Lady Gugu

Dziki zwierz kontra mama, czyli o wrzeszczących dzieciach

A oto taka sytuacja: jesteśmy sobie na podwórku. Obok nas bawi się Judytka (2,5 roku) i mama. Mama raczej podpiera drzewo niż się bawi… Nagle nadchodzi tata i mówi, że na chwilę musi gdzieś podjechać. Judytka chce z nim, ale rodzice protestują. Judytka zaczyna płacz i wrzask, łzy lecą jak grochy. Tata chwilę patrzy i odchodzi, płacz zostaje. Co na to mama? Ano: „No co ty, przestań. Ale z ciebie zołza(!). Daj spokój. Przecież jesteś duża dziewczynka”. Judytka popłakuje, smutnieje, patyki i robak jej już nie interesują. Mnie kraja się serce i dobrze, że za chwilę para odchodzi, bo już wyciągałam z kieszeni nóż… Dlaczego się ciskam? Niby wiem, że nie wszyscy czytają mądre książki. Że niektórzy uważają, że to pierdoły i ich nikt z książek nie wychowywał. Ale dlaczego niektórzy rodzice nie chcą zauważać emocji swojego dwu-, trzylatka?! Dlaczego niektórych niemiłosiernie wkurza, kiedy ich synek histeryzuje albo dlaczego opadają im z bezsilności ręce? Psycholodzy mówią, że nazywanie trudnych emocji osłabia ich siłę. Sami nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak silne emocje targają kilkulatkiem. Z jednej strony ma niezwykle silną potrzeba bycia niezależnym. Stąd tak często powtarzane „nie jestem już dzidziusiem”. Z drugiej strony pojawia się frustracja, że sam nie radzi sobie z wieloma uczuciami, które pojawiają się wraz z poznawaniem przez dziecko świata. Te uczucia narastają i narasta też strach dziecka przed nimi – nie potrafi ich zrozumieć i dlatego często wybucha. W takich chwilach dziecko chętnie usłyszy: „Rozumiem, że jesteś zły/smutny/musisz się strasznie bać/jakie to musi być dla ciebie irytujące”. Dziecko wcale nie oczekuje naszych rad. Dlaczego? Otóż ten mały człowiek od początku stoi na straconej pozycji – w stosunku do nas jest zawsze podrzędny. Zaczyna to odczuwać odkąd kończy mniej więcej 16 miesięcy. To rodzi u niego silną frustrację, dlatego zadaniem rodzica jest unikanie sytuacji, w których podkreślamy naszą nadrzędną pozycję wobec dziecka. Można porównać to do relacji szef-pracownik: czy ktoś z was lubi, kiedy szef podkreśla swoją władzę w firmie i pomniejsza twoje znaczenie w zespole? Ja w każdym razie nie. Tak samo jest z dzieckiem: dając rady, pokazując, że mamy na wszystko gotowe rozwiązania i złote środki pokazujemy, że zawsze jesteśmy mądrzejsi i jesteśmy górą. Dzieci nie lubią, kiedy uświadamia się im ich pozycję, szczególnie wrażliwi są na to 6/7-latkowie i nastolatkowie. Trzeba pamiętać, żeby nie oceniać dziecięcych emocji, bo nie ma czegoś takiego, jak emocja zła lub dobra. Ona po prostu pojawia się nagle i po prostu jest. Nie można powiedzieć, że dziecko, które odczuwa złość lub strach jest automatycznie złe, bo miotają nim „złe” emocje. Jeśli zaakceptujemy je wszystkie, możemy przejść do następnego etapu, czyli oswajania dzikiego zwierza. Bo takie miotające się dziecko naprawdę go trochę przypomina… Ale emocji nie da się okiełznać i nawet nie powinno; reakcje matek (niestety, głównie matek…) typu „Natychmiast przestań się tak zachowywać!” itp. nakazują dziecku niemożliwą w wykonaniu kontrolę. Nie da się opanować emocjonalnej hekatomby. To reakcje pierwotne i odruchowe, porównywane przez naukowców do… mrugania oczami. Małe dziecko nie potrafi i długo nie będzie potrafiło radzić sobie ze skrajnymi emocjami. Co najwyżej przestanie z nimi do nas przychodzić, niestety głównie ze strachu… Czy nie zdarzyło się wam, że dziecko wcale nie reaguje tak, jak chcecie, na próby waszego pocieszania typu: „Nie przejmuj się, kupię ci nowe, uśmiechnij się teraz”? Że tylko pogłębia to jego frustrację i powoduje jeszcze większą rozpacz? No właśnie. To doskonały dowód na to, jak kiepsko rozumiemy emocje naszych dzieci. Ono potrzebuje przede wszystkim zrozumienia, i to słowo jest kluczowe w kontaktach rodzic-dziecko. Wielokrotnie uznajemy, że dziecko wymyśla, przesadza, wydziwia, podczas gdy ten jego mały świat po raz kolejny runął jak domek z kart. Nie chcemy zrozumieć, że dziecko to też człowiek i że wiele zmieniło się w badaniach nad dziećmi od czasów, kiedy sami nimi byliśmy. Maria Montessori mówi, że „dziecko jest inne”. Chodzi tutaj o inny sposób postrzegania, rozumienia, wyrażania. Teraz dopiero tryumfy święci hasło Janusza Korczaka „Nie ma dzieci – są ludzie”. Kiedy pisał te słowa dzieci uważano za mało rozumne stwory, które można lepić na dowolny kształt. Na szczęście czasy poszły do przodu nie tylko w dziedzinie informatyki i dlatego nie trzeba wstydzić się mówienia o emocjach własnych i nie można zabraniać przeżywać tych emocji dzieciom na własny sposób. Wielu rodziców nie ma pomysłu, jak reagować na rozemocjonowane, krzycząco-płaczące dziecko i po prostu ignoruje je myśląc, że zaraz samo przejdzie. To jest trochę jak chowanie głowy w piasek – unikamy tematu w nadziei, że minie. Ale pogłębia to jeszcze tylko frustrację dziecka, które czuje, że jego emocje są tutaj niechciane, nie umie jednak sam ich rozgonić. Tkwią wtedy w dziecku jak zadra. Pewnie pomyślicie, że jestem zwolennikiem bezstresowego wychowania. Oczywiście nawet gdybym była to nie przyznałabym się do tego. Ale jeśli bezstresowością nazywacie pozwalanie dziecku na przeżywanie własnych emocji nie w sobie, ale uzewnętrznianiu ich i próbie nazywania ich i rozmawiania o nich to tak, jestem zwolenniczką takiej formy wychowania. Jednak absolutnie nie oznacza to, że pozwalam na wszelkiego typu zachowania. Bo emocje to jedno, a sposób wyrażania ich to drugie. Dlatego wolno złościć się na mamę, ale nie wolno jej uderzyć. Wolno wyrażać frustrację, bo lalka nie chce współpracować z Lenką-fryzjerką, ale nie wolno zrzucać lalki ze schodów. Na szczęście takich sytuacji nie mam wiele, bo Lenka nie przysparza dużych problemów (dodam: jeszcze…). A mówię „na szczęście”, bo pozwala mi to na reagowanie natychmiastowo i z reguły skutecznie. Jak to robię? Cóż, sposobem na opanowanie emocji jest… emocja. Musimy reagować w sposób adekwatny do naszych aktualnych odczuć: zatem jeśli jesteśmy wściekli, nie cedźmy przez zęby, że „mamusia się troszkę zdenerwowała” i na odwrót: jeśli coś nas śmieszy w nieodpowiednim zachowaniu dziecka, nie udawajmy, że się gniewamy. Dziecko to prawdziwy emocjonalny barometr: wyczuje na kilometr, że rozsadza nas złość lub dusimy się ze śmiechu próbując przywołać dziecko do porządku. Uważam, że nawet najmniejsze dzieci, które zaczynają etap mówienia, powinny być uczone trudnej sztuki nazywania emocji. Wiem, że brzmi to jak popularne sztuczki zaklinaczek dzieci czy psychologiczna nowomowa – ale podobno działa i na pewno ułatwi twojemu dziecku uporanie się z furią czy smutkiem. Jestem przekonana, że jeśli będziecie mogli pomóc swojemu dziecku to na pewno to zrobicie. A przynajmniej spróbujecie. Post Dziki zwierz kontra mama, czyli o wrzeszczących dzieciach. pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

