My Lifestyle

Nauka języków obcych bez wychodzenia z domu

Zawsze w moich planach na kolejny nowy rok, jest nauka języków obcych. Pisałam o tym w podsumowaniu roku 2013, 2014 i w tym będzie to samo lecz w nieco zmienionej formie – bo plany te w końcu realizuję! Języka … czytaj więcejArtykuł Nauka języków obcych bez wychodzenia z domu pochodzi z serwisu .

Bajkorada

Penne z sosem dyniowo-śmietanowym

W gorączce przedświątecznych przygotowań brak czasu na przygotowywanie skomplikowanych obiadów. To idealny czas na szybkie i smaczne makarony. Proponujemy Wam wraz z Aleksandrą z Moja Toskania przygotowanie penne z sosem dyniowo-śmietanowym. To niby niepozorne danie jest naprawdę boskie w smaku. Polecam użycie dyni Hokkaido (ja użyłam zamrożonej).Składniki:400 g makaronu penne2 białe cebule700 g dyni6 łyżek oliwysól, pieprzDynię obrać i pokroić w niezbyt duże kostki. Cebulę obrać i pokroić w kostkę, a następnie podsmażyć. Dodać dynię, posolić i dusić pod przykryciem aż zmięknie. Ugotowaną dynię zgnieść widelcem (moja była już wcześniej pokrojona i zamrożona - nie wymagała gniecenia, rozgotowała się sama). Dodać śmietanę i dokładnie wymieszać. Podgrzać, ale nie gotować zbyt długo. Ugotować makaron al dente. Wymieszać z sosem i rozłożyć na talerze. Podawać posypane świeżo zmielonym pieprzem. Zapraszam Was do obejrzenia makaronu przygotowanego przez Aleksandrę w Toskanii. Viva la pasta!

My Lifestyle

Chatka z piernika

Święta tuż tuż. W naszym domu już od dawna czuć ten magiczny klimat, chociaż choinka leży jeszcze na tarasie. Ostatnio zrobiłyśmy chatkę z piernika, było dużo pracy, ale też sporo zabawy, no i niezły bałagan :) Miałam w planach … czytaj więcejArtykuł Chatka z piernika pochodzi z serwisu .

wegańskie trufle piernikowe

Smakołyki Alergika

wegańskie trufle piernikowe

My Lifestyle

Prezenty pod choinkę dla DZIECKA

Były propozycje prezentów dla niej, były też dla niego, a teraz czas na najmłodszych i najważniejszych! Dzisiaj podaję Wam (prawie, że) na tacy garść prezentowych inspiracji dla dziecka. Dla ułatwienia podzieliłam je na trzy grupy wiekowe: 0+, 1-2 latka i … czytaj więcejArtykuł Prezenty pod choinkę dla DZIECKA pochodzi z serwisu .

zakwas z buraków - kwas buraczany

Smakołyki Alergika

zakwas z buraków - kwas buraczany

My Lifestyle

Moje sposoby na lepszy dzień

Moje dni z pozoru są bardzo podobne do siebie. Od kilku miesięcy jestem na wychowawczym, mimo to nie leżę i pachnę, jakby wskazywały dzisiejsze zdjęcia :) lecz codziennie organizuję sobie mnóstwo zajęć, tzn. czas organizuje mi przede wszystkim moja Córka … czytaj więcejArtykuł Moje sposoby na lepszy dzień pochodzi z serwisu .

