MATKA NIE IDEALNA

Kiedy rodzic ma lenia. Czyli rzecz o zdrowym odżywianiu.

Pamiętacie wpis o zmuszaniu dzieci do jedzenia (klik)? Na szczęście Hanisława nie należy do gatunku mieląco- kręcących nosem i nigdy nie mieliśmy większych problemów z posiłkami. Zdecydowanie nie wdała się we mnie, kiedy to za dzieciaka miałam kosę z wszystkim oprócz żółtego sera. Pochłania wszystko, od owoców przez warzywa i mięso, po ziarna. Od początku […] Artykuł Kiedy rodzic ma lenia. Czyli rzecz o zdrowym odżywianiu. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

Makóweczki

Mogę być kim zechcę!

Kim obecnie chce być Twoje dziecko? Dziś, w tym dniu, tygodniu, miesiącu… Strażakiem, treserem dinozaurów czy baletnicą? Co poznało, odkryło, czego się nauczyło? Pewnie, tak jak ja, mogłybyście opowiadać bez końca… Piękna w byciu 4-6-latkiem jest ta wiara, że można zostać absolutnie i totalnie kimkolwiek się zechce. Ba, można być kilkoma osobami na raz. Dzieci nie widzą przeciwskazań aby w przyszłości być księżniczką, policjantką i lekarzem. Dla nich to wybór doskonały! Ich chłonne i czyste umysły nie rozkłądają na czynniki pierwsze obciążeń i obowiązków, które niosą ze sobą pewne profesje czy zawody. Kiedy mówią: „chcę być piłkarzem!” to oświadczają nam, że chcą grać w piłkę. Być może na dużym boisku, w świetle fleszy jednak wciąż chodzi o kopanie piłki. Co jednak jeśli dziecko ma tyle pasji, które tak szybko się zmieniają, że zaczynamy się w tym gubić? Do głowy przychodzi nam mentorska wizja „wybierz jedną rzecz, a potem się tego trzymaj”. Dziecko ma bezustanną chęć do odkrywania i eksplorowania świata. Jego zachwyt nad motylkiem, drzewem, grą, nową lalką, oraz wspinaczką wysokogórską może być porównywalny. Wszystko jest warte odkrycia, poznania, doświadczenia. Dlatego może się tak zdarzyć, że nasza pociecha ma ochotę chodzić na lekcje pianina, potem przerwać je na rzecz piłki nożnej, żeby następnie do nieprzytomności zakochać się w judo, czy budowaniu robotów. Często pasjonuje się wieloma rzczami na raz. I… to jest ok. Być może ty jako rodzic chciałbyś, żeby ta pasja zaprocentowała w przyszłości jakąś realną umiejętnością lub stała się płatnym zawodem. Jeśli jednak uważasz, że kilkulatek, świadomie podjął decyzję o tym, że chce zostać weterynarzem, możesz być w błędzie. Oznacza to raczej, że lubi zwierzęta. Głównie te ładne, które można pogłaskać. Naszym obowiązkiem jest umożliwienie mu poznawania i eksplorowania różnych dziedzin życia. Być może któraś z nich stanie się pasją na życie. Jest też taka szansa, że tak nie będzie. Jednak nic się nie ‚marnuje’. Dziecko zafascynowane różnymi dziedzinami sportu – będzie zdrowsze, sprawniejsze ruchowo! Maluch układający roboty i grajacy na pianinie staje się inteligentniejszy, ćwiczy umiejętność skupiania się i pracy w grupie. Pamiętajmy o tym pozwalając dzieciom podążać za ich naturalną ciekawością świata. Pewnie popełnią setki błędów i dwieście razy zmienią zdanie. Będą klaskać w dłonie i ocierać łzy z twarzy. Kiedyś jednak spojrzą nam w twarz i podziękują za wsparcie i pozwolenie na wolność. „Kto nigdy nie popełnił błędu, ten nigdy nie robił nic nowego.” – Albert Einstein KONKURS!!! Dla pasjonatów piłki nożnej mam niezwykły konkurs – Eskorta MasterCard. Jeden z tych, w których żałuję, że nie mogę wziąć udziału. Dwa bilety na Finałowy mecz Ligi Mistrzów w Mediolanie (przelot, zakwaterowanie, opieka oraz bilety na finałowy mecz dla dziecka i opiekuna) oraz udział dziecka w eskortowaniu piłkarzy na boisko!!! Przyznacie, że jest o co walczyć. Zasady są jasne i proste: 1. Musisz być lub stać się posiadaczem karty MasterCard lub Maestro 2. Posiadać dziecko w wieku lat 7 do 10 (mających wzrost od 105 cm do 135 cm) 3. Stworzyć krótkie video dziecka cieszącego się ze strzelonego gola 4. Umieścić filmik konkursowy w social media (na FP MASTERCARD (klik) lub na instagramie czy też twitterze z hashtagiem #MasterCardPolska) 4. Konkurs trwa do 20.05.2016 więc DO DZIEŁA! :)

