NEBULE

Książki dla dzieci

Szczepan Twardoch mówi, że najważniejsze w życiu są książki i dzieci. W takim razie półka z  książkami dla dzieci powinna być kompletowana z dokładnością. W dzisiejszym wpisie proponuję jej uzupełnienie o kilka nowości. Wyjątkowo pojawią się również książki, na których się lekko zawiodłam. „O, kapelusz” Jan Klassen wyd. Dwie siostry dostępna tutaj Książka autora „Gdzie… Artykuł Książki dla dzieci pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

MAMA TRÓJKI

BLOK Z NIEBIESKIEGO MLEKA-SPRAWDZONY PRZEPIS

                   Wychowywałam się w czasach, gdy czekolada była w Pewexie lub przywożona z Niemiec. Na pólkach były mleczne wyroby czekoladopodobne, a mamy i babcie, chcąc dać dzieciom łakocie robiły blok. Taki rarytas z PRLu. Było ich jeszcze kilka: oranżada z torebki foliowej ze słomką, gumy Donald, dropsy, Vibovit i Visolvit prosto z torebki oraz pajda chleba z wodą i cukrem. Blok był

Lady Gugu

Logopeda radzi: Jak ćwiczyć z dzieckiem prawidłowe wypowiadanie głosek ciszących (ś, ź, ć, dź)?

