MATKA PASJONATKA

List

Bardzo lubię pisać listy. Ale nie wiem czemu Ci to zaznaczam, przecież to doskonale wiesz.Nie lubię tylko jak są takie zwykłe. Dlatego potem leżą w szufladach i często do nich każdy wraca.To miłe gdy ktoś o Tobie pamięta. Docenia. Czuje się sam wyróżniony.Dawanie zawsze jest łatwiejsze niż branie. Bo oddać możesz wszystko, bylebyś zrobił to w wyjątkowy sposób.A brać? Brać trzeba tak po prostu i ładnie dziękować. A to już ciężko kiedy wydaje Ci się, że na nic nie zasługujesz.To chyba w tym jest najgorsze. Kiedy ciągle masz poczucie winy. Czy robisz dobrze, czy robisz źle , w kółko coś jest nie tak.  A potem nagle taki gest i co? Jesteś zobowiązany. Dajesz z siebie potem o wiele więcej niż trzeba i nie koniecznie ktoś tego chce. Narzucasz się sobą samym jednocześnie starając schować w cieniu. To głupie i zupełnie niepotrzebne doświadczenie. Nikt nie lubi się poniżać i służalczym tonem życie toczyć.Z drugiej strony często dajesz bo lubisz to robić. I ktoś karze ci przestać. To też nie jest fajne. Bo łakniesz kontaktu z ludźmi, potrzebujesz bliskości ale nie możesz dać nic innego niż tę małą paczuszkę w którą wkładasz nie tylko przedmiot ale i swoje serce. Dla kogoś to tylko gest, dla ciebie deklaracja. Nikt nie zrozumie.Noce spędzam samotnie. Sama nie wiem od kiedy. Człowiek błąka się najpierw sam, po czterech kątach by nikogo nie zbudzić, a potem myślami. Bo gdy ciało już ma dość, głowa zmęczona i tak pracuje, jakby maszynista nie mógł jej zatrzymać, jakby coś blokowało spokojny sen.Boli to. Boli całe życie. Nie można go jednak zakończyć, bo wydałam owoce swojej miłości i choć teraz przychodzi mi za to cierpieć, być opuszczoną , to muszę żyć, by te owoce mogły dojrzeć, spaść z drzewa i iść dalej, gdzie ich przeznaczenie. Dlatego co noc biorę leki, udaję się do łóżka i znikam w książkach. Jestem wtedy kimś kto przeżywa historie, kimś kto cierpi razem z bohaterami. Płaczę, śmieję się, czekam nie sama ale z kimś. Straszna ta samotność i żałosna.Momentami zastanawiam się, czego tak naprawdę chcę? To co mam to rezultat moich marzeń, ich konsekwencja. Za to , że ktoś  z kim spędzam życie już go ze mną dzieli nie odpowiadam. Nie można kierować czyimiś uczuciami , celami w życiu, niczym co dotyczy innych osób.Ale to zawsze boli. Na początku się walczy. Jest wściekłość, żal, pretensje. Czujesz się opuszczony i zgnębiony.Potem jest kolejny etap, zupełnie jak w żałobie. W końcu tracisz nie tylko część swojego serca, ale i życia i to najistotniejszą.A potem sam nie wiesz co robić. Chcesz kochać , chcesz być blisko, nie chcesz zasypiać sam. A musisz. Co noc, dzień po dniu. Ze wszystkim być tu i teraz boleśniej niż zwykle, w każdej sytuacji, w każdym momencie życia. I ta niewiedza, ta nieświadomość odizolowanie powoli cię zabijają.Mógłbyś szukać, niby nic cię nie trzyma, a jednak. Papier - nie to nie papier, to przysięga, którą ten papier przypieczętował. I już wtedy zaczyna boleć. Nie ,przepraszam. Wtedy ty zaczynasz umierać.To trwa. 

MATKA PASJONATKA

Nocolas Sparks - Ostatnia piosenka - książka 3

Nicolas Sparks  - Ostatnia Piosenka Nicolas Sparksokładka : twardawydawnictwo: Literiailość stron: 448Ronnie jest zbuntowaną nastolatką którą zmuszono do spędzenia lata z ojcem.Trzy lata unikała go, obwiniając o rozstanie z mamą i porzucenie jej oraz brata .Zamieszkuje w spokojnym, nadmorskim miasteczku gdzie nie wiele się dzieje w porównaniu z jej rodzinnym Manhatanem. Wkrótce jednak okazuje się , że nie jest to zwykła mieścina jakich wiele a spokój jest tylko pozorny.Książka ma kilka wątków.Zacznę od tego, że w połowie jej czytania z braku czasu i chęci dowiedzenia się czegoś więcej w jak najkrótszym czasie sięgnęłam po film.  Spodobał mi się średnio, choć sama historia piękna i wzruszająca.Po dwóch dniach wróciłam do książki. Okazało się, że obejrzenie filmu nie zwalnia z jej czytania, a wręcz przeciwnie sprawia że jest to obowiązkowe.Filmowa adaptacja jest zupełnie różna. Czepiając się drobnego szczegółu jak kreacja Ronnie na wesele siostry jej chłopaka, poprzez danie w filmie pieniędzy znajomej, co nie miało wcale miejsca w książce. W filmie zakończenie jest prostsze, dialogi bardziej rozbudowane, a czasem po prostu skrócone. Wiele istotnych rzeczy ominięte, a dużo dodane dla ładnych obrazków co zupełnie odejmuje sens przesłaniu.W książce, bo to ona jest tematem mojej recenzji, jak pisałam, jest kilka wątków.Pierwszym jest dorastanie Ronnie. Zbuntowanej nastolatki, która wchodzi w konflikt z prawem. Przyjeżdżając do ojca poznaje wiele osób, a my wraz z tym poznajemy i ją. Pod powłoką rozeźlonej panny jest wrażliwa, młoda dziewczyna z wielkim poczuciem krzywdy. Z czasem dojrzewa, poznaje chłopaka i poznaje co to prawdziwa miłość. Wyrasta z szaleńczej młodości i nastoletnich imprez, wchodząc w czas dorosłości z pełną tego odpowiedzialnością.Drugi wątek to Marcus, poznany na początku chłopak, któremu obojętne są wszelkie zasady i wszystko co dobre. Jest cwany, niebezpieczny i egoistyczny. Wykorzystuje słabszych dla własnych korzyści, łamie prawo i ucieka od odpowiedzialności. Zagraża ludziom ale na co dzień dba o to, by nikt tego nie odkrył. Nie wie jak bardzo osoba zależna od niego, zna go i jest tak naprawdę niebezpieczna dla jego przyszłości.Trzeci wątek to przyjaźń. Ta którą Ronnie zostawia za sobą w rodzinnym mieście i ta z Blaze, dziewczyną Marcusa, choć zaczyna się ona wręcz w dość wątpliwych okolicznościach i ma burzliwy przebieg. Tutaj muszę wtrącić znaczną różnicę między filmem a książką. W filmie Blaze zostaje zaatakowana na weselu siostry chłopaka Ronnie, przez co wybucha afera. W książce to Ronnie z chłopakiem przy pomoście spotykają się z atakiem. Blaze w ogóle tam nie ma. Podobnie jest z końcem historii. Przed najważniejszą przemianą Ronnie, i wydarzeniami które zmieniają jej życie, Blaze doznaje uszczerbku na zdrowiu. W filmie nie ma nic takiego.Gdyby nie to że postanowiłam nieco poczytać w tym roku nowości i uzupełnić biblioteczkę żyłabym w przeświadczeniu , że "Ostatnia Piosenka" to opowieść wzruszająca ale bez przesłania. Przynajmniej dość pospolita. Po lekturze i przepłakanej nocy, muszę napisać jedno : to niesamowita przygoda, to pełne przemyśleń godziny, to odnajdywanie przyjemności w poznawaniu bohaterów i zmiany które wraz z nimi przechodzimy.Ronnie stała się moją przyjaciółką, przypomniała mi o mojej przeszłości i utwierdziła w przekonaniu ,że trzeba doceniać chwile, które mamy  i tych których kochamy. Rozmawiać by poznać się bliżej i nie żałować kiedyś że nic tak naprawdę o nich nie wiemy.Moja mama była całe życie aktywną alkoholiczką. Zmarła w łóżku, z którego nie wstawała od wielu miesięcy. Możecie sobie wyobrazić w jakich warunkach leżała i jak jest życie stało się beznadziejne i puste, gdy straciła wszystko co miała. Poddała się, a ja nigdy nie dowiedziałam się niczego o niej. Prócz tego jaką miała pasję, nie znam nic z jej życia. Zostało mi kilka zdjęć i  wspomnień, które tak naprawdę nie są istotne bo nie mówią nic o jej uczuciach i pragnieniach. Czasu nie da się cofnąć.Ale można przeczytać książkę i wziąć ją sobie do serca na przyszłość. Choćby po to by po sobie zostawić coś dzieciom, na wszelki wypadek gdyby nie zdążyły nam zadać istotnych pytań.  

