MATKA PASJONATKA

Elinianea. Księga Pierwsza. Narodziny.

- Zaczekaj !! Proszę zaczekaj na mnie !! Ja nie umiem tak szybko biegać, Randal !!!!Jej głos niósł się daleko w górę przecinany raz po raz wesołym chichotem innych dzieci. On nic sobie jednak z tego wołania nie czynił, wręcz przeciwnie. Nogi niosły go prędko, coraz szybciej aż do lasu zaklętych. Wiedział, że zwykli śmiertelnicy nie mają do niego wstępu. On jednak nie był zwykłym chłopcem. Był wybrańcem. Powiedziała mu o tym dawno temu babka, póki jeszcze żyła. Raz na kilkaset pokoleń rodził się ktoś taki jak on, kto miał za zadanie chronić swój lud przed przeklętymi. Wybraniec miał umiejętność widzenia niewidzialnego, słyszenia niesłyszalnego i dotykania dusz, ale tego jeszcze nigdy nie doświadczył i matka ostrzegała go by nie próbował drążyć, bo jak to się wyraziła ..." - nie zawsze to czego pragniemy jest tym czego nam potrzeba. Pamiętaj o tym synu. Jesteś wybrańcem, Twoim dobrem jest dobro ogółu. Nie wolno ci nigdy kierować się sercem ani kochać. To sprawi, że staniesz się słaby. Nie możesz bać się nikogo ani niczego. Musisz mieć siłę skały i moc wieczności. Póki tak będzie nikt Cię nie pokona. Jeśli jednak okażesz słabość, niech Bogowie mają Cię w opiece. Ukojenie i odpowiedzi na wszelkie pytanie otrzymasz w lesie wyklętych. Kiedy zabraknie nas, starszyzny, to tam duchy przodków będą Cię wspierać. Nim skończysz 10 lat las stanie przed Tobą otworem. Nie mają do niego wstępu zwykli śmiertelnicy. Jeśli nawet przekroczą jego próg niczego nie ujrzą, niczego nie usłyszą, zawrócą. Strzeż się też dotykania dusz. Tego nie mogę Cię nauczyć i o tym dla Twojego dobra nie wspomnę. Strzeż się jednak mój synku, strzeż i nie daj zwodzić kobiecym pieśniom. Nie dla takich jak Ty one mój synku. "To już jutro, moje 10 urodziny - myślał rozgorączkowany. - las czeka na mnie, las mi odpowie i pozwoli poznać całą prawdę. Spotkam tam swoich przodków, babcię, matkę !!! Zostanę jedynym wybrańcem !! Im bliżej był gór tym pieśń w jego sercu rosła i stawała się coraz silniejsza. Już nie tylko w piersi ale i na ustach słowa układały się w wersy i nabierały mocy z każdym krokiem. Randal nie rozumiał tego co się z nim dzieje. Nie był na to przygotowany. Jego ciało zaczęło się zmieniać. Wokół wirowały kolorowe światła i wiatry o nie jednakiej ciepłocie. Miotały nim dreszcze na przemian z gorączką, ciało rozpalały rządzę i namiętności pokoleń. Przed oczyma widział zbrodnie i rzezie przeszłych wieków. W kilka sekund stał się rosłym mężczyzną z wiedzą i siłą nie dostępną nikomu. Patrzył na mocne dłonie, silne mięśnie i solidne pośladki. Jego pierś była wypięta dumnie a włosy okalały szerokie i zatroskane czoło.- Matko czego żeś mi życzyła?? - krzyczał w niebiosa rozrywany bólem i rozpaczą utraconych. W kilka chwil znał odpowiedzi na każde pytanie, znał uczucia całego świata a zarazem jego serce ogarnęła pustka tak wszechobecna że aż rozdzierająca. Przed nim rozciągał się mroczny las.Gęsto rozsiane drzewa oplatały się koronami niczym najmocniejszy mur. W samym jego środku jednak stał Randal a raczej ten ktoś kim się stał. - co do cholery !! Nic mi matko nie mówiłaś że mnie coś takiego spotka , że taki ból !!! Nie tak miało być... kim ja jestem ?? - wrzeszczał nieświadom niczego co ma nastąpić.- A jak miało być Randal? Jak mówiła Ci matka?Głos zaskoczył go tak, że zupełnie zapomniał o swojej nagości, choć powinien bo należał on do kobiety. Powinien raczej pomyśleć do nieziemskiej istoty bo kogoś takiego to jeszcze nigdy w życiu nie widział. Była piękna choć to mało powiedziane. Jej jedwabiście gładkie ciemne włosy okazały delikatną twarzyczkę o barwie porcelany. Zdawała się unosić nad ziemią podmuchem wiatru i zapewne tak było gdyż nie dotykała trawy ni mchu swoimi stopami. Oczy miała lekko skośne, podobnie jak uszy. Usta pełne i błękitne niczym obłoki na niebie a ubrana była jedynie w zwiewną szatę.- Kim wy do chol....-ehkm, tak mój Panie?- Kim wy jesteście Pani? - zagaił wściekły ze swojej bezradności i beznadziejnego położenia. Najchętniej odtrącił by ją ramieniem i uciekł za jakieś drzewo, ale te nagle nie wiedzieć czemu rozeszły się na boki niczym posłuszna świta. - Nazywam się Elinianea i jestem elfią. A was, jak mniemam Panie, zwą Randal, wybraniec?- Randal, jedyny wybraniec.-Ach tak mój Panie. Jedyny. To zmienia postać rzeczy. Nie musimy więc czekać na nikogo więcej. Proszę więc spocznijmy i jeśli możesz odziej się bo jest to trochę niezręczne. Rozumiem iż matka nie wspomniała Ci również o konieczności zabierania ze sobą ekwipunku?- Tak naprawdę Pani nic nie wiem o tym miejscu. Dziękuję za rady ale jak widzicie nie ma tu...Tak jak przed chwilą polana była pusta, tak teraz wokół roznosił się gwar i niezwykły rozruch. Zamiast drzew wszędzie było pełno ludzi i przedziwnych istot. Małe dzieci biegały między nogami w tej chwili pokazując sobie palcami jego i naśmiewając się z braku odzienia. Randal czym prędzej zarzucił sobie opończę podaną mu przez towarzyszącą mu kobietę.- Chyba przestanę się dziwić dziś niczemu. Podejrzewam że nie wiele może jeszcze mnie zaskoczyć.- Tu się mylisz Jedyny, jeśli tak mogę do Ciebie mówić. To co przeżyłeś zwiemy tu Narodzinami. Staje się tak gdy niespełna 10 letni naznaczony człowiek traci swoją istotę i wkracza do świata zaklętych. Tutaj rodzi się jako jeden z nich. Twoim przeznaczeniem jest być wybrańcem, tak jak przeznaczeniem innych tu obecnych jest Cię wspierać i chronić ludzi. Kiedy wyjdziesz z lasu już nie będziesz chłopcem. Dorośli są na to przygotowani, zaś dzieci ... im powiedzą że zaginąłeś. Tak będzie prościej i łatwiej. Z czasem otrzymają dar zapomnienia wtedy będziesz mógł powrócić by wypełnić swoją misję.- Powoli, nic nie rozumiem. To znaczy że ja już nie będę z powrotem małym... że moja matka nie ...- Dobrze rozumiesz. Przykro mi. Jej przeznaczenie się dopełni. Będzie miała czas by Cię opłakać zanim ją zabiorą. Jednakże nie mogę Ci nic więcej powiedzieć. Las może dać Ci odpowiedź na większość pytań, na to jedno, które teraz kiełkuje w Twojej głowie, nikt nie jest w stanie Ci jej udzielić. W swoim czasie ją poznasz. Dopóty jednak tak się nie stanie, starszyzna przodków wskaże ci Twoje powołanie. Bo musisz wiedzieć, że bycie Wybrańcem niesie też za sobą narodziny praw i obowiązków nowego porządku. O tym jednak nie mnie jest Cię nauczać. Spocznij proszę i napij się, najedz. Poniosłeś nie lada wysiłek by stać się Tym kim jesteś.- Dziękuję Pani, ale czy mogę jeszcze zadać jedno pytanie?- Pytaj Panie, od tego jestem.- Ta dziewczynka która za mną biegła? Ona była sama, mogła się zgubić, nie myślałem o niej kiedy ..- Nie martwcie się. Czuje się doskonale i jest rada iż tak dzielnie zniosłeś to wszystko. Zbieraj siły drogi Randalu, czekają już na Ciebie.Został sam mając w głowie jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi mogłyby mu dać wszelkie lasy świata."Strzeż się jednak mój synku, strzeż i nie daj zwodzić kobiecym pieśniom. Nie dla takich jak Ty one mój synku.""nie dla mnie, matko, nie dla mnie także i Twoje były" 

MATKA PASJONATKA

Elinianea - epilog

Stała w oknie na szczycie wieży i nie mogła uwierzyć własnym oczom."Przecież to nie możliwe, nie mogłam tego uczynić, nie teraz, kiedy wszystko tak dobrze się układało. Jakim cudem to wszystko wymknęło mi się spod kontroli."Zastanawiała się gorączkowo przemierzając komnatę. Jeszcze zaledwie kilka godzin wcześniej była ukochaną Seathina. Jeszcze czuła jego rozpalone lędźwia tuż przy swoich. A teraz? Teraz wszystko stracone."Jak mogłam być tak głupia. Tak dać się im podejść. Przecież wiedziałam, że mnie śledzą od dawna. Jeden nieprawidłowy ruch i to o co walczyłam znika w oka mgnieniu. Jeszcze gdybym się tak nie uniosła mogłabym dalej trwać u jego boku i mieć otwarte bramy. Ale teraz...."Oczy Elinianei spoczęły na wieży zamku a raczej tym co po niej pozostało. Jem moc nad którą do tej pory panowała jak widać niezbyt doskonale, wymknęła się spod jej kontroli i sprawiła że piękny pałac mieniący się miliardem kryształów obrócony został w pył. Sama wartość tych kosztowności nic nie znaczy. To tylko kwestia tygodni gdy na jego miejscu stanie podobny, potężniejszy i jeszcze piękniejszy. Aczkolwiek w nim już miejsca dla Elinianei nie ma. Ani w nim , ani nigdzie indziej.Seathin nigdy nie wybaczy jej zdrady. Nie przywróci życia nieszczęśnikowi który miał pecha utonąć w jej oczach nocą,  raz jeszcze, tuż przed pamiętnym porankiem.Całe życie uczono ją do roli którą miała przyjąć. Była dzieckiem poranka, elfią czystej krwi. Pochodziła z rodu Gildii z Revenalu. Dziewiczo pięknej krainy położonej aż u kresu świata, gdzie ludzka stopa nie miała wstępu. Wyróżniała się jednak wśród innych elfii magiczną mocą Uwodzicielki. Przeklętą i niezastąpioną zarazem. Potrafiła jednym spojrzeniem zdobyć serce mężczyzny a skinieniem palca wydobyć z niego wszystkie informacje. Nie mogła jednak kochać. Piękna i niezrównana w swoim dziele i samotna po tysiąckroć bo przeznaczona dla boga Seathina.Każdego poranka przeklinała dzień w którym się urodziła. Żadna elfia jej nie zazdrościła. A im była starsza, tym mniej dni dzieliło ją od jej przeznaczenia. Gdyby nie Randal, gdyby nie on, prawdopodobnie dalej byłaby nałożnicą wielkiego boga, zdobywając dla niego codziennie informacje od wrogich dowódców i władców. Oni zaś zamroczeni pamiętaliby jedynie cień upojnej nocy włożonej im przez nią w pamięć.Teraz jednak ona jest przeklęta sama w sobie a Randal ... nie chciała wiedzieć co się z nim stało. Nikt nie chciałby znając moc Seathina. Ona jednak musiała z tym żyć wykluczona poza wszystko. Uwodzicielki bowiem nie można było zabić zaś najwyższą karą było wygnanie jej poza światy.

