WIKILISTKA
Wspólne dobro + darmowe tablice do wydrukowania
wikilistka.pl Dziś poruszę temat, na który jestem wyczulona. Może chwilami będę przejaskrawiać, może trochę buntować… ale w nagrodę na końcu wpisu macie piękne, darmowe tablice mojego autorstwa, które ułatwią Wam życie, więc liczę na Waszą atencję, bo… Jakiś czas temu w sieci głośno było o akcji „Tata pomaga mamie”, której wydźwięk już w pierwszym momencie, gdy o niej usłyszałam dał mi do myślenia. I nie, absolutnie nie dlatego, że czułam się zjednoczona z kobietami, na których barki spadło wszystko i które nie potrafią wprowadzić ‚równouprawienia’ w obowiązkach domowych. Ja się zastanawiałam… nie mogłam zrozumieć ‚jak?!”. Jak do cholery można nie dzielić się obowiązkami? Jak można tworzyć rodzinę, związek, w którym odpowiedzialność za większość codziennych ważnych spraw spoczywa na jednej osobie? Jak można mieć dzieci i nie uczestniczyć aktywnie w ich wychowaniu? Nie rozumiem. Tyle, że ja sama nie wiem kogo bardziej nie potrafię zrozumieć – facetów, którym te sprawy są obojętne, czy kobiet, które – mimo pozornego sprzeciwu wobec nich – same trzymają się utartych stereotypów. Tak, dokładnie tak. SAME JESTEŚMY SOBIE WINNE! Fakt jest taki, że związek dwojga ludzi to po prostu jakaś między nimi relacja, a każda relacja powinna opierać się na przynajmniej delikatnie nakreślonych zasadach. Ona później ewoluuje, ale pewne ramy się nie zmieniają. Dlatego, jeśli przez pierwsze lata czy miesiące znajomości chodzisz kobieto i sprzątasz po nim skarpetki, obiad podstawiasz pod nos, a potem zabierasz talerz, wrzucasz do zlewu, myjesz po czym biegniesz nastawić pralkę z tym i skarpetkami, piszesz listę zakupów po czym wybierasz się do marketu, bo koniecznie sama musisz dopilnować tego, co zostanie kupione to wybacz, moja droga, ale każdy łatwo przyzwyczaja się do wygodnego życia i doprawdy nie sądzę, żeby ktoś, a zwłaszcza facet, dopominał się o możliwość posortowania brudnych skarpetek. Ja bym się nie dopominała. Wiecie ile razy z koleżankami gadałyśmy na ten temat, kiedy to jeszcze jako nastka stawiałam pierwsze kroki w dorosłości wraz z Ł. u boku? Ile razy słyszałam „O mój Boże, on SAM zmył naczynia/zrobił obiad/ poszedł do zakupy?! Przeskrobał coś, w ciąży jesteś?”. Po moim „ No tak, sam. Dorosły jest, nie? I nie, w ciąży nie jestem” słyszałam tylko, że muszę doceniać, doceniać, doceniać, jakby nieludzkim wyczynem było wrzucenie swoich brudnych skarpet do kosza na pranie, pójście na zakupy, zmycie naczyń czy zrobienie obiadu raz na jakiś czas przez dorosłego faceta. Uważam, że największym błędem jaki można popełnić jest właśnie przyzwyczajanie swojego ukochanego do skakania nad nim i podawania wszystkiego pod nos NA POCZĄTKU. Dlaczego? No pomyślmy – ja jestem prosta i nieskomplikowana, miewam przebłyski, że myślę jak facet, więc… Jeśli przez 5 lat ona nade mną skacze, wokół jest czysto i pachnąco, a na stole co dzień czeka ciepły obiad to dlaczego do cholery ja miałbym teraz taki układ zmieniać? No why?! Zwłaszcza, że raczej po 5 latach związku siłą rzeczy nasz zapał i chęć do ‚zabłyśnięcia’ jest odrobinę mniejszy niż na początku, kiedy jeszcze w brzuchu mamy