MATKA PASJONATKA

Maria Ulatowska - Sosnowe dziedzictwo - Książka 2

Maria Ulatowska - Sosnowe dziedzictwo Maria Ulatowskaokładka: miękkailość stron: 296Anusia to dziewczynka która w drugim dniu swojego życia została sierotą. Dowiedziała się o tym dopiero po śmierci przybranej matki. Wraz z nią zyskała rodowe nazwisko oraz spadek w postaci dworku nad jeziorem.Sosnowe dziedzictwo to opowieść o tym co było przed narodzinami głównej bohaterki oraz o jej losach w dzisiejszych czasach. Początkowo ta dwuwątkowość bardzo mnie męczyła. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co z dworkiem, jakie będą jego losy a autorka usilnie cofała  mnie w czasie.Ania poznaje nowych ludzi, zawiera przyjaźnie a z kartek lektury dowiadujemy się jak ciepłą, serdeczną i piękną jest osobą. Każdemu mięknie serce na jej widok, i każdy łaknie jej towarzystwa. Wrażliwszy uroni łzę nad jej losem jako niemowlęcia, później skłoni do rozważań nad historią pani Malinki, gospodyni i pomocy Ani.Jest również wątek romansowy, jednak bez uniesień, wzlotów, ot taki zwykły przygodny, jakby na co dzień takie były. Samo zakończenie pozostawiło wielki niedosyt. Ta książka sprawia wrażenie jakby ktoś uciął ją na początku właściwej historii. Poniękąd tak właśnie jest, bo jej  kontynuacja to: Pensjonat Sosnówka i Rodzina z Sosnówki. Mając tę informację i dostęp do pozostałych tomów można z powodzeniem i satysfakcją zasiadać do lektury. Po samym "Sosnowe dziedzictwo" pozostaje jedynie niedosyt. Do nabycia u : Pruszyński i S-kaCena tomu z serii : Wszystkie oblicza kobiety, tom 1 - 5,99W pozostałych wydaniach: ok 29,90 bez zniżek

MATKA PASJONATKA

Osobiste szambo

Jest czasem taki dzień, że nic a nic kompletnie nie jest na swoim miejscu. Kiedy płacz nie przynosi ukojenia a Ty nagle tracisz oparcie pod nogami. Zapominasz o tym co daje Ci siłę a pozwalasz na to by wszystko co złe wpadło Ci pod nogi.Dziś jest ten dzień. Ten mój dzień kiedy nie mam siły by się podnieść. Kiedy mam spuchniętą twarz i wcale mi nie lepiej. Chwile gdy mam ochotę uciec jak najdalej stąd, z miejsca gdzie jestem i nie wracać. Zostawić wszystko. Włącznie z tymi wszystkimi rzeczami które kocham.To jest kolejny etap w moim życiu. Powoli przedmioty tracą dla mnie najważniejsze miejsce. Do niedawna, bardzo byłam od nich uzależniona.Człowiek czasem jest tak samotny, tak brakuje mu zaufania, że znajduje sobie coś w czym ma oparcie i pociechę. U mnie to są, były, piękne przedmioty. Niesamowitą przyjemność sprawiało mi ich gromadzenie, dbanie o nie, układanie na półkach. Dekorowanie mojego otoczenia, zdobywanie rzeczy do domu, o których zawsze marzyłam. I żal po ich stracie na skutek nieszczęśliwego zrządzenia losu. Prawdziwy i nie do przebolenia.Teraz za to nie ma we mnie nic. A przepraszam, są we mnie jedynie emocje. Pech chce że te najgorsze. Smutek, żal, poczucie straty i opuszczenia.Została mi jedna prawdziwa przyjaciółka, na którą mogę liczyć. Druga ... zmieniła drogę życia i niech jej się wiedzie po swojemu.Mężczyzna którego pokochałam i chciałam z nim spędzić życie traktuje mnie jak obcą kobietę, natręta, kogoś kogo najlepiej omijać z daleka. Z deklarację nie chcę mieć w tobie wroga, robi go sobie ze mnie każdego dnia unikając powrotów do domu, obowiązków, zobowiązań wszelakich etc.Jak można komuś tak dokopać w życiu? Jak ja mogłabym wierzyć w Boga ? kiedy z każdego momentu mojego życia niewiele można wyciągnąć dobrego ? No jak?Staram się być dobra i pomagać ludziom. Teraz będę musiała skupić się na sobie. Próbuję czasem tłumaczyć córce, że prezentami nie kupi sobie koleżanek i przyjaciółek. Z drugiej strony ja sama tak często postępowałam. Dawałam z siebie wszystko tak naprawdę nie dostając prawie nic w zamian.Sama czuję, że nie dam sobie rady. Nie jestem w stanie. Może porządna terapia mi pomorze? Może.Dziś chyba jest jeden z gorszych dni tego roku. Myślałam jak dziecko , że przechodzenie zmian, układanie sobie codzienności i porządkowanie życia jest prostsze. Nic bardziej mylnego. Najgorsze, że nikt za nas tego nie zrobi. To my musimy mieć siłę w sobie, a ona jest tam głęboko, trzeba tylko uwierzyć i wyciągnąć nieco dalej swoje dłonie by móc z niej czerpać nieskończenie.Tak...kiedyś w to uwierzę.

Momme Cosmetics - kosmetyki do zadań specjalnych

MATKA PASJONATKA

Momme Cosmetics - kosmetyki do zadań specjalnych

W drugiej połowie zeszłego roku miałam okazję otrzymać kosmetyki momme do przetestowania. Ucieszyłam się, bo jak każdy wie, preparaty do skóry alergicznej i atopowej nie kosztują mało, nie wszystkie są skuteczne i najzwyczajniej w świecie szybko się kończą.Ulga i nadzieja więc zawitały u nas w domu. Ulga bo portfel nieco odpocznie i nadzieja,że uda nam się znaleźć coś co będzie skutecznie pomagać nam walczyć ze świądem.W paczce którą otrzymałam znalazłam 3 produkty. Zdjęcia pochodzą ze strony MomMe Cosmetics.Znaczki które są poniżej wizerunku produktów świadczą o tym,że są one bezpieczne dla środowiska, nietestowane na zwierzętach za to testowane i zalecane do skóry wrażliwej, są też w pełni naturalne, organiczne.W swoim składzie zawierają: (opis pochodzi ze strony producenta)WYIZOLOWANE POCHODNE OLIWY Z OLIWEKWykazują powinowactwo do składników naskórka, wspomagają wnikanie i działanie zawartych w kremie substancji aktywnych. ORGANICZNE MLECZKO Z MIGDAŁÓW ZIEMNYCH ECOCERTHipoalergiczne, roślinne mleczko o silnym działaniu odżywczym, nawilżającym i kojącym. Nadaje skórze miekkość i gładkość.KOMPLEKS BIOLIPIDÓW ROŚLINNYCHZbliżony składem do warstwy lipidowej ludzkiej skóry. Łagodzi, wygładza, odbudowuje barierę ochronną naskórka i zmniejsza jego podatność na podrażnienia.PREBIOTYK Inulina, pozyskiwana z korzenia cykorii. Stymuluje rozwój przyjaznych dla skóry „dobrych bakterii” i nie dopuszcza do rozwoju szkodliwych drobnoustrojów. Odbudowuje i wzmacnia barierę obronną skóry. Chroni m.in. przed działaniem czynników alergizujących, drażniących detergentów i promieni UV.ORGANICZNY OLEJ ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW ECOCERTŁagodny i delikatny, idealny do pielęgnacji skóry dzieci. Bogaty w witaminy i antyutleniacze, doskonale nawilża, zmiękcza i wygładza skórę, lekko natłuszcza.ORGANICZNY OLEJ MAKADAMIA ECOCERT Działa odżywczo, łagodząco i kojąco, zmniejsza uczucie podrażnienia oraz zaczerwienienie skóry, także po ekspozycji na słońce.OLEJ ARBUZOWYSilnie nawilżający, lekki i delikatny. Doskonale się wchłania, nadaje skórze miękkość.TLENEK CYNKUŁagodzi podrażnienia i odparzenia.Tworzy na skórze przepuszczający powietrze film, który skutecznie chroni przed czynnikami drażniącymi.BETAINAOtrzymywana z buraka cukrowego. Działa silnie nawilżająco, chroni skórę przed przesuszeniem i drażniącym działaniem czynników zewnętrznych.BISABOLOLOtrzymywany z rumianku. Działa antybakteryjnie, łagodzi podrażnienia skóry i przyspiesza jej regenerację.WOSK PSZCZELIZawiera bogactwo składników odżywczych. Uszczelnia i uelastycznia naskórekORGANICZNA GLICERYNADługotrwale i głeboko nawilża, zatrzymuje wodę w naskórku. WITAMINA E Działa przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie i regenerację.GUMA GUARWygładza, nabłyszcza i poprawia wygląd włosów, ułatwia rozczesywanie.MASŁO SHEABogate źródło substancji odżywczych, witamin i antyutleniaczy. Działa regenerująco i ochronnie (jest naturalnym filtrem UV), poprawia nawilżenie i elastyczność skóry.ORGANICZNY OLEJ BABASSU ECOCERTPozyskiwany z owoców tropikalnej palmy Atalia. Działa silnie odżywczo i regenerująco. Redukuje uczucie suchości, szorstkości i swędzenia.ORGANICZY OLEJ SEZAMOWYUłatwia masaż, odżywia, zmiękcza i natłuszcza skórę. Jest silnym antyutleniaczem, posiada właściwości odtruwające i poprawiające krążenie.ORGANICZY OLEJ SŁONECZNIKOWY ECOCERTLekki i delikatny, doskonale nawilża skórę. Działa normalizująco i łagodząco.OLEJ Z PESTEK WINOGRONBogaty w antyutleniacze, dobrze się wchłania i nawilża skórę.ROŚLINNA SUBSTANCJA ŻELUJĄCAPozyskiwana z manioku. Neutralna i przyjazna dla skóry. Nadaje oliwce konsystencję żelu bez efektu obciążenia lub lepkości.PRZECIWSŁONECZNY FILTR FIZYCZNY ECOCERT Innowacyjny filtr UVA / UVB. Bardzo skuteczny, a jednocześnie bezpieczny i przyjazny dla delikatnej skóry dziecka.OLIWA Z OLIWEKBogata w witaminy i składniki odżywcze. Wzmacnia, wygładza i uelastycznia skórę, redukuje suchość. Łagodzi objawy stresu oksydacyjnego, jest naturalnym filtrem UV.ROŚLINNE SUBSTANCJE MYJĄCEMiędzy innymi pochodne kokosa. Łagodne i przyjazne dla skóry.MYDLNICA LEKARSKAWykazuje właściwości pieniące, łagodnie myje skórę oraz włosy. Działa wzmacniająco i przeciwzapalnie, reguluje prace gruczołów łojowych.

