SZCZYPIORKI

Blog Conference Poznań po raz pierwszy

Jakiś czas temu, na blogu jednej z uczestniczek tegorocznej edycji Blog Conference Poznań przeczytałam, że nie napisać relacji to jak dostać prezent i nie podziękować za niego. Nie brałam takiej możliwości pod uwagę, jednak ze zdwojoną motywacją zabieram się za spisywanie wspomnień z pierwszego weekendu czerwca. Okazuje się, że mimo kilkuletniego stażu małżeńskiego i dwójki dzieci na stanie, wciąż jest wiele rzeczy, które można robić po raz pierwszy i cieszyć Czytaj dalej... Post Blog Conference Poznań po raz pierwszy pojawił się poraz pierwszy w szczypiorki.pl.

BAKUSIOWO

Intymne tematy (facetom wstęp wzbroniony!)

Dzisiejszy temat jest podwójnie intymny. Mężczyznom wstęp wzbroniony! Noooo chyba, że tatusiom dziewczynek, ale może pozostawmy tą tematykę w naszym kobiecym gronie. Wiesz kiedy pojawiły się pierwsze w Polsce płyny do higieny intymnej? W 1994 roku. Świadomość Polek w temacie higieny intymnej jest niesamowicie młoda. Nie ma się co dziwić. To raczej nie jest temat,…

KINDERKI

Fit ciasto czekoladowe z kaszą jaglaną

Fit ciasto czekoladowe z kaszą jaglaną Zdrowe ciasto czekoladowe. Czy to jest możliwe? Zawsze mi wpajano, że  tam gdzie jest czekolada, jest milion kalorii. Mi samej zaś, ciasto czekoladowe kojarzyło się z ciężką maślaną masą i słodyczą nie do przełknięcia... Continue Reading → Post Fit ciasto czekoladowe z kaszą jaglaną pojawił się poraz pierwszy w kinderki.eu by Magdalena Kołodziej.

MAMA TRÓJKI

NAJGORSZY WYCIOR, CZYLI ULUBIONA ZABAWKA

                     Wiadomo, że większość dzieci ma swoje ulubione zabawki. Maskotką, czy przytulanką może być miś, lala, stara pieluszka, kocyk, smoczek, albo kamyk. Dziecko ma dar bezgranicznego kochania znalezionego właśnie patyka, czy robaczka. Przywiązuje się do najmniej prawdopodobnych rzeczy. Mała Gaba, w przedszkolu, upatrzyła sobie mocno wysłużonego bobaska.  Mała szmacianka z gumowa

MAMOWO

Basen z dzieckiem – co musisz zabrać ze sobą?

Osobom bezdzietnym wyjście na basen może wydać się banałem. Ot, wystarczy nogi ogolić (albo i nie) i mieć ręcznik i strój tudzież gacie do pływania. Może jeszcze klapki, coby grzyba potem nie tępić. Czasem wymagają posiadania czepka. I tyle. Jednak, kiedy stajesz się rodzicem, stajesz się też rasowym dromaderem, który musi zmieścić wszystko w wózkową […]

MATKA NIE IDEALNA

Szpital to nie zoo.

Poród. Długo wyczekiwane zwieńczenie dziewięciu miesięcy ciąży. Jesteś wykończona i obolała. A w zasadzie masz ochotę przemalować pyskiem szpitalne kafle. Ja po swoim porodzie czułam się jak wciągnięta, przeżuta i wypluta przez maszynkę do mięsa. Bardziej zmęczona byłam tylko po próbie przebiegnięcia trzech kilometrów. Ja i bieganie totalnie się nie lubimy i nie kumamy. Przy […] Artykuł Szpital to nie zoo. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

Kalejdos Junior - gra dla młodych bystrzaków.

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Kalejdos Junior - gra dla młodych bystrzaków.

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Nie oddam dziecka pod opiekę niani