O rety! Przyroda

BABYLANDIA

O rety! Przyroda

Niezbyt często piszemy tutaj o książkach. Choć tak naprawdę mamy ich tyle, że spokojnie mogłybyśmy nie pisać już o niczym innym. Ale z drugiej strony nie chcemy być aż takie monotematyczne. Od recenzji książek jak już pewnie wiecie mamy innego bloga. Tutaj staramy się pokazywać Wam prawdziwe perełeczki. Takie pozycje książkowe, które nam szczególnie wpadły w oko.Zatem dziś - super lektura dla młodszych i starszych. My ją uwielbiamy!Czytaj więcej »

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Czasem myślę, że wszystkiego mam za mało

Jechałam wczoraj na spotkanie ze znajomymi z Rzeszowa. Autobus, jak zwykle, przyjechał kilka minut po czasie, a potem standardowo utknął w korku. Stałam ściśnięta między nadętym warszawiakiem a wyperfumowaną tandetną wodą panienką z tipsem. Moja irytacja wzmagała się z minuty na minutę. Bałam się, że na spotkanie dotrę rozżalona i wściekła do tego stopnia, że zamiast wypić kawę, wyleję ją bariście na łeb. Bliska łez na całą niesprawiedliwość tego świata, pół godziny później byłam już w centrum. Irytująco przepełnionym, nasiąkniętym do granic możliwości smrodem masowo palonych papierosów. Dziesięć spokojnych wdechów i – znów – czerwone światło na przejściu zaświeciło mi się bezpośrednio przed nosem. Na codziennych spacerach w oczy uderza mnie wciąż niewynajęty lokal, w którym już wyobrażam sobie moją kawiarnię. Widzę wystrój, pyszną kawę parzoną na kilka sposobów, świeże ciasta i drożdżówki, spotkania blogerów i zwykłych mam z osiedla, tłukących się teraz przez pół miasta, by znaleźć cichy kąt do rozmów. A potem zaglądam do portfela i widzę, że nie ma nawet sensu dzwonić z pytaniem o cenę za miesiąc. Świnia od dłuższego czasu głodnym wzrokiem patrzy w moją stronę, tęskniąc za tłustymi latami. Ze zrozumiem poklepuję ją po kiedyś pokaźnym brzuszku, spoglądając ze smutkiem na zarośniętą pajęczyną dziurę do wrzucania monet. Kładę się spać na irytująco niewygodnej rozkładanej sofie. Brakuje mi głupiego stołu, by spokojnie zjeść śniadanie czy usiąść do pracy. A ta… Przeglądam oferty i łapię się za głowę, bo zepsuty rynek pozwala pracodawcom oczekiwać oryginalnych tekstów za 2 złote sztuka. Świat ostatecznie oszalał. Jesteśmy krótkowzroczni Na takie dni, jak wczorajszy, mam przygotowane wspomnienie, które dzielnie w sobie pielęgnuję od czasów klasy maturalnej. Jeździłam wtedy na kurs aktorski do Poznania, pokonując nocą 13-godzinną trasę z Rzeszowa. W starych, śmierdzących i przepełnionych ludźmi składach PKP, które mimo wszystko miały jakieś dusze i czar. Zdezelowane okna, zapełnione przedziały, w pośpiechu wypalone w kiblach papierosy i spanie na pryczy bagażowej, żeby w ogóle można było się zmieścić w tym tłumie. Nadszedł weekend, w którym na zajęciach przywoływaliśmy wspomnienia. Czasy dzieciństwa zostawialiśmy w tyle i wracaliśmy do poranka, kilka godzin wstecz. Przypominaliśmy sobie kawę, pitą przecież w bardzo dużych ilościach po niewygodach podróży. Piękne płytki, którymi wyłożony był przedpokój. Szczegóły, których… nie pamiętaliśmy. Przyszli aktorzy, którzy nie umieją zapamiętać, co mają w zasięgu wzroku. Wzięłam sobie ten eksperyment do serca. Nie umiałam powiedzieć, jakiej marki była wypita przy śniadaniu kawa; nie wiedziałam, ile razy zakręcają schody na wyjątkowo obskurnej klatce. Nie umiałam powiedzieć, które drzwi prowadziły do garderoby ani ile trzeba przejść, by znaleźć się w kuchni. Nie umiałam przywołać z pamięci wyjątkowych obrazów, do których przyjeżdżałam weekend w weekend od dłuższego już czasu! W tym wszystkim nie byłam odosobniona. Każdy z nas rozkładał bezradnie ręce, idąc od pomieszczenia do pomieszczenia, prowadzony słowami wykładowcy. Gdyby nie ta lekcja, pewnie nigdy nie nauczyłabym się patrzeć naprawdę. Czasem myślę, że mam za mało… Bo pieniądze się kończą, zanim na dobre zacznie się miesiąc. Bo nie mogę zaszaleć w kawiarni czy pubie, skrupulatnie odliczając od wypłaty kasę na rachunki. Bo nie mam zleceń, choć bardzo się staram. Nie myślę o wygodach, a o podstawowej potrzebie wyspania się na wygodnym dla nas materacu. Ale potem… jak obuchem w łeb dostaję od rzeczywistości. Bo może nie stać mnie dzisiaj na tę moją wymarzoną kawiarnię. Może jeszcze nikt nie wie, że gdzieś tam na dnie blogosfery pełza sobie Karolina, której pisanie weszło w krew, że nawet myśli wystukują się na klawiaturze komputera. I, w końcu, bo może ktoś robi mi przykrość, opowiadając przy mnie w autobusie, jak to nie trawi przyjezdnych z mniejszych miast i wolałby zamienić ich na murzyna czy Azjatę, który przynajmniej coś wniesie. Mam lepsze i gorsze dni. Te, kiedy czuję wiatr w żaglach i płynę, bez żadnych zmartwień – kiedy udaje mi się dosłownie wszystko. Sinusoida jednak wkrótce opada i znów ryję nogami o dno, grzęznę w miejscu i nie mogę się ruszyć. Ale nie mogę myśleć, że mam mało. Pieniądz rzecz nabyta – jak nie pisaniem, to siłą rąk zarobię na chleb i potrzebne rzeczy. Wiem, że nigdy nie zabraknie mi na to, czego będzie potrzebować Henio i na rzeczy, bez których nie mogę się obejść. Znam się i wiem, że nie jest mi obca ani straszna ciężka praca, okupiona łzami, ale i – ostatecznie – satysfakcją. Są wartości i emocje, których nie kupię za żadne pieniądze i wiem, że je mam zawsze blisko. Mężowaty, który w te dni masuje mi brzuch, kiedy tylko poproszę. Który z taką czułością kąpię naszego synka, kiedy ja po całym dniu kołysania go w bólu mam zwyczajnie dość. Który rozumie wszystko i naprawdę wiele potrafi wybaczyć, przeczekać, naprawić. Henio, który – może ciut za wcześnie – rozpycha się między nami w swojej piżamce, z gołymi stopami. Ten, który z uśmiechem na buzi gryzie mnie w policzek, kiedy opadają mi powieki. Na co mi pieniądze, kiedy mam tak dużo? Wpisy o podobnej tematyce:Miłość to nie pluszowy miś, tra la laA co, kiedy dopada Cię bezsilność?Z jakim przystajesz…Artykuł Czasem myślę, że wszystkiego mam za mało pochodzi z serwisu Młoda Mama w Dolinie Hipsterów.

