Romantyczne wieczory we dwoje (troje ;) )

KAMPERKI

Romantyczne wieczory we dwoje (troje ;) )

„Takie wakacje, to nie wakacje”, „nic nie odpoczniecie”, ” a nie lepiej zostawić ją z dziadkami”. Standard. Utarło się, że wakacji z dzieckiem rajem nazwać nie można, że się zamęczymy, że nie będziemy leżeć plackiem, że będziemy zabiegani i zmęczeni. Może i tak.. Nie potrafię sobie wyobrazić, że zobaczyłabym czy doświadczyła czegoś sama, nie mając u boku męża czy córki. Nie mówię o przyziemnych sprawach, jak zjedzenie w tajemnicy wafelka ;), ale o przeżyciu i wspomnieniach, które zostają na lata. Zawsze, kiedy zdarzy mi się coś ekscytującego to chcę, żeby oni przeżywali to ze mną, chcę żeby byli obok i żebym mogła dzielić z nimi radość. Wakacje podpadają właśnie pod taką kategorię – wspólne przeżycia. Zmęczyliśmy się, to prawda. Zamiast jednej walizki mieliśmy trzy, zamiast jednego ręcznika, tachaliśmy trzy, do tego kilka piłek, wiadro zabawek, materace i łopatki. Nie leżeliśmy plackiem, nawet mogę powiedzieć, że ciągle biegaliśmy – Liwia za Wojtkiem, bo to ich ulubiona zabawa, a ja za nimi, żeby mi w porcie nie powpadali do wody :) Byliśmy zmęczeni noszeniem ciężaru, bo małe nogi nie dawały rady pływać, zwiedzać i jeszcze dreptać w tą i z powrotem pod górkę, na której był nasz pokój. Ale byliśmy szczęśliwi, widząc swoją radość w oczach. I nawet powiem Wam, że udało nam się spędzić romantyczne wieczory na plaży, pośród szumu fal, przy zachodzącym słońcu i wśród okrzyków mamuś muszelka, tatuś tu jest krab, ale super, patrz mamusiu jaki kamyk! To właśnie takie momenty pokazują mi, że warto być razem i kolekcjonować wspomnienia. Dla chcącego, nic trudnego i nawet z dzieckiem można przeżyć spokojne chwile. Trzeba tylko znaleźć złoty środek, czasem są to lody dwa razy dziennie, a czasem po prostu torba zabawek i tona kamieni.       Wakacje z dzieckiem, to najlepszy czas na wzmocnienie więzi i odcięcie się od monotonii i rzeczywistości. Za niedługo powie nam, że chce jechać z koleżanką, a może i chłopakiem, ale do tego czasu, o ile będę mogła, będę czerpała tą radość i iskry z jej wielkich, niebieskich oczu… Liwia: koszulka, spodenki – Smyk | Sandałki – Zara | Okulary – Babiators (kupisz tutaj) | Strój – Little Gold King Zabawki: wiaderko silikonowe – Funkit World Scrunch Bucket – kupisz tutaj | kwiatuszki – Quut Lili kwiatek – kupisz tutaj –  plecam Wam gorąco, bo zabawka ma więcej funkcji, niż może się wydawać:) a teraz służy nam w kąpieli i przypomina wakacje :) Artykuł Romantyczne wieczory we dwoje (troje ;) ) pochodzi z serwisu Kamperki.