motylki, no nie? Tak jak nie zrozumiem (nie potępiam, nie osądzam i nie przeszkadza mi to, ale ni cholery – nie rozumiem!) jak można ze sobą nie pomieszkać przed podjęciem decyzji o spędzeniu całego życia razem, tak samo w życiu nie pojmę, że można się nie dzielić obowiązkami, mieszkając razem. No kurczę… gdybyś mieszkała z przyjaciółką to tylko Ty wcieliłabyś się w rolę Kopciuszka? No nie! Sprzątałybyście po połowie, prawda? Więc czemu mieszkając z facetem to kobieta ma robić WSZYSTKO!? Owszem, bywają sytuacje skrajne. Czasem trzeba podjąć trudne decyzje, zdarza się, że kobieta zostaje ‚w domu’, a mąż utrzymuje rodzinę, jednak moim zdaniem to powinna być decyzja obojga. Przerabialiśmy taki moment, kiedy Ł. wychodził z domu o 6:00, wracał po 18:00 i po godzinie zabawy z Wiki siadał do pracy nad zleceniami ‚z drugiego etatu’, które kończył, gdy ja już dawno spałam. Paskudny czas, bo – pomijając kompletny brak czasu dla nas – myślałam, że wyskoczę z okna! Mimo, że pomagał mi w weekendy, miałam wrażenie, że moim jedynym zajęciem jest sprzątanie bałaganu po całej naszej trójce, gotowanie i zajmowanie się Wiki (z naciskiem na znoszenie jej ówczesnych chorób, gorszych dni i nieprzespanych nocy – bo stęskniona za Tatą noc w noc wędrowała do nas) , a ja zdecydowanie, pomimo miłości większej niż można sobie wyobrazić, nie jestem tak dobra, silna i cierpliwa jak Kopciuszek, więc jasne było, że musimy znaleźć inne rozwiązanie, gdyż reprezentuję gatunek człowieka absolutnie nie zdolny do stania się ‚kurą domową’ ( nawet tą zawsze w perfekcyjnym makijażu i na szpilkach) Mimo, że trudno mi uwierzyć w to, że ktoś czuje satysfakcję ze sprzątania porozrzucanych zabawek kilka razy dziennie i spędzania każdego dnia kilku godzin w kuchni na przygotowywaniu posiłków i sprzątaniu po nich, staram się rozumieć, że tak może być i szanuję to. Jeśli spędzanie 24/7 w domu z dzieckiem i zajmowanie się ‚prowadzeniem domu’ to spełnienie Twoich marzeń i jesteś szczęśliwa to ok. Jednak uważam, że sytuacja, kiedy zmuszasz się do takiego trybu życia na dłuższą metę jest toksyczna, bez względu na to jakie racjonalne powody miały wpływ na jej podjęcie. Osobiście nie wyobrażam sobie zamknięcia mnie w domu i skazanie na zajmowanie się wszystkimi rzeczami z prowadzeniem domu i opieką nad dzieckiem związanymi 24/7. No way! Ja bym po prostu zbzikowała i zamknięto by mnie w psychiatryku… Zwyczajnie muszę mieć kawałek własnego świata, jakieś swoje zajęcie, inaczej wariuję i staję się groźna dla otoczenia …. ale nie o tym dziś. Analogicznie sprawa wygląda z początkami macierzyństwa – dziecko jest Wasze, a nie Twoje i to jest naprawdę kolosalna różnica, bo oznacza, że połowa obowiązków związanych z dzieckiem spoczywa na jego współtwórcy. Zbyt często odbieramy ojcom możliwość wykazania się w opiece nad dziećmi, a ich obecność w codzienności potomnych odgrywa ogromnie ważną rolę. Skoro dziecko jest tak Twoje, jak i Jego, to tak jak on mógłby wyjechać na kilka dni, tak samo powinnaś i Ty mieć świadomość, że w razie potrzeby pakujesz się i jedziesz – ze spokojną głową. Nigdy nie zostawiliśmy jeszcze Wiki z kimś obcym na dłużej niż kilka godzin, ale gdy wyjeżdżam gdzieś