MATKA PASJONATKA

Siostry Grimm, księga pierwsza. Sekretne opowieści - Książka 1

Siostry Grimm. Sekretne opowieści - księga pierwsza.   Michael Buckley  okładka: twarda liczba stron: 290 Osierocone siostry - dwunastoletnia Sabrina i siedmioletnia Dafne tułają się po różnych rodzinach zastępczych. Dzięki, albo przez swoją opiekunkę trafiąją cięgle tam gdzie najmniej spodziewać by się mogło obecności małych dzieci. Pewnego dnia zostają pozostawione pod opieką "babci", choć są pełne świadomości że ich prawdziwa babcia nie żyje.   Okazuje się jednak ,że to jest ich prawdziwa babcia, a historia ich rodziny oraz zaginięcia ich rodziców -  o jakich miały wiedzę - w rzeczywistości różnią się diametralnie.  Pewnego dnia babcia ginie w kieszeni olbrzyma a dziewczynki wyruszają na poszukiwanie sposobu by ją uwolnić.Wspaniała opowieść nawiązująca do bohaterów baśni braci Grimm, a także Andersena i wielu innych.Wielbiciele Harrego Pottera i tego typu opowieści będą zadowoleni.Jest to lektura dla starszych dzieci, ale ja się przy niej również doskonale bawiłam. Do tej pory wydane jest 8 części a w najbliższych latach ma powstać scenariusz do pierwszych z nich.Książkę kupiłam przypadkiem w sklepie spożywczym na stoisku z gazetami. W księgarniach ciężko ją wypatrzeć. Cena 12.99 z 17.99przecena

2015 w obrazkach

MATKA PASJONATKA

2015 w obrazkach

 Podsumowanie roku 2015 w zdjęciach. Całkiem chaotycznie przypadkowo, podczas podgrzewania rosołu i prania ubrań w pralce. Gdy syn i córka wyjątkowo chrapią o niecodziennej porze, a z głośników sączy się Amaryllis - Peso na peso Pio Hamila. działo się o wiele wiele więcej....a przecież rok ma tylko 365 dni !!! Jak to możliwe ? Aż człowiek żałuje że nie brał więcej z tego co ma.... pora to zmienić !!!!!!!!!!!

Pomaganie ma wiele twarzy

MATKA PASJONATKA

Pomaganie ma wiele twarzy

MATKA PASJONATKA

Moja depresja

"-Rozbiorę go , bo się spoci zaraz, i jak otworzę okno w kuchni  i łazience to go jeszcze bardziej przewieje.- Nie będziesz otwierała żadnych okien.-Musimy wietrzyć, inaczej ciągle będą chorzy.-Oni muszą chodzić na spacery, a nie ty byś ciągle tylko w łożku leżała.- Leżę i będę leżała jak się źle czuję.- Od stycznia masz iść do pracy albo wynoś się z domu. "Depresja. To takie słowo które wielu osobom nic nie mówi. Jeśli już to kojarzy im się z osobami , które ciągle płaczą. Tak chyba postrzega ją mój mąż.Ostatnie dni to jakaś gehenna. Dziś stałam nad szafką czując że go chyba zabiję, bo już nie jestem w stanie znieść więcej podłości i braku zrozumienia.Bo jak? Jak można powiedzieć chorej osobie że ją się z domu wyrzuci, że jej się odbierze dzieci? Czy chory na raka na przykład, ma większe prawa niż chory na depresję? Czy jakbym złamała nogę, albo była leżącą chorą, to czy by mi tak samo powiedział?Nie piszcie mi dobrych rad, bo umiem sobie sama je udzielić i wcale nie pomagają. Nie ma lekarstwa na nieczułe otoczenie. Najgorsze, że nie pomaga uświadamianie. Co z tego, że wyślemy komuś takiemu miliony filmików etc o depresji jak ten ktoś powie:- myślisz ,że nie mam nic lepszego do roboty jak oglądać durne filmiki?Mam też nerwicę. Często nie panuję nad emocjami. Biorę wszystko do siebie."- hej, może poszłabym do sklepu teraz póki mała śpi?- no to idź.- czy nie? masz ochotę na świeże bułki?-czego ty kurwa znowu ode mnie chcesz - dociera do mnie znad telefonu"Mogłabym powiedzieć mam ochotę Cię zabić, wysiliłam się tylko na to by zdechł jak pies.Nienawidzę. Rany jak ja nienawidzę takich ludzi.Naprawdę staram się być miła. Opiekuńcza. Troskliwa. Robić ile mogę.Wczoraj znajoma oddała mi kołyskę, którą może pożyczę sąsiadce. Zabrała kilka paczek rzeczy dla córki i pojechała."Jak nie sprzątniesz tego ganku do świąt to wszystko wypierdolę"Naprawdę jestem miła. Naprawdę mam dużo cierpliwości. Ale nie mam już siły żyć w takim świecie.Czy to moja wina że jestem chora? Czy to moja wina że chciałam być szczęśliwa?Tekst ze strony Jak nie wspierać w depresji : "Czego nigdy nie mówić osobie cierpiącej na depresję:Jest tyle prawdziwego cierpienia na świecie, a ty przecież nie masz powodów do smutku.Nikt nie mówił, że będzie łatwo.Weź się w garść. Nie możesz się tak nad sobą użalać.Masz depresję? Pojedź w góry na weekend, zrelaksuj się i wszystko Ci przejdzie.Przestań się zadręczać, bo wpędzasz się w dołek na własne życzenie.Wiem, co czujesz. Często popadam w przygnębienie.Dziecko, nie rób mi tego, bo serce mi pęka, jak na Ciebie patrzę.Najwyższy czas przestać skupiać się na sobie. Zrób coś dla innych, a zapomnisz o swoich problemach.Próbowałeś ziółek na uspokojenie? "Co mówić, by wesprzeć chorego na depresję: Jestem przy Tobie. Nie zostawię Cię z tym.Zależy mi na Tobie i będę Cię chronić.Nie zwariowałeś. Jesteś chory, a choroby można leczyć.Kiedy już z tego wyjdziesz, wciąż będę przy Tobie.Pojedźmy gdzieś razem. Porozmawiamy o tym, co czujesz.Zapewne nie rozumiem, co przeżywasz, ale wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć i nigdy nie będę cię oceniać.Kocham Cię.Przykro mi, że cierpisz, ale nie martw się o mnie. Dam sobie radę, bo mam Ciebie, a z tym bólem poradzimy sobie razem.Ja słyszałam równie często- czego znowu ryczysz?- weź się ogarnij- to po tobie i twojej rodzince mają wszystko co najgorsze (dzieci)- weź się w garść- ja nic od ciebie nie chcę, dla mnie są najważniejsze dzieci- wynajmij opiekunkę i możesz się wynosić- pisz dalej na tym swoim durnym blogu , wyłączę ci internet- nie obchodzą mnie twoje durne kolerzanki- co mnie to obchodzi? nie interesuje mnie twój wyjazd, nie interesuje mnie dokąd idziesz- jeśli to ma ci pomóc, możesz kogoś mieć, mnie to nie obchodzi, tylko masz zająć się dziećmi- rób co chcesz , tylko nie przynieś mi do domu kolejnego bachora

