, trzecia wojna światowa niemalże. Matka, matce pluje jadem prosto w twarz. Zarzuca,

MAMA TRÓJKI

Kilka prostych zasad, jak znaleźć najlepsze promocje w sieci?

         Mieszkańcy miast mają lepszy dostęp do zakupów stacjonarnych oraz wszelkich wyprzedaży w galeriach handlowych. Z racji zamieszkiwania terenu wiejskiego szukam okazji w sieci. Żeby na bieżąco otrzymywać informacje, zapisuję się do newstletterów. Na mail przychodzi info o promocjach, dostaję również kody rabatowe. Zaletą zakupów w sieci jest to, że często towar z wielu sklepów trafia

Codzienna pielęgnacja - jak nauczyć jej dziecko?

Martyna G

Codzienna pielęgnacja - jak nauczyć jej dziecko?

Wcześniak i co dalej

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały i jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły - recenzja

Recenzję tej książki odkładałam od dłuższego czasu, ale to nie oznacza, że jej nie polecam. Wiem, że już też się pojawiła recenzja tej książki u Mama Janka i on, ale o dobrych rzeczach trzeba mówić i już. A ta pozycja jest naprawdę wartościowa i warta przeczytania. ceneo.pl Zacznę od tego, że książka pomaga w komunikacji z dzieckiem. Po lekturze zauważyłam, że zaczęłam lepiej się dogadywać z

Umiejętności społeczne twojego dziecka. 10 prostych lekcji, jak zdobyć przyjaciół i radzić sobie w życiu

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Umiejętności społeczne twojego dziecka. 10 prostych lekcji, jak zdobyć przyjaciół i radzić sobie w życiu

Z początku podchodziłam do tej książki dość niepewnie, zresztą jak do większości poradników. Dość skromna szata graficzna sprawiła, że początkowo pomyślałam sobie, że wiele to się po niej nie mogę spodziewać. Nic bardziej mylnego. Wystarczyło zacząć ją czytać aby wciągnęła mnie na dobre. Merytoryczna, bardzo intuicyjna i co najważniejsze niezwykle przydatna w kształtowaniu umiejętności społecznych, które w obecnych czasach niestety u większości dzieci, młodzieży czy nawet dorosłych dość mocno kuleją.Autorka tej publikacji Faye de Muyshondt ma niezwykle lekkie pióro oraz zdolność budowania praktycznych i klarownych schematów działania. Książka ta podzielona jest na dziesięć prostych lekcji jak zdobyć przyjaciół i radzić sobie w życiu. Wśród nich znajdziemy takie zagadnienia jak: Jak zrobić dobre pierwsze wrażenie, Przyjaźnie, związki i niezręczne sytuacje towarzyskie czy Życie w realu. Początki niezależności.Początkowo może nam się wydawać, że przecież to takie oczywiste zagadnienia, że nabywamy je samoistnie po prostu żyjąc w społeczeństwie i wchodząc w interakcje z innymi osobami. Nie jest to jednak do końca prawda. Aby nabyć umiejętności społeczne musimy się na kimś wzorować. Począwszy od prozaicznych elementów jak zachowywanie kontaktu wzrokowego z rozmówcą po negatywne konsekwencje niezachowywania należytej prywatności w sieci i lekkomyślnych w niej publikacji.Ta książka pobudza naszą świadomość tego elementu rozwoju psychiki u dzieci i młodzieży. Jest ona swego rodzaju bodźcem i drogowskazem w jaki sposób możemy przekazać te ważne informacje dziecku w taki sposób, aby nie odczuwało ono presji działania, samodzielnie wyciągało wnioski z obserwacji oraz miało poczucie dużej samodzielności w kreowaniu postrzegania zależności w  społeczeństwie.Wydawnictwo: SamoSednoAutor: Faye de MuyshondtTłumaczenie: Katarzyna ZimnochRok wydania: 2015Stron: 200Format: 15 x 21 cmOprawa: miękka z  Sugerowany przedział wiekowy: dla dorosłychCena na okładce: 34,90 złCena w aros.pl: 22,69 złCo o książce pisze wydawnictwo?Umiejętności społeczne to m.in. pewność siebie, niezależność, wdzięczność, komunikatywność oraz sprawne korzystanie z internetu i nowych mediów. Ta rewolucyjna książka wspiera rozwój kompetencji społecznych twojego dziecka, dzięki którym będzie miało ono lepszy start w przyszłość! Im wcześniej dzieci zaczynają przyswajać umiejętności społeczne, tym lepiej radzą sobie w interakcjach z rówieśnikami i dorosłymi oraz efektywniej współpracują w grupie. Podaruj swojemu dziecku możliwość samodzielnego i odpowiedzialnego osiągnięcia sukcesu w szkole i w dorosłym życiu.Program 10 prostych lekcji: - daje dziecku narzędzia, dzięki którym ma ono szansę wyrosnąć na człowieka posiadającego poczucie sprawczości i dumy z tego, kim jest i co robi- stwarza możliwość przećwiczenia różnych zachowań w przestrzeni społecznej i w relacjach z innymi- pomaga opanować takie umiejętności jak: inicjowanie i podtrzymywanie kontaktów, radzenie sobie z porażką, okazywanie szacunku innym oraz prezentowanie swoich mocnych stron- podpowiada rodzicom, nauczycielom i pedagogom, jak przygotować dziecko na wyzwania współczesnego świataFaye de Muyshondt – ekspert PR i marketingu, wykładowca na Uniwersytecie Nowojorskim i Fordham Graduate School of Business. Autorka kursu Marka, którą tworzysz ty oraz warsztatów dla dzieci Umiejętności społeczne:-) Narzędzia potrzebne do osiągania sukcesów we współczesnym świecie. Więcej informacji: www.socialsklz.com.