Magdalena Rybka. Logopeda z ogromnym zapałem do pracy. W wolnych chwilach uwielbia projektować i tworzyć pomoce logopedyczne i edukacyjne. Jest absolwentką studiów magisterskich na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Prowadzi w Bochni gabinet logopedyczny „Rybka”. Jak sama mówi: „Spotkanie w gabinecie to obustronna nauka – ja uczę Dzieci, ale One też ciągle uczą mnie czegoś nowego, za każdym razem”. Z Magdą możecie się spotkać nie tylko w gabinecie, ale też na jej blogu:  LOGOPEDARYBKA.PL . —— Rozpoczynamy cykl artykułów dotyczących ćwiczeń logopedycznych, które możecie same przeprowadzić z Waszymi dziećmi w domu. Dziś chcę porozmawiać z Wami o tzw.: głoskach „ciszących”. Głoski [ś], [ź], [ć] oraz [dź] są pierwszymi z głosek dentalizowanych, które pojawiają się w mowie dziecka. Według przyjętych norm, powinny się one prawidłowo wykształcić w 3 roku życia dziecka (czyli pomiędzy 2,0 a 2,11). Czasami jednak coś idzie nie tak. Zdarza się, że dzieci nie potrafią wymówić tych głosek w czasie, w którym już powinny, a wtedy: Omijają je w wyrazie (np.: misiu – „miu„, buzia – „bua„). Zastępują głoskami syczącymi (np.: siano – „sano„, budzik – „budzyk„). Zastępują głoskami szumiącymi – to też czasami się zdarza (np.: misiu – „miszu„). Jeśli więc Twoje dziecko jest w 3 roku życia, a nie ma prawidłowych głosek ciszących w wymowie – działaj. Sąsiadka powie Ci, żebyś poczekała, bo „w końcu te głoski się pojawią”, „daj dziecku spokój, nie męcz go”, „a teraz ci logopedzi to się do wszystkiego przyczepią”. A ja Ci mówię jeszcze raz – działaj! Dlaczego? Jeśli Wasze dziecko nie mówi głosek, które już powinno, a jego rówieśnicy wypowiadają je już pięknie, to zastanówcie się, co ono czuje w zabawie z nimi. Dzieci go nie rozumieją, więc po kilku próbach zwyczajnie przestaną zapraszać Waszego Malucha do zabawy. Chyba nie chcecie dobierać dziecku kolegów, którzy także nie wypowiadają tych głosek? Za każdym razem kiedy Wasze dziecko powie coś „po swojemu”, może usłyszeć od osób dorosłych informacje: „mówisz źle – powtórz po babci: misiiiiiu, dalej źle, no powtórz jeszcze raz”, „nie rozumiem cię”, „ale co ty chcesz? jak powiesz wyraźnie, to ci dam”. Popatrzcie same – to tylko negatywne informacje. Jeśli takie sytuacje często spotykają Wasze dziecko, niech wcale nie zdziwi Was fakt, że w końcu straci ono ochotę na dalsze próby komunikacji werbalnej i po prostu… przestanie się odzywać. Zamknie się w sobie. Głoski wypracowane jak najszybciej, dają dobry grunt dla „nadejścia” kolejnych, trudniejszych głosek. Jeśli A odciąga się w czasie, to odciągnie się także B, C i cała reszta. Im szybciej wyćwiczycie to, co jeszcze nie działa, tym mniejsze opóźnienia w mowie Wam grożą. Ćwiczenia logopedyczne mogą być fantastyczną zabawą – uwierzcie! Macie okazję do spędzenia wspólnie czasu, okazania zainteresowania dziecku i jego trudnościom. Ćwiczenia na głoski ciszące Zmotywowani? Przechodzimy do ćwiczeń – na początek rozgrzewka. Buzia Malucha musi być przygotowana do wywołania głosek, a on sam musi mieć świadomość gdzie ten języczek w buzi ułożyć. Zaczynamy od głoski „Ś”. Podczas wymawiania głosek szeregu ciszącego, czubek języka spoczywa na dole jamy ustnej, tuż za dolnymi zębami. Jego środek jest uniesiony ku górze i przybliżony  do podniebienia.  Zęby są zbliżone do siebie. Wydaje się banalne, ale powiem Wam to od razu – czasami dzieci mają tak mocno ugruntowane swoje nawyki, że wywołanie tych głosek wcale nie jest takie łatwe. Ale nie poddajemy się! Buzia musi być przygotowana na wypowiadanie głosek ciszących. Co robimy? Liczymy czubkiem języka dolne ząbki od wewnątrz. Bawimy się w malowanie czubkiem języka dolnych ząbków również od wewnątrz. Próbujemy jak najmocniej dociskać języczek do dolnych zębów od wewnątrz. Zlizujemy miód czy dżem z wałka dziąsłowego dolnego (tuż za dolnymi zębami). „Przeciągający się kotek” – czubek języka opieramy o dolne zęby, a środek języka unosimy do góry do podniebienia. Mocno ssiemy landrynkę środkiem języka (można za pomocą szpatułki wskazać dziecku gdzie jest ten magiczny środek języka). Wymawiamy głośno: iiiii, hihihihihi, ihi ihi ihi, jjjjjjja. Ćwiczymy wargi robiąc naprzemiennie „ryjki i uśmiechy” czyli u-i-u-i-u-i (przesadnie rozciągamy usta w uśmiechu). Buzia rozgrzana, więc zaczynamy wywoływać głoskę [ś]. Często jest tak, że kiedy ją otrzymamy, to pozostałe głoski ź, ć, dź już same „wskoczą”, lub trzeba je będzie tylko lekko doszlifować. Ale wiadomo – każde dziecko jest inne. Na początek pokazujemy dziecku własną realizację głoski i jeszcze raz pokazujemy gdzie znajduje się język. Następnie prosimy dziecko, aby wspomagając się samogłoską [i], spróbowało powtarzać: isia, isio, isiu, isie, isi. Początkowe „i” warto lekko przeciągnąć. Jeśli to nie pomaga, wyposażcie się w aptece w drewniane szpatułki. Taką właśnie szpatułką możemy pokazać dziecku jak „przytrzymać” czubek języka tuż za dolnymi zębami. Wówczas jego środek automatycznie podniesie się do góry. Dzieci bardzo często same uczą się pomagać sobie szpatułką, aż po pewnym czasie nie jest im ona potrzebna. Dodatkową pomocą może być lekkie dociśnięcie miękkiego zagłębienia pod brodą dziecka Waszym kciukiem. Wówczas język także podniesie się w środkowej części do podniebienia. Jeśli napotkacie mimo to na trudności, wróćcie jeszcze raz do etapu rozgrzewki. Podczas artykulacji głoski [ź], zwracamy dziecku uwagę, na mocniej złączone ze sobą zęby oraz na dźwięczność głoski (tym różni się ona tylko od ś) – najlepiej pokazać to, kładąc dłoń dziecka na swojej krtani i wypowiadać długie źźźźźźź – czujecie mrowienie? Głoskę [ć] (jeśli dotąd jej nie ma) bardzo łatwo możemy uzyskać na dwa sposoby – albo przytrzymujemy szpatułką czubek języka na dole buzi i wypowiadamy – tia, tio, tiu, tie, albo próbujemy szybko wypowiadać – tsia, tsio, tsiu, tsie. Zostało nam [dź] – jeśli po wywołaniu wcześniejszych głosek nadal jest ono dla dziecka trudne, możemy znów złapać szpatułką czubek języka za dolnymi zębami i wypowiadać – dia, dio, diu, die. Jeśli przeszliście już etap wywoływania głosek, zapraszam do ćwiczeń automatyzacji w sylabach, wyrazach, związkach wyrazowych i zdaniach Tutaj największe pole do popisu mają wszelkie zabawy i pomoce logopedyczne. Zaczynamy od sylab – powtarzamy: SIA, SIO, SIU, SIE, ZIA, ZIO, ZIU, ZIE, CIA, CIO, CIU, CIE, DZIA, DZIO, DZIU, DZIE. Przechodzimy do wyrazów – rozpoczynamy ćwiczenia od wyrazów, które mają naszą głoskę na początku, poprzez te, które mają ją w środku, aż po takie które maja głoskę na końcu (ćwiczenia powtarzania z głoską na końcu wyrazu dotyczą tylko „Ś” oraz „Ć”). Np.: siano – maślany – kosi. Albo: ciemno – buciki – choć. Wymyślamy związki wyrazowe. Ja często wykorzystuję wyobraźnię dzieci i tworzymy naprawdę śmieszne połączenia, np.: dziwna ćma, bucik chodzi, siano na zimę. Podczas powtarzania zdań, możecie sięgnąć po gotowe pomoce logopedyczne, wymyślać własne zdania, w których nagromadzone są ćwiczone głoski, czytać wspólnie (czyli powtarzać po 1 wersie) wierszyki i opowiadania, w których znajduje się wiele głosek ciszących. Możliwości jest tysiące. Teraz może być tak, że podczas ćwiczeń Wasz Maluch będzie mówił pięknie, a ledwo wybiegnie na podwórko, już usłyszysz jak wraca do swoich nawyków. Tak może być. To normalne – mózg przez długi czas otrzymywał bodźce „mówienia po swojemu” i musimy dać mu czas aby się przestawił. Ten proces nazywa się fachowo „automatyzacją głoski”. Jak możemy ją wspomóc? Zwracać uwagę, ciągle, dyskretnie przypominać (możecie wymyśleć gest, którego będziecie używać zamiast słów jako „przypominajki”). Potrzeba czasu, aby mózg dziecka przyzwyczaił się do nowych, prawidłowych głosek. To tyle na dziś. W następnym poście opowiem Wam o ćwiczeniach głosek syczących. Kto od dziś ćwiczy artykulację razem z nami? Post Logopeda radzi: Jak ćwiczyć z dzieckiem prawidłowe wypowiadanie głosek ciszących (ś, ź, ć, dź)? pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

ALE MAMO!