W kawiarence

Rozliczaj się z głową

Zgodnie z zapowiedzią dziś pierwszy odcinek z cyklu SMART HOME  –   ROZLICZAJ SIĘ Z GŁOWĄ Gościmy dziś Paulinę / piastującą stanowisko głównego księgowego w sp zoo, posiadającą certyfikat Ministerstwa Finansów…

MAMA TRÓJKI

Mieć dzieci.Odwaga, czy nieświadomość?

            Nie należałam nigdy do strachliwych. Nie do szczególnie odważnych, ale nie całkowity tchórz. Obecnie to się zmieniło. Boje się. Boję się, jak cholera!              Wszystkiego i o wszystko. Mój dom jest zagrożony, moje stopy również, o reszcie ciała nie wspomnę. Czuje się, jak ofiara przemocy w rodzinie. Całe uda w maleńkich siniaczkach, pozostała część nóg w fioletowych pręgach,

DZIECIĘCE KLIMATY

Charm me

Dziewczynki... małe kobietki... księżniczki... Przychodzi taki moment, że pragnął otaczać się pięknymi rzeczami, błyskotkami... Vi marzy by mieć biżuterię taką piękną, błyszczącą i jak prawdziwa kobieta... nie plastikowe pierścionki czy cukierkowe bransoletki... A w sumie jej się wcale nie dziwię... pamiętam jak byłam mała i błagałam mamę o szampon z bordowym serduszkiem na złotym

BUUBA

Uczmy się przetrwania… od dzieci!

To jest wpis dla każdej matki, która dostaje dygotek kładąc się do łóżka myśląc o następnym dniu. O następnym dniu spędzonym sama na sam z dziećmi, w tych samych ścianach. Dla matki, która ma przymałe ubrania, a gdy w końcu idzie sobie coś kupić, znajdziemy ja na dziale dziecięcym ( i wcale nie kupuje sobieCzytaj dalej

Imbir, miód i ocet, czyli jak leczyć grypę w ciąży

Piwnooka

Imbir, miód i ocet, czyli jak leczyć grypę w ciąży

Już chcemy wiosny! W tym roku bardziej niż zwykle, bo choć zima pod względem temperatury i warunków wszystkich nas oszczędziła, to zdrowotnie każdy swoje wycierpiał. Jednak chorowanie a chorowanie w ciąży, to jak niebo a ziemia. Po pierwsze dlatego, że przez rewolucję układu odpornościowego, prawdopodobieństwo zachorowania przyszłej mamy jest większe niż zwykle. A po drugie …

Olej kokosowy

Lady of the House

Olej kokosowy

MAMA TRÓJKI

Obiad oraz deser gotowy w kilka minut, czyli co na obiad part 3.

                  Co na śniadanie, obiad, czy kolację? Jaki deser? Czy cały dzień musisz spędzić w kuchni? Nie dziś propozycje dań gotowych w kilka minut. Już nie musisz zastanawiać się, co na obiad,  w każdą sobotę masz tu kilak pomysłów, możesz również sięgnąć do poprzednich propozycji.  ŚNIADANIE  Przekąski z pasta z szynki chrupiące z pieca lidl II ŚNIADANIE  Jedno z przykładowych