KURA KU RAdości

Już?

“A teraz wykonawca ze Szwecji! Rocznik 1998” To oni już chodzą??? Pozdrowienia dla wszystkich w podeszłym kurzym wieku Kura

Make One Wish

nauczę Cię rozmawiać

Nie zdawałam sobie sprawy, że problem z komunikacją wśród dzieci i młodzieży jest tak powszechny i tak duży. Powiecie: jaki problem?? Moje nastoletnie dziecko ma 500 znajomych na FB, 300 followersów na Instagramie, co chwilę Tweetuje, Snapuje i Bóg jeden… Czytaj dalej →

OPTYMISTYCZNIE

Dzień z życia mamy. Bez lukru.

Tak już czasem musi być. Dla równowagi. Dzień zaczęty od kawy. Kawa musi być, już nawet nie liczysz ile razy w ciągu doby, kto by miał na to czas. Żeby nie dodawać zbyt wiele dramatyzmu – nie napiszę w jak bardzo złym humorze i jak wcześnie wstało dziecko. Ze wszystkim jesteś sama, bo przecież mąż idzie do pracy! Musi się wyspać, wykąpać, wystroić, wypachnić, ach i włosy wystylizować, bo jak się biedny pokaże ludziom. Siedzisz w domu, więc możesz chyba jak co dzień odgrzać do cholery tą kaszę i podać swemu dziecku pod nos, które jeść śniadania nie chce, jednak głos rozsądku mówi Ci, że śniadanie to podstawowy posiłek dnia Post Dzień z życia mamy. Bez lukru. pojawił się poraz pierwszy w Optymistycznie.

BAKUSIOWO

Z kobietą jest jak z winem… im starsza tym lepsza.

Znasz to powiedzenie? Jest jeszcze jego druga część...

Kuchenne rewolucje, czyli rozterki matki urządzającej rodzinne wnętrze.

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Kuchenne rewolucje, czyli rozterki matki urządzającej rodzinne wnętrze.