Bajkorada

Piernik marchewkowy z lukrem

Piernik marchewkowy przygotowałam na specjalne życzenie córeczki - na choinkowe spotkanie w przedszkolu. Początkowo zamierzałam zrobić po prostu piernik, ale okazało się, że trzylatka zaplanowała sobie, że ciasto dla dzieci musi być marchewkowe.Dodatkowo po wierzchu polałam go cytrynowym lukrem - czyli według córeczki "śniegiem" :) Pech chciał, że choroba nie pozwoliła nam wziąć udziału w imprezie, ale mam nadzieję, że piernik smakował uczestnikom - bo nam bardzo.Składniki (blacha 33 cm x 23 cm):6 jajek3/4 szklanki cukru2 szklanki mąki pszennej (tortowej)1/2 szklanki oleju3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia2 szklanki marchewki (startej na tarce o drobnych oczkach)1 kopiasta łyżka przyprawy do piernika2 łyżki kakaoLukier:150 g cukru pudru1 łyżka ciepłej wody2-3 łyżki soku z cytrynyCałe jajka zmiksować z cukrem na puszystą masę. Dodać olej (dalej ubijać przy pomocy miksera, ale na małych obrotach) oraz mąkę z proszkiem do pieczenia, przyprawą do piernika i kakao. Wyłączyć mikser i przy pomocy łyżki wmieszać utartą marchew. Ciasto przelać do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ok. 45 minut w 180 stopniach. Ostudzić. Cukier puder utrzeć z wodą i sokiem z cytryny i powstałym lukrem polać ciasto. Przepis dodaję do 9 Festiwalu Pierniczków:

My Lifestyle

Podsumowanie zdrowych czwartków – listopad 2015

Mam okropne opóźnienie, wiem, za co z góry przepraszam – ten post powinien pojawić się pod koniec listopada, a mamy… połowę grudnia. Musicie wybaczyć, ale po prostu dużo się działo. Grudzień – to już ostatni miesiąc akcji #zdrowyczwartek, jednakże jeszcze … czytaj więcejArtykuł Podsumowanie zdrowych czwartków – listopad 2015 pochodzi z serwisu .

Bajkorada

Biszkopt z masą serową

Biszkopt z masą serową lub sernik z biszkoptem, jeśli kto woli. Wilgotne ciasto z masą z gotowanego twarogu (jak w serniku gotowanym). Polałam je polewą czekoladową gorzką i posypałam wiórkami kokosowymi, ale moim zdaniem najlepsze jest, kiedy poleje się je polewą z mlecznej czekolady. Składniki biszkoptu (blacha 33 cm x 23 cm):6 jajek1/2 szklanki cukru3/4 szklanki mąki tortowej1/4 szklanki mąki ziemniaczanejBiałka ubić z cukrem na sztywną pianę. Dodać żółtka oraz przesianą mąkę (najlepiej wmieszać przy pomocy łyżki). Ciasto przelać do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ok. 25 minut w 180 stopniach. Po upieczeniu gorący biszkopt rzucić pionowo w dół (z odległości ok. 50 cm (patrz film)). Masa serowa:1 kg twarogu (najlepszy półtłusty dwukrotnie zmielony, ale może być też wiaderkowy)200 g masła5 jajek3/4 szklanki cukru2 budynie waniliowe w proszku (bez cukru)1/2 szklanki mlekaBiałka oddzielić od żółtek i ubić na sztywno. Żółtka ubić z cukrem, dodać budynie wymieszane z mlekiem oraz twaróg. W dużym garnku rozpuścić masło i wlać masę serową. Całość podgrzewać na małym ogniu, cały czas mieszając. Pod koniec dodać pianę z białek i zagotować. Ostudzony biszkopt przeciąć na 3 warstwy i przełożyć jeszcze gorącą masą serową - ciasto najlepiej składać w blaszce, ponieważ masa serowa może jeszcze troszkę wyciekać. Wierzch ciasta polać polewą według poniższej receptury (do wyboru) i posypać wiórkami kokosowymi. 3 łyżki kakao3 łyżki cukru2 łyżki mleka4 łyżki masłaok. 30 g wiórków kokosowychPodane składniki zagotować (podgrzewać na małym ogniu) i wylać na ciasto oraz posypać wiórkami. 200 g czekolady mlecznej50 g masłaMasło oraz czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej (ustawiając miskę na garnku z parującą wodą) i wylać na ciasto. 

