BAKUSIOWO

Zabezpieczony: 7 rzeczy, co do których Twoja mama miała rację

Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.

MAMA W DOMU

Jak przetrwać długą podróż z dzieckiem – część druga

Podczas długich podróży umilamy sobie czas poprzez wspólne śpiewy, zgadywanki i gry. Ale o tym mogliście już poczytać w poprzednim wpisie. Zdarza się jednak, że nuda wkrada się do naszego samochodu, wtedy z pomocą przychodzą nam zabrane z domu akcesoria. Dzisiaj porozmawiamy o hitach i kitach jakie zabieramy w podróż. Pamiętajcie jednak, że nasze opinie są całkowicie subiektywne i to co dla nas jest strzałem w dziesiątkę, dla innych może się okazać wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Podstawą dla młodego pasażera jest wygodny fotelik. Na co zwracacie uwagę przy jego zakupie? Dla mnie poza komfortem musi się on wyróżniać wysokim poziomem bezpieczeństwa. Dlatego sprawdzam testy jakie przeszedł, patrzę na sposób mocowania (preferuje te z systemem isofix) i na elementy styropianowe, czy nie są uszkodzone i jakie jest ich łączenie (mieliśmy fotelik, w którym dwa razy przełamał nam się styropianowy zagłówek). Nigdy nie kupuję tańszych wersji na promocji w supermarkecie ani używanych fotelików. Wiem, że dużo osób jednak tak robi, ale uważam, że fotelik samochodowy to inwestycja nie na rok tylko na lata i w razie wypadku to on ma ogromny wpływ na to co się stanie mojemu dziecku. Przebrnęliście już przez moją krótką refleksję dotyczącą bezpieczeństwa jazdy (przepraszam, ale musiałam napisać, nie mogłam się powstrzymać, mam świra na tym punkcie i gdyby się dało najchętniej zamontowałabym na tylnym siedzeniu klatkę bezpieczeństwa jak w samochodach rajdowych), zatem pora skupić się na umilaczach podróży! Kiedy nie mamy ochoty słuchać już siebie nawzajem (w końcu ile można przebywać razem w ciasnym wnętrzu auta), możemy włączyć radio, ewentualnie ciekawą płytę z piosenkami, a najlepiej, żeby mówił do nas ktoś obcy, na przykład lektor czytający ciekawą bajkę! Wybór audiobooków jest przeogromny, wystarczy zerknąć na ofertę pierwszej lepszej księgarni. Jednak zanim wciśniecie magiczny przycisk „kup teraz” sprawdźcie koniecznie czy Wasz odtwarzacz samochodowy obsługuje dany format plików. My niestety tak się raz nacięliśmy! Zapakowani w kilka fantastycznych opowieści, podczas długiej podróży próbowaliśmy odpalić płytę, a w radiu cisza… Smutne miny dzieci śnią mi się po nocach, więc nie powtarzajcie moich błędów! Jeśli nie audiobook to może książka? Długich opowieści nie polecam zabierać do auta, podczas jazdy wzrok bardzo się męczy próbując czytać. Lepiej wybierzcie propozycje, w których należy odnaleźć jakiś przedmiot na obrazku jak Mam oko, czy Na Budowie. Idealne będą też krótkie wierszyki, im śmieszniejsze tym lepiej (nasz faworyt – Pan Pierdziołka spadł ze stołka). Gry edukacyjne przystosowane do podróży również mogą okazać się hitem, a zadanie idealnie spełnia Czu Czu, innych takich nie znamy, więc jeśli wiecie o ich istnieniu, koniecznie dajcie znać w komentarzach. A co jeśli dziecko lubi rysować lub układać puzzle? Myślicie, że podczas jazdy samochodem to niemożliwe? A właśnie, że może się udać, jeśli mamy specjalny stolik podróżnika z tacką, z której nic nie wypada. Ceny wahają się od 60 zł do 200 zł, ale jaki to pomocny wynalazek! Wielu rodziców inwestuje dodatkowo w tzw. rogale czy też zagłówki. Są kolorowe, mają ciekawe wzory, ale u nas niestety się nie sprawdzają. Przed spaniem dzieciaki marudzą, że jest im w nich za gorąco, a jak zasną głowy bezwładnie spadają im w dół, więc żaden pożytek z miękkich zagłówków dla moich chłopców. Za to pluszowe osłonki na pasy bezpieczeństwa sprawdzają się bardzo dobrze! Sam pas często podrażniał skórę szyi czy ramion, a dzięki nakładce nie mamy już tego problemu. Długa podróż wymaga dużych zapasów spożywczych. Wszelkie przekąski, bidony czy butelki z piciem nie muszą walać się po tylnej kanapie. My nakładamy na tył przedniego fotela organizery, w których dzieci samodzielnie układają swoje jedzenie i zabawki. Oczywiście im więcej kieszonek do uzupełnienia tym ciekawiej! To wprowadza kolejny plus, skończyły się częste prośby „mamo podaj”, gdy wszystko znajduje się w zasięgu małych rączek! Poznaliście nasze typy jeśli chodzi o to co zabieramy w podróż, a czy teraz zdradzicie co pakujecie do swoich samochodów wybierając się z dziećmi w dłuższą trasę?