Look of the day #2- kombinezon

KAMPERKI

Look of the day #2- kombinezon

Nasze piękne, chorwackie wakacje… wyspa Brać

KAMPERKI

Nasze piękne, chorwackie wakacje… wyspa Brać

Uwielbiam podróżować, choćby niedaleko. Zazwyczaj noc przed takim wyjazdem mam totalnie z głowy, nie mogę zasnąć, rozmyślam, analizuję, w głowie mnożą mi się obrazy i historie, które mogą nam się przydarzyć i które przeżyjemy. Wizualizuję prawie całą wyprawę i jednocześnie zamartwiam się, czy aby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i czy głowa może w końcu się uwolnić i wyluzować. Do tego roku, oprócz kilku weekendowych wyjazdów, nie mieliśmy okazji być na wakacjach takich z prawdziwego zdarzenia. Co roku było coś, a to coś zazwyczaj okazywało się być nieplanowanymi wydatkami, zepsutym samochodem, czyli jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze :) W tym roku postanowiliśmy, że będzie inaczej, że zepniemy się w sobie i wreszcie weźmiemy Liwię na wakacje, tak by mogła to odczuć, że jest inaczej, luźniej i to jest nasz czas. Naszej trójki. I udało się! Możecie się śmiać, wytykać palcami, że głupia cieszy się z wyjazdu, ale dla nas to była naprawdę wielka rzecz. Ja płakałam codziennie. Ze szczęścia. Ale ja, to ja. Jak się z czegoś bardzo cieszę, to zawsze chce mi się ryczeć. Jak głupia widząc Liwię skaczącą po falach z tatuśkiem, zamiast się roześmiać w głos, siadłam na kocyku i zanosiłam się, zalana łzami. Matka to na prawdę głupie stworzenie, na prawdę. Wracając do sedna – wakacje. Kierunek, jaki obraliśmy to Chorwacja, po pierwsze ze względów finansowych, a po drugie ze względu na paszporty, których nie zdążyłam wyrobić od ślubu :D czytaj lat 4! I jeszcze trzecie, sentymentalne, byliśmy dokładnie w tym samym miejscu, kiedy Liwia mieszkała jeszcze w ciepłych zakątkach mojego brzucha.  ( tak, znów płaczę, bo przecież wspominam te czasy…) Kierunek: Chorwacja – wyspa Brać – Splitska/ Postira/ Sutivan W trasie… Sama droga przebiegła nam zupełnie bezboleśnie! A jak wiecie z poprzedniego wpisu (tutaj), bardzo się bałam tego, jak Liwia zniesie 15 godzin jazdy samochodem. Mieliśmy w końcu do przejechania 1200 kilometrów. W stronę Chorwacji ruszyliśmy o godzinie 19, przez dwie godzinki bawiła się i rysowała, a później zasnęła spokojnie i uwaga – spała do godziny 10 następnego dnia :D Jedyne kilkominutowe przerwy na rozprostowanie i toaletę, wyciągałam śpiocha i nosiłam po parkingu w pozycji leżącej, wysiusiałam i jechaliśmy dalej.  Po godzinie 10 dotarliśmy na prom w kierunku Supetaru, a po godzinie nie morzu byliśmy na miejscu. Dzięki temu, że na trasie ominęliśmy najgorszy punkt – autostrady na Słowenii, nie staliśmy ani przez moment w korku. Gdyby ktoś z Was wybierał się do Chorwacji i zastanawiał jak ominąć autostrady na Słowenii, piszcie śmiało, prześlę trasę :) tablica magnetyczna (opisywałam ją tutaj!) – do kupienia tutaj! Już na miejscu… Jeżeli szukacie spokojnego, cichego miejsca, gdzie można wyciszyć myśli i uspokoić oczy, to właśnie tu. Małe, urokliwe miejscowości, pełne tajemniczych uliczek, zakamarków. Ciężko tu znaleźć stragany z kolorowymi, chińskimi zabawkami, amatorzy klubowego życia też nie będą zadowoleni. Ale my, którzy szukaliśmy spokoju i odpoczynku, lepiej trafić nie mogliśmy. W tym roku  