Firanki

MATKA PASJONATKA

Firanki

Poprzedniej nocy zasypiałam patrząc na jej firanki. Piękne, czarne, przymknięte po dniu pełnym odkrywania. Wieńczące powieki, kaskady rzęs, skrywające miliony dziecięcych trosk i tajemnic.Pomyślałam, że ta mała głowa, obok mnie spoczywająca na poduszce jest okropnie ciężka. Naładowana negatywną energią i okrutnymi słowami."nie kocham cię.. jesteś paskudna...okropny bachor...nienawidzę cię...nie chcę ciebie.."Mimo tego wszystkiego podniesione czoło, przytomne spojrzenie i krótkie słowa na dobranoc:"kocham cię mamo, przepraszam że byłam nie dobra"Tak naprawdę nikt nie dał mi prawa oceniania mojego dziecka. Nie dał mi prawa nadawania mu etykiet, szykanowania i obrażania. To ja sobie nie radzę z gniewem, to ja sobie nie radzę ze złością i mam do tego prawo. Do bezsilności, niemocy i braku doświadczenia. Mam prawo do braku umiejętności rozwiązywania konfliktów, do zwieszania głowy i do łez. Mam prawo do gniewu i jego rozładowania. Nie mam jednak żadnego prawa by to wszystko spadało na ramiona mojego dziecka. Bez względu na wszystko.Tak samo jak ja i moje dziecko ma pewne prawa. Do bycia złą, do gniewu, do wściekłości i bardziej niż ja ma prawo do tego by wyrzucać z siebie to w niewłaściwy sposób. Bo to ja muszę nauczyć je jak ukierunkować emocje lub zaprowadzić do kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie.  Dzisiaj mówi mi siostra - pisz. Pisz prawdę, to co teraz czujesz. Pisz o tym, że chcesz cofnąć czas, że wiesz już doskonale iż bycie mamą dziewczynki to nie kucyki i kokardki w warkoczach a dziecko z autyzmem to nie bajka i strony opowieści a prawdziwe życie.Piszę więc. Wyrzucam do was emocje które nie są obce wielu rodzicom. Nie napiszę też na końcu tego co wielu moich znajomych po zawodzie - że wszyscy będą żyli szczęśliwie a dzieci poklepią nas po ramieniu że daliśmy sobie radę. Bo tak nie będzie. Zawaliłam i nie raz jeszcze będę zawalać sprawę. Tak po łebkach lub po całości spieprzę nie jeden ważny okres w ich rozwoju.Co gorsza w swoim też. Bycie dorosłym dzieckiem alkoholików nie daje mi żadnego przygotowania. Nie potrafię traktować dzieci jak małe istoty ale patrzę na nie ze swojego poziomu, bo sama jestem wewnątrz jeszcze dzieckiem takim samym jak moje, też pełnym obaw i nie przygotowanym do życia.Jeśli kiedykolwiek czułam się dojrzalsza to w chwili gdy wychodziłam za mąż i nie planowałam potomstwa. Potem była chwila kiedy czułam się doroślejsza ze wszech miar - to był moment chodzenia w ciąży i dumy z bycia przykładną żona i kobietą XXI wieku. Udowodnienia że sobie radzę i coś osiągnęłam - tylko czy urodzenie dzieci, wyjście za mąż to są rzeczy którymi coś możemy komuś udowodnić? One nie mówią nic o nas. O tym jacy jesteśmy - tylko na koniec szepczą smutno innym, że uciekliśmy tam gdzie nie nasze miejsce. Dalej był już koszmar. Zero przygotowania do karmienia, zero wsparcia, zero porozumienia, zero uczuć. Nawet nie wiecie jak łatwo jest wmówić swojemu mózgowi że dziecko należy chronić, że to istota najwyższego ryzyka i najpilniejszych priorytetów. Chociażby dlatego iż mamy to zakodowane instynktownie jako ssaki. To już wystarcza by otoczyć opieką nasze i czyjeś potomstwo choć w różnym stopniu.Jedną ze stron medalu rodzicielstwa jest to, że nie każdy człowiek ma cierpliwość, umiejętność nauczania, pokorę i na koniec niekończące się pokłady miłości by wychowywać. Wiele osób jak ja, nie ma tego wszystkiego i jedyne o czym czasem marzy to związanie tych demonów, zakneblowanie i schowanie w szafie na 24 na dobę. W ciszy i spokoju i to nie po to by wyjść z domu na imprezę a dlatego by chociaż przez chwilę poczuć się samymi sobą, by móc usłyszeć swoje myśli.Zazdroszczę rodzicom względnie "grzecznych" dzieci. Takich zdrowych na ciele i umyśle. Zazdroszczę nie pilnowania diety, nie smarowania ran, nie pilnowania nocami rozkopanych kołder i drapiących się rączek. Zazdroszczę normalnych kłótni i wieczorów. Nasz ostatni dzień skończył się histerią bez powodu. To tak jakby na spokojną drogę spadła nagle lawina kamieni. Na was. Bez zapowiedzi. I siedzielibyście w niej godzinę, albo dwie.  A najlepsze że obok nie byłoby żadnej góry z której ta lawina mogłaby spaść.Krzyki, bicie, kopanie, złe słowa. Powtarzane z czeluści pamięci, zamykające relacje w błędne koło. Każdego dnia im lepiej, tym gorzej, wśród buzujących emocji i zagubionych marzeń. Jedno krzyczy, drugie płacze i jeszcze jesteś Ty, twój dom, twoje plany i bicie się z myślami czy nie będziesz wyrodną matką jeśli zostawisz coś na boku? . Czasem swoje dzieci. Tak nie na kilka chwil a na wiele godzin. Wyjdziesz z domu by nie wyjść z siebie. Pójdziesz gdzieś bo bez celu Cię nie kręci. Daleko, najchętniej na kilka dni. Czasem nie mając ochoty wcale wracać.Masz do tego prawo. Masz prawo czuć zmęczenie. Jednak społeczeństwo ani ty nie jesteście gotowi by zostawić to wszystko w cholerę.Cieszę się że czasy się zmieniają. Macierzyństwo staje się dojrzałym wyborem a nie koleją rzeczy. Wsparcie dostajemy i bierzemy z zewnątrz. Nie boimy się. Wy się nie boicie. Kochacie i idziecie swoją drogą. Lepiej później. Dobrze też wcale. Bo nikt nie powiedział że trzeba. Bo można.

MATKA PASJONATKA

Jestem Agnieszka. Mój syn ma autyzm. Oliwier ma autyzm.

Urodziłem się 3 listopada 2012 roku. Mama dała mi na imię Oliwier.Rozwijałem się normalnie i nagle zacząłem chorować. Ran, drugi trzeci. Jak miałem 9 miesięcy nie siedziałem. Usiadłem w szpitalu mając 10 miesięcy po ataku drgawek gorączkowych. Przestałem oddychać a potem ... potem nie mówiłem ani nie wydawałem z siebie żadnych dźwięków.Przestałem gaworzyć. Po jakimś czasie przestałem interesować się zabawkami. A potem... potem miałem 3 urodziny a przed 4 mama dowiedziała się że mam cechy autystyczne. Autyzm. Powiedziano jej że mogę mieć upośledzenie umysłowe, ale to dopiero okaże się jak zacznę dorastać.Mama płakała. Dużo płakała i płacze do teraz. Mama ma depresję. To znaczy, że mama nawet jak się śmieje to ma smutne oczy. Mama mówi że będzie dobrze, ale w to nie wierzy. Za to ja tak i ciągle się do niej uśmiecham. Wierzę, że będzie dobrze bo sam nie dam sobie rady. Potrzebuję mamy.Nie umiem wypowiedzieć ani jednego słowa. Nie umiem też dać znać że mam pełną pieluszkę. Mama mówi mi, że zrobiłem siusiu albo Fe, ale nie wiem co takiego. Wiem za to, że jak mama tak mówi to muszę się położyć i dać się przebrać. Pokazuje mi pampersa i tym samym ją rozumiem.W przedszkolu uczę się używać makatonów. To takie obrazki które ilustrują przeznaczenie przedmiotów, urządzeń oraz czynności jakie wykonujemy na co dzień a także same przedmioty, jedzenie i urządzenia. To działa tak,że jak chcę jeść to pokazuję obrazek  z tym co mi najlepiej smakuje, albo prowadzę swojego opiekuna za rękę i prowadzę do miejsca gdzie to może znaleźć. Tak "mówię".Kiedy powiesz mi cześć i wyciągniesz rękę to podam Ci swoją. Kiedy dotkniesz mojego ramienia i zawołasz moje imię to zwrócę na Ciebie uwagę. Czasem dam się przytulić, ale nie każdemu choć jestem dość ufny. Mama się o mnie boi każdego dnia ale też nie chce bym za szybko wracał z przedszkola. Jest zmęczona i nie umie odpocząć bo ma za wiele na głowie.Mama chciałaby czasem pograć ze mną w piłkę, porozmawiać, pośmiać i iść na spacer. Nie ma jednak tyle siły żeby mnie dogonić jak pobiegnę za samochodem ani nieść długo na rękach kiedy będzie trzeba wracać a ja nie będę miał na to ochoty.Ważę prawie 19 kg, ale mam siłę starszego dziecka. Umiem dobrze i mocno rzucać, rozkładam zabawki na małe części i przestawiam meble.Słyszę inaczej niż wy. Czasem potrzebuję głośnych dźwięków. Mama mówi na to że się stymuluję. Trzaskam drzwiami i nasłuchuję huku jaki wydają po uderzeniu w ścianę. Walę rączkami albo stopami w szafę albo pokrzykuję.Bardzo lubię się bujać. Pewnie Twoje dziecko siada normalnie w huśtawce albo w kokonie i daje się huśtać albo próbuje to robić już samo. Ja lubię odwracać się plecami do kokonu, wkładać ręce do środka i łapać mocno za materiał. Potem idę parę kroków do tyłu i  podkurczam nogi odbijając się jednocześnie od podłogi. Za pierwszym razem mama krzyczała że spadnę. Teraz siedzi już tylko i po prostu patrzy. Nie na mnie, tylko gdzieś w dal. Nie ważne, ja i tak się świetnie bawię i mama mi jest do niczego nie potrzebna w tej chwili. Zawołam ją jak będę coś potrzebował. Mama czasem zerknie w lustro. Ktoś jej powiedział, żeby mówiła do siebie że jest mądra, piękna i dzielna. Ona nie umie nawet na siebie patrzeć. Nie wiem czemu bo z Amelką, moją siostrą, uważamy że jest bardzo ładna. Ona mówi że jest brzydka i głupia. Nie wiem co to znaczy ,ale nie brzmi to ładnie i denerwuję się jak mama myśli o takich rzeczach w ten sposób. Wolę jak jest uśmiechnięta i spokojna. Wtedy i ja lepiej się czuję.Kocham moją mamę, mówię jej to na wiele sposobów. Przytulam, daję się całować. Pozwalam jej się przebierać i dotykać mojej twarzy. Moja mama jest dzielna. A Twoja ?

Trolle - druga strona lustra.

MATKA PASJONATKA

Trolle - druga strona lustra.

Przeczytajcie najpierw to co jest pod linkiem http://splay.pl/2016/11/06/trolle-recenzja/a potem wydrukujcie, zdepczcie i spalcie żeby więcej mi to przed oczami nie świtało.Zastanawiam się czasem czy ludzie piszący takie recenzje w ogóle oglądają te filmy i czy ich przypadkiem nie przesypiają? Bo jeśli zamierzamy iść do kina na Trolle nastawiając się na brokat, afirmacje radości i jeszcze raz brokat aż do obrzygania to odradzam wychodzenie z domu. Ciepłe kakao i książka będą lepsze.Jeśli jednak nie macie żadnych uprzedzeń polecam wam film z czystym sercem.Z opisu filmu wiecie doskonale iż występują w nim Trolle i Bergeni. Pierwsze to istoty wiecznie szczęśliwe, kochające przytulanie, śpiew imprezy i brokat :D którym jeden z Trolli daje czadu na wstecznym jeśli wiecie o co mi chodzi. Drugie istoty są ponure i wiecznie nieszczęśliwe gdyż wpojono im że prawdziwe szczęście tkwi w zjedzeniu Trolla. Raz do roku więc organizują Trollalia a raczej organizowali zanim te stworzenia uciekły im sprzed nosa.Tutaj zaczyna się prawdziwa i pełna emocji historia o życiu i szukaniu w nim szczęścia. Opowieść o przyjaźni, wierności i nadziei. Historia wiary i pewności siebie, o miłości i zaufaniu. O tym, że czasem najbliżsi mogą nas zawieść ale że są też w naszym otoczeniu osoby które z pozoru nieprzystępne mogą być najwierniejszymi przyjaciółmi w naszym życiu. Do tego przepiękny wątek odnajdywana w kimś radości życia i chęci podarowania komuś czegoś najcenniejszego szczęścia - choćby na chwilę. 

