Fotelik za fotelik. Pomóż i wygraj

SZCZYPIORKI

Fotelik za fotelik. Pomóż i wygraj

#robietocochcę

DWARAZYW

#robietocochcę

DwaRazyW - Inspirujący blog o modzie dla dzieci i nastolatek i nie tylkoLas o tej porze roku zachwyca. Skąpany w kolorach jesieni roztacza przez nami dywan z liści. Niczym po miękkim łóżku można stąpać, leżeć i odkrywać. Tutaj faktycznie Wiwi może robić to co chce. Nie ma żadnych ograniczeń. Jedynym ograniczeniem jest jej wyobraźnia.  Futro wyciągnęła z szafy, tak na wszelki wypadek, by nie zmarznąć. Tak tak, widzieliście je już w Filharmonii. Smock - uwielbiam. Wiecie przecież, że futrzaki to nieodłączna część naszej jesienno-zimowej garderoby. Mamy je w każdym kolorze, no prawie ;-). Pamiętajcie jednak FUTRA TYLKO SZTUCZNE! Zbyt bardzo kochamy, by obdzierać ze skóry ...Ze sztucznością nie ma za to nic wspólnego jeansowa sukienka Happy Binko. Nie tylko dziewczynki, ale również i ja stawiam na nasze polskie produkty. Jest się czym chwalić. Polskie marki idą przez cały ten fashion jak burza. Zachwycają nas nowymi ciekawymi i odważnymi kolekcjami. A co najważniejsze, stawiają na jakość. Tu nie ma mowy o bylejakości, o byle jakich materiałach i byle jakim szyciu. Nie bójmy doceniać się tego co nasze. To co widzimy się w lesie? futro Smocksukienka Happy Binkoleginsy Kids on the Moonczapka Zarabuty Deichmann * post ten znajdziecie również na blogu Deichmann

Najedzeni Fest! Małopolskim Smakiem

Lady Gugu

Najedzeni Fest! Małopolskim Smakiem

BAKUSIOWO

5 rzeczy, których nikt mi nie powiedział, zanim zostałam matką.

O tym, że będzie pięknie bębnią wszystkie reklamy. O tym, że będzie strasznie opowiadają wszystkie „dobre ciocie”. O tym, że będzie inaczej mówią wszystkie matki – koleżanki. Pięknie, strasznie, inaczej… kuźwa a co to konkretnie oznacza? Wszyscy coś mówią, ale nikt nie mówi niczego konkretnego. Proste, że będzie pięknie, bo przecież nie da się żeby…

Najlepsze filmy o matkach – dobre na jesienne wieczory

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Najlepsze filmy o matkach – dobre na jesienne wieczory

MAMA TRÓJKI

5 RZECZY, KTÓRYCH NIE CHCE USŁYSZEĆ RODZIC NASTOLATKA

               Bycie rodzicem nie należy do najłatwiej wybranej drogi. Zachłyśniecie ciążą, odespanie pierwszych miesięcy z maluszkiem, przeczekanie porannych pobudek przedszkolaka, walka z tabliczka mnożenia i ortografią. Podstawy, które każdy przechodzi. Dochodzisz do momentu, kiedy twoje dziecię staje się nastolatkiem. Myślisz sobie, że teraz to już z górki. Nic bardziej mylnego. Nie ważne,

MATKA NIE IDEALNA

W matce siła.

Sobota, godzina 3:30 w nocy. Miarowy oddech 68- centymetrowego człowieka za szczeblami białego łóżeczka przestaje wybijać rytm snu. Niewidzialna dłoń naciska na klatkę piersiową, nie pozwala złapać tchu, napełnić piersi życiodajnym powietrzem. Nie wiem jak szybko się obudziłam, podobno matki nie śpią. Nie wiem jak szybko zareagowałam. Po piętnastu minutach totalnego paraliżu funkcji oddychania, która zawinęła […] Artykuł W matce siła. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

Zakazane słowa

POD NAPIĘCIEM

Zakazane słowa

Mamy Sprawy

Mój jesienny niezbędnik

Jesień to taki czas, kiedy zaczynamy spędzać o wiele więcej … Czytaj WięcejArtykuł mój jesienny niezbędnik pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

DWA PLUS CZTERY

A może by tak czwarte?

Trójka dzieci. Plany na przyszłość ustalają się na bieżąco. Małe mieszkanie, tylko dwa pokoje. Siadamy, rozmawiamy, myślimy, kombinujemy. – kochanie – a może by tak jeszcze jedno? – no coś Ty, trójka już jest. – ale zawsze chcieliśmy mieć czwórkę, – no tak, ale gdzie my się zmieścimy? – i tak jest ciasno, mieliśmy zmienić na większe – no tak, masz rację – to co idziemy do lekarza? Porozmawiamy z nim? Bo musisz mieć pewność, że dla Ciebie to bezpieczne. – Idziemy… Tak w skrócie wyglądała rozmowa na temat czwartego dziecka. To nie były długie debaty. Oboje chcieliśmy dużą rodzinę. Oboje byliśmy na to zdecydowani. Moimi jedynymi obawami było to, że wcześniej przeszłam już 3 cesarki i nie byłam do końca przekonana, czy kolejna jest możliwa. Poszliśmy do lekarza, który prowadził poprzednie ciąże i wykonywał cesarki. Usiedliśmy i szczerze porozmawialiśmy. Zlecił badani, łącznie z USG blizny po poprzednich cięciach. Wykonaliśmy wszystko zgodnie z zaleceniami i wróciliśmy do niego z masą dokumentów. Przejrzał, uśmiechnął się i powiedział: ” Ja nie widzę przeciwskazań. Blizna ładnie się zrosła, nic innego się nie dzieje – jeśli są Państwo zdecydowani, to ja się tylko mogę cieszyć – teraz proszę zaprosić żonę na romantyczną kolację” Tak właśnie lekarz, rozwiał moją ostatnią wątpliwość, a miesiąc póżniej Hania była już w drodze. Ciąża z 7 latkiem, 3 latkiem i niespełna dwulatką w domu to jest dopiero wyzwanie. A w pracy, ja w domu z maluchami – jak żyć. W połowie ciąży ląduję na dwa tygodnie w szpitalu, skraca się szyjka. A. zostaje sam. Do końca ciąży noszę „krążek”, żeby donosić chociaż do 38 tyg. Ciąża, dzieci, życie – to wszytko wciągnęło nas wtedy tak bardzo, że zapomnieliśmy zapłacić OC za samochód. Mieliśmy 6 dni spóźnienia w odnowieniu polisy – niestety UFG ciąża i problemy zdrowotne nie obchodzą – 3600 pln im się należy, pomimo odwołań, są nieubłagalni. Życie. Tydzień 39,4 – skurcze. Krążek zdejmują. Idziemy rodzić. Cesarka nieco bardziej skomplikowana od poprzednich, ze względu na grubość zrostów. Po raz pierwszy A. nie chce być na sali. Po raz pierwszy nie ma odwagi. Siedzi pod drzwiami. Blady. Wszystko trwa ponad godzinę. W końcu słyszę płacz, zabierają malutką do taty i razem z nim idą na pierwsze „testy”. Już na sali pooperacyjnej dostaje informacje od A: „10 pkt, 3250, Piękna. Zdjęcie w załączeniu”. I już wiem, że wszystko będzie dobrze. Za małe mieszkanie, jeszcze pod koniec ciąży, zmieniliśmy na większe. Obawy – tylko jedna – żeby zdrowie nas nie opuszczało. Naprawdę nic innego się dla nas nie liczyło. Po 3 dniach jesteśmy wszyscy razem w domu i zaczyna się dla nas najlepsza przygoda życia. To nie jest tak, że problemy zniknęły. Nigdy nie powiem, że to bułka z masłem. Mamy chwile słabości, a w mojej głowie pojawia się kompletna niemoc. Momentami płacz z bezsilności. Problemy życia codziennego. Mamy jednak siebie…na zawsze (mówię o dzieciach, bo A to przecież nabyty członek rodziny) :).  