mieszkaliśmy w apartamencie ( pokój z aneksem kuchennym i łazienką) w miejscowości Splitska, w niedalekiej odległości od miasta Supetar, gdzie przypłynęliśmy promem. Pomiędzy miasteczkami są niewielkie odległości, dlatego jest to idealna baza wypadowa do zwiedzania. Mieliśmy to szczęście w nieszczęściu, że kilka dni zupełnie nie sprzyjało opalaniu, dlatego zwiedzaliśmy co się da i ile się da. Splitska powaliła mnie widokiem, jaki mieliśmy z naszego pokoju. Bardzo mała wioseczka położona na wzniesieniu, które rozciąga się nad miniaturową zatoczką pełną żaglówek, motorówek i innych pływających, których nazw nawet nie znam. Jeden sklep, dwie restauracje i najpiękniejszy prezent, jaki mogło dostać moje dziecko: prawdziwy osiołek pod samym oknem, którego regularnie karmiła marchewką i jabłkiem. Mimo, że turystyka jest mocno rozwinięta w tych terenach, wydaje się, że o tym miejscu zapomniała. Liwia: spodenki – Pepco | bluza – Zara | butki – Zaxy | nerka – anacomito? Dwa kilometry dalej, połączona szutrową, dwukilometrową drogą, prowadzącą wzdłuż wybrzeża, leży Postira. To był nasz cel do zwiedzania, ponieważ trzy lata wcześniej, kiedy Liw jeszcze pływała w brzuchu, mieliśmy okazję spędzić tam parę dni. To właśnie wtedy zakochaliśmy się w tym miejscu i postanowiliśmy wrócić już w trójkę. Oprócz uroków samego miasta, portu, warto wjechać na wzniesienie przy fabryce i sklepie rybnym, o którym niewiele osób wie, a z którego jest taki widok, że zapiera dech w piersiach. Całe miasto, morze a na horyzoncie całe wybrzeże chorwackie od Splitu hen hen w druga stronę. Liwia: bluzeczka, spodenki, butki – Zara | strój kąpielowy – Little Gold King Trzecie miasto, Sutivan, to miejsce, do którego chcielibyśmy wrócić za jakiś czas, a które wydaje nam się najbardziej dopasowane dla rodzin z dziećmi. Wzdłuż całego miasta ciągnie się bardzo długi i szeroki deptak ( właściwie jedyne miejsce, gdzie nie drżałam, że wjedzie w nas samochód, albo mi ktoś wpadnie do morza :) ), na którym spokojnie można biegać do woli. Dużo atrakcji dla dzieci- place zabaw, ogrody. Zdecydowanie miasto jest zorientowane na rodzinny i aktywny wypoczynek. Ale Sutivan ma jedną, wielką atrakcję, dla której pojechaliśmy tam dwa razy i spędziliśmy na prawdę długie godziny: Park Przyrody z mini zoo. Miód na serce dla naszego potworka. Koniki, osiołki, świnki, dziki, krowy, kury, przepiękne białe pawie i mnóstwo innych zwierzątek. Każde można karmić, każde można głaskać, opiekować się i zwyczajnie przebywać w ich obecności. Na dodatek trampoliny, huśtawki i inne atrakcje angażujące całe rodziny. Świetnie się tam bawiliśmy wszyscy za naprawdę symboliczną opłatą. Co mnie jeszcze zauroczyło?  Plaże! Malownicze, kamieniste zatoczki praktycznie puste! Oprócz nas, każdego dnia, było tam może trzy, w porywach do czterech osób. Bez ścisku, nadmiaru ręczników i leżaków. Morze, drzewa, szum fal, rybki, kraby i my :) I kolor wody, błękitny, turkusowy i granatowy, wszystko w jednej malowniczej zatoczce!  Liwia: strój kąpielowy – Little Gold King CUDOWNIE! Jeżeli zastanawiasz się, czy warto jechać do Chorwacji, czy dzieci wytrzymają drogę i czy wypoczniesz, to już się nie zastanawiaj – WARTO! :) Artykuł Nasze piękne, chorwackie wakacje… wyspa Brać pochodzi z serwisu Kamperki.

