BAKUSIOWO

Zabezpieczony: Może i mały… ale wariat!

Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.

BAKUSIOWO

Ten jeden błąd rujnował każdą moją dietę.

Gładzisz swój pełny brzusio po niedzielnym obiadku. Czujesz przyjemne wypełnienie pod korek, które z sekundy na sekundę, ustępuje niezdrowemu uczuciu wielkiego, rozepchanego żołądka i tony żarcia w środku, które zaraz przemieni się w cudowny tłuszczyk w Twoich ulubionych miejscach: na brzuchu, udach i boczkach. O nie! Tak więcej nie będzie! Przechodzisz na dietę! Od jutra! Akurat…

Mama inspiruje

PLASTYCZNE JABŁUSZKA

Sezon jabłkowo-orzechowy w pełni, a ja w notesie skrzętnie zapisuję kolejne pomysły na zabawy i prace bazujące na jabłkowych motywach Artykuł PLASTYCZNE JABŁUSZKA pochodzi z serwisu .

MAMA TRÓJKI

JAK ZMIENIA SIĘ MŁODY CZŁOWIEK? CZYLI MODA DLA KAŻDEGO

                     Dorosły,  choć nadal nastolatek. Niezapomniany czas wchodzenia w nowy świat i podejmowania decyzji, za które się już odpowiada samemu. Młody-pełnoletni. Pierwsze kroki ku samodzielności, pierwsza praca, pierwsze nerwy, bo komunikacja miejska zawiodła. Nie jest to łatwe, ale każdy z nas to przechodził. Czym dla takiego młodego jest strój? Wyrażeniem siebie? Glanami i

Pomysły na drugie śniadanie do szkoły w wersji na słodko

MAMA W DOMU

Pomysły na drugie śniadanie do szkoły w wersji na słodko

Krzyś spędza w szkole prawie 1/3 dnia. Śniadanie zjedzone przed wyjściem, ani też obiad zamówiony na szkolnej stołówce, nie wystarczą dla siedmioletniego chłopca. Staram się pakować do jego plecaka dodatkowe jedzenie. Długo zastanawiałam się co takiego może znaleźć się w śniadaniówce czy też w lunchboxie ucznia zamiast klasycznego zestawu typu kanapka z szynką i jabłko? […]