MATKA PASJONATKA

Bla bla bla

bla bla blablabla blaaaa ???Trajkotka pospolita to taki gatunek kobiety jak .. JA. Swego czasu nie spodziewałam się, że można mnie przegadać  , a jednak da się. I to tak , że milknę na amen w pacierzu.Mój mąż skakałby z radości na tak zaistniały fakt w swoim życiu.Szczerze to ja mu się nie dziwię , bo czasem mam siebie po prostu dość. Zwłaszcza jak długo z nikim nie porozmawiam, to otwieram jadaczkę zawsze jak nie potrzeba i kłapię takie farmazony że zapaść się pod ziemię to za mało.Stres, krępowanie się, wstyd. Macie też tak?Zanim coś pomyślicie, zaczynacie mówić na pełnym spontanie. A potem nagle cisza, a w głowie kołacze się myśli milon:o ja pierdziu, co ja powiedziałam !!! Co oni sobie teraz o mnie pomyślą?Albo..Czy ja to naprawdę powiedziałam na głos? Zawsze byłam szczera ale teraz to k...a przesadziłam.A sorryy to powinno być w innej bajce, ze szczerością mającej niewiele wspólnego.Kłapu kłap - moja szczęka niczym kłapouszek odpoczywa w nocy... wróć...odpoczywała jak spałam , bo kiedy jestem w stanie czuwania to albo przeżuwam, albo gadam, albo śpiewam. Wyję. No dobra, ujadam gwoli ścisłości. Zadowolone?Nie każdemu Bozia dała, aczkolwiek w naturze po stokroć wynagrodziła.Bla..

Jestem sensualna - jestem ....

MATKA PASJONATKA

Jestem sensualna - jestem ....

MATKA PASJONATKA

Mówię po chińsku

Nawet nie wiedziałam, że umiem nawijać po chińsku. Jak dziadka kocham i to całkiem dobrze mi to wychodzi.Dziś mówię do męża , opowiadam o moim ostatnim wyjeździe , o ludziach a on nic. Normalnie nie rozumie. Mówię godzinę, mówię dwie, w końcu człowiek chce z kimś porozmawiać. Podzielić się wątpliwościami , czy choćby powiedzieć ,że kupił jajka  w dobrej cenie. A tu nic.Grochem o ścianę, chińszczyzną po łapach.Ja naprawdę mam dobre serce. Bardzo dobre i litościwe. Pomagam charytatywnie , jestem uprzejma, życzliwa, serdeczna.Pomagam, doradzam, a i tak mają mnie w dupie.Jak taki mój mąż. Staram się, a on drzwi przed nosem zatrzaśnie - a jeszcze spróbuj mu uwagę zwrócić, że to nie uprzejme to oberwie ci się, że się czepiasz i o co ci w ogóle chodzi.No więc siedzę i nawijam dalej po chińsku do wszystkich, którzy chcą słuchać.I tak szczerze mówiąc powoli dociera do mnie że jestem w Polsce.

MATKA PASJONATKA

Alle.jajajaj

Uwielbiam swoje dzieci.Ponadprzeciętnie je ubóstwiam jak śpią.Żeby nie było, że jestem taka okrutna to jak się budzą też je uwielbiam, tylko może troszkę mniej. Pięć minut później z ręką na sercu mogę zostać domowym emigrantem.Byle...do wieczora powie przeciętna matka, a ja się podpiszę pod tym stopą może. Bo moje diabły tasmańskie mają czas czuwania od 5 nad ranem do ok 1 nad ranem dnia następnego. W wersji zamiennej rzecz jasna. W końcu co to byłoby za życie jakby wszystko było jedno i takie samo.Czasem jednak są takie dni, rzadko ale byłoby grzechem gdybym o nich nie wspomniała, gdy rozpływam się nad ich słodyczą.Pokątnie zajadając kinder czekoladę od dziadka, chipsy od mamusi, nugetsy od tatusia bo nowe zabawki w mc rzucili.Ależ ja wcale się nie objadam !!!!Żadna dobra gospodyni nie pozwoli by jej się jedzenie w domu marnowało !!!!To by dopiero była masakra...Na tym kończy się moje uwielbienie do pociech, gdy kładę głowę do poduszki to jest mi wszystko jedno, czy dzień był podły, czy dobry, czy smaczny, czy zmarnowany.  Ale kurcze, uwielbiam patrzeć jak śpią.A potem jak otwierają oczy.I jak słodko wołają: Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaamaaaaaaaa!!!To by było na tyle. 

MATKA PASJONATKA

Żywot mężczyzny poczciwego

Ten mój mąż to musi być totalnie zdesperowany.A jaką ja muszę być heterą skoro woli spać z córką na łóżku 90 cm, zamiast ze mną na 160 cm. W pościeli w zwierzątka. Z różową poduszką pod głową. Sodoma i gomora.Taki człek nie ma życia z taką kobietą.Wraca styrany a w progu rzucają się na niego dzieci i pies. O ile tego drugiego wywali za drzwi to tej pierwszej dwójki nie może. Żona też nie przygarnie bo sama ledwo na oczy patrzy, a zapałki się skończyły.Podaje obiad. Obiado - kolację ściślej mówiąc. Zazwyczaj pomidorową. 360 dni w roku. 361 licząc dzisiejszy.Czasem daje też mięso, które odkąd zachorowała zawsze się przypala. Wyjątkiem jest duszone, ale to tylko w dni kiedy nie ma lenia. A lenia ma. Często. A przepraszam, czasem go nie ma, a zazwyczaj ma, tak gwoli ścisłości.Ostatnio nawet pisanie jej nie idzie. Nie kłamcie że czytacie bo mam statystyki. Mam je i tyle. Nic dodać nic ująć, bo więcej to mam wielki brak.Kiedyś narzekał, że tylko sprzątam, sprzątam i sprzątam. Wycieram każdą kropelkę kawy na blacie.  Mopuję, przecieram, szoruję 24 na dobę. Odkąd biorę leki nie robię nic. On nie narzeka.Chyba to opatentuję. 

MATKA PASJONATKA

Pogrzeszymy od rana

 O mamusiu !! Znów zjadłam za dużo.Po ostatnim wyjeździe nieco zmniejszył mi się żołądek. Oczywiście nie przeszkodziło mi to w zjedzeniu 3 misek (!!!!!!) pomidorowej z makaronem.Byłam wielorybem. Dosłownie czułam jak mnie rozsadza od środka. Toczyłam się z wolna do łóżka, modląc się do diabli wiedzieć kogo o to by się doczłapać i paść. Bez różnicy czy na pysk czy na zad. Byle by nie pęknąć.Nie pękłam a do tego solennie sobie przyrzekałam przed snem, że już nigdy więcej nie będę sie objadać.Godzinę później obudziła mnie córka i zła lecąc po wodę zaliczyłam skitraną pokątnie paczkę żelek o smaku coli. Czadddd.Ten czad rano dał mi popalić. Ale mniejsza o większość.Na śniadanie. O właśnie , podobno nie mam nigdy czasu na jedzenie śniadania. Nigdy to na pewno nie dzisiaj. Serio.Właśnie czuję jak mój brzuch wypełnia 12 pierogów z kapustą.Jestem wielorybem.Nie dobrze mi z tym.--------------edit. 2 dni późniejNie mogę wstać od komputera. Zjadłam po 18 :00 sześć pączków z jabłkiem, 4 kinder czekoladki, jabłko i zupkę z torebki. Jest pierwsza nad ranem. Syn wstaje o 5-ej. Dźwig poproszę. Na już !!Jak ja się stoczyłam  ...

