On Ona i Dzieciaki
Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci - Agnieszka Frączek
W jednym z poprzednich postów wspominałam, że z dziećmi należy być szczerym i że rozmawiamy z dziewczynkami o adopcji od samego początku. Rozglądałam się ostatnio za jakąś książką, bajką, którą pomogłabym czytać dziewczynkom, żeby przybliżyć im jeszcze ten temat. Poczytałam fora internetowe i recenzje różnych pozycji dotyczących adopcji i zdecydowałam się na zakup książki Agnieszki Frączek "Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci". Książka miała same pozytywne opinie, wszyscy byli nią wprost zachwyceni. Barbara Szczerba ze Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji Nasz Bocian tak pisała o tej pozycji: "Książeczka napisana z ogromnym wyczuciem, z lekkim przymrużeniem oka, pięknie. Prawdziwa perełka dla małych i dużych, nie tylko dla rodziców adopcyjnych i ich dzieci, ale także dla tych, którzy w gronie swoich bliższych i dalszych znajomych mają dzieci adoptowane i nie bardzo wiedzą, jak o tym rozmawiać." Jest to wesoła historia opowiedziana wierszem przez dziecko, które zostało adoptowane. Zaczyna się w momencie, gdy rodzice poznają się i zakochują w sobie, a kończy jakiś czas po adopcji pokazując, że mimo tego iż dziecko trafiło do rodziny w nieco inny sposób, dalej życie toczy się tak jak w każdej przeciętnej rodzinie. Książka "Jeśli bocian nie przyleci..." niewątpliwie ułatwia zgłębienie i pojęcie tego bardzo ważnego i niełatwego tematu, dodatkowo napisana jest lekkim, zrozumiałym dla dzieci językiem. Byłaby świetna, gdyby nie jedno ALE... "...kiedy widzę gdzieś bociany, to przytulam się do mamy... I z uśmiechem mylę o tym, że choć przez bocianie psoty nigdy mnie nie miała w brzuszku, wciąż nosiła mnie w serduszku." Tyle się ostatnio napisałam o szczerości wobec dzieci więc jak mogę im teraz mówić, że zostały adoptowane bo bocian nie przyleciał do rodziców?! Niby po tytule mogłam się domyślić, że bocian odegra w książeczce bardzo ważną rolę, ale szczerze mówiąc nie pomyślałam o tym dopóki jej nie przeczytałam. Książka, która ma wytłumaczyć dzieciom co to jest adopcja i w jaki sposób trafiły do rodziny bardzo komplikuje tłumaczenie im skąd się w ogóle biorą dzieci. Nie mogę przecież własnych córek utwierdzać w przekonaniu, że to bocian przynosi, wkłada, czy sama nie wiem co właściwie robi, że dzieci trafiają do maminych brzuszków. Zanim zaczynamy czytać za każdym razem mówię dziewczynkom: "Pamiętajcie, że bociany nie przynoszą dzieci do brzuszków". Na razie nie zadają więcej pytań. Kruszynce tak spodobała się ta pozycja, że bardzo często sama ją "czyta".