Look of the day #1 – matka polka wakacyjna

KAMPERKI

Look of the day #1 – matka polka wakacyjna

Mała zmiana, duży efekty – pokój dziewczynki w kropki

KAMPERKI

Mała zmiana, duży efekty – pokój dziewczynki w kropki

Wakacje z dzieckiem – co zabrać ze sobą i o czym nie zapomnieć!

KAMPERKI

Wakacje z dzieckiem – co zabrać ze sobą i o czym nie zapomnieć!

Jak usunąć plamy z dywanu?

KAMPERKI

Jak usunąć plamy z dywanu?

Już idę, tylko dokończę myć naczynia, poczekaj, tylko poukładam talerze, jeszcze pranie mi zostało… ile razy, no ile razy, pomyślcie same dla siebie, ile razy dziennie takie zdania padają z Waszych ust. Wiele, prawda? Brytyjska stacja BBC przeprowadziła kiedyś ankietę dotyczącą ilości godzin, które spędzamy na sprzątaniu. W efekcie wyszło, że jest to jakieś 11.5 godziny tygodniowo, choć gdy o tym pomyślę, mam wrażenie, że znacznie, znacznie więcej. Pisałam Wam wcześniej (tutaj :) ), jak mniej więcej wygląda mój dzień, który jest przepełniony zadaniami domowymi, jak każdej baby zresztą i jak podliczam, to te 11 tygodniowo pomnożyła bym przez jakąś cyferkę. To straszne! Nasze życie, czy tego chcemy czy nie chcemy, kręci się w okół sprzątania. I jedzenia. I sprzątania po tym jedzeniu. I po dzieciach :) Parę miesięcy temu popełniłam pewien błąd. Chociaż, hmm, czy ja wiem, czy tak mogę to nazwać, bo z błędów generalnie ludzie nie są zadowoleni, a mój mnie bardzo cieszy. Najbardziej jednak cieszy moje oko. Kupiłam dywan. BIAŁO- czarny dywan. Myślę, że już doskonale wiecie, o co mi chodzi. Biały kolor, w połączeniu z Liwią, farbkami, ciastoliną, kredkami, jedzeniem… wyobraźcie to sobie. Dzień w dzień powstaje plama z czegoś innego. Jak babcię kocham, liczenie do 10 i uspakajanie myśli weszło mi już całkowicie w krew, ale przez pierwszy miesiąc szorowałam go z płaczem, na kolanach, ze szczoteczką do zębów. Przez ponad pół roku przeczesałam internet w poszukiwaniu złotych rad, jak wywabić plamy z dywanu, jak wyczyścić dywan, jak usunąć plamy z ciastoliny… Dzisiaj już wiem, że kompletnie nie ma co płakać i zastanawiać się, jak uratować dywan, tylko trzeba działać dokładnie według określonego planu i używając środków, które pomogą nam dokładnie wyczyścić dywan. I uwaga, uwaga, podzielę się tym z Wami. Mam gotową listę, którą trzymam sobie w kuchni i jeżeli sytuacja tego wymaga, sięgam po nią i czytam, bo przecież nie jest powiedziane, że wszystko musimy mieć w głowie. Życie trzeba sobie ułatwiać! Dlatego wrzucam Wam gotową listę do druku, w razie wiecie, małej plamy :) JAK USUNĄĆ PLAMY Z DYWANU? To proste, wystarczy kilka składników, a usuniesz plamy z… CZEKOLADA Żeby usunąć plamy z czekolady poczekaj, aż będzie całkiem zaschnięta, a następnie zeskrob ją tępą stroną noża. Miejsce zapierz płynem do dywanów, a po wsychnięciu wyczyść odkurzaczem. Nie będzie śladuJ BŁOTO Nie ruszaj plam z błota do czasu, aż nie będą całkiem suche, wtedy wystarczy przejechać je odkurzaczem i nie pozostanie ślad. Jeśli jednak cokolwiek będzie widać, wystarczy, że przeczyścisz wodą z płynem do naczyń, a po wyschnięciu odkurzysz. TŁUSZCZE Jeżeli zdarzyło się, że na dywanie pojawi się tłusta plama (np.  z masła lub margaryny, bo komuś spadła kanapka [oczywiście posmarowaną stroną w dół ;) ]) posyp plamę talkiem, a po kilku godzinach odkurz miejsce. Jeżeli to nie wystarczy, magicznie zadziała olejek eukaliptusowy. Kilka kropelek na wilgotną szmatkę, a następnie przetrzeć plamę. TUSZ Z DŁUGOPISU Moja zmora. Długopis jest wszędzie i chyba wiele mam doświadcza tego uczucia, kiedy z jednej strony cieszą się, że dziecko tak pięknie trzyma w łapkach długopis, a z drugiej strony serce płacze, bo rączka wyjechała daleko poza kartkę. Plamy z długopisu można wywabić na dwa sposoby. Pierwszy sposób na długopis to przetarcie mieszanką: mleko + ocet spirytusowy, zmieszane w równych ilościach. Drugi sposób to przetarcie denaturatem. Po każdym z tych zabiegów najlepiej przeprać miejsce szamponem do dywanów lub wodą z proszkiem do prania. KAWA Kto nie rozlał kawy – łapka w górę! A bo to raz.. Na plamy z kawy najlepiej działa woda mineralna, którą należy nalewać na plamę, a później osuszać za pomocą ściereczki. I tak postępować do momentu, aż plama całkiem nie zniknie. KREDKI Swego czasu, zanim Liwia nauczyła się rysować kredkami przy stoliku, mój dywan był bardzo kolorowy. Plamy z kredek  należy potraktować dwufazowo J Za pomocą szarego papieru do pakowania- przykryj plamę dociskając papier do ziemi i przeprasuj, tak by tłuszcz z kredki wchłonął się w papier. Następnie zwilż szmatkę odrobiną alkoholu i przetrzyj miejsce, a po kredkach nie będzie ani śladu :) OWOCE Podobnie jak przy plamach z kawy, owoce najlepiej wywabić wodą mineralną i osuszać za pomocą ściereczki. CIASTOLINA Moja zmora! Ile ja się napłakałam nad kolorkami, to moje. A sposób na usunięcie plam z ciastoliny i plasteliny jest bardzo prosty. Należy zeskrobać tyle, ile to możliwe za pomocą noża, a to, co zostało na dywanie wyczyścić szmatką zwilżoną alkoholem. Et voila! GUMA DO ŻUCIA Przyznam się szczerze, sama ostatnio zrobiłam sobie pod górkę, wdeptując swoją własną gumę w dywan, brawo ja. Gumę do żucia usuwamy za pomocą lodu. Do foliowej torebeczki wkładamy kostki lodu i kilkakrotnie przykładamy do gumy, by stwardniała. Resztki, które pozostaną usuwamy za pomocą denaturatu. KREW Jakiś czas temu biegłam przez dywan, wbijając sobie przy tym ostrego klocka w piętę. Polała się krew po całym salonie, nie omijając mojego białego dywaniku… A sposób na plamy z krwi jest identyczny, jak na wywabianie ich z ubrań: zimna woda lub woda mineralna. Przemyć i osuszyć i tak do momentu, aż całkiem znikną. Proste, prawda? Drukuj kochana listę i następnym razem nie będzie łez, tylko sprawdzone sposoby na usuwanie plam z dywanu. Krew, owoce, błoto, kredki, a nawet plastelina, już nic nie będzie tak straszne, jak mogłoby się wydawać :) Buziak! LISTA DO POBRANIA TUTAJ! <3 Artykuł Jak usunąć plamy z dywanu? pochodzi z serwisu Kamperki.

Perfect house- czyli mój ‘house’po wakacjach ;)

KAMPERKI

Perfect house- czyli mój ‘house’po wakacjach ;)

Przygoda życia za 3 złote!

KAMPERKI

Przygoda życia za 3 złote!

Koktajle piwne – babskie piwo

KAMPERKI

Koktajle piwne – babskie piwo

Stroje kąpielowe i dodatki na lato!

KAMPERKI

Stroje kąpielowe i dodatki na lato!

