Impreza w stylu Myszki Mickey

MAMA W DOMU

Impreza w stylu Myszki Mickey

Lammily lalka taka ja ty

DZIECIĘCE KLIMATY

Lammily lalka taka ja ty

Od ponad 55 lat dziewczynki na całym świecie bawią się lalkami Barbie... Każda dziewczynka prędzej, czy później o niej marzy... Ja miałam kilka z Pewexu, moja córka ma karton Barbie i lalek jej podobnych. O tym, że lalki Barbie mają kompletnie nierealne proporcje ciała i twarzy wiemy nie od wczoraj, nie od wczoraj również najsławniejsza lalka firmy Mattel krytykowana jest za promowanie nierealnego ideału kobiecej sylwetki... Jak wygląda lalka Barbie, wie każdy: długie nogi, wielki biust, niewyobrażalnie cienka talia, długie lśniące włosy, chodzi na paluszkach. W książce "Barbie jako ikona kultury" Mary F. Rogers zauważa, że gdyby przełożyć wymiary lalki na wymiary żywego człowieka wyglądałyby one następująco: wzrost 175, waga 23,5 kilograma, wymiary 84-46-80... nie da się ukryć, że dziewczynki od najmłodszych lat mają zaburzony obraz tego jak powinna wyglądać przeciętna kobieta. Nie winiłabym jednak Barbie za całe zło tego świat... - Mamo! Ta lalka jest za gruba! nie pasuję na nią żadne ubrania Barbie. Popatrz!Krzyknął moja niespełna 6 letnia córka, gdy próbowała przebrać nową lalkę w ubrania jej nienaturalnie chudej koleżanki.Niezbyt wysoka brunetka o kształtach anatomicznych odpowiadających przeciętnej kobiecie, jest szersza w biodrach i talii, ma większą pupę i mniejsze oczy - tak wygląda lalka Lammily. Jak przeciętna 19-latka... subtelny makijaż, umięśnione nogi i ręce... jest zgrabna, ale realistyczna. "Chciałem pokazać, że rzeczywistość jest cool. Wiele zabawek zabiera dzieci do świata fantazji, dlaczego nie możemy pokazać, że prawdziwe życie jest równie ciekawe? Nie jest idealne, ale to wszystko, co mamy. I to jest niesamowite" przyznał Nickolay Lamm grafik z Pittsburgha, ojciec lalki Lammily w wywiadzie dla magazynu Time. Grafik zrobił obliczenia komputerowe, dzięki którym mógł powstać model lalki odwzorowujący przeciętne wymiary 19-letniej kobiety.  Tradycyjna lalka Barbie ma nierealną figurę... może wpędzać dziewczynki w kompleksy. Lalka Lammily jest świetną alternatywą promującą realistyczne normy piękna. Zabawki są nieodłączną częścią dzieciństwa... Dziewczynki kochają lalki. Lalka Lammily ma 28 centymetrów wysokości, ma ruchome dłonie, stopy, szyję, ręce, zginające się kolna i łokcie. Lalka ubrana jest w niebieską koszulę, jeansowe szorty oraz białe adidasy. Ma długie, niewystylizowane brązowe włosy, łatwe do czesania i układania. Lalka zapakowana jest w eleganckie tekturowe pudełko. Lammily najbardziej lubi podróżować, chodzić do parku, spotykać się z przyjaciółkami. To lalka, w której dziewczynki rozpoznają swoją siostrę, mamę, siebie.

Liczę i czytam z klockami

MA I LU

Liczę i czytam z klockami

Nie od dzisiaj wiadomo, że niemal każde dziecko uwielbia zabawy klockami, układanie, budowanie, przewracanie itp. My dzisiaj pokażemy Wam KLOCKI DOTYKOWE, które możecie nabyć w sklepie 7 ZMYSŁÓWKlocki zostały wykonane z drewna, dokładnie z jesionu, są bardzo gładkie, a znajdujące się na nich wypukłe literki, doskonale wyczuwalne. Komplet składa się z klocków z literami polskiego alfabetu, a ich wymiary to : 45x45x45 mm.Zabawa klockami naprawdę spodobała się Lu, tym bardziej, że większość literek już zna, a dzięki temu zestawowi łatwo i przyjemnie poznała dodatkowo literki diakrytyczne jak : ą, ć ę ź itp.A jak można wykorzystać takie klocki?Poza nauką samych literek, można zacząć wprowadzać podział na głoski i samogłoski, a mając możliwość ich dotknięcia, wzięcia do ręki, nauka staje się zdecydowanie łatwiejsza. Można budować pierwsze proste wyrazy.Same klocki można również wykorzystać do nauki matematyki, wprowadzając pojęcia, mniejszy - większy, wyższy - niższy, długi - krótki, jak również do samego liczenia.Klocki można wykorzystać również do rozwijania umiejętności klasyfikowania, czy wprowadzania i poznawania pierwszych figur geometrycznych. Poza samą nauką, zabawa tym zestawem stymuluje zmysł dotyku, wspomaga koordynację wzrokowo-ruchową czy pozwala doskonalić zdolności manipulowania przedmiotami oraz umiejętności konstruktorskie, a co za tym idzie również precyzję ruchów, skupianie uwagi czy koncentrację. Jedne klocki, a tyle zastosowań!