Po moim facebookowym wallu, zwłaszcza wśród mam, krąży filmik prezentujący agresywną wobec maleństwa starszą panią, jego nianię. Nie zamierzam krytykować ani oceniać postępowania tej kobiety. Podejrzewam, że i ją wychowywaną zimną, mocną ręką i nikt nie mówił jej codziennie, jak bardzo ją kocha. Ważniejsze dla mnie jest to, że kończy się mój urlop rodzicielski i stoję przed decyzją, co dalej. Upewniam się każdego dnia, że nie chcę oddawać go pod opiekę przypadkowej niani, dlatego poślemy Henia do żłobka. Nie będę kłócić się z teorią, że dziecko powinno być przy bliskich, najlepiej przy mamie, do 3 roku życia. Powiem więcej – zgadzam się z nią. Jednak trochę irytuje mnie ona jako argument przeciwko nie samemu żłobkowi, a rodzicom posyłającym tam swoje dzieci. Nie wiem, czy Henio dobrze zniesie adaptację i jak długo to potrwa. Wiem, że będzie miał masę kryzysów, w czasie których będzie tęsknił za mamą. Ale przede wszystkim wiem, że po tych zaledwie kilku godzinach – bowiem planujemy tylko pół etatu – przyjdzie do niego kochająca i równie stęskniona mama. Uśmiechnięta i niezgorzkniała. Z całym popołudniem dla niego. A to tylko jeden z plusów żłobka. Wykwalifikowana kadra Nie wierzę, że rodzice nie przyglądają się wcześniej nianiom, które zatrudniają. Że nie przeprowadzają szczegółowych rozmów kwalifikacyjnych. To byłby tragiczny przypadek nieodpowiedzialności z ich strony. Jednak, jak widać, nie wszystko da się zobaczyć, a niektórych schematów utartych w zniszczonych umysłach zwyczajnie nie da się wyplenić. Są ludzie, którzy wciąż nie zauważyli, że dziecko też jest człowiekiem i nie widzą w swoim myśleniu nic złego. Nie pochwalą się nim, bo uznają je za normalne. Przykre, ale prawdziwe; przerażające, ale wciąż powszechne. W żłobkach i przedszkolach nie pracują przypadkowe osoby. To wykształceni w tym kierunku ludzie. Zespół pedagogów ocenianych według rygorystycznych wytycznych. Na ręce patrzą im liczne kontrole, a postępowanie przebiega według ustalonych norm. Dodatkowo w prawie każdej placówce jest psycholog i logopeda, co tylko upewnia mnie w tym, że moje dziecko znajdzie się pod właściwą opieką. Wiem, że wśród najlepiej wypadających w testach psychologicznych ludzi kryje się zawsze przynajmniej jeden świr. Nie zmienia to faktu, że znalezienie go wśród wychowawców w żłobku będzie o krok łatwiejsze niż złapanie niani na gorącym uczynku bez łamania jej praw. Atrakcje Motheratorka, po blisko roku uczęszczania jej synka do żłobka, słusznie zauważa, że „W dzisiejszych czasach żłobek nie jest przechowalnią, w której malcy snują się od ściany do ściany z napompowanymi pieluchami i gilem pod nosem”. Próbuję to powtarzać wszystkim moim bliskim, którzy snują czarne wizje, kiedy mówię o swojej decyzji. Na szczęście, syn mojej siostry przetarł szlaki i trochę odmienił myślenie mojej rodziny. Okazało się bowiem, że w większości najnowszych placówek jest monitoring, dzięki któremu – w razie jakichkolwiek podejrzanych zachowań dziecka po powrocie do domu – rodzic może sprawdzić, co się działo w ciągu dnia. Niektóre zapewniają nawet coś na kształt „big brothera”, choć ta opcja mnie akurat już niekoniecznie przekonuje. Najważniejszy jest jednak fakt, że żłobek w dzisiejszych czasach to bardzo atrakcyjne miejsce dla dzieci. Zabawne, że pracując zdalnie, decyduję się na posłanie dziecka do żłobka, prawda? A czy ja mu zapewnię codzienne atrakcje w postaci grania w gry zespołowe, teatrzyków dostosowanych do jego wieku, tańca, nauki języka angielskiego? Pewnie, że niektóre z tych rzeczy byłabym w stanie mu dać. Przy czym musiałabym pracę odłożyć w kąt lub nie tylko zaległości, ale także bieżące zadania wykonywać nocą. Byłabym więc wiecznie niedospaną i poirytowaną przez zmęczenie mamą, której brak już siły i kreatywności na te przyjemności. 1:0 dla żłobka! Rówieśnicy Dla mnie to jest argument pierwszej klasy i najwyższej wagi. Henio nie ma styczności z rówieśnikami. Nie mam żadnej znajomej z dzieckiem w jego wieku. Generalnie, wbrew pozorom mam mało koleżanek, które są mamami w ogóle, a jeśli już – ich dzieci są znacznie starsze lub jeszcze w drodze. Uważam, że żaden plac zabaw ani żadna piaskownica nie zastąpią tego, co może otrzymać Mały w żłobku. To idealne miejsce do rozwoju psychospołecznego i nabycia umiejętności radzenia sobie w grupie. Dzieci uczą się od siebie zarówno rzeczy podstawowych, takich jak raczkowanie czy chodzenie, jak i współdziałania czy „dbania o swoje interesy” – a te są niezbędne do prawidłowego rozwoju i radzenia sobie w społeczeństwie. To nie jest tak, że wszystkie te argumenty sobie wymyśliłam lub wyczytałam w Internecie. Ostatnio miałam kilka okazji do rozmowy z mamami, które wróciły na etat i nie mając wyjścia, posłały dziecko do żłobka. Żadna z nich tego nie żałowała. Ich dzieci zyskały wiele umiejętności i żadne nie płacze każdego dnia przed wyjściem z domu czy wejściem na salę. Ba! Bardzo lubią chodzić do żłobka! Mają swoich kolegów i koleżanki, lubią żłobkowe ciocie, świetnie bawią się na zajęciach dodatkowych, a popołudniu wracają do kochających je mam. Henio jest moim ukochanym, jedynym synkiem. Niezależnie od tego, czy opiekowałaby się nim babcia lub niania, czy posłałabym go do żłobka, to jedno się nie zmieni. Nie będę kochać go mniej ani inaczej. Zależy mi na jego szczęściu i jeśli zobaczę, że w żłobku dzieje mu się krzywda lub zwyczajnie nie lubi tam chodzić, po prostu go z niego zabiorę – nie biorę przecież z nikim ślubu ani nikt nie trzyma mnie na celowniku. A jak było u Ciebie? Kto opiekował się Twoim dzieckiem, kiedy wróciłaś do pracy? A może zostałaś ze swoim maluchem w domu, korzystając z urlopu wychowawczego? Chętnie poznam Twoją historię! Wpisy o podobnej tematyce:Praca zdalna idealna dla matki… czy aby na pewno?Urlop macierzyński kiedyś się skończy…Czy Twoje dziecko widzi?Artykuł Nie oddam dziecka pod opiekę niani pochodzi z serwisu Młoda Mama w Dolinie Hipsterów.