Dziękuję za dobre rady

…bo jestem mamą

Dziękuję za dobre rady

21 sprawdzonych wskazówek jak zorganizować przeprowadzkę, żeby nie zwariować

WIKILISTKA

21 sprawdzonych wskazówek jak zorganizować przeprowadzkę, żeby nie zwariować

wikilistka.pl Przeprowadzka nie musi być przekleństwem, jeśli tylko nauczysz się jak mądrze się do niej przygotować. Pomyślałam, że skoro jestem na bieżąco i niejako zdaję sprawozdanie z pola bitwy, wpis dotyczący tego, jak zorganizować przeprowadzkę, żeby nie zwariować jest tym, który powinnam opublikować jako pierwszy z całej serii, bo – jakby nie patrzeć – będzie mi stosunkowo łatwo odpowiedzieć na Wasze pytania, gdy jestem w środku tego całego zamieszania. Tak więc – świeżo z salonosypialniojadalniopracowni wypełnionej perdyliardem kartonów – Polka mądra po szkodzie i nauczona na własnych błędach podpowiada. 21 wskazówek jak zorganizować przeprowadzkę, żeby nie zwariować ? 1. Zakoduj, że nie będzie idealnie. Przeprowadzka idealna nie istnieje, możesz sobie tylko ją ułatwić. Gdy zrozumiesz i się z tym pogodzisz, unikniesz niepotrzebnego denerwowania się na milion spraw. 2. Gdy tylko decyzja o przeprowadzce zapadnie, każdego dnia na bieżąco pozbywaj się niepotrzebnych rzeczy, a pozostałe grupuj w miarę tematycznie. To jest chyba klucz… Jeśli masz dużo czasu (lub mało w wypadku, jeśli są rzeczy, których kategorycznie nie chcesz przewozić) zacznij wyprzedawać wartościowe niepotrzebne rzeczy jeszcze w starym miejscu zamieszkania. [ o tym gdzie i jak wpis niebawem] Jeśli natomiast nie jest to niezbędne, przy segregacji część rzeczy wyrzucaj od razu (wyrzucaj, nie znoś do piwnicy etc.!), a część spisuj i odkładaj w JEDNO specjalnie do tego przeznaczone miejsce jako „rzeczy do sprzedania”. [ aktualnie jestem na etapie wypełniania tego miejsca po brzegi, sic!] 3. Pamiętaj, że najgorsze przy przeprowadzkach są najmniejsze elementy. Dlatego wszystkie przyprawy w saszetkach, kisiele, budynie itp. trzymaj w szafkach schowane w koszyki – choćby takie zwykłe plastykowe za 2 zł. Mąki, makarony, cukier, płatki, ryż i kaszę (nawet te w woreczkach!) przechowuj w słoikach. Wszelkie drobne kosmetyki, lakiery do paznokcie i inne bliżej niezidentyfikowane drobne przedmioty również lepiej trzymać w jakiś pojemnikach. U nas to jest jedna z metod, która sprawiła, że jeszcze nie zwariowałam przy przeprowadzkach. Docenisz taki system przechowywania i przy wypakowywaniu rzeczy na nowym eM. Wierz mi ^^ 4. Jeśli masz opcję, żeby podrzucić dziecko na czas przeprowadzki do dziadków, zrób to. Jeśli nie, zaopatrz się w laptop/tablet/telefon z dużą ilością bajek i bezpiecznych aplikacji dla dzieci. Nie myśl o tym, żadnemu dziecku krzywda się jeszcze nie stała od dwóch dni z bajkami dostosowanymi do jego wieku. Owszem, mały pomocnik jest cudowny, ale niestety zazwyczaj z jego roboty więcej szkody niż pożytku… 5. Jeśli do transportu rozkręcacie meble, koniecznie wszystkie śrubki, kołki itp. pakuj do osobnych woreczków strunowych, które na samym końcu włożysz w jeden większy i będziesz strzec jak oka w głowie. Chyba nie muszę uzmysławiać Ci, co poczujesz, jeśli się okaże, że największej szafy w mieszkaniu nie da się skręcić, bo brakuje dwóch najważniejszych elementów scalających ? 6. Skompletuj kartony różnej wielkości do przeprowadzki wcześniej i trzymaj rozłożone w piwnicy. My tym razem byliśmy sprytni i mieliśmy zachowane kartony z poprzedniej przeprowadzki, ale chyba nikt nie chciałby przeżywać tego, co my wtedy, gdy już musieliśmy się pakować a w żadnym  z 5 okolicznych większych sklepów akurat nie mieli ani jednego większego kartonu… 7. Jakiś czas przed przeprowadzką nie wyrzucaj starych gazet – moje Elle okazało się niezastąpione podczas pakowania kubków i talerzy… 8. Spakuj gotową pościel/koce do spania do jednego kartonu. Potem pomaluj go fluorescencyjną farbą i przypnij na nim świecący napis z opisem zawartości… W każdym razie zrób tak, żeby był dobrze widoczny i łatwy do zlokalizowania. 9. Ubrania, które wiszą na wieszakach pakuj razem z nimi. To jest mega ułatwienie przy rozpakowywaniu. 10. Poskładane ubrania układaj i ciasno opakowuj. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po prostu otworzysz karton/walizkę i przełożysz ubrania w idealnym stanie na półki. 11. Jeśli nie masz auta, sprawdź ile osób zmieści się jako dodatkowi pasażerowie w busie od przeprowadzki i w razie czego  kup bilety na odpowiedni środek transportu. (Ja wczoraj transportowałam się do Gdańska z Wiktorią Polskim Busem – mają foteliki i muszę przyznać, że coraz bardziej przekonuję się do tego rodzaju podróżowania. Wiki przez większość drogi śpi bezpiecznie w foteliku, a ja mam gniazdko z prądem i wifi ;D ) 12. Pakuj po kolei – szafkami, pokojami i opisuj dokładnie kartony na górze. Nie mieszaj w jednym kartonie rzeczy z dwóch pomieszczeń. 13. Wszystkie rzeczy do przewiezienia ułóż najlepiej w jednym pokoju – najbliżej wyjścia – i również układaj obok siebie kartony czy meble na zasadzie salon-salon, kuchnia-kuchnia. 14. Na sam koniec zostaw odkurzacz. Zaopatrz się też w mokre chusteczki od mebli – w czasie wynoszenia mebli będziesz już mogła w miarę ogarnąć stare mieszkanie. 15. Wnosząc kartony do nowego mieszkania, najlepiej jest ustawiać je już w odpowiednich pomieszczeniach. Dobrze, gdy np. jedna osoba (u nas to byłam ja) na bieżąco wypakowuje już część rzeczy. Dla przykładu  – ja zajęłam się kuchnią 16. Do wypakowywania potrzeba strategii, bo łatwo zginąć w stercie śmieci. Idealnie sprawdza się jeden wielki karton robiący za kosz na śmieci, który wędruje z Tobą z miejsca na miejsce i zawsze jest w zasięgu ręki. Dzięki temu choćby wszystkie papiery czy folie, w które opakowane były naczynia lądują od razu w śmietniku. Grunt to sobie nie utrudniać. 17. Strategii wypakowywania ciąg dalszy. Miej pod ręką odkurzać i ew. wilgotne chusteczki do ogarnięcia podłogi przed postawieniem mebli w danym miejscu. 18. Jeśli meble przy transporcie były rozkręcone, pierwszą rzeczą jaką dobrze zrobić po przybyciu na miejsce docelowe jest ich skręcenie. 19. W każdym z pomieszczeń ustaw kartony w jedno miejsce, później poustawiaj meble tak, jak ostatecznie mają stać i dopiero zajmij się wypakowywaniem. 20. Jeśli tylko masz taką możliwość w miejscu zamieszkania, po wstępnym ogarnięciu usiądź do komputera i zrób zakupy spożywcze online z dostawą do domu. ( taką usługę ma m.in. Tesco, Alma czy Piotr i Paweł). Gdyby tak jeszcze Lidl i Biedronka wprowadziły usługę e-zakupów, byłabym chyba najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. 21. Przygotuj się na survival. Przyda się swoisty ‚zestaw przetrwania’. Proponuję uwzględnić walizkę z : piżamami, ubraniami na zmianę, gotowymi przekąskami (najlepiej niebrudzącymi), chusteczkami – mokrymi i suchymi, najbardziej niezbędnymi kosmetykami (choć ja na ten czas po prostu,,,,,, rezygnuję z make-up’u), szczotką, szczoteczkami i pastą do zębów, obcinaczkami, pilniczkiem, gumkami do włosów, papierowym ręcznikiem, plastrem i wodą utlenioną, markerem, śrubokrętami, zapasową taśmą, kluczami do starego/nowego mieszkania, działającym internetem bezprzewodowym, ładowarką do telefonu i komputera, komputerem/tabletem, namiarami na jadalne gotowe jedzenie z dowozem w miejscu pierwotnym i docelowym (musisz uwzględnić, że z jakiś przyczyn cała technologia może nie działać), portfelem z gotówką i kartami bankomatowymi w środku. Przez dzień/kilka dni Wasze życie kręci się tylko wokół tej walizki, bo cała reszta jest spakowana, więc naprawdę warto dobrze zadbać o jej wyposażenie i strzec jak oka w głowie. Tyle przychodzi mi do głowy „na gorąco”. Jeśli masz jakieś pytania lub radę, którą warto tu dodać - koniecznie podziel się tym w komentarzu. Jak tylko ogarnę całą tę sytuację i zbliżający się wyjazd do Warszawy, uaktualni ten wpis o rady czytelników. PS. Zdj. TU wikilistka.plPost 21 sprawdzonych wskazówek jak zorganizować przeprowadzkę, żeby nie zwariować