Mummys world

Codzienność z dzieckiem w tle - związkowy ultimate test!

"Dziecko to owoc miłości, związkowy level up, który go cementuje" - mówili. I mieli dużo racji. Ale o wielu rzeczach nikt nie mówił ani słowa... Post CODZIENNOŚĆ Z DZIECKIEM W TLE – ZWIĄZKOWY ULTIMATE TEST! pojawił się poraz pierwszy w MummysWorld.pl - rodzinny lifestyle dla fajnych mam.

Gry i zabawki plenerowe - przegląd

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Gry i zabawki plenerowe - przegląd

Lato w końcu do nas zawitało - mam nadzieję, że będzie nas rozpieszczać temperaturami zachęcając do aktywności na świeżym powietrzu.W takich momentach fantastycznie sprawdzają się wszelkie gry plenerowe, bardzo popularne w Europie.Postanowiłam więc zrobić zestawienie najciekawszych moim zdaniem gier i zabawek plenerowych. Wiele z tych propozycji z powodzeniem może nam służyć również podczas zabawy w domu :)Czytaj więcej »

Reksio. Księga wiedzy. Ilustrowany przewodnik dla dzieci

On Ona i Dzieciaki

Reksio. Księga wiedzy. Ilustrowany przewodnik dla dzieci

          Dzieci mają w sobie naturalną ciekawość otaczającego nas świata i chęć zdobywania wiedzy. Wszystko je interesuje, wszystkiego chcą dotknąć, spróbować, poznać. Wszystko jest dla nich nowe, ciekawe i ekscytujące.      Rodzice powinni wykorzystać ten okres, gdy dzieci chłoną wiedzą jak gąbka i starać się przekazać im jak najwięcej informacji o świecie oraz rozwijać ich zainteresowania. Powinniśmy się starać aby dzieci kojarzyły zdobywanie wiedzy jako coś fajnego, fascynującego i zajmującego, a nie jako nudny obowiązek.        Jak powstaje burza? Czym pachnie wiosna? Jakie dźwięki wydaje woda? Skąd się bierze cień? Dlaczego pada deszcz? Co to jest babie lato? Dlaczego niektóre zwierzęta zapadają w zimowy sen? Jak powstają lawiny?     Jeden mały piesek, którego znają i kochają wszystkie dzieci, chciałby pomóc rodzicom w prosty i przystępny sposób wytłumaczyć swoim pociechom wiele zjawisk przyrodniczych.      Reksio, bo o nim mowa, oprowadza nas po porach roku, przedstawiając wiele faktów i ciekawostek o których nie zawsze nawet rodzice mają pojęcie. Ja na przykład nie wiedziałam wcześniej, że miejsce po ukąszeniu komara  należy posmarować sokiem z cytryny aby złagodzić swędzenie.       Książka podzielona jest na cztery pory roku, a każda z nich zawiera oprócz wielu przydatnych i ciekawych informacji także liczne zagadki, pomysły na atrakcyjne zabawy z dziećmi oraz ćwiczenia rozwijające ich spostrzegawczość i zdolności manualne, a nawet sprawność fizyczną.      Reksio proponuje dzieciom także wykonanie kilku prostych eksperymentów, jak na przykład tworzenie mgły w domowych warunkach, czy sprawdzanie w którą stronę skieruje się kiełkująca łodyga fasoli.       W książce są zamieszczone również proste przepisy kulinarne, które możemy zrobić razem z dziećmi. Jabłka w cieście na pewno zasmakują każdemu małemu łakomczuchowi.       Po zapoznaniu dzieci ze wszystkimi porami roku Reksio, na kilku dodatkowych stronach, za pomocą kolorowych obrazków odpowiada na pytania co to jest pogoda, co to jest wiatr, czym jest powietrze, kiedy powstaje tęcza oraz dlaczego są pory roku? Przedstawia także pory dnia, dni tygodnia i  miesiące.      Na koniec jeszcze wisienka na torcie: prosta gra "Podróż przez cały rok".     Książka jest pięknie wydana, w twardej oprawie i na wysokiej jakości papierze. Piękne, kolorowe i przyciągające uwagę dziecka ilustracje przeplatają się w niej z licznymi zdjęciami.     Na stronie www.reksioprzyjaciel.pl znajdziecie kilka bardzo ciekawych scenariuszy do przeprowadzenia zajęć z dziećmi oraz gry i zabawy dla najmłodszych.Tytuł: "Reksio. Księga wiedzy. Ilustrowany przewodnik dla dzieci"Autor: Beata Dawczak, Izabela SpychałWydawnictwo: PapilonRok wydania: 2010Ilość stron: 96Rozmiar: 21 x 29,5 cm     

Konkurs z Canpolem

CIĄŻA I MŁODE MAMY

Konkurs z Canpolem

Konkurs z Canpolem !Do wygrania Podgrzewacz elektryczny i butelka HabermanWarunki : - polubić Canpol babies. Udany początek macierzyństwa oraz Ciąża i młode mamy - Udostępnić post - Na blogu pod postem konkursowym napisać co jest najważniejsze w higienie przed karmieniem Konkurs trwa do 20.06.2015 do godziny 23.00