Mama na pełny etat

Kreatwyne zwierzęta

Nasza niedzielna wizyta we wrocławskim ZOO była bardzo udana. Po powrocie do domu emocje związane z wycieczką nie opadały. Postanowiłam więc wykorzystać entuzjazm Hani i Oliwiera. Przygotowałam kartki i razem z Hanią powycinałam paski. Co było dalej to już zależało od dzieci. Rzuciłam tylko hasło "zwierzęta z ZOO". Byłam pod wrażeniem jak dzieciaki naklejały paseczki. Było to mega kreatywne

Blogerki po mazursku - Spotkanie blogujących mam nad Węgorapą.

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Blogerki po mazursku - Spotkanie blogujących mam nad Węgorapą.

Mamy Sprawy

zabawki na podwórko

Kiedy pogoda nam tylko na to pozwala, większość dnia spędzamy … Czytaj WięcejArtykuł zabawki na podwórko pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

Tablice edukacyjne EDUART.

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Tablice edukacyjne EDUART.

…bo jestem mamą

Coś ładnego, bardzo ładnego

No, co Wam powiem:-) Ciągle nie mogę wyjść z zachwytu i ciągle nie mogę się nadziwić. To dla mnie jakiś fenomen. Wy sobie też obejrzyjcie i posłuchajcie, a co.

DWA PLUS CZTERY

Dosięgnąć Gwiazd…

http://www.dwapluscztery.pl/wp-content/uploads/2016/05/mastercarduefa2.mp4   Zabawa z dziećmi – cudowne chwile spędzone razem. Niezapomniane momenty, których nikt nam nie zabierze. Robimy setki, tysiące zdjęć. Strzelamy całe serie. Co się dzieje potem? Przenosimy zdjęcia z nośnika na nośnik, żeby ich nie utracić. Robimy ich tyle, że na przeglądanie nie mamy już czasu. Tymczasem wystarczy kilkadziesiąt sekund, minuta, żeby oddać urok setek zdjęć. W te kilkadziesiąt sekund może powstać coś, do czego będziemy wracali. Coś, co wywoła uśmiech na naszej twarzy, a za kilka lat cudowne wspomnienie chwili. Minutowy film zamyka w sobie cudowne momenty naszego życia. Ruchome obrazy oddają tą chwilę w całości. Namacalne, tak bardzo bliskie, niezapomniane. Czego chcieć więcej? Niczego. Czy taki film może być czymś więcej niż pamiątką? Może… Wyobraź sobie – siedzisz w domu, spokojnie na kanapie. Oglądasz finał UEFA. Nawet jeśli nie jesteś fanem – oglądasz. Finały zawsze się ogląda…Nawet jeśli jesteś kobietą “antypiłkarską”, to i tak oglądasz, bo Twój mężczyzna ogląda. I nie jest istotne czy to partner, czy syn…oglądasz… A teraz wyobraź sobie, że ten sam finał oglądasz w Mediolanie. Widzisz wszystko na żywo. Czujesz zapach trawy, widzisz każdy szczegół boiska… Mało? To teraz wyobraź sobie, że drużyny właśnie wchodzą na murawę. Każdego zawodnika prowadzi za rękę małe dziecko – nic nadzwyczajnego? A co byś powiedział, gdyby na tą murawę, idąc za rękę z jednym z finalistów UEFA weszło Twoje dziecko? Miliony ludzi przed telewizorami. Dziesiątki tysięcy na stadionie, a tam na murawie, Twoje maleństwo, prowadzące swojego idola za rękę? Piękne? Oczywiście że tak. Nierealne? Oczywiście że realne. Kto nam w tym pomoże? MasterCard. Właśnie ruszył konkurs, a w nim do wygrania dwa bilety na finał Ligi Mistrzów w Mediolanie oraz eskorta piłkarzy podczas meczu finałowego. Co trzeba zrobić? Nagraj film, na którym Twoje dziecko cieszy się ze strzelonego gola i opublikuj go na FB MasterCards lub wrzuć na Twitter albo Instagram z hashtagiem #MasterCardPolska. Autora najciekawszego wideo MasterCard zabierze do Mediolanu. Wygrana to przelot, zakwaterowanie, opieka oraz bilety na finałowy mecz dla dziecka i opiekuna. Ale to nie wszystko! Niespodzianką dla Twojej pociechy, będzie również możliwość eskorty jednego z zawodników na murawę. Zatem… kamera w dłoń! Pamiętaj, że zgodnie z wymaganiami UEFA dziecko musi mieć wzrost od 105 do 135 cm i wiek od 7 do 10 lat, a opiekun musi mówić po angielsku. Konkurs trwa od 12.05.2016 do 20.05.2016 r. Uczestnik musi posiadać kartę MasterCard. Powodzenia!      

