Co zrobić z dyni po Halloween? Pyszne dania z dyni dla dzieci ( i nie tylko)

WIKILISTKA

Co zrobić z dyni po Halloween? Pyszne dania z dyni dla dzieci ( i nie tylko)

MATKA NIE IDEALNA

Straciłam dziecko- moja historia.

Poznałam ją jeszcze w ciąży. Była w podobnej sytuacji jak ja, razem przeleżałyśmy cztery miesiące ciąży, nadając przez Internet niemalże 24 na dobę. Do tej pory mamy ze sobą rewelacyjny kontakt. To była jej trzecia ciąża i trzecie dziecko. Pierwsze, mając zaledwie 19 lat pochowała. Na moją prośbę, spisała dla Was swoją historię. Kilka lat […] Artykuł Straciłam dziecko- moja historia. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

Mama na pełny etat

Z plastikowych butelek - Dziecko na Warsztat

Recykling plastiku wykorzystany jako materiał do zajęć z dziećmi ma dwie bardzo ważne zalety. Są nimi :dbanie o środowisko i wspieranie rozwoju dziecka. Dlatego przed wyrzuceniem plastikowej butelki zastanówcie się czy nie warto dać ją dziecku, które da jej "drugie życie" :D  Mamy dla Was pomysły co można zrobić z plastikowych butelek. Do pierwszej z naszych recyklingowych zabaw

Jesienne zabawy – KONKURS

DWA PLUS CZTERY

Jesienne zabawy – KONKURS

…bo jestem mamą

Inny świat

  1987 r. , wydaje się, że zamierzchłe czasy, a to przecież moje 17 lat. Ten widok za oknem, rany boskie. Cudowny język. „Walkman – komputer” już dzisiaj nikogo nie dziwi, a Tomasz trochę z ironią tak kręcił głową Ja wtedy w ogóle nie wiedziałam, że istnieją komputery… Ech, zabawne i wydaje się takie…nieprawdopodobne. Świat jest całkowicie inny. Inaczej wyglądamy, inaczej mówimy, czym innym jeździmy, inaczej mieszkamy, tempo…nawet nie ma czego porównywać. A jednak emocje, chyba wciąż takie same? Dziękuję ci designyourhomewithme. Dzięki Tobie dowiedziałam się, że jest w Sieci tyle materiałów na temat Tomasza i Zdzisława Beksińskich. Może to dziwne, ale naprawdę nie wiedziałam, a tak bardzo lubiłam audycje Tomasza. To było Radio. Znacie może kogoś, kto robi dzisiaj coś choć trochę podobnego? Chętnie bym posłuchała.

OLOMANOLO

Wyprawka dla malucha z Pink No More

Wyprawka dla malucha i jej kompletowanie to chyba najprzyjemniejszy okres ciąży. Te słodkie, malutkie i mięciutkie rzeczy sprawiają, że hormony buzują jeszcze bardziej wysysając z nas najbardziej ukryte łzy… Kolejną marką, z którą postanowiłam skompletować wyprawkę mojego drugiego synka, jest … Artykuł Wyprawka dla malucha z Pink No More pochodzi z serwisu OLOMANOLO .

Recycling dla najmłodszych czyli drugie życie plastikowej butelki - dziecko na warsztat.

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Recycling dla najmłodszych czyli drugie życie plastikowej butelki - dziecko na warsztat.

KOSMETOMAMA

Jesienny lookbook. Stylizacje dla dziewczynek #2

Zośka to żywioł nie z tej ziemi! Zdecydowanie ma tę moc! Podobnie jak ja w jej wieku. Szaleje, biega, skacze. Wszędzie jest jej pełno. Lubi lalki Barbie, a jej ulubiony kolor to różowy. Zosia lubi sukienki. Najchętniej nosiłaby je przez cały rok niezależnie czy jest 20ºC na minusie czy pada deszcz i wieje wiatr. Rozwiązania, które stosuję żeby mogła je nosić jak najczęściej są trzy. ... Post Jesienny lookbook. Stylizacje dla dziewczynek #2 pojawił się poraz pierwszy w kosmetomama.

Czy lubisz sobie ułatwiać życie…mamo?

Makóweczki

Czy lubisz sobie ułatwiać życie…mamo?