MATKA PASJONATKA

Jak Amen bez pacierza

Cudownie się czuję. Po prostu uskrzydlił mnie swoimi słowami :-ja z tobą, nie mam ochoty się kochać.Po prostu genialnie.Tryskam więc sobie teraz zajebistością - zagryzając dymkę i popijając ją  kranówą.Odkąd powiedział mi, że mnie nie kocha, jakiś rok temu, zaliczyłam depresję, psychotropy i milion przeryczanych nocy.Nim to powiedział, przeczuwałam to , doliczając sobie do rachunku sumienia 30 dodatkowych kilogramów.W obecnej chwili wiercę się na krześle próbując jakoś ułożyć swoje rozliczne fałdy choć na chwilę. Przecież nie da się pisać z wałkiem słoniny pod łokciem !!! Na rany Chrystusa jakby mi moja babcia rzekła, przecież to cholernie żałosne ! Czemu do jasnej cholery mam się zapuszczać, i tuczyć, by mój małżonek szanowny mógł potem szydzić ze mnie i zabijać moje poczucie własnej wartości traktując jak szmatę? Bo tak się przy nim czasem czuję.Przecież to niedorzeczne i naprawdę chore. Taka inteligentna kobieta, takie fajne indywiduum, a tak się biedna zniżyła przy tym chłopie do kompletnego zera.No bo to ,że akurat mu się żonki odechciało to jego problem. Ale jak obuchem w łeb trafia mi takimi słowami w czułe miejsce, widocznie przeczuwając że jego pozycja słabnie wraz z rosnącym u mnie poczuciem własnej wartości.Oj nie ładnie, nie ładnie moja cierpiętnico. Zaliczasz kolejne 0.

Jestem sensualna - mój punkt widzenia

MATKA PASJONATKA

Jestem sensualna - mój punkt widzenia

Juriperus - kule inaczej

MATKA PASJONATKA

Juriperus - kule inaczej

 Juriperus Rękodzieło "Manufaktura pod nazwą Juriperus, prowadzona przez Paulinę Ciepał jest jak dotąd, jedyną w Polsce rękodzielniczą firmą, która oferuje szklane śnieżne kule w limitowanych lub pojedynczych egzemplarzach. Pragnienie posiadania niebanalnej rzeczy, takiej której nikt inny nie posiada, przyczyniło się do założenia przeze mnie manufaktury.W dobie produkowanych taśmowo i masowo rzeczy, pozbawionych oryginalności i niepowtarzalności, oferuję Państwu swoje rękodzieło. Wykorzystuję najnowszą technologię druku przestrzennego ale i tradycyjne rzemiosła artystyczne w drewnie. Przykładem są toczenie w drewnie oraz pirografia.     Firma powstała stosunkowo niedawno, bo na początku 2014 roku, choć pomysł na wytwarzanie szklanych śnieżnych kul narodził się kilka lat wcześniej. Możliwość umieszczenia niemalże każdej, wymyślonej przez nas rzeczy w "magicznej" szklanej kuli, utwierdziła mnie w przekonaniu, iż warto podjąć się takiego rodzaju manufaktury.     Podstawowy, a zarazem pierwszy projekt śnieżnych kul bazuje na elementach krajobrazu z Wyżyny Krakowsko - Częstochowskiej zwanej także Jurą Krakowsko - Częstochowską. Coż może bardziej inspirować pasjonatkę pieszych wędrówek po malowniczej Wyżynie Krakowsko - Częstochowskiej, jak nie malownicze i urokliwe ruiny zamków i ostańców.     Drugą serie zatytułowaną Szklane kule autorskie będę zapełniać moimi autorskimi pracami i projektami.     Realizuję również indywidualne pomysły klientów. Możliwość stworzenia czegoś co ucieszy drugą osobę może tylko podnieść na duchu i utwierdzić w przekonaniu, że warto! :) "Kule powstają w kilku etapach. Pierwszym jest wizualizacja projektu w programie graficznych. Począwszy od wyobrażenia po przeniesienie do go programu graficznego i nadanie mu konkretnej formy.Następnie projekt jest przekazywany do drukarki przestrzennej nadającej realny kształt pracy.   "Aby szklana śnieżna kula stała się bardziej ciekawsza i atrakcyjna, potrzebny jest sztuczny śnieg. O jego powstawaniu nie napiszę wiele, ponieważ to, jak jest wytwarzany, jest tajemnicą manufaktury ;) . Istotnym elementem jest odpowiednia ciecz oraz szklana kopuła, która jest tworzona ręcznie starą metodą ręcznego formowania szkła w  polskiej hucie szkła.Ostatnim etapem który wieńczy całe dzieło jest podstawka. Jest ona indywidualnie dopasowywana do każdej kuli. Do jej powstania wykorzystuję ręczną tokarkę do drewna. Dzięki temu mogę uzyskać wiele ciekawych kształtów. Drewno to bardzo ciekawy i piękny materiał, który wdzięcznie poddaje się różnym obróbką. Niektóre drewniane podstawki przyozdabiam metodą pirografii lub decoupage."

MATKA PASJONATKA

Jestem Sensualna

Wróciłam z Warsztatów. Wiecie, tak dziwnie jest opisywać coś, kiedy człowiek jest płytki emocjonalnie. Tak bardzo, że aż czasem nie chce inaczej bo wie, że jak sobie pozwoli na emocje, to pierwszą z nich będzie cierpienie. Wiadomo, jest ono potrzebne, do tego by się oczyścić, by pozwolić sobie na wyrzucenie z siebie wszystkiego. Ale boję się, że nie jestem na to jeszcze gotowa. Wyjeżdżając dostałam kartkę: Poznaj siebie.Każda z nas dostała inną. Taką do przypięcia nad biurkiem, na lodówce, by nie zapominać o tej istotnej wskazówce która jest teraz dla nas najważniejsza, na obecnym etapie życia.Tak, muszę poznać siebie. Na pewno też muszę być wolna, od emocji, ograniczeń, wolna od wszelkich rzeczy które mnie teraz ograniczają, które mącą mi umysł. Chociażby tylko dlatego, żeby dowiedzieć się kim jestem, czego tak naprawdę potrzebuję, jak mam sobie poradzić ze swoją chorobą, jaki obrać cel, co jest sensem mojego życia.Chciałabym się rozwieść, zacząć życie samej, żeby nie kreować swojego wizerunku, nie odkrywać swojej osobowości kierując się czyimiś uprzedzeniami. Tak chciałabym, nie muszę.To nie jest tak, że rozwód to jedyne moje wyjście. Mi nie przeszkadza mieszkanie razem, wspólne wychowywanie dzieci bez miłości, ale ile bym się nie starała tutaj, w tym domu , nie mam żadnego wsparcia. Zero, nul. Wiem, że muszę jechać do Warszawy. Wiem, że tam jest moje miejsce i że tam odnajdę siebie. Na swoim własnym gruncie. W mieszkaniu, niekoniecznie domku na wsi. Wcale nie muszę mieć wszystkiego, a może właśnie będę to miała gdy zrobię krok do przodu? Na własnych zasadach.Na pewno chciałabym , żeby ojciec moich dzieci mnie w tym wsparł. Niestety tak nie jest. Potrzebuję wsparcia przyjaciół, innych kobiet, ludzi o dobrym sercu, którzy mnie będą dopingować na każdym kroku, nie koniecznie 24 na dobę, ale akceptacja innych jest bardzo ważna. Przynajmniej dla mnie.Droga do akceptacji siebie jest bardzo długa - jest bolesna, pełna zakrętów, czasami ma się ochotę zawrócić. Ale jeśli nie spróbujemy, jeśli nie przekonamy się czy tak będzie lepiej, nic nie osiągniemy. Zupełnie nic.A to nie o to chodzi w życiu. Jestem kobietą. Zaczynam to powoli czuć. Wkroczyłam dzięki warsztatom na drogę do akceptacji nowej siebie. Nie tej 50 kg, a tej z 80 kg na karku. Może nieco więcej .Nowej Agnieszki, kobiety, matki, człowieka. Osoby  mającej prawo mówić o swoich uczuciach. wolnej.Nie chcę tak jak dziś słyszeć:- chciałabym żeby ten rozwód był naszą wspólną decyzją..- jestem zajęty.... - mówi do mnie mąż oglądając filmik w telefonie- ale, to jest ważne, po co mamy się kłócić, przecież i tak się mamy rozstać...- możesz sie wyprowadzać, ale bez dzieci. masz im załatwić opiekunkę...Jak się dziś czuję?#JestemwyczerpanaBo kobieta, nie zawsze musi być w dobrej formie. Czasem ma prawo być smutna. I ja dziś taka jestem.C.D.N