10 książek które powinna mieć każda mama w swojej bilbioteczce cz.2

MATKA PASJONATKA

10 książek które powinna mieć każda mama w swojej bilbioteczce cz.2

Pora na drugą część książek, które uważam iż zawojowały nasz rynek w tym roku. Rynek blogerski rzecz jasna i nie tylko.Pozycja No.6Ta książka jest niesamowita na tyle, że od roku nie mogę zasiąść do jej recenzji. Co leprze nie można jej kupić - można ją tylko dostać.W posiadanie "Duże sprawy w małych głowach" wpadłam rok temu zupełnie przypadkiem. Mówię sobie fajnie będzie poczytać i zobaczyć co tam ciekawego powstało na temat niepełnosprawności. Tego co wyczytałam nie spodziewałam się zupełnie.Bohaterami są dzieci i to one opowiadają o problemach z którymi stykają się każdego dnia. Pokazują nam i naszym pociechom jak wygląda ich życie. To jest jak dialog, którego celem jest nauczenie nas współczucia, zrozumienia i zachęcenie do zadawania pytań.Na koniec każdego rozdziału możemy pobawić się sami lub z dziećmi, tak by na własnej skórze poczuć jakie ograniczenia niosą za sobą różne rodzaje niepełnosprawności. To nie tylko wspaniała lektura, ćwiczenia ale też prawdziwe kompedium wiedzy i setki emocji w jednym. Uważam, że to mistrzostwo w każdym calu i obowiązkowa pozycja w każdej biblioteczce rodzica.Wydawnictwo: Stowarzyszenie Terapeutów ZależnychIlosć stron:                                                                176Cena:                                                       bezcenna + kwAgnieszka Kossowska - mama Franka i autorka bloga Dzielny Franek a także kobieta dzięki której wiele osób nie przejrzałoby na oczy.Pozycja No.7Prawdziwa rozkosz dla każdej kobiety to chwile dla siebie. Dla mamy to szczególne momenty kiedy może skupić się na sobie samej, zadbać o ciało i umysł. Książka "Cukiernia kosmetyczna" to coś co zniewoli każdą małą i dużą kobietkę. Dzięki Adrianie możemy nauczyć się tworzyć własne, naturalne kosmetyki. Zachwycać zapachem kwiatów i tworzyć kosmetyczne małe dzieła sztuki wprost idealne na prezent, a święta przecież tuż tuż. Ta pozycja jest niezastąpiona dla płci żeńskiej i na pewno znajdzie się na mojej półce.Wydawnictwo:                                                                                           PublicatIlość stron:                                                                                                        176Cena:      44,90 (Publicat (klik) 33,22 dodatkowy rabat na hasło : CUKIERNIA)Adriana Sadkiewicz -autorka bloga Lili Natura. Pisze o sobie na blogu: "Uwielbiam inspirować, pokazywać rzeczy piękne i niebanalne. Zakochałam się w naturalnej pielęgnacji, tworzę przepisy i uczę, jak wyczarować własne kosmetyki w domowym zaciszu. Mam wspaniałą córeczkę, męża, wiernego psa i głowę pełną pomysłów! Zapraszam do mojego świata!". Pozostaje tylko skorzystać z tego zaproszenia co czynię nie rzadko z miłą chęcią. Pozycja No.8Poleca: Kasia Ogórek autorka bloga Twoje DIYCo nam mówi minimalizm? Życie w sterylnych warunkach? Oszczędzanie? Brak dekoracji w domu?Minimalizm, dążenia do niego to nic innego jak ograniczenie swoich potrzeb a raczej ich przeklasyfikowanie. W życiu nie ważna jest ilość ale jakość. Podobnie jak nasz kolega z bloga : Jak oszczędzać pieniądze, autorka próbuje dać nam do zrozumienia, że ilość rzeczy jakie posiadamy nie wpływają na poziom naszego szczęścia.W książce dowiemy się jak pozbyć się z naszego życia nadmiaru przedmiotów, chaosu.Segreguj, wystawiaj, porządkuj !! To jej motto i tego się trzymajmy.Wydawnictwo: Społeczny instytut wydawniczy ZNAKIlość stron:                                                                240Cena:                                                           28,43-37,90Katarzyna Kędzierska-autorka bloga Simplicite , pisze o sobie: "Jestem praktykiem biznesu i przedsiębiorcą. Właścicielką butikowej kancelarii patentowej w Warszawie, specjalizuję się w doradztwie strategicznym w zakresie prawnej ochrony znaków towarowych oraz budowaniu wartości marki w czasie. Jako ekspert prowadzę szkolenia w zakresie budowania wartości marki w ujęciu prawnym w unikalnym kursie master personal branding Akademia Marki z Klasą. Jestem współzałożycielką oraz Dyrektor Zarządzającą sieci biur coworkingowych pod marką COPOINT.Należę do Polskiej Izby Rzeczników Patentowych, jestem również członkinią prestiżowego klubu biznesowego Lady Business Club. Dumnie noszę miano filantropki, wspieram i współpracuję ze Stowarzyszeniem Wiosna, organizatorem akcji Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości. Prywatnie kocham podróże. Skakałam ze spadochronem, pływałam z delfinami w Turcji i pod wodospadami w Tajlandii, jeździłam konno na Kubie. Marzę, aby zostać współczesnym Leonardo da Vinci z uwagi na wielość talentów i podobnie jak on wierzę, że prostota jest szczytem wyrafinowania. "Pozycja No.9Poleca: Małgorzata Drzeżdżon autorkę bloga G&A Marine Ladies  32 pomysły na kosmetyki, 9 na organizację i 9 na prezenty dla bliskich. Cóż więcej chcieć? Mieć to wszystko w książce. Tym razem są to " Tajniki DIY" blogerki Red Lipstick Monster. Jest to kosmetyczny świat, prosty i tani, dostępny dla każdego zwłaszcza dla każdej z nas. A co najważniejsze użyteczne. Wydawnictwo:            ZNAKIlość stron:                       224 Cena:                  37,42-49,90Ewa Grzelakowska-Kostoglu-autorka bloga Red Lipstick Monster. Pozycja No.10Ostatnia co wcale nie znaczy najgorsza. W dobie internetu coraz bardziej zapominamy o pisaniu. Odręcznym kreśleniu listów, notatek, kaligrafii. Jest to zanikająca umiejętność choć bardzo przydatna. Czyż nie wyglądają pięknie na ścianie plakaty z sentencjami? Czy też nie jest miło dostać prezent z odręcznie wypisaną karteczką? Ileż radości sprawi nam list, skreślony naprędce aczkolwiek ładnym charakterem pisma.Taki możemy sami wypracować dzięki ćwiczeniom a pomoże nam w tym zeszyt ćwiczeń stworzony przez Frannys od kawy. Dokładnie, nie ma to jak dobra kawa przy pracy a tej czeka nas tutaj sporo.Wraz z zeszytem dostajemy materiały, szablony i instrukcje. W tej chwili dostępna jest druga wesja zeszytu, potem będą kolejne bardziej urozmaicone. To doskonała szkoła skupienia, cierpliwości i szacunku do własnych słów i osoby do której piszemy. To także piękna zabawa z piórem i słowem.Wydawnictwo:      FrannysIlość stron:                      44Cena:                          17,50Katarzyna Świerc - autorka bloga Frannys i Zenja czyli o kawie i życiu. Logicznie bez kawy nie ma życia a bez Kasi nie ma dobrej kawy. Fotograf, sprzedawca i bizneswoman.

10 książek które powinna mieć każda mama w swoje biblioteczce cz.1

MATKA PASJONATKA

10 książek które powinna mieć każda mama w swoje biblioteczce cz.1

Nawet jeśli z czytaniem jesteśmy na bakier, czasem warto mieć w swojej biblioteczce kilka pozycji na każdą ewentualność. Bez zbędnego rozwodzenia zaczynamy moją dziesiątkę książek napisanych przez blogerów, które ukazały się w bieżącym roku. Książek, które chętnie zobaczyłabym albo już widzę na swojej półce. Pozycja No.1Stali czytelnicy wiedzą że Kasia jest moją bardzo dobrą znajomą. Nie zmienia to jednak faktu, że tym bardziej krytycznie oceniam to co ona robi.W ostatnim czasie zaczęłam ćwiczyć i zdrowiej się odżywiać. Zapewne zauważycie, że po lecie człowiek bardziej martwi się jak wypadnie w kolejnym sezonie i czy naprawdę ten boczek opłaca się trzymać dłużej czy lepiej jednak pozbyć się go już teraz.Ja postanowiłam odzyskać swoją kobiecość i coś z nim zrobić. Na pomoc przyszedł mi Mike wraz ze swoją dietą i ćwiczeniami - ale o tym kiedy indziej.Drugą rzeczą jakiej mi było trzeba to zmiana zwyczajów żywieniowych reszty rodziny. Przy kupowaniu zdrowych zamienników wielu produktów, zrobił mi się w szafkach prawdziwy śmietnik, który doskonale podziałał na moją wyobraźnię. Skoro w oczy kole mnie to wszystko co mam, to co dopiero dzieje się w moim żołądku? Moim i moich najbliższych.Książka "Zdrowe Słodkości na każdą porę dnia" Katarzyny Maciejko-Zielińskiej to idealna pomoc dla każdego kto zaczyna przygodę ze zdrowym jedzeniem a lubi słodkie smaki. W prosty sposób przytoczone nie tylko świetne przepisy ale także podstawy stosowania zamienników tłuszczu i cukru powszechnie używanych w każdym domu. Naprawdę można się zdziwić jak banany czy awokado albo jogurt mogą zmienić wartość naszego dania. Wszystkie przepisy łatwe do wykonania okraszone pięknymi ilustracjami. Wbrew pozorom książka nie zawiera wyłącznie deserów, ale to już musicie sprawdzić sami. Polecam serdecznie.Wydawnictwo:  Samo SednoIlość stron:                      232Cena w zł:                    30-45Katarzyna Maciejko- Zielińska -autorka bloga Słodkie Fantazje mama, fotograf kulinarny, z zawodu prawnik. W kuchni kieruje się zasadą, że wspólne gotowanie i spożywanie posiłków zacieśnia więzi między ludźmi, a dzieciom gwarantuje ciepłe wspomnienia.Pozycja No.2 Kasia, przyzna to każdy kto ją poznał, niesamowicie ciepła i serdeczna osóbka. Prowadzi liczne warsztaty, dzieli się swoim doświadczeniem na Facebook a także prowadzi bloga. Jak zapewne się domyślacie, niedawno też napisała książkę, która już jest w sprzedaży dzięki zapobiegliwej sieci  Empik. Idąc torem mojego rozumowania, książka dotyczy DIY. Dla niewtajemniczonych osób DIY jest to odpowiednik naszego Zrób to sam. W tym wydaniu znajdziemy aż 60 pomysłów na niebanalne dekoracje do zrobienia bez użycia narzędzi znanymi ogólnie technikami. Książka podzielona jest na 4 części:Dekoruj w swoim stylu!Zrób sam prezent!Zorganizuj się!Świętuj po swojemu! W prosty i przejrzysty sposób poznamy sposoby jak udekorować dom bez dużych nakładów finansowych. Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA S.A.Ilość stron:                                            xxxCena:                                      35,00-  39,99Katarzyna Ogórek - prowadzi bloga Twoje DIY , absolwentka majsterkowania, stosowanego lutowania dziennego i szlifowania ręcznego jak mawia. Jeździ na quadzie i uwielbia kolor różowy zupełnie jak ja. Pozycja No.3  Na początku muszę wam zacytować co o sobie pisze na blogu Michał Szafrański, bloger z Jak Oszczędzać Pieniądze oraz autor książki "Finansowy Ninja" , która podbiła rynek już w przedsprzedaży." Hej – jestem Michał. Jestem mężem, tatą dwójki dzieci i pracującym na etacie facetem w okolicach 40-tki. Od 1 sierpnia 2013 r. utrzymuję się wyłącznie z blogowania i zgromadzonych oszczędności (...) Mam jedno zboczenie, z którym nauczyłem się żyć – od kilkunastu lat skrupulatnie spisuję wszystkie wydatki oraz przychody. Dzięki temu wiem o nich wszystko. Agentom ubezpieczeniowym nie raz opadła szczęka, gdy weryfikowałem ich prognozy podając im szczegółowe dane, np. ile dokładnie pieniędzy „zasiusiały” moje dzieci (sumaryczna kwota wydatków na pieluchy) albo ile dokładnie kosztowało mnie piwo na przestrzeni kilku lat. Ta świadomość kosztów czasami jest bolesna. Ale dzięki niej mogę dokładnie planować działania, rozsądnie obniżać koszty (nie wszystko warto robić) a także planować inwestycje – także te we własne dobre samopoczucie"Nie muszę wam mówić , że książka o oszczędzaniu to jest numer 1 na półce każdej gospodyni i każdego gospodarza domu. Napisana w prosty i przystępny dla każdego sposób wprowadzi nas w tajniki domowego budżetu. Nauczy oszczędzać, planować i uważać na kruczki banków. To ściągawka, podręcznik finansów osobistych. Jak mądrze zarządzać pieniędzmi? Tego nauczy Cię Michał. Polecam serdecznie.Wydawnictwo: Michał SzafrańskiIlość stron:                              540Cena:Pozycja No.4Troszkę spokojniej, troszkę ciszej... jest tylko kiedy dzieci mają zajęcie. Czasem przed snem, czasem z rana, najlepiej przy dobrej książce, takiej prawdziwej z życia wziętej. Nic tak nie cieszy naszych maluchów, jak czytanie o przygodach innych dzieci. Pamiętam jak byłam mała i lubiłam zaglądać w okna domów. Wyobrażałam sobie co robią ludzie, jak mają udekorowane mieszkania i co najważniejsze w co się bawią mieszkającym tam chłopcy i dziewczęta. Dzięki książce "Mieczysław na czwartym piętrze" nie muszę już wysilać głowy, wystarczy, że przeniosę się do świata Alicji i jej Mieczysława. Wydawnictwo:  Alicja SularzIlość stron:                       108Cena :                                25  Alicja Sularz - grafik komputerowy z zawodu, mama czwórki maluchów, blogerka i autorka książki "Mieczysław na czwartym piętrze". Mówi o sobie, że ma twórcze ADHD. Na co dzień dzieli swoje pasje z wychowywaniem dzieci. Od niedawna prowadzi sklepik z rękodziełem AlliSu .Jej przygoda z pracami ręcznymi zaczęła się ok 7 lat temu kiedy nie mogła nigdzie kupić kolczyków z kogutami. Sutasz zawładnął jej sercem 4 lata temu i ta miłość trwa aż do dziś. Pozycja No.5Rany ja nie umiem szyć !!! A najlepsze że tylko dlatego iż od kilku lat mam nie po drodze zakup maszyny do szycia. Czemu? Podejrzewam że z lenistwa. Z książką "Co za szycie" nie będę już miała wymówek. Możemy w niej dowiedzieć się jak wybrać odpowiednią maszynę do szycia, poznamy też podstawy tworzenia wykrojów i tworzenia z nim ubrań. Autorka obiecuje nam że nauczymy się szyć takie części garderoby jak spódnica, sukienka czy torebka. Potem pozostaje nam już tylko zacząć doskonalić swoje umiejętności i zachwycać innym swoim stylem. Wydawnictwo:   SeptemIlość stron:               240Cena:                         49Anna Maksymiuk-Szymańska — absolwentka dziennikarstwa, projektantka, specjalistka ds. PR. Swoją przygodę z modą rozpoczęła ponad 10 lat temu. W tym czasie stworzyła pierwszą modową telewizję internetową Babskie TV, agencję marketingowo-PR ową Babski PR oraz pierwszy w Polsce vlog o szyciu, Cozaszycie. Obecnie rozwija swoją markę odzieżową em em szop.Autorka bloga Co za szycie.