Ach, śpij kochanie czyli sposoby na spokojny sen dziecka...

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Ach, śpij kochanie czyli sposoby na spokojny sen dziecka...

Wyciskarka czy sokowirówka ? Porównanie dwóch sprzętów.

Makóweczki

Wyciskarka czy sokowirówka ? Porównanie dwóch sprzętów.

Odwieczne pytanie rodzica – jak sprawić, żeby dziecko zjadło owoce i warzywa ze zdjęcia poniżej nie grymasząc, nie analizując przesadnie składu, struktury, zapachu i na końcu (często nowego) smaku? Tak, wiem, pisałam Wam już kiedyś… A dokładniej w poście „Jak przemycić dziecku owoce i warzywa?„ „Czy znacie sposób, żeby Wasze dzieci, szczególnie niejadki, wprowadziły do swojego organizmu pakiet widoczny powyżej? Ja znam. Ale zacznijmy od początku. Pamiętacie notkę o „Maksiu niejadku”? Napisałam wam wtedy: „Maks 3 lata nie jadł mięsa. Nie jadł kotlecików, nie jadł pieczonego, smażonego, wędliny. Nic. Jedyną namiastką mięsa były parówki. Więc czytałam ich składy, badałam, analizowałam.. Gdzie mięsa najwięcej i z szynki, a nie MOM. Maks nie jadł też jajek, ale lubił omlety, naleśniki i placki. Nie jadł warzyw. Tylko paprykę. Więc dostawał ją codziennie do śniadania, aż któregoś dnia odkryliśmy, że Maks lubi świeżo wyciskane soki. Więc robiliśmy je mu codziennie, przez rok, przemycając w nich marchew i pomidora. Dla każdej rzeczy której mój syn nie jadł wyszukiwałam zastępstwo i starałam się je podać tak, żeby młody uznał to za jadalne.” (…) Temat powrócił żywo w weekend jako, że testowaliśmy sokowirówkę Philips (HR1871/70). Co zabawne mój syn wie, ze nie je 70% obecnych w soku warzyw i owoców (w życiu nie tknąłby surowej marchewki, ogórka, pomidora, ananasa, śliwek czy mango), jednak kocha je… pić! Wrzuca dzielnie całe warzywa, kawałki owoców i wypija ze smakiem. Na posiadaniu niejadka w domu korzysta cała rodzina, jako, że my i Lenka także chętnie raczymy się świeżym, odżywczym nektarem.” W tej materii zmieniło się u nas wiele. Możemy być pociechą dla wszystkich mam niejadków lub wybiórczojadków, jako, że Maks zaczął jeść praktycznie wszystkie owoce (w tym sezonowe!). Jeśli chodzi o warzywa to wciąż króluje papryka ;). Nieodmiennie jednak uwielbia soki, dlatego na ten wpis i test czekał ponad tydzień, codziennie błagając, żebyśmy nową wyciskarkę już rozpakowali. Maks sam wybrał owoce i warzywa z których sok zrobił sobie, dziadkom, Lence i nam, rodzicom. Zabrał się dziarsko do pracy, a pierwszy test wyglądał tak: Wrażenia? Niby to samo, a jednak inaczej. Sok z wyciskarki jest znacznie gęstszy niż z sokowirówki. Można do niej włożyć więcej rodzajów owoców (na przykład banany). Trzeba je jednak dobrze pokroić, bo wejście do podajnika warzyw/owoców jest znacznie mniejsze. Wyciskarka jest też wolniejsza i trzeba do wyciskania użyć większej siły (Maks do wieczora pokazywał nam swoje mięśnie). Jest za to mała i poręczna i na luzie może stać na codziennym blacie kuchennym (czego nie można powiedzieć o sokowirówce). To z grubsza. Teraz szczegóły porównania Wyciskarki Wolnoobrotoej Philips Avance HR1897/30 raz Sokowirówki Philips Avance Collection HR1871/70 Wyciskarka Wolnoobrotowa Philips Avanceo HR1897/30. Cena na rynku: ok 1300 zł Technologia MicroMasticating – wyciska do 90% zawartości owoców* Technologia QuickClean / Czyszczenie zajmuje tylko 1 minutę – innowacyjna technologia bez sitka, więc nie potrzebujesz dodatkowych narzędzi do czyszczenia,  wystarczy, że spłuczesz wszystkie elementy pod wodą Kompaktowy rozmiar / szerokość urządzenia tylko 11 cm – małe gabaryty,  które zmieszczą się w każdej kuchni  Łatwe przechowywanie – wszystkie elementy wyciskarki możesz spakować  do pojemnika na miąższ, tak więc nie „zagracasz” kuchni ☺ Dwa filtry w zestawie – możemy mieć bardziej klarowny, oraz bardziej gęsty sok (lub nawet mus, w zależności od wyciskanego owocu), w zależności na co mamy ochotę Funkcja wstępnego czyszczenia – pozwoli na jeszcze szybsze czyszczenie wyciskarki,  po zakończonej pracy do włączonego urządzenia wlewamy wodę (do