Walizka Trunki - praktyczny gadżet małego podróżnika

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Walizka Trunki - praktyczny gadżet małego podróżnika

Propozycje prezentów na Dzień Dziecka - do 50 zł

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Propozycje prezentów na Dzień Dziecka - do 50 zł

Wielu rodziców w ten dzień chce obdarować swoje dzieci prezentami z najwyższej półki cenowej, niekiedy odkładają na ten wydatek przez kilka miesięcy. Ja preferuję symboliczny prezent i poświęcenie dziecku 100% czasu - dłuższy spacer z leniwym przyglądaniem się owadom i roślinom, piknik w parku czy ogrodzie, a czasami wyjazd w jakieś ciekawe miejsce. Telefon i komputer w tym dniu praktycznie nie istnieją. Poświęcamy czas naszym maluchom :)Ponieważ jednak dostałam od was wiele wiadomości z prośbami o pomysły na prezenty z okazji Dnia Dziecka - postanowiłam przygotować wpis z prezentowymi inspiracjami, ale cena każdego z wybranych przeze mnie produktów nie przekracza 50 zł. Bo prezent to tylko część tego, co możemy zorganizować naszym maluchom - i to zupełnie za darmo :)Gotowi? To zaczynamy :)Czytaj więcej »

14 książek, które warto kupić dla rocznego dziecka

KIEDY MAMA NIE ŚPI

14 książek, które warto kupić dla rocznego dziecka

Dziś chciałabym podzielić się z Wami książkami, które u Olusia (17 miesięcy) już robią furorę i zapewne będzie tak jeszcze przez długi czas. Z książek, które mamy i które widziałam w środku mogę polecić Wam:1. Na wsi. Pociągnij i przesuń - W sumie cała seria jest warta uwagi; mamy co prawda tylko tą, ale zastanawiam się i nad pozostałymi częściami.2. Biblia dla dzieci w obrazkach - Oli ciąga ją wszędzie i ogląda z wielkim zaciekawieniem, prawdopodobnie tak działa na niego duża ilość szczegółów na obrazkach.3. Misia Marysia - Cała seria jest fajna, muszę ich trochę pilnować ze względu na cienkie strony, bo Oli jak tylko je widzi to ściąga z półki, przegląda i przynosi je żeby mu czytać i o dziwo słucha, nawet całej książeczki na raz.4. Jan Brzechwa - Wiersze dla najmłodszych - Krótkie wierszyki. Kiedy je czytam dodatkowo naśladuję odgłosy zwierząt.5. Poznaję kolory i kształty - Jak Oli przekłada kartki to ja wymieniam dany kolor a on się aż śmieje w głos, jest jedną z ulubionych książek od ponad trzech miesięcy6. Księga dźwięków - Chyba książka the best dla Olusia! Dźwiękonaśladownictwo sprawdza się u większości dzieci. Jedna uwaga, książka jest bardzo gruba, więc nie da się uniknąć rozdarć. Naszą już kilka razy kleiłam i ratowałam poszczególne strony taśmą klejącą7. Opowiem ci, mamo, co robią auta. - tu jest podobnie jak z Biblią.Tymi książkami Oli jest zachwycony i z tego co obserwuję, to z miesiąca na miesiąc coraz bardziej. Bardzo chwalonymi pozycjami jest seria o Pomelo oraz seria z porami roku na ulicy Czereśniowej, ale nigdy nie miałam tych książek w rękach. Te książki, które Wam wymieniłam będą świetne zarówno dla dziecka, które tylko ogląda, jak i dla tego, które już zaczyna słuchać i umie się skupić na dłuższą chwilę. Co do typowych książek do czytania to z pewnością dla rocznego dziecka będą odpowiednie baśnie, bajki, wiersze i rymowanki.Tak więc z książek nie tylko do oglądania polecam:1. Zwierzątka mojego malucha. Historia pieska - Bardzo fajna jest cała seria, także z pewnością wybierzecie jakieś zwierzątko dla siebie. U nas stanęło na piesku, bo Oli uwielbia psy. :)2. Jan Brzechwa - Wiersze dla najmłodszych - Co prawda mało tekstu, ale świetne rymowane wierszyki na początku słuchania z pewnością się sprawdzą. Do tego książka ma twarde strony, więc dziecko będzie mogło samo ją "czytać". ;)3. Sto bajek. Seria limitowana - Pięknie wydana. Z pewnością sprawi dziecku i rodzicom dużo przyjemności z czytania. Dość krótkie bajki, więc powinna się sprawdzić.4. Lena. Nocnikowe przygody braciszka - Krótka książeczka, w dodatku tania. Może okazać się pomocna w oswajaniu z nocnikiem.5. Misia Marysia - Oli wiecznie je wyciąga, mamy 3 z serii. Nie wiem co w nich jest ale on je uwielbia. :)6. Książki dla rocznego dziecka - Baśnie i legendy - Czytam Olusiowi tą książkę od urodzenia i zawsze chętnie jej słucha, szczególnie bajki o trzech świnkach.7. 365 bajek na dobranoc - Ta może się okazać jeszcze za poważna, ale warto spróbować. Jest to zbiór jedno lub dwustronicowych bajek, krótkich i nietypowych.Poza tym Warto wypróbować prosty sposób. Zabrać ze sobą dziecko do księgarni i pokazać mu kilka książek. Można wtedy zobaczyć, która mu się spodoba. Wtedy nie warto patrzyć na przedziały wiekowe, niech ma tą która skradła jego serce. Ja niestety nie mam możliwości aby dotknąć książki przed jej zakupem i często kupuję lub wybieram do recenzji książki na wyczucie. W mojej okolicy nie ma dobrze zaopatrzonych księgarni. Ból małego miasta.Mam nadzieję, że trochę pomogłam Wam w wyborze książek dla dziecka w wieku około roczku.