Dzieci z ulicy

Makóweczki

Dzieci z ulicy

Cześć to ja, Pan Tata. Chciałbym Ci opowiedzieć pewną historię, która mocno mnie poruszyła. Jak pewnie wiesz w wpisów mojej żony, codziennie pokonuję do pracy niemałą odległość, ponad 50 km. Od miasta do miasta. Po drodze mijam pola, lasy i kilka wioseczek, ot taki podlaski wiejski, sielski klimat. Od jakiegoś czasu coś przykuło moją uwagę. Trochę zmroziło krew, sparaliżowało. Skłoniło do refleksji i głębokich rozmyślań. Na jednym z przestanków autobusowych, codziennie od września do czerwca, mijam grupkę dzieciaków w wieku 7-8 lat. Przystanek w szczerym polu, tuż przy ruchliwej drodze, z dala od domów i …dorosłych. Ba, nie ma nawet daszku, tylko słup ze starodawnym oznaczeniem przystanku (żółte kółeczko z czarnym krzyżykiem). Dzieciaki czekają zapewne na autobus, który ma zawieść je do szkoły. Dzieciaki jak to dzieciaki, nie stoją grzecznie na baczność w oczekiwaniu na podwózkę. Bawią się, ganiają, popychają, okładają patykami, a to wszytko jakieś 50 cm od ruchliwej ulicy, po której samochody mkną średnio 100 km /h. Oczywiście nie ma tam pani w kamizelce z wielkim znakiem STOP, która czuwałaby na ich bezpieczeństwem, nie ma stadka zatroskanych rodziców, poprawiających im szaliczki pod szyją i zaganiających na pobocze. Brak babć, niań czy innych opiekunów. Pełen luz i samowolka. Automatycznie nauczyłem się w tym miejscu zwalniać, ale nie wiem czy wszyscy tak robią. Codziennie patrzę na nich i się zastanawiam – gdzie są ich rodzice? Dlaczego nie są z nimi, żeby troszczyć się o ich bezpieczeństwo? Jak mogli ich samych puścić? Jak można narażać tak swoje dziecko? Po tej serii oburzenia przychodzi refleksja. Być może ich rodzice z jakiegoś ważnego powodu nie mogą tego zrobić, albo po prostu taka sytuacja nie robi na nich tak wielkiego wrażenia, jak na nas, mieszczuchach. Być może jako sami wychowani poza miastem ganiali od małego z dala od domu i potrafią unikać niebezpieczeństw. Nie wiem. Nasi rodzicie pewnie lepiej znają te klimaty… i przeżyli dzieciństwo. Jakoś. Teoretycznie te rozważania powinny sprawić, że następnym razem nie będę trzymał usilnie dziecka za rękę, jeśli tylko w pobliżu pojawi się coś po czym potencjalnie może się poruszać jakiś pojazd. Może powinienem bardziej zaufać dziecku (6+) jego instynktom i świadomości niebezpieczeństwa. Przecież tamte dzieci z drogi dalej zyją, mijam je codziennie? Póki co czuję się nieprzekonany. Dalej trzymam dziecko za rękę idąc obok ulicy i nie pozwalam mu jej puścić. Dalej przeprowadzam dzieci przez uliczkę (taką osiedlową która ma ze 4 m szerokości) do sąsiadów. Pewnie kiedyś będę musiał odpuścić, poluzować. Tylko jak poluzować kiedy może 99 samochodów przejedzie przez tą uliczkę 20 km/h, a trafi się jeden wariat który pomknie 100 km/h, zostawiając za sobą łoskot i drgania naszych okien. Pamiętam doskonale mój pierwszy samodzielny raz „przez ulicę”. Poszedłem z mamą do pracy, która była w linii prostej od szkoły jakieś 500 m. Oba budynki dzieliły dwie ulice.  Mama postanowiła puścić mnie samego. Uradowany rzuciłem się do przodu, bez oglądania i już na pierwszej ulicy samochód musiał gwałtownie hamować. Mama to wszystko widziała, nie spanikowała i pozwolił mi iść dalej, choć tylko ona wie, jak długo serce miała w gardle. Wracając do tamtych dzieciaków przy ulicy. Pewnie nic im nie będzie. Chyba. Zatrzymuję się jednak na chwilę nad analizą, w poszukiwaniu tego złotego środka. Bo jednak wypadki się zdarzają, a po  nich nie ma już odwrotu ani czasu na refleksję. Kiedyś pisała o tym Marlenka —>  w poście ‚To Twój obowiązek‚. Nie wiem co może być ważniejszego od bezpieczeństwa własnego dziecka, poświęcenia mu tej chwili na troskę o bezpieczeństwo. Ale może się nie znam. Jestem tylko zwykłym ojcem- mieszczuchem.