Nigdy nie należałam do osób które lubią mieć pod górkę. Pewnie sobie myślicie ‘a są w ogóle tacy ludzie, którzy lubią jak jest ciężko?’. Otóż jest ich mnóstwo. Pewnie spora część z Was zalicza się także do tego grona i to zupełnie przypadkowo. Jest trochę tak, że dużą zasługę w tym mają nasi rodzice. To oni od dziecka wpajali nam, że trzeba się napracować, żeby coś osiągnąć’ i ‘nic nie ma za darmo’. Ogromna rzesza społeczeństwa czuje więc lekki wewnętrzny przymus styrania się. Niby można coś łatwiej ale jak tak się upracują, poczują tę stróżkę potu na plecach, te ręce szorstkie i zmęczone, wtedy czują, że zrobili coś należycie. No więc ja tak nigdy nie miałam. Ani za dziecka, ani w szkole, ani na studiach, również w życiu dorosłym tak nie mam. Oczywiście z tegoż powodu byłam wielokrotnie szykanowana, głównie w szkole, że leser i ‘mądra ale leniwa’. Gadajcie zdrowi. Na studiach już nikt się nie śmiał kiedy chadzałam z rzadka, a oceny miałam takie, że jeszcze mi za to płacili (stypendium naukowe wypłacano mi jeszcze w małżeństwie na specjalną kartę. Nigdy nie wiedzieliśmy na jakich zasadach to działa, ale kiedy na nią nie zajrzeliśmy, były tam jakieś pieniądze :D). Bo siła włożonych sił i godzin w pracę wcale nie musi być równoznaczna z efektem. Czasami sprytem i inteligencją ogrywa się tematy w pięć minut. W dorosłym życiu nagle pojawia się podziw, że tak w sumie sprytnie płynę przez życie. Dostosowuję pracę pod życie, a nie odwrotnie. Wolne mam kiedy chcę, czasu dla dzieci więcej. I jakoś te czarne chmury, które mi tak wielu prorokowało, nie przychodzą. Ocena pojawia się tylko ze strony… matek. Oj my mamusie to zawsze mamy najwięcej do powiedzenia, przyznacie? :) I tak oto, kiedy pisałam Wam wielokrotnie o tym, że ułatwiam sobie to macierzyństwo najbardziej jak to możliwe, kupując podgrzewacze, monitory, leżaczki – bujaczki, wygodne wózki do zadań specjalnych, zawsze pojawiało się stadko mam ‘a po co’. A otóż po to drogie mamy, żeby o siebie zadbać! Spójrzcie na swoją pracę. Wstajecie rano, z oczami podkrążonymi z niewyspania. Pędzicie robić śniadanie dla swojego przychówku. Temu do szkoły kanapeczki i owoc, drugiemu śniadanie na ciepło, bo przedszkolnego to on nie lubi. Trzecie samo się z piersi pożywia, bo uwiązałyście je sobie w chuście. Następnie tego odprowadzić, tamtego zawieźć, powrót do domu, pranie, obiad, sprzątnie, drzemka dziecka, spacer … wdech! Południa nawet nie ma. Potem odebrać, na dodatkowe zajęcia porozwozić, praca domowa, kąpiel, usypianki i nocne podróże. Scenariusz znajomy? Mi również… Mamy co robić, przyznacie. Więc każda najmniejsza rzecz, która nam coś ułatwi, która da nam 5 minut oddechu z kubkiem prawie ciepłej kawy powinna być na wagę złota. Ja wiem, że wy zdolne i wszystko same i kołkiem ociosacie. Ale po co? Zadbajcie o swój komfort psychiczny, a będziecie mogły dać maluchowi jeszcze więcej! Kiedy oglądam zdjęcia z okresu niemowlęcego moich dzieci, widzę, że całkiem sprawnie ułatwiałam sobie to życie. Kołyski, leżaczko – bujaczki, maty i wiele innych pomocy na kilkanaście minut ukradzione na wizytę w toalecie, przygotowanie mleka, lub makijaż na szybko. Zabawki dawały także wiele radości moim dzieciom. Może to nie to samo co rączki czy dotyk mamy, ale i mama potrzebuje chwili dla siebie. Jednym z hitów okresu siedzącego moich bobasów było siedzisko Smoby. Pamiętam jak ustawiałam je w kuchni i Lenuszka siedziała, bawiąc się i obserwując moje kuchenne rewelacje. Podobało jej się, że to nie fotelik do karmienia i może obserwować mnie z innej pozycji. Ja zaś rozkoszowałam się momentem, kiedy ona nie wyjmuje mi garów i nie lawiruje pod nogami kiedy mam w rękach gorące lub ostre przedmioty. Fotelik jest miękki i pompowany, więc łatwo dopasowuje się do fizjonomii dziecka, zabezpieczając je przed upadkiem do tyłu lub na boki. Posiada interaktywne zabawki rozwijające wszystkie zmysły: wzroku, słuchu, dotyku.  Stoliczek można łatwo zdemontować, aby dziecko mogło kontynuować zabawę w dużym miękkim fotelu lub bawić się osobno zdjętym stoliczkiem. Z tej serii mieliśmy także krzesełko kąpielowe, które było hitem przez kilka miesięcy. Zabezpieczało Lenkę przed pośliźnięciem się dostaniem się pod wodę. Tak.. miałam trochę tych sprzętów, ale głęboko wierzę, ze dzięki nim, lub z ich pomocą naprawdę cieszyłam się każdym dniem macierzyństwa bez niepotrzebnego harowania. Pamiętając o sobie i o tym, że że zadbana mama to szczęśliwe dziecko.

