HELOWA MAMA
Zaniedbanie.
Najpierw było maleńkie ziarenko. Zasiała je Józia:-ej, górna jedynka Heli jest jakaś ciemniejsza. -pokaż. Eeee, one są krzywe. Rosną do środka, to tylko cień.-rzekła Matka Rak ze spokojem. Tego samego dnia zapisała jednak Helkę do dentysty. Zbyt długo się ociągała. Termin za tydzień. Damy radę. Potem było już tylko gorzej:-Helu, pokaż ząbki...faktycznie. Coś jest na rzeczy!Od tego momentu ząb nie tylko zciemniał, ale również zszarzał, a właściwie to zczerniał! Rak oczywiście niczego nie widział, ale co on tam wie. Ząb niszczał w oczach. Oczyma wyobraźni matka widziała już, jak Helka uśmiecha się różowymi dziąsłami opatrzonymi w czarne jak węgiel zębiszcza. I wtedy, podczas codziennej kontroli, stało się TO. Próchnica. Była maleńka i zółtawa. Nie wyglądała groźnie, ale przecież matka wie, kim jest podstępna gadzina! Zabunkrowała się w zagłębieniu dolnej czwórki. Nie wytrzymawszy dłużej poszła kobieta po poradę do wujaszka na G. Diagnoza Helkowego uzębienia: spróchniała czwórka oraz martwica górnej jedynki. O matko! Wreszcie nadszedł dzień wizyty. Helka radośnie biegła ku przeznaczeniu, Matka Rak człapała niemrawo. Przejmujące poczucie winy nie pozwalało jej od trzech dni na normalne funkcjonowanie. Zawiodła. Nie dopilnowała, nie dołożyła dostatecznych starań. Przyszłość Helki stanęła pod znakiem zapytania. Próchnica, szkorbut, sztuczna szczęka w dwunastym roku życia. Wizyta trwała krótko. Diagnoza dentysty: świetnie utrzymane ząbki. Ani śladu próchnicy. Jedynka rośnie do środka, to tylko cień. Tak trzymać. Uśmiechnięty od ucha do ucha Rak postawił diagnozę ( i to bez googla):-martwica i próchnica. Na mózgu. U matki.