Wielkie testowanie Dumel - Odkrywczy domek i gościnnie Storido

MATKA PASJONATKA

Wielkie testowanie Dumel - Odkrywczy domek i gościnnie Storido

Zabawki Dumel poznałam dokładnie 5 lat temu, kiedy to pewnego grudniowego wieczoru mąż przyniósł do domu traktor ze zwierzakami. Przetrwał u nas dokładnie 4 lata, wcześniej zaś podobny czas służył innemu dziecku.U nas dokonał żywota będąc rzucanym o ścianę, ciągniętym w obie strony i ujeżdżanym. Spokojnie, nie rozpadł się. Po prostu przestał jeździć a jego koła się scentrowały.Potem , z dwa lata temu, widziałam zabawki Jinn zwierzaki i odkrywczy domek. Ten pierwszy w starej wersji poznałam jeszcze na samym początku kiedy pracowałam w sklepie sieci SMYK. Tę drugą jako zupełną nowość i od razu skradła moje serce.Ogromnie więc się ucieszyłam kiedy do naszego domu zawitał kurier. Szczerze mówiąc , nieco obsesyjnie myślałam przez te kilka lat o domku i kiedy tylko go zobaczyłam nie oddałam go od razu dzieciom. Myślcie sobie co chcecie, ale ta zabawka naprawdę może skraść każdemu serce.Pierwsza dorwała się do niego Amelka. Jak widać na jednym ujęciu, nawet nie wyciągała go z kartonu. Tańczyła, machała rękoma jak skrzydełkami (robi tak tylko jak coś ją bardzo ucieszy lub zafascynuje, jest to taki wypracowany od małego odruch, nad którym nie panuje w nielicznych momentach ekscytacji) i śpiewała. Śpiewała do piosenek, ale jeszcze bardziej fascynował ją świat codziennego życia domu.Trzeba podkreślić iż domek to nie tylko zabawa, ale i nauka. To właśnie skradło moje serce. Drzwi które albo wydają dźwięk, albo ostrzegają dziecko by nie otwierało każdemu drzwi. Piekarnik który woła by się nie poparzyło czy też deska sedesowa, która nie tylko uczy czystości ale i wydaje dźwięk spuszczanej wody. Bąbelkowa kaczuszka, chrapiące dziecko... och sami musicie to na własne oczy zobaczyć i usłyszeć, choćby na moim instagramie ( MatkaPasjonatka).JAKOŚĆJako że to był test, nie będę skupiała się wyłącznie na radości jaką nam dała zabawa. Ważniejsza od niej jest jakość wykonania. Tutaj Dumel bardzo ryzykował. Wiecie, że Oliwier ma autyzm, a rozłożenia auta na czynniki pierwsze to dla niego drobnostka. Rzucanie zabawkami kończy się z reguły u niego koszem na śmieci czego bałam się w przypadku domku. Chciałam jednak dać domkowi szansę. Jak się uda pokarzę na instagramie filmik z właśnie takim rzutem domkiem.Jak się domyślacie - on go przetrzyma. Przynajmniej tak było do tej pory - ponad 20 razy. Codziennie Oliwier się nim bawi i codziennie domek ma swój wspaniały lot. Czasem ląduje na dywanie, czasem na ścianie,czasem na podłodze.USZKODZENIAPodczas upadku doszło do jednego uszkodzenia. Złamała się małpka a dokładniej pękły jej w połowie łapki. Jest ona jak widać na ilustracjach zawieszona na pałąku, miała pecha być zapewne nieco wystająca.Spokojnie. Została sklejona i ma się dobrze, a co najważniejsze, nie było żadnych odłamków. Całość po prostu w dwóch częściach spoczywała na swoich "patykach". Drugie uszkodzenie a raczej rzecz którą nie należy się przejmować to ściana przednia domku która się otwiera i jest pokojem dla załączonych do zestawu małych ludzików. Jest bardzo delikatnie osadzona i ciągle nam wypadała przy przenoszeniu. Jest to z drugiej strony zaletą, gdyż dziecko może ją z łatwością bez pomocy dorosłego zdemontować (tak jak chciał Oliwier) i bawić się nią oraz domkiem oddzielnie.Ogólnie na domku brak zarysowań, pęknięć, wszystko trzyma się mocno i póki co mój bardzo sprytny i spostrzegawczy syn nie dał rady nic zdemontować a stara się i  szuka czegoś takiego zawsze podczas zabawy.WADYZa wadę mogę uznać brak regulacji głośności - o 3 nad ranem naprawdę słychać zabawkę w całym domu tak jak i przy usypianiu - bo przydaje się w tej czynności czasem jako ostatnia deska ratunku.Cena, (ok 150 zł teraz w Smyku ) - patrząc na funkcje zabawki, jest walory edukacyjne oraz niesamowitą wytrzymałość uważam że jest to i tak dość niska cena. Jest to świetna opcja zarówno dla dziecka 2 letniego jak i 4-5 letniego. Przy mniejszych maluszkach ok 1 rok, 1,5 polecam nadzór rodzica ze względu na wagę zabawki - jest dość ciężka.STORIDOGościnnie bo kupiłam w promocji za 60 zł w sklepie w Mińsku. Zabawka super, dziecko moje starsze kocha tworzyć z nim bajki. Fajną opcją jest funkcja ich zapamiętywania i dodawania do ulubionych. Dzięki niej Amelka może odsłuchiwać to co stworzyła wiele razy. Działanie jest tak proste - oboje uszu i nos do uruchamiania ,że  jest to całkiem dla niej samoobsługowa rzecz. Ja mam czas na odpoczynek, ona świetną zabawę a co najważniejsze coś co robi sama, bez pomocy mamy.Polecam z całego serca obie zabawki. Nasza przygoda z Dumel jest tak naprawdę na samym początku. Wierzę jednak że szybko kolejne produkty zagoszczą w naszym domu bo seria Dumel Discovery jest najlepszą od dawna na naszym rynku zabawek. Oby tak dalej.

Momme - ziołowe masełko pielęgnacyjne

MATKA PASJONATKA

Momme - ziołowe masełko pielęgnacyjne

Składa się z 19 składników pochodzenia naturalnego i nadaje się od 1 dnia życia.Jego ogromnym atutem jest to, że doskonalełagodzi podrażnienia i niweluje świąd przybardzo suchej skórze.Mam je od dawna, lecz jak to ja, musiałam zużyć je do ostatniego muśnięcia by wydać rzetelną opinię.Nie potrzebnie zwlekałam.Od pierwszego do ostatniego użycia działa tak samo dobrze i perfekcyjnie wpasowuje się w nasz plan dnia.Nie wiem nigdy komu mam ufać jeśli chodzi o kosmetyki. Jeden mówi że mamy używać tylko tego co naturalne, inny patrzy na reklamy i nowe marki. Jak powinno być z tymi kosmetykami?Ano tak , że muszą one służyć przede wszystkim naszej skórze. Nawet te najbardziej naturalne kosmetyki mogą wywołać alergie i podrażnienia. Wiele z nich nie jest wskazanych do każdego rodzaju cery i włosów, niektóre z nich są toksyczne w połączeniu z innymi substancjami.Bardzo ważne jest więc odpowiednie dobranie składu do punktu przeznaczenia oraz połączenie składników tak by działały w jednym, korzystnym dla nas kierunku. Nie podrażniały, wręcz łagodziły podrażnienia i dbały o nas najlepiej jak się da.  Wydaje się to niemożliwe, jednak marka Momme Cosmetics pokazuje nam że jednak da się to zrobić a do tego z doskonałym dla nas efektem.Ziołowe masełko pielęgnacyjne jak już wspomniałam możemy stosować już od 1 dni życia. Ma dość gęstą, kremową konsystencję, jest bardzo wydajne i łatwo się rozprowadza. Dla najlepszego efektu zaleca się wklepywanie delikatne kosmetyków oraz wsmarowanie na koniec jego pozostałości. Wchłania się nieco wolno, więc doskonale nadaje się by użyć go do lekkiego, krótkiego rozmasowania ciała. Można je także użyć jako maski na zmęczone stopy -wystarczy grubszą warstwę nałożyć na noc i okryć skarpetkami.Również na swędzącą skórę działa niesamowicie kojąco i odżywczo. Dzięki niemu ostatnie noce przespaliśmy mimo iż na skórze Amelki są widoczne i zaognione zmiany.Na zdjęciu są już przygaszone sterydami, wcześniej jednak były zaognione i krwawiące od ciągłego drapania. Dobry kosmetyk który łagodzi świąd to przyjaciel każdej mamy szczególnie atopika *.Polecam więc masełko z czystym sumieniem. * zmiany posmarowane masełkiem będą szczypały przez jakiś czas, trzeba starać się używać go omijając okolice uszkodzonej skóry.

Przyjaciel na jedną nogę

MATKA PASJONATKA

Przyjaciel na jedną nogę

Las w butelce schroniony - Forest Forever

MATKA PASJONATKA

Las w butelce schroniony - Forest Forever

Z czasem pojawia się agresja

MATKA PASJONATKA

Z czasem pojawia się agresja

Złamałam obietnicę

MATKA PASJONATKA

Złamałam obietnicę

Szczepimy czy nie szczepimy ?

MATKA PASJONATKA

Szczepimy czy nie szczepimy ?