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Dlaczego nie lubimy Jasona Hunta?

Jakiś czas temu napisałam TEN post. Na wstępie można wyczuć wyraźną niechęć do Jasona, czyli Tomka. Gościa, który zawładnął blogosferą, ma setki tysięcy wyświetleń pod jednym postem i którego… książek nie czytałam. Wiem, że niejeden raczkujący bloger go nie lubi – słyszałam niejedną krytyczną uwagę pod jego adresem i sama się nieco z niego podśmiewałam. Choć z pozostałych akapitów nie zmieniłabym ani słowa, to muszę się do czegoś przyznać. To nie sam Tomek sieje ferment. To jego czytelnicy chyba nie do końca rozumieją, o co mu chodzi. Tak to już jest, że kiedy ktoś osiąga sukces w dziedzinie, w której my też próbujemy się wybić, coś nas od środka zżera. Czasem to motywujące, czasem napędza nas do działania i ostatecznie ma bardzo pozytywny efekt. A czasem prowadzi do ocen, jakie i ja wypowiedziałam w emocjach. W jednej chwili na blogach osób, które były zachwycone Tomkiem, pojawiły się teksty krzywdzące, stronnicze, bez sensu. Takie, których na blogach nie lubię i uważam, że nie powinny na nich istnieć, bo do niczego nie prowadzą. I zamiast zamknąć te strony, napisać tekst bez tego wstępu, siadłam do pisania jeszcze pełna negatywnych emocji. Dzisiaj jestem już po lekturze ostatniej książki Jasona Hunta i chciałam się do czegoś przyznać. Tomek skradł moją sympatię. Dlaczego nie lubimy Jasona Hunta? Zakładasz plantację. Siejesz, pielisz, dbasz o nią. Mimo wszystkich starań i czasu włożonego w Twoją rolę, to sąsiadowi na polu rośnie piękne, bujne zboże. Twoje jest dobre, ale nie zauważa Cię żaden kupiec i zostajesz z niczym. I tak to leci – miesiąc, rok czy dwa… Można się poirytować, prawda? A to dopiero początek… Patrzysz na jego sukces i postanawiasz robić dokładnie to samo, co on. W końcu jego zboże ktoś chce zamieniać na chleb, który on potem zjada na śniadanie. Pakujesz w swoje pole dokładnie ten sam nawóz, robisz identyczną reklamę, szukasz kupca w tych samych miejscach. A tu dalej klapa! Jesteś marną kopią, której nikt nie zauważa. Nie robisz nic innowacyjnego, powtarzasz schemat, który już raz się sprzedał. Właśnie tak wygląda sytuacja na linii początkujący bloger – Tomek Tomczyk. Ci pierwsi chcieliby mieć wszystko od razu i myślą, że jeśli pójdą po jego śladach, osiągną wszystko w takim samym tempie i w równie sporym rozmiarze. A to tak nie działa. I – co ciekawsze – Tomek Tomczyk sam o tym mówi. Nie lubimy sukcesów, kiedy nie są nasze Jeszcze raz przeglądasz wszystko to, co zrobił Twój sąsiad. Spróbowałeś dokładnie tego samego i nie wyszło, więc już jesteś pewny, że on musi coś kombinować. Ma plecy, dał w łapę, miał utartą przez krewnych drogę… Na pewno coś jest nie tak, bo przecież nie mógł dojść do sukcesu ciężką pracą. Najgorzej jest, kiedy w tym momencie Ty zaczynasz kombinować naprawdę… A nie łatwiej byłoby powiedzieć „Stary, gratuluję!” i zająć się własnym polem? Pomyśleć, sprawdzić, poszukać innych rozwiązań, znaleźć pomysł. Własny, autorski. Przestać śledzić jego każdy krok z zazdrością, a spoglądać na niego z podziwem i wyciągnąć wnioski. Może on po prostu ciężko na to zapracował? Tobie polecam dokładnie to samo. Nieważne, czy jesteś blogerem, poetą, korposzczurem czy panią domu. W każdej dziedzinie osiąga się sukces w ten sam sposób – skupiając się na swojej pracy. Kombinowanie czasem przynosi zysk, ale rzadko niesie ze sobą satysfakcję. Zawsze jesteś krok do tyłu w stosunku do Twojego pierwowzoru i stajesz się permanentnie niezadowolony. Czy warto, sam sobie odpowiedz. Przeczytałam jego książkę i… I nic. Jak widać, nie osiągnęłam spektakularnego sukcesu. Agencje nie walą do mnie drzwiami i oknami, a blog nie zmienił ani wyglądu, ani stylu. Co więc tak urzekło mnie w tej książce, że postanowiłam publicznie przyznać się do błędu; że nie wystarczyła mi krótka wiadomość prywatna do samego zainteresowanego? Jako ludzie mamy tendencję do kopania pod sobą dołków. Zamiast podawać innym rękę, podstawiamy im nogę. A Tomek, którego spora część „niższej” blogosfery ma za nadętego dupka (i to jedno z łagodniejszych określeń, jakie słyszałam, naprawdę!), podaje nam na tacy swoją wiedzę. Tym razem, w najnowszej książce, na temat social mediów. Warto to docenić, bo książek w naszym języku i w dodatku pisanych językiem zrozumiałym jest niewiele. Mamy okazję czerpać wiedzę od kogoś, kto coś zmienił w swoim życiu; podjął wyzwanie i stawił mu czoła z godnością. Nie jest może Stevem Jobsem, ale osiągnął to, o czym wielu blogerów marzy. Lubię takich ludzi – tych, którzy nie marudzą, a działają. Nieważne, w jakiej dziedzinie życia. Nie lubię ścianek i słitaśnych fotek, nie lubię lansu i szpanu (choć w małych dawkach są niegroźne). Lubię pracę i normalność – a nich kryje się między innymi dzielenie wiedzą. To, co inni zrozumieją z jego książek, to ich sprawa. Mam jednak wrażenie, że sam Tomek nie robi z nimi nic złego. To od nas zależy, jak pójdzie sprzedaż naszego zboża. Wpisy o podobnej tematyce:Śmierć blogeraSzanuj blogera swegoJak pisać bloga?Artykuł Dlaczego nie lubimy Jasona Hunta? pochodzi z serwisu Młoda Mama w Dolinie Hipsterów.