Superbohaterowie w życiu dzieci

MA I LU

Superbohaterowie w życiu dzieci

Dzieci uwielbiają zabawki związane z bohaterami z bajek. Nawet kiedy do końca nie znają filmu czy animacji, już sam wygląd oraz super moce danej postaci wzbudzają pozytywne emocje w maluchach, bo przecież kto z nas nie chciał latać czy posiadać jakiś magicznych zdolności.Zabawkom – typu superhero zarzuca się, to że są nierealne, że pokazują dzieciom rzeczy nieprawdziwe, że je oszukują, a czy my czytając im baśnie nie robimy tego samego? Przecież w wielu legendach czy bajkach pojawiają się fantastyczne, nieistniejące postacie, a to że superhero jest lepiej zbudowany czy posiada wiele nadprzyrodzonych mocy nie znaczy, że uczy nasze maluchy tylko agresji. Tak naprawdę to od nas rodziców zależy, to jak dziecko będzie postrzegać daną postać. Nasze pozytywne czy negatywne nastawienie do danej lalki będzie się przekładało, na postrzeganie jej przez dziecko.A przecież taki bohater jakby się dobrze zastanowić przekazuje dzieciom wiele dobrego, przede wszystkim uczy wiary w siebie i walki o dobro. Uczy, że słabszym należy pomagać, niezależnie od tego jak wielkiego mamy przeciwnika, bo dobro zawsze wygrywa, a wiara w siebie i przekonanie, że postępujemy właściwie, to świetna droga do budowania pozytywnego wizerunku własnej osoby. Często zgłębiając historię danego bohatera, można prześledzić jego drogę od bycia słabym, do roli superbohatera – czy to nie świetny wzór do naśladowania? Przecież każdy czasem czuje się słabym, ten bohater też taki był, czyli i ja mogę się starać i być jak superhero. Uczą, że droga do sukcesu w tym przypadku – bycia hero, wymaga często poświęceń, a po każdym upadku należy się podnieść i iść dalej. Superbohaterowie pozawalają również zrozumieć dzieciom różnice między dobrem, a złem oraz pokazują to, że na świecie mogą być też złe rzeczy. Pomagają maluchom się z tym oswajać, oswajać lęki przed tym co nieznane, nowe, obce.Niezależnie od tego jaką postać lubi dziecko, jedno jest pewne przy naszej pomocy, może uczyć się od niej tego co wolno, a jak nie należy postępować. Starać się i walczyć o swoje, wierzyć we własne siły. Oczywiście dziecko będzie chciało naśladować zachowania swojego ulubieńca i do póki nie robi sobie krzywdy, nie przeszkadzajmy mu w tym, bo on tak poznaje otaczający go świat. Lepiej wykorzystajmy jego fascynację do rozmów, wspólnego spędzania czasu czy rozwijania zainteresowań. Mówmy o swoich ulubionych bohaterach z dzieciństwa, co my w nich lubiliśmy, czemu chcieliśmy być tacy jak oni, to również pomoże zrozumieć dzieciom, że te postacie są tylko bohaterami z bajek. A jak wiemy, upodobania dzieci często się zmieniają, dzisiaj są Batmanem, jutro to już wolą być poszukiwaczem dinozaurów, choć czasem te „miłości” trwają a dłużej. U nas od dłuższego czasu, dominowała fascynacja Spidermanem, potem Batmanem, dlatego dziewczyna Batgirl z drużyny SuperHero Dirls DC musiała zamieszkać w naszym domu i chyba nie bez powodu…Czytając o niej dowiadujemy się że, „ to geniusz komputerowy i ekspertka sztuk walki” Hmm jakbym już to gdzieś widziała: Wracając do samych lalek, seria DC Super Hero Girls od Mattel na licencji Warner Bross, to wiernie odwzorowane bohaterki animowanych produkcji, łącznie ze swoimi klasycznymi akcesoriami. W tej serii zajdziecie aż 6 bohaterek : Wonder Woman, Batgirl, Supergirl, Harley Quinn, Bumble Bee, Poison Ivy, a dzięki nim każda dziewczynka może wcielić się w rolę ulubionej bohaterki i przeżywać niesamowite przygody.To w końcu coś dla dziewczynek, które jak Lu nie przepadają na „cukierkową” Barbie, a uwielbiają bohaterów akcji.A Wy macie ulubionego bohatera?

PANNA OCEANNA

Przedszkolak Antoś

Stało się. Dzień przed rozpoczęciem września, miał miejsce telefon. Dyrektorka przedszkola poinformowała mnie, że zwolniło się miejsce w przedszkolu i Antoś się załapał. Radość, niedowierzanie, stres, niepewność. Bo niby chciałam.... a jednak bałam się i o Antka i w przyszłości o Marysie i przedszkolne choroby. Jednak po kilku telefonach do najbliższych decyzja była jednogłośna- Antoś został

Jak się pakować by się spakować?

DWARAZYW

Jak się pakować by się spakować?

Nie przejmuj się pierdołami! Dojrzałość jest w cenie.