MATKA PASJONATKA

Walcząc o Adę

NPC. To skurczysyn. Delikatnie mówiąc. "Diagnoza - choroba Niemanna-Picka typu C (NPC), znana również jako dziecięcy Alzheimer. NPC należy do grupy dziedzicznych chorób metabolicznych. Szkodliwe ilości tłuszczów gromadzą się w śledzionie, wątrobie, płucach, szpiku kostnym i mózgu zaburzając prawidłową gospodarkę lipidową. Postępujące uszkodzenie mózgu może powodować niezdolność do spoglądania  do góry i w dół, trudności w chodzeniu i przełykaniu oraz utratę słuchu i wzroku. Nieleczona choroba stopniowo prowadzi do śmierci."źr. http://www.medonet.pl/magazyny/choroby-rzadkie/choroba-niemanna-picka-dzieciecy-alzheimer,artykul,1696503.html Podły zdrajca , który atakuje niespodziewanie i jest

MATKA PASJONATKA

Niedziela osobiście

Swego czasu wściekła na całego na mojego męża , nie męża, napisałam kartkę że zrzekam się praw do dzieci i zezwalam na ich adopcję. Ukradłam oryginał wróciwszy jednak do domu. Ale historia miała głębsze dno.Napisałam tą kartkę by chronić dzieci, zgodziłam się na adopcję, wiedząc że mój mąż nie mąż, nie jest osobą,  której bezpieczeństwo swoich maluchów bym powierzyła. Sobie samej? Chyba bardziej, chociaż nie wiem... na pewno jego cechy jak i moje są im razem potrzebne, ale w domu gdzie nie ma miłości a są kłótnie i złość - nie powinno się dzieci wychowywać.Tego dnia mój żal i złość osiągnęły epogeum. Stwierdziłam, że nie mam już sił, że coraz bardziej wariuję w tym układzie, że brakuje mi energii by walczyć o siebie i dzieci. Nie mogłam znieść myśli, że ktoś obcy mógłby się nimi zajmować, więc napisałam wszystko co pozwoliłoby na znalezienie im dobrego domu, a sama postanowiłam udać się do lasu i tam z głodu i zmęczenia zniknąć z ich życia na zawsze. Jak tchórz.Musiałam wykaligrafować te wszystkie bolesne i dla mnie słowa, rozdzierające mi serce, by mieć pewność, że nic nie stanie na drodze by moje dzieci znalazły bezpieczny i kochający dom gdy mnie zabraknie. Ileż to maluchów i starszaków gnije w domach dziecka bo rodzice nie zrzekli się praw rodzicielskich. Moją głowę jednak ciągle zaprzątał misio. Mój synek. To jak na mnie patrzy, jak mi ufa, jak rozumiemy się bez słów. I musiałam wrócić. To samo miał na myśli dzik który spojrzał mi w lesie prosto w oczy i pognał wprost do domu.Nie chciałam wracać. Nikt nie chce iść do miejsc gdzie traktują go jak zło konieczne, jak intruza i odszczepieńca. Ale wróciłam dla swoich dzieci. On zawsze mi powtarza - nic do Ciebie nie mam. Po prostu daj mi święty spokój. Ale jak można nie oczekiwać niczego od osoby z którą się mieszka pod jednym dachem, którą trzeba prosić o wszystko.Wynieś śmieci, zmyj grzyba ze ściany, powieś półkę, pozmywaj naczynia. Znacie to? Każda niemal ma tak w domu, a przynajmniej wiele. Ale wiele też ma tak , że maż wraca do domu i z radością uściska dzieci. Idzie do nich do pokoju, nie tylko po to by poczekać aż żona zrobi mu kolację, ale po to by się poprzytulać do nich, porozmawiać o tym co go ominęło w ich krótkich aczkolwiek burzliwym i pełnym energii życiu.Czasem czuję się jak machina. Machina, którą ktoś chce sterować, a jak nie działam jak trzeba, zamieniam się w złom którego trzeba się pozbyć.Moja choroba psychiczna, okaleczony mózg na skutek traumatycznej przeszłości, sprawiają, że jestem łatwym celem.Nie dziś. Teraz mam w sobie coś jeszcze. Siłę i wsparcie wielu ludzi, którzy mają podobnie, którzy wiedzą co czuję. Ludzi obcych, poznanych najpierw w internecie, potem w życiu realnym.Z czasem można w sobie odnaleźć to co dobre, trzeba tylko uwierzyć sobie , a nie podszeptom z zewnątrz.Dziś chcę sobie powiedzieć:Jesteś piękną kobietą, która stanie się pewnego dnia niezależną i szczęśliwą panią swego losu. Mimo iż kiedyś życie ci dokopało  i robi to po dziś dzień, to jednak spotyka Ciebie też wiele, ale to nieskończenie wiele dobra i tylko od Ciebie zależy jak bardzo dasz mu się przekonać do siebie i na ile pozwolisz sobie na szczęście. Tylko ty masz prawdo decydować o swoim życiu ale także ty musisz decydować też o życiu swoich dzieci.Albo coś w tym stylu. Mąż zrobił skan mojej kartki. Ma go w pracy. Ma też nagrane moje słowa, kiedy miałam ataki histerii. Dla niego to było zwykłe : nie chcę swoich dzieci. Dla niego nie ma czegoś takiego jak cierpienie kobiety, której się nie szanuje, którą traktuje się jak kogoś obcego i oczekuje się od niej, że będzie postępowała tak samo, bo skoro mąż przestaje kochać, kobieta musi to zaakceptować. Musi dać mu spokój, nie oczekiwać zmiany, zajmować się z uśmiechem dziećmi i domem, i czekać, bo może za 10 lat on znów coś zacznie do niej czuć. Łaska i nie łaska wielmożni panowie. Wielkodouszność przecie, bo w końcu utrzymuje nas i jest w domu codziennie na noc. Tak. Okazuję wdzięczność gotując posiłki bez żadnego dziękuję. Zmywając naczynia i ścieląc jego łóżko bez ani jednego słowa w zamian. Mówienie do ścian, do pleców mam opanowane do perfekcji. Ale zawsze będę tą gorszą, tą psychiczną. Jestem ok dopóki ogarniam wszystko w domu i dzieci. Jeśli zaczynam mówić o rozwodzie zaczyna się piekło. Zaczyna się poniżanie. Wolność. Tego potrzebuję, ale odwagi ku niej nie czuję.  Czy życie musi takie być, że człowiek wykorzystuje słabość i chorobę drugiego by wygrać w sprawie o coś, czemu sam nie jest w stanie sprostać? Chciałam spokoju i miłości a mam niepotrzebną i okrutną w skutkach wojnę. Wygram ją. Wygram bo chcę by moje dzieci dorastały w normalnym domu. Chcę nauczyć ich szacunku do człowieka bez względu na jego płeć, wyznanie, poglądy czy kolor skóry lub chorobę. Chcę pokazać dzieciom świat z każdej strony i zachęcić do zdobywania wiedzy.Nie chcę więcej usłyszeć na swoje pytanie: kupimy małej ksiażkę " Cholera i inne choroby" - odpowiedzi : - ty jesteś pojebana. Idiotka normalne. Po cholerę jej ta książka ?Żeby nie była idiotką. Normalnie.

Mama Alergika Gotuje z Dziećmi

MATKA PASJONATKA

Mama Alergika Gotuje z Dziećmi

Już jest !!!Nowa książka Katarzyny Jankowskiej, autorki bloga: Mama Alergika Gotuje oraz autorki funpage o tej samej wdzięcznej nazwie, w skrócie MAG.(zdj. www.oladutko.pl warszawskie dni alergii 2015)Teraz w jej sklepie: http://www.mamaalergikagotuje.pl/sklep/ w przedsprzedaży - "Mama alergika gotuje z dziećmi " - we wspaniałych cenach:Co więcej to wydanie bardzo różni się od poprzednich chociażby dlatego że jest nadzorowane wyłącznie przez Katarzynę. Pisze ona w swoim mailu do subskrynentów:"Książka "Mama Alergika Gotuje. Z Dziećmi" to wyjątkowy poradnik pełen kolorowych, apetycznych zdjęć, ręcznie narysowanych ilustracji i prostych przepisów, które dziecko przygotuje samodzielnie lub z pomocą opiekuna. W gotowaniu pomagają dzieciom MAGiczni bohaterowie, którzy odkrywają tajniki MAGicznej kuchni, opowiadają wiele ciekawostek i  zachęcają do nauki przez zabawę.Książka zawiera 60 różnorodnych przepisów przygotowanych na bazie owoców i warzyw dostępnych w sezonie wiosenno-letnim.Przepisy zostały podzielone na działy: "Podstawowe", "Śniadania", "Obiady-Kolacje", "Desery" i "Dodatki".Wszystkie potrawy nie zawierają mleka, jajek, soi, orzechów, kakao, selera i miodu. To dania wegańskie, bezglutenowe i pozbawione zwykłego cukru.Każdy przepis, podobnie jak w poprzednich książkach, został opatrzony adnotacją od dietetyka klinicznego i stworzony z myślą o osobach reagujących krzyżowo na różne warzywa i owoce. W nowej książce opis przepisów jest wzbogacony o informacje odnośnie kalorii.Część merytoryczna dla dorosłych to tzw. wademekum dla rodzica, które zawiera:Informacje o pyleniu brzozy, traw i alergiach krzyżowych,Obszerny materiał od dietetyka o racjonalnym odżywaniu dzieci,Sezonowy kalendarz na wiosnę i lato, który ułatwi wybór wartościowych warzyw i owoców,30 MAGicznych wskazówek dla rodziców tzw. "Tadka Niejadka",oraz odpowiedzi na wiele pytań np.:Które warzywa i owoce przechowywać w lodówce, a które poza nią?Jakie warzywa i owoce należą do najbardziej zanieczyszczonych pestycydami, a jakie zaliczane są do tych czystych?Jak domowym sposobem pozbyć się pestycydów?Jak czytać etykiety i na które oznaczenia zwracać szczególną uwagę podczas zakupów?W książce znajdują się także:24 wierszyki, z których dzieci dowiedzą się wiele ważnych informacji na temat warzyw, kasz, owoców oraz ich wartości odżywczych,ciekawostkiporadyrebusyilustracja "znajdź 10 szczegółów"samoprzylepne gwiazdki, które służą do oznaczenia ulubionych przepisówstrony "Mój przepis", na których można zapisać własne pomysły kulinarne.Z książki mogą korzystać wszyscy, nie tylko alergicy. To odpowiednia pozycja także dla wegan, wegetarian, osób na diecie bezglutenowej i miłośników zdrowego odżywiania. " (Katarzyna Jankowska, mail z dnia 14 maja)Jak widzicie jest to nie lada gratka w sam raz na tę porę roku i jeśli się nie mylę jedna z najlepszych pozycji kulinarnych dla dzieci i ich rodziców na rynku.Wkrótce będę mogła w praktyce sprawdzić każdy z przepisów i wejść w świat kulinarnej zabawy z moją Amelią.Dodatkowo jeśli zamówicie książkę teraz będziecie mogli skorzystać z promocyjnej dostawy kurierskiej za 5 zł.Płatności można dokonać kartą, przelewem - tradycyjnym jak i bankowym - najprościej jednak : przez internet.Dodatkowo można w uwagach do zamówienia poprosić o autograf i dedykację od samej autorki.A gdzie można spotkać Katarzynę?Jak pisze autorka dzisiaj 14 maja 2016  można się z nią spotkać w hotelu Gromada na konferencjij Stworzyszenia Celiaklia i tam zakupicie osobiście jej najnowszą pozycję.Na Warszawskich Targach Książki Kasi Jankowskiej  w tym roku nie spotkacie, ale coś mi mówi że w tym roku na pewno pojawi się ku temu nie jedna inna okazja.Zapraszam serdecznie do zakupu "Mama Alergika gotuje z dziećmi". W promocyjnych cenach jeszcze tylko przez kilka dni.

MATKA PASJONATKA

Pińset plus - 500 +

Miałam nic nie pisać w tym temacie ale Noemi, autorka bloga Matka Prezesa uświadomiła mi , że właśnie trzeba by ktoś to w końcu napisał.Mam na imię Agnieszka, nie Dżesika choć to imię ładne i bajkowo brzmi. Urodziłam dzieci przed 30-stką , ale po 18 i nieco żałuję, bo może jakbym była nastoletnią matką, to skończyłabym na jednym, bez męża i nie musiała męskich skarpetek z miejsca na miejsce przekładać, ani walczyć o miejsce na swoją maszynkę do golenia bliżej kranu.A tak mam 2-kę dzieci, o imionach Amelia i Oliwer. Wcale nie z polskiego, wcale nie tradycyjnie, oboje jednak z pobudek osobistych i egoistycznych.Nie ma u mnie o czym plotkować, nie ma co knuć i przewidywać. A jednak mam 500 +. Na oboje !!Co mi ono dało?Amelka po raz pierwszy była z tatą w kinie.Ja kupuję mięso dwa razy częściej i tak samo dwa razy częściej gotuję obiad.Kupiłam sporo nowych ubranek dla córki, wcześniej dostawałam je od przyjaciółki albo kupowałam w ciuchlandzie jak mieli wyprzedaż po 1 zł.Oliwier dostał kokon do bujania, żeby mógł się wyciszać.Mąż miał więcej z wypłaty i mógł w końcu wymienić opony letnie, bo poprzednie niemal zdarliśmy do zera.Mogę raz w miesiącu jechać z Amelką do Warszawy i pokazać jej różne ciekawe miejsca.Stać mnie na pójście do sklepu i uzupełnienie przyborów plastycznych które zawsze kończą się kiedy nie potrzeba.Odmaluję pokój synka dobrej jakości zmywalną farbą.Dostosuję dom i zabezpieczę dla mojego synka.I na koniec mam odwagę powiedzieć że 500 plus to bardzo doby pomysł.500 plus koniec koców trafi do sklepów na wymianę za różne towary i usługi. Wspomoże przemysł i handel.500 plus, mam nadzieję, w większości przypadków pomoże wielu rodzinom i podniesie ich standard życiowy. Może jakaś dziewczynka ucieszy się z nowych, nie połatanych spodni, a jakiś chłopiec dostanie swoją wymarzoną piłkę do nogi lub zapisze się na zajęcia do drużyny piłkarskiej dla juniorów ? Bardzo chcę w to wierzyć.Na co wy wydajecie 500 plus? Oszczędzacie czy wydajecie na to , co do tej pory musieliście przekładać i przekładać ?

Mamo, tato,  proszę ... nie..

MATKA PASJONATKA

Mamo, tato, proszę ... nie..