Stroje kąpielowe i wybranie odpowiedniego  dla mnie, to nie lada wyzwanie, stres, pot i łzy! Wszystko wyglądało ładnie i pięknie, kiedy mój brzuch przypominał deskę do prasowania, ale teraz kiedy jest się w co wtulić i czym ogrzać, sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Spędziłam wiele godzin na poszukiwaniu ideału i postanowiłam, że w tym roku postawię na jednoczęściowy. Zawsze oglądałam się za bikini, to był mój cel, a do tego dodatki, bo w głowie miałam, że te jednoczęściowe są smutne i brzydkie. Ale nie są, to co teraz oferują sklepy jest modne, piękne i kolorowe. Dlatego wyszukując strój dla siebie, postanowiłam ,że i Wam pokażę, co można teraz znaleźć w sklepach. Koszt takiego stroju waha się pomiędzy 70 a 150 zł, więc wcale nie jest wyższy niż standardowego bikini. Ja na pewno będę czuła się pewniej w stroju, który zakryje co nieco, nie będę się zastanawiała, czy widać wszystkie zrolowane wałeczki na brzuchu. Tylko jest jeden problem: nie mogę się zdecydować, który kupić :))  A Wam, który się spodobał najbardziej? 1. Cyell 2. La scana 3. Cyell 4. Bon Prix  5.Bon Prix 6. Bon Prix 7. Bon Prix 8. Hunkemoller 9.  Bon Prix 10. Bon Prix 11. Bon Prix 12.  BonPrix 13. Bon Prix Koszyk plażowy amarantowy  | Koszyk plażowy brązowy Kapelusz granatowy | Kapelusz słomkowy | Kapelusz biały | Kapelusz różowy Artykuł Stroje kąpielowe i dodatki na lato! pochodzi z serwisu Kamperki.

Nasz Dzień Taty

KAMPERKI

Nasz Dzień Taty

Moje ulubione babskie seriale

KAMPERKI

Moje ulubione babskie seriale

Są takie seriale, na które czeka się z wypiekami na twarzy. Ja przynajmniej tak mam. Zawsze w czwartki pojawiał się nowy odcinek mojego ulubionego, czekałam odświeżając co chwilę stronkę, kiedy będzie już dostępny w internecie, żeby w spokoju pooglądać najnowszy odcinek. Połykałam je seriami i po dwa razy każdy, żeby nie przegapić istotnych wątków, żeby nic nie umknęło. Nie raz spłakałam się jak dziecko, nie raz śmiałam, aż bolał brzuch. Przedstawiam Ci moje ulubione seriale: Grey’s Anatomy – Chirurdzy Każdy odcinek trzyma w napięciu od początku do końca, a niedopowiedzenia, które pozostają, sprawiają, że z napięciem czekam na kolejny czwartek. Serial medyczny, ale powiedziałabym, że komedia i dramat w jednym. Poplątane wątki miłosne, medyczne, życie prywatne i życie szpitalne, zaplanowane i przemyślane od pierwszego odcinka z największą precyzją. Dla mnie rewelacyjny serial, w którym oprócz dobrej gry aktorów jest jeszcze coś – przepiękna muzyka. Dzięki temu filmowi poznałam wiele cudnych piosenek, dobranych pod konkretne sceny z niezwykłym smakiem. Desperate Housewives – Gotowe na wszystko Choć nie jest już emitowany, ani nagrywany wracam do niego często i chętnie.  Cztery przyjaciółki z Wisteria Lane, cztery różne charaktery i tak odegrane sceny i dialogi, że nie ma odcinka, który nie rozśmieszy do łez. Wątki krymianelne, komediowe, miłosne, a wszystko połączone jednym motywem – zagadkową śmiercią piątej przyjaciółki, którą próbują rozwikłać pozostałe panie. Secret diary of a call girl – Sekretny dziennik call girl Cała akcja serialu dzieje się w Londynie i kręci w okół życia Hannah, a raczej Belle. Londyńska call girl i jej podwójne życie- osobiste i zawodowe, opowiedziane w zabawny sposób, z ciekawymi dialogami. Dla mnie serial ma drugie dno, idealnie słucha się dialogów mówionych prawdziwym językiem angielskim, z porządnym akcentem. I tylko tyle, a może aż tyle. Moje ulubione seriale typowo babskie. Niestety nie dorobiłam się jeszcze wydań na dvd, żeby dumnie z nimi zapozować, ale może niebawem :) A Ty, jakie lubisz seriale? Podziel się ze mną tym, może odkryję coś nowego :) Artykuł Moje ulubione babskie seriale pochodzi z serwisu Kamperki.