Tetra w przedszkolu? Da się

violianka

Tetra w przedszkolu? Da się

Pierwsza wizyta w przedszkoluPod koniec lutego stało się jasne, że dla dobra naszej rodziny musimy zapewnić Hani opiekę na czas pobytu mnie i mojego M w pracy. Od razu właściwie wiedziałam, że na państwowy żłobek ani przedszkole nie mam co liczyć. Swoje kroki skierowaliśmy do niepublicznej placówki, na naszym osiedlu. Po opiniach kilku osób z naszego najbliższego otoczenia wiedzieliśmy, że przedszkole jest przyjazne, lokal odpowiednio dostosowany do maluchów i właściwie wszystko to potwierdziło się podczas naszej pierwszej wizyty. filmik InstagramNajpierw zajechałam tak "badawczo" w celu rzucenia okiem na wnętrze, zrobiłam telefonem kilka zdjęć, żeby pokazać mężowi i troszkę zapowiedzieć Hani, że oto dużymi krokami zbliża się wielka zmiana w jej życiu. Pierwszą rozmowę, jak się potem okazało, przeprowadziłam z panią Elewinką (tak nazywa ją nasza Córa) - nauczycielką grupy najmłodszej! Dowiedziałam się ogólnie o zasadach panujących w placówce, pani opowiedziała troszkę o planie dnia, o tym jakie dzieci są w grupie najmłodszej, jakie są zajęcia dodatkowe itd. Tetra w przedszkolu? AZS?? Dieta???Aby sfinalizować sprawę pojawiliśmy się całą trójką, ja, Hanka i mój M w gabinecie pani dyrektor i właścicielki przedszkola. Córa obejrzała sale, zabawki, poznała panie, zobaczyliśmy łazienki i szafki na rzeczy dzieciaków. Po krótkiej rozmowie, wymianie informacji, zdecydowaliśmy się podpisać umowę i od następnego dnia przyprowadzać Hanię do przedszkola. Na sam koniec, dodam, że zupełnie niezamierzenie, ot tak wyszło, wspomniałam o tym, że Hania cierpi z powodu AZS (w tamtym czasie miała widoczne zmiany skórne na buźce, rączkach, nóżkach, pleckach i brzuszku), o podłożu alergicznym i że prawdopodobnie wymagać będzie specjalnej diety - panie dyrektorki przyjęły tę informację z troską, ale i spokojem. Placówka zamawia posiłki w firmie cateringowej, która w swojej ofercie posiada dania uwzględniające specyficzne potrzeby dzieci. Reakcja pań bardzo mnie uspokoiła i dodała odwagi by powiedzieć o naszym "niepopularnym" sposobie pieluchowania Hanki... ku mojemu zaskoczeniu panie na tę wiadomość również zareagowały ze spokojem i bardzo profesjonalnie. Pierwsze koty za płoty, czyli jak to było na początkuOd razu ustaliliśmy, że to Tatuś będzie Hanię prowadził rano do przedszkola, a po południu będziemy odbierać ją na zmiany, w zależności od mojego planu i różnych wypadków po drodze. Uprzedzaliśmy Hankę, że następnego dnia pójdzie do dzieci, mówiliśmy, że będzie się bawić, że zje obiadek, będzie leżakowanie - o wszystkim z nią rozmawialiśmy i opowiadaliśmy o tym co ją czeka. Bąbelcia na wieść o tym, że idzie "do dzieci" bardzo się ucieszyła i wszystkim chwaliła. filmik Instagram - św. Patryk w przedszkolu HaniI tak Hanka rozpoczęła swoją nową drogę w edukacji przedszkolnej, w grupie Żabek. Pierwszego dnia mąż był z Hanią przez jakieś 1,5 - 2 godziny. Myślę, że i tak było to za długo, bo Hanka świetnie odnajduje się w nowych sytuacjach, ale Tatuś Córunię musiał troszkę dłużej pod skrzydłem przechować, mieć pewność, że się bidulka nie popłacze, jak on zniknie za drzwiami przedszkola. Nie popłakała się. Podczas tego pierwszego dnia, adaptacyjnego, mój M poinstruował panią nauczycielkę jak zapinać Hani pieluszkę kieszonkę, przekazał ubranko na zmianę i woreczek na mokre pieluszki. Pani Elewinka nigdy nie sprzeciwiała się naszym pieluszkom, była ciekawa jak ten system się sprawdza i czemu akurat na taki się zdecydowaliśmy i na te pytania mąż udzielił jej wyczerpujących, jak mniemam odpowiedzi ;) . Po każdym dniu dostawaliśmy woreczek z 1-2 brudnymi pieluszkami. Stopniowo ilość pieluszek zmniejszyła się do 1. Obecnie Hania już nie nosi pieluszki do przedszkola - woła siusiu i korzysta z toalety, a kieszonkę ma zkładaną tylko na drzemkę.Nie ma lekko, Hanka to królowa przedszkola!Hania od pierwszego dnia pięknie zjadała obiadki, samodzielnie, zasypiała na leżaczku w porze drzemki (!), bawiła się z dziećmi i notorycznie uciekała z sali....Na to uciekanie pani Elewinka szukała różnych sposobów i nic niestety nie mogła poradzić, Hania dalej uciekała, forsując różne blokady i przeszkody montowane w przejściach między salami przez panie wychowawczynie!W końcu stanęło na tym, że to przedszkole dostosuje się do Hani, a nie na odwrót - grupa najmłodsza zmieniła salę i z przejściowej, z trzema wejściami przeniosła się do takiej z jednym wejściem i drzwiami prowadzącymi do leżakowni dla najmłodszych dzieci. Wszyscy byli zadowoleni (tak myślę), bo grupa zyskała nowe pomieszczenie i w ten sposób maluszki "rozbijają" się aż w trzech salach! W jednej bawią się i rysują (jedzą) przy stoliczku, w drugiej są leżaczki i zabawy ruchowe, a w trzeciej śpią najmłodsze.W grupie Hanki jest 9-cioro dzieci. W wieku od 10 miesięcy do 2,5 roku. Około 1,5 miesiąca temu do grupy została zatrudniona jeszcze jedna pani nauczycielka. Koszt miesięczny około 450 - 500zł (ok. 5 zł za 1godz.) z wyżywieniem (śniadanie+obiad+podwieczorek).PS.Te pierwsze dni w przedszkolu były oczywiście dość stresujące, ale okres adaptacji Hani przebiegł błyskawicznie i bez żadnych awantur czy ataków płaczu. Było to dwa miesiące temu i dziś z perspektywy czasu wiem, że był to odpowiedni moment na posłanie Hanki "do dzieci". Ale każdy maluch jest inny, każde dziecko rozwija się w swoim tempie, więc jeśli Wasze pociechy inaczej reagują lub jeśli wydaje Wam się, że jeszcze nie są na taką zmianę gotowe to pewnie macie rację. Zawsze trzeba brać pod uwagę nie tylko nasze potrzeby i konieczność jaką stwarza sytuacja życiowa, zawodowa, ale przede wszystkim dobro dziecka.Jeśli macie jakieś pytania odnośnie tematyki przedszkolnej to śmiało piszcie w komentarzach - pozdrawiamy!