Smakołyki Alergika

lodowiec - wyborny deser retro

Przepis na lodowiec moja mama dostała od ciotki Krychy, tej od pysznego piernika. Z bliżej nieznanych przyczyn lodowca od kiedy pamiętam robiło się na Święta. To znaczy przyczyn się domyślam - deser ten był wykwintem w czasach PRLu, bo zawierał kakao, rodzynki oraz brzoskwinie i ananasy z puszki. Dziś, mimo dostępności świeżych owoców robię go tak samo, jak moja mama, bo to smak dzieciństwa. Jak kiedyś raz pozmieniałam owoce na świeże, a aromat waniliowy na prawdziwą wanilię to jednak to nie było TO, choć też było pyszne, a właściwie to nawet pyszniejsze... Ponieważ nie jest to jak mniemam wasz smak dzieciństwa, to jednak polecam wersję nowoczesną. No chyba, że chcecie poznać smak PRLu.PS. Fota będzie bliżej Świąt, bo wtedy będę lodowca robić.Należy mieć:paczkę okrągłych biszkoptów150 g masła2 szklanki mleka4 żółtkaopakowanie budyniu waniliowego½szklanki cukrukilka kropel aromatu waniliowegopo ½puszki brzoskwiń i anansówpo 2 łyżki rodzynków i orzechów włoskich2 łyżki kakaogalaretkę truskawkowąGalaretkę rozpuścić w połowie podanej na opakowaniu ilości wody i odstawić do zastygnięcia. Żółtka utrzeć z cukrem, dodać budyń i dokładnie zmiksować. Zagotować mleko i stopniowo, wciąż miksując dolać do masy. Zagotować (mieszając) i odstawić do ostygnięcia. Utrzeć masło, dodać masę budyniową oraz aromat i podzielić na dwie części w proporcji +/- 2/3 do 1/3. Do mniejszej dodać pokrojone i osączone owoce. Do większej wmiksować kakao, a następnie wmieszać rodzynki i kawałeczki orzechów. Na spodzie formy (robię w tortownicy) ułożyć biszkopty, następnie wyłożyć na nie ciemną masę, a potem jasną. Wstawić do lodówki, a gdy deser zastygnie udekorować go posiekaną galaretką. Lodowiec przechowywać w lodówce.

My Lifestyle

Domek na drzewie

Zimowy czas siedzenia w domu uważam za otwarty! Już o 15:00 robi się ciemno, poza tym jest zimno i nie mamy najmniejszej ochoty wychylać nosa za drzwi. O nie… ! Wiosną, latem i jesienią były spacery, wycieczki i ciągłe siedzenie … czytaj więcejArtykuł Domek na drzewie pochodzi z serwisu .