NIEZŁE ZIÓŁKO

Czy warto czytać dzieciom? Jak czytać dzieciom?

W ostatnim poście pisałam o tym, jak różni się nasze dzieciństwo od dzieciństwa teraz. Nie tylko ja zauważyłam, że dzieciństwo teraz jest dzieciństwem cyfrowym. Niektórzy rodzice chwalą się tym i są z tego dumni, że dwuletnie dziecko umie posługiwać się tabletem, komputerem. Zaobserwowałam również, że w dzisiejszych czasach wolą dać dziecku smartfona, tablet albo włączyć […]

MAMA W DOMU

Jak przetrwać długą podróż z dzieckiem? – Poradnik cz. 1

Weekend pod znakiem „4×4”, czyli kolejnej naszej przygody off-roadowej obfitował nie tylko w dobrą zabawę, ale również w setki kilometrów spędzonych w aucie (ponad siedem godzin trwała nasza podróż do bazy imprezy w Łagowie, trasa turystyczna podczas imprezy spowodowała, że nasza czteroosobowa rodzina spędziła w aucie ponad 12 godzin – jak to teraz policzyłam, to sama jestem w szoku, do tego niedzielna droga powrotna, ponad 600 km i kolejne 7 godzin jazdy). Co najważniejsze wcale nie było nudno, a pytanie „czy daleko jeszcze” padło nie więcej niż dwa razy! Co jakiś czas pytacie mnie w prywatnych wiadomościach o to czym zająć dziecko podczas podróży. Postanowiłam wyjść naprzeciw Waszym zapytaniom i spisać w jednym miejscu nasze pomysły na pożegnanie nudy podczas jazdy autem. Zresztą nie tylko ja Wam dzisiaj odpowiem, ale i inne matki-blogerki, które zgodziły się odpisać na postawione w temacie pytanie. Jestem jedną z tych szczęśliwych matek, których dzieci wprost uwielbiają podróżować i rzadko kiedy narzekają! Jednak i tym najwytrwalszym latoroślom zdarza się nudzić będąc przypiętym pasami do fotelika! Dlatego wyruszając w podróż mamy sprawdzone sposoby na zabawy – głównie słowne. Zdradzę Wam dziś kilka pomysłów, przetestowanych w naszym aucie. Po pierwsze wspólne rodzinne śpiewanie. Cieszcie się, że nie nagrałam żadnego filmiku! Wasze uszy mogłyby nie wytrzymać zderzenia z trzema wyjcami próbującymi odtworzyć „Mam tę moc!”. Nasz repertuar nie ogranicza się oczywiście do jednego utworu! Podczas trasy nucimy hity Fasolek, Aidy, a nawet radiowe hity jak „Bałkanica” czy góralskie „W murowanej piwnicy”. Zabawa niestety nie trwa długo z powodu zbyt wrażliwych (na nasze pieśni na trzy głosy) uszu taty – kierowcy, który rozważa zamontowanie dźwiękoszczelnej szyby odgradzającej go od pasażerów! Gdy skończymy już śpiewać szalone hity, przechodzimy do przeróbek piosenek i tak np. „Koła autobusu” mają niezliczoną ilość zwrotek, bo do autobusu kolejno wsiadają zwierzaki i tak „krówka w autobusie robi mu,mu,mu”, a „kaczka w autobusie robi kwa,kwa,kwa”, aż skończą nam się pomysły na dwu- i czworonogi. Jednak nie odbiegamy od tematu zwierzęcego, bo kolejnym ulubionym zajęciem, zaraz po śpiewaniu jest zgadywanie! Jedno z nas wyobraża sobie jakieś zwierze, a pozostali gracze mają za zadanie odgadnąć co autor miał na myśli zadając pytanie, na które odpowiedzieć można tylko „tak” lub „nie”. Pytania dotyczą koloru sierści, wielkości czy też umiejętności latania i miejsca zamieszkania (np. czy to zwierzę można spotkać w zoo, czy to zwierzę ma pióra itp.). Zabawa jest wciągająca do czasu, aż ktoś nie wymyśli czegoś ponad nasze siły, jak ostatnio Damiś, który wymyślił sobie Wilkołaka! Skąd on to wziął nie wiem do dziś, powiem tylko, że nie zgadliśmy! Podczas każdej podróży bardzo ciekawi nas co jest za oknem. I tak liczymy mijane domy, aby sprawdzić czy więcej ich jest po prawej czy też po lewej stronie. Poszukujemy traktorów, stogów siana czy pasących się krów – wszystko zależy oczywiście od terenu przez jaki przejeżdżamy i pory roku! Przejeżdżając przez las wypatrujemy schowanych za drzewami zwierząt, na moście wypatrujemy kaczek pływających po rzece, a jadąc po autostradzie oglądamy inne samochody. A propo samochodów, zdradzę Wam, że jeszcze kilka lat temu nie potrafiłam odróżnić BMW od Mercedesa. A teraz o jakie auto mnie nie zapytacie rozpoznam je po znaczku! Tak mnie te moje maluchy wyszkoliły, że podczas jazdy przeprowadzamy punktowany konkurs, kto najszybciej rozpozna markę samochodu jadącego z naprzeciwka! W trakcie jazdy wspomagamy się również wieloma akcesoriami dzięki, którym szybciej mija nam czas, ale o tym napiszę w kolejnym poście! A teraz przeczytajcie porady innych mam, które zechciały podzielić się swoimi pomysłami na zapobieganiu nudy podczas podroży! My gramy w grę „Zgadnij jakie to zwierzątko?” jedna osoba wymyśla jakieś zwierzę i opowiada o nim krótko, ale tak żeby nie podpowiedzieć od razu za dużo, a reszta zgaduje. Dzieciaki mają mnóstwo radości zarówno przy zgadywaniu jak i wymyślaniu takiego zwierzątka, żeby inni nie mogli zgadnąć . – zdradza Kasia M. z bloga glowlifestyle.pl Mówiłam właśnie ostatnio Mężowi, że mamy szczęście, że tyle podróżujemy z dziećmi i nigdy w podróży nie korzystaliśmy z urządzeń elektronicznych ( teraz czasami córka gra „na telefonie”). My zawsze śpiewaliśmy wspólnie, czytam dzieciakom, teraz córka sama czyta. Dzieci mają takie „tacki” nakładane na foteliki ( córce nakładam po prostu na kolana) i sobie rysują, bawią figurkami ( młoda, gdy miała kilka lat, uwielbiała małe figurki z Puchatka i się nimi bawiła godzinami) synek bawi autkami. Bawimy się też w zgadywanki: co to jest i opisuje się coś tam i na zmianę odpowiadamy my – rodzice, a potem dzieci. – odpowiada Jagodzianka (blogowanko-jagodzianka.blogspot.com) U Marty z www.domowybajzel.pl  najlepiej sprawdzają się audiobooki (ulubione „Basia” i „Teodor”), zagadki w różnej formie (genialne Czuczu i „Zagadki Jacka i Agatki”), książeczki z naklejkami, gry magnetyczne i ksiażki obrazkowe (nie mogę czytać podczas jazdy ze względu na chorobę lokomocyjną). A najlepszym rozwiązaniem jest zaplanowanie podróży w godzinach drzemki dziecka. My z córką zasypiamy od razu, jeździmy pks i mamy zabawę, że jak tylko wyjedziemy za Kraków to zasypiamy. Ale nie zawsze jest tak kolorowo. Wtedy mamy takie zabawy: na zmiany podajemy kolory i szukamy za oknem rzeczy z tym kolorem. Trzeba znaleźć 6. Inna to wymyślanie historii. Każdy opowiada kawałek i coś mega dziwnego i sprawdzamy jak następny opowiadający wybrnie z takiego scenariusza – to metoda Kasi z bloga zamieszaniewgarach.wordpress.com Autorka bloga mojewichrowewzgorze.blogspot.com odpowiada: U nas różne zabawy dają radę. Pierwsza to skojarzenia. Ktoś rzuca hasło i jedziemy w kółko. Wiek dzieci nie ma znaczenia. Muszą tylko mówić. Dla ułatwienia dodajemy na początku zawsze „mnie się x kojarzy z…”. Dzieci mają nieskończoną wyobraźnię. Często jest przy tym ubaw po pachy. Druga rzecz dla trochę starszych to wymyślanie słów z liter na tablicach rejestracyjnych samochodów w zasięgu wzroku (wcale nie trzeba blisko podjeżdżać ). Aha, i jeszcze uczymy się znaków drogowych. W sensie najpierw pokazujemy jakiś znak i mówimy co znaczy, a potem prosimy, żeby go znaleźć, albo pytamy co według nich znaczy taki czy inny znak i cała dyskusja. A ja z dzieciństwa pamiętam, że zimą, jak jechaliśmy na święta, to lubiliśmy liczyć choinki z lampkami przed domami – ja po jednej stronie drogi, mój brat po drugiej – no i oczywiście, kto miał więcej, ten wygrywał dodaje blogerka http://btth.pl/ A Wy jakie macie metody?  Chcecie dodać swój pomysł?