Mama inspiruje

W co się bawić z rocznym dzieckiem – 17 rozwijających zabaw dla roczniaka

Ostatnio często mnie pytacie w co się bawić z rocznym dzieckiem. Pamiętam, że sama miałam 2 lata temu tę zagwozdkę ;) No bo niby tak już czekaliśmy, żeby maluch zaczął chodzić i przekroczył tę magiczną cezurę pierwszych urodzinek, ale nagle okazuje się, że jest tak podekscytowany nowymi umiejętnościami ruchowymi, że totalnie nie chce usiedzieć w miejscu, […] Artykuł W co się bawić z rocznym dzieckiem – 17 rozwijających zabaw dla roczniaka pochodzi z serwisu Mama Inspiruje.

Przestrzeń do zabawy – cz. 13 – Przebrania

NASZE KLUSKI

Przestrzeń do zabawy – cz. 13 – Przebrania

MAMA TRÓJKI

Pozytywka dla małego i większego dziecka

         Każdy rodzic kupił kiedyś dziecku pozytywkę, zazwyczaj miało to miejsce jeszcze przed urodzeniem maluszka. Również tak zrobiłam. Z wielkim brzuchem wybierałam przytulnego towarzysza usypiania. Oczywiście w niedługim czasie zaczął się problem: jak uprać przytulaka nie niszcząc pozytywki? Zdecydowana większość grających maskotek ma po prostu wbudowany mechanizm grający.        

Dzień Dziecka

On Ona i Dzieciaki

Dzień Dziecka

     Dzień Dziecka - dzień, który powinien należeć tylko do dzieci. Jako, że w tym roku 1 czerwca przypadał w poniedziałek przesunęliśmy sobie trochę świętowanie i zaczęliśmy obchodzić to wyjątkowe wydarzenie już w sobotę. Dzięki temu mieliśmy aż trzy dni świetnej zabawy.     W pierwszym dniu ubrałyśmy się wygodnie, żeby można było swobodnie szaleć i wybrałyśmy się na organizowaną na pobliskim placu zabaw imprezę.      Radości było co niemiara, dziewczynki skakały na dmuchańcach, zjeżdżały na zjeżdżalniach i bez końca kręciły się na karuzeli. Kruszynka to takie małe perpetum mobile, nic jej nie zatrzyma, a gdy tylko jakieś dziecko przez nieuwagę, zupełnie niechcący, stanęło jej na drodze zaraz wyrażała dobitnie swoje niezadowolenie.        Wielką atrakcją była też straż pożarna, która pozwalała wejść do wozu strażackiego i włączyć syrenę oraz policja, która pobierała odciski palców, pewnie przygotowywali już sobie bazę na przyszłość :)     Co najważniejsze była też wata cukrowa i lody!!!     Po południu pogoda trochę się popsuła, ale dla moich dzieci zabawa dopiero się rozpoczęła. Czy może być coś lepszego niż skakanie po kałużach?     Po tak aktywnie spędzonym dniu przyszedł czas na rodzinne oglądanie Kubusia Puchatka.     W drugi dniu naszego świętowania zamieniliśmy małą kałużę na duży basen, a właściwie kompleks basenów - udaliśmy się na Słowację do parku wodnego Gina Paradise w Besenovej.      Dziewczynki, a szczególnie Myszka, uwielbiają wodę, mogłyby w ogóle nie wychodzić z basenu, a tu miały do dyspozycji wewnętrzny basen z dużą zjeżdżalnią, basen zewnętrzny i, przede wszystkim, dwa baseny w strefie business plus - jeden ze sztuczną falą, a drugi ze zjeżdżalniami dla dzieci. Myszka cały czas biegała po schodach żeby móc znów zjechać, a wychodziła z wody tylko po to żeby pojeździć na zjeżdżalni przed budynkiem.      Basenów było więcej, ale część była wyłączona z użycia z powodu konserwacji, a w części była za ciepła woda żeby mogły się w niej kompać dzieci.     Tatuś nam się trochę rozchorował więc zostawiliśmy go w domu, żeby się kurował przed wyjazdem na Węgry, ale za to mieliśmy do towarzystwa ciocię Asię, wujka Wojtka, ciocię Edytkę oraz wujka Pawła.      Dzień trzeci upłynął nam naukowo, wybrałyśmy się na Dni Małych Odkrywców, gdzie Myszka oglądała krótkie pokazy naukowe przeznaczone dla dzieci i stworzyła pojawiający się pod wpływem ciepła list.     Później było malowanie twarzy i świetny plac zabaw, a na koniec świętowania lody!!!     Niestety wielu rodziców zamiast spędzić czas z dzieckiem, poświęcić mu swój czas i uwagę, zasypuje je prezentami, które prędzej czy później i tak wylądują w kącie.       Już przed naszym pierwszym wspólnym Dniem Dziecka postanowiliśmy, że nie będziemy dziewczynkom kupować prezentów tylko wspólnie spędzimy ten dzień. Małe dostają także podpisane książki, które, mam nadzieję, będą dla nich wspaniałą pamiątką na przyszłość.    