Wigilia i Boże Narodzenie z alergikiem

Smakołyki Alergika

Wigilia i Boże Narodzenie z alergikiem

Rodzinna impreza z alergikiem to nie jest bułka z masłem. Zza każdego rogu czyha na niego ciocia/wujek/babcia/dziadek/kuzyn/stryjek i tak dalej z jakimś potwornym batonikiem pełnym alergenów. Ale Wigilia i tak nie jest zła, bo tradycyjnie potrawy wigilijne powinny być bez nabiału i jajek, czyli po naszemu postne. Jednak pamiętajmy, że są ciężkostrawne i w związku z obecnością suszonych grzybów dla dziecin nieprzydatne, natomiast wypieki są pełne miodu i orzechów. Poza tym w polskiej tradycji silnie zakorzenione jest obdarowywanie dzieci łakociami, natomiast gorzej idzie ze zrozumieniem istoty alergii. A po drugie nigdy nie wiadomo, co się kryje w podanych na stół przysmakach. Zatem jak bezpiecznie przejść przez Święta?Jeśli to my jesteśmy gospodarzami, sprawa ma się całkiem całkiem. Delikatnie, by nikogo nie urazić, kontrolujemy podarki dla naszego dziecka, mamy też całkowitą kontrolę nad menu, a jeśli nie mamy, bo impreza jest "składkowa", to po prostu nie dawajmy dziecku (o ile nie do końca ufamy składkodawcy) przyniesionego jedzenia. Należy się zawsze upierać przynajmniej z przygotowaniem ciast, bo te zazwyczaj pozostają w głównym obszarze dziecięcych zainteresowań. Wiem, że należy spróbować wszystkich 12 potraw, no ale sorry, są rzeczy, które podlegają tylko i wyłącznie jednemu prawu - zdrowiu dziecka. Czujcie się więc rozgrzeszeni. A co wtedy, gdy idziemy do kogoś z wizytą? No to jest Sparta. Pierwsza zasada - nie spuszczaj dziecka z oka, żeby jakaś ciocia nie zapragnęła wcisnąć mu jakiejś czekolady. Niestety nie każde dziecko potrafi odmówić, nawet jeśli wie o swoich ograniczeniach żywieniowych. Druga - umów się z gospodynią na coś bezpiecznego, a najlepiej przynieś własne jedzenie dla dziecka. Czysty barszcz to nie jest coś, czego się możesz obawiać, ale nigdy nie wiadomo, czy panierka na rybie jest bezjajeczna. Trzecia - ustalcie dokładne menu z gospodynią i jeśli dziecko jest wrażliwe na tym punkcie, przygotuj mu w domu podobne dania. Na przykład: jeśli będzie smażony w panierce karp, a twoje dziecko jest uczulone na ryby, zrób mu i przynieś coś podobnego, np. stripsy albo pakorę wege. Jeśli dziecko jest uczulone na buraki (co się zdarza, choć bardzo rzadko), weź dla niego zupę-krem z batatów, jeśli obawiasz się siary z suszonych owoców w kompocie wigilijnym, weź kompot z suszonek bio. To samo z deserami. I tak dalej. Bo czwarta i najważniejsza zasada brzmi: jemy tylko to, co możemy bez względu na okazję czy okoliczności. Nie licz na to, że się podczas świątecznej imprezy zrelaksujesz - musisz mieć oczy dookoła głowy, bo im więcej ludzi, tym więcej pomysłów, w tym także głupich. I nie martw się tak bardzo o jedzenie dla swojego alergika, bo dla maluchów najważniejsza jest choinka, a raczej to, co pod nią no i możliwość poganiania się z kuzynami. Zje, co mu dasz i poleci się bawić.Idealnie by było, żeby wszyscy respektowali waszą alergię. Jeśli możesz liczyć na takie grono, to umówcie się tak, że żadne dziecko nie dostaje pod choinkę sklepowych słodyczy, a jeśli już to takie, które nie zaszkodzą twojemu dziecku w razie poczęstunku (bezpieczne ciasteczka, lizaki, żelki etc.). Poproś gospodynię, by dostosowała się do waszych ograniczeń. Niech twój alergik nie idzie na imprezę głodny, daj mu coś przed wyjściem. Jego jedzenie zapakuj tak, by nie wymagało odgrzewania na miejscu - w termiczne lunchowniki lub termos. I nie zapomnij o specjalnych łakociach. A tak poza tym - nie martw się! To tylko kilka godzin, dacie radę.Kup zanim zniknie! Wyprzedaż "100 smakołyków..." - tylko 19 zł! 

My Lifestyle

Paola: łącznik z tradycją

W domu twojej babci w kuchni zawsze stało kilka butelek ze słodkimi, kolorowymi, domowymi sokami. Babcia robiła je z owoców zbieranych w ogrodzie i sadzie albo kupowanych na targu. Owoce były przesypywane cukrem, a po kilku tygodniach babcia zlewała aromatyczny, … czytaj więcejArtykuł Paola: łącznik z tradycją pochodzi z serwisu .