Jak zachęcić dziecko do jedzenia owoców i warzyw?

Lady Gugu

Jak zachęcić dziecko do jedzenia owoców i warzyw?

Kocioludek Długowłosy - nowy gatunek?

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Kocioludek Długowłosy - nowy gatunek?

Był sobie chłopiec, który wybrał się z tatą do zoo. Jego wiecznie zapracowany tata rzadko wpadał na takie pomysły, więc tym bardziej było to ważne wydarzenie w życiu chłopca. Mogłoby się wydawać, że nic nie jest w stanie zepsuć tej wycieczki - no właśnie, mogłoby się wydawać, a jednak tak właśnie się stało. Jeden nagły telefon z firmy położył kres miłemu popołudniu. Tata wręczył chłopcu pieniądze na bilet powrotny, powiedział, żeby dokończył zwiedzanie sam i poinstruował, co powinien powiedzieć mamie, jak wróci - a sam pobiegł na ważne spotkanie.Ważniejsze niż czas spędzony wspólnie z synem.Czytaj więcej »

Najlepsze przedszkole

SZCZYPIORKI

Najlepsze przedszkole

Piwnooka

Prezenty na pierwsze urodziny – pomysły, które nie mogą się nie spodobać!

Tuż przed urodzinami Niny, pytania o potrzeby i pomysły prezentowe zaczęły padać z każdej strony. To oczywiście fajne, że wszyscy postanowili skonsultować ten temat z ...

Bicie dzieci – metoda wychowawcza czy patologia?

W roli Mamy

Bicie dzieci – metoda wychowawcza czy patologia?

Bicie dzieci przez dorosłych, temat który przewija się wszędzie – w sieci, w prasie, w realu…. niemal nieustannie. Co jakiś czas powraca jak boomerang, szczególnie wtedy gdy światło dzienne ujrzy jakaś kolejna historia, nierzadko wręcz tragedia. Akurat wczoraj, wpadł mi w ręce artykuł*, na temat pewnego „Mściciela z Googl`a”, który (w wielkim skrócie) przez kilka […] Post Bicie dzieci – metoda wychowawcza czy patologia? pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy.

Lilannn

5 sposobów na bycie aktywnym jesienią

Jesień nadchodzi wielkimi krokami, dni są coraz krótsze, czuć chłód w powietrzu, liście zmieniają kolor i spadaj z drzew. Nadchodzi piękna pora roku! Ja kocham wczesną Jesień, kiedy nie jest…

NEBULE

Zapisać na zajęcia dodatkowe?

Angielski dla niemówiącego dziecka? Balet dla dyspraktyka? Czy zajęcia dodatkowe są potrzebne naszym dzieciom do harmonijnego rozwoju? Tak zapewniają nas kolorowe ulotki, które dostajemy na pierwszym zebraniu dla rodziców. Trzeba rozwijać pasje dzieci i pozwalać im na próbowanie nowych rzeczy, bo tylko dzięki takim zajęciom będzie uzdolnione w wielu kierunkach. Serio? Połowa września za nami-…

BAKUSIOWO

Zabezpieczony: Czym zająć dziecko? 5 moich sposobów

Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.

NIEZŁE ZIÓŁKO

Po co uczyć czytać małe dzieci?

Jeszcze nie tak dawno  wydawało się, że w niedalekiej przyszłości czytanie zostanie skazane na wymarcie, gdyż media wizualne- głównie mam tu na myśli telewizje, całkowicie zdominują kulturę. Jednak mimo przeróżnych aplikacji i możliwości wszystko opiera się na „kontakcie z tekstem”. Wniosek zatem nasuwa się sam, że umiejętność czytania i to czytania ze zrozumieniem jest niezwykle […]