Dzień dziecka i wyniki konkursu

BARWNE ŻYCIE CALINECZKI

Dzień dziecka i wyniki konkursu

NIEZŁE ZIÓŁKO

Niezwykłe pudło malucha? Co w nim znajdziesz?

Jakiś czas temu pisałam Wam o tajemniczym pudle, które moja córka dostała na dzień dziecka. Chcecie poznać zawartość pudła ? Dzisiaj zdradzę Wam co znaleźliśmy, w tajemniczym pudle malucha. Zacznę od tego,że pudło malucha to artykuły dla kobiet w ciąży, mam lub dzieci w wieku od 0 do 3 lat.   Pudłomalucha – to niezwykłe produkty zamknięte […]

SZKODNIKOWO

Podchody

- Mamo, nudzi mi się. - Mamo, mogę pograć na Xboksie. - Mamo, nie mam co robić, daj mi telefon pogram sobie. Znacie to? My znamy. My, czyli rodzice z okolicznych kamienic uważamy, że mieliśmy super dzieciństwo. Nie było komputerów,... Powiązane wpisy: Komplementy szyte na miarę i pasztet… w piekarniku ;) Życzenia noworoczne Białko w kosmosie…

Jakie hobby ma...?

DZWONECZKOWY RAJ MAMY

Jakie hobby ma...?

Kulodrom - zabawka genialna

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Kulodrom - zabawka genialna

Dziś kolejny post w ramach akcji "Bawię się z Edukatorkiem". W pierwszym pisałam o nauce samodzielności i ćwiczeniu małej motoryki podczas zabawy (KLIK), dziś pokażę wam zabawkę, która nie dość, że potrafi wciągnąć malucha na długi czas, to angażuje pozostałych domowników, a przy tym wszystkim fantastycznie rozwija wiele istotnych umiejętności.To cudo to - kulodrom.Czytaj więcej »

Idziemy do zoo, zoo, zoooo!

KAMPERKI

Idziemy do zoo, zoo, zoooo!

Wow! Kiedy ten weekend minął? Nie wiem. Ale był fajny, ciepły, miły, rodzinny i towarzyski. A przede wszystkim robiliśmy to, co tygryski, te małe oczywiście, lubią najbardziej! Byliśmy w ZOO!W takie dni nie chce mi się włączać komputera, a telefon leży bezwładnie na kanapie. To są najlepsze dni. Nasze wspólne, leniwe. Jesteśmy sami dla siebie. Brakuje tego podczas zabieganych tygodni, kiedy życie w naszej trzy osobowej ekipie zaczyna się koło godziny 18. I zanim się zacznie, to przychodzi wieczór i dzień się kończy. Życie od weekendu do weekendu. Znacie to, prawda?Dlatego tak fajne jest, kiedy możemy wyjechać wszyscy razem i robić COŚ! Tym razem padło na ZOO! Jak w ulubionej piosence Liwii: idziemy do zoo, zoo, zoooo..Zoo niezwykłe, bo połączone z samochodowym safari, frajda nie tylko dla dziecka, ja sama skakałam od okna do okna, bo tam zebra, tam wół, a tam inny rogacz.. Tak skakałam, że mój kręgosłup nie wytrzymał. Starość nie radość, ale przynajmniej nacieszyłam oczy ...Zobaczcie sami, warto wybrać się w takie miejsce, obcować z przyrodą w nieco inny sposób. Radość maluje się na twarzy, to widać, prawda?Miejsce: Zoo/Safari Dvór Kralove - Czechy

MAMA TRÓJKI

Kuchnia dla dziecka DIY

         Patrząc na zadowolone zdjęcia dzieciaków na blogach koleżanek postanowiłam obdarować córki kuchnią. Właściwie to Melę, bo Gaba miał full wyposażoną kuchnię, choć nieco mniejszą. Do kuchni Meli muszę dokupić naklejki i zrobić w niej kilka poprawek, ale efekty już widać.         Nie należę do osób rozrzutnych, przerabiam, chomikuję, wciąż w coś inwestuję (dom skarbonka bez dna).