otworu na owoce), dzięki czemu możemy wypłukać resztki soku do szklanki i przemyć całe  urządzenie Wyciska sok z owoców miękkich i twardych warzyw oraz warzyw liściastych– możesz zrobić  sok dosłownie ze wszystkiego, włącznie z musem z banana ☺ Wyciskasz sok prosto do szklanki – czyli dokładnie tam, gdzie powinien on być bez  zbędnych naczyń i przelewania Dioda LED – informują czy na pewno dobrze złożyłaś wyciskarkę, tak by zachować maksimum bezpieczeństwa  Blokada kapania – wystarczy jeden przycisk, a sok nie będzie niepotrzebnie wyciekał Antypoślizgowe nakładki – tak by pracująca wyciskarka nie przesuwała się po blacie Sokowirówka Avance Collection HR1871/70. Cena na rynku: 750 zł Technologia QuickClean z polerowanym sitkiem – urządzenie można łatwo wyczyścić dzięki wysokopolerowanemu sitku QuickClean i funkcji wstępnego czyszczenia. Funkcja wstępnego czyszczenia pozwala wypłukać włókna – Wlewanie wody do urządzenia  za pomocą popychacza powoduje powstawanie swego rodzaju fontanny płuczącej jego  wnętrze, usuwającej wszelkie pozostałości z pokrywy i ułatwiającej umycie sitka. Wyciskanie soku z wszelkiego rodzaju twardych warzyw, miękkich owoców oraz warzyw liściastych Wysoka moc – 1000 W, możliwa regulacja prędkości Bardzo duży otwór na produkty pozwala wrzucać je w całości Zebranie całego miąższu w jednym miejscu umożliwia jego łatwe usuwanie Wszystkie elementy można myć w zmywarce Antypoślizgowe nakładki*Dane na podstawie testów producenta przeprowadzonych na 1000 g winogron, jabłek, czarnej porzeczki, truskawek, pomidorów, arbuzów, pomarańczy i granatów. Ok, tu pewnie wszystko jest jasne. Jednak zapewne nie tylko specyfikacją kierujecie się wybierając narzędzie do wyciskania owoców. W sieci i obiegowej opinii pojawiło się wiele prawd i mitów na temat sokowirówek vrs wyciskarek. Jedne ponoć sprawiają, że sok zachowuje więcej witamin, drugie je niszczą. Jedne kosztują majątek, inne są atrakcyjniejsze cenowo. To co do niedawna uważaliśmy za najlepszą opcję podawania świeżego soku zostaje zdyskredytowane i ośmieszone. A jak jest naprawdę? Prawdy i mity na temat sokowirówki i wyciskarki: Rozłóżmy sprawę na czynniki pierwsze. 1. Konsystencja Wyciskarka Sok jest zazwyczaj GĘSTSZY niż w sokowirówce. Można uzyskać go z: Twardych warzyw i owoców (przy twardych składnikach będzie bardziej klarowny, efekt podobny bardzo do sokowirówki) Miękkich owoców (tutaj znacznie bardziej gęsty; często nawet mus, który się raczej je, niż pije)  Zieleniny (warzywa liściaste) – efekt bardziej gęsty Banany – mus (w sokowirówce nic nie wyjdzie) Orzechy na wiórki (uprzednio namoczone przez kilka godzin w wodzie migdały wrzuca się do wyciskarki i uzyskujemy zmielony składnik na mleko roślinne – wiórki lecą do pojemnika na miąższ, więc musi on być uprzednio oczyszczony) Sokowirówka Zawsze sok KLAROWNY. Można uzyskać go z: Twardych warzyw i owoców Miękkich owoców (tutaj będzie ciut gęstszy niż z twardych warzyw, ale na pewno klarowniejszy niż z wyciskarki, nie ma efektu musu) Zieleniny (warzywa liściaste) 2. Czas przygotowywania soku: Sokowirówki szybkoobrotowe, wyposażone często w silnik o mocy powyżej 700W, to szybki i wydajny sposób na wyciśnięcie dużych ilości soku za jednym podejściem. Pozwalają szybko wytworzyć duże ilości klarownego, orzeźwiającego soku dla całej rodziny.  Ponadto sokowirówki Philips posiadają duży otwór wlotowy na owoce i warzywa, dzięki czemu nie trzeba ich kroić, co jeszcze bardziej przyspiesza proces przygotowania soku.   Sokowirówki polecane są więc osobom, którym zależy na szybkim efekcie, i które preferują klarowną konsystencję soku (często dzieje się tak w przypadku dzieci). Wyciskarki posiadają wąski otwór wlotowy na warzywa  owoce (konieczne jest krojenie ich na małe części), potem kolejno wyciskać pojedyncze kawałki, więc cały proces przygotowania soku trwa dłużej niż w sokowirówce. Polecane są osobom, którym zależy na większej ilości błonnika – ważne przy odchudzaniu, które lubią gęstą konsystencję soku i wyciskają raczej dla 1 – 2 osób. Wyciśnięcie soku dla 4-5 osobowej rodziny zajmuje więcej czasu niż przy sokowirówce szybkoobrotowej. 