BLOND MAMA

Nie przejmuj się pierdołami! Dojrzałość jest w cenie.

KURA KU RAdości

Gra

S.I.K.U. – gra całoroczna. Najbardziej emocjonujące rozgrywki przeprowadza się jesienią i zimą. Pozdrawiam Kura

BAKUSIOWO

Zabezpieczony: Ten jeden błąd rujnował każdą moją dietę.

Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.

Jest takie miejsce, w którym będę czytać dzieciom książki!

WIKILISTKA

Jest takie miejsce, w którym będę czytać dzieciom książki!

Najpiękniejsze miejsca w Polsce – Gościniec Szuwary na Mazurach

Lady Gugu

Najpiękniejsze miejsca w Polsce – Gościniec Szuwary na Mazurach

NEBULE

Nebule testuje: wanienka Shnuggle

Kontynuując tematykę pielęgnacji sensorycznej (klik) chciałabym dziś napisać kilka słów o kąpieli noworodka i niemowlaka oraz o naszej genialnej wanience. Ta pierwsza kąpiel najczęściej jest bardzo stresująca. Pamiętam, że zanim pierwszy raz wykąpaliśmy Lilkę obejrzeliśmy na youtube film znanego fizjoterapeuty. Niestety nasza kąpiel nie przypominała tej z prezentacji. My byliśmy roztrzęsieni, a dziecko dostało spazmów. Dziś… Artykuł Nebule testuje: wanienka Shnuggle pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

DWA PLUS CZTERY

Skoro nie chcę, to nie muszę

Masz czasem takie dni, że chcesz rzucić wszystko, zaszyć się na bezludnej wyspie i nie wracać przez dłuższy czas? Jesteś zmęczona, zniesmaczona, wypalona? Znajdź pasję! Poszukaj i rób coś, co Cię uszczęśliwi! Brzmi znajomo? Oczywiście, przecież to hasła rodem z plakatów motywacyjnych, czy reklamy biura podróży. Pasja, hobby, zainteresowania – wieczne naciski, podpowiedzi. Rób to co kochasz, kochaj to co robisz! Mój mąż biega. Jest fanatykiem. Biega coraz więcej i bardziej ekstremalnie. Ma pasję. Poświęca się jej w każdej możliwej chwili (wiadomo 4 dzieci, takich chwil mało). Dobrze mu z tym. Ja nie biegam…tzn. próbowałam, na chwilę się nawet w tym zakochałam, ale miłość szybko minęła – jestem w tym przypadku widocznie nie stała w uczuciach. Trudno – nikt nie powiedział, że musimy dzielić pasję. Chodziłam na salsę, ostro ćwiczyłam – nie zaiskrzyło (chociaż uwielbiam ten taniec i tą muzykę) – zabrakło systematyczności. Podjemowałam jeszcze inne próby znalezienia swojej „pasji”, z lepszym lub gorszym skutkiem – nie wypaliło nic. MAM JEDNAK PASJĘ. Czy pasją można nazwać rodzinę? Oczywiście. W końcu to ona daje mi siłę, satysfakcję, radość. Czy pracę w „korpo” można również nazwać pasją? Jak najbardziej – skoro robię to co lubię, to czemu nie traktować tego jako hobby. Czemu każdy nawołuje do znalezienia tej cholernej pasji i czemu ma mi to pomóc w życiu. Ja chcę żyć tak jak żyję. Nie chcę biegać, nie chcę uprawiać sportów ekstremalnych, nie chcę biegać na siłownie 7 razy w tygodniu – żeby pokazać, że mam pasję. Jest mi dobrze właśnie tak jak teraz. Nie chcę, żeby ktoś starał się uszczęśliwić mnie na siłę. MOJE ŻYCIE JEST MOJĄ PASJĄ i to mi w zupełności wystarczy. Nie wykluczam innych zainteresowań – ja po prostu nie chcę szukać pasji na siłę. Bez niej da się żyć i wcale nie czerpię z życia mniej niż pasjonaci. Cieszę się każdą chwilą. DAJCIE MI ŻYĆ.  