Demoniczna Dentystka

Bajkorada

Demoniczna Dentystka

Zaintrygowani tytułem oraz zapowiedzią, że opowieść jest horrorem, sięgnęliśmy z Olkiem (11 lat) po Demoniczną Dentystkę - autorstwa Davida Walliams'a - aktora i reżysera oraz twórcy książek dla dzieci (znanego jako jeden z jurorów brytyjskiego Mam Talent). Jedno jest pewne - książka nie sprawdzi się jako lektura dla młodszych dzieci, które pragniemy uspokoić i zapewnić, że wizyta u stomatologa jest zupełnie bezpieczna i bezbolesna. No bo czegóż by się można spodziewać po Demonicznej Dentystce...? Samych okropności oczywiście! Okraszonych solidną porcją (zdecydowanie czarnego) humoru, ale również momentami wzruszeń...takich, które sprawiają, że czytającemu głos się łamie...Opowieść nasycona jest neologizmami - autor używa ich zaznaczając, że są to zmyślone słowa - żeby nie wprowadzać młodych czytelników w błąd, co do poprawności języka, a co jest dodatkowym atutem lektury. Czy w takim razie polecać ją do czytania starszym dzieciom?Oczywiście, że tak! Przygody głównego bohatera - dwunastoletniego Alfiego (samotnie wychowywanego przez bardzo schorowanego ojca), który przez traumę z dzieciństwa (omyłkowo wyrwano mu zdrowego zęba) za wszelką cenę unika wizyt u dentysty, zdecydowanie mogą być natchnieniem do większej dbałości o uzębienie. Czy demoniczność Dentystki nie przerazi i nie zniechęci do wizyt w gabinecie stomatologicznym?Otóż może, ale tylko tych, którzy wierzą w bajki i zmyślone opowieści, bo przecież takie właśnie są horrory... Czytamy je po to, żeby się trochę bać, ale wiemy, że to tylko fikcja. Nasza Pani Dentystka nie ma z Demoniczną nic do czynienia i zapewne Wasi Dentyści również :)Rekomendujemy książkę dla wieku 9+ i zdecydowanie polecamy jej lekturę (może być świetnym prezentem od Mikołaja)Książka ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Mała Kurka. 

szybka drożdżówka z owocami i kruszonką

Smakołyki Alergika

szybka drożdżówka z owocami i kruszonką

My Lifestyle

Świąteczny klimat

Zdecydowanie już od kilku dni czujemy magię Świąt. W tym roku jakoś jest inaczej i od początku grudnia świąteczny klimat zagościł w naszym domu. Z niecierpliwością czekałyśmy na świąteczne dekoracje i na Mikołaja, a po choinkę jedziemy na dniach. Mamy … czytaj więcejArtykuł Świąteczny klimat pochodzi z serwisu .

My Lifestyle

Kolorowe schody

Podczas jednego z ostatnich wypadów do Krakowa wybrałyśmy się na kolorowe schody. Znacie to miejsce? Pisałam o nich już słówko we wpisie Dwa dni w Krakowie – co warto zobaczyć. Zdecydowanie zasługują na osobny post – zrobiłam tam masę … czytaj więcejArtykuł Kolorowe schody pochodzi z serwisu .

Ciasteczka z mlekiem skondensowanym i białą czekoladą

Bajkorada

Ciasteczka z mlekiem skondensowanym i białą czekoladą

Ciasteczka z mlekiem skondensowanym i białą czekoladą przygotowały dzieci w ramach cyklu Ciasteczka na 10 rączek.Zostały one przygotowane z myślą o Mikołaju... i chyba udało się utrafić w gust tego przemiłego jegomościa (a poza tym najwyraźniej dzieci były grzeczne), bo rano znalazły pozostawione przez niego upominki.A ciasteczka zniknęły... zostało tylko kilka okruszków :)Skorzystaliśmy z przepisu Kasi (klik).Składniki:2 szklanki mąki220 g masła3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia1/2 łyżeczki soli100 g białej czekolady (można zamienić na mleczną)1/2 szklanki mleka skondensowanego słodzonegoCzekoladę posiekać.Zmiksować masło z mlekiem skondensowanym. Dodać mąkę i proszek do pieczenia. Pod koniec dodać kawałki czekolady. Z ciasta formować kulki (ok. 2,5 cm średnicy), lekko je rozpłaszczać i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec 10-15 minut w 180 stopniach. Ciasteczka pozostawić w widocznym miejscu. Można dołączyć szklankę mleka i nie zapomnieć o marchewce dla renifera :)Zapraszamy Was również do obejrzenia ciasteczek przygotowanych przez Olka i Lili. 

wegańskie mince pies i WYPRZEDAŻ!

Smakołyki Alergika

wegańskie mince pies i WYPRZEDAŻ!

My Lifestyle

Warm up with beGlossy!

Co miesięczne niespodzianki od beGlossy wpisują się na listę moich małych przyjemności, których nie potrafię sobie odmówić :) Szczerze przyznam, że w każdym miesiącu czekam na to pudełeczko pełne nowości kosmetycznych z wielką niecierpliwością. W ubiegłym miesiącu pudełko bardzo pozytywnie … czytaj więcejArtykuł Warm up with beGlossy! pochodzi z serwisu .