Francuskie ciasteczka z owocami

KAMPERKI

Francuskie ciasteczka z owocami

Lato w mieście

KAMPERKI

Lato w mieście

Metamorfoza pokoju Liwii

KAMPERKI

Metamorfoza pokoju Liwii

Uwielbiam zmiany, a zwłaszcza takie, które przynoszą nową energię i radość na twarzy mojego dziecka. Właściwie to gdybym mogła, zmieniałabym wystrój domu co sezon, przemalowując ściany, zmieniając dywany, dodając nowe kolory, dodatki, poduszki. I rzeczywiście czasami mi się to udaje, choć bez malowania i dywanów, za to zmieniając detale. Dzięki temu niewielkim kosztem można odmienić wygląd całego pokoju. W kolejce do metamorfozy czeka moja sypialnia, w której brązowa tapeta w złote liście denerwuje mnie każdego dnia, a zasypiając marzę, żeby przemawiał do mnie spokój szarej ściany. Czeka też kuchnia, w której również brązowe meble krzyczą: oklej mnie na jasno i czeka taras, na który kompletnie nie mam pomysłu. Tak, dominuje gdzieniegdzie kolor brązowy, ponieważ wprowadzając się do mojego wtedy jeszcze nie męża, wprowadzałam się do typowo męskiego mieszkania. Pięknie zrobionego, ale ciemnego. A ja uwielbiam jasne rzeczy, jasne ściany i dodatki… I tak powolutku, powolutku brnę do swojego celu ;) ( aj low ju mężu J ) Wiecie jak jest, wszystko ma swoją kolej i na wszystko trzeba odłożyć do skarbonki, więc stopniowo to robię i zmieniam nasze otoczenie. Niedawno Wam pisałam, że Liwia odkryła swój talent malarski i jako prawdziwa Masza, przemalowała swój pokój na niebiesko-zielono. Tu i ówdzie namalowała parę bohomazów, zalała stary dywanik, który po moim czyszczeniu przestał już być biały, a zrobił się mocno kremowy. I tym wszystkim dopięła swego – zrobiłam metamorfozę jej pokoju. Znowu! Ale co ja poradzę, że jest najmniejszy i najbardziej wdzięczny do dekorowania. Przeprowadziliśmy niewielkie zmiany, odświeżyliśmy pokój, dodałam kilka dodatków handmade, a to miejsce wygląda tak bajkowo, tak inaczej, że sama nie mogę uwierzyć, że to jej stary pokój. Wcześniej Liwia miała pokój bardzo różowy, jedna ściana pokryta była tapetą w biało różowe pasy, a druga ściana pomalowana była dokładnie w tym samym odcieniu różu. Z dodatkiem kolorowych zabawek zrobiło mi się jakoś za słodko. Początkowo bardzo mi się to podobało, ale z każdym dniem przejadało mi się coraz bardziej. Choć uważam, że dzieci powinny mieć kolorowe pokoje, to jednak po czasie wiem, że im więcej minimalizmu na ścianach i jasnych kolorów tym lepiej. Tym bardziej, że jej pokój jest bardzo mały, więc ten róż z jednej i z drugiej strony oraz brązowe dodatki optycznie go pomniejszyły. Jakiś czas temu usłyszałam, że są kolory, w których dzieci czują się najlepiej, w otoczeniu których dobrze im się pracuje , bawi i rozwija. Zmierzyła się z tym marka Tikkurila, sprawdzając w jakich kolorach dzieciaki czują się dobrze i jakie chciałyby mieć pokoje. Myślicie, że nie chciałam na własnym dziecku przetestować patentu? Oczywiście, że chciałam i nawet to zrobiłam. Dałam Liwii do wyboru 5 kolorów, które podobały się mi, ale też takich, które pomyślałam, że mogą spodobać się jej i kazałam wybrać jeden. O tyle o ile umiałam wytłumaczyć 2,5 latce o co chodzi, o tyle wytłumaczyłam. Cel był jeden: wybrać farbę do zamalowania różowej ściany. Spośród tych pięciu kolorów (dostała różowy, więc bardzo dziewczęcy w dwóch odcieniach – intensywnym i pastelowym; niebieski, zielony, żółty i szary) Liwia wybrała kolor szary. Bardzo spokojny, pastelowy, o nazwie Haven (takie prawie niebo ;) ) z kolekcji Tikkurila Kids Style, a więc dokładnie z tej palety barw, która została stworzona w wyniku warsztatów z dziećmi. To