Wyjazdy, wyjazdy

Ostatnio Kluska jak co roku dogrzała się na ciepłym, afrykańskim lądzie, toteż wrzucę tu parę plażowych fotek. Przy okazji przypomniało mi się, że nie wrzucałam relacji z wrześniowej wycieczki do Disneylandu. Atrakcji co niemiara, ale na zdjęciach słabo widać. Grunt, że jakaś pamiątka jest.Kluska po wyjazdach robi się jakaś taka doroślejsza, ale przez to zaczyna się też wymądrzać. Bywa nawet specjalnie niegrzeczna, chyba testuje nasze granice, ale sromotnie przegrywa, bo nie dajemy się sprowokować i raczej trujemy, że powinno się postępować inaczej. W efekcie to jej jest przykro i się obraża.Coraz częściej twierdzi, że jest "mądla i dolosła". I że "nie lubi taty" i że ma iść on "do swojego pokoju". To nie miało być jakoś na odwrót?No dobra, to może chronologicznie jesień. Wrześniowy wyjazd do Myszki Miki.Księżniczka Alisa AnnaI inne takieA tu Egipt, hotel po środku pustyni daleko od niebezpieczeństw. Klu wróciła przeszczęśliwa, lekko śniada i nawet w przedszkolu po powrocie się jej podobało. Stęskniła się chyba za starą ferajną z grupy, choć na wyjeździe koleżanek nie brakowało. ;)

W weekend można więcej

Makóweczki

W weekend można więcej

Jak wyglądają nasze poranki w trakcie tygodnia już wiecie. Sprowadzają się do ‚Spania na śniadanie’ (klik), pośpiechu, maratonu szykowania się oraz pędu do placówek (dorośli do pracy). Dlatego w weekendy mam mega parcie na slow life i celebrowanie chwil spędzonych z rodziną. Cały tydzień upycham do wora z napisem ‚weekend’ wszystkie genialne pomysły na zabawy, wyjścia czy wspólne gotowanie. W weekend staramy się jeść możliwie wszystkie posiłki razem. W końcu zasiąść, spojrzeć sobie w oczy, zamienić kilka zdań lub jeść sobie w ciszy, ciesząc się chwilą. Jeśli oglądaliście ostatni odcinek ‚Kobiety na krańcu świata’ wiecie ile wart może być taki wspólny czas spędzony z kimś w trakcie posiłku. W Korei Południowej istnieją osoby nazywane Mukbang - vlogerzy na żywo transmitujący spożywanie swoich posiłków. Mają tysiące osób oglądających tylko po to, żeby spożyć posiłek w jakimś towarzystwie, a nie samotnie. Oglądający płacą BJ-om wirtualnymi balonami, które mogą spieniężyć. Dzięki swojej ‚pracy’ zarabiają naprawdę bajeczne pieniądze (do 250tys rocznie)! W Korei Południowej słowo rodzina znaczy ‚ci, którzy jedzą razem‚. Dlatego w weekendy staramy się być rodziną najintensywniej jak to możliwe. W sobotę lub niedzielę tata gotuje obiad- ukochane kotlety mielone z jakiegoś przepisu blogowego, które smakują lepiej niż u mamy. Dzieci zawsze z okrzykami radości proszą go, żeby im usmażył ‚najpyszniejsze kotleciki’, bo nikt takich nie robi, tylko on. Wychodzimy też do restauracji na ulubione przysmaki, nie zawsze super zdrowe z upchanym tysiącem warzyw, czasami po prostu na pizze. Bo posiłek to także przyjemność, radość i zabawa. Ja zaś odpowiadam za weekendowe śniadania. Nigdzie nie musimy się śpieszyć, więc celebrację zaczynamy jak wszyscy są rozbudzeni i głodni. Razem przygotowujemy to na co maluchy mają ochotę. Mamy ochotę na placuszki? Super! Naleśniki z ulubionym serkiem? Nie ma sprawy! Pomocnych łapek, aż nadto więc praca pali się nam w rękach.. a czasami i na patelni jak zaaferowani rozmową zapomnimy obrócić placuszki ;). A potem delektujemy się efektem naszego kucharzenia, czytamy rodzinką, maluchy kolorują obrazki i nikt się nigdzie nie spieszy. To fantastyczna odmiana… Przygotowania do śniadania, które widzicie powyżej wyglądały tak: Upiekliśmy kawałek dyni w piekarniku. Dynię wybraliśmy nie mączną, a wodnistą i elastyczną. Kiedy dynia się piekła do miski wsypaliśmy kubek mąki, 4 łyżki ksylitolu, 2 łyżki mąki ziemniaczanej (my dodaliśmy skrobię z tapioki), 1 łyżeczka proszku do pieczenia, łyżeczkę cukru waniliowego, szczyptę cynamonu, wbiliśmy  2 jaja i dodaliśmy 2 łyżki oleju. Następnie maluchy przystąpiły do otwierania swoich ulubionych Piątusiów z Piątnicy (klik).  Są to serki dokładnie sprawdzone przez Pana „czytam skład” – Wojciecha, czyli Pana Tatę. Nie zawierają syropu glukozowo – fruktozowego, nie posiadają sztucznych aromatów i barwników. Są sporządzone na bazie naturalnych składników wysokiej jakości: mleka od krów karmionych paszami bez genetycznie modyfikowanych organizmów, żywych kultur bakterii jogurtowych w połączeniu z przetartymi owocami lub w wersji waniliowej – z naturalnie mieloną laską wanilii. Jest źródłem białka, zawiera również witaminy A, D i E oraz wapń, fosfor i potas. Dodaliśmy dwa waniliowe Piątusie :) Następnie osoba dorosła z dyni robi mus (trąc/blendując) i wszystkie składniki łączy mikserem. Smażymy na małym ogniu. Dalszy ciąg opowieści już znacie…

BAKUSIOWO

Moja tajna broń na niezapowiadanych gości –

Długi weekend powinniśmy raczej nazywać „pracowitym weekendem” :) Najpierw, jako młode małżeństwo jeździmy po rodzinie i jesteśmy po tej wygodniejszej stronie barykady. Niby się męczymy tą objazdówką, ale zawsze to MY jesteśmy gośćmi. Kiedy pojawiają się dzieci, nagle strzela nam do głowy pomysł na pozostanie w domu. Żeby się nie namęczyć z dziećmi, rzecz jasna […]

BUUBA

Jak pokochać siebie i przekazać tę zdolność swoim dzieciom?