Mama na pełny etat

Nietoperz- Zwierzaki cudaki

Pomysł na dzisiejszą pracę plastyczną pojawił się z trzech powodów: 1. Dołączyliśmy do projektu blogowego Zwierzaki cudaki 2. Współpracujemy z Kolorowy Świat Bambino i testujemy ich produkty 3. Zbliża się Halloween  Natchnienie przyszło więc bardzo szybko :D Zobaczcie jak zrobić nietoperza na tle księżyca.  At.1 W październiku organizatorka projektu z bloga Pomieszane z poplątanym

Nowy członek rodziny… Dobrana z nas para!

Makóweczki

Nowy członek rodziny… Dobrana z nas para!

Tony Prania Taki już los matki – pedantki, że pranie staje się jej codziennością i niekończącą opowieścią. Im więcej członków rodziny i większe zamiłowanie do czystości, zapachu i świeżości tym licznik godzin spędzonych w pralni osiąga niebotyczne odsłony. Ja tam prawie mieszkam i tak sobie dumam cały czas, jak tę pralnię przerobić, żeby umilić sobie te chwile… Krok pierwszy wykonany, ale o tym zaraz. Najpierw chciałabym się Wam przyznać jak dochodzi do tego, że ja mam te sterty takie niedorzeczne. Otóż.. nadmiernie wyedukowałam się w informacjach o roztoczach, bakteriach, pasożytach i innych codziennych atrakcjach nas otaczających, oraz ich wpływie na nasze życie, więc, kiedy dzieci wracają ze szkoły/p-kola zmieniają ubranka na domowe – 1 zmiana do prania. Wieczorem wędruje tam także ‚domowy’ komplet. Piżamki zmieniamy codziennie. Reczniki także i każdy ręcznik ma własny. Pościel raz w tygodniu. Raz na 2 tyg. piorę dywaniki. Mam także ścierkofobię i wymieniam je nawet kilka razy dziennie. I tak oto wchodzę wieczorem do pralni a tam… kopiec kreta. Sortuję to sobie, bo ręczniki i pościel piorę na 90C, rzeczy białe bieliźniane na 60C a resztę na 40C. Taka matczyna zabawa. Ale jak już się wielokrotnie przyznawałam, lubię to. Nie zawsze mam czas i możliwosci, żeby skupić się należycie na tym praniu i zawierusza mi się różowa skarpetka z białymi rzeczami, a potem Maks na W-f chodzi w bladoróżowawych koszulkach, ale nie można być ideałem ;) Dobrana Para Ostatnio w naszym domu zamieszkały dwa nowe sprzęty. Cieszę się z nich prawie jak mąż z nowego auta. Nasze poprzednie urządzenia były już leciwe i dwukrotnie się z nami przeprowadzały co je z lekka wykończyło. A tu nówki sztuki… i to jakie! Pralka Amica (model: TAWE8123LCLDS) zachwyciła nas od razu… ciszą. Od jakiegoś czasu Pan Tata rozważał zamontowanie dodatkowych drzwi dzielących pralnię z domem, ponieważ kiedy nasze stare sprzęty pracowały w salonie buczało, huczało i trzęsła się ziemia. Kiedy włączyliśmy naszą nową pralkę, PT jednogłośnie orzekł – nie działa :D! To wszystko zasłucha silnika Logic Drive, który sprawia, że pralka może być tak cicha. Eureko! Dodatkowo silnik zapewnia większą żywotność pralki – to będzie miłość na dłużej. Kilogram robi różnicę Mój zachwyt nr. 2 to pojemność pralki. 7kg zamieniłam na 8 kilogramów i od razu odczułam różnicę, szczególnie kiedy piorę pościele i ręczniki, mogę załadować ich więcej, przez co piorę rzadziej. Bogactwa wyboru programów prania wciąż się uczę, choć od razu stałam się fanką parametru, dzięki któremu można ustawić własne, preferencyjne ustawienia prania. Każda z nas tak ma, że lubi ‚po swojemu’ - temperaturę, czas, obroty, opóźnienie startu i inne. Ja również tak mam, że najchętniej ustawiałabym wszystko sama pod dany załadunek. Warto zwrócić uwagę, na szerokość pralki, która przy dużej ładowności jest niezwykle wąska – 45 cm. Ochrona… przed dziećmi Oczywiście w praniu pomaga mi moja małą dzielna pomocniczka. Wciąż jest w tym wieku w którym pranie wydaje się być fascynującym zajęciem. Wkładanie, wyjmowanie ubrań, pluszaków czy pościeli, włączanie programów, a później przekładanie wszystkiego do suszarki w oczach 4-latki jest niesamowitą zabawą. Z doświadczenia wiemy, że z czasem się z tego wyrasta, wiec warto utrzymywać płomień jak najdłużej pozwalając na załadunek bębna i kontrolowany wybór programów prania. Kiedyś za tymi pomocnymi rączkami zatęsknimy :) Zdarzają się jednak sytuacje w których ta pomoc, niekoniecznie jest potrzebna. Zwłaszcza w środku prania, kiedy mała chce dalej pomagać, a Ty w innym pomieszczeniu zajmujesz się innymi sprawami. Tutaj przydatna okazuje się funkcja Child Lock. Poprzez blokadę przycisków uniemożliwiamy jakiekolwiek zmiany dokonane małymi rączkami – mogą sobie przyciskać dowoli i cieszyć się ‚muzyczką’ wydawaną przez przyciski. Marzenia o pralni Jedną z niewątpliwych zalet posiadania własnego domu, jest możliwość wydzielenia dedykowanego pomieszczenia pod pralnie. Koniec z rozstawionymi w salonie suszarkami, kąpieli przy wirującej pralce, czy dziesiątkach ubrań porozrzucanych po podłodze całego domu. Jak już pisałam wcześniej, spędzam w tym pomieszczeniu dużo czasu, dlatego też chciałam zadbać o jego funkcjonalność, ale też wygląd, żeby było po prostu przyjemnie. Okazało się, że design pralki AMICA (jak również nowej suszarki) idealnie wpisał się w kolorystykę tego pomieszczenia. Następnym etapem są meble i blat, ale wstrzymywałam się z tym do czasu wymiany sprzętu – teraz już nic mnie nie powstrzyma :). Na zakończenie warto wspomnieć jeszcze o innych przydatnych funkcjach nowej pralki AMICA, takich jak: Apparel Care – certyfikat, który gwarantuje bezpieczne pranie wełny oraz tkanin wymagających specjalnej ochrony! Program antyalergiczny – przeznaczony dla dzieci oraz osób o wrażliwej skórze. Woda do każdego cyklu płukania jest specjalnie podgrzewana do temperatury 30°C, a każdy z nich powtarzany jest aż czterokrotnie. Aqua Ball – zamyka odpływ w wannie i redukuje utratę detergentu do minimum. Zwiększa skuteczność prania, wykorzystując do 100% środka piorącego. Pranie krótkie 15 min – wystarczające na lekkie zabrudzenia, dające odświeżenie i komfort w noszeniu Szczegółowe informacje na temat nowych pralek AMICA tutaj.