Ile naprawdę są warte drogie kosmetyki?

Sprytnie blog

Ile naprawdę są warte drogie kosmetyki?

Ile wydajesz miesięcznie na kosmetyki? To jedno z wielu pytań, na które nie ma poprawnej odpowiedzi. Wstydzimy się, że wydajemy za mało i ktoś uzna, że w ogóle o siebie nie dbamy. A jeśli wydajemy dużo, będziemy uznani za snoby i "gdybym ja wydawała na kosmetyki tyle co Ty, wyglądałabym jak milion dolarów".Czy rzeczywiście? Czytaj więcej »

Książeczki na Dzień Dziecka

TYGRYSIAKI

Książeczki na Dzień Dziecka

5 sposobów by nauczyć dziecko mądrego korzystania z komputera

W roli Mamy

5 sposobów by nauczyć dziecko mądrego korzystania z komputera

Dziecko gra na komputerze! Przed twoimi oczami pojawia się obraz zgarbionego “malucha” z przekrwionymi oczami, wokół walają się papierki po słodyczach i chipsach. Nie da się go oderwać od ekranu wypełnionego agresją i krwią. Czy tak musi być? Gry dla dzieci nie zawsze muszą oznaczać mordobicia i hektolitrów przelanej na ekranie krwi. Są serwisy, które […] Post 5 sposobów by nauczyć dziecko mądrego korzystania z komputera pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy.