Przyjemne z pożytecznym czyli robimy pudła do przechowywania - dziecko na warsztat...

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Przyjemne z pożytecznym czyli robimy pudła do przechowywania - dziecko na warsztat...

MAMA TRÓJKI

GRY DLA CAŁEJ RODZINY

                          W naszym przepastnym regale z grami jest dużo propozycji, o których chcę wam opowiedzieć. Często dostaję pytanie o gry dla konkretnych grup wiekowych. Dziś prezentuję kilka dla dzieci od 4 lat do...99. Tak, te gry rosną razem z waszymi pociechami. Dokładnie tak samo bawią przedszkolaka, nastolatka i rodziców. Dwie propozycję są od 10 lat do 99. Tempo to gra

MAMA TRÓJKI

GDY DLA CAŁEJ RODZINY

                          W naszym przepastnym regale z grami jest dużo propozycji, o których chcę wam opowiedzieć. Często dostaję pytanie o gry dla konkretnych grup wiekowych. Dziś prezentuję kilka dla dzieci od 4 lat do...99. Tak, te gry rosną razem z waszymi pociechami. Dokładnie tak samo bawią przedszkolaka, nastolatka i rodziców. Dwie propozycję są od 10 lat do 99. Tempo to gra

Siostrzane kłótnie

…bo jestem mamą

Siostrzane kłótnie

OLOMANOLO

Macierzyństwo to…

Wzloty i upadki w byciu najlepszą matką. Pobudki w środku nocy z powodu „pić mi się chce”, „znajdź mi mojego misia”, „boje się sam spać”… Zimna kawa kilka razy w ciągu dnia. Dojadanie resztek po dzieciach. Wymazanie z pamięci, czym … Artykuł Macierzyństwo to… pochodzi z serwisu OLOMANOLO .

MATKA NIE IDEALNA

Walka o dziecko- moja historia.

Poznałam Ją, kiedy szukałam do naszego domu kolejnego kociaka. Kilka tygodni temu przywiozła mi Gofra. Z każdym dniem poznawałyśmy się coraz lepiej, opowiadała mi o sobie coraz więcej. O swoim życiu mogłaby napisać książkę. Ja poprosiłam, żeby napisała dla Was swoją historię. Im bardziej zagłębiałam się w tekst przesłany na maila, tym większą pustkę miałam […] Artykuł Walka o dziecko- moja historia. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

MAMOWO

Prezent świąteczny dla 1,5-rocznego dziecka cz.1 – kuchnia – przegląd 10. drewnianych kuchenek

Tak, wiem – mamy wrzesień, nie da się ukryć. Jeszcze nie zdążyliście pochować parawanów do piwnic, a ja wyjeżdżam ze świętami. Czas jednak pędzi nieubłaganie, kasa znika szybciej niż opalenizna, a nim się obejrzysz, ciężarówki coca-coli przejadą przez Twoją plazmę czterdzieści cali. Może jednak zaczniesz o prezentach myśleć już teraz? Ja zaczęłam. Nie jakoś intensywnie, … Continue reading Prezent świąteczny dla 1,5-rocznego dziecka cz.1 – kuchnia – przegląd 10. drewnianych kuchenek

Make One Wish

Małe dzieci i szczeniak cz. 2

Aria jest z nami ponad 2 miesiące. Zapomnieliśmy już jak to jest mieć szczeniaka. Beti gdy żyła, większość czasu spała lub jadła. Czasami zaszczekała lub „bawiła się” z Mają. Aria to wulkan psiej energii i szczeniackich wybryków. Broi łobuz mały… Czytaj dalej →