Wyniki konkursu z Inką

Bajkorada

Wyniki konkursu z Inką

Serdecznie dziękuję wszystkim za udział w konkursie. Spośród Waszych opowieści wybrałam dwie, które najbardziej mnie urzekły. Zestawy Inki pojadą do:Izy - chętnie napiłabym się z Wami Inki w Waszej ciepłej kuchni, wpatrując się w śnieg za oknem.Mam nadzieję, że nowy kubeczek również przypadnie córeczce do gustu :)"Takie idealne śniadanie z Inką przygotowałabym dla mojej młodszej córeczki, smakoszki Inki. Zawsze prosi "mamo a zrobisz mi kawki w kubeczku z kotkiem?" I jak tu nie ulec takiemu pytaniu. Na takie idealne śniadanie upiekłabym domową chałkę, posmarowała masłem i polała miodem. Do tego do picia Inka obowiązkowo na mleku nie na wodzie. To wymarzone śniadanie mojej czterolatki. A gdzie bym podała? Oczywiście w kuchni przy naszym stole, który nie tylko służy podczas posiłków, ale idealnie sprawdza się przy rysowaniu, lepieniu z plasteliny itp. A jakby jeszcze za oknem padał śnieg to córeczka byłaby zachwycona. Może już niedługo :)"Jakuba Ronina - dziękuję za zabawny, a zarazem pełen romantyzmu wierszyk. Mam nadzieję, że kubeczek trafi do żony, a mąż będzie robił śniadaniowe zakupy (przyda mu się do tego nowa torba) i nadal podawał romantyczne śniadania :) Oczywiście z Inką :)Pewnej nocy miałem senPrzyśnił mi się cudny dzieńWraz ze słońcem, które wstałocoś mi w głowie zaświtałoZ łóżka szybko wyskoczyłemlecz Kochanej nie zbudziłemPo cichutku do łazienki(by jak co dzień dbać o wdzięki)I za minut równych trzyzamykałem cicho drzwiTeraz szybko do piekarniUlubionej-przy latarniPo rogale wypieczoneczarnym makiem ozdobioneW domu koszyk wiklinowyten po babci-piknikowyZe staraniem zapakuje I pójdziemy wprost na plażena śniadanie z moich marzeńNa tej plaży tylko my,więc rozkładam kocyk w migI wyjmuje jak we śnierogaliki,twaróg,dżemtermos z kawa ulubiona-- Inka miodem posłodzoną Patrząc w morze przytuleni--zjedliśmy twaróg i cały dżemikUkochana pyta miłoCzy coś jeszcze w koszu się skryłoWięc wyciągam drżącą ręką Maluteńkie cud pudełkoW pudełeczku ten pierścionekco ozdobi przyszłą żonęI wyznaje miłość wielkązakończoną zapytaniem Czy już dzisiaj i na zawszęUkochana mą zostanieOd dwóch lat już z moją żoną wspominamy tamten dzień I mówimy tak co rano, że śniadanie ważna rzecz Jeszcze raz gratuluję, a Zwycięzców proszę o przesłanie adresów do wysyłki na a.cirin@wp.pl