DIY bombki zręczna robota

MATKA PASJONATKA

DIY bombki zręczna robota

Niedziela jak najbardziej prywatnie

MATKA PASJONATKA

Niedziela jak najbardziej prywatnie

Jak już przystało na tradycję w niedzielę wpis osobisty. Troszkę dziś bolesny bo i ja czuję się "zdziebełko" gorzej. Tak ogólnie to czuję się tragicznie, ale zwykło się odpowiadać jak o samopoczucie pytają " a tak, u mnie wszystko w porządku, dzieci zdrowe, a u ciebie? ".Tak więc u mnie dzieci w miarę zdrowe. Jedynie matka ma głowę spuchniętą jak bania. Awantura z mężem, niby mała sprzeczka była zapalnikiem do wielkich złośliwości i wymiany uprzejmości. Zaprawdę powiadam wam, mężczyźni są mistrzami w ciętej ripoście i poniżaniu. Gorzej wychodzi im stawianie czoła i zachowanie poziomu. Milczenie jest złotem , jednak srebro chodzi taniej.Tak więc głowa jak bania i żałoba w sercu. W depresji, osoba chora przeżywa cierpienia podobne żałobie. Gdyby przeciętna osoba uśmiercała co godzinę kogoś bliskiego rozpacz byłaby globalna. Gdy jednak chory cierpi ludzie to bagatelizują. Bo jak to można tak cierpieć "bez powodu" ?? Ano można powiem wam i ból jest wprost przeogromny.Poniżenie, brak zrozumienia, brak chęci do życia. Wiecie jak ja marzę o tym by umrzeć? Może to i pójście na łatwiznę, ale czasem naprawdę nie widzę innego wyjścia. To czasem jest codziennie.Cierpienie towarzyszy mi od szkoły podstawowej. Dzień po dniu. Całe noce. Jeśli nie przeżywałam ich w świecie z książek, to przepłakiwałam boleśnie do świtu.Nic dziwnego, że koniec mojego życia jawi mi się jako wybawienie i jako wielka ulga. Czasem żałuję, że wyrzuciłam moje pamiętniki. Często jestem sobie wdzięczna bo wiem , że ich ponowne przeczytanie mogłoby mnie zabić.Płaczę teraz i tak sobie myślę:"Jak dobrze byłoby zasnąć i nie obudzić się, albo cofnąć się w czasie, do wieku 10 lat albo i 12 jak uciekłam z domu. Było zimno, byłam głodna i nie mogłam zasnąć na chodniku. Rodzice byli już na policji i szli właśnie ze zdjęciem na komisariat. Po co wróciłam ?? Czemu tak bardzo mi zależało na moim łóżku ? Przecież to mogło się wtedy skończyć. Tak wielu rzeczy mogło potem już nie być. Tak wiele bólu i cierpienia mogłabym sobie oszczędzić. Czemu ciepła kołdra tak mnie skusiła, że potem musiała chłonąć miliony łez i nie potrzebnych wspomnień ?? "Naprawdę chciałabym cofnąć czas do chwili gdy poznałam męża. Do chwili gdy napisałam że chcę umrzeć a on przyjechał. Nie wyszłabym z domu. Nie siedziałabym w internecie. Po prostu bym odeszła cicho, nim dowiedziałby się o mnie świat.Ciężko jest żyć z takim pragnieniem. Okropnie ciężko jest patrzeć codziennie na swoje dzieci, cieszyć się z ich sukcesów i godzić w sobie radość życia z pragnieniem jego zakończenia. Przecież to jakaś katastrofalna pomyłka mózgu, stworzenia, zrobić człowiekowi taką przewrotność w życiu i skazywać na wielki ból !!Bo to boli. Nie tylko psychicznie ale i fizycznie. Dusi w środku, nie jeden raz zabiera oddech na wiele chwil. Rodzi się panika i przerażenie w pustce. Nie wiadomo czego się boimy, chyba wszystkiego wtedy, samych siebie najbardziej, swoich bliskich, obcych ludzi tego co wczoraj, dzisiaj i najbardziej tego co jutro.Ile ja bym dała by mój mąż poczuł to co ja. By wiedział co to znaczy. Jak ciężko jest wstawać każdego dnia i być traktowanym jak zło konieczne. Żyć bo się musi, tak mocno, że aż nie da się zastanowić nad tym czy się tego chce jeszcze czy już po prostu robi się to z przyzwyczajenia.Widzę, że coraz więcej blogerek pisze o swoich ciężkich przeżyciach. Ja je też opisałam, jak ktoś się wczyta w mojego bloga dojdzie do sedna. Ale to nie jest licytacja na to co bardziej boli. Nie piszę nigdy dla czytelników bo nie mam ich zbyt wiele. Piszę już ponad 15 lat. Piszę zawsze szczerze i nigdy nie mijam się z prawdą. Nie dam się sprzedać za popularność, ale dam się sprzedać za kobiety które czują to co ja, za kobiety które cierpią. Za każdą Kasię, Alicję czy Agnieszkę która przeżyła to co ja i jeszcze o wiele więcej.Moje serce jest pełne opowieści i ich łez. Nie opisuję ich bo nie da się w kilku zdaniach opisać takiego cierpienia. Wielu lat bycia katowanymi, poniżanymi, gwałconymi niekiedy. To są tak bolesne opowieści , że nie mam odwagi ich skracać, ujmować tylko w kilku słowach. Więc milczę. Bo chyba tylko tak da się ująć bezmiar pustki jaka zostaje w ich duszach. W mojej duszy."Uchyliła rozkosznie powieki, lekko rzęsami - kroplami rosy łez okraszonymi - zatrzepotała i odleciała. Już tylko przez mgłę wspomnień okryłem się jej oddechem, ociężałym i bezradnym, wplecionym w moje ramiona - i skonałem. "

Wizyta w Centrum Nauki Kopernik - Warszawa cz.1

MATKA PASJONATKA

Wizyta w Centrum Nauki Kopernik - Warszawa cz.1

Z mega opóźnieniem , za które was serdecznie przepraszam, pokazuję wam zdjęcia z naszej urodzinowej matki wyprawy.  Nie będę się rozpisywała bo to trzeba koniecznie zobaczyć. Miejsce jest bajeczne i choć kilka rzeczy nie działało to bawiłyśmy się z Amelką doskonale. Na pewno jeszcze tam wrócimy jak Amelka podrośnie do pozostałych atrakcji - jednak podnoszenie młodej na rękach to masakra. Ja zaś, z moją przyjaciółką chętnie zerkniemy na laboratorium, przeznaczone wyłącznie dla dorosłych zwiedzających.

Suchy lód

MATKA PASJONATKA

Suchy lód

"Suchy lód - zestalony dwutlenek węgla. Jest stosowany w chłodnictwie, samodzielnie lub jako składnik mieszanin oziębiających. Otrzymywany przez rozprężanie ciekłego dwutlenku węgla, następnie może zostać formowany przez prasowanie. W warunkach normalnych suchy lód nie topi się, lecz sublimuje. (źr.Wikipedia)."Dostałam w nim otuloną przesyłkę z Monte Snack z projektu TRND. Służy on jednak nie tylko do przewożenia produktów wymagających schłodzenia. Bardzo często używany jest też na weselach do chłodzenia napoi ( w małych ilościach ) a także w kuchni molekularnej.źr. zdj.: http://www.kolory-wina.pl/galeria/kuchnia-molekularna-pl" Kuchnia molekularna – (nazywana również kuchnią kreatywną) rodzaj kuchni wykorzystujący wiedzę naukową na temat gotowania. Celem jest otrzymanie czystych smaków, nietypowymi sposobami i niekiedy w bardzo zaskakujących zestawieniach. (źr. Wikipedia) 'Suchy lód ma postać granulatu , takie sprasowanego wałeczka, małej wielkości. Dziadostwo ma aż :  -78 st. C !!!! Dotknięcie gołą skórą skutkuje poparzeniem. W żadnym wypadku nie należy połykać lodu nierozpuszczonego w potrawie !!! źr.zdj. http://www.firmy.net/budownictwo.htmlA tak ja się pobawiłam. Cudowne uczucie jest gdy ten dym otula łydki, takie zimne powietrze, bardzo delikatne."Środki bezpieczeństwa przy posługiwaniu się suchym lodem: Posługując się suchym lodem musisz zachować taką samą ostrożnością jak przy posługiwaniu się otwartym ogniem lub gorącym naczyniem! Stąd zalecane jest użycie rękawic i gogli na twarzy.Nie pozwól na bezpośredni kontakt skóry z suchym lodem – grozi do poważnym poparzeniem!Przed podaniem potrawy z użyciem suchego lodu upewnij się, że lód całkowicie się rozpuścił – pogryzienie lub połknięcie suchego lodu grozi trwałym kalectwem lub śmiercią! " (źr. http://blog.wojnanasmaki.pl/5966,porady-kulinarne-jak-bezpiecznie-poslugiwac-sie-suchym-lodem-w-kuchni-molekularnej/ )LINDE GROUP - czyszczenie suchym lodem - na czym to polega ??