Upominki czyli Spotkajmy się w Rzeszowie vol. 3

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Upominki czyli Spotkajmy się w Rzeszowie vol. 3

KURA KU RAdości

Myśli

Jestem w kuchni (no naprawdę, co za przypadek;)) Gibię się na jednej nodze na krześle. Hałasuję w szafce w poszukiwaniu nożyka do miksera. Wchodzi A. – Mamoooo, a czy ty masz jakieś myśli? – pyta, przyglądając mi się podejrzanie. Zastygam zaskoczona. Patrzę w okno. I po co człowiekowi tyle tych rzeczy, i żeby już przestało tak ciągle padać, i co bym teraz robiła, gdybym nie miała dzieci, i czy mieszkać tu czy tam, dlaczego wszystko jest pakowane w tyle tego plastiku, i czy kiedyś będę miała talię, i… – Mamooo? – przypomina o swoim istnieniu A. – Tak? – mówię. – To ja poproszę te z orzeszkami – mówi A.odchodząc podskakującym krokiem. … … A Wy macie czasami jakieś ? Pozdrawiam Kura kura-kura.pl PS “Myśli” – wymowa słowa müsli wg. A.

WIKILISTKA

3 x łóżeczko dla niemowlaka | MEGA KONKURS!

wikilistka.pl Łóżeczko dla niemowlaka, a raczej sposób na jego urządzenie to coś, co spędza sen z powiek prawie każdej przyszłej mamie, a i dla tych zaawansowanych w bojach często bywa zagwozdką np. podczas zmiany wystroju wnętrza. Sama jeszcze 4 lata temu totalnie nie znałam fajnych marek i wydawało mi się, że w sklepach nie ma nic prócz beznadziejnych mdłych pościelowych wzorów z jeszcze gorszymi postaciami bliżej niedookreślonych zwierzątek. Hitem była dwukolorowa kratka, serduszka lub kropki, więc pamiętam, że pierwsze dwie pościele dla Wiki dałam uszyć na zamówienie…a później zaczęłam blogować ; ) Blogowanie na wysokim poziomie (a taki staram się utrzymywać) to w głównej mierze „bycie na bieżąco” i ogarnianie nowości wartych uwagi marek i sklepów, chociaż tych bliskich naszej „dziedzinie tematycznej”. Jak wiecie, uwielbiam też rzeczy piękne, a wnętrza i ich urządzanie aż nadto wpisują się w tę dziedzinę uwielbienia, dlatego, gdy dostałam od sklepu Bobomio.pl wzięcia udziału w akcji #urządzamyłóżeczkodlamaluszka pomyślałam, że to świetna opcja, żeby połączyć obie wspomniane wyżej „umiejętności” – pokażę Wam dziś najfajniejsze piękne rzeczy i zapoznam z tym, czego być może jeszcze nie znacie, ALE TO NIE WSZYSTKO, bo na końcu dzisiejszego wpisu mam dla Was MEGA KONKURS! Jak urządzić łóżeczko dla niemowlaka?  Zanim pokażę Wam moje propozycje, podzielę się jeszcze kilkoma „tips&tricks” nie skupiaj się tylko na pościeli, eksperymentuj. Koce, zestawy przedszkolaka – to też sprawdzi się świetnie. prześcieradło też jest ważne – jest świetnym tłem do zdjęć maluszka, o czym wielu zapomina, więc warto kupić takie, które ma fajne wzory. Do tego koniecznie – na gumkę! wybierając rozmiar – zarówno łóżeczka, jak i później pościeli czy kocyków – bierz pod uwagę fakt, że dzieci bardzo szybko rosną. Owszem, warto mieć dwa-trzy kocyki niemowlaka, bo wygodniej je włożyć do wózka czy fotelika, ale już roczniakowi zdecydowanie warto fundować koce w możliwie największych rozmiarach. Moje 3 propozycje urządzenia łóżeczka dla niemowlaka Klasycznie i w pastelach Mamy prześcieradło, ochraniacz do łóżeczka i pościel z wypełnieniem oraz mega praktyczny organizer na pieluszki, chusteczki, butelkę czy smoczek tej samej marki (La Millou) i w ten sam wzór (Dreamcatcher). Do tego dwa niewielkie tkane kocyki przydatne w każdej sytuacji i dopełniające aranżację – Colorstories : morela i mięta.  