KINDERKI

Dekalog dla syna

Winston Churchill powiedział kiedyś: „Odwaga jest słusznie uznawana, za najważniejszą z cnót, ponieważ wszystkie inne są od niej uzależnione”. Cały czas wiruje mi w głowie myśl, że wychowuje Cię synku dla innej kobiety.  BĘDĘ PRÓBOWAĆ WYCHOWAĆ NAJLEPSZEGO MĘŻA DLA MOJEJ... Continue Reading → Post DEKALOG DLA SYNA pojawił się poraz pierwszy w kinderki.eu by Magdalena Kołodziej.

Normacne. Preventi. Tonik skóra mieszana i tłusta.DERMEDIC

KOSMETOMAMA

Normacne. Preventi. Tonik skóra mieszana i tłusta.DERMEDIC

Nie dosypiasz? Ten post jest dla Ciebie!

Martyna G

Nie dosypiasz? Ten post jest dla Ciebie!

10 zachowań, które świadczących o tym, że dziecko dorasta

LEFTI

10 zachowań, które świadczących o tym, że dziecko dorasta

Dzisiaj przygotowałam Wam listę zachowań, które według mnie bezapelacyjnie świadczą o tym, że dziecko dorasta: 1. Kąpiel Dziecko kąpie się w pełni samodzielnie, samodzielnie sortuje ściągnięte ubranie na to, które trzeba wrzucić do prania, a które złożyć. Pomijam fakt, że chłopcy nie potrafią zrozumieć, że to brudne samo do kosza nie wskoczy, ale tego nie...

Jak zarobić na dziecku (blogu), czyli nie-poradnik blogera …

MAMA W DOMU

Jak zarobić na dziecku (blogu), czyli nie-poradnik blogera …

W kawiarence

Zostań lepszym człowiekiem! Zostań dawcą!

Życie to najcenniejsze co mamy. W natłoku spraw codziennych często zapominamy co dla nas jest najważniejsze, o co powinniśmy dbac każdego dnia. Będąc zdrowym człowiekiem, nie myślę, że dotkną mnie…