Droga Mamo !!Odeszłaś tak nagle a ja tylko czułam się wtedy zupełnie nie na miejscu. Twoje ciało leżało za ścianą a ja tylko słyszałam jak lekarz sądowy opisuje je centymetr po centymetrze nagrywając to na dyktafon.Poczułam wielki brak Ciebie bardziej dotkliwie niż kiedykolwiek. Może dlatego, że już nie mogłam Ci tego wszystkiego powiedzieć co się kłębiło i kłębiło we mnie latami.Choćby tego, że w dniu mojego ślubu płakałam w mankiet przyjaciółce zamiast się poradzić Ciebie.Wolałaś pić. Miałaś do mnie żal,że Cię nie zaprosiłam, ale jakbyś przyszła zrobiłabyś mi więcej wstydu niż ojciec.Choćby tego, że kiedy byłam w ciąży byłam sama. Kiedy urodziłam pierwsze dziecko , a potem drugie kompletnie nie wiedziałam jak dać sobie radę. Nie było przy mnie wsparcia i zrozumienia - nie było ani dobrej i ani złej podpowiedzi. Musiałam prosić obce osoby o naukę i instrukcje obsługi moich pociech.Choćby tego , że jak byłam mała twoje odpychanie mnie bolało. Nigdy nie miałaś dla mnie czasu, zrozumienia. Zawsze Ci przeszkadzałam, niecierpliwiłam Cię, drażniłam setkami pytań. Teraz kiedy moja córka jest taka sama, ja nie mam do niej cierpliwości ani dobrego słowa. Tak samo się złoszczę jak ty na mnie, tak samo zbywam ją i czuję rozdrażnienie na dźwięk jej głosu.Choćby tego,że nie byłaś moim autorytetem. Nie szanowałam Twojego zdania ani próśb. Nie słuchałam tego co masz mi do powiedzenia, byłam tylko dzieckiem, nie mogłam brać odpowiedzialności za Twoje życie. Ale teraz już wiem.Choćby tego, że doprowadziłaś mnie do stanu gdy Cię odpechnęłam, uderzyłam. Miałam dość. Dość przemocy. Dość picia. Dość krzyków. Dość bólu.Drogi Tato !!Jesteś daleko ode mnie, ale zarazem już Cię nie ma. Nie ma Cię w moim życiu i nie chcę żebyś był. Czasem, raz na rok widuję Cię, ale unikam. Porozmawiam , pomogę? I znikam, w pamięci strzepując Twój obraz niczym z półek kurz.Choćby dlatego,  że pamiętam każde uderzenie Twoich rąk.Choćby dlatego , że wyjście z Tobą z domu było przepełnione wstydem.Choćby dlatego , że Twoje powroty do domu zawsze przepełniały go strachem i łzami.Choćby dlatego, że w końcu udało mi się od was uciec raz na zawsze.Drodzy rodzice !!!Moje życie nie jest normalne.Z dzieciństwa na pamiątkę została mi depresja i masa innych zaburzeń.Została mi niecierpliwość i wieczny lęk o wszystko.Został mi brak pewności siebie i szacunku do swojej osoby. Zostały mi złość i nienawiść.

Katarzyna Michalak i świat Ferrinu

MATKA PASJONATKA

Katarzyna Michalak i świat Ferrinu

Katarzyna Michalak zdj. pochodzi z funpage autorkiKroniki FerrinuSaga Katarzyny Michalak o Ferrianie - przepięknej krainie z Między-wymiarem i bogami składa się z kilku tomów.Na początek poznajemy Karolinę, która wiedzie sobie życie jako takie do czasu gdy postanawia zaczerpnąć siły z magii. Porażka. Mówię do siebie czytając pierwsze zdania, strony - że to chyba jakaś pomyłka. Kasia napisała bajkę? Rany i to okropne połączenie tego świata, jakaś gra bogów, zupełnie niezrozumiałe, skomplikowane .... a potem...Ferrin.Mówię wam, przeniosłam się do niego i nie chciałam wracać. Z każdą książką szalałam i wiem, że wrócę, będę wracała i zostanę Karoliną, która w Ferrinie zmienia się w Anaelę dell'Iderei, Gwiazdę Ferrinu, Pierwszą z Przepowiedni.Nie będę się już złościła na grę tych na górze, bo już ich rozumiem. Nie będę płakała gdy zniknie bo wiem że powróci jeszcze silniejsza i jeszcze odważniejsza niż poprzednio.Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że te książki żyją bardziej niż jakiekolwiek inne Kasi i wyciskają maksimum emocji. Pokochałam mężczyznę Anaeli Sellinarisa - jest moim ideałem zarazem podły i niebezpieczny a z drugiej stron namiętny i tajemniczy - to taki miks który sprawia, że kolana miękną a serce wyrywa się z piersi. Poznałam trudy tej miłości odnalazłam w niej swoją szarą codzienność. Przekonałam się, że nasze życie też jest bajką, tylko sami odbieramy jej kolory i sprowadzamy do czarno białej komplikacji, która w każdym bądź razie nas nie uszczęśliwia.Reikan, brat Seallinarisa jest moją drugą miłością, delikatny, opiekuńczy zdaje się być wypełnieniem i uzupełnieniem Anaeli.Gabriella, jej córka, jest uosobieniem dojrzewania, wewnętrznej przemiany którą każdy z nas przechodzi w życiu wiele razy.Amre to siła, wola walki i wierność w czystej postaci.Sarris - cień w ciele konia, uzupełnienie smoka. Najwierniejszy z wiernych, nawet nieobecny tak blisko że bliżej się nie da.Ich wszystkich znajdziecie w Ferrinie. Będziecie przemierzać różne światy, poznawać mocne i słabe strony bohaterów, podejmować z nimi ważne decyzje i walczyć u boki Anaeli. Bo kto ją pozna, zostaje z nią na zawsze.Moi znajomi nie czytają. Nie wszyscy ale połowa od dziecka nie miała  w rękach książek. I ja się pytam czasem na głos : czym byłoby może życie bez Ferrinu?Ferrin to ja. Jest w moim sercu i zostanie już w nim na zawsze. Żadna, powiadam żadna z książek Kasi nie zrobiła ze mną tego co Kroniki Ferrinu.Gra o Ferrin Powrót do Ferrinu Serce FerrinuWojna o FerrinPani Ferrinu Codziennie wspominam je i od jakiegoś czasu nie mogę przeczytać niczego innego.Kroniki Ferrinu to moja ucieczka od teraz. Kiedy nasz świat mnie przytłacza, kiedy za dużo dźwięków, za dużo światła, zapachów i trudów - wtedy idę do Ferriny i zostaję czasem na całą noc.Anaela uczy mnie, że prawdziwa miłość znosi wszystko i że gotowi jesteśmy poświęcić to co posiadamy najcenniejszego by ją chronić.  "Ferrin. Liczy się tylko Ferrin. A Ferrin to Miłość"                  Kiedy przebrniesz przez pierwszy tom przepadniesz. Powiadam Ci, że Ferrin jest także w Twoim sercu. Bądź wierna. Idź. Odkryj go i pozwól się zaczarować. ___________________________________________Kroniki Ferriny możecie kupić oddzielnie niemal w każdej księgarni.Dodatkowo osoby które czytały serię mogą ją wygrać w wersji kolekcjonerskiej na funpage autorki  Katarzyny MichalakPolecam  też wydanie z wydawnictwa Literia.pl gdzie zakupicie też dużo innych tytułów autorki po bardzo okazyjnej cenie 13,99 za tom i to w jednej serii okładkowej.

D-c-fix - folia okienna samoprzylepna witraż

MATKA PASJONATKA

D-c-fix - folia okienna samoprzylepna witraż

Pierwsza moja przygoda z folią statyczną miała miejsce w zeszłym roku. Zaproponowałam firmie D-c-fix że w zamian za ich produkt zrobię zdjęcia i dam fajne pomysły na wykorzystanie folii, a także  pokarzę jak się z nim pracuje.Kiedy montowałam pierwszą dziewczynkę - tj. folię statyczną przyczepiłam ją pięknie do mokrego okna i ...odpadła. Dopiero po wyczerpaniu podwórkowego słownika okryłam jej dwie warstwy. Proszę, tylko się nie śmiejcie !!Wyglądałam jak pomysłowy Dobromir kiedy to zobaczyłam i nawet źle przycięty kawałek nie zepsuł mojej radości.Łazienka jest trzecim pomieszczeniem w którym dokonałam montażu folii na oknie.Na początku chciałam zrobić folię białą w ptaszki - TUTAJ, lecz okazało się szybko, że żeby była skuteczna musiałabym użyć jej dwa kawałki jeden nad drugim ze względu na poziomy wzór. Dodatkowo okno od wschodu atakuje koło południa ostre słońce przeszkadzające w korzystaniu z toalety.Z pomocą przyszła mi wygrana w konkursie na stronie facebook firmy - TUTAJ, w ramach której dostałam komplet przeróżnych folii w tym witrażową > klik <.Folia dziecinnie prosta w montażu za to z bardzo fajnym efektem szkła witrażowego z widoczną fakturą nieregularnej w kształtach szyby.Montaż folii jest dziecinnie prosty i zajmuje kilkanaście minut włącznie z pomiarem i przygotowaniem podłoża.Na początek zdjęłam folię którą do tej pory oklejone miałam awaryjnie okno. Folia również firmy d-c-fix z podłożem na klej, zeszła idealnie, w jednym kawałku nie zostawiając niemalże żadnego śladu.Następnie przygotowałam miarkę i odmierzyłam wysokość oraz szerokość okna po czym przeniosłam te wymiary na rolkę. Dzięki kratownicy na papierze, zaznaczanie i wycinani są dziecinie proste.Folię przycinałam nożyczkami finalnie. D-c-fix ma prawdzie zestaw do montażu, nożyk wysuwany i ściągaczkę ze świetną stroną obłożoną miękką tkaniną, jednak w tym przypadku nożyk przeciął  mi jedynie folie bez papieru, a mam stracha przed łamaniem ostrzy. Bez męskiego osobnika  w pobliżu bez skrupułów użyłam nożyczek. Efekt ten sam i zero stresu.Następnie suto spryskałam wodą szybę i naniosłam folię. Na ścianę :D Statyczność perfekcyjna :DPo przesunięciu na szybę i ponownym spryskaniu wodą, mogłam już spokojnie zająć się wypychaniem powietrza rzecz jasna od środka na zewnątrz.Zajęło mi to naprawdę niewiele czasu jeśli odliczyć momenty walki z moim telefonem. Jak widać, uwieczniłam wszystko i mam nadzieję dość jasno opisałam.Przygoda nie kończy się z foliami, następnym razem pokarzę wam folię okienną ptaki wraz z monatżem w pokoju gościnnym.

Kickic KICarte - po prostu z pasją

MATKA PASJONATKA

Kickic KICarte - po prostu z pasją

Przedstawiam wam coś o czym większość z was nie słyszała a dokładniej o Kickic KICarte.Autorka pisze na stronie o sobie tak:" Nazywam się Małgorzata Banaś-Domińska, ukończyłam Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Inspiracją dla mojej twórczości jest przyroda, malarstwo, kolor i światdziecięcej wyobraźni. Zamiłowanie do szycia odziedziczyłam po mamie i babci.Rodzaj tkaniny, barwa i struktura materiału - same nasuwają projektowe rozwiązaniakróliczej rodziny. W wolnych chwilach maluję i rysuję ilustracje do książek dla dzieci.I oczywiście z pasją tworzę artystyczny magazyn KicArte!" Magazyn jest do pobrania na stronie  Kickic KICarte .A co to królicza norka?  To miejsce gdzie w tej chwili możesz poznać króliki uszyte przez Małgorzatę. Za jakiś czas powstanie o nich książka gdzie wraz z dziećmi będziecie mogli je poznać o wiele lepiej    Strona i magazyn są skierowane do dzieci i ich rodziców. Pomagają poznać nam historię sztuki, rozwijają kreatywność i porażają piękną grafiką. Z numeru 10 dowiadujemy się nieco o kolażu i technikach jakimi się go wykonuje, możemy zrobić zajączki Wielkanocne i nie tylko, bo u mnie na przykład moda na króliczki trwa cały rok. Zrobicie je z białej glinki albo uszyjecie z materiału. Nie bójcie się . Małgorzata wszystko TUTAJ opisała. Możecie jeszcze raz posiać rzeżuchę i zrobić wielkanocny wianek pełen kwiatów rozkwitających wprost z waszych rąk.Nie wiem jak wy ale ja nie mogę się doczekać kolejnego numeru. Choćby dla samych pięknych króliczków, które uwielbiam._____________________________________________Wpis nie jest sponsorowany, wszelkie zdjęcia są objęte prawami autora: Małgorzaty Barnaś - Domińskiej. Używanie i kopiowanie bez zezwolenia jest karalne.

Gdzie jest mały miś ?

MATKA PASJONATKA

Gdzie jest mały miś ?