Mama na pełny etat

Kreatywna dżungla z papierowych talerzyków- DnW

3,2,1 Start...Ruszamy z kolejną edycją projektu Dziecko na warsztat. Mieliśmy już okazje uczestniczyć w poprzedniej odsłonie. Na blogu w zakładce Dziecko na warsztat znajdziecie nasze wszystkie archiwalne posty. Ta edycja będzie wyjątkowa ponieważ tematy każdego miesiąca łączy jedno hasło- tworzymy. Pierwszy, wrześniowy temat to papier. Jako,że blog nazywa się Kreatywna dżungla to

aQademia

DWARAZYW

aQademia

KURA KU RAdości

Sezon

Pozdrawiam Kura

WIKILISTKA

Jak długo można bez konsekwencji „odkładać siebie na później” ?

wikilistka.pl Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, jak bardzo zapominasz o sobie w codzienności? Jak bardzo, zwłaszcza jeśli jesteś mamą, poświęciłaś się, myśląc, że robisz to „dla dobra dzieci, rodziny”? Z jak wielu rzeczy podświadomie zrezygnowałaś? Może już nie czytasz, choć kiedyś bardzo to lubiłaś. Nie chodzisz na zumbę, trampoliny albo na basen. Może nie wychodzisz z mężem do kina albo na spacer popatrzyć w gwiazdy. Może już nie jeździcie gdzieś przed siebie samochodem, nie kupujesz ulubionych perfum albo nie nakładasz czerwieni na paznokcie. A może to coś dużo bardziej głębszego i złożonego, co kiedyś było dla Ciebie ważne, ale skutecznie zabiła to „dorosła codzienność” ? Wiele się ostatnio zmienia w moim życiu – właściwie nie tyle w życiu, co w głowie. W sposobie myślenia, w priorytetach. Pracuję nad sobą i życiem więcej niż kiedykolwiek wcześniej, choć kiedyś jeszcze wydawało mi się, że nie można wykonać pracy większej niż wyciągnięcie samej siebie z depresji. Otóż można. Zwłaszcza wtedy, gdy z depresji wykopałam się dzięki pracy niekoniecznie nad swoją głową – choć i to po części. Skupiłam się mocno na rozwijaniu umiejętności, które są mi w blogowaniu potrzebne, żeby robić to dobrze, bo obiecałam sama sobie, że już zrobię wszystko, by w życiu nie musieć zmuszać się do pracy, której nienawidzę, a zamiast tego, sprawię, że pieniądze zaczną być efektem ubocznym tego, co kocham. Choć kosztowało mnie to wiele trudu, nieprzespanych nocy, napisanych do szuflady tekstów i tysięcy nieudanych zdjęć, to było warto, bo zaczęłam na nowo odnajdywać kolory w życiu … ale dopiero teraz dorastam do tego, że nie zagłuszam głosu, który mówi mi, że coś jest nie tak, uciekając w wir obowiązków, ale staram się dzielnie stawić czoła problemowi. SZCZEROŚĆ WOBEC SIEBIE I BLISKICH – NIE UDAWAĆ, ŻE JEST DOBRZE Przede wszystkim staram się być totalnie szczera ze sobą, nie mydlić sobie oczu i nie próbować sobie wmówić, że coś jest ok, gdy tak naprawdę mi nie pasuje. W drugiej kolejności staram się głośno i wyraźnie mówić o tym najważniejszym i najbliższym mi osobom, bo nie zauważać jest najłatwiej, a gdy zostaną powiadomieni o czymś wprost to już trudniej jest olewać problem. ZWOLNIĆ, SKUPIĆ SIĘ NA SOBIE Oddycham głęboko, staram się więcej odpoczywać i bardziej szanować swoje ciało. Pozwalam mózgowi odpocząć i uczę się ‚nicnierobienia’. Czytam. Planuję zacząć rysować, bo to kolejna – po czytaniu – rzecz, która mnie uspokaja. Bardzo skupiam się na zrozumieniu, że w pewnych sprawach próbowałam się na siłę poświęcić bardziej, niż trzeba było i robię małe kroczki w drodze do przeproszenia się z moją hedonistyczną naturą. Wszystko wewnątrz mnie głośno krzyczy „NIE” na myśl o spędzeniu