Pochwal i zabroń - czyli Kacperkowe wychowanie

THE MOMENTS OF LIFE

Pochwal i zabroń - czyli Kacperkowe wychowanie

Decoupage  w 5 prostych krokach - poradnik

Żyj Kochaj Twórz

Decoupage w 5 prostych krokach - poradnik

DWA PLUS CZTERY

Ja na Twoim miejscu…

  Ostatnio mam wokół siebie bardzo dużo bezdzietnych ludzi. Nie zanosi się nawet, żeby ten stan się kiedykolwiek zmienił. Bardzo często w luźnych rozmowach słyszę absurdalne rady dotyczące rodzicielstwa właśnie od nich. Najczęściej zagryzam zęby i odpowiadam uśmiechem, ale są momenty, kiedy nie wytrzymuję. oto kilka z nich:   Dlaczego pozwalasz dzieciom jeść w samochodzie? Nie dawaj im nic do jedzenia w aucie, wtedy będziesz miała czysto…   Gó…o prawda. Czy kiedykolwiek próbowałeś, przejechać więcej niż 20 min z plączącym i głodnym maluchem na tylnim siedzeniu? Wyobraź sobie, że jedziesz w ciasnym samochodzie z radiem włączonym na full, a w nim leci najbardziej znienawidzona przez Ciebie muzyka. Nie możesz nic zrobić, nie możesz przyciszyć ani zmienić stacji i jedynym wyjściem jest wyłączenie tej potwornej kakofonii. I właśnie ten herbatnik jest moim wyłącznikiem. Czasami mam wrażenie, że na tylnim siedzeniu wiozę najbardziej niebezpieczne gatunki zwierząt, a moim zadaniem jest utrzymanie ich z dala od siebie i robię to właśnie rozdając przekąski, które najprawdopodobniej zostaną wciśnięte pomiędzy fotele.   Jeśli kochasz swoje dzieci i zależy Ci na ich zdrowiu – nigdy w życiu nie dasz im zjeść w McDonalds.   Prawie każdy, kto ma dzieci, wie, że to stwierdzenie to kompletna bzdura! Wcześniej czy później i tak staniemy przed wejściem z dużą, żółtą literą M w nazwie i ulegniemy prośbom i namowom. Nie ja tego jedzenia nie lubię. Nie podoba mi się, jest niezdrowe, ale dzieci to uwielbiają – tak jak dorośli kochają chodzić do kawiarni i wypić najbardziej słodką Toffee Latte jaka istnieje, choć to nie jest ani zdrowe ani tanie, ale sprawia po prostu, że mamy lepsze samopoczucie.   Twoje dzieci nie byłyby takie wybredne, jeśli nie dawałabyś im tak dużego wyboru….   Czy naprawdę myślisz, że ja daje im wybór, bo chcę gotować 5 różnych dań każdego dnia? Czy Ty, jako dorosła osoba, zjadasz wszystko co podstawią Ci pod nos? Oczywiście, – jeśli dziecko będzie bardzo głodne – zje prawie wszystko – ale czy o to właśnie chodzi? Uwierz mi najchętniej podawałabym non stop parówki, nie dając innego wyboru….tylko postaraj się sam je jeść każdego dnia.   Nie rozumiem, dlaczego jesteś tak zmęczona cały dzień. Połóż dzieci wcześniej spać to i Ty odpoczniesz…   Naprawdę? To takie proste? Myślisz, że wystarczy je  jak je przywiąże do  łóżka to będzie mi łatwiej zasnąć? Wyobraź sobie, że jak ostatnio kazałam starszej córce wrócić do swojego łóżka, po tym jak po raz piąty przyszła do nas w nocy, podniosła taki krzyk, że obudziła wszystkich i do rana walczyliśmy o sen pozostałych dzieci. Co wybierasz? Córka zasypia z Tobą – czy nie śpisz wcale, bo inni się drą?   Z moimi psami jest podobnie – musisz im pokazać, kto tu rządzi i będzie po sprawie…   Rozumiem – traktujesz swoje zwierzaki jak dzieci. To słodkie, ale dzieci to nie zwierzęta. Oczywiście i dzieci i zwierzęta uwielbiają ganiać wokół własnej osi i mogą zniszczyć dywan, ale maluchy są nieco bardziej skomplikowane. Tak bardzo jak wydaje mi się, że mam nad nimi kontrolę, tak bardzo jestem w błędzie. Rodzicielstwo nie polega na rządzeniu. Rodzicielstwo to miliony małych kompromisów, które przynoszą korzyści po kilku latach.   Musisz przestać pozwalać dzieciom kontrolować Twoje życie   Czy to oznacza, że mogę wyjść kiedy chcę, pozostawiając ich z butelka wody i sucha bułką w ręku, nie dbając o to czy dadzą sobie radę, bo właśnie na wyjście mam teraz ochotę?  Czy to oznacza wydawanie pieniędzy na siebie, kiedy wyraźnie widzę, że moje dzieci potrzebują nowych spodni, butów czy czegokolwiek? Czy to właśnie tak wygląda kontrola nad własnym życiem? Powiem Ci cos o byciu rodzicem! Moje dzieci to właśnie moje życie i tyle w temacie.   Wynajmijcie jakąś nianię, albo „sprzedajcie” dzieci dziadkom – to pójdziemy do klubu   Hmm to takie proste? Wystarczy wynająć nianię? Nie trzeba jej płacić za każde dziecko? To nie będzie dużo kosztowało za 4 dzieci? Noooo to pięknie – nic tylko wynajmować. Babcia? Oczywiście – zostanie z czwórką dzieci to kaszka z mlekiem – zgodzi się z pewnością. Błagam – bez takich porad, bo są tak samo absurdalne jak twierdzenie, że klub to miejsce, do którego mam ochotę pójść mając wolną od dzieci chwilę. Bo tam będzie cicho i przyjemnie   I moje ulubione na koniec:   Po co Wam tyle dzieci – nie macie przecież wcale czasu dla siebie…   Czy to tak trudno zrozumieć, że niektórzy są szczęśliwi w takiej gromadzie, a nie sami ze sobą? Że istnieją tacy, dla których uszczęśliwienie dziecka jest o wiele przyjemniejsze niż małe przyjemności dla siebie? Nie rozumiesz?  Bo nie masz dzieci….   PS: Ci co dzieci nie mają, nie są w żaden sposób gorsi – tylko nie mogą zrozumieć, że dawanie rad rodzicom to nie jest najlepsze wyjście… PS2: W dawaniu porad wychowawczych przodują również księża … a Ci przynjmniej mieć ich nie powinni…