Bajkorada

Miód manuka

Chciałam się z Wami podzielić moją opinią na temat tego słynnego miodu. Na miód manuka co jakiś czas trafiałam w różnych artykułach i opracowaniach na temat zdrowego trybu życia i odporności.Jako matka trojga dzieci uczęszczających do placówek oświatowych, z problemem zachorowań najmłodszych spotykam się na bieżąco, więc zawsze mam oczy i uszy otwarte jeśli mowa o specyfikach mogących wzmocnić odporność. Miody ogólnie jadamy w dużych ilościach (uwaga! Nie spożywajcie miodów na ciepło, powyżej 40 stopni tracą swoje właściwości lecznicze. Lepiej zjeść kanapkę z miodem czy po prostu zlizać go z łyżeczki, niż rozpuścić w gorącej herbacie). Miód manuka powstaje z nektaru zebranego przez pszczoły z krzewu manuka (rośnie on głównie w Nowej Zelandii i południowo-wschodniej Australii) - i tylko stąd pochodzi oryginalny miód. Stąd też niestety jego wysoka cena...Cóż takiego niezwykłego w tym miodzie?Otóż jest to związek o nazwie methylgloxal i jego właściwości antybakteryjne - to one zwróciły szczególnie moją uwagę (methylgloxal występuje również w naszych rodzimych miodach, ale w dużo mniejszym stężeniu).Postanowiłam spróbować - nie tyle ze względu na wzmocnienie odporności, co z powodu nasilenia się objawów mojego refluksu i nadkwaśności. Moje spostrzeżenia są następujące: - miód manuka nie ochronił nas przed sezonowymi wirusami, jednak odnoszę wrażenie, że dużo łagodniej przebyliśmy choroby, - miód manuka bardzo korzystnie wpływa na mój żołądek i ogólnie układ pokarmowy - zażywałam łyżeczkę miodu (MGO 400 - MGO to oznaczenie zawartości methylgloxalu w mg/kg, na zdjęciu opakowanie miodu MGO 100, który zażywaliśmy profilaktycznie w ramach podniesienia odporności) na czczo i działał jak leki osłonowe (w tym czasie nie zażywałam ich). Nie miałam zgagi, mogłam się napić kawy i zjeść coś słodkiego bez przykrych konsekwencji...Jak to działa? Miód działa probiotycznie - maleje ilość bakterii szkodliwych, a rośnie tych, sprzyjających naturalnej florze organizmu. Obniża stężenie kwasu solnego i wspomaga regenerację uszkodzonej błony śluzowej żołądka. Ważne jest aby zażywać go na czczo. Z tego co wyczytałam: miód manuka wspomaga leczenie chorób żołądka (wrzodów), dwunastnicy. Korzystne oddziałuje w zespole jelita drażliwego, chorobie Crohna i ogólnie w infekcjach bakteryjnych. Stosuje się go w chorobach skórnych. Przy leczeniu oparzeń i odleżyn czy zapaleniu dziąseł. W internecie znajduje się wiele pozytywnych opinii na jego temat - wiadomo jak to bywa z takimi opiniami. Ja przetestowałam osobiście i dzielę się z Wami moją szczerą opinią. Mam nadzieję, że komuś się przyda i tak jak mi przyniesie ulgę w dolegliwościach. Zdrówka życzę wszystkim Czytelnikom i Czytelniczkom bloga!Miód kupiłam tu (klik), ale bywa też w asortymencie aptek czy sklepów zielarskich. 

masło słonecznikowe

Smakołyki Alergika

masło słonecznikowe

My Lifestyle

Prezenty pod choinkę dla NIEGO

Była propozycja prezentów dla NIEJ, czas na propozycję dla NIEGO – dla taty, chłopaka, męża, brata, przyjaciela. Nie wiem czy uważacie tak jak ja, że prezenty trzeba zaplanować odrobinę wcześniej, żeby nie zaliczyć wtopy i nie sprezentować komuś kolejnej pary … czytaj więcejArtykuł Prezenty pod choinkę dla NIEGO pochodzi z serwisu .

Sisters - komiks nie tylko dla dziewczyn

Bajkorada

Sisters - komiks nie tylko dla dziewczyn

Przyznaję, że początkowo sceptycznie podeszłam do lektury tego komiksu.Zaintrygował mnie jednak fakt, że leżał obok łóżka Olka i był zaznaczony w połowie (więc czytany).Sięgnęłam, żeby zobaczyć cóż takiego kryje się za różową okładką i ... przepadłam.Przeczytałam od razu cały! Połknęłam wręcz.I wiecie co? Dawno się tak nie ubawiłam.Tytułowe siostry, stworzone przez Christophe Cazenove (jak się okazało to dzięki nim autor dołączył do grona twórców bestsellerów frankofońskiego rynku komiksowego) są rewelacyjne!Komiks współtworzy rysownik William Mury (ojciec trzech córek) - a zatem praktyk, jeśli chodzi o wychowanie dziewczynek.Jednostronicowe historie przepełnione są humorem z życia wziętym.Czytając o perypetiach nastolatki Wendy i kilka lat młodszej Marine wyobrażałam sobie, że te historie mogą mieć miejsce w naszym domu już wkrótce, kiedy nasze córki podrosną. Właściwie to już teraz często mamy do czynienia z ich namiastkami...Komiks świetnie się czyta. Rysunki są wyraźne - takie jak lubię. I wcale nie jest to typowo "babska" lektura. Autorami są przecież mężczyźni! Historie są więc opowiedziane z punktu widzenia ojca-obserwatora, który ewidentnie momentami nie pojmuje zawiłości dziewczęcych problemów, ale stara się je przeanalizować i zrozumieć :)Bardzo mi się to podejście spodobało i z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy komiksów Sisters.Lekturę polecam dla każdego - niezależnie od płci czy wieku :)