3. Witaminy Panuje przesąd, że sok przygotowany w wyciskarkach zawiera więcej witamin. Tymczasem Philips we współpracy z Universität für Bodenkultur Wien (BOKU) (Uniwersytetem Przyrodniczym w Wiedniu (BOKU)) przeprowadził badania nad wartością odżywczą soków przygotowanych przy użyciu sokowirówek szybkoobrotowych i wyciskarek i okazuje się, że przeciętna zawartość witamin w sokach przygotowanych przy pomocy obu typów urządzeń jest zbliżona. Mogą jednak występować wahania w zależności od użytych składników, zastosowanych urządzeń i wybranej jednej z dwóch technologii. I tak np. w soku przygotowanym z pomarańczy, kiwi, pomidora, szpinaku i granatu więcej witaminy C znalazło się w soku z wyciskarki, ale już w soku z samego kiwi więcej witaminy K było w soku z sokowirówki.  Witamina A w soku z pomidora, marchewki i szpinaku w większej ilości została pozyskana z sokowirówki, natomiast witamina E w soku z pomidora – z wyciskarki. 4. Błonnik W porównaniu z sokami przygotowanymi w sokowirówkach szybkoobrotowych, te zrobione przy użyciu wyciskarek są bogatsze w błonnik. To dlatego soki z wyciskarki są na ogół gęstsze i bardziej sycące, podczas gdy te z sokowirówki są zwykle klarowne i orzeźwiające. 5. Przeciwutleniacze Przeciętna zawartość przeciwutleniaczy w sokach przygotowanych przy pomocy różnych typów urządzeń jest zbliżona. 6. Zawartość cukru Z punktu widzenia zawartości cukru przygotowywanie soku przy użyciu sokowirówki szybkoobrotowej i wyciskarki wygląda podobnie, a więc przeciętna zawartość cukru w sokach zrobionych przy pomocy obu typów urządzeń również jest zbliżona.   A jak wygląda porównanie soków z obydwu urządzeń? Przekonajmy się :) Test 1. Każde dziecko miało wycisną po 400g szpinaku. Jak widać podajnik na warzywa/owoce w sokowirówce jest znacznie większy, a sok wyciska się szybko, więc Lenka miała zadanie ułatwione… … i znacznie szybciej je wykonała :) Soku uzyskała mniej. Test 2. – kilogram marchewki Tym razem dzieci się zamieniły. Maks chciał być szybszy i w przypadku marchewki jego praca zajęła 1/4 czasu co Lenki. Jeśli chodzi zaś o ilość to znowu wygrał Maks. Sokowirówka z tej samej ilości marchwi wycisnęła więcej soku w znacznie szybszym czasie. Konsystencja jest porównywalna, klarowna w obydwu sokach. Test 3 –  600g. pomidorów Tu moi mali pomocnicy nie mieli już ochoty współpracować, więc test wykonałam z mężem. Jak to w życiu bywa, ja skończyłam za nim on zaczął ;) Soku wyszło nam tyle samo choć to co otrzymaliśmy w obydwu szklankach nie było nawet do siebie podobne. Po lewej stronie sok był mniej gęsty, nadający się do picia, acz rozwarstwiający się. Po prawej zaś otrzymaliśmy gęsty mus, czy też sos o gładkiej konsystencji. Bardziej nadający się do zupy niż do wypicia (chyba, że z pomocą łyżeczki). Na pewno jednak nasyciłabym się nim na dłużej.    Podsumowanie Przyznam wam szczerze, że choć (jak widać powyżej) dokładnie przetestowałam sprzęty i wciąż stoją one we dwoje na naszym blacie, to ciężko byłoby mi wybrać jeden, najlepszy dla naszej rodziny. Wyciskarka jest mała, i poręczna i śmiało można na stałe wkomponować ją w wystrój kuchni i korzystać z niej codziennie. Jest jednak wolniejsza, a  owoce do niej trzeba kroić na małe kawałki. Częścią z soków ciężko się napić, ponieważ będą miały gęstszą konsystencję, jednak w przypadku marchwi, pomarańczy jabłka czy podobnych różnica będzie nie wielka. Sokowirówka jest większa, ale jest ultraszybka. Wrzucamy do niej całe owoce i w kilka minut cieszymy się lekkim, orzeźwiającym sokiem. Obydwa sprzęty szybko i sprawnie się czyści. Jeśli zawartość witamin i większości innych substancji jest zbliżona, w przypadku naszej zabieganej rodziny chyba lepiej mimo wszystko sprawdzi się sokowirówka. Tak myślę obecnie.. spytajcie mnie za rok ;) Po więcej informacji (np. film z testem wyciskanych buraków i innych soków) zapraszam Was na stronę philips.pl.