i wiem, że Mała została z Ł. to jestem zupełnie spokojna. Mogę jechać, dobrze się bawić i odpoczywać. Jest tak teraz, gdy ma lat 3 i było tak, gdy miała kilka tygodni – gdy tego potrzebowałam mogłam wyjść i byłam spokojna, wracałam do domu, wszyscy żyli, dziecko było czyste, najedzone (tak, paskudna Matka ze mnie – MM), spokojne i zadowolone, a Ł. jakoś nie padł na zawał. Tyle, że ja ufałam. Wierzyłam w niego , w ich relacje i zwyczajnie wiedziałam, że będzie dobrze, że dadzą sobie radę… bo przecież to jest naturalne! Jednym z powodów, które sprawiają, że świetnie odnajduję się zarówno w roli mamy, żony jak i ‚pani domu’ i jeszcze nie zbzikowałam jest to, że od zawsze – a musicie wiedzieć, że mimo młodego wieku jesteśmy razem już prawie 9 lat – mieliśmy ustalone pewne zasady, które są niezmienne. W skrócie można by je zamknąć w stwierdzeniu, że skoro dom i rodzina są dobrem wspólnym to WSPÓLNIE DBAMY O TO, CO DLA NAS WAŻNE. Teraz dotyczy to także Wiktorii, bowiem będąc rozumną istotą w wieku lat trzech (prawie) również ma swoje drobne obowiązki i trzyma się jakiś zasad panujących w domu. 10 ważnych punktów, które warto przyswoić i wprowadzić w życie ( z naszego doświadczenia, ofc) Dziecko to twór wspólny, dlatego wszystko co z nim związane dotyczy obojga rodziców. Każde z Was może dziecko nakarmić, przewinąć, uśpić, porozmawiać z nim, wyjść na spacer, zabrać do kina itp. Dla dziecka ważna jest obecność w jego życiu obojga rodziców. Nie musisz być perfekcyjną Panią domu i serwować innego obiadu każdego dnia. Nauczenie się ‚gotowania na zapas’ i stworzenie księgi obiadów do wykonania w 20 minut to jedne z tych czynności, na które naprawdę warto po święcić swój czas [ przyda się plansza z jadłospisem i listą zakupów, którą możesz pobrać na dole strony. Zajrzyj też do działu KUCHNIA – w naszej kuchni zawsze smacznie, zdrowo, szybko i wygodnie ] Jedzenie na mieście od czasu do czasu jeszcze nikogo nie zabiło. Nie sprawia też, że jesteś gorszą mamą/żoną ani, że nagle zostaniesz bankrutem. Nawet przy najbardziej skromnym budżecie, jeśli mądrze wybierzemy miejsce, w którym zjemy coś poza domem raz na dwa tygodnie, da się wygospodarować pieniądze na taki wydatek. Spisanie dosłownie wszystkich rzeczy związanych z prowadzeniem domu i jasno określony podział obowiązków to podstawa. Postarajcie się ustalić to tak, żeby w miarę możliwości każde robiło to, co nie doprowadza go do szału, a te nieznośne dla obojga rzeczy dzielcie po połowie. To pozwala uniknąć tysięcy kłótni w stylu. „Znów nie wyniosłeś śmieci!” …” Ty też nie!” Zaufaj swojemu facetowi. Najlepiej po prostu zostaw go na 2 dni z dzieckiem, pustą lodówką, bez czystych ubrań w szafie i harmonogramu funkcjonowania dziecka. Wiem, brzmi jak armagedon, ale gdy wrócisz i zobaczysz, że wciąż żyją i jest naprawdę całkiem nieźle to uwierzysz, że On da sobie radę [prawie ] tak dobrze jak Ty i następnym razem będziesz spokojniejsza. Wyrób w sobie nawyk systematyczności. 