BABYLANDIA

12 miesięcy razem - PAŹDZIERNIK 2016

Słowo się rzekło, czas na realizację naszego noworocznego postanowienia. A polegało ono na organizowaniu naszym dzieciaczkom wspólnych sesji zdjęciowych minimum raz w miesiącu, by stworzyć im wspaniałą pamiątkę z mijającego właśnie roku. Zachęcałyśmy również, żebyście do nas dołączyli i podjęli wyzwanieObiecałyśmy także, że tu na Babylandii będziemy się Wam chwalić jednym ze zdjęć z danego miesiąca. Resztę - jeśli jesteście ciekawi możecie podglądać na naszych fotoblogach. Zatem nie przedłużając. Oto październik w naszych obiektywach. Czytaj więcej »

Koncentracja u trzylatka – sposoby na poprawę i ulubiona zabawka!

KAMPERKI

Koncentracja u trzylatka – sposoby na poprawę i ulubiona zabawka!

Domowa Nutella z 5 zdrowych składników

Lady Gugu

Domowa Nutella z 5 zdrowych składników

Make One Wish

mam 33 miesiące

Maju! Z miesiąca na miesiąc coraz trudniej nakłonić Cię do zdjęć na fotelu. Nie masz na to czasu. Dlatego myślę, że w Twoje 3 urodziny skończymy przygodę z comiesięcznymi zdjęciami i wpisami i będziemy to robić tylko raz na pół… Czytaj dalej →

BAKUSIOWO

Czy rzeczywiście zdziczałam „na tej wsi”?

Jakiś czas temu, jedna z moich „życzliwych” koleżanek, z aktorsko zagranym zatroskaniem, zapytała „czy nie czuję, że dziczeję na TEJ WSI?”. No bo miasto CAŁE 30 km ode mnie, bo wiatr wieje, bo wiosną gnój na polach, bo sklepów nie ma… no kaszana z której strony by nie patrzył. Ja do kłótliwych i obrażalskich nie…

MAMOWO

Dlaczego nie spotkamy się 1 listopada na cmentarzu, czyli grobbing i cebula.

Zgodnie z tradycją, pierwszego listopada na cmentarzu roi się od ludzi. Jest ich masa, począwszy od maluszków w wózkach aż po najstarsze starowinki zapalających znicze na grobach tych, którzy zostawili je na świecie w samotności. Jednak nas od jakiegoś czasu nie spotkasz na cmentarzu. Nie tego dnia. Pewnie niektórzy z Was pomyślą jaka jestem okropna, … Continue reading Dlaczego nie spotkamy się 1 listopada na cmentarzu, czyli grobbing i cebula.