Życie jak w Madrycie czyli wystarczy zostać blogerem by życie stało się bajką...

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Życie jak w Madrycie czyli wystarczy zostać blogerem by życie stało się bajką...

KAMPERKI

Zabezpieczony: Podróże we dwoje- europejskie miasta, do których chcę uciec z mężem

Treść jest chroniona. Proszę podać hasło: Hasło: Artykuł Zabezpieczony: Podróże we dwoje- europejskie miasta, do których chcę uciec z mężem pochodzi z serwisu Kamperki.

KOSMETOMAMA

Rozmowa z Zośką. Mamo a kto to jest ginekolog?

Uwielbiam prowadzić rozmowy z Zosią przed snem. Wtedy wreszcie mamy na to czas. Któregoś wieczoru poruszyłyśmy temat lekarza od pań czyli ginekologa. A że jestem z córką szczera i staram się rozmawiać z nią na różne tematy i wspierać jako małą kobietkę, zaczęłyśmy rozmawiać o tym jak taka wizyta wygląda.   – Kochanie jutro z przedszkola odbierze Cię dziadek. Tata będzie w pracy, a ja ... Post Rozmowa z Zośką. Mamo a kto to jest ginekolog? pojawił się poraz pierwszy w kosmetomama.

Fotografia dla dzieci – zabawy i książki, które zachęcą do robienia zdjęć

NASZE KLUSKI

Fotografia dla dzieci – zabawy i książki, które zachęcą do robienia zdjęć

VI Warmińsko Mazurskie Spotkanie Blogerów

KIEDY MAMA NIE ŚPI

VI Warmińsko Mazurskie Spotkanie Blogerów

KURA KU RAdości

Matematyczna dyskrecja

Brodoziak (z wykształcenia inżynier) często ćwiczy z G.matematykę. Nawet najprostsze dodawanie potrafi wyjaśniać zaczynając od krótkiej historii matematyki na przestrzeni dziejów. Wspomni ukradkiem teorię czasoprzestrzeni, a przy okazji wyniku, szepnie co nieco o macierzach. Wieczór. G. z zeszytem pod pachą mija truchtem Brodoziaka. – Mamoo, zobacz, czy to jest dobrze? – mówi do mnie szeptem. – Dlaczego tak cicho mówisz? Idź do taty! – radzę. – Eeee, nie. Nie mów tacie, ale on nie zna się tak dobrze na matematyce jak ty. … Dobry żart prostopadłościanu czekoladki wart. Pozdrawiam Kura

WIKILISTKA

Depresja czy przemęczenie?