Mała prowokacja - co liczy się przy sprzedaży używanych mebli?

MATKA PASJONATKA

Mała prowokacja - co liczy się przy sprzedaży używanych mebli?

98 dni do Świąt Bożego Narodzenia - zbieramy materiały na Kalendarze adwentowe

MATKA PASJONATKA

98 dni do Świąt Bożego Narodzenia - zbieramy materiały na Kalendarze adwentowe

Kiedyś byłam różą - opowieść Jagny

MATKA PASJONATKA

Kiedyś byłam różą - opowieść Jagny

Kiedyś byłam na pewno dziewczyną spełnioną. Do szczęśliwej było mi bardzo daleko, bo jednak nie wszystkie marzenia się spełniają ,ale spełnioną na pewno,  bo nic mnie nie omijało.Zbieranie drobnych przy akompaniamencie gitary, glany, metale i puszka pełna piwa. Rarytasem była kajzerka z parówką i o dziwo tylko u jednego faceta była najsmaczniejsza choć niczym nie różniła się od kanapek innych. Dziwem nad dziwy nam smakowała najlepiej jego aż do tego stopnia , że z koleżankami żebrałyśmy o pieniądze na ten przysmak.Nie brakowało mi niemal niczego. Prócz miłości rodziców. Rodziców jako takich też. Nie, nie wychowałam się w domu dziecka. Żałuję czasem tego bardzo, choć wiadomo, że taka przygoda różnie się kończy. Człowiek tak czy siak, miłości nie zaznał, w domu siedział  i robił niemal wszystko co chciał. Ojca alkoholika można namówić na imprezy, papierosy i piwo. Można nocować u chłopaka i sypiać z kim popadnie choć to dopiero zaczęło się jak skończyłam 18 lat. Jakoś tak durna głowa zakodowała sobie, że dziewictwo stracę jak skończę ten magiczny wiek i dokładnie dzień lub dwa po urodzinach zrobiłam to z kuzynem. Chyba wydawał mi najbezpieczniejszy do tego choć podświadomość mówiła mi , że to kazirodztwo i że będę potem tego żałowała. Czy tak się stało?Następnego dnia po tym wydarzeniu zgwałcił mnie chłopak. Piłam na schodach ze znajomymi alpagi i nieco nas zakręciło. Nawet mocniej niż nieco. Jeszcze tamtego lata wcale mi nie było z tym tak źle. Po wakacjach jednak okazało się, że on zaczął chodzić do tej samej szkoły co ja. Wyzywał mnie od dziwek, prześladował. Wylałam masę łez. Czułam się szmatą, ale nie było to dla mnie nic nowego. W końcu ojciec i matka zawsze tak mnie nazywali.Mawiali:- Ty dziwko, kurwo jebana !! Jesteś wstrętnym bachorem !!!Pewnie mówili też o wiele więcej ale tego nie pamiętam. Bardziej w pamięci wyryły mi się wydarzenia, obrazy. Ojciec który policzkuje moją kuzynkę, jego ręka trzymająca moje włosy w mocnym uścisku i uderzająca moją głową o ścianę. Ja leżąca na podłodze i on siedzący na mnie i okładający mnie rękami.Nocne aniołyNie byłam w tym osamotniona. Wiele dziewcząt przeżywało podobne rzeczy jak ja.Przychodził do mnie kilka razy. Pierwszy raz w szkole podstawowej. Miałam może z 6 lat? Może mniej. Pomylił mnie z matką niby. Ale ja wiem swoje. On doskonale wiedział, że to ja. Jego mała córeczka. Wiedziały to także jego ciało i jego dłonie. O mało nie straciłam dziewictwa, ale prosiłam go by tego nie robił. Na szczęście posłuchał.Potem w liceum, dałam mu małe przyzwolenie , tak ładnie prosił, robił maślane oczy, on chciał mnie tylko popieścić. Do tej pory mam uraz do mężczyzn po 40-tce z brzuszkiem. Chciałabym..... Żebym znała zabójczą mieszankę leków wypiłabym ją popijając najlepszym trunkiem. Żeby tylko w życiu nic się nie zmarnowało. Lubię jednak od czasu do czasu zaszaleć. Nie tak na maksa, ale tak tylko troszkę. Kiedy już czuję że nic więcej nie zniosę. Kiedy boli już jak cholera to biorę sobie małą mieszankę. Psychotrop, tramal , proszek na sen i pramolan na uspokojenie. Dobrze mi po tym. A że ryzykuję? Ten kto wierzy w Boga powie że i tak na każdego przychodzi jego czas, w określonym momencie. A ja mam nadzieję, że mój moment jest cholernie blisko.Rodzina Dla takiej rodziny nie warto się rodzić. Mam wspaniałe dzieci i dobrego męża. Ale nie dla mnie. Zmęczenie, praca po godzinach, ciągłe awantury, nieprzespane noce, problemy wychowawcze, brak seksu i milion innych problemów. To nie dla mnie . Depresja czasem tak się pogłębia ze zastanawiam się jakie są moje granice ??? Czy jestem w stanie wytrwać na tym poziomie co teraz czy w końcu wymięknę. Szczerze, to już to zrobiłam, tylko pieprzone poczucie winy  wobec małych trzyma mnie przy życiu. Sorka, wegetacji...............................Powoli odpływam. Może jeszcze kiedyś coś opowiem.