Chyba nie ma na tej planecie takiej osoby, która nie myśli o sobie. Ale można myśleć dobrze i źle... Nie będę wnikać w Twoje myśli, ale spraw by myśli Twoich dzieci, na swój temat, były DOBRE

BAKUSIOWO

Nasza łazienka dla gości…

Mała łazienka na parterze, to pomieszczenie z najbardziej burzliwą historią z całego domu :) Na pierwotnym projekcie domu, zajmuje tyle, co schowek na szczotki. I muszlę klozetową oczywiście :) Tu deweloper już na starcie, wziął sprawy w swoje ręce i powiększył jej przestrzeń, kosztem pomniejszenia korytarzyka łączącego garaż z domem. Maciek, podumał jeszcze troszkę nad projektem i wykombinował jakąś […]

Mama na pełny etat

SuperQuiz Konie

Większość z nas ma pasje i zainteresowania. Podobnie jest z dziećmi. Zbierają to co lubią. Potrafią tworzyć całe kolekcje np. lalek barbie lub samochodów. Są dzieci, które interesują się pieskami lub kotkami i łatwo chłoną wiedze na ich temat. Moja córka szczególnie uwielbia dinozaury i konie. Jej pasje możecie zauważyć na blogu bo często są inspiracją naszych zabaw.  Dziś chcemy podzielić się

KURA KU RAdości

F.

Leniwy poranek. Siedzimy sobie z Brodoziakiem w milczeniu (mam zapalenie oskrzeli, stąd milczenie ). Pijemy herbatę, za oknem szaro, nieprzerwanie leje, masa ślimakowatych liści wije się na tarasie. B. patrzy mi w oczy od kilku chwil. Chyba jednak jest romantykiem, myślę z nadzieją. B.urywa nagle przeciagłe spojrzenie. – Swoją drogą, to ciekawe jak to jest z tą fotosyntezą? – mówi analitycznym tonem. Synteza romantyzmu. Pozdrawiam Kura

Mamy Sprawy

Wilgotne muffinki marchewkowe z orzechami

Są takie jakie chciałam, wilgotne, delikatne, mięciutkie i puszyste. To … Czytaj WięcejArtykuł wilgotne muffinki marchewkowe z orzechami pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

W co się bawić z najmłodszymi? Czyli zestaw zabaw ćwiczących paluszki, które przygotujesz w mniej niż 5 minut.

MAMA W DOMU

W co się bawić z najmłodszymi? Czyli zestaw zabaw ćwiczących paluszki, które przygotujesz w mniej niż 5 minut.

Wolny jesienny weekend z dziećmi w domu. Zastanawiasz się kiedy padnie rutynowe stwierdzenie „mamo, nudzi mi się”. A właściwie nie masz czasu się zastanawiać, bo już od rana słyszysz pytanie „mamo, co dzisiaj porobimy?”. Szukasz pomysłu w głowie, przeglądasz zabawki i gry planszowe, ale Twoje dzieci wciąż kręcą głowami z wyrazem twarzy, który mówi „to […]

Make One Wish

Jak uszyć wianek? DIY

Normalnie jesienią popadam w senny marazm i gdy tylko mam szanse zalegam pod kocem nie robiąc nic ciekawego. Ale nie w tym roku! Ostatnio energia mnie roznosi i ciągle szukam sobie jakiegoś zajęcia. Kupiłam kilka książek na jesienne wieczory, bo… Czytaj dalej →

Maraton przedszkole – szkoła – praca, czyli jak ulepszyć codzienne podróżowanie?

Makóweczki

Maraton przedszkole – szkoła – praca, czyli jak ulepszyć codzienne podróżowanie?

Tempo życia XXI-wiecznej rodziny z kilkorgiem dzieci jest nie do opisania. Trzeba to przeżyć i poczuć na własnej skórze, żeby dogłębnie zrozumieć. Poranki w których pędząc jak w maratonie budzimy i szykujemy siebie oraz maluchy. Robimy śniadania i jedzenie na wynos, pakujemy, ubieramy, przytulamy i rozmawiamy, kiedy któreś ogłasza, że „dziś nigdzie nie idzie!”, gasimy pożary jeśli pokłócą się o zabawkę, szukamy zaginionej rękawiczki… i o 7:30 (jak nie wcześniej) stajemy na schodach wyjściowych swego domu. A wtedy zaczyna się Tokyo drift. Modlitwy od wyjazdu spod domu, żeby korków nie było i choć ten jeden raz w życiu światła były wszystkie zielone. W aucie grają ‚Kanikuły’ po raz milionowy, ulubiona piosenka poranna maluchów. A my dostajemy skrętu kiszek. W zależności od tego ile mamy dzieci, tyle placówek odwiedzamy. Starszak do szkoły – uff, można wyrzucić przy drodze. O ile będzie gdzie przy tej drodze zaparkować. A nie zawsze jest… Młodsze do przedszkola. Nie chce wysiąść. Więc negocjujemy. Jeszcze jedna piosenka, przytulanki na tylnym siedzeniu, obietnice wielkie, w końcu gra na emocjach (‚tatus spóźni się do pacy’). Nic nie pomaga. Więc czekamy. Szczęśliwie zawsze wtedy podjeżdża auto z przyjaciółką albo ‚mężem’ i młoda decyduje się opuścić samochód. Pomyśleć, że nie ma nawet ósmej… Idealne auto dla rodziny? Popołudnia nie wyglądają lepiej. Odbieranie dzieci z placówek, a potem maraton zajęć dodatkowych – jednego zawieźć, drugiego odebrać… że na drugim krańcu miasta? No pech… Zimą podróżujemy w wiecznej ciemności i chlapie. Wojny o miejsce parkingowe są już wręcz tradycją. Dlatego odpowiednie auto jest w tej szalonej codzienności wybawieniem. Moja optymalna wersja? Komfortowy minivan, dobrze trzymający się podłoża. Obowiązkowo w wersji automatycznej. Automatami jeżdżę w mieście od 11 lat i nie wyobrażam sobie innej opcji. Celowo napisałam ‚w mieście’, bo moje wszystkie automaty na drogach szybkiego ruchu w wydaniu polskim (wyprzedź tira!) nie były już tak doskonałym pomysłem. Co jeszcze? Ciepełko, muzyka z ulubionego radia i zestaw głośnomówiący bluetooth, żeby umilać sobie czas rozmawiając z Angeliką niezliczone ilości godzin. No i ostatnio miałam przyjemność testować absolutny ideał – Opla Zafirę. Serce bije mi mocniej kiedy o nim piszę :) Auto stworzone do ulepszania matczynego życia masą – realnie potrzebnych – gadżetów. Jednak po kolei. Mój absolutny zachwyt skupił się na… automatycznej skrzyni biegów. Takim czymś jeszcze nie jeździłam – płynnie, szybko, zrywnie. Bez mulenia na starcie, bez odczuwalnej zmiany biegów. Marzenie. Kolejna funkcja ułatwiająca życie rodzinne, którą zafundował nam Opel to – znajdź mój samochód. Podczas wizyty w centrum handlowym wszyscy mają ten sam pomysł – zaparkować blisko wejścia. Efekt jest taki, że wielu się nie udaje ta sztuka i szukają miejsca gdzieś na obrzeżach parkingu. Pół biedy dojść stamtąd do wejścia, gorzej zdecydowanie wrócić, ciągnąc reklamówki po ziemi jednocześnie ogarniając dwoje rozszalałych maluchów. W takiej sytuacji poszukiwanie zaparkowanego auta w całym gąszczu innych pojazdów, które w ciągu godziny zdążyły się już pozamieniać jak kostka rubika, z pewnością nie pomaga. Dzięki aplikacji myOpel i opcji odnalezienia auta problem znika, zwłaszcza jak jeszcze zrobisz zdjęcie miejsca jego postoju. Brawo ja :) Bloger i samochód Moja praca łączy się z licznymi wyjazdami, także ‚terenowymi’, często kilkadziesiąt kilometrów za miasto. Nasze Podlasie skrywa wiele pięknych i nieodkrytych miejsc, które często wykorzystuję jak tło sesji zdjęciowych. Niestety ze względu na zły stan dróg, dotarcie do nich bywa wyzwaniem. Dlatego tak ważne jest dobre zawieszenie ( zdecydowanie wolę takie średnie, nie za miękkie, nie za twarde). Dzięki Nowemu Oplowi Zafiże, czas podróży do tych miejsc upływa zdecydowanie bardziej komfortowo. Mogę wtedy wysiąść zrelaksowana z uśmiechem i zabrać się do pracy. Chyba, że nagle zaatakują nas jakieś dwa polne psy, skacząc i brudząc nasze outfity, ale to jeszcze nic bo za nimi biegł na nas wielki byk! Serio, serio. Zwiewaliśmy jak szaleni ;) Z sesji nici i wielka ulga, że oplem tyłem poruszamy się ultrakomfortowo, dzięki tylnej kamerze. My mamy to szczęście, że posiadamy dwa auta. Jednak w wielu rodzinach sytuacja wygląda tak, że małżonkowie dzielą samochód. Przydałoby się wtedy połączyć cechy auta rodzinnego z biznesowym, reprezentacyjnym i po prostu.. męskim. Dlatego drugą część wpisu przygotował dla Was nikt inny jak niedoszły model i biznesman – Pan Tata ;) Minivan jako auto dla biznesu ? Nowy Opel Zafira to rodzinny minivan, ale z powodzeniem,  bez żadnych kompleksów mogę podjechać nim pod biurowiec na spotkanie biznesowe i zaparkować obok lmuzyn klasy premium. Linia nowej Zafiry zwłaszcza w kolorze perłowym brąz po prostu zachwyca i trudno przejść obok niej obojętnie. Jednak auto klasy biznes to nie tylko wygląd i prestiż. Równie ważna jest jego funkcjonalność. W moim wypadku auto to narzędzie która ma mi pomóc  w szybkiej i bezpiecznej komunikacji podczas dnia pracy. W tym celu Nowy Opel Zafira wyposażona jest w system OnStar, który łączy szereg funkcji zapewniających komfort i bezpieczeństwo kierowcy. Główne zalety systemu Opel OnStar: pobieranie celów podróży z pomocą opiekuna OnStar, który prześle Ci adres miejsca docelowego bezpośrednio do systemu nawigacji auta. Zazwyczaj sam podczas jazdy musiałem wpisywać adres docelowy, co trzeba przyznać nie jest do końca bezpieczne, także punkt dla bezpieczeństwa zdalna diagnostyka auta, wystarczy, ze wcisnę przycisk OnStar, a opiekun sprawdzi czy wszystko jest ok, a w przypadku problemów wskaże rozwiązanie. Jeśli problem będzie większy, i będzie wymagał wizyty w serwisie, opiekun OnStar prześle współrzędne najbliższego punktu na GPS auta pomoc w razie wypadku czy kolizji. Co prawda, na szczęście, nie musiałem testować tej usługi, ale na stronie systemu Opel OnStar, możecie obejrzeć prawdziwe historie osób, którym OnStar pomógł w takich nagłych wypadkach.  Opcja dosłownie może uratować życie. W razie wypadku, za pomocą jednego przycisku jesteś w stanie powiadomić o zdarzeniu i wezwać pomoc. Natomiast kiedy dojdzie do poważniejszego wypadku, w którym możesz nie być w stanie nic zrobić, system OnStar automatycznie prześle informacje do konsultanta, który otrzyma kluczowe dane o zdarzeniu i będzie w stanie połączyć się z kierowcą przez zestaw głośnomówiący. Konsultant powiadomi też odpowiednie służby, dzięki czemu otrzymasz możliwie najszybszą pomoc. Szczerze mówiąc, tylko dla tej opcji warto wybrać nowego Opla. Dla mnie jako głowy rodziny, Ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. namierzenie auta w przypadku kradzieży i współpraca opiekuna OnStar z policją w celu odnalezienia auta Aplikacja mobilna System OnStar to też aplikacja mobilna, która łączy się z Oplem  i dostarcza najważniejsze dane diagnostyczne auta takie jak ciśnienie w oponach, poziom paliwa czy oleju. Dzięki temu jeszcze w domu, możesz sprawdzić czy samochód jest gotowy do podróży, czy nie czeka Cię na przykład wizyta na stacji benzynowej i musisz wcześniej wyjść z domu. Dzięki aplikacji możesz też odnaleźć swój zaparkowany samochód. Szczególnie przydatne, jeśli jadę na spotkanie w centrum nieznanego miasta i muszę zaparkować auto daleko od miejsca spotkania. Jego szybkie i bezstresowe odnalezienie może być potem kluczowe dla dalszego dnia pracy. Wrażenia z jazdy Testowana wersja była wyposażona w silnik Diesla 2.0DTH (170KM) i automatyczną skrzynię biegów. Przyznam, że to bardzo przyjemne połączenie, dające duży komfort i frajdę w prowadzeniu. Do tego zawieszenie nowego Opla Zafiry, bardzo przypadło mi do gustu. Mimo, że to MiniVan to prowadził się jak rasowy kompakt (może nawet limuzyna) – sprawnie i bez zbędnego „bujania”. Ulga dla kręgosłupa Na zakończenie chcę wspomnieć jeszcze o jednym szczególe, który być może nie jest taki istotny w kontekście wszystkich opisanych zalet nowego Opla Zafiry, jednak dla mnie, osobiście okazał się zbawienny. Od jakiegoś czasu zmagam się z bólami w dolnej części kręgosłupa. Trochę wstyd się przyznać, bo całe życie byłem „niezniszczalny” aż tu nagle bam, prawdopodobnie początki dyskopatii. Dłuższe siedzenie w jednej pozycji potrafi być bolesne, a tak często jest kiedy prowadzisz auto. Testując Opla Zafirę odkryłem mały szczegół – opcję w regulacji fotela która zapewnia dodatkowe podparcie odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Dodając tego ogólnie wygodne, ergonomiczne fotele  z certyfikatem AGR, mogłem podczas testów zapomnieć na chwilę o swojej chorobie :)  Więcej informacji na temat auto na dedykowane stronie – Nowy Opel Zafira.

KURA KU RAdości

Polaki

Jedziemy monachijskim metrem. W wagonie wieża Babel. – Wiesz, w metrze byli chyba ludzie z całego świata – mówię wieczorem do B. – Uhm – B. zgadza się wylewnie z moja obserwacją. – Ani jednego Niemca! – ekscytuję się. – Oprócz nas! – krzyczy entuzjastycznie G. B.i ja rechoczemy dziko. G. mruży oczy (czytaj myśli intensywnie). – A nie, my to Polaki przecież! – G. mówi radośnie. Pozdrowienia dla wszystkich Polak i Polaków w kraju i zagranico Flagi na rysunku własnej roboty… Pozdrawiam Kura PS Dla niezorientowanych w geografii. Warszawa – państwo, Monachium – stolica Polski. Skoro mieszkają tu Polacy (my) to musi być Polska. Czyż nie?

MAMA TRÓJKI

PRZEZ MÓJ ZAWÓD PRACUJĘ W ŚWIĘTA

               Każda praca może być pięknym doświadczeniem, pod warunkiem, że nie chodzimy do niej z przymusu. Ostatnio usłyszałam: "Jeśli kochasz to, co robisz, ani jednego dnia nie jesteś w pracy". Obecnie na tym właśnie etapie jestem. jednak nie zawsze tak było. Byłam pracownikiem sklepów, hoteli, restauracji. Nawet, gdy w tygodniu zasuwałam w biurze, w weekendy zwyczajnie ganiałam z

Co wiem o swojej ojczyźnie?

BABYLANDIA

Co wiem o swojej ojczyźnie?

Dzisiaj Święto Niepodległości zatem czas na bardziej patriotyczny post. Jak dotąd raczej pomijałyśmy taką tematykę, skupiałyśmy się bardziej świętach kościelnych. A przecież kto nauczy nasze dzieci szacunku do ojczyzny i jej symboli jak nie my? Dziś zatem co nieco na ten temat. Nie będę Wam pokazywać żadnych prac plastycznych, nie będę opisywać jak własnoręcznie zrobić flagę Polski, bo to żadna filozofia. Pokażę za to książkę, którą mamy w domu już od kilku lat, a która wreszcie doczekała się, by ktoś się nią zajął. I tym "ktosiem" była Alicja :)Czytaj więcej »

NEBULE

Dni płyną wolno

…ale lata lecą szybko. Też masz takie dni kiedy wydaje Ci się, że wskazówka na zegarze stoi w miejscu? Sekundy, minuty, godziny dłużą się niemiłosiernie, a Ty na oparach siły jedną ręką mieszasz kakao, a drugą wkładasz smoczek płaczącemu dziecku. W myślach powtarzasz „Oby do wieczora”. Czas płynie między wycieraniem nosa jednemu, a robieniem inhalacji… Artykuł Dni płyną wolno pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

OPTYMISTYCZNIE

Ups, coś poszło nie tak…

A nawet kilka cosi! Będąc jeszcze w ciąży miałam prosty plan macierzyństwa. W najmniejszym kawałku miałam zaplanowany każdy miesiąc życia we trójkę. Tak, tak dokładnie tak samo się teraz z siebie śmieję jak Ty ze mnie. Te trzy lata temu jednak nie miałam pojęcia, że kiedy pojawia się dziecko – tak naprawdę  nic nie da się zaplanować. Przez te prawie trzy lata zweryfikowane zostało około 90% moich planów.  Będę karmiła piersią przez pół roku… a może nawet rok. Taa… Od samego porodu miałam problemy z laktacją, Nikola od początku musiała być dokarmiana mlekiem modyfikowanym, bo zwyczajnie nie dojadała. Dużo piłam, przystawiałam córkę bardzo często do piersi, bardzo chciałam karmić piersią. Mimo Post Ups, coś poszło nie tak… pojawił się poraz pierwszy w Optymistycznie.

KOSMETOMAMA

Nie lubię się bawić z córką lalkami.

Kiedy byłam dzieckiem moim ulubionym zajęciem była oczywiście zabawa. Byłam żywym dzieckiem, więc bawiłam się w kilka zabaw na raz. Tutaj skok żółwi ninja przez kuchenne półki, tu budowa posesji dla lalki Barbie z wykorzystaniem doniczek z kwiatkami rodziców. Moja wyobraźnia odgrywała za mnie wszystkie role. Teraz, jak mam się bawić z córką lalkami to przechodzi mnie zimny dreszcz, bo się do tego zmuszam.   ... Post Nie lubię się bawić z córką lalkami. pojawił się poraz pierwszy w kosmetomama.

NEBULE

Pielęgnacja skóry atopowej u dzieci

Zrobiło się zimno i nieprzyjemnie. Niestety, zaczął się też sezon na choroby, które unieruchomiły nas w domu na trzy tygodnie. Powróciły również dolegliwości skórne, z którymi od dawna się zmagamy. Jednak dzięki prawidłowej pielęgnacji, jest o wiele lepiej niż rok temu w tym okresie. W dzisiejszym poście napiszę  o tym, dlaczego właśnie teraz dzieci części… Artykuł Pielęgnacja skóry atopowej u dzieci pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

OLOMANOLO

„Jesteśmy w ciąży” jest dalekie od prawdy, dlatego przestańcie tak mówić!

Zanim rozpiszę się na dobre, chciałam was zapytać, czy wiecie może, kto wymyślił powiedzenie „jesteśmy w ciąży”. „My” oznaczające ciężarną i jej partnera. Ja rozumiem, że związek łączy i wiąże się ze wspólnym robieniem wielu rzeczy, ale wybaczcie, oznajmianie komuś, … Artykuł „Jesteśmy w ciąży” jest dalekie od prawdy, dlatego przestańcie tak mówić! pochodzi z serwisu OLOMANOLO .

Spanie na śniadanie czyli słów kilka o jedzeniu na wynos

Makóweczki

Spanie na śniadanie czyli słów kilka o jedzeniu na wynos

Czasami, szczególnie o poranku, czuję się jakbym miała w domu dwoje nastolatków. Budzenie ich od jakiegoś czasu wygląda jak scena z filmów. Matka woła ‚pobudka’. Odpowiada jej cisza. Matka wbiega do pokoi – ‚wstawać, szkoła/przedszkole!’. Dzieci ani drgną. Matka ściąga kołdry, gilgocze, przytula, warczy, cokolwiek, bo i tak czego nie robi w odpowiedzi słyszy: „błebłe śpię”. Kiedy doszliśmy do takiego etapu od radosnych pobudek o 6 rano i wspólnych, pięknych śniadań z wpisu „Dobre nawyki„? Chwaliłam się wtedy: „Oprócz samych, bezcennych chwil, dzięki temu rytuałowi młodziaki zaczęły lepiej się odżywiać. Wcześniej albo nie jadły niczego (bo zanim zbudziłam się ja i oni, to trzeba było wychodzić) albo byle co. Obecnie mam czas na przygotowanie wartościowych i  smacznych posiłków. Choć i tu łatwo nie jest, bo każde z dzieci preferuje inny rodzaj porannego posiłku. Maks je tylko kanapki z serem i papryką oraz placki/naleśniki/gofry. Lenka kocha śniadania na słodko, ale mogą być one przygotowane w lepszej wersji, jak domowa granola lub owsianka na ciepło. Także mamy wesoło.. :). Ale warto! Naprawdę warto zacząć dzień godzinę wcześniej dla tych kilku porannych chwil. Dla widoku Lenki smarującej chlebek (którego nie je). Dla obserwowania ich porannych wyborów, rytuałów. Dla wyrabiania dobrych nawyków. Dla kilku zdań zamienionych z mężem.” W najbliższym czasie, a przynajmniej nie do wiosny i póki ja nie wydobrzeję do końca, ta wersja nie powróci. Trzeba mieć dużo energii i zapału, żeby móc nim zarażać rodzinę. Na chwilę obecną nowy schemat wygląda tak, że zaspane maluchy, które ubieram przez sen (Lena), lub ubierają się same, ale najwolniej jak się da (Maks) prowadzę do kuchni i tam jedzą maleńką porcję płatków kukurydzianych z mlekiem roślinnym lub coś innego równie małego i prostego do spożycia. Trochę dłubią łyżką, trochę memłają. Ogólnie to mogłoby to wyglądać inaczej, bo Lena, śmiało mogłaby iść bez śniadania i zjeść dopiero w przedszkolu. Problem polegał jednak na tym, że w momencie kiedy jej stopa stykała się z butem, a ręka z kurtką następował okrzyk „głooooodnaaaa!” po czym odmawiała wyruszenia do przedszkola bez śniadania… kiedy reszta rodziny stała w kurtkach. Natomiast Maks, jak to Maks, chętnie by nie jadł, ale ja wolę, żeby miał w brzuchu cokolwiek zanim zje.. drugie śniadanie, bo jeden Bóg wie kiedy to raczy zrobić (np. w południe). Drugie śniadanie. No właśnie ono nas ostatnio ratuje., szczególnie odkąd odkryliśmy SMART nawyki. Tam mogę upchać wszystko to, co powinni zjeść rano, gdyby nie spali na stole. Znowu.. drugie śniadanie potrzebne jest tylko dla Maksa, bo Lenka ma full opcję wyżywienia w przedszkolu, ale – jeśli macie dwoje dzieci – łatwo możecie wyobrazić sobie tę rozpacz kiedy brat dostaje smakołyki w pięknym lunchboxie, a siostrzyczka nie. Równa się to z końcem świata. Zdarza się więc, że obydwoje dostają kanapki, placuszki i inne pożywne smakołyki. Do tego sok albo mus owocowy – witaminy w najbardziej poręcznej i atrakcyjnej wersji, takiej w której nie zmiażdży się w plecaku na papkę jak to często dzieje się w Maksiowym plecaku z owocami.  Warto przypomnieć, że sok czy mus 100%, to produkt w którym znajdują się tylko owoce i warzywa, z których został on wyprodukowany. Nie znajdziemy w nim nic innego niż np. jabłka czy marchewki. Do soków 100% nie wolno dodawać cukru, ani żadnych substancji słodzących, konserwantów czy barwników. Jedyny cukier w tych produktach, to cukier, który znajdował się w owocach, z których ten sok został wykonany. Taki sam pakiet do pracy zabiera Pan Tata. Przyznam się tu oficjalnie i proszę o oklaski dla mojego męża, bo najczęściej to właśnie on przygotowuje dziecięce lunchboxy, pamiętając o kompozycji wartościowych składników z dodatkiem owoców i warzyw, które często zastępuje wygodniejszym rozwiązaniem: sokami lub musami. Jest wielkim fanem musów, to on w naszym domu je odkrył i wprowadził. Maluchy w okolicach godz. 8 wychodzą więc radośniejsze i zapakowane pod denko jedzeniem. Często bez książek, kapci i.. głowy, ale zawsze z lekko zapełnionym brzuszkiem drugim śniadaniem na wynos. A ja jestem spokojna, że w ich lunchboxach jest wszystko, co potrzebne: witaminy i mikroelementy z owoców i warzyw w prawdziwie wygodnej – SMART formie! Wpis powstał w ramach kampanii „Soki i musy – witaminy w wygodnej formie”, która jest finansowana z budżetu Unii Europejskiej, Rzeczypospolitej Polskiej oraz ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw, stanowiących wraz z wkładem finansowym członków wkład własny KUPS.

Wspieraj męża swego, czyli czego zazdroszczę tacie mojego dziecka? KONKURS

Lady Gugu

Wspieraj męża swego, czyli czego zazdroszczę tacie mojego dziecka? KONKURS

KURA KU RAdości

Test

Jak sprawdzić, że jesteś dorosły? … … … Zagraj w memo (patrz rysunek). Wynik testu (czytaj prawda) jest bolesny. … … Przy okazji pozdrowienia od nas-psychofanów memo dla ŚWIAT WOKÓŁ NAS Pozdrawiam Kura

BAKUSIOWO

Nie piorę publicznie swoich brudów.

Moja mama zawsze mi powtarzała, że brudów publicznie się nie pierze. Że nic dobrego z tego nie wychodzi. Ja się zawsze słucham mojej mamy. Zawsze. I rzeczywiście dobrze na tym wychodzę bo pomimo tego, że pokazuję Ci masę mojego życia, to jednak pewne kwestie zostawiam dla siebie. Pewnie dobrze by się klikały bo internet lubi […]

MATKA NIE IDEALNA

Nie chcę.

Jesień. Wpisuje melancholię w moje serce, pruszy umysł depresją. Kubek z kawą parzy dłonie, koc zsuwa się nieporadnie z kolan. Kot mruczy przy karku, nucąc melodię zadowolenia. Zamykam oczy i pozwalam się unieść mruczeniu. Jesień. Stan zawieszenia. Zimne stopy, rozmiar 26, wtopione w moje łydki. Miarowy oddech, delikatne westchnięcia dyktujące tempo snów. Ciche brzęczenie pieca, pompującego […] Artykuł Nie chcę. pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

10 książek, które zmieniły moje podejście do wychowywania dzieci

NASZE KLUSKI

10 książek, które zmieniły moje podejście do wychowywania dzieci

Suchemu i zanieczyszczonemu powietrzu mówię NIE!

PAMIĘTNIK MAMY

Suchemu i zanieczyszczonemu powietrzu mówię NIE!

Mama na pełny etat

Mały artysta, czyli twórczość artystyczna dziecka

Sztuka w życiu dziecka ma pozytywny wpływ na jego rozwój. Dziecko świetnie sprawdzi się w roli odbiorcy sztuki. Oglądanie obrazów słynnych malarzy pobudzi do działania wyobraźnie i uwrażliwi. Bycie odbiorcą jest równie ważne co bycie twórcą. Dziś pokażemy Wam jak obudzić w dziecku artystę. Rozbudzić w nim zainteresowanie dziełami sztuki. Sprawić, że dziecko zwróci uwagę na estetykę, na piękno