Moje książeczki. Księga pierwsza

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Moje książeczki. Księga pierwsza

Jak wiecie bardzo lubię publikacje retro. Zarówno te stylizowane na stare, jak i te, które są wznowieniem publikacji sprzed lat. Nic więc dziwnego, że do biblioteczki Olusia trafiła ta właśnie książka, dzięki której odżyją wspomnienia rodziców, których dzieciństwo przypadało na czasy od lat 60. aż do lat 90. Kolejny raz najpiękniejsze książki w niezmienionej szacie graficznej z Moich książeczek sprawią wiele radości dzieciom, czasem rozśmieszą, a czasem wzruszą. Co najważniejsze jest to publikacja będąca swoistym mostem międzypokoleniowym.Moje książeczki. Księga pierwsza to zbiór książek, bajek, które były wydane lata temu. Jednocześnie są to historie ponadczasowe, które nie łączą się z danym ładem społecznym czy ustrojem politycznym. Dzięki temu bez względu na to w jakich czasach, czy też w jakim państwie żyjemy zawsze będą one aktualne, zrozumiałe i ciekawe dla małego czytelnika.Zaletą tej książki jest duży czytelny druk, dzięki czemu będzie ona świetną pozycją dla dzieci, które zaczynają już samodzielnie czytać. Poza tym wysoka jakość wykonania tej pozycji pozwoli jej przetrwać wiele lat i cieszyć nie jedno pokolenie. Pomimo pokaźnych obszarów, dzięki zszywanym stronom nie musimy się obawiać, że szybko będziemy musieli ją ratować i naprawiać. Nie wiem dokładnie z jakiego papieru wykonane są strony, ale mają one piękny zapach starych książek, co dodaje tej książce niebywałego uroku.Jedna z bajek Podróż w nieznane opowiada historię związaną z łódeczką, którą wystrugał mały chłopiec, Janek. Janek i jego koleżanka Ania postanowili wyprawić ich statek w rejs. Załadowali na niego cenny towar w postaci cukierków nadziewanych masą orzechową. Ku ich zdziwieniu wiatr wprawił łódeczkę w ruch i oddaliła się ona od brzegu z wielka szybkością. Dzieci były zasmucone tym faktem i wyruszyły na poszukiwania łódeczki. Tym czasem statek przybił do brzegów zacisznej zatoki, a zapach masy orzechowej zachęcił małą myszkę Kundzię aby na niego wsiadła. Niespodziewanie łódeczka powtórnie znajduje się na jeziorze. Czy mała myszka, która nie umie pływać i boi się wody wyjdzie cało z tej przygody. Czy dzieciom uda się odnaleźć łódeczkę wykonaną przez Janka? Przeczytajcie sami. Miłej lektury!Niech Moje książeczki. Księga pierwsza rozpoczną sentymentalną podróż do krainy dzieciństwa. Może niektórzy przypomną sobie, że kiedyś, dawno temu wiedzieli, dlaczego zniknął Białogrzywek, kogo spotkała podczas podróży myszka Kundzia, dlaczego wesoła Ludwiczka szukała króla z piernika, czemu zdziwiła się Zuzanna, kto pomógł Piotrusiowi odnaleźć mamę i gdzie Jasio-dobosz znalazł dla Królewny złoty koszyczek. Ale ci, którzy będą czytać te teksty po raz pierwszy, na pewno też się nie zawiodą, ponieważ zupełnie się nie zestarzały.Katarzyna PiętkaredaktorWydawnictwo: Nasza KsięgarniaAutorzy: Adam Bahdaj,Helena Bechlerowa,Hanna Januszewska,Ada Kopcińska,Anna ŚwirszczyńskaIlustracje:  Hanna Czajkowska,Janina Krzemińska,Maria Mackiewicz,Mirosław Pokora,Bożena Truchanowska,Krystyna Witkowska,Ignacy WitzRok wydania: 2015Stron: 240Format: 19,5 x 25,4 cmOprawa: twardaSugerowany przedział wiekowy: od 0 do 6 latCena na okładce: 49,90 złCena w aros.pl: 34,93 złCo o książce pisze wydawnictwo?Po sukcesie kolekcji "Poczytaj mi, mamo" postanowiliśmy przypomnieć inną klasyczną i popularną serię "Naszej Księgarni". Czarny kot w czerwonych butach pojawił się na środku tylnej okładki po raz pierwszy prawie sześćdziesiąt lat temu. W jego brzuszek została wpisana prosta, ale jakże chwytliwa i trafna nazwa serii – "Moje książeczki". Przez kolejne lata w tej serii ukazało się kilkadziesiąt wspaniałych pozycji. Postanowiliśmy zebrać w kilku tomach najpiękniejsze z nich i wydać w niezmienionej szacie graficznej.W pierwszym tomie znalazły się następujące książeczki:Adam Bahdaj "Wielki wyścig" z ilustracjami Ignacego WitzaHelena Bechlerowa "Zajączek z rozbitego lusterka" z ilustracjami Hanny CzajkowskiejHanna Januszewska "Złoty koszyczek" z ilustracjami Bożeny TruchanowskiejAdam Bahdaj "Podróż w nieznane" z ilustracjami Marii MackiewiczAnna Świrszczyńska "O wesołej Ludwiczce" z ilustracjami Janiny KrzemińskiejAda Kopcińska "Prawie wszystkie przygody Zuzanny" z ilustracjami Mirosława PokoryHelena Bechlerowa "Koniczyna pana Floriana" z ilustracjami Krystyny Witkowskiej

