…bo jestem mamą
Uciekinierka – coś w rodzaju recenzji
Kolejny audiobook i …tym razem miałam problem. Słuchałam go bardzo długo, robiłam przerwy, raz miałam nawet ochotę dać sobie z nim spokój. Udało mi się jednak i wysłuchałam do końca, a im bliżej końca, tym bardziej mi się podobał. Zupełnie jakby ta pozycja wymagała dotarcia się. Najdziwniejsze jest to, że nie całkiem wiem, dlaczego tak właśnie było. Nie wiem do końca dlaczego „Uciekinierka” Alice Munro była dla mnie tak trudnym wyzwaniem. Czy to z powodu lektorki, Anny Kwaśniewskiej – Komorowskiej? To prawda, że nie słuchało m się jej tak dobrze, jak Krzysztofa Gosztyły. Wiecie, to czasem jest kwestia czegoś, co trudno wytłumaczyć, choć absolutnie nie ma się czego przyczepić, bo pani Anna jest tak naprawdę świetna w tym, co robi. Nie czytałam dotąd niczego, co napisała Alice Munro, „Uciekinierka” to było moje pierwsze spotkanie z ta autorką. Będę musiała znaleźć sobie coś do przeczytania, choćby tylko po to, żeby sprawdzić czy czyta się ją łatwiej niż słucha. Bo mam takie wrażenie, że w czytaniu może być, dla wzrokowca, którym jestem łatwiejsza do ogarnięcia. „Uciekinierka” to zbiór opowiadań o kobietach, które znajdują się, każda, w momencie swojego życia, w którym decydują się dalsze jej losy. Podejmują trudne decyzje, czasem w sposób prawie niedostrzegalny, zawsze cicho i dyskretnie. Cała walka, jaka się w nich odbywa, odbywa się w ich wnętrzu i jest dla postronnego obserwatora, nawet dla ich najbliższych niedostrzegalna. One jednak decydują, tyle, że te ich decyzje to w pewnym sensie, w większości przypadków ich porażka. Z całego zbioru, pomimo mnogości postaci i imion, których nie jestem w stanie spamiętać, wyłania obraz kobiety pogodzonej ze swoim życiem, może trochę smutnej. Kobiety jakby stojącej obok własnego życia i tego, co się w nim wydarza. Wydają się jakieś nieobecne, trochę cyniczne, bardzo zdystansowane, czasem, jakby były pozbawione zdolności odczuwania, choć bardzo dogłębnie analizują postawę własną i postawy innych. Alice Munro jawi się w „Uciekinierce” jako uważna i wrażliwa na drobiazgi i szczegóły obserwatorka. Opisuje historie dla przeciętnego obserwatora po prostu nieciekawe. Takie, nad którym nikt z nas pewnie by się nie zatrzymał. Ona jednak widzi w niech coś niezwykłego, coś co jest interesujące. Używa prostego języka, czasem bardzo dosadnego, w którym jednak gdzieś kryje się poezja, choć niewidoczna na pierwszy rzut oka. Na pewno nie jest to pozycja dla każdego. Nie każdy lubi długie wewnętrzne monologi, dzielenie włosa na czworo, analizowanie zdarzeń po latach. Z pewnością jednak Alice Munro znajdzie, jeśli już nie znalazła, grono wielbicieli, do których i ja się już zaliczam. Choć nie jest to miłość od pierwszego wysłuchania. Audiobook mogłam oczywiści e wysłuchać dzięki uprzejmości serwisu audioteka