wikilistka.pl Najpierw mówisz sobie to tylko zmęczenie. Gorszy okres. Zaraz minie. Tylko mija tydzień, dwa, miesiąc, drugi …  Gorszy okres jak trwał, tak trwa.  Chodzisz coraz bardziej zmęczona, ale też poirytowana, smutna, zrezygnowana. Często zaniedbana, bo po całym dniu ledwo się zmuszasz do umycia zębów, więc gdzie tu miejsce na myślenie o pomalowaniu paznokci albo czytaniu książek. Wpadasz w pułapkę. Udajesz przed całym światem, że jest dobrze. Że miłość matczyna przepełnia twe serce i w ogóle sielsko cudnie i anielsko. Tyle tylko, że przychodzi taki czas, kiedy zamiast „zamknij już te oczka, śpij słonko” zaczynasz myśleć „zamknij wreszcie te oczy, śpij już do cholery, mam dość”. I masz prawo mieć dość, ale nie musi to tak wyglądać. Nie musisz czekać do momentu, kiedy Twoje myśli zaczną Cię wprowadzać w poczucie winy. Bo wiesz – samo się nie stanie, że będzie lepiej i dobrze mieć tego świadomość od początku. Samo się lepiej raczej nie dzieje.  Jesteś tylko człowiekiem. Macierzyństwo jest piękne, wzbogaca nasze życie jak żadna inna relacja na świecie. Ale bywa też momentami cholernie trudne i w połączeniu z durnym kultem doskonałości… albo nawet gorzej, z kontrastami – idealna matka vs. matka beznadziejna … staje się często zwyczajnie frustrujące. I to są pierwsze kroki do zatracania siebie, do zaburzeń własnego poczucia wartości i w końcu do depresji. Chcę Ci o tym dziś napisać, bo chwilowo mi też nie jest łatwo i podczas wczorajszego usypiania Mii, proporcjonalnie do ilości wylewanych łez bezsilności słowa same składały mi się w głowie. Chcę Ci o tym opowiedzieć, bo ja kiedyś przerobiłam już depresję, do tego na co dzień zwracam dużą uwagę na to, by żyć świadomie, więc wyłapuję trudne momenty w swoim życiu szybko i dostrzegam niepokojące objawy. Mam świadomość, że granica między zmęczeniem a depresją jest cienka i na pierwszy rzut oka mało widoczna. Mam też taki swój magiczny niezbędnik, który pozwala mi obronną ręką wychodzić z większości gorszych okresów w moim życiu i chcę się nim z Tobą dziś podzielić. Wiem, że choć jest trudno … to mi jakoś łatwiej, bo już wiem jak sobie z tym poradzić. Chcę, żebyś Ty też umiała zdusić tego potwora jakim jest depresja nim zdąży wkroczyć porządnie z butami w Twoje życie. Ile mam, ile kobiet cierpi, bo boi się przyznać, że jest źle? Ile z nich udaje nawet przed samą sobą? Choć nie jestem w stanie przekazać Ci recepty na sukces w całości, bo są pewne rzeczy, które się ma lub nie, to nad zdecydowaną większością rzeczy z mojego niezbędniczka da się po prostu pracować i systematyczność przynosi tu ogromne efekty. Masz prawo mieć dość, być zmęczona. Masz też prawo pobyć sama albo chcieć spędzić czas tylko z mężem czy przyjaciółką. Albo możesz nie mieć ochoty na to, by dzieci dosłownie czy w przenośni bawiły się Twoim ciałem – od włażenie na siłę na ręce, przez ciągnięcie za włosy, uderzanie małą niemowlęcą rączką niby w zabawie, aż po wiszenie przy piersi całą dobę. Jesteś człowiekiem, odrębną jednostką i naprawdę masz prawo do tego, żeby nie być na wyłączność zabawką swoich dzieci. Co więcej, jeśli właśnie drugi tydzień z rzędu nie przespałaś nawet 2 godzin ciągiem to zwyczajnie jesteś przemęczona i potrzebujesz się wyspać. To jest fizjologia, a matki nie są nadludźmi, choćbyśmy nie wiem ile memów na ten temat zrobiły. Jeden gorszy dzień nie robi z Ciebie złej matki Nie, nie robi. Jeśli Twoja mama na co dzień była kochającą, dbającą mamą – czy pamiętasz jakieś jej złe dni z okresu Twojego dzieciństwa? Ja żadnego. I nasze dzieci też zapewne nawet tych gorszych dni nie zauważą. Wiesz co jednak odczują i co faktycznie odbija się na dzieciach negatywnie? Zresztą nie tylko na dzieciach, a na całej rodzinie?  Narastająca, przemilczana frustracja. Nie udawaj, że nie ma problemu. Nie oszukuj samej siebie i swoich bliskich. Udawanie, że jest dobrze to żadne superbohaterstwo. To nieodpowiedzialna droga donikąd. Równia pochyła prowadząca wprost do pogorszenia relacji w domu w ogóle. Między Tobą, a partnerem. Między Tobą a dziećmi. Między nim a dziećmi. I w ogóle relacji dookoła. Nic bowiem nie niszczy gorzej, niż te frustracje, smutki i bolączki ukrywane gdzieś głęboko w sobie. One nas niszczą od środka i sprawiają, że wybuchają awantury o herbatę przemieszaną w złą stronę. Mam to szczęście, że wychowywana przez tatę jestem nauczona mówienia bezpośrednio o wszystkim, co mi na sercu leży. Jako duża dziewczynka wiem, że tylko wampiry w bajkach potrafią czytać w myślach. To mówienie ma też drugie dno – musimy aktywnie słuchać i nauczyć bliskich aktywnego