Oczekując

Ty leniwy i rozrywkowy rodzicu! Masz tu coś dla siebie! Jest też konkurs…

Myślałem, że nam się nie przyda. Po pierwsze mamy już raczej duże dziecko, po drugie posiadamy od narodzin w domu sprzęt nasłuchowy

BARWNE ŻYCIE CALINECZKI

Telewizja i koncert

Pewna fundacja czeska, która pomaga dziecięcym szpitalom onkologicznym będzie obchodzić niedługo 14 rocznice swojej działalności. Z tej okazji powstaje wiele akcji promujących fundację. Do tych akcji została zaproszona Calineczka, jako najmłodsza transplantowana pacjentka w Czechach. Będzie to między innymi koncert, który będzie na żywo w telewizji, program w tv, a także wywiad w gazecie, oraz zdjęcia do kalendarza charytatywnego. Wczoraj z tej okazji przyjechała do nas czeska telewizja nakręcać program o Cali. Nagrywali jak się bawi w domu, potem poszliśmy na plac zabaw, gdzie również nagrano kilka pięknych ujęć. Potem Calineczka powiedziała jak się nazywa, ile ma lat, oraz wyrecytowała krótki wierszyk. :) Następnie przeprowadzono wywiad z nami. Osobno ze mną, osobno z mężem. Co mąż mówił, nie wiem – nie słyszałam… Ale ja zrobiłam z siebie kompletną idiotkę i chyba nawet nie włączę telewizora gdy program będzie emitowany. ;) Pytania miałam podane wcześniej, więc się przygotowałam. Pan od dźwięku założył mi mikrofon, drugi Pan ustawił kamerę, posadzili mnie na krześle w pokoju i się zaczęło…  Początek nawet jakoś szedł – aż sama się dziwiłam, że tak łatwo. Odpowiadałam na zadane pytania dość ogólnikowo i pobieżnie… Pani dziennikarce chyba to nie przypadło do gustu, bo zaczęła pytać bardziej szczegółowo… Naciskała i naciskała, aż w końcu zadała mi trzy pytania podczas których kompletnie się rozkleiłam, jak jakaś idiotka, poryczałam się, smaki mi nawet poleciały i nie mogłam się dłuższą chwilę uspokoić. Nagrało się wszystko, będą mieli wzruszający program, więc pewnie i oglądalność wzrośnie. A mi głupio strasznie jest. :) Oprócz moich ogólników, które opowiadałam, Pani zapytała mnie jaki był najtrudniejszy moment całego naszego pobytu w szpitalu, jaka była moja pierwsza myśl, gdy lekarz powiedział nam, że Calineczka jest w tak ciężkim stanie, że najprawdopodobniej nie przeżyje najbliższej doby, oraz jakie myśli przebiegały mi przez głowę gdy dowiedziałam się o diagnozie. Te pytania mnie rozkleiły kompletnie. Wydawało mi się, że już potrafię o tym mówić normalnie, bez emocji, bo w końcu minęły 3 lata… Jak się okazało jednak nie potrafię. Ciekawe, czy kiedyś w ogóle będę potrafiła…   Na koniec opowiedziałam trochę o blogu, o tym, co daje mi pisanie i dlaczego w ogóle zaczęłam pisać. Dokładnej emisji programu jeszcze nie znam. Dam znać jak poznam konkrety.

Pomelo i kolory

DZIEWCZYNKA Z GUZIKIEM

Pomelo i kolory

Naśladowanie

NASZE KLUSKI

Naśladowanie

Liczę do trzech

Zoo

  Z okazji urodzin Lili i Tytusa wybraliśmy się do ZOO. Pogoda była cudowna co zachęciło wiele rodzin do spaceru wśród zwierząt. Kolejka do kas była kilkumetrowa a o zaparkowaniu samochodu można było pomarzyć. Mimo wszystko widok tylu rodzin bardzo mnie ucieszył oznacza to bowiem, że nie ma ich w centrach handlowych ;). Dla mnie ta wycieczka to był ogromny wyczyn ponieważ od dwóch dni walczyłam z anginą i wysoką gorączką. Na całe szczęście antybiotyki szybko postawiły mnie do pionu i choćbym miała łóżko zabrać ze sobą i tak bym poszła. Zapraszam Was na kilka zdjęć : Lila i Tytus w wygodnym wózku podziwiali zwierzątka, które nie zmieściły się w kadrze Helusia na huśtawce Spotkanie z gąską Uśmiech pod słońce nie jest łatwy Miało być ładne pamiątkowe zdjęcie a wyszło jak zwykle :) Jubilaci  

Shuffle - kolejna porcja gier

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Shuffle - kolejna porcja gier