Francuskie ciasteczka z owocami

KAMPERKI

Francuskie ciasteczka z owocami

O co boi się matka?

BLOND MAMA

O co boi się matka?

Make One Wish

multizadaniowość – czyli o tym jak się przeliczyłam

Wczorajsza noc – masakra. Wstawałam do Ani około północy, pierwszej, drugiej i trzeciej. W końcu o czwartej wzięłam ją do piersi w naszym łóżku i próbowałam jakoś spać. Ale obudziła się Maja. Mąż po nią poszedł i przyniósł do nas.… Czytaj dalej →

pozerki

DWARAZYW

pozerki

Jakie są zalety życia w Warszawie?

Młoda Mama w Dolinie Hipsterów

Jakie są zalety życia w Warszawie?

Mamy Sprawy

Gdzie z dzieckiem? Wrocław – Ha!mak

Dawno już nie było wpisu o miejscu, które możemy odwiedzić … Czytaj WięcejArtykuł Gdzie z dzieckiem? Wrocław – Ha!mak pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

OPTYMISTYCZNIE

Złe dobrego początki…

O tym jak zrodziła się matczyna miłość. Historia z pewnością nie taka jak te z filmów romantycznych, o nie! Daleeeko nam było do takiej. Bliżej raczej do dramatu dokumentalnego… Z wątkami science fiction. Jednak mimo wszystko zakończona happy endem. Równo trzy lata temu.  Podświadomość kobiety mówiła mi, że to ciąża, ale cały czas starałam się jednak w to nie wierzyć. Przecież to nie mogła być prawda. Znaliśmy się zresztą krótko, nasz związek to też nie była jakaś tam wielka miłość od pierwszego wejrzenia. Byliśmy młodzi, mieliśmy swoje plany, a w nich nie było miejsca na dziecko! Sesja już prawie za nami, zbliżały się wakacje, przeprowadzka, mieliśmy zacząć nowe życie w nowym Post Złe dobrego początki… pojawił się poraz pierwszy w Optymistycznie.

MAMA TRÓJKI

DOWCIPY O TEŚCIOWEJ.