Chcesz nauczyć dziecko podejmowania słusznych decyzji? Pozwól mu się pomylić

LEFTI

Chcesz nauczyć dziecko podejmowania słusznych decyzji? Pozwól mu się pomylić

Czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy rodzice chcieliby uchronić swoje dzieci przed podejmowaniem nieodpowiednich decyzji, przed porażkami, które są nieodłączną częścią naszego życia, czy przed upadkiem, który oprócz tego, że zadaje ból jest, dla każdego z nas, na każdym etapie życia, ogromną nauką. Właśnie o tym bardzo często zapominamy, o pozytywnych skutkach złych wyborów, których dokonywaliśmy...

Make One Wish

Damy radę

Melduję posłusznie, że pierwszy dzień w pracy zaliczony. Świat się nie zawalił i jakoś żyję. Bardzo dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, doping i życzenia powodzenia pod ostatnim wpisem. A moim kochanym czujnym przyjaciółkom za czujność, pamięć i sms pełne troski.… Czytaj dalej →

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Odwiedziny rodziny czyli coś, co nerwy nam psuje...

Każdego z nas czasem odwiedza rodzina, by zobaczyć dzieci. Gdy tych dzieci nie było, jakoś i tych odwiedzin było mniej, a niektórzy nie odwiedzali nas wcale. Może to i byłoby lepsze, bo niektóre z tych odwiedzin kosztują nas wiele nerwów i czasem nie mam pojęcia czemu one mają służyć.Oto niektóre z typów: Odwiedziny u Filipka.To takie odwiedziny, które najchętniej odwiedzający odbyłby pod naszą nieobecność w domu. To znaczy pod nieobecność głównie mnie, ale gdyby M. również wybył byłoby już całkiem super. Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, od jakiegoś czasu nie odwiedzamy rodziny z dziećmi. Sami zresztą też nie więc jedynym sposobem, żeby z naszymi dziećmi pobyć, są odwiedziny u nas. To jednak przysparza pewne trudności. Nie można na przykład paść dzieciaków czekoladkami w ilości nieograniczonej, nie można prowadzać po schodach, nie można wielu rzeczy, na które odwiedzający mają ochotę, a które są sprzeczne z naszymi zasadami. Jak najlepiej okazać niezadowolenie z tego faktu? A no, olać nas totalnie. Nie odzywać się do nas, udawać, że się nie słyszy pytań, traktować nas, jak podstawki do dzieci, trajgolić dzieciakom nad uszami i klepać im zdjęcia wcale nie zwracając na nas uwagi.Po takich odwiedzinach mam wrażenie, że jestem opiekunką zwierzątek w zoo, która najlepiej, żeby usunęła się z widoku, gdy przychodzą zwiedzający. Nie muszę chyba mówić, jak mnie to wkurza i mam ochotę powiedzieć, że Filip będzie przyjmował gości, jak będzie miał własny dom, a póki co mieszka u mnie i ja sobie takich odwiedzin nie życzę. Wiem, wiem, też mnie wkurzały kiedyś takie gadki rodziców, ale nie mogę się powstrzymać.Odwiedziny "przy okazji"Jak sama nazwa wskazuje, odbębnione przy okazji czegoś. Na szybko, na odwal się, żeby mieć z głowy. Takie odwiedziny są po to, żeby rodzina się nie czepiała, tak na sztukę. A przejeżdżamy, to zajedźmy, będziemy mieli miesiąc spokoju. Bo przecież jest obowiązek od czasu do czasu zobaczyć dzieciaki i nas.Zawsze, gdy takie odwiedziny mają miejsce, mam nadzieję, że będzie to miłe spotkanie i miła pogawędka. Niestety, zazwyczaj kończy się na koniecznych uprzejmościach i bezpiecznych tematach. Pogoda, nowa fryzura pani z telewizji, ale dzieci szybko rosną, już musimy jechać, do zobaczenia.Takie odwiedziny też mnie wkurzają, ale nie mam absolutnie pomysłu, co z nimi zrobić.Rodzinne przechwałki.Może to nie są typowe odwiedziny, ale podchodzi pod spotkania rodzinne, które wyprowadzają mnie z równowagi. Na takim spotkaniu wyciągane są fakty, które są powszechnie wiadome, ciężkie do zaprzeczenia, znane z facebooka, z opowieści innych, ale w odpowiedni sposób przedstawione dają wrażenie, że osoba, która o tym opowiada, ma na nasz temat najlepsze, najświeższe wiadomości i, że widuje nas i dzieci co najmniej co drugi dzień. Tym faktom nawet nie można się sprzeciwić więc tylko można mocno zaciskać pięści i przemilczeć fakt, że ostatni raz rozmawialiśmy trzy miesiące temu. Takie przechwałki pod publiczkę, że jesteśmy zgranym stadkiem.W tym wypadku również nie mam pojęcia co zrobić, wkurza mnie to, ale na dłuższą metę jest nieszkodliwe i w zasadzie ja też daję się nabrać na takie zainteresowanie.Odwiedziny, których nie było.Chyba dużo pisać nie muszę... Niektórzy uważają, że to my powinniśmy im dostarczać dzieci na okazanie. Niestety, jakiś czas temu sobie zapowiedzieliśmy, że to nie jest cyrk objazdowy. Mogę tylko z tego miejsca pogratulować niektórym klasy i powiadomić, że ponad 4 miesiące temu urodziła się Zosia, bo może do tej pory o tym nie wiedzą.To tak w skrócie, w celu wylania z siebie odrobiny żalu.Oczywiście nie wszystkie rodzinne spotkania są be i okropne. Zdecydowana większość sprawia nam wiele przyjemności i zazwyczaj nie możemy się ich doczekać, ale, jak to mówią, wyjątek potwierdza regułę.A jak jest u Was? Zawsze słodko i przyjemnie czy niektórzy działają Wam na nerwy i wolelibyście nie wpuszczać ich za próg swojego domu?