20 minut na ogarnięcie mieszkania to nawyk, który łatwo w sobie wyrobić i właściwie nawet o nim nie pamiętać, ale już sprzątanie po tygodniowym nicnierobieniu może się wydawać pracą, której nie podoła nawet Perfekcyjna Pani Domu. Odpuść sobie syzyfowe prace. Jedyne do czego prowadzi sprzątanie co 5 minut nowych porozrzucanych zabawek w pokoju dziecka to frustracja. Przyjmij jakiś system – np. ogarniacie je przed drzed drzemką i wieczornym pójściem spać. Zasady są proste, działania przynoszą porządany efekt, a Ty oszczędzasz czas i niepotrzebne nerwy. Ustal jasne zasady na początku związku i trzymaj się ich. To ważne dla zdrowia psychicznego obu stron, żeby żyć razem wedle jakiś reguł. Wcale nie musisz zapunktować na początku robieniem wszystkiego za Twojego faceta. Musi pokochać Cię taką jaką jesteś, nawet jeśli masz dwie lewe do gotowania, a sprzątanie to coś do czego się zmuszasz. Lepiej niech wie od początku, bo prędzej czy później takie rzeczy i tak ‚wyjdą w praniu’ Podział obowiązków na zasadzie ‚ja pracuję, Ty zajmujesz się domem’ jest akceptowalny tylko i wyłącznie wtedy, gdy takie rozwiązanie pasuje obu stronom. Jeśli miałabyś czuć się z tego powodu źle to musicie znaleźć inną opcję. Wyjście jest zawsze, trzeba tylko dobrze poszukać, ale warto, bo długotrwała frustracja potrafi zniszczyć nawet najlepsze relacje. Denerwujące drobnostki dnia codziennego są jak kropla drążąca skałę… Pewnie tych zasad jest więcej, ale nauczenie się przynajmniej tych kilku może wprowadzić już dużo spokoju do Twojego życia i wbrew temu, co można by pomyśleć– wcale nie spadniesz w rankingu Perfekcyjnej Pani Domu, a może nawet awansujesz. Zdrowe relacje są dobre. Najlepsze związki to te, które tworzą zgrany zespół, a taki układ funkcjonuje sprawniej, a więc w efekcie jego działanie daje lepsze rezultaty. Win-win-win! Przebrnęłaś? Brawo! Teraz nagroda – 3 plansze do pobrania i wydrukowania. Każda w formacie A4 i A6. Aby je pobrać wystarczy ‚zapłacić’ udostępnieniem info o nich na swoim facebooku, co skutecznie umożliwi Wam poniższy przycisk. Gdy już się otworzą, żeby zapisać je na swoim komputerze wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszki i wybrać ‚zapisz jako…” Mnie od długiego czasu coś podobnego bardzo pomaga ogarniać codzienność , choć z tych, które właśnie przygotowałam na pewno skorzystam, bo są milion razy piękniejsze od tego, czym posługiwałam się do tej pory. (ot np. domowy harmonogram sprzątania – jak zapoznasz faceta z tym, co znaczy posprzątać kuchnię – czyli, że nie tylko wstawić gary do zmywarki – to masz a) problem z głowy b) argument, którym możesz się podeprzeć przy upominaniu „No, ale przecież masz nawet NAPISANE, co to znaczy kuchnię sprzątnąć, nie???”. Mężczyzna konstrukcja prosta, napisane na papierze respektuje ; ) Mam nadzieję, że nie przeraziła Was długość tekstu i skorzystacie z tego, co dla Was przygotowałam. Jeśli wydrukujecie i zawisną gdzieś u Was, będzie mi bardzo miło – śmiało możecie mnie oznaczać na insta lub fb @wikilistka czy też podsyłać zdjęcia na maila blog@wikilistka.pl – będzie mi bardzo miło ( na Insta mogę nie dotrzeć do wszystkich Waszych zdjęć, bo z komputera nie widzę żadnych powiadomień, a telefon wciąż w śpiączce). JAK ZAWSZE – CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE – SĄ DLA MNIE BARDZO WAŻNE! wikilistka.plPost Wspólne dobro + darmowe tablice do wydrukowania