Miłość w rytmie disco polo

MATKA PASJONATKA

Miłość w rytmie disco polo

Dziś Świra do kwadratu

MATKA PASJONATKA

Dziś Świra do kwadratu

Nie mam pojęcia czy dzień dzisiejszy mam wyartykułować wam, opowiedzieć czy wykrzyczeć ? Nie mam zielnego pojęcia czy był zabawny, okrutny a może bogaty w doświadczenia ? Po raz pierwszy nie wiem jak mam to wszystko czego dziś doświadczyłam obrać w słowa. Bo przecież jakoś trzeba. Taką czuję potrzebę.Wizyta w Centrum Zdrowia Dziecka. Lekki dojazd, nie bez spięć, bo mimo iż mąż brał wolne, to jego praca nie, więc między telefonami, dwójką dzieci - małym śmieszkiem i totalnie niewyspaną młodą, pomiędzy żoną niewyspaną która ma wszystko gdzieś - gdzieś tak pomiędzy tym wszystkim byliśmy my i nasza podróż.W małpiatkowieDojechaliśmy, ogarnęliśmy numerek do rejestracji i zaczęło się. Mój mąż dziś przypominał goryla i szympansa a nawet pawiana. Czerwony z wysiłku, spocony z małym na rękach, koło siebie, za rękę i w wózku.Ja niczym matka wariatka roku : zła, warcząca z płaczącą za tatą Amelką. Niewyspaną sierotką z siłą rozpędu ślimaka winniczka. Chciałaby ale nie mogła. Co robiłam? Zrobiłam z siebie nieco pośmiewisko - dla ludzi super, bo mniej się nudzili, dla jednej pary idealnie bo okrzyknęli mnie kobietą niespełna rozumu roku dla Meli gorzej, bo nie miałam litości dla jej wymuszanego płaczu.Mąż się styrał niczym osioł , nawet nie był dla mnie nie miły, bo już zupełnie sił na to nie wystarczało, a sytuacja w której się znaleźliśmy nas nieco przerażała.Nić AdriannyOj tak, CZD to istny labirynt !!! Ma podziemia, piwnicę, poziomy plus parter i piętra. Jedna winda z 8-mego na parter a druga tylko z 2-giego. Łapcie pierwszą lepszą. Byleby tam gdzie potrzeba. Naszą pomocą była przypadkowo Pani podążająca w tym samym kierunku. Dzięki niej ominęło nas błądzenie i dodatkowe stresy. Wijące się i płaczące 15 kg oraz ciągnięte siłą 14 dawały się nam wystarczająco we znaki. Naszym celem była poradnia foniatryczna. Misiek najpierw czekał na wywiad - wybaczcie, sprostuję : biegał, skakał, płakał, wił się, wrzeszczał, marudził, wieszał na tacie ,mamie, ganiał z siostrą, zrywał kartki informacyjne....  jak to dziecko, w pełni i nie w pełni zdrowe.- i czekał, aż w końcu poszliśmy na badania , z których tylko jedno nam się udało zrobić. Mąż miał u doktora mówić, w końcu spadło na mnie bo on był zbyt zajęty trzymaniem naszego małego histeryka. Bo oczywiście, jak to Oliwer wił się nam jak piskorz, wyrywał, miał odruchy wymiotne a przede wszystkim płakał , płakał i płakał. Ze zmęczenia, złości i strachu. Żeby było milej na sam koniec jakiś chory chłopiec podstawił mu nogę jak biegł. Tak nagle. Prezent od losu, zła nie byłam, miś szybko doszedł do siebie. Po co miałam coś mówić i reagować, wystarczy że tata chłopca był bardzo skrępowany i porządnie zbeształ małego, robiąc mu dostatecznie dużo wstydu by zrozumiał. Mam taką nadzieję. OpokaGdyby nie telefon do siostrzenicy , gdyby nie pięlęgniarka doktora - padłabym. Padłabym z nerwów, bezsilności głodu i złości. Trafiła mi się kobieta pełna spokoju, niespotykanej cierpliwości i dokładności. Cichym i delikatnym głosem, rzeczowymi pytaniami, delikatnym uśmiechem i cierpliwością dała mi siłę na następne godziny.Wszędzie dobrze, ale w domu najgorzej ...Dziecko rozrabia.Zmęczenie, zniechęcenie, upał i marudne dzieci  potrafią zamienić człowieka w diabła. Na Vine matki wariatki widziałam filmik gdzie mówi: ja kocham dzieci, są takie słodkie po czym nagle brzmi odpowiedź na wołanie dziecka - CZEGO ???. Więc dziś właśnie krzyczę te same słowa. CZEGO ???!!!Nagroda zamiast karyW nagrodę za dobre sprawowanie Amelka dostała Happy Mela. Razy dwa, żeby i mama mogła się posilić. W domu za to pokazała rogi.Ja padłam. Matka wyrodna, okropna. Nie będę się z nikim kłócić. Oliwier zasnął, Amelce włączyłam bajkę i poszłam się zdrzemnąć.Wstałam wraz z powrotem męża i rozpętało się piekło. W pokoju Amelki sok malinowy. Sok malinowy na białym dywaniku, na dużym dywanie i woda. Dużooooo wody na podłodze. Kochana kur @!!@$@!#$!@#@ Elza !!!Powinni zabronić puszczania Krainy Lodu dzieciom przed 5 -ym rokiem życia. Zdecydowanie !!Lodowiska się młodej zachciało. Sztuki .Czemu sztuki? Bo jak weszłam i zbladłam to nieśmiało zapytała mnie : Mamo, ładnie ???Piknie curuś. Jak w mordę strzelił. Potem ochrzan, sprzątanie. Względny spokój. Za 15 minut idę do niej , posprzątać do snu.KUR !!@$@!$@!$#$#@$@$#$ !!!!Kaszka Miśka. Nowe opakowanie. Raz użyta. Na podłodze, meblach, łóżku, tam gdzie nie domyłam soku. Na głowie Amelki.Ja tylko kazałam jej isć do ganku. Czekać aż się wyklnę i posprzątam. Tylko .... wrzuciła kolację i śniadanie psa do miski z wodą. Tylko wylała kasę do kanału. Do Wisły.Jestem oazą spokoju.Kilka godzin wcześniej .... - Wiesz, Pawciu, kocham te nasze dzieciaki. Czy zdrowe czy nie , w humorach i rozrabianiu, są cudowne. Zwłaszcza jak śpią i ich nie słychać. Kocham ich. 

Grubcia Vel Chodakowska - turbo spalanie

MATKA PASJONATKA

Grubcia Vel Chodakowska - turbo spalanie

Daję czadu to jasne, ale tym razem muszę was zawieść. Matka przegrała. Przegrałam po 15 minutach treningu z przerwami na dojenie.Mina kota nim zaczynałam mówi wszystko:No ale , żeby wybrać pasujące do mnie ćwiczenia, muszę spróbować wszystkiego. Tak więc pełna nadziei i zgodna z Ewcią dałam czadu.Po pierwszej rundzie byłam mokra, ale bez przesady. Przy drugiej części miałam jeszcze jako takie nadzieje, choć szło mi nie najlepiej. Szczerze - jak zaczęła się 3-cia zaliczyłam glebę :DEwka coś bąknęła o pocie spływającym z czoła i takie tam,ale nie bardzo jej wierzyłam :DPo raz pierwszy jednak zaczęłam na maksa pić, co mi się nie zdarza. Nawet podczas największych upałów.Wytrwałam do 20 minuty, nie dokańczając części ćwiczeń. Nie byłam w stanie. Myślę, że Turbo warto robić co 2 dni ,przeplatając je innymi zestawami. Pot leje się ze mnie ciurkiem. Dosłownie. Nigdy tak nie miałam, a dziś czuję jak jego krople spływają mi po ciele. To znaczy ,że jest dobrze a nawet wspaniale.Nie poddawaj się, nawet jeśli zrobisz nie cały zestaw - i tak jesteś kozak !! A to działa !!ps. też muszę w to wierzyć :D  

Matka Grubcia vel Chodakowska

MATKA PASJONATKA

Matka Grubcia vel Chodakowska

Dzisiaj napisałam Małgosi, że skoro mi nie wstyd się obżerać nocami, nie może być mi wstyd przyznać się do swoich fałdek. Należę do tych wielorybów, które śmieją się same z siebie jednocześnie czując powagę sytuacji.Nadwaga prowadzi do :obciążenia stawów,cukrzycy,nadciśnienia,i wielu wielu innych schorzeń ,ale akurat te przemawiają do mnie razem z ćwiczeniami i za dietą.Wybrałam Ewę Chodakowską i jej skalpel. Można zakupić go na stronie bebio.pl albo zerknąć na youtube jeśli kogoś nas nie stać akurat albo chcemy mieć dostęp do ćwiczeń w dowolnym miejscu i czasie.Do programów ćwiczeń Ewy można na stronie bebio.pl również zamówić dietę na 2 m-ce za 99 zł. Zamierzam skorzystać z tej opcji , jeśli tylko wytrwam 2 m-ce ćwiczeń i zobaczę efekty.Minimum 3 razy w tygodniu. Dam radę !!!Próbowałam namówić Amelkę na ćwiczenia, zrobiła pierwszą figurę po czym stanęła pokręciła głową i rzekła : nieeeeee.Grunt to dobra motywacja !!!! Powiedziałam sobie: dasz radę !!!Głowa do góry, spinaj pośladki - NIE ZAPOMINAJ O BRZUCHU - i ćwicz.Z taką ekipą motywacyjną to super sprawa !!Jestem przy Tobie !!! Wspieram Cię cały czas .... Potem miałam pewne utrudnienia." Och moja kochana Pani się spociła, umyję ją, będzie jej się lepiej ćwiczyło !! "" Och skoro tak bardzo chcesz to podrap mnie już po tych pleckach <3 " "Och jak mi dobrze, położę się Tobie na nóżkach, będziesz miała łatwiej. Na jednej? Po co , dam radę na obu <3 "  " No dobrze, może być tylko jedna nóżka, skoro tak twierdzisz , że będzie lepiej "W połowie ćwiczeń moja mina już nie była taka radosna. Szczerze, to patrzyłam na Ewkę i mówiłam w duchu:"Serio daję radę? Jasne unosimy biodra, wysoko, a i tak udziec mi zwisa i leży na glebie. Dobrze, że nie mam takiego lustra jak ty ,bo z nadmiaru wrażeń by nie wytrzymało." Ekipa wspierająca nieco zaczęła nawalać ....Najbardziej aktywna część padła. Wraz z nią ja. Przerwa na dojenie. Do dopingu dołączył się MISIEK !!!! On nigdy nie tracił sił. Kciuki zaciskał i popiskiwał z radości.Mówił : "Mamuśka jesteś mocarz !!! Power power kobito !!! Kto jak nie ty da radę !!! "Myśląc o tym co mnie skłoniło do ćwiczeń, że to nie tylko 2 ciąże, ale i lenistwo oraz uwielbienia do smakowitych kąsków wzięłam się w garść i skończyłam ćwiczyć.Może nie wygląda to tak źle ale wymiary mówią same za siebie.Dlatego postanowiłam wziąć się za siebie i choć postarać nieco to zmienić. Zawsze może być lepiej !!!!I dałam radę !!!!W kuchni na prowizorycznym stanowisku ćwiczeń. tutaj to już zaliczyłam glebę :D Amen