Little Big Thing

Jesteś kobietą. Dbaj o siebie i o dziecko

Od zawsze byłam osobą unikającą lekarzy jak tylko się da. W przychodni bywałam raz na parę lat i to tylko po zwolnienie. Wszystko się zmieniło, kiedy na świat miał przyjść Olek. Nagle wszystkie badania stały się strasznie ważne, latałam do lekarza z każdą pierdołą. Analizowałam wyniki (z drobnym wsparciem dr. Internetu) pod każdym możliwym kątem. Morfologię najchętniej robiłabym dwa razy

Słodycze dla alergików

Smakołyki Alergika

Słodycze dla alergików

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały

Sprzątanie nie cieszy

Odkąd pamiętam stosuję wobec synka, a od niedawna synków metodę naturalnej konsekwencji zamiast karania. Z reguły sprowadza się ona do tego, że gdy coś się rozsypie, to  zamiatają (Młodszy oczywiście z moim dużym, lecz maskowanym udziałem). Gdy się coś rozleje, mówię (tylko do Starszego) podręcznikowo: „Ścierka jest w zlewie”. Daje to taki efekt, że rozsypywanie dla zabawy skończyło się po drugim lub trzecim razie, a teraz są to jedynie przypadki. Wczoraj naniosło nam się trochę piasku do pokoju i mąż głośno zauważył: „Ooo, skąd tu tyle piasku”. Na to ja: „Pewnie z butów, bo Młodszy je nosił przed chwilą. Trzeba sprzątnąć.” Na to Starszy, biegnąc prawie do kuchni po zmiotkę: „Mama ja to sprzątnę, choć wcale mnie to nie cieszy”. Kapcie z nóg prawie mi spadły z wrażenia, lecz odpowiedziałam: „No, na tym to polega, lepiej nie bałaganić, bo później trzeba posprzątać, a mało kto to lubi.

W drogę! Poszukaj i znajdź. Książeczka malucha

KIEDY MAMA NIE ŚPI

W drogę! Poszukaj i znajdź. Książeczka malucha

Witaj! Mam na imię Azor i jestem pieskiem Mateusza i Lenki! Przyłącz się do nas w drodze na wakacje! A ponieważ lubię psocić i bawić się, na każdej stronie gdzieś się ukryłem. Potrafisz mnie znaleźć?W książce tej znajdziemy niewielką ilość tekstu. W poznawaniu, szukaniu i wskazywaniu pojazdów i rzeczy, z którymi możemy się spotkać w drodze, będą nam towarzyszyć Mateusz, Lenka, ich rodzice i piesek Azor, którzy własnie wyruszają na wakacje. Proste ilustracje są przyjemne dla oka i spodobają się niejednemu dziecku.Ta książka to świetna pomoc w nauce rozumienia słów i utożsamiania ich z konkretnymi obrazami. Oli już od długiego czasu umie pokazać konkretną rzecz lub postać na obrazku, szczególnie jeśli jest to pies, kot, krówka lub świnka. Nie pytajcie dlaczego, bo odpowiedzi nie znam. Takie zwierzątka sobie upodobał i już. Także chętnie szuka i pokazuje Azorka na obrazkach. Oprócz szczeniaczka na ilustracjach dziecko będzie szukać i pokazywać na przykład rower, samochód, pociąg, samolot czy traktor.Wydawnictwo: OlesiejukAutor: praca zbiorowaRok wydania: 2015Stron: 10Format: 17,5 x 18,5 cmOprawa: oprawa twarda wypełniona gąbkąSugerowany przedział wiekowy: od 0 do 3 latCena na stronie wydawnictwa: 12,99 złCena w aros.pl: 8,83 złCo o książce pisze wydawnictwo?Wyrusz na wakacje z psem Azorem!Widzisz radiowóz? Jakiego koloru jest trójkołowy rowerek Mateusza?Oto piękne, pełne szczegółów obrazki. Znajdź wszystkie detale i cieszcie się razem z dzieckiem z pierwszych odkryć.W tej serii: W gospodarstwie, Nad morzem, W parku, W krainie Świętego Mikołaja, W dżungli, Pora spać, W domu, W ZOO, W lesie, W żłobku, W drogę.

Nie umoralniaj, bądź drogowskazem

LEFTI

Nie umoralniaj, bądź drogowskazem

Ostatnio pisałam o tym, jak ważna w nawiązywaniu relacji z dzieckiem jest umiejętność zadawania pytań. Dzisiaj dodam do tego coś równie ważnego – umiejętność nieoceniania. Niestety nawet jak do perfekcji opanujemy sztukę pytania, nasze dziecko może i tak w którymś momencie przestać mówić, jeśli nie nauczymy się przyjmować tego, co do nas mówi bez konieczności...