tarta ze szpinakiem i fetą

Smakołyki Alergika

tarta ze szpinakiem i fetą

My Lifestyle

DIY – kalendarz adwentowy

Kalendarz adwentowy w tym robiłam po raz pierwszy – w zeszłym roku Zuzia była za mała i radość z podarunków byłaby znikoma. Teraz jest już pełni świadomą dziewczynką, dlatego też postanowiłam Jej zrobić niespodziankę w postaci takiego kalendarza adwentowego. Kalendarz … czytaj więcejArtykuł DIY – kalendarz adwentowy pochodzi z serwisu .

Domowe słodkie paluszki

Bajkorada

Domowe słodkie paluszki

Domowe słodkie paluszki, które upiekły dzieci (z moją małą asystą podczas obsługi piekarnika), w ramach cyklu "Ciasteczka na 10 rączek". Paluszki wychodzą obłędne! Nie za słodkie i bardzo, bardzo kruche. Ostrzegamy! Znikają jeszcze ciepłe i nie można się od nich oderwać. Formowanie paluszków to świetna zabawa i doskonały trening dla małych rączek. Paluszki upiekli też Lili i Olek - dzieci Joli z bloga Nasze życie od kuchni. Z tego co wiem, im też bardzo smakowały :)Skorzystaliśmy z przepisu z Moich Wypieków (nie dodawaliśmy jednak cukru pudru, co sprawiło, że paluszki wyszły słodkie w sam raz).Składniki (na ok. 50 sztuk paluszków):1/4 szklanki mleka skondensowanego słodzonego2 łyżki wody1 szklanka mąki pszennej1/2 łyżeczki proszku do pieczeniaszczypta soli60 g masłaMleko wymieszać z wodą. Pozostałe składniki zmiksować do konsystencji kruszonki. Wlać mleko z wodą i miksować dalej do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto uformować w kulę i schłodzić w lodówce przez około 30 minut. Z ciasta odrywać małe kawałki i formować z nich paluszki. Ułożyć je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 170 stopniach ok. 7-8 minut. Paluszki powinny się lekko zarumienić. 

w co pakować lunch, kanapki

Smakołyki Alergika

w co pakować lunch, kanapki

Być może temat nie wydaje się wart uwagi, ale wierzcie mi - jest wart pochylenia się. Rozglądam się i widzę, że wszyscy pakują w folię aluminiową lub plastikowe torebki czy pojemniki. A przecież dobrze wiemy, że plastik wcale nie jest fantastik. Ponoć też alufolia potrafi podtruć, bo aluminium z niej przechodzi do żywności i potem chodzimy świecąc niczym łuna radioaktywna. Ale w coś trzeba jedzenie do przedszkola lub szkoły naszemu małemu alergikowi pakować… Teoretycznie najlepiej byłoby w szkło, ale że to materiał ciężki i niebezpieczny w razie swej dezintegracji, trzeba sobie radzić inaczej.Jak byłam mała, to mamusia owijała mi kanapki czym tam miała. Czyli zwykłym papierem śniadaniowym. Nie raz i nie dwa skutkowało to upaćkaniem zeszytów, bo wiadomo, że sam papier wielce wygodny nie jest. Jednak zaufanie do papieru śniadaniowego mam, więc zanim wpakuję kanapkę do plastikowego lunchboxa, