BARWNE ŻYCIE CALINECZKI
Wywiad z mamą Calineczki :)
Niedawno na portalu Szczepimy pojawił się wywiad z moją skromną osobą. :) Bardzo serdecznie zapraszam Was do lektury: „MÓJ BLOG TO W PEWNYM SENSIE MISJA” – WYWIAD Z AUTORKĄ CALINECZKOWEGO BLOGA! W Internecie można znaleźć bardzo wiele blogów o tematyce parentingowej. Co wyróżnia Twój? Jakie dwie cechy podałabyś, aby opisać swojego bloga? Może to zabrzmi bardzo patetycznie, ale uważam, że mój blog to w pewnym sensie misja. Misja niesienia pomocy innym. Zwłaszcza rodzicom, którzy mają chore dzieci. Moja córka choruje na wrodzony brak odporności, miała przeszczep szpiku kostnego, a w dodatku jest też osobą z karłowatością – nigdy nie urośnie. Na blogu pokazujemy wszystkim, że mimo choroby i niepełnosprawności można żyć normalnie, a co więcej – być naprawdę bardzo szczęśliwym. Kiedy narodził się w Twojej głowie pomysł, żeby pisać bloga? To był impuls, czy nosiłaś się z tym zamiarem jakiś czas? Pomysł na prowadzenie bloga pojawił się gdy byłam z córką w szpitalu. Spędziłam tam 8 miesięcy i różne pomysły przychodziły mi do głowy. Na początku usilnie próbowałam znaleźć jakieś informacje na temat choroby Calineczki w Internecie, ale niestety – było tego naprawdę niewiele. Dlatego postanowiłam założyć bloga, który z jednej strony będzie dla mnie czymś w rodzaju autoterapii, a z drugiej strony chciałabym pomóc innym mamom, których dzieci chorują na karłowatość, czy brak odporności. Jak mama na pełen etat znajduje czas, żeby prowadzić bloga? Mam to szczęście, że moje dziecko jest wielkim śpiochem :) Dlatego też najczęściej wstaję przed nią, koło 6-7 rano i wtedy mam trochę czasu na pisanie. Gdy Calineczka wstaje o 10 już wszystko jest gotowe i możemy zaczynać dzień Czy komentarze pod Twoimi postami dodają Ci skrzydeł, czy raczej je podcinają? Których jest więcej? Czy komentarze mają wpływ na to, o czym piszesz? Oczywiście, że komentarze dodają skrzydeł! Udowadniają mi, że ktoś czyta to co piszę, że komuś los Calineczki nie jest obojętny. Bardzo się cieszę z tego powodu. Szanuję każdy komentarz i każdego czytelnika, dlatego staram się odpowiadać na wszystkie pytania i tłumaczyć zagadnienia, które interesują innych. Na szczęście jeszcze nie spotkałam się z komentarzami negatywnymi na moim blogu i mam nadzieję, że tak pozostanie jeszcze przez długi czas. Jakie są Twoje długoterminowe plany związane z blogowaniem? Moje plany to zdecydowanie brak planów. Nie tylko w blogowaniu, ale i w życiu. Staramy się żyć z dnia na dzień i cieszyć się każdą chwilą uwieczniając to wszystko na blogu. Zastanawiasz się, co kiedyś pomyślą Twoje dzieci po przeczytaniu Twojego bloga? Obawiasz się tego, czy może na to czekasz? Nie obawiam się tego, że Calineczka kiedyś powie coś negatywnego o blogu. Wierzę, że również tak samo jak ja odkryję w sobie chęć niesienia pomocy innym ludziom podobnym sobie i zrozumie, że blog jest dobrym miejscem do tego działania. Podczytujesz blogi innych mam? Jeśli tak, to które są Twoimi ulubionymi? Czytam wiele blogów rodzicielskich, jednak trudno wymienić mi kilka ulubionych, ponieważ nie chciałabym nikogo pominąć. Dzisiaj każdy publikuje mnóstwo zdjęć na Facebooku, Instagramie i innych mediach społecznościowych. Nie uważasz, ze jest to odzieranie się z prywatności? Czego nigdy nie opublikowałabyś na swoim blogu? Myślę, że dodawanie zdjęć na facebooka, czy inne media społecznościowe nie jest złe jeśli robi się to z głową i rozwagą. Ja dodaję zdjęcia Calineczki dość często na przykład po to, by pokazać jak się rozwija, jak rośnie, jak radzi sobie z codziennym życiem, ponieważ robi to inaczej niż „duże” dzieci w jej wieku. Jednak są rzeczy, których nigdy w Internecie bym nie umieściła, chociażby dziecka nago. Szczerze? Nie rozumiem rodziców, którzy właśnie takie fotki publikują. Nie umieściłabym również nigdy zdjęcia mojego dziecka, które przedstawiałoby je w jakiejś krępującej sytuacji. Czy stresowałaś się podczas zakładania bloga, że nikt go nie będzie czytał, czy była to kwestia drugorzędna? Nie stresowałam się. Myślałam sobie, że jeśli choć jedna osoba z karłowatością trafi na mój blog i przeczyta co piszę, to i tak będzie dla mnie ogromny sukces. Ostatnio bardzo wiele się słyszy o ruchach antyszczepionkowych, które pojawiają się nagle i licznie. Jaka jest Twoja postawa w związku z kwestią: „szczepić – nie szczepić”? Szczepiłaś swoje dzieci? Szczepiłam swoją córkę, jednak później niż jest to w „kalendarzu szczepień”. Pierwszą szczepionkę w życiu dostała w wieku 2 lat. Jest to spowodowane tym, że po przeszczepie szpiku kostnego organizm jest bardzo osłabiony, przez jakiś czas nie ma praktycznie żadnej odporności i nie było możliwości zaszczepienia dziecka w takim stanie. Jednak, gdy nasz lekarz onkolog powiedział, że nie ma już przeciwwskazań i można zaszczepić dziecko od razu to zrobiłam. Dlaczego? Ponieważ ufam onkologom z tego szpitala. Uratowali moje dziecko. Dziecko, któremu nikt nie dawał szans na przeżycie, wiec wierzę, że teraz nie zrobiliby niczego, co mogłoby jej zaszkodzić. Jak oceniasz kampanie edukacyjne dotyczące szczepień? Czy jest potrzeba ich prowadzenia? Uważam, że takie kampanie są jak najbardziej potrzebne. W dzisiejszych czasach to chyba Internet jest największym źródłem informacji i większość ludzi właśnie stąd czerpie swoją wiedzę na różne tematy, także jeśli chodzi o szczepienia. Dlaczego zdecydowałaś się wesprzeć kampanię „Pneumokokom mówimy: szczepimy!!!” ? Ostatnio wiele słyszę na temat tego, że szczepienia są złe. Ja tak nie uważam i warto o tym mówić, żeby inni mogli poznać różne perspektywy tego problemu, a nie tylko tych którzy głośniej krzyczą. Nie chodzi mi o to, żeby kogoś za wszelką cenę namawiać do szczepienia, ale o to, by dać rodzicom możliwość przeczytania wszystkiego za i przeciw, aby mogli podjąć świadomą decyzję, której nie będą żałować. Jakim krótkim hasłem zachęciłabyś swoje czytelniczki do szczepienia dzieci przeciwko pneumokokom? Pamiętajcie, żeby podjąć decyzję zgodną z Waszym sumieniem. Ja taką podjęłam, ponieważ kocham swoje dziecko i jest ono dla mnie najważniejsze na świecie. Dokończ zdanie: „Zdrowie mojego dzieci …” …jest czymś najważniejszym, bo wszystko inne mogą osiągnąć sami. Link do wywiadu w oryginalnej wersji: Wywiad