Mały miś, mój ukochany synek. Nigdy tego tu tak wyraźnie nie zaznaczałam, ale Oliwier jest autystą. Dzieckiem z autyzmem. Póki co nie mamy jasnej diagnozy, ale wszelkie badania idą w kierunku potwierdzenia tego faktu.Co czuję? Na początku żyłam normalnie. Śmiałam się, szczebiotałam, zauważałam to co dobre. Potem nadszedł gniew. Bo się złości, bo wpada w szał, bo nie przyjmuje odmowy, bo niszczy w domu wszystko. Bo bije siostrę a innych dzieci nie. Walczyłam każdego dnia. W każdej sprawie.Najbardziej bolało mnie mnie kiedy ludzie idący po ulicy patrzyli na mojego misia gdy się złości. Gdy wołali do niego"-hej mały, co jest? Co się tak złościsz? - z uśmiechem na twarzy.A ja miałam tylko ochotę wykrzyczeć wszystkim:- nie widzicie że on jest inny? Jest chory !! Ma autyzm !!!Nie wiem tylko po co. Nic to nie zmieni. Nikt nie patrzy na niego źle. Nikt nas nie oskarża. Nie zwraca nam uwagi. Ale ja się boję. Tego, że pewnego dnia ktoś zacznie na niego krzyczeć. Tego, że zacznie mówić, tłumaczyć nie rozumiejąc, że to właśnie on nie rozumie. Jego świat jest inny. To jego wspaniały, cudowny świat. To my musimy się do niego dostosować, nie on do nas. Ale każdy chce by by było łatwiej, według odwiecznego schematu ludzi zdrowych. Na początku przestawiałam meble i non stop sprzątałam i poprawiałam. Teraz jego łóżko mam przykręcone do dwóch szaf. Teraz na podłodze mam dywan który nie ucieka spod nóg. Teraz mam fotel bujany i masę skaczących piłek. Mam brudne okno i dziesiątki poduszek poupychanych gdzie się da. Teraz trzymam w kuchni zapas kaszek waniliowych i serków a połamane listwy podłogowe wyrzucam na opał. Za każdym razem robię w domu coś nowego, a jak się nie sprawdza, wyrzucam i kombinuję dalej.Kolory, faktury, tkaniny, dźwięki... to wszystko będzie niedługo u nas w domu. Zrobię co mogę by mojemu synkowi było łatwiej. By zaczął mówić, by sygnalizował potrzeby. Kiedy ktoś pyta co dać małemu? Ja już wiem. Poduszkę, samochodziki, piłki. Wszelkie kolorowe, solidne, mięciutkie. Mówię, nie dawaj mu niczego więcej, bo nic tak go nie uszczęśliwi jak to co mówiłam.Gdzie jest mój mały miś? Widzę uśmiech na jego twarzy. Tu jest mój mały miś !! W mamy serduszku !!

Motyle

MATKA PASJONATKA

Motyle

Chciałam znów coś poczuć. Leki psychotropowe otumaniają może nie tak, że człowiek jest poza rzeczywistością -  pozbawiają emocji, tych negatywnych razem z pozytywnymi.Doświadczenia ostatnich dwóch lat obdarły mnie resztek złudzeń , że można komuś zaufać. Nie potrafię tego uczynić. Nie potrafię znieść bólu, który dzięki lekom zawsze jest tam gdzieś schowany.Do tego mam świadomość swojej odmienności i braku akceptacji społeczeństwa. Drugi tydzień nie piję tabletek szczęścia. Po tym czasie czuję wielką nienawiść i złość. To są moje emocje, za którymi tak tęskniłam. Brak mi miłości. Nie jestem w stanie jej odczuwać. Zrezygnowałam z terapii bo pan doktor nie może mi pomóc. To wspaniałe uczucie gdy wiesz, że wariujesz i jedyna pomoc jest poza Twoim zasięgiem. Genialne uczucie gdy ludzie którym chciałam ufać zdradzają. Tak naprawdę mi na tym nie zależy. Jest taki czas, w którym nie wiele dla mnie znaczy to co myślą inni.Marzę jedynie o spokoju, o ciszy i samotności. Zupełnej samotności. Nie nadaje się już do życia wśród ludzi tak realnie. Mój świat jest teraz w komputerze i chciałabym by tutaj pozostał. Generalnie stracę w życiu wszystko. Przynajmniej w tej chwili mam taką świadomość. Dopóki znów nie zacznę pić tabletek, dopóki znów nie będę marionetką swojego przeznaczenia. Codziennie będę się budziła, zajmowała dziećmi i domem, a potem szła spać. Czasem zrobię sobie jakieś zakupy na pocieszenie by dodać nieco piękna do swojej monotonii.Lubię być kurą domową. Lubię siedzenie w czterech kątach, czytanie po nocach i poranki o zapachu świeżo skoszonej trawy, pełne ptasich treli i lekkich podmuchów wiatru. Ale tylko lubię. To jest poza moim zasięgiem.Może dlatego zawsze chciałam zasnąć na zawsze. Najprostsze wyjście tchórzy, jak nazywa się samobójców. Dla mnie to są motyle. Ludzie, którym dane było dostać skrzydeł na ten jeden moment.

Nazywam się Agnieszka i nie jestem terrorystką

MATKA PASJONATKA

Nazywam się Agnieszka i nie jestem terrorystką

"Nazywam się Khan" tak brzmi tytuł filmu który oglądałam wczorajszej nocy. Podeszłam do niego na początku z powagą, która z czasem przemieniła się uśmiech rozczulenia. Jak po poprzednim filmie "Czarny balonik" czułam się smutna i przygnębiona, tak tutaj z uśmiechem patrzyłam na to jak człowiek z autyzmem pokonuje  kolejne przeszkody.ingliszkomon.blogspot.comBardzo ciekawym doświadczeniem było poznać codziennie ograniczenia takich osób: ich lęki, niezrozumienie ze strony społeczeństwa z jakim się spotykają. Tutaj tytułowy bohater, miał szczęście mieć mądrą i troskliwą matkę, która nauczyła go emocji, nauczyła samodzielności i odwagi.Nieświadoma choroby syna, była mu wierna do końca, tuż przed swoimi potrzebami. Podobną kobietę spotkał już po jej śmierci i założył z nią rodzinę."Nazywa się Khan" to także opowieść o różnicach kulturowych i uprzedzeniu do Islamu. Najważniejsze jest jedno przesłanie:"Ludzi dzielimy na dwie grupy. Dobrych i złych. Ty jesteś dobra. - to nie wystarczy.- dla mnie tak. "źr.boolywood-kinoKhan i jego żona zapłacili po zamachach 11 września najwyższą cenę za niezrozumienie i uprzedzenia. Stracili największy skarb.Khan jednak do końca pozostał wierny, do końca mówił prawdę i głosił, że Islam nie namawia do przemocy i wojen, a do miłości i zaufania oraz zachowania wierności.

O Autyźmie filmowym torem - Czarny balonik

MATKA PASJONATKA

O Autyźmie filmowym torem - Czarny balonik

Postanowiłam obejrzeć kilka filmów o autyźmie. Zielona w tym temacie, wpisałam hasło w google i wyskoczyła mi lista kilku dość dobrych pozycji. Zaczęłam od "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" z 2011 aczkolwiek uwagę moją przykuł inny film " Czarny balonik" z 2008 i o nim właśnie zamierzam wam dziś napisać.zdj.tylkokino.blox.plCzemu akurat ten film?Wielu z was nie wie, ale Oliwer jest diagnozowany w kierunku autyzmu. Diagnoza nie jest jasna, gdyż jest mały i jego zachowanie odbiega od normy, aczkolwiek nie jest typowe dla głębszych zaburzeń, przez co potrzeba nam czasu i dobrej obserwacji by rozpoznać przyczyny opóźnienia rozwoju.Amelka jest jego starszą siostrą. Ma 5 lat i nie rozumie tego, że ktoś może być chory. Tak samo jak ja mam depresję i czasem nie kontroluję swoich zachowań, tego co mówię etc. łatwo wpadam w gniew czy jak Oliwier reaguje na nią buntem - dla niej to niezrozumiałe, inne , niechciane wydarzenia w życiu.Ten film pokazał mi jak ciężkie jest bycie rodzeństwem upośledzonego brata lub siostry. Kiedy człowiek dorasta i ma własne sprawy i problemy a gdzieś tam jest ktoś przy kim trzeba dorosnąć, pozbyć się myśli o głupotach, przejąć odpowiedzialność, okazać dojrzałość. zdj.tylkokino.blox.plTo jest okropnie ciężkie, kiedy wymaga się od kogoś młodego czegoś co jest charakterystyczne dla osób starszych, bardziej dojrzałych emocjonalnie. Zatrzymałam się nieco nad tym i zadumałam, bo jak od nastolatka takie oczekiwania są w porządku tak od małych dzieci już nie. Czasem jednak u siebie zauważam, że oczekuję od Amelki zachowań właściwych dla starszych dzieci, zapominając ,że ona sama jest jeszcze malutka. Okropnie trudno jest określić co powinno wiedzieć i umieć dziecko a czego jeszcze nie. Emocje to tak krucha liberia, że bardzo łatwo jest kogoś zniszczyć grając na nich lekkomyślnie. Łatwo jest powiedzieć pewne słowa, potem jednak ciężej jest odbudować świat dziecka, który nagle legnie w gruzach. Czasem staje się to nie możliwe. Zaufanie jest niesamowicie ważne. Wsparcie, szacunek i zrozumienie - bez tego nie ma szans by panowały w rodzinie zdrowe relacje a co dopiero wychowywanie w niej chorego dziecka.Z drugiej strony ten film pokazuje jak ważne  jest postrzeganie potrzeb zdrowych członków rodziny, dbanie o odpoczynek, wzajemne dobre relacje.Film pokazuje jak szacunek i zrozumienie oraz wsparcie mogą sprawić że każdemu żyć się będzie lepiej, a chory członek rodziny będzie mógł rozwijać się i dorastać w dobrej i bezpiecznej atmosferze.Najważniejsze jednak jest jedno - zrozumienie. Tego , że  nasze możliwości są ogorne w porównaniu  możliwościami ludzi głęboko dotkniętych upośledzeniem. Oni zawsze będą od nas zależni,a od nas zależy jak będzie wyglądało ich życie. zdj.stopklatka.pl