Kolorowa wersja UNISEX Jako prześcieradła użyłam dużego, żółtego tkanego kocyka Jollein z kolekcji Funky Chunky, który zawinęłam pod materac. Rolę pościeli pełni zestaw Kid Kit od La Millou – to jest jedna z moich ulubionych wersji, bo ten zestaw z narzutką przedszkolaka jest bardziej praktyczny niż pościel, bo jako kocyk posłuży dużo dłużej, a sprawdza się też np. jako mata do zabawy dla malucha na podłodze. Całości dopełniają pozostałe dwa kocyki Jollein z kolekcji Funky Chunky – mięta i malina. Dziewczęco – myśląc przyszłościowo Zdążyłam już się przekonać, jak szybko dzieci rosną i jak gryzące swoje łapki bobo zamienia się w pannice zakładającą baletową tutu do śniadania. Dlatego wiem, że wybierając przynajmniej część akcesoriów do łóżeczka dla niemowlaka warto przemyśleć, jak będą one nam służyły przy przedszkolaku. Moja trzecia propozycja może nie jest stricte łóżeczkiem dla niemowlaka (choć w sumie, wystarczyłoby dokupić płaską poduszkę), ale obrazuje Wam jak później zaaranżować łóżeczko już dla starszego dziecka. Jako kołdrę wykorzystałam narzutę przedszkolaka dreamcatcher white od La Millou, pod spodem prześcieradło tej samej marki. W roli narzuty i okrycia na chłodne jesienne wieczory – duże koce od Colorstories : szary i różowy. W wersji dla maluszka piękny szary kocyk od Poofi, a całości dopełniają śliczne poduchy-gwiazdki Colorstories. Najbardziej w całej akcji spodobała mi się totalna dowolność – zarówno w kwestii samego wpisu, jak i w kwestii pomysłu na zaangażowanie Czytelniczek. Wiecie, że ja lubię, kiedy macie z moich wpisów także namacalnie coś dla siebie, dlatego dziś mam dla Was COŚ EKSTRA. Razem z Bobomio.pl mamy do rozdania :  1x zestaw z narzutą przedszkolaka lub pościel La Millou 1x koc lub śpiworek Jollein 1x kocyk lub podusia od Colostories Nagrodzimy 3 osoby. ZADANIE : Wejdź na bobomio.pl i skompletuj swoją wymarzoną stylizację łóżeczka dla malucha (max 5 elementów), następnie w komentarzu pod tym wpisem na blogu wklej linki do wybranych przez siebie produktów i napisz mi dlaczego akurat taką, a nie inną stylizację wybrałaś. Później już tylko mocno trzymaj kciuki! Ja zawsze robię wszystko, by mieć coś fajnego dla Was, wędzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz ten wpis dalej! Bawimy się do 20.05.2016r. , wyniki ogłoszę do 25.05.2016 w tym wpisie. *sponsorem nagród jest sklep Bobomio.pl i nagrody będzie można wybrać z asortymentu dostępnego w sklepie. wikilistka.plPost 3 x łóżeczko dla niemowlaka | MEGA KONKURS!

Moja godzina dla siebie!

BLOND MAMA

Moja godzina dla siebie!

Czy w Parku Labiryntów można się zgubić?

MAMA W DOMU

Czy w Parku Labiryntów można się zgubić?