Parenting schodzi na psy

Mali Agenci

Parenting schodzi na psy

Od prawie roku czytam o tym, że blogi rodzicielskie to najgorsza kategoria. Parentingi schodzą na psy! Rodzicielska blogosfera jest zepsuta, tylko kilka blogów jest godnych uwagi. Sprzedali się – blogujący rodzice. … To tylko kilka złowionych w sieci zdań o tej konkretnej blogosferze, jak jest w innych? Szczerze nie wiem bo nie czytam, może i tam się wzajemnie obrzucają błotem. Tak wzajemnie bo teksty są złowione na fanpageach blogujących mam. Blogowe bum zaczęło się mniej więcej 2 lata temu i nadal blogów przybywa. Niektóre rozwijają się bardzo szybko, i szybko zdobywają hejterów. Kim oni są? Większość to zazdrośni blogerzy z tej samej sfery. Kiedyś pisać bloga zaczynano na darmowych platformach jak np. blogger, lustrzankę zastępował telefon, o pozycjonowaniu nic się nie wiedziało, po prostu się pisało i nabierało wiedzy która prowadziła do profesjonalizmu. Dzisiejsze nowe blogi w większości mają krótszą drogę, startują od razu na własnej domenie pokazując w wpisach piękne zdjęcia, pisząc już od pierwszych postów pozycjonują wysoko blogi bo mają wiedzę dzięki blogom które czytali/ją i dostępnych artykułach w sieci. Często korzystają z płatnych szablonów by blog wyglądał na profesjonalny i sprawiał takie wrażenie by każdy chciał tam wrócić. Do czego zmierzam? A do tego, że każdy lubi być za swoją pracę i to co robi chwalony, tak? Dla nas blogerów taką zapłatą za wylewanie 7 potów nad klawiaturą jest czytelnik, powracający a jeszcze lepiej komentujący. Inną formą zapłaty jest współpraca z markami / firmami, które godzimy się pokazać na swoim blogu. Ja osobiście wybieram tylko te które tematycznie pasują do mojego bloga i mogę z czystym sumienie je polecać wam. Skoro blogów jest już od zatrzęsienia zwłaszcza tych rodzinnych, a liczba odbiorców nie zwiększa się tak szybko jak liczba piszących rodziców to zaczyna się walka o czytelnika. No i oczywiście współprace… Jednak czy to są powody do tego by mówić o tym, że kariera parentingów się kończy? Wrzucać wszystkie blogi rodzinne do jednego wora? Sama się ostatnio przekonałam komentując na pewnym fanpage’u i czytając inne komentarze, że blog który ja uważam za sprzedający się, piszący pod publikę, nastawiony na zarabianie nie powiem na czym, inni uważają za ciekawy i wnoszący coś nowego. Więc może to, że tych blogów jest od zatrzęsienia nie jest takie złe. Może to dobry motywator by pisać i krzyczeć chodźcie do mnie, poczytajcie i zostańcie. Dla mnie każdy nowy czytelnik który powraca to satysfakcja. Okazuje się, że blogi które moim zdaniem są do dupy ktoś jednak czyta, może i te same osoby czytają mnie. Więc blogów tyle ile zainteresowań i gustów a sieć jest wielka pomieści każdego kto chce pisać, nie mi to oceniać. Bloga może założyć każdy, a czas pokaże kto będzie jeszcze istniał za kilka lat. Czy słowa parenting spadł na psy jest odpowiednie? I to z ust blogującej mamy? Strefa rodzicielskich blogów istniała i istnieć będzie, blogi które uważam za nieciekawe nie czytam. A ty? Jak uważasz, czy parenting to ciekawa kategoria? Lubisz czytać o rodzicielstwie?

Plan na ten tydzień

POLISHGIRLOLGA

Plan na ten tydzień

Matka pracująca musi być zorganizowana,  a że godzina zero zbliża się wielkimi krokami to muszę powoli zacząć się ogarniać.  Zaplanowałam sobie kilka rzeczy, które muszę zrobić przed poniedziałkiem. Umyć okna. Poukładać ubrania w szafkach, bo...

By night

EDEK i MY

By night

MAMA GRANDA

Siła sióstr

Gdy byłam w ciąży sen z powiek spędzała mi myśl - jak to będzie? A co jeśli się nie polubią? A co jeśli Lea poczuje się odrzucona? Nie będzie potrafiła zaakceptować młodszej siostry? Od samego początku starałam się ją jak najlepiej przygotować na nowego członka rodziny. I wydawało mi się to banalne, bo uwielbia małe dzieci. Ciążę przeżywała tak samo jak ja, głaskała brzuch, śpiewała