był też mój faworyt, więc długo się nie zastanawiałam, a tata jak to tata musiał naszą decyzję przyjąć na klatę. Dwa do jednego, wyjścia nie miał. Mieliśmy dwa dni na metamorfozę, niestety długiego weekendu nie mieliśmy, w sobotę nie było nas w domu więc mieliśmy czwartek – Dzień Mamy i niedzielę. I daliśmy radę! Sprzedaliśmy Liwię do Dziadków, zakasaliśmy rękawy i zabraliśmy się do dzieła. Uwierzcie mi, że parę razy mogłam zostać uduszona, bo kazałam pościągać wszystkie półki, zerwać starą tapetę, a po tym wszystkim ściany były w opłakanym stanie, w związku z czym szpachlowanie i szlifowanie musiały zostać ulubionymi zajęciami taty. Kiedy on dzielnie walczył, ja przemalowałam kosze wiklinowe na biało, a półki z brązowego przemalowałam na piękny złoty kolor (korzystając z perłowo złotej farby Tikkurila Taika Pearl Paint), który pasował do mojej koncepcji pokoju. I później zaczął się najlepszy trening całego ciała, jaki sobie możecie wyobrazić, a zakwasy po nim mam do dziś – malowanie ścian. Szlifowane ściany trzeba było zagruntować farbą gruntującą (Tikkurila Optiva Primer), następnie pomalowaliśmy je na biało farbą (Tikkurila Optiva White), a zrobiło się tak jasno, że pokój wygląda na 2 metry szerszy J I finalnie jedną ścianę pomalowaliśmy na ten delikatny szary kolor farbą (Tikkurila Optiva Ceramic Super Matt 3), dwukrotnie, żeby nigdzie spod spodu nie przebijał się róż. Już wtedy widziałam, że będzie pięknie i dzisiaj już wiem, że się nie myliłam. W międzyczasie, korzystając z tej samej złotej farby, którą przemalowałam uchwyty do półek, namalowałam na jednej ścianie złote domki. Chociaż nigdy tego wcześniej nie robiłam, a artystka ze mnie żadna, nawet mi się udało. Taśmą papierową wykleiłam kontury, a później za pomocą gąbki nałożyłam farbki, a żeby było intensywnie dałam dwie warstwy. Kiedy to wszystko ładnie wyschło, podoklejałam kropeczki na szarą ścianę, przywierciliśmy półki, poukładałam dodatki, poduchy, biureczko, krzesełko, dodałam przepiękne plakaty, które narysowała nam najlepsza sąsiadka świata – Ewa, i kulkową girlandę, nad którą ta sama kobitka siedziała pół dnia specjalnie dla nas… A teraz siedzę i rozkoszuję się widokiem, jak moje dzieciątko liczy kropki na ścianie i maluje przy swoim nowym biurku. Mogłabym tu zamieszkać. Jest idealnie, dokładnie tak jak chciałam… TERAZ WASZA KOLEJ! Możecie wziąć udział w Konkursie i przeprowadzić metamorfozę w swoim domu! Masz ochotę spełnić marzenie swojego dziecka, a jego pokój zmienić dokładnie tak, jak ono sobie go wyobraża? Może marzy o wielkiej zielonej dżungli, a może o iskrzących w nocy gwiazdkach na suficie? Teraz może to mieć! Marka Tikkurila przygotowała dla małych bohaterów konkurs, w którym do wygrania są zestawy farb oraz 500 zł na metamorfozę pokoju. Zasady są bardzo proste: wystarczy, że ze swoją pociechą przygotujecie projekt wymarzonego pokoju, dziecko namaluje najładniej jak potrafi, a Ty opiszesz ten obrazek. Opis powinien zawierać informacje, jakich farb i kolorów z kolekcji Tikkurila Kids Style użyjecie i które z nich najbardziej przypadną do gustu Twojemu dziecku. Koniecznie napiszcie też, czemu to właśnie Wy powinniście wygrać! Taką pracę zamieście na Instagramie z hashtagiem #TikkurilaKidsStyle lub wyślijcie na adres e-mail organizatora. Szczegóły konkursu znajdziecie na blogu: http://tikkurilapotegakolorow.pl/kolekcja-kids-style-konkurs/ Do dzieła kochani, warto spełniać marzenia, a zwłaszcza te dziecięce. Dzieci na pewno odwdzięczą się uśmiechem od ucha do ucha! Artykuł Metamorfoza pokoju Liwii pochodzi z serwisu Kamperki.