Gratka dla małych fanów piłki nożnej

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Gratka dla małych fanów piłki nożnej

Halloweenowy lampion z dyni

BABYLANDIA

Halloweenowy lampion z dyni

Wiem, że Halloween nie jest naszym świętem, że przybyło ono do nas z Ameryki, że jak na razie jest u nas słabo zadomowione. Wiem, że ma ono zwolenników i przeciwników. Choć tak naprawdę nie rozumiem oburzenia, które wywołuje ono w niektórych. Mi osobiście pomysł bardzo się podoba i chciałabym, aby Halloween bardziej się w naszym kraju rozwinęło. Pewnie z czasem tak się właśnie stanie. Na razie od kilku lat powoli raczkuje ;)Czytaj więcej »

NEBULE

Ulepszony syrop z cebuli

Syrop z cebuli doskonale pamiętam  z mojego dzieciństwa. Słodki i cebulowy smak towarzyszył mi w czasie przeziębienia. Mama podawała mi go na łyżeczce, a ja pokornie zjadałam. Kiedy dopadło mnie przeziębienie jedna z czytelniczek podała mi ten przepis. W życiu nie doznałam takiego cudownego ozdrowienia. TEN syrop postawił mnie na nogi w dwa dni. Musicie… Artykuł Ulepszony syrop z cebuli pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

5 Książek dla ciekawych świata małych odkrywców

KIEDY MAMA NIE ŚPI

5 Książek dla ciekawych świata małych odkrywców

Jeszcze bardziej jesiennie czyli gdzie jest sens zmiany czasu...

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Jeszcze bardziej jesiennie czyli gdzie jest sens zmiany czasu...

Styropian i filc – czy można z tego stworzyć coś ciekawego?

MAMA W DOMU

Styropian i filc – czy można z tego stworzyć coś ciekawego?

Zacznę od wyznania w typie gości programu Ewy Drzyzgi – „jestem chomikiem”. Oczywiście nie mam na myśli słodkiego, puchatego stworzonka tylko typowego zbieracza, który zupełnie niepotrzebne rzeczy upycha po szufladach, szafkach i pudełkach. Na moje (i mojej rodziny) szczęście potrafię się czasem ograniczyć w swoich zapędach. Ostatnio odkryłam, że w moich szafkach mam już ponad […]

OPTYMISTYCZNIE

Trzylatek i jego obowiązki domowe.

Tak, tak… Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Obowiązki domowe… Zwykle mama zajmuje się dziećmi i domem, tata zarabia na „fanaberie” całej rodziny, a dzieci są od brudzenia i rozwalania tego co sprzątnie mama. Całe szczęście – ten obrazek typowej rodziny się zmienia. Mamy idą do pracy a ojcowie angażują się w obowiązki domowe. Czas pójść o krok dalej – zaangażować w zadanie domowe nasze dzieci. Oczywiście jak wszystko, tak i zadania domowe stawiane dziecku – musimy dostosować do jego wieku i możliwości. Dla przykładu – mimo dziecinnie prostej obsługi, nie dajemy trzylatkowi prasowacza parowego – a szkoda bo wtedy mycie okien, prasowanie i odświeżanie ubrań, dezynfekcję zabawek i zabijanie roztoczy Post Trzylatek i jego obowiązki domowe. pojawił się poraz pierwszy w Optymistycznie.

OLOMANOLO

Halloweenowe mydło, które zrobisz z dzieckiem w 5 minut!

Nie wiesz, jak zachęcić dziecko do mycia rączek? To żaden problem, wystarczy odpowiednie mydło i po sprawie! Odpowiednie to takie, które kojarzy się z czymś, co lubi, może z ulubioną bajką, zbliżającą się okazją, lub takie, które wykona własnoręcznie. W … Artykuł Halloweenowe mydło, które zrobisz z dzieckiem w 5 minut! pochodzi z serwisu OLOMANOLO .