KOSMETOMAMA

Gdy przyjdzie czas odstawię.To moja decyzja.Nie karmię już

Witajcie moje drogie dziś trochę prywaty. Chciałam się z Wami podzielić moim doświadczeniem związanym z odstawianiem moich córek od piersi. Nie będą to żadne dane naukowe, ale moje doświadczenia. Może któraś z Was jest teraz na etapie odstawiania dziecka od piersi a nie ma pomysłu jak to zrobić? Ja z pierwszym dzieckiem tez nie wiedziałam, robiłam to metodą prób i błędów.  Z drogą córką było łatwiej dlatego bo unikałam błędów z pierwszego odstawiania. Każda z nas która zdecydowała się karmić maluszka piersią dochodzi do takiego momentu, w którym podejmuje decyzje o odstawieniu maluszka od piersi. Jedne z Nas są gotowe na to szybciej, drugie wolniej, ale na pewno każda musi być na tą decyzję gotowa. Przygotowanie   Mentalnie musisz wiedzieć, że to już czas i że Twoja decyzja jest tylko Twoją. Nie zwracaj uwagi na innych który mówią „A ty kiedy skończysz karmić” , albo co gorsza „Ty jeszcze karmisz!.,przecież to takie duże dziecko”. Nie możliwe?, niestety są osoby, które lubią wtrącać się w tak prywatną sprawę jak karmienie dziecka. Moja babcia zawsze opowiada mi jedną historię. Ada-mówi do mnie ” Wiesz ja karmiłam twojego tatę ponad dwa lata, mówił już!. Któregoś dnia przyszła do mnie Pani z radia na wywiad (babcia ma wykształcenie pedagogiki specjalnej i logopedii). Rozmawiałyśmy, a twój tata przyszedł do mnie i mówi „Mama daj cyca”. Ja się tylko uśmiechnęłam, ale Pani z radia była oburzona i powiedziała wtedy do mnie „No wie Pani taka inteligentna kobieta a jeszcze karmi piersią?!, takie duże dziecko?” Przytoczyłam tą sytuacje, która miała miejsce 50 lat temu, ale nie wszyscy przez ten czas zmienili swoją mentalność i wciąż uważają, że karmienie piersią jest sprawą wszystkich a nie tylko mamy i dziecka. Tak jak więc pisałam to jest sprawa tylko i wyłącznie Twoja i Twoja decyzja czy nadszedł już czas czy nie. Wiedziałam, że chce już odstawić Zosię (starsza córka) od piersi i że jestem na to gotowa. Miała już 14 miesięcy, a jak miałam iść na studia magisterskie.Byłam gotowa emocjonalnie, przynajmniej tak mi się zdawało. Myślałam, że skoro podjęłam w pełni świadomą decyzję, przez nikogo nie narzuconą to, że będzie to łatwe. Nie było. Wielokrotnie odsysając lakrymatorem mleko płakałam jak patrzyłam, że spływa ono do umywalki i się marnuje. Wiele razy chciałam się poddać i jeszcze przedłużyć karmienie o ten jeden dzień. Pomimo, że to była moje decyzja, była ona trudna. Zapytacie się teraz, ale dlaczego nie dawałaś jej swojego mleka z butelki? Chciałam, ale ona butelki nie akceptowała, nigdy z niej nie chała pić. Z  druga córką Helenką było łatwiej. Odstawiłam ją w wieku 12 miesięcy. Także byłam na to gotowa, ale i tym razem targały mną różne myśli. Chce Wam przez to napisać, że nawet wtedy kiedy jesteście świadome swojej decyzji ona i tak nie jest łatwa. Moja metoda   Zosia była odstawiana od piersi bardzo powoli. Jest to dobra metoda, bo przychodzi bardzo naturalnie i wiąże się z zdecydowanie mniejszym stresem dziecka, bo nie ukrywajmy, że dla dziecka tak zmiana też jest mniej lub bardziej stresująca. Na początku do 6 m.ż. karmiłam Zosię bardzo często. Dużo ulewała i mało przybierała na wadzę, więc ja miałam wrażenie, że przyrosła mi do piersi i jest moją dużą broszką. Po wprowadzeniu pierwszych kaszek (u nas Sinlack) zaczęła przybierać na wadzę, potem pojawiły się pierwsze warzywa i owoce, a między takimi posiłkami mleczko. Gdy Zosia miała 10 miesięcy zaczęłam ją karmić tylko rano, po przebudzeniu i wieczorem do snu. Gdy nadszedł czas na odstawienie, przyszło to dość łatwo i bezstresowo dla dziecka. Rano dostawałam kaszkę zamiast cyca a wieczorem usypiał Zosię mój mąż. Takie wsparcie partnera jest niezwykle ważne w tym okresie. Maluch znacznie łatwiej zaśnie u taty niż u mamy od której czuje mleczko, a nie może go dostać. Zosia bardzo szybko się oduczyła i po tygodniu już było dobrze. Zaczęła ładnie zasypiać i nie domagała się już mleka. Z Helenką sytuacja była nieco bardziej ograniczona czasowo. Jak wiedziałam, że niedługo będę ją odzwyczajała to zaczęłam karmić ją piersią rzadziej. Hekla także do 6 m.ż. dostawiała tylko mleczko, potem zaczęłam wprowadzać warzywa, owoce, gluten, jajko i mięsko, w między czasie też dostawałam cyca :). Helenka butelkę tolerowała więc, u niej zastosowałam metodę  odessania laktatorem mleka do butelki i w taki sposób jej go podawałam, aby przestała kojarzyć mnie z mlekiem i nie domagać się go przy każdej okazji jak tyko trzymałam ją na rękach. Tu także bardzo pomógł mi mąż. Usypiał ją i podawał w nocy wodę. Po 1,5 tygodnia Hekla już także była oduczona. Czego potrzeba?   Maluch oduczony, a co zemną?. To nie jest tak, że odstawiasz od piersi, wyjmujesz wkładki laktacyjne, nakładasz szpilki i idziesz na imprezę.Cierpliwości. Wiadomo, że u każdej z Nas powody ostawienia będą inne. Powrót do pracy, studia, lekarstwa czy porostu stwierdziwszy, że już czas. Oprócz kłębiących się w głowie myśli, pozostaje jeszcze dyskomfort fizyczny. Wiadomo, że laktacja nie zatrzyma się z dnia na dzień i że będzie to trwało trochę czasu. Ile? nie wiem u każdej kobiety pewnie inaczej, ale jest to proces do którego potrzebna jest cierpliwość. W obu przypadkach mi bardzo pomógł laktator. Piersi z których nie ma kto pić są obolałe i twarde. Nawet jeśli odstawiasz malca stopniowo to piersi i tak mogą boleć. Moje piersi były obolałe i twarde na początku. Używałam laktatora, aby ściągnąć mleka taką ilość, aby poczuć ulgę. Ważne jest to, aby nie opróżniać piersi do końca bo to pobudzi znowu laktacje. Ściąganie niewielkiej ilości stopniowo tą laktacje wygasi. Nie doprowadź do takiej sytuacji w, której piersi będą bardzo bolesne. Nie przyspieszysz tym końca karmienia i nie wygasisz tym laktacji a doprowadzisz do zastoju pokarmu, który jest bardzo bolesny i może spowodować zapalenie kanalików mlekowych i nawet leczenie antybiotykami. Nie masz laktatora? Są jeszcze dwa sposoby. Możesz ręcznie odciągać niewielka ilość mleka, lub (ten sposób podpowiedziałam mi położna ) Jeśli sytuacja jest kryzysowa a Ty masz zastój, to bardzo przydatny jest tu partner! Niektóre z was powiedzą” fuj! no jak mój facet?!” Tak jeśli ma ci to uchronić od problemów zdrowotnych. Tak jeśli masz do niego zaufanie. Tak jeśli chce ci pomóc. Jak nie korzystałam z własnego męża, bo nie było takiej potrzeby, ale położna mówiła, że czasem Panie stosują tą metodę (awaryjną) i sobie ją chwalą ;) Moje dwie córki są już odstawione. Na początku budziły się w nocy częściej i dłużej zajmowało im zaśniecie. Niecierpliwiły się, denerwowały, że jak to był cycuś a nie ma?!. Z każdym dniem było łatwiej , rzadziej się budziły i dostawały wtedy wodę po picia. Teraz budzą się, ale szybko zasypiają. Zosia już dawno nie potrzebuje w nocy nic do picia bo ma już 3,5 roku, ale Helenka już także jak się budzi to wypija 2 łyki i idzie spać. Budzi się już nad ranem na kaszkę. To tyle z mojego doświadczenia. Bardzo chętnie przeczytam o waszych doświadczeniach w tym temacie. A może macie jakieś pytania? Dziś było o świadomej decyzji w odstawieniu malucha od piersi, ale oczywiście szykuje się post z fachowym wsparciem, jak pobudzić laktację. Pozdrawiam! Post Gdy przyjdzie czas odstawię.To moja decyzja.Nie karmię już. pojawił się poraz pierwszy w kosmetomama.