kolejnej godziny, dnia, tygodnia, miesiąca i roku jedynie na ogarnianiu mniej lub bardziej przyziemnych spraw codziennych. Takich, które nawet o krok nie przybliżają do celu. (Zaraz, jakiego celu – właśnie! To też się jakoś lubi gubić po drodze z dwójką urwisów i całym codziennym galimatjasem na głowie) Nie wiem, czy jest w życiu coś, co na dłuższą metę wykańcza mnie bardziej niż odstawianie dobra samej siebie na drugi plan, ale właśnie teraz – od kilku tygodni – czułam, że zbliżyłam się do granicy wytrzymałości, której nie chcę przekraczać. Napiszę Ci o tym więcej niebawem – obiecuję. O byciu ze sobą szczerą, o byciu dla siebie dobrą. O tym, że „być szczęśliwą” nie jest celem wystarczającym, by nie znikał z horyzontu i o tym, jak runęły mury i wszystko buduje się od początku. Dziś chciałam Cię tylko przeprosić, że trendy znów czekają na środę, choć je zapowiadałam już kilka razy. I z tego miejsca powiedzieć, że chyba na jakiś czas przestaję zapowiadać i obiecywać. Chcę pisać najczęściej jak się da, ale tylko wtedy, gdy mam Ci coś do powiedzenia i gdy mam na to ochotę. Nie twierdzę, że znikam albo robię sobie przerwę, bo pewnie efektem mojego „wycofania” będzie paradoksalnie większa liczba wpisów – może nie tych zaplanowach, ale tych z serca. Obwieszczam jednak, że dorosłam do tego, żeby szczerze konsultować sama ze sobą stan zadowolenia z mojej codzienności, a ten wyraźnie wskazuje na to, że główną rzeczą, której muszę się obecnie poświęcić jestem ja sama, moje własne cele, a za nimi prywatne priorytety zgoła inne od „odkurzyć, ogarnąć zmywarkę i obrobić zdjęcia do wpisu x” Chcę Ci niebawem przekazać bardzo dużo ważnych treści. Użytecznych także, ale przede wszystkim tych ważnych, które muszę najpierw odpowiednio sformułować. Jeśli jednak z niecierpliwością czekasz na tę część bloga, którą ostatnio dość mocno zaniedbałam – a więc przeglądy, trendy i polecenia – nie bój się, nie zapomniałam o Tobie. Kolekcje dziecięce i tak wciąż śledzę nałogowo, a Ł. właśnie uskutecznia randkę z Photoshopem, żeby lada chwila podać Ci to w przystępnej i akceptowalnej dla mojego poczucia estetyki formie. [PS. Zadałam ostatnio TUTAJ bardzo ważne pytanie odnośnie treści, które pojawiają się na blogu. Chciałabym wiedzieć, co jest dla Ciebie ważne, w czym mogę Ci pomóc i czego tu szukasz, dlatego będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz poświęcić minutę i mi odpowiesz. Dziękuję! ] wikilistka.plPost Jak długo można bez konsekwencji „odkładać siebie na później” ?

BAKUSIOWO

Nie ma mnie i nie będzie…

Od pewnego czasu znikam. Jest mnie coraz mniej. We wszystkich sferach mojego życia. W końcu postanowiłam wyrwać światu trochę siebie… dla siebie. Pisałam Ci o tym… 2 tygodnie temu. Że się chilluję, że odpuszczam pisanie na blogu we wrześniu. Że muszę w końcu naładować akumulatory bo po kilkuletniej gonitwie padłam po prostu na twarz i…

MAMA TRÓJKI

WIRUS BOSTOŃSKI CZY OSPA? JAK ODRÓŻNIĆ?

             Kolejny rok z rzędu, jesień przyniosła nam do domu wirus bostoński. Właściwie nie jesień, a  Mela z przedszkola. Rok temu przebieg choroby był znacznie bardziej intensywny, wyniknął praktycznie w tym czasie co ospa. Mieliśmy 1,5 miesiąca z "biedronką" w domu. Mela była wysypana CAŁA. Wodniste bąble myliliśmy na początku z pogryzieniem-Mela intensywnie reaguje na ukąszenia owadów