Bo z dziewczynami…

KAMPERKI

Bo z dziewczynami…

Z dzieckiem na safari – ZOO Dvur Kralowe

KAMPERKI

Z dzieckiem na safari – ZOO Dvur Kralowe

Dzień na pełnych obrotach.. i to z dzieckiem na ręku!

KAMPERKI

Dzień na pełnych obrotach.. i to z dzieckiem na ręku!

Zapach kwitnącego sadu

KAMPERKI

Zapach kwitnącego sadu

Dzień lemura – uwielbiam lato!

KAMPERKI

Dzień lemura – uwielbiam lato!

Najmniejsza spacerówka – GB Pockit – recenzja

KAMPERKI

Najmniejsza spacerówka – GB Pockit – recenzja

Jak dbać o język. Obcy.

KAMPERKI

Jak dbać o język. Obcy.

Zatrzymaj się na moment i weź oddech!

KAMPERKI

Zatrzymaj się na moment i weź oddech!

Wyprawka dla przedszkolaka

KAMPERKI

Wyprawka dla przedszkolaka

Jej wysokość delikatność

KAMPERKI

Jej wysokość delikatność

Recenzja wózka spacerowego – Espiro Sonic

KAMPERKI

Recenzja wózka spacerowego – Espiro Sonic

KAMPERKI

#shareweek – moje ulubione blogi

Są takie wieczory, że dosłownie wsiąkam w blogosferę. Ilość blogów, artykułów i nowiuśkich wpisów jest tak duża, że siadając o 19:00 potrafię odejść od komputera grubo po północy, a i tak jeszcze czuję niedostatek, bo jedna z drugą i trzecim napisali tak dobre artykuły, że żal ich nie przeczytać, a przecież rano trzeba być w pełnej gotowości do pracy. Są też takie wieczory, kiedy kompletnie nie mam na to czasu, bo przecież w rzeczywistości toczy się normalne życie, pełne obowiązków, śmiechu dziecka, niepomytych garów i głodnego męża… wtedy zaglądam tylko do moich wybrańców, tak na szybko sprawdzam, co u nich nowego i jaką dawkę śmiechu mi dzisiaj zaserwowali. Jest kilka blogów, które uwielbiam, a wszystkie mają wspólne cechy: zawsze nienaganne zdjęcia i piękne teksty, z których nie raz się zaśmieję na głos, ale też potrafią doprowadzić mnie do łez. Są przemyślane, konkretne i spójne.  I właśnie te cechy przyciągają mnie do nich najbardziej.  Dzięki stworzonemu przez Andrzeja Tucholskiego #shareweek, mam okazję przedstawić Wam tych, których czytuję do poduszki. Poznajcie moich ulubieńców! Przepiękne i zawsze perfekcyjne zdjęcia. Wnętrza, ubrania i dodatki, które zawsze mnie inspirują. Piękne rodzinne życie pełne radości, zawsze roześmiane dzieci i zadowoleni rodzice. Rodziny, które uwielbiam obserwować: Księżycowa szuflada | Mommy draws | Ktoś na przyczepkę | Vilko & Karusia Pasja, którą dziewczyny przenoszą na papier, jest nie tylko piękna ale przede wszystkim przydatna ich czytelnikom. To tu zaglądam, kiedy potrzebuję rady dotyczących kosmetyków, zarówno dla dużych jak i dla małych,  rad dotyczących zdrowego odżywiania i tych, które mi samej pozwalają rozwijać swoją pasję, jaką jest fotografia. Kosmetomama | Pipilotka | Jest rudo Oraz moja podpora i koleżanka w jednym, niezastąpiona  i.. Nieperfekcyjna Mama    Odwiedźcie ich, poznajcie, bo naprawdę warto, a mi napiszcie koniecznie, jakie są Wasze ulubione blogi?   Artykuł #shareweek – moje ulubione blogi pochodzi z serwisu Kamperki.

KidsTravel- pierwszy projekt w Polsce!

KAMPERKI

KidsTravel- pierwszy projekt w Polsce!

Na początku marca, kiedy już totalnie wszystko zaczęło walić się nam na głowę, postanowiłam, że wprowadzam w życie tylko i wyłącznie pozytywne myślenie. Nie ma miejsca na marudzenie, na smutki, nie daj Boże na płacz. Nie ma. Koniec, finito, basta. Działamy według zasady – będzie dobrze i będziemy szczęśliwi, a nasze marzenia zaczną się spełniać od teraz. Nie! My zaczniemy spełniać nasze marzenia, bo nie ma na co czekać. Wszystko zaczęło się od tego, że przeczytałam inspirującą książkę, po której rozkazałam swojej głowie: myśl dobrze, a wszystko będzie się idealnie układało, zmieni się życie, znikną problemy i będzie git. I wierzę w to, a każdy dzień pokazuje mi, że jest coraz lepiej. Myślę o kasie, zaraz się znajduje złotówka pod łóżkiem, myślę o tym, że mam cudowną rodzinę, dostaje oslinionego buziaka na dzień dobry od mojej córki, myślę o wypoczynku i… dostaję propozycję nie do odrzucenia: Monia, chcesz zostać ambasadorem KidsTravel? Nie mogłam odmówić! KidsTravel – pierwszy projekt w Polsce,  który wspiera podróżowanie rodzinne, szuka miejsc, które będą przyjazne nie tylko dla dorosłych, którzy potrzebują odpoczynku, ale przede wszystkim dla dzieci. Jako rodzina, jesteśmy bardzo mobilni i staramy się pokazać Liwii tyle, ile tylko możemy. Nie raz stawaliśmy przed możliwością wyboru hotelu, ale zawsze kończyło się jednym: ale co Ona będzie tam robić, kiedy wrócimy do hotelu, nudzić się? I tak, wiele hoteli, chodź cenowo mistrzowskich, lokalizacyjnie również, odpadało w przedbiegach, ze względu na udogodnienia dla dzieci. KidsTravel to projekt, który ma za zadanie wyszukiwać tylko najlepsze hotele i miejsca, których potrzebujesz będąc  z dzieckiem w podróży.  Niby prosto w wyszukiwarkę wpisać hasło, którego potrzebujemy, ale niestety, google nie ma dzieci, a to zawsze jest moim priorytetem w szukaniu. Wracając do ambasadorów. Wraz z Liwią oraz Wojtkiem odwiedzimy hotele w naszej niedalekiej okolicy i przemaglujemy je od A do Z. Sprawdzimy dla Was wszystkie udogodnienia, zaglądniemy w zakamarki, pokosztujemy kuchni i ocenimy, jak nasze dziecko czuło się w tych hotelach. A później szczegółowo opiszemy to dla Was, tak by w momencie, kiedy to Wy będziecie chcieli wyjechać w podróż, nasz opis pomógł Wam wybrać rozsądnie i korzystnie dla całej rodziny. Więc jeśli… SZUKASZ MIEJSC PRZYJAZNYCH RODZINIE – WSPÓLNIE Z KIDSTRAVEL ZNAJDZIEMY JE DLA CIEBIE!   Artykuł KidsTravel- pierwszy projekt w Polsce! pochodzi z serwisu Kamperki.

Kolorowe spaghetti

KAMPERKI

Kolorowe spaghetti