Mamy Sprawy

najlepszy domowy gyros

Wiecie jaką frazę najczęściej wyszukujecie na moim blogu? „Pomysł na … Czytaj WięcejArtykuł najlepszy domowy gyros pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

Nic zwyczajnego

…bo jestem mamą

Nic zwyczajnego

Mam wrażenie, że ostatnio jakoś tak dużo się wymądrzałam, wiec może na razie wystarczy. I Wam i mnie. Dzisiaj za to nareszcie obiecanych kilka słów o mojej ostatniej lekturze. Długo podchodziłam do tego pisania, bo  zwyczajnie  nie chciałam kończyć książki. Przeciągałam, jak mogłam, czytałam po kilka zdań, którymi się później delektowałam. Niestety wszystko się, prędzej czy później, kończy, żebyśmy nawet stawali na głowie. Dlatego dzisiaj wreszcie będzie  o „Nic zwyczajnego” Michała Rusinka  czyli opowieści o Wisławie Szymborskiej. To książka przy której raz się śmiałam w głos, raz musiałam ukrywać łzy wzruszenia. Napisana z miłością, z dużym szacunkiem, z wyczuciem, uwagą i troską o to, żeby pokazać bohaterkę, ale jednocześnie nie zdradzić jej tajemnic, które za życia również chciała zachować tylko dla siebie. Michał Rusinek był, jak wiecie, sekretarzem poetki przez kilkanaście ostatnich lat jej życia. I o tym jest ta książka, o tych kilkunastu latach bycia w pewnym stopniu i pewnym zakresie razem. Czy znał ją bardzo dobrze? Najlepiej w tym czasie? Pewnie nie odpowiedziałby tak. Czy ktokolwiek znał ją naprawdę dobrze? Wydaje się, że chyba nie. Wydaje się, po lekturze, że była do końca osobą, która bardzo mocno i skrupulatnie strzegła swoich tajemnic i swoich spraw w ogóle. I chociaż zabawnie to dzisiaj brzmi, nie chciała być sławna. Tym bardziej smutno brzmi dla mnie wiadomość o wydaniu korespondencji prowadzonej przez nią i Kornela Filipowicza, jej męża. Przecież minęło zaledwie kilka lat, od kiedy jej nie ma. Trochę za szybko, tak myślę. W książce znajdziecie sporo anegdot, zbliżycie się trochę do poetki, dowiecie się co lubiła, a czego nie znosiła. Dowiecie się dokąd i jak podróżowała, w jaki sposób pisała i gdzie lubiła pisać swoje wiersze najbardziej. Jak odnosiła się do ludzi i w jaki sposób z nimi postępowała, a była jednocześnie niezależna i taktowna. Co ważne, Michał Rusinek jest w tej opowieści wciąż obecny, a jednak jego obecność nie narzuca się zupełnie. Jest na drugim planie, chociaż chyba był w ostatnim okresie jedyną osobą, która naprawdę darzyła zaufaniem. Być może to jego kreacja, ale chyba nie, chyba nie bez powodu to on towarzyszył jej w odejściu. To, w jaki sposób to odejście opisał, to też moim zdaniem dowód na to, że łączyła tych dwoje wyjątkowa więź i jednocześnie dowód na spory talent pisarski. Zamieściłam tutaj zdjęcie tylnej okładki książki zamiast pierwszej, bo mam takie wrażenie, że to zdjęcie dużo mówi o tej relacji. Cóż, miałam w planie wrzucić kilka cytatów, które mi się najbardziej spodobały, ale zrezygnowałam. Nie odbiorę Wam tej przyjemności przeczytania ich po raz pierwszy i wybuchnięcia śmiechem na przykład, albo tej chwili, kiedy coś ściśnie Was za gardło. Wzruszać się też czasami trzeba. A może raczej warto. Nie wiem czy udało mi się zachęcić Was do tej lektury, ale gdyby nawet nie, to i tak spróbujcie, bo staniecie się dzięki niej odrobinę bogatsi.

MATKA NIE IDEALNA

Dzień dobry chorobo.

Właśnie mija tydzień od momentu gdy wyszliśmy ze szpitala. #2 wraca do formy, nadal jednak nie jest w pełni zdrowa. Do tego od miesiąca brzmi jakby jej ktoś rżnął piłą po strunach głosowych i po serii wizyt u pediatrów, laryngologów i w szpitalu, wszyscy stwierdzili, że najwidoczniej po prostu już zawsze będzie brzmiała jak Chylińska. Kto ma dwójkę […] Artykuł Dzień dobry chorobo. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

Córeczkę mieć – #najlepiej!

Makóweczki

Córeczkę mieć – #najlepiej!