5 prostych kroków: Jak nie schudnąć po ciąży

KAMPERKI

5 prostych kroków: Jak nie schudnąć po ciąży

Jak zmienić blogspot na pl, czyli nowy adres bloga

Żyj Kochaj Twórz

Jak zmienić blogspot na pl, czyli nowy adres bloga

WIKILISTKA

TOP 5 | Zdrowe przekąski ze sklepu

wikilistka.pl Czy zdrowa przekąska to tylko ta samodzielnie upieczona? Co jeśli nie mamy czasu na ich przygotowanie albo po prostu szukamy czegoś, co zwyczajnie można wrzucić do torebki przed wyjściem z dzieckiem na spacer? Czy (i gdzie) można znaleźć zdrowsze alternatywy dla ogólnie dostępnych niezdrowych przekąsek i jak szukać, aby nie wydawać majątku? Dzisiejszy wpis jest jest początkiem drobnych zmian, które pojawią się na blogu, a o których to opowiem Wam już za kilka dni. Zaczynamy od powrotu do działu KUCHNIA w specyficznej dla nas wersji – będzie zdrowiej, smacznie, szybko, sprytnie, wygodnie i bez wydawania majątku. Każde rozwiązanie, które się tu pojawi musi spełniać wszystkie powyższe kryteria, więc spokojnie, nie planuję zrobić z wikilistka.pl bloga kulinarnego ; ) Jak widać już nawet po sposobach na kaszę jaglaną czy patencie na owsiankę i deser z amarantusa, ten dział NIE „powstał z wielkiej miłości do gotowania”, a raczej z mojego uwielbienia do prostych, szybkich i wygodnych rozwiązań połączonego z faktem, że chcę odpowiedzialnie podchodzić do tego, czym karmię swoje dziecko. 5 ZDROWYCH PRZEKĄSEK, KTÓRE ZNAJDZIESZ W SKLEPIEClick To Tweet Nie wyobrażam sobie wyjść z domu z Wiktorią na dłużej i nie mieć w torebce zdrowej przekąski, którą mogę jej z czystym sumieniem dać do przegryzienia jeśli dostanie nagłego ataku głodu. Nie wyobrażam sobie też codziennie spędzać czasu na pieczeniu jakiś owsianych ciasteczek, zwłaszcza dlatego, że czasami „użycie” przekąski i przez kilka dni potrzebne nie jest, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że to, co przygotuję się popsuje, a ja nadal zostanę z problemem – nie mam co zabrać na spacer. Dlatego właśnie szukamy w sklepach takich rzeczy, które nie odstraszają nas składem i jednocześnie nie kosztują 20 zł za 100 gramowe opakowanie ciastek, jak często bywa niestety w sklepach z ekologiczną żywnością. Da się? Jasne, że tak! Już spieszę donieść, czego i gdzie szukać. 1. Wafle ryżowo-zbożowe Sunny Corn Petit z Biedronki – ok. 2,50 zł. 2. Wafle ryżowe z musli z Biedronki – ok. 2,50 zł 3. Mini Zoo pszenne BioHerbatniki, producent Anna – w sklepie ze zdrową żywnością za ok. 2,50 zł 4. Fit Fruit Bio -„batonik” owocowy z andrutami ryżowymi (?)Ok. 2, 50 zł w sklepie ze zdrową żywnością 5. Zdrowy lizak mniam-mniam . Ok. 2 zł w sklepie ze zdrową żywnością To nasze aktualne TOP 5. Sprawdza się niezawodnie, idealnie wpisuje się w założenia i nie tylko Wiki tę ‚piątkę’ podjada. Wafle ryżowo-zbożowe, potocznie zwane przez nas chrupkami mają w składzie  mąkę pszenną, ryżową, (łącznie 99%), olej sojowy i sól morską. Żadnych konserwantów. Wafle ryżowe z musli – ryż brązowy i biały, banany, olej kokosowy, wiórki kokosowe, siemię lniane, słonecznik, trochę cukru, soja i sól morska. W herbatniczkach głównie mąka bio, olej kokosowy i jeśli dobrze pamiętam to słodzone ksylitolem albo stewią. Lizak ma w składzie ksylitol, stewię i (jak mnie pamięć nie myli – opakowanie mi wyrzucili ; ) ) syrop z  melasy. Batonik to głównie owoce [ skład uzupełnię jak tylko kupimy nowy egzemplarz;)] Co myślicie o takiej formule działu KUCHNIA? Może macie jakieś inne ciekawe przekąski z dobrym składem, których możemy szukać w sklepach ? Koniecznie dajcie mi znać, pamiętajcie, że najważniejsze w blogowaniu są dla mnie informacje zwrotne od Was, czy w ogóle przydaje Wam się to, czym się tu z Wami dzielę!  wikilistka.plPost TOP 5 | Zdrowe przekąski ze sklepu 

MAMA TRÓJKI

Co zrobić, by twoje dziecko chętnie sprzątało dom?

                Masz dość ciągłego powtarzania zrób to, sprzątnij tamto, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś? Odnosisz wrażenie, że jesteś maszynką do sprzątania, a reszta domowników tajfunem do robienia syfu? Zagonienie ich do jakiejkolwiek roboty graniczy z cudem, a każda porządkowa czynność jest przez ciebie wymuszona? Zmień to już dziś stosując kilka sztuczek.            Najlepszymi

MA I LU

6 zasad diety dziecka dobrej dla rozwoju mózgu

Za pracę mózgu odpowiadają  połączenia między neuronami (synapsy), które kształtują się już w życiu płodowym. Po narodzeniu proces ten jest kontynuowany – tworzenie się synaps, czyli synapso-geneza, osiąga swój szczyt między 6 miesiącem a 2 rokiem życia dziecka. Z badań wynika, iż powstaje ich łącznie około BILIARDA. W tym czasie w korze mózgowej malucha znajduje się około dwa razy więcej

Z dzieckiem do Białki Tatrzańskiej

Lady Gugu

Z dzieckiem do Białki Tatrzańskiej