słuchania. My jesteśmy ze sobą 10 lat, a dopiero od kilku tygodni naprawdę czuję, że wspólnie pracujemy nad problemem. Może dlatego też Ci o tym piszę – bo zrobiłam krok do przodu, ucząc się mówić o swoich uczuciach bez obwiniania. Szukając wsparcia, a nie winnego. I choć minęło raptem kilka tygodni, to czuję ogromną różnicę. Czuję się zrozumiana, a to ogromnie dużo. Czuję, że nawet jeśli Ł. nie do końca wie, jak ja się czuje, to próbuje pomóc mi zminimalizować czynniki, które wzmagają negatywne emocje. Czuję, że mnie szanuje, bo daje mi prawo do tego, że czuję tak nie inaczej. Nie zamiata problemu pod dywan, nie bagatelizuje. Pracujemy nad nim i to cholernie wiele znaczy. Gdzieś pomiędzy Matką Idealną a Matką Beznadziejną… Jestem Ty i ja. I gdzieś pomiędzy tymi jednostkami, są całe miliony Matek Zwyczajnych. Takich jak my. Takich, które kochają swoje dzieci miłością absolutną, ale czasem mają dość fochów. Nie musimy być idealne i to nie robi z nas beznadziejnych. Jesteśmy po prostu dobrymi, zwyczajnymi mamami. Najlepszymi dla naszych dzieci, uwierz mi. Znajdź sposób na odpoczynek i czas dla siebie. Mocno wierzę w to, że znalezienie w życiu czasu na ważne rzeczy to kwestia priorytetów. Znalezienie czasu dla siebie, to kwestia tego, czy jesteś dla siebie ważna. Jesteś? Bo powinnaś. Powinnaś być najważniejsza, bo najpewniej na Twoich barkach w mniejszym lub w większym stopniu spoczywa cały dom, a tym samym cały świat małego człowieka lub kilku. Musisz więc o siebie dbać i kropka. Niezmyta codziennie podłoga to pikuś, wykończona i sfrustrowana matka to wampir energetyczny całej rodziny, pomyśl o tym. …wyegzekwuj ten swój czas. Należy Ci się.  Po prostu zrób to i koniec. Albo wręcz dzieci i połowę obowiązków mężowi, albo je podrzuć do babci albo poszukaj dodatkowego płatnego zajęcia i zarób na nianię, ale znajdź czas żeby zadbać o siebie. Bez względu na to, czy to będzie godzina zumby w tygodniu czy wieczór spędzony na kolorowaniu – dbaj o siebie, bądź dla siebie ważna! Takie rzeczy się zdarzają Nie tylko Tobie, mnie także. Ja też miewam dni, gdy mam ochotę się okopać niezbędnikiem. Wtorki, gdy budzi mnie płacz dzieci, śniadaniu towarzy jęk i plucie wszystkim gdzie popadnie. Zwyczajne czwartki, gdy usypiam dziecko 1,5 godziny na 20-minutową drzemkę i nie mogę jej odłożyć nawet jak siadam na kibelku, bo się zanosi – tak płacze. Przypalam naleśniki, a rosół wychodzi za słony. To są dni, gdy o 16:00 płaczę z bezsilności i modlę się o wieczór. Zdarzają się. Jutro będzie lepiej. Płacz Jeśli masz taką potrzebę – płacz. Jeśli rozpłaczesz się przy dziecku – wytłumacz, że jesteś zmęczona, masz zły dzień, trudno Ci. Takie rzeczy się zdarzają, jesteś człowiekiem. Mama to nie cyborg … I lepszy płacz, niż frustracja, która zmienia się w agresję, choćby delikatną, choćby w syczenie przez zęby czy szarpnięcie za rączkę. Nie oczekuj od siebie zbyt wiele Miałaś CC, a koleżanka urodziła normalnie? Tobie udało się karmić tylko dwa miesiące, a tyle matek karmi po dwa lata. Zuzia już mówi, Kasia chodzi a Alicja liczy do dziesięciu. Po angielsku. Mając rok. O matko, czy ja na pewno poświęcam dzieciom wystarczająco dużo czasu i uwagi?! A jeszcze, o zgrozo, Zosia to jeździ 200 kilometrów po szczęśliwą kurę na rosół a ja do swojego ugotowanego na udkach z Biedronki wrzuciłam dziś kostkę rosołową. Gdybyś karmiła niemowlaka kostką rosołową na drugie śniadania to zwróciłabym Ci uwagę, ale tak –   serio, wyluzuj. Jest cały milion ważniejszych spraw w macierzyństwie nad którymi warto się pochylić niż takie pierdoły. Znasz normalnego dziesięciolatka, który nie potrafi chodzić, czytać, pisać albo policzyć do dziesięciu ? No właśnie. To jest kropla w morzu rzeczy, na które musisz zwrócić uwagę, jeśli tylko zaczynasz czuć, że coś jest nie w porządku. Jeśli tylko widzisz jakieś sygnały, że jesteś zmęczona za bardzo, za często. Przeczytaj sobie koniecznie też o moich 9 zasadach, dzięki którym nie zwariowałam w macierzyństwie i obserwuj uważnie siebie, swoją codzienność, swoje reakcje. To naprawdę cholernie ważne! Jest cienka granica między zmęczeniem a zatraceniem umiejętności dostrzegania małych radości. Pomiędzy wkurzeniem o coś konkretnego, a frutracją która powoduje awanturę o krzywo leżącą łyżeczkę. A już na pewno pojawia się różnica pomiędzy „Skarbie, zamknij już te oczka”, a „śpij już do cholery”. Więc nie chowaj głowy w piasek, tylko zmierz się z problemem  – dla siebie, ale też dla innych. Dla relacji , których – gwarantuję Ci – nie chcesz spieprzyć przez olewanie problemu. wikilistka.plPost Depresja czy przemęczenie?