Córka, córcia, córeczka.. Moje marzenie odkąd w mojej głowie pojawił się zalążek pomysłu na bycie mamą. To o niej myślałam, wizualizowałam będąc we wszystkich trzech ciążach. Za trzecim razem się udało. Spełnienie marzeń! Maleńka kobieta. Zachwyt, emocje, zalewająca radość. Choć była to ciężka ciąża i cudem pojawiła się na tym świecie dzięki matczynej intuicji (KLIK), każdego dnia upewnia mnie w przekonaniu, że było warto. Jest coś magicznego w posiadaniu córki. Jej wrażliwość, gesty, pokłady emocji, bardzo szybko różnicują ją od równie cudownego, acz bardzo innego synka. Jest taki magiczny gest, który robią dziewczynki, który zmiękcza serce, mianowicie sposób w jaki odgarniają włosy z buźki. Wszystkie robią to urzekająco i cudownie. Ale od pieluch widać tę delikatność w ruchach, intensywność wybuchów emocji, zalewy miłości i błysk w oku. Wydaje mi się, że ludzie upraszczają tę chęć posiadania dziewczynki do ‚strojenia i przebieranek’. Owszem, nie ukrywam, w przypadku małych kobietek pole do popisu w kwestii mody i ubierania jest większe. Jednak to promil, ułamek wszystkich darów jakie niesie ze sobą córka. Jest ona głównie nauczycielem. Prowadzi nas matki, przez świat, który po części już znałyśmy. My też byłyśmy córkami. Doświadczałyśmy więzi z naszymi mamami, lub jej braku. Odczarowujemy historię każdym słowem i gestem. Odwzorowujemy to co dobre, poprawiamy słabe wzorce. Odnajdujemy sobie pokłady spokoju lub złości. Każdego dnia pracujemy nad sobą i tą relacją. To jak darmowa psychoterapia. Półtora roku temu napisałam Wam tak: „Na styku lata i jesieni roku 2014, Lenka po raz pierwszy wpadła w głęboki tunel nie radzenia sobie z własnymi emocjami zwany buntem 3-latka. Pierwsza scena czy histeria była spektakularna. Lenka krzyczała tak, że brakowało jej oddechu, wiła się po podłodze i waliła łapkami o ziemię. Potem wstawała, biegła przed siebie i padała znowu. I  wtedy, kiedy po raz pierwszy obcowałam z takim zachowaniem mojego dziecka stała się rzecz dziwna. Poczułam jej ból. Wiem, brzmi to co najmniej dziwnie czy śmiesznie, ale ja naprawdę w chwili skumulowania się empatii niejako mogłam dotknąć jej cierpienia. Tak, cierpienia, związanego z faktem totalnego nie radzenia sobie z tym co się z nią w danej chwili działo. I ta sytuacja miała dla mnie wymiar tak głęboki, że kucnęłam obok niej i … czekałam. Bez grama złości, bez … nie wiem, wstydu? Tylko z ogromnym zalewem miłości i chęcią pomocy jej. Czekałam. Po kilku minutach Lenka podeszła i powiedziała “przytul mnie mamusiu”. To wydarzenie wpłynęło na wszystkie inne podobne historie które zadziały się i dzieją się nadal w naszym domu. Uczę tego męża i rodziców oraz koleżanki. Dziecko w czasie ‚histerii’ nie robi nam na złość. Nie jest złe, niegrzeczne czy niedobrze wychowane. Ono najzwyczajniej w świecie nie umie opanować zalewu emocji danej chwili. Ono niejako cierpi (kobiety mogą sobie przypomnieć powódź emocji w czasie pms-owej kłótni z mężem… czy czujecie wtedy radość i satysfakcje czy raczej wewnętrzne katusze… a teraz pomnóżcie to raz 100, bo dziecko nie zna odpowiedzi na tyle pytań co Wy). Nasze zadanie nie ma sprowadzać się do dania mu klapsa czy zamknięcia w pokoju, tylko do poradzenia sobie z emocjami – z żalem, złością, smutkiem. Czasami poprzez przeczekanie. Czasami przez przekierowanie (np agresji… w bezpieczne miejsce). Z ogromną dawką miłości i nienatarczywej bliskości (‘jestem obok, jeśli masz ochotę, mogę cię przytulić lub wziąć na ręce… albo porozmawiać o problemie). Ta miłość i empatia pomoże Wam zachować spokój. Uwierzcie mi na słowo, większego pieniacza i krzykacza niż ja, to ze świecą szukać. Jednak w takich sytuacjach, bliżej mi nieznanym sposobem zachowuję spokój. Właśnie przez to współodczuwanie. Mam siłę znieść każde durne spojrzenie moherowej pani z warzywniaka. Mam siłę stać w centrum handlowym obok mojego krzyczącego i wijącego się dziecka i po porostu czekać. A ona już wie, że świat się nie zawali i to co w niej buzuje, minie. Dzięki temu sytuacje zaczęły znacznie się skracać i pojawiać co raz rzadziej. Wciąż tam są. Wciąż wiemy, że obcujemy z odpalonym dynamitem, jednak codzienność nauczyła nas i ją, że umiemy wybrnąć z trudnych sytuacji… Razem.” —> (cały Wpis „Bunt na pokładzie” TU) Tak oto Leniusza stała się moim nauczycielem. Czasami mi się ten spokój wymyka. Staję wtedy z boku i obserwuję co się zadziało, że tracę opanowanie i radość z chwil spędzanych z nią. Zazwyczaj problem tkwi we mnie. Staram się wtedy więcej odpoczywać, dbać o relaks i czas spędzony z książką w kąpieli i idylla powraca. Wracając jednak do mody. W tej dziewczęcych porywach emocji, Lenka uwielbia wyglądać tak jak mama. Piszczy z radości kiedy mamy takie same ubrania lub jakiś element garderoby czy biżuterii.  Kiedy otrzymałyśmy od marki Coccodrillo produkty z nowej linii biżuterii – projektu Ani Kruk for Coccodrillo – z przyjemnością zgodziłyśmy się je Wam pokazać! Mamy kolekcję jaskółeczek, ja w wersji bransoletka + wisiorek i Lenka- bransoletka, łańcuszek + kolczyki (które przechwyciłam ja ;)). Takie małe drobiazgi, rzeczy tylko dla nas, jeszcze bardziej zbliżają nas do siebie. Wszystkie ubranka jakie ma na sobie Lenka powyżej, są marki Cocodrillo :) Nie tylko dla mam córeczek, mamy KONKURS! Odpowiedzcie w komentarzu na pytanie: czego Was uczą Wasze dzieci każdego dnia i jak pomagają się Wam rozwijać? :) Czekają na Was 3 bony po 100zł na zakupy do Coccodrillo! Konkurs trwa do 04.11.2016, zaś wyniki na blogu pojawią się 06.11.2016 w tym wpisie.