Gdy nasze dziecko rozwja się wolniej...  O tym jak pomagać i jak nie przeszkodzić w prawidłowym rozwoju niemowlaka

PUDEŁKO MAMY

Gdy nasze dziecko rozwja się wolniej... O tym jak pomagać i jak nie przeszkodzić w prawidłowym rozwoju niemowlaka

KINDERKI

Co zabrać dla dzieci w podrż samochodem-poradnik rodzica

  CO ZABRAĆ DLA DZIECI W PODRÓŻ SAMOCHODEM – PORADNIK RODZICA   Niezbędnik w aucie 1. KOCYKI – zawsze z nami. Niezastąpione podczas nocnej podróży. Przydają sie do biwakowania i odpoczynku na lonie natury. Faworytem Lenki jest miękki dwustronny kocyk... Continue Reading → Post CO ZABRAĆ DLA DZIECI W PODRÓŻ SAMOCHODEM – PORADNIK RODZICA pojawił się poraz pierwszy w kinderki.eu by Magdalena Kołodziej.

Sposoby na radzenie sobie z niejadkiem

KREATYWNYM OKIEM

Sposoby na radzenie sobie z niejadkiem

Upominek od serca

MATKA PASJONATKA

Upominek od serca

Czasem zastanawiam się czemu prezenty daje się dokładnie na rocznice ? Na dzień matki, dzień ojca, dzień dziecka , dzień kobiet, itd. Przecież to jest takie oczywiste, nie ma w tym żadnego elementu zaskoczenia, a tym bardziej jeśli ktoś dostaje coś o czym marzył dłuższy czas. Myślę,że długo wyczekiwane rzeczy powinno się kupować razem. Wtedy mają w sobie coś magicznego. Tworzy się poczucie wspólnoty i doskonała chwila by dzielić ze sobą radość z tą drugą osobą.Na szczególne okazje jednak powinno być zarezerwowane coś wyjątkowego, zaskakującego ,coś o czym się nie rozmawiało, nie mówiło a coś co powie tej drugiej osobie, czy osobom, że są dla nas najważniejsi na całym świecie. Kiedy dostałam wiadomość o pojawieniu się nowego produktu w ofercie nakolorowo.pl bardzo się ucieszyłam. Jest obraz canvas, czyli wydruk zdjęcia na płótnie typu canvas i naciągnięcie go na ramę sosnową. Bardzo estetyczny produkt, doskonale odnajdujący się we wszelakich miejscach a co najważniejsze, bardzo dobrej jakości.Fotoobraz projektujemy w domu na pobranym programie.Tak naprawdę zajmuje nam to niewiele czasu. Więcej zaś potrzebujemy na wybór szablonu, jednego spośród 40.Ja wybrałam sens życia. Czemu? Bo jak wiecie, nie zawsze jest lekko, czasem człowiek ma wszystkiego dość, ma ochotę poddać się, wyjść, zatrzasnąć za sobą drzwi i uciec jak najdalej. Tak naprawdę od czego? Od odpowiedzialności, od problemów, od obowiązków , od....swojego sensu życia. Bo w końcu nasza rodzina, praca którą mamy - sami ją sobie wybraliśmy, nikt nas do niej nie zmusił , dzieci , partnerzy - to oni nadają sens naszemu życiu. To dla nich wstajemy rano, czy chcemy czy nie. Wiadomo, są sytuacje, gdy ludzie się rozstają, gdy nie ma już nic co łączy, gonimy za nową miłością, za tym co lepsze. By wyrwać się z czegoś co nas ogranicza, dusi, tłamsi. Ale są też chwile, gdy wiemy,że coś można jeszcze zbudować, że trzeba bo kogoś zranimy, wtedy przydaje się nam motywacja.Mój obraz ze zdjęcia, jest prosty, wiele razy przez was oglądany. Widzieliście go na FB i na blogu, jest on jednak moim ulubionym, bo przedstawia więź jaka wytworzyła się pomiędzy Amelią i jej tatą. Jest to coś niesamowitego, tak wielkiego i nie do ogarnięcia,że postanowiłam uwiecznić to na dłużej i sprawić by ich wizerunek i te kilka prostych słów z szablonu dawało nam siłę w ciężkich chwilach.Kiedyś podobne obrazy kosztowały majątek. Ok 200 zł? Jak nie więcej. Często podziwiałam w punktach foto rozwieszone na ścianach, pięknie wyeksponowane, dumnie prężące swoje włości. Teraz jest to produkt dostępny dla każdego z nas.Warto zastanowić się nad takim upominkiem nie koniecznie na ostatnią chwilę. Matkami, ojcami, dziećmi jesteśmy cały rok. W ciągu tego czasu jest milion chwil wartych docenienia. Setki przysług, dziesiątki westchnień, u nas nasz fotoobraz będzie upominkiem dla taty za pomalowanie kuchni bo szykują się zmiany. Na pewno zrobię awanturę, na pewno będę się złościła z bałaganu. Taka jest moja natura, i taka wada, że nie radzę sobie wizualnie z ogarnianiem rozgardiaszu wszelkiego. Jest to dla mnie zbyt stresujące. Ale to wszystko nie znaczy ,że nie doceniam pracy mojego męża. Warto mieć na taką chwilę upominek dla niego by wiedział,że dostrzegam to co ważne, doceniam jego pracę, bez względu na to co czujemy do siebie i jak bardzo jesteśmy skłóceni.Projekt online zajął mi chwilę. Dosłownie momencik.  Efekt przerósł moje oczekiwania. Wydruk bowiem jest na tyle dobrej jakości ,że można pokusić się o podświetlenie obrazu i wykorzystanie go np. jako drzwiczek do skrytki w ścianie.Mocowanie płótna proste i mocne. A czarna kropka to efekt uboczny upuszczenia aparatu. Jak widzicie, taki obraz wygląda bardzo dobrze, w różnych miejscach. Może być dekoracją w biurze, w domu, na przyjęciu. Na pewno jest doskonałym upominkiem dla tych którzy są dla nas mniej lub bardziej ważni.