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Jak zwalczyć jesienną chandrę?

Przez długie lata jesień przychodziła do mnie zbyt nagle. Dopadała mnie gdzieś w połowie drogi między szkołą a domem, skazując na tonięcie w strugach deszczu i brodzenie po kostki w błocie. A  wszystko po to, by po krótkim odpoczynku, świecić światło dla rozproszenia popołudniowych wczesnych ciemności i podkręcać ogrzewanie do maksimum. Chowałam się więc pod grubym kocem i uciekałam w książki – te o smutnym, nijakim charakterze, podkreślające mój beznadziejny, beznamiętny nastrój. Z biegiem czasu nauczyłam się z tym walczyć. Od kilku lat jesień jest dla mnie tylko etapem pomiędzy latem a piękną zimą i świętami. Nie oznacza miesięcy smutku i podłamania, bezustannego smęcenia i narzekań. Jak poradziłam sobie z tą słynną „jesienną deprechą”? Co sprawiło, że dzisiaj już tylko uśmiecham się lekko na samo jej wspomnienie?  Nie przekażę Ci prawdy objawionej. Nie zrobiłam w końcu nic, czego Ty byś nie potrafiła. Po prostu postanowiłam pożegnać się z permanentnym smutkiem, a rozwiązania pojawiły się właściwie same. To kilka prostych trików, dzięki którym nie tylko dostrzegłam więcej zalet jesieni, ale i mogę spokojnie powiedzieć, że jest ona moim najefektywniejszym okresem w roku. Ulubioną porą co prawda na zawsze pozostanie wiosna, ta metafora budzenia się do życia, to długie jesienne wieczory motywują mnie do pracy. Nie jestem zwierzem klubowym, więc nie wykorzystuję ich na imprezy, a z czasem coś trzeba robić – siadam więc do komputera i działam, co można było odczuć choćby w ilości wpisów na blogu w tamtym roku. Też tak chcesz? Zapraszam do zmiany jesieni na lepszą! Kawa musi być Kto mnie czyta dłużej, wie, że jestem prawdziwym kawoszem, a założenie własnej kawiarni to moje marzenie, które odkładam na moment wygranej w totka – a gram, więc bądź czujna! A jako miłośnik tego czarnego trunku, nie mogłabym nie znać jego właściwości. Jednym z nich natomiast jest wpływ na działanie mózgu. Ty też masz wrażenie, że kiedy jesteś śpiąca – a długie jesienne wieczory zdecydowanie temu sprzyjają – Twój mózg analizuje rzeczywistość w lekko zwolnionym tempie? Wierz lub nie, ale ja czasem mam wrażenie, że poziom mojego ilorazu inteligencji drastycznie spada w okolicach listopada. Wtedy z pomocą przychodzi mi kawa – napój bogów, ósmy cud świata. Pisałam już, że kawa uczyni Cię inteligentniejszą ze względu na przyspieszony czas reakcji i poprawione logiczne myślenie czy zdolność koncentracji. Nie wspominając o opóźnieniu występowania choroby Alzheimera. Jeśli więc zależy Ci na sprawności umysłowej jesienią, to sięgnij po filiżankę i ustaw się w kolejce do automatu w pracy. Kawiarka to inwestycja rzędu paru dyszek, a efekty są widoczne już po pierwszym dniu stosowania tego cudownego, pysznego lekarstwa. Kolory dodają energii Z tym mam spory problem. Jesień niesie ze sobą trochę zimna i paskudnych błota i deszczu. Szarość jest wszędzie, a ja… odnajduję się w niej wyjątkowo dobrze! Lubię ją w swojej szafie, lubię ją w swoim mieszkaniu, wydaje mi się użytkowa i praktyczna, a w dodatku pasuje do wszystkiego. I o ile w lecie nie stanowi to żadnego problemu, o tyle jesienią pogłębia stan tzw. jesiennej chandry. Sprawia, że czuję się jeszcze bardziej nijako i całe moje podejście do życia staje się szare i bez życia. Dlatego jesienią wyciągam kolorowe koce, w szkole, na uczelni czy w pracy korzystam z kolorowych notatników, stosuję kolorowe karteczki – przypominajki. Atakuję swoje oczy milionem kolorów, najlepiej tych ulubionych, które budzą dobre skojarzenia na poziomie podświadomości. Kojarzą mi się z jakimś bliskim mi człowiekiem lub przyjemną chwilą z mojego życia. Bure, praktyczne koce chowam do szafy, a kawę popijam z kolorowych, tematycznych kubków. Proste i działa! Warto jednak pamiętać, żeby nie przesadzić. Nie namawiam Cię, byś przemalowała pokój na żaden jaskrawy, męczący kolor. Po powrocie z pracy czy uczelni musisz przecież odpocząć. Ludzie są najlepszym lekarstwem Na wszystkie smutki! Kiedy czuję, że jest mi źle i chandra puka do moich drzwi, a akurat nie mogę spotkać się z przyjaciółką twarzą w twarz, wyciągam telefon lub odpalam skype’a. Warto pielęgnować przyjaźnie i jesień to dla mnie idealny okres do ich wzmocnienia. Długie wieczory sprzyjają długim, szczerym rozmowom, które poprawiają nastrój. Zawsze w takich chwilach przypominam sobie grę The Sims, gdzie podczas rozmowy z innym simem skala humoru naszego bohatera wyraźnie szła w górę, zamieniając się z czerwonej w zieloną. W realnym życiu działa to identycznie! Nawet z najpaskudniejszymi problemami jesteśmy w stanie sobie poradzić, kiedy dzielimy się nimi z innymi. Co dwie głowy, to nie jedna – chciałoby się rzec. A kiedy sama rozmowa nie działa, kocyki wydają się być za cienkie, zawsze można uraczyć się ciepłym trunkiem, grzanym winem lub piwem, które rozwiążą języki i zacieśnią więzy jeszcze mocniej. Woda i owoce działają cuda! Pamiętam, jak pracowaliśmy z Mężowatym w Holandii. Praca po paręnaście godzin na dobę, paskudna pogoda, stres i niewygody w mieszkanku powodowały znaczny spadek formy. Nagrodą za trudy każdego dnia były owoce w kantynie, które najprawdopodobniej uratowały moją ciążę, a już z pewnością poprawiały nam każdego dnia humor na tyle, by nie zagryźć współpracowników czy bucowatych przełożonych. Nigdy wcześniej nie myślałam w ten sposób o diecie, dopiero pobyt w Ter Aar otworzył mi oczy na jej wagę w naszym życiu. Od tamtej pory staram się, by w naszym domu zawsze były owoce lub warzywa, które podjadamy chętnie na podwieczorek zamiast słodyczy. Jeśli natomiast chodzi o wodę… Musiało minąć 20 lat mojego życia, bym zrozumiała, że nawyk jej picia zmienia życie bardzo REALNIE, że to nie żaden mit i czcze gadanie. Jeśli nie masz go wypracowanego, spróbuj. Sięgaj po szklankę z wodą co godzinę – półtorej. Ja sprawdziłam to, pracując w gastro i po trzech dniach nie musiałam sięgać po tabletkę na ból głowy, bo ten zwyczajnie zniknął. Jasne, że to wszystko nie jest żadnym odkryciem. Powiedz mi jednak, dlaczego tak łatwo dajemy się jesiennej chandrze? Coś musi w tym być, skoro nie umiemy z nią walczyć tak oczywistymi sposobami i marnujemy nasz cenny czas, 1/4 roku, na narzekanie i smętne snucie się z kąta w kąt. Dlatego porzuć ten paskudny zwyczaj  i razem ze mną walcz o piękną jesień. Nawet gdyby na zewnątrz lało, to w środku będziemy mieć złoto. Co Ty na to? PS A jeśli szukasz dobrych, lekkich komedii, które można obejrzeć z mężem lub przyjaciółką, zapraszam Cię tutaj już jutro! *** Spodobał Ci się ten post? – KLIK – Polub go lub udostępnij na Facebooku – Możesz też polubić mój fanpage lub zaobserwować mnie na Instagramie – Zostaw po sobie komentarz lub napisz do mnie @ – chętnie poznam Twoje zdanie   Artykuł Jak zwalczyć jesienną chandrę? pochodzi z serwisu mamaszka.pl.

BUUBA

Największe tragedie rodzicielstwa, które wiążą się z każdym wyjazdem. Nie zgadniesz jaki będzie ostatni punkt!

Jeśli posiadasz dzieci, to wiedz, że wszystkie przeciwności losu z nimi związane, zaczną niebezpiecznie kleić się do Ciebie...