Lubicie łamigłówki i zadania logiczne? A wyobraźcie sobie, że trafiacie do prawdziwego labiryntu! Takiego, w którym nie tylko szukacie wyjścia, ale po drodze rozwiązujecie zagadki i poszukujecie ukrytych skrzynek. Na pomysł stworzenia takiego miejsca trafili właściciele jednej z działek w Rąblowie. Poza Parkiem Labiryntów, otworzyli Park Miniatur. A my pewnego majowego popołudnia postanowiliśmy sprawdzić jak […]

Lady Gugu

10 domowych treningów na spalanie tłuszczu

Macie wolną chwilę? Może warto przeznaczyć ją na odrobinę ruchu. Przygotowałam dla was 10 moich ulubionych domowych treningów cardio. Wskakujcie w sportowe buty i ćwiczcie, bo do lata zostało niewiele czasu.  Nie zapominajcie, że tkankę tłuszczową zaczniecie spalać po 30 minutach aktywności fizycznej, więc tym razem kilka minut podskoków to za mało. Trening 15 minut 400 kalorii w 40 minut 300 kalorii w 30 minut Turbospalanie / 45 minut Post 10 domowych treningów na spalanie tłuszczu pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

Nauka dodawania i odejmowania dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Nauka dodawania i odejmowania dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.

tak finezyjnie, powiewnie i ulotnie

DWARAZYW

tak finezyjnie, powiewnie i ulotnie

BAKUSIOWO

W tych sytuacjach oszukuję moje dziecko… i nie mam wyrzutów sumienia!

No ciekawe czy mi się oberwie od Was za ten wpis ;)

Pomysł na mądre gospodarowanie żywnością.. w Kuchni Spotkań Ikea

Makóweczki

Pomysł na mądre gospodarowanie żywnością.. w Kuchni Spotkań Ikea

W ubiegły wtorek po raz drugi miałam przyjemność prowadzić warsztaty Zrównoważonej Kuchni Ikea w Kuchni Spotkań Ikea w Warszawie. Na tapecie było mądre gospodarowanie jedzeniem. Rozmawiałyśmy sobie o tym jak zrobić dania tak, żeby było to najbardziej ekonomiczne dla naszego portfela ale także dla środowiska poprzez zużycie możliwie najmniejszej ilości energii. Dziewczyny opowiadały o swoich patentach na dania jednogarnkowe, zapiekanki ‚z resztek’, ale także o mądrych zakupach przygotowywanych pod konkretne dania. Tak aby nic się nie marnowało. Na spotkaniu jak zwykle było gwarno i radośnie. Trochę jest w tym prawdy, że gdzie kucharek sześć.. co chwilę coś psułyśmy, zapominałyśmy doprawić, ale nikt nie miał do nikogo pretensji, bo było to nasze dzieło. Okazuje się, że jednak żadna z nas nie ma doświadczenia w gotowaniu dla 15-20 osób. Ale starałyśmy się najlepiej jak umiałyśmy. Podgrzewała nas ciepła i przyjacielska atmosfera, bo mam to szczęście, że dziewczyny, czytelniczki mam złote (bardzo Wam dziękuję za cudowną atmosferę spotkania)! Było tak: Oprócz sałatki (widocznej powyżej) postawiłyśmy na ‚czary z kaszy’. W planie były kotlety jaglano- mięsne z warzywami oraz jaglane brownie. Bo która z nas nie zna tej sytuacji, kiedy zamiast porcji kaszy nagotowała gar jak dla wojska. Każdemu się darzyło. Nam również i postanowiłyśmy  się spiąć i zagospodarować jak najpyszniej. Rozgrzałyśmy dwa piekarniki i na 2 piętrach poustawiałyśmy nasze dzieła. Z resztek jaglanki powstał nieplanowany, dodatkowy, nieplanowany deser (którego autorką była Ania- Okiemmamy.pl)  w postaci musu jaglanego, czekoladowego z orzechami. Coś wspaniałego! Jeśli macie ochotę przeżyć to razem z nami, zapraszam Was na następne spotkanie już 17 maja! A będzie to… pizza day! Zgłoszenia możecie wysyłać na mail blog@makoweczki.pl Do zobaczenia!

Dzień lemura – uwielbiam lato!

KAMPERKI

Dzień lemura – uwielbiam lato!

Doceniona Mama! Konkurs!

DOOKOŁA NAS

Doceniona Mama! Konkurs!

MAMA TRÓJKI

JAK NAWIĄZAĆ WIĘŹ Z NASTOLATKĄ?

              Marzyłam o córce, długie dziewięć lat na nią czekałam. Lalki, sukieneczki, spineczki i inne słodkie dodatki były moimi ulubionymi zakupami. Zanim się zorientowałam, okazało się, że zamiast mojego towarzystwa woli koleżanki lub komputer. Zabawy z mamą w wielu lat prawie dziesięciu, są po prostu niefajne. Nasze relacje zaczęły się rozluźniać. Ratowałam je grami terenowymi, które

Etap

KURA KU RAdości

Etap

Dziś doszłam do pewnego etapu w życiu. Etapu buntu. Etapu wewnętrznego rozdarcia. Ważkiej decyzji życiowej. … … Przestałam prasować majtki i ręczniki. … … Pozdrawiam Kura