O świetnej serii karcianek Shuffle pisałam już jakiś czas temu na blogu - KLIK.Gry sprawdzają się u nas znakomicie, dlatego bardzo mnie cieszy, że nakładem wydawnictwa Cartamundi ukazały się właśnie 4 nowe tytuły.Oferta jest naprawdę szeroka i praktycznie każdy może znaleźć w niej coś dla siebie.Są tu gry zarówno dla 4-latków jak i dla dzieci w wieku szkolnym. W jedną z gier - Monopoly Deal grywam nawet często z mężem :)Gry mieszczą się w poręcznych plastikowych pudełkach, dlatego bez problemu możemy je zabrać na każdy wakacyjny wyjazd. Do wszystkich gier serii Shuffle można pobrać bezpłatne aplikacje na tablet/smartfon, które pomogą urozmaicić naszą rozgrywkę. Do jednych gier wnoszą one więcej (np. Auta), do innych mniej, ale są na pewno ciekawym i atrakcyjnym dodatkiem.Oto przegląd nowych tytułów gier Shuffle.Czytaj więcej »

LEFTI

Dzieci marzą o zabawkach, nie próbujcie mi wmówić, że jest inaczej

1 czerwiec, jeden z najpiękniejszych i najbardziej kolorowych dni w roku – Dzień Dziecka. Sieć zasypana informacjami, że dzieci potrzebują rodziców, że nie warto inwestować w kolejną zabawkę i zamiast tego spędzić ten dzień razem z dzieckiem. Czytam to wszystko i coraz intensywniej się zastanawiam, czy to możliwe, że dzieci . . .Czytaj więcej

…bo jestem mamą

Pamiętacie Pippi?

okładka audiobooka Jakiś czas temu miła pani z księgarni Audioteka zaproponowała: a może coś dla Pani dzieci? Może Pippi Pończoszanka? Ha, jasne. Od razu w mojej głowie wyświetliły się obrazy, które pamiętam do dziś ze wspaniałego serialu, który oglądałam jako dziecko. Mała dziewczynka w śmiesznej sukience, rajtuzach z wielkimi łatami, jedynkami, jak łopaty, piegowata, uśmiechnięta. Jej znakiem rozpoznawczym tak naprawdę były dwa sztywne, rude warkocze i uśmiech. Cudowne wspomnienie. Jaka aktorką musiała być ta mała, skoro pamiętam ją przez te wszystkie lata. I głos cudownej Ewy Złotowskiej, która dubbingowała Pippi. Ach, nie wiem czy gdzieś jeszcze można znaleźć ten serial do obejrzenia? Chciałabym go pokazać moim dziewczynom, a i sama z przyjemnością zobaczyłabym go jeszcze raz. Ciekawe, jak bym go dzisiaj odebrała? Tymczasem jednak posłuchałyśmy sobie audiobooka od Audioteki w mistrzowskiej po prostu interpretacji Edyty Jungowskiej. Co tu dużo mówić. Jaka Pippi jest każdy wie. Że nie można jej nie kochać też każdy wie. Jej szalone pomysły, radość, optymizm, dobre serce i szczerość to jest to, co każde dziecko powinno poznać. To wspaniały przykład dla naszych współczesnych dzieci, które mają takie problemy z odnalezieniem się w grupie, z pogodzeniem różnić na to, jak prosto pogodzić ze sobą odmienności i jak one mogę obok siebie funkcjonować bez szkody dla nikogo. Fabuły streszczać nie będę, bo byłby to grzech wobec tych, którzy z jakiegoś powodu nie znają historii Pippi Pończoszanki. Napiszę tylko, że pani Edyta jest naprawdę znakomita. Audiobooka słucha się z ogromną przyjemnością. Dzieci słuchały z zapartym tchem i oczami okrągłymi ze zdziwienia. Ja sama nie mogłam się oderwać od słuchania. Bo Pippi w wykonaniu Edyty Jungowskiej to mistrzostwo świata. Nie sposób jej nie polubić. Polecam każdemu, kto szuka alternatywy dla bajek telewizyjnych, albo z jakiegoś powodu nie ma akurat czasu, żeby samemu dziecku poczytać. Chociaż, i tu bardzo panią Edytę przepraszam, mam małą satysfakcję. I piszę o niej nie po to, żeby się pochwalić:-), ale na dowód tego, jak ważne jest czytanie dziecku. I na dowód tego, że nie potrzeba być mistrzem, żeby dzieci chciały słuchać. Otóż, w pierwszym momencie, kiedy włączyłam audiobooka, moje dziewczyny zgodnym chórem zawołały: nie, mamo ty czytaj, ty lepiej czytasz. Po 5 minutach już zmieniły zdanie, ale radochę miałam. Czytajmy więc dzieciom, a czasami dla odmiany posłuchajmy sobie wspólnie audiobooka.

MAMA NA TROPIE

Sowa, nasz spacerowy przyjaciel!

Jak rozpoznać dziecko blogerki?  Bardzo prosto, cieszy się widząc kuriera przed bramką, skaczę do góry kiedy mama idzie odebrać dzierżone przez niego opakowanie. Kiedy wreszcie karton trafia w jego rączki, jest rozpakowywany w tempie światła i radości nie ma końca,..  Ale czy wiecie, że blogerka też tak się cieszy, tak "jara" podarunkami i pakunkami. Kocham otwierać paczki i paczuszki, cieszyć

Nowy blog, nowy adres i...konkurs!

BARWNE ŻYCIE CALINECZKI

Nowy blog, nowy adres i...konkurs!