NEBULE

Pozwólcie dzieciom płakać

Kiedy myślę o swoim dzieciństwie mam przed oczami długowłosą, wrażliwą dziewczynkę. Niesamowity czas beztroski- prawie bez żadnych ograniczeń, ukształtował mnie jako osobę dorosłą. Jestem wdzięczna, że mogłam w taki sposób  przeżyć pierwsze lata mojego życia. Moje absurdalne, niekiedy, pomysły i tak miały swoje ujście. Wolność jaką mi dano wpłynęła na całe moje życie. Oprócz retrospekcji dzikich… Artykuł Pozwólcie dzieciom płakać pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

Moje ważne spotkania

…bo jestem mamą

Moje ważne spotkania

Kiddo - na ratunek !

MA I LU

Kiddo - na ratunek !

Miewacie takie koszmary, że w wielkim tłumie, na plaży czy w centrum handlowym gubi się Wam dziecko? Szukacie go wszędzie, zdaje się, że słyszycie wołanie, ale Wasze wysiłki nie przynoszą żadnego rezultatu? I nagle budzicie się zlani potem i zastanawiacie, co się stało, że to tylko na szczęście był sen, i że Wasza pociecha smacznie śpi obok.Ale, co jeśli tak się stanie, czy zdajemy sobie sprawę z takiego zagrożenia? Czy uczymy nasze dzieci jak mają się zachować w sytuacji, kiedy znikniemy im z oczu? Pewnie wielu uczy swoje pociechy adresu na pamięć, zapisuje go na wewnętrznych wizytówkach ubrań… Czy po prostu uczy, że ma się zgłosić o pomoc do osoby dorosłej, tylko czy zawsze trafimy na odpowiedzialnego dorosłego….a Nasze dzieci zaabsorbowane najpierw zabawą, nie wpadną w panikę kiedy się zorientują z tego, że zostały same i nasze nauki pójdą na marne…Aby sobie trochę ułatwić to zadania, a dokładnie chce to zrobić za nas Trójmiejska firma Blast Lab, założona przez absolwentów Politechniki Gdańskiej - Ci młodzi ludzie opracowali model, który pozwala w komfortowy i efektywny sposób utrzymywać stały kontakt z dzieckiem. A o czym mowa? o wyjątkowych bransoletkach Kiddo!Te urządzenia komunikują się ze sobą przy użyciu Bluetooth. W zestawie mają być dwie bransoletki : dla rodzica i dziecka, które zaczną wibrować, gdy malec powędruje zbyt daleko. Jak daleko? To już zależy od ustawień preferowanych przez rodziców. Oczywiście wszystko ustalasz na specjalnej aplikacji Kiddo i gotowe.W chwili, gdy dziecko oddali się za daleko, bransoletka automatycznie reaguje, a rodzic / opiekun jest w stanie natychmiast sprawdzić lokalizację pociechy. Aplikacja Kiddo umożliwia także rejestrację dodatkowych bransoletek, dzięki temu, można poszerzyć sieć i utrzymywać kontakt z całą rodziną.Dodatkowo ciekawą  opcją jest alarm-wiadomość, którą można rozesłać po wszystkich mediach społecznościowych lub wysłać do kontaktów albo policji. Każdy użytkownik Kiddo zostanie poinformowany o zaginionym dziecku w jego pobliżu. Bransoletki Kiddo zostały zaprojektowane w minimalistycznym stylu. Za projekt odpowiada gdyńskie studio Manycolors oraz grupa Razy2. Projektanci zadbali dodatkowo o opracowanie specjalnego zapięcia, które uniemożliwia swobodne ściągnięcie jej przez dziecko oraz wodoodporny mechanizm.Aby dołączyć do elitarnej grupy pierwszych użytkowników i rozpocząć kreowanie sieci Kiddo, wystarczy wesprzeć twórców w wydaniu na świat pierwszej serii bransoletek.O TUTAJPrzyczyń się do narodzin czegoś pięknego.

Mama inspiruje

JAK NAUCZYĆ DZIECKO PISAĆ I MU TO UMILIĆ

Po krótszym okresie buntu przeciw robieniu szlaczków i rysowania, moje dziecię zapragnęło nauczyć się pisać. I teraz dzień w dzień Artykuł JAK NAUCZYĆ DZIECKO PISAĆ I MU TO UMILIĆ pochodzi z serwisu .

BUUBA

Kraina Krasnoludków w Dobrzyniewie Kościelnym na Podlasiu

Wybywamy z domu w każdą niedzielę, oczywiście jeśli dopisuje pogoda, bo jeśli jej nie ma to... też wybywamy :D Stricte zdjęciowy post z jednej z nich, enjoy!