MATKA PASJONATKA

HALO !! Atopia

 HALO! ATOPIA - SPOTKANIE W MIŃSKU MAZOWIECKIMTEORIA CZYLI TO CO NUDNE ALE KONIECZNENa początek podam nieco teorii, jeśli jednak uważasz, że wiesz co to AZS ,możesz spokojnie ominąć pierwszą część. Opisuję w niej co to jest za choroba, na czym polega oraz jak można ją leczyć. Podaję też produkty które lepiej unikać w diecie osoby dotkniętej tym schorzeniem. Oczywiście tylko okrojone, gdyż jak wiadomo przy alergii ta lista może być niesamowicie długa. „Atopowe zapalenie skóry (AZS) jest przewlekłą , nawracającą chorobą zapalną skóry. Jego objawami są suchy, łuszczący się naskórek, zaczerwienienie i obrzęk, świąd oraz pieczenie skóry. „ (Fundacja Alabaster,Fundacja Pokonać Alergię)Podstawowe leczenie obejmuje używanie do smarowania emolientów, maści sterydowych przy zaostrzeniu zmian atopowych, dermo kosmetyków dostępnych w aptekach przeznaczonych specjalnie do skóry wrażliwej, atopowej oraz mycia w środkach niezawierających mydeł.  Jest to leczenie objawowe mające na celu uśmierzenie świądu i nawilżenie oraz natłuszczenie skóry. Skóra dorosłego człowieka jest przepuszczalna, chłonie z kosmetyków i środowiska wszystko bez problemu. Skóra atopowa jest słabo przepuszczalna, ciężko ją nawilżyć i odżywić. Dodatkowo produkuje jakby obrońców do substancji z zewnątrz, takich jak kurz, roztocza, środki chemiczne itd.  Traktuje je jako zagrożenie, alergeny i reaguje zmianami na swojej powierzchni. To co dla zdrowej osoby jest normalne, u osoby chorej jest zagrożeniem. Ponadto, ze względu na właściwości skóry, u osób z AZS często dochodzi do zakażeń bakteryjnych np. gronkowcem i wtedy konieczne jest stosownie antybiotyków miejscowo lub doustnie. Dzieci z AZS dużo częściej cierpią na zaburzenia emocjonalne. Ciągły świąd ,który nie ustępuje nawet po zaleczeniu zmian jest frustrujący. Reakcje kolegów i koleżanek nie zawsze przychylne. Krępujące są rany i zmiany naskórne, wstydliwe zaczerwienia i łuszczenie odbierane przez otoczenie jako coś odpychającego. Ponadto konieczność unikania alergenów, inna dieta też nie przechodzą bez echa. Możemy więc spotykać się z bezradnością, frustracją , gniewem, agresją, brakiem we własne siły i możliwości etc. Leczenie atopii to nie tylko same kosmetyki. To jak pisałam odpowiednia dieta, odzież, dopasowanie otoczenia. Wymaga częstych wizyt lekarskich i dokładnego diagnozowania. Atopik odwiedza dermatologa, diabetologa, genetyka, neurologa, alergologa, internistę,psychologa, psychiatrę i wielu wielu innych specjalistów. To jest naprawdę męczące, zwłaszcza dla małych dzieci. Im najciężej zrozumieć istotę swojej choroby i brnąć z nią poprzez dorastanie ku dorosłości.Produktów których najlepiej unikać w diecie, które nie służą atopikom jest naprawdę sporo. Są to m.in.: Przetworzona żywnośćSłodzone i barwione napojeProdukty importowane Produkty zawierające konserwanty, w tym glutaminian sodu SłodyczeDojrzewające seryWędliny kupneTuńczyk i makrelaKapustaSzpinakTruskawkiPomidoryBananyBiałko jajkaSurowy ananasPapaja mleko i jego przetwory Są to tylko przykładowe produkty.  U osób z alergią dochodzą uczulające artykuły, ponadto często stosowna jest dieta eliminacyjna, która wyklucza ich z diety bardzo dużo. W każdym bądź razie, najbezpieczniejsze są wyroby domowe bez sztucznych dodatków polepszających smak i zapach potraw. Domowe ciasta i pieczywo bez ulepszaczy. Zamienników dla osób z alergią również jest bardzo dużo na rynku i atopia wcale nie oznacza niesmacznej diety. Wręcz przeciwnie, można przyrządzić bardzo wiele smacznych i pożywnych posiłków pod warunkiem,że nie jesteśmy uczuleni na większość rzeczy, co niestety,  ale takie połączenia ze skrajną alergią się zdarzają. AZS mają więc  zarówno osoby mające alergię jak i jej nie mające. Czasem warunkują chorobę czynniki genetyczne, obecnie jednak AZS jest traktowane jako choroba cywilizacyjna co oznacza,że w  jej rozwoju grają niezwykle ważną rolę czynniki środowiskowe, przez co obserwowany jest znaczny wzrost zachorowań.  Jest to również choroba z pogranicza psychodermatologii, zauważono bowiem iż u pewnej grupy osób swój początek bierze ona tuż po większym stresie pacjenta. RELACJA, MNIEJ NUDNA JEDNAK NAJCIEKAWSZA Po teorii pora przejść do meritum, czyli mojego spotkania z HALO! Atopia, które obyło się w Mińsku Mazowieckim w Punkcie Miejskich Palet. Ewa Nowakiewicz z Fundacji Alabaster, która to Fundacja organizuje spotkania dla rodziców w ramach projektu Halo Atopia.Ewelina Bandych - mama Mateuszka i moja od niedawna znajoma.  Dwie przesympatycznie prowadzące spotkanie. Mega dawka doświadczenia i wsparcia. Byli też inni rodzice chorych dzieci. Ci, tak naprawdę najważniejsi, bo to dla nich Fundacja, dla nich to spotkanie, dla nich całe to zamieszanie. By żyło się lepiej.Na spotkaniu obejrzeliśmy film z wykładu dermatolog, który możecie obejrzeć w materiałach Fundacji Alabaster.  Tak naprawdę dopiero go oglądając zaczęło do mnie docierać, że Amelki i Oliwiera AZS to choroba. Choroba na całe życie, choroba dokuczliwa aczkolwiek na nasze szczęście u nas o łagodnym przebiegu. Choroba, którą leczymy i będziemy leczyć, a na każdym etapie ich życia będzie wymagała z ich strony ofiar.To spotkanie uświadomiło mi, że mogę poprawić komfort życia swoich dzieci, tak naprawdę niekoniecznie wydając fortunę, jednak muszę się liczyć z tym, że koszta będą o wiele większe niż w przypadku wychowywania dzieci zdrowych. Nigdy mi do głowy nie przyszło że jest coś takiego jak mokre opatrunki, jak to że woda z mojego kranu może być lepsza dla ich skóry. Niby takie oczywiste rzeczy, ale w nagromadzeniu obowiązków, człowiek nie skupia się na nich. Dla nas najważniejsze jest zawsze opanowanie Amelki. Jej złości, jej humorów, jej rządzenia się i buntowania. Wiem, że to w przyszłości zaprocentuje, że jest ona pewną siebie dziewczynką, że będzie kobietą pełną wigoru i pasji. Teraz jednak ta pasja, to jest szewska pasja do której nas doprowadza. Teraz też po poznaniu kilku produktów, wiem, że skupimy się również na tym jak poprawić komfort jej skórze, by mogła być szczęśliwa.Spotkanie było dla nas bardzo dobrą konfrontacją z rzeczywistością. Z tym  z czym musimy się zmierzyć, to co musimy w sobie pokonać. Dobrze było też wymienić się doświadczeniami, poznać nowe sposoby na radzenie sobie z różnymi problemami jak zmiany na stopach, które okazało się,że mogą być skutkiem używania w domu proszku do prania (rozsypuje się przy dozowaniu, pyli etc.). Sposobami na plamy (podobno Biały Jeleń lepiej dopiero niż Lovela i nie zdarza się by podrażniał potem skórę) oraz wiele wiele innych rzeczy, o których opowiem w następnym poście.  Kolejne spotkania na pewno będą. Z  tego co wiem , Fundacja chce by jak  najwięcej osób miało dostęp do wiedzy o chorobie oraz do wymiany doświadczeń w tym zakresie.Dziś nie napiszę wam więcej, zrobię to w drugiej części. Postaram się wam nieco opowiedzieć o:mokrych opatrunkachsrebrze koloidalnymkarobie - melasie, mączce z chleba świętojańskiego filtrach prysznicowychkosmetykach dla atopikówprzepisach smacznych i zdrowychśrodkach czystościśrodkach do sprzątania bezpiecznych dla alergikaMam nadzieję, że poznacie coś nowego co ułatwi wam życie.

List do Ciebie

MATKA PASJONATKA

List do Ciebie

Ze spuszczoną głową stoję pośrodku lasu. No wiem, jestem w domu, ale od czego jest wyobraźnia. Nie zawsze możemy uciec od tego co nas gnębi. Nie fizycznie. Duchowo, przecież wiesz, masz tak samo jak ja, duchowo możemy być wszędzie jeśli tylko tego zapragniemy. Nie muszę Ci tego przecież tłumaczyć. Jesteś wszakże przy mnie.Czuję ciepło twojej dłoni bo tak mi tego teraz brakuje. Nie ma żadnej przeszłości ani przyszłości. Nie ma uczuć, ani tych dobrych ani złych. Ja po prostu ..jest tak jak chcę. Pustka i my.Kiedy mocniej ściskasz moje palce robię krok do przodu. Nie potrzebuję Twoich słów ani kilku spojrzeń chociażby by wiedzieć gdzie idziemy. Przed siebie. Tak bez celu, bo dziś właśnie tego pragnę.Pozwalam Ci się kochać. To nic złego. Tam gdzie jestem po prostu każe spojrzenie i dotyk są niewinne. Tylko nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Miłość ma różne oblicza i nie koniecznie prowadzi nas do obdarcia z godności. Choć w Twoim świecie, wszystko jest możliwe. Jeśli tylko zechcesz. Teraz jednak, jesteś ze mną. Tu.Jeśli tylko zapragniesz, możesz mieć wszystko co tylko Ci potrzebne do szczęścia. Spójrz na mnie. Popatrz, proszę w moje oczy. Czy myślisz o tym samym co ja?Gdzie miesza się nasz oddech ?Gdzie jest granica splotu w opuszkach palców?A może głębiej, gdzieś tam, gdzie Twoja dłoń ujmuje moją kibić jest coś jeszcze ?Duchowo też można zaznać spełnienia. Trzeba tylko bardzo tego pragnąć. Przymknąć oczy. Wyruszyć przed siebie i ... pozwolić się uwieść. Sobie samemu.Czujesz mój oddech? Delikatnie muska Twoją skórę na karku. Tak bardzo tego pragnąłeś i spełnia się to czego nigdy nie mogłeś mieć. Zamknij oczy i pozwól by pozostał tam na zawsze. Nikt nigdy Ci nie odbierze tego co skrywasz w swoim sercu. Przecież każdy z nas tak bardzo pragnie być szczęśliwy.A to jest takie proste. Wystarczy zamknąć oczy. Możesz wszystko.

Galopem będę szła

MATKA PASJONATKA

Galopem będę szła

MATKA PASJONATKA

Drogi Przyjacielu

Jesteś daleko ode mnie i tęsknię. Zaledwie niecałe dwadzieścia cztery godziny temu pisaliśmy i cisza kole mnie do ostatka pozbawiając godności.Mam w głowie za dużo gdyby, a jakże, czemuż by nie. Mam też aczkolwiek, niewyobrażalnie i dosadnie nie. Emocje są zachwycające zwłaszcza jeśli możemy ich w pełni doświadczać.Pomyśl, że odkąd biorę leki rzadko mam szczęście wnosić się na wyżyny doznań. Wokół mnie problemy, codzienność. Ale ja nie narzekam !! Zapewniam Cię, że daleko mi do tego. Takie familijne pospolite chwile są przecież w sferze marzeń niejednego z nas. Ty sam w końcu pragniesz kiedyś móc wracać do kogoś do domu, wtulać się w czułe ramiona i zasypywać pocałunkami usta za którymi będziesz tęsknił cały dzień.Najgorsze, że ja mam dzieci, męża , dom ale nie mam miłości. Nie chodzi mi o brak jej odczuwania, bo przecież dzieci , ja i one - to niesamowicie piękna i silna więź. Człowiek dorosły jednak pragnie czegoś więcej. Może więc dlatego nam się tak dobrze rozmawia?Nie wiem jak dużo czasu musi minąć by zwieść pamięć. Na pewno dość sporo by, jak ja zapomnieć smak pocałunków i delikatność pieszczot. Nie piszę tu o namiętności - ona jest zawsze potem, na końcu. Takie uzupełnienie więzi pomiędzy dwojgiem kochających ludzi.Ta czułość jednak, te znaki znane tylko im, drżenie rąk przy dotyku i roznoszący się wszędzie zapach skóry rozpalonej do granic przyzwoitości. Szum przyspieszonych oddechów rozchodzący się niczym okrzyk w ciszy. To oczekiwanie aż będzie tak blisko, że bliżej się nie da. I to że wystarczy dotyk dłoni ,  by wiedzieć, że to jest to, że tu jest mój dom, że nigdzie i nic więcej. Nie chce. Bo wszystko już mam.Tak wiec sobie rozmyślam, czując wokół siebie zapach pomarańczy. Pisałeś, że tam gdzie byłeś swego czasu, pomarańcze można zrywać prosto z drzew. Rozkoszować się ich słodyczą prosto z rozgrzanych słońcem plantacji. Kiedy zamykam oczy to przypominam sobie cytryny po które sięgało się jakby zawsze tam były. Ich kwaśny smak i rozkoszny aromat teraz mam zamknięty w słoiczku z olejkiem.Słyszę szum morza, czuję piasek przesypujący się pomiędzy palcami moich stóp. Jest niesamowicie gorący. Wszędzie pełno ludzi a ja widzę tylko jego i jego uśmiech. Pierwszy raz w życiu daje się pokonać spienionym falom, idzie by nie dać się wciągnąć, promienieje i muska palcami słoną wodę. Dla mnie jest za zimna. Jemu jest tak dobrze jak jest. Do szczęście niewiele mu brak. A gdy patrzy w moje oczy widzę że jego dom jest tam gdzie ja.Potem znów zamykam oczy, gdy już łzy przestają piec pod powiekami. Widzę ten sam piasek i wodę. Słyszę jak statki zawijają do portu, a woda zmywa wszelkie wspomnienia. Idę z nim za rękę i śmiejemy się. Oglądamy statki i nic nas nie interesuje wokoło. Nie mieszkamy w pokoju z własną łazienką. Nikt nam z rana nie ścieli łóżek. Ba, my też tego nie robimy. Chodzimy na plażę i wygrzewamy się na gorącym piasku. Jedziemy na ruchome wydmy i idziemy tak daleko , jak tylko się da. Potem wracamy nocą na piechotę. W konarach szumią tysiące pszczół. A może tylko tak mi się wydaje. Drogę przebiega nam bóbr a może świstak? I tak zmęczeni ,ale szczęśliwi docieramy na miejsce. Nikt nam nie karze być o tej i o tej godzinie. Wchodzimy i jest dobrze. Tak jak jest. Nic więcej nam nie potrzeba do szczęścia. To dopiero początek naszej przygody.Nie lubię kiedy ktoś sprawia mi zawód. Szkoda mi potem. Każdego. Bo ludzie tak naprawdę fajni tylko pozwalają sobie na to by kurwiki im w oczach zamieszkały. A te łajzy jak już do serca wejdą i umysłu nie lubią znikać. Zostają. A szkoda.