BAKUSIOWO

Nie wiedziałam, że ten zapach aż tak wpływa na moje dziecko… (i Twoje też!)

Czy czujesz nosem pory roku? Na przykład pierwsze dni wiosny, albo zbliżającą się jesień?  Albo zapach pomarańczy i mandarynek pośrodku lata, przywodzący na myśl od razu Boże Narodzenie? Ja tak mam. Obstawiam, że Ty też. Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która była kaleką. Serio. Była kaleką, a ja tego nie rozumiałam. Nie była niewidoma, nie była…

Paluszkowe Halloween :)

BABYLANDIA

Paluszkowe Halloween :)

Daaawno nie było u nas żadnych prac plastycznych. Oj dawno. Tłumaczyłyśmy się Wam z tego już nie raz, wiec wiecie jak to u nas jest. Ale powiemy Wam, że ostatnio troszkę się to zmieniło! A dlaczego? Bo w nasze ręce wpadły bardzo fajne książki. Nasze dzieciaki oszalały na ich punkcie :)I tak odkąd jesteśmy w posiadaniu tych publikacji nasze dzieciaczki chodzą cały czas z umorusanymi paluszkami. Bo te książki podsuwają pomysły jak i co malować paluszkami. Jesteście ciekawi co wykonali Alicja i Nikodem? Już Wam pokazujemy!Czytaj więcej »

Jak mądrze ubierać dziecko zimą? KOMPLETNY PORADNIK

WIKILISTKA

Jak mądrze ubierać dziecko zimą? KOMPLETNY PORADNIK