Lady Gugu

Robaki w dziecięcym materacu

W Internecie znajdziesz mnóstwo odpowiedzi na pytanie, jak wybrać odpowiedni materac dla dziecka. Do wyboru mamy kilka opcji: sprężynowy (odpada przy maluszkach), piankowy (niby nietrwały-szybko się ugniata), z pianki termoelastycznej czy pokryty warstwą lateksową (drogie!). Najczęstszym wyborem rodziców jest jednak super-naturalny, „zdrowy” i prawie pachnący polami i palmami materac, którego jedna strona pokryta jest warstwą maty kokosowej, a druga złożona jest z kieszonek wypełnionych łuskami gryki. Czyli w skrócie: materac gryczano-kokosowy. Ja dla Lenki postawiłam na inny typ materaca, ale wszyscy moi znajomi dla swoich niemowlaków wybrali właśnie „grykę-kokos”. I wiecie co? Gdybym wcześniej wiedziała o pewnym fakcie, nigdy nie pozwoliłabym im go kupić. Bowiem okazuje się, że to, co naturalne, nie zawsze musi być dla twojego malucha zdrowe. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie pewnie znają rodzice maluszków, które nie mogą w nocy spać, niechętnie kładą się do swojego łóżeczka, a na ich ciele niejednokrotnie rodzice znajdują dziwne czerwone ślady, wskazujące na ugryzienia. Bo okazuje się, że materac, na którym leży dziecko, może być siedliskiem paskudnych robaków, które gnieżdżą się w naturalnym wkładzie materaca! Gatunek ten nazywa się nawet ładnie – Gryzek psocoptera (Liposcelis bostrychophilus). I co z tego, że nie lata, skoro kocha łuski gryki i potrafi pełzać po materacu, gnieździć się w zakamarkach łóżeczka i podgryzać nasze dzieci?! Czasem kupujemy materac, w którym larwy robaków już się znajdują. Producent może nawet o tym nie wiedzieć – w 2014 roku w Polsce głośno było o znanej, polskiej firmie, której materace dziecięce okazały się nosicielami robactwa. Najczęściej jednak kupujemy sterylny (w naszym mniemaniu) materac, któremu wystarczy odrobina wilgoci (nieszczelna pielucha, wylana woda, ulany pokarm), aby zalęgły się w nim larwy! Z nich wyrastają dorosłe osobniki, potrafiące skutecznie utrudnić życie niemowlakowi. Dla gryzaka gryka i kokos to świetne materiały do bytowania – ma co jeść, bo to przecież tak, jakby żył w naturalnym środowisku, w którym może rozmnażać się do woli. Kocha też wilgoć, ciepło, kurz, niestraszne mu promienie słoneczne ani chłód. Czyli jednym słowem – uwielbia nasze mieszkanie. Niestety, prawda z materacami gryczano- kokosowymi jest taka: jeśli zalejesz go wodą, nie ma możliwości, aby je dokładnie wyprać. Kokosu nie wypierzesz, bo rozejdzie się w dłoniach! Jedyne, co możesz wyprać, to pokrowiec z wszytą warstwą gryki, ale wielu rodziców potwierdza, że na materiale zostają wtedy zacieki. No i niestety musiałabyś wybebeszyć tę warstwę, aby stwierdzić, czy robaki popłynęły do ścieku (tam, gdzie ich, cholera, miejsce…). Woda bowiem gryzakom niestraszna. Do tego stwierdzenie, czy już zalęgły się robaki w materacu twojego dziecka jest bardzo trudne. Musisz zdjąć pokrowiec, warstwę kokosu, a dopiero potem sprawdzić na piance, znajdującej się w środku, czy nie pełzają po niej małe robaki. Gąbka najczęściej jest jednak już pełna drobinek kokosa, a odróżnienie ich od insektów jest naprawdę trudne. Gnieżdżą się też chętnie w zakamarkach i nie wszystkie wypełzają na zewnątrz – niekoniecznie więc będą widoczne gołym okiem. Jak się przed tym ustrzec? Jest kilka sposobów. Po pierwsze NIGDY, PRZENIGDY nie kupuj używanego materacyka! Nawet z wypranym pokrowcem nie wiesz, jaka była jego przeszłość i co w nim siedzi. Dotyczy to też sytuacji, kiedy rodzi ci się drugie dziecko – robaki przeżyją i na twoim strychu i w piwnicy. Po drugie nie dopuszczaj do zawilgocenia materaca – osobiście polecam nieprzemakalne podkłady na materac. Po trzecie: jeśli kupisz nowy materac, od razu ściągnij i wypierz pokrowiec. Obejrzyj dokładnie wypełnienie, choć zdarza się, że insekty, których wielkość waha się pomiędzy milimetrem (niektórzy mówią, że przypominają długością przecinek) a nawet pół centymetrem, są czasem widoczne już pod folią. Zresztą, pakowanie materacy z gryką w folię, która utrzymuje w środku wilgoć i przechowywanie towaru w kiepskich warunkach przez hurtownie sprawia, że robaki w materacach z gryką i kokosem są naprawdę powszechne. Wietrzenie, nawet na mrozie (który świetnie radzi sobie z roztoczami) nic nie da – robaki nie opuszczą tak łatwo przyjemnego domku. Jeśli stwierdzisz, że nowy materac jest zarobaczony, od razu odeślij go producentowi – po zmianach w prawie możesz skorzystać z możliwości odstąpienia od kupna na podstawie niezgodności towaru z umową. Najlepiej jednak pogodzić się z myślą, że w przypadku materacyków typu „gryka-kokos”, ich naturalne wypełnienie przysporzy ci więcej problemów niż zwykła, toporna pianka, która niesłusznie ma złą sławę. Bo tak naprawdę jedynym ratunkiem przed uratowaniem takiego materaca przed robakami po tym, jak dziecko na niego ulało lub nasiusiało jest wyrzucenie go na śmietnik… co oznacza wydatek rzędu 100 zł średnio trzy razy w miesiącu. Więc jeśli mam wybrać sztuczną, plastikową, ale niezarobaczoną gąbkę rodem z PRL-u a nowoczesną, popularną grykę i kokos, które zamiast leżeć na łóżeczku aż chodzą od robaków, to sorry, ale dla mnie wybór pada na to pierwsze. Nawet, jeśli 90% rodziców kupuje to drugie…  I nie dajcie sobie wmówić, że to, co popularne, jest lepsze! Post Robaki w dziecięcym materacu pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

Make One Wish

Co musi wiedzieć mama dwójki małych dzieci

Masz już w domu małego szkraba, a teraz spodziewasz się drugiego? Różnica wieku to rok lub dwa? Oto na co musisz się przygotować (podczas czytania dystans do tekstu i poczucie humoru mile widziane) MIŁOŚĆ. Kochasz swoje pierwsze dziecko tak, że… Czytaj dalej →

Jesień

Makóweczki

Jesień

Jesień jest niesamowicie fotogeniczna. Szczególnie, kiedy jest się świeżo po kursie (klik) i można wyssać tę soczystość kolorów z drzew i złotych liści. Zawsze o tej porze roku pokazuję Wam więcej mody i pięknych kadrów. Jesienne płaszcze, buty,  dodatki, tekstury sprzyjają zabawie w modę. Mogę też porównać swoje umiejętności. Na przykład sesję z ubiegłorocznym płaszczykiem Mamunio pokazywałam Wam rok temu tak —> klik Widać różnicę, prawda? Więc klaszczę sobie, bo wiem, że mimo dłuższego spadku formy wciąż się rozwijam. To dla mnie niesamowicie ważne. Więc dziś porcja mojego rozwoju zamknięta w kilku kadrach :) Płaszcz- Mamunio Czapka- Lindex Sukienka- Poolka Look Rajstopy- Tchibo Buty- Zara

Akademia malucha

BABYLANDIA

Akademia malucha

Gdy do naszego domu wdaje się nuda, szybko próbujemy jej zaradzić. Mamy oczywiście na to swoje sprawdzone sposoby, ale dziś nie zdradzimy Wam ich wszystkich. Dziś pokażemy tylko jeden, który sprawdza się zawsze ;)A są nimi oczywiście puzzle. Najlepsze jakie znamy :)Czytaj więcej »