                 Dwadzieścia lat temu miałam teściową. Taką z najgorszych dowcipów. Wyjątkowa zgaga.  Podsłuchiwała, narzucała swoje zdanie, skłócała. Niereformowalny egzemplarz. Jeśli ktoś znał tysiąc sposobów na utrudnienie życia. To była właśnie ona.  Na szczęście nie miałam z nią kontaktu od lat. Jednak czasem piszecie do mnie, żeby po prostu pogadać. Pożalić się na teściową. Co mogę

NEBULE

Potrzebna cała wioska

Przez 9 miesięcy byłaś w centrum zainteresowania. To Tobie od progu podstawiano krzesło i pytano jaką chcesz herbatę. Nie, nie taką? To zaraz znajdziemy inną, lepszą. Musisz mieć najlepszą, bo nosisz w sobie życie. Komplementów nie umiałaś przyjmować, bo te 20 kg wg Ciebie pojawiły się z tyłu, a nie z przodu – jak wszyscy… Artykuł Potrzebna cała wioska pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

Lato w mieście

KAMPERKI

Lato w mieście

Prosty trik ułatwiający malowanie porcelany

MAMA W DOMU

Prosty trik ułatwiający malowanie porcelany

Ręcznie malowane kubki nie są zbyt tanie, a szczególnie te wyjątkowe, z niepowtarzalnym wzorem. Chcielibyście posiadać unikatowe kubki w swojej kolekcji i nie wydać na nie majątku? To możliwe! A ja pokażę Wam dzisiaj jak krok po kroku malować porcelanę! A przy zastosowaniu jednego prostego pomysłu, nawet dzieci będą mogły ozdabiać kubki czy talerze fantazyjnymi […]

Twarzowianka

POD NAPIĘCIEM

Twarzowianka

Lizbona raz jeszcze

DOOKOŁA NAS

Lizbona raz jeszcze

OLOMANOLO

Czy do rodzicielstwa można się przygotować? Sprawdź, czy sądzisz tak samo, jak JA.

Rodzicielstwo to jedna z tych przygód, o której mówi się, że nie można się do niej przygotować. Bo przecież każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i wymagania, a wszystkie poradniki na rynku opierają się na średniej statystycznej. Warto chyba …