KREATYWNYM OKIEM

Ebambino - sklep rozsądnych rodziców

Lubię zakupy przez internet. Mogę popatrzeć ile chcę, porównać oferty bez natychmiastowego kupowania czegokolwiek - co ma miejsce w sklepie stacjonarnym. No chyba że chce jeździć kilka razy do tego samego sklepu. Ja nie chcę a Wy? Dziś o sklepie, który podbił moje serce.Czytaj dalej

Piwnooka

Idealny upominek dla każdej Mamy

No dobra, nie ma rzeczy idealnych – ani mam, ani mężów, ani dzieci … a już tym bardziej prezentów. Oczywiście pisząc „idealny” mam tak naprawdę ...

Praca idealna

Lady Gugu

Praca idealna

My Lifestyle

DIY – prezent na Dzień Mamy

Przed nami wielkie święto – Dzień Mamy. Każda nawet ta świeżo upieczona wie, że bycie Mamą jest niezwykłe, a dziecko to największy cud. Cieszymy się ogromnie gdy nasza pociecha 26 maja wręcza nam prezencik, jesteśmy bardzo dumne nawet najmniejszej … czytaj więcejArtykuł DIY – prezent na Dzień Mamy pochodzi z serwisu .

NIEZŁE ZIÓŁKO

Jak wybrać łóżko dla dwulatki? Z serii #jak urządzić pokój dwulatki?

Twoje dziecko wyrosło już z łóżeczka niemowlęcego? Zastanawiam się  nad zakupem nowego łóżka? Czym kierujesz się przy wyborze łóżka?  Jak wiecie zmagamy się z urządzaniem pokoju Martynki. Jestem na etapie urządzania kącika do spania. Co prawda Martynka śpi jeszcze z Nami. Myślę jednak, że jest już to tylko kwestia czasu. Jak wiecie łóżko jest  jednym […]

Bezpieczni na drodze. Historia interaktywna z praktycznymi informacjami

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Bezpieczni na drodze. Historia interaktywna z praktycznymi informacjami

DOOKOŁA NAS

Bieganie dodaje skrzydeł

Już w zeszłym roku bieg Wings for Life wzbudzał we mnie duże emocje, mimo, że nie biegałam i nawet nie miałam jeszcze wtedy zamiaru tego robić. W tym roku chciałam żeby był to mój pierwszy poważny, prawdziwy bieg. Sama oczywiście nie miałam odwagi kliknąć „zarejestruj”, więc tematem za mnie zajął się Tomek. Podesłał mi info o tym, czytaj dalej » To tylko fragment wpisu! Kliknij na tytuł, aby przeczytać całość. Bieganie dodaje skrzydeł. Dołącz do nas na Facebook-u Dołącz do nas na Google+

NASZE KLUSKI

Czy wczesna nauka czytania ma sens?

Jakiś czas temu na Dzieci Są Ważne ukazał się mój artykuł pod tytułem „Wczesna nauka czytania.” Zastanawiam się w nim, czy aby na pewno z czytaniem im szybciej tym lepiej. Jeśli i Was interesuje ta kwestia – serdecznie zapraszam. W naszym kręgu kulturowym czytanie i pisanie jest uznawane za jedną z podstawowych umiejętności. Przyjmujemy, że każdy człowiek powinien umieć czytać i pisać. Są to umiejętności, które bardzo ułatwiają funkcjonowanie w społeczeństwie. Z drugiej strony powszechne jest obecnie przekonanie, że rolą rodziców jest podejmowanie takich działań, które w możliwie dużym stopniu ułatwią naszym dzieciom przyszłe życie. Wszyscy wiemy, że małe dzieci uczą się bardzo szybko i często staramy się tę właściwość wykorzystać do granic możliwości. Wychodzimy z założenia, że im więcej dziecko się nauczy i im wcześniej zacznie, tym lepiej dla niego i jego przyszłości – i zapewne dlatego chcemy, żeby nasze dzieci nauczyły się czytać i pisać najwcześniej jak się da. Obecnie rodzice mogą wybierać spośród wielu różnych metod nauki, dzięki którym już niemowlaki można zaczynać uczyć czytać (z pisaniem trzeba poczekać na rozwój zdolności manualnych). Często wymagają one, zarówno od dzieci jaki i od rodziców, sporo pracy i czasu. Ale czego się nie robi dla dobra dziecka, prawda? Oczywiste jest przecież, że nauka czytania i pisania jest niezwykle istotna, a im wcześniej damy naszym dzieciom szansę na samodzielne posługiwanie się tymi umiejętnościami, tym lepiej, tak? (Czytaj DALEJ) Post Czy wczesna nauka czytania ma sens? pojawił się poraz pierwszy w Nasze Kluski.