Domino SAMO prawa – lewa

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Domino SAMO prawa – lewa

Lady Gugu

Prawdziwie wspierający rodzic idzie tuż za dzieckiem – ani przed nim, ani obok…

Mam w swoim otoczeniu Osobę, mającą życiową misję poprawiania standardu życia wszystkich, których spotyka na swojej drodze. Gdyby to tylko ograniczało się do dawania kasy i mówienia: „Masz tu milion, zrób lifting twarzy, dokończ w końcu meblowanie domu i zatrudnij ogrodnika”. Niestety – Osoba stosuje sposoby zakamuflowane, krypto-motywację, która tak naprawdę dołuje mnie i sprowadza do parteru, choć od lat pracuję na to, żeby wywindować się jak najwyżej. Osoba zmieniała mi już pracę, dekorowała dom, doprawiała gulasz, wmawiała, że za mało zarabiam i że grzywka jednak była fajna. Ale jestem wdzięczna Osobie. Dzięki niej wiem, czego NIE chciałabym dla swojej córki, a ściślej mówiąc: to właśnie dzięki niej wszystkie plany dotyczące przyszłości mojej córki, które snułam, gdy była jeszcze w brzuchu, wyrzuciłam do kosza wraz z dniem porodu. Ja osobiście nienawidzę, gdy ktoś mi coś ostro narzuca, a ostatnią rzeczą, której chcę, to poczuć, że moja córka znienawidziła mnie za ustawianie jej życia. Niczego tak nie pragnę, jak tego, aby była w przyszłości totalnie NIKIM! Bo po pierwsze nie wybiegam myślami dalej, niż kilka miesięcy do przodu, a po drugie, nie widzę jej w żadnej roli, którą próbują narzucać jej ludzie, którzy spędzą z nią pół dnia. Bo niektórzy myślą, że po godzinie znają moją córkę na wylot, a po tym, w jaki sposób rozwiązuje problemy, złości się czy cieszy, narzucają jej rolę prawniczki, lekarki czy bankowca. A ja, po 4 latach z tym dzieckiem, nie potrafię sobie jej wyobrazić inaczej niż jako dziecka właśnie! Buntuję się przeciwko wizji, że kiedykolwiek chwyci skalpel czy wdzieje togę. Nie to, żebym nie życzyła jej dorosłości, choć faktycznie, ta czasem bywa ciężka, z tymi wszystkimi swoimi wyborami, decyzjami czy odpowiedzialnością. Ale jak bardzo trzeba być nieludzkim, żeby kierować wychowaniem dziecka w konkretnym kierunku, który obraliśmy mu, gdy tylko wypluło smoczek?! Takich rodziców spotykam ciągle. A to wypychają swoje dziecko na scenę i udają, że nie widzą, gdy to sika pod siebie ze strachu. Grunt, to spełnić ambicje. Oczywiście nie swoje – rodzica! A to „motywują”: „O, udało ci się to zrobić. Miałeś szczęście” albo „Starałeś się, ale się nie udało. Mogłeś starać się bardziej”.  Moja znajoma nauczycielka muzyki też spotkała kilku takich i… wpadła w depresję po którymś z rzędu spotkaniu z rodzicem, domagającym się nie piątki, ale szóstki dla swojego syna. Z muzyki! Sama byłam z kolei świadkiem, gdy jakiś niespełniony Diego Maradona z Koziej Wólki „dopingował” swojego spłakanego po kontuzji syna: „Nie rycz, piłkarze nie płaczą!”. Ambicja. To coś, bez czego nie można zajechać daleko. Jak już tak wyznałam, że pragnę dla swojej córki dokładnie NICZEGO, to przyznam też, że w szkole nie byłam orłem. Dobre samopoczucie było dla mnie ważniejsze od wyników. Jednak dla mnie prawdziwa nauka zaczęła się po szkołach, bo to życie pokazało mi, jaką determinacją trzeba się wykazać, aby wspiąć się choćby o szczebel wyżej w hierarchii. Jaki twardy trzeba mieć tyłek, żeby spadając z tej drabiny (a podczas wspinania spadałam wiele, wiele razy!) nie potłuc się za bardzo. W życiu nie wyszło mi bardzo dużo rzeczy, ale za każdym razem otrzepywałam się i próbowałam znowu. Dlatego nigdy, przenigdy nie powiem, że pragnę dla swojej córki konkretnej przyszłości. W zamian postaram się zbudować w niej umiejętność precyzowania celów, marzeń i pragnień… oraz tego, by nie bała się próbować. Nieważne, że czasem mało konsekwentnie, nieudanie, pokracznie. Bo to będą jej własne próby. Nie moje! Prawdziwie wspierający rodzic idzie tuż za dzieckiem – ani przed nim, ani obok. Bo chodzi o to żeby podać dłoń kiedy odwróci się i poprosi o wsparcie. Nie wybierać ścieżek jak przewodnik, nie ciągnąć za rękę, by szło w naszą stronę – jest się rodzicem właśnie po to, żeby przyjmować porażki swojego dziecka i by rozkładały się one na dwoje! Zawsze wesprę moją córkę, niezależnie, czy będzie co pół roku wybierała inny kierunek studiów (byle nie do 40-tki i bylebym nie musiała sprzedawać przez to domu…) czy uprze się na Oxford (jeśli sama na niego zarobi). Nie chcę, żeby od podstawówki  bała się mnie zawieść i brnęła w życie, którego nienawidzi i które ją stresuje. Bo to ja muszę zdać egzamin z macierzyństwa, ona może sobie oblewać każdy test, przed którym ją postawię. Ode mnie i tak ma zawsze zaliczenie, bo wiem, że starała się, jak umiała. Najlepiej. W końcu to moja córka… Post Prawdziwie wspierający rodzic idzie tuż za dzieckiem – ani przed nim, ani obok… pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

Make One Wish

Chciałabym

Chciałabym by rodzice chorych dzieci mogli… …zaparkować auto, spać, jeść i być w szpitalu przy dziecku całkowicie za darmo …włączyć dziecku bajkę w TV który działa gdy potrzebujesz, a nie tylko wtedy gdy wrzucisz mu 2 zł …umyć swoje chore… Czytaj dalej →

BAKUSIOWO

7 faktów o mnie, których jeszcze nigdy nie ujawniłam

Znasz mnie już całkiem dobrze. Oczywiście na tyle na ile w jakiś sposób Ci to umożliwiam, ale ze mnie człowiek nieskomplikowany więc zazwyczaj wykładam kawę na ławę. Są jednak sytuacje, tematy, których na blogu nie poruszałam a co za tym idzie, pozbawiłam Cię kilku… kilkunastu… no dobra kilkuset smaczków ;) Po ostatnim wpisie o 11…

Ramka dla najlepszego taty na świecie

MAMA W DOMU

Ramka dla najlepszego taty na świecie

Mówią, że tata jest pierwszym bohaterem syna i pierwszą miłością córki. A ja mówię, że tata jest najcudowniejszą osobą na całym świecie! Dlatego przygotowałam projekty ramek na zdjęcia, które możecie wydrukować i podarować tacie, czy to z okazji zbliżającego się święta (23 czerwca), czy też całkiem bez okazji! Przygotujcie: drukarkę laminator (jeśli go nie posiadacie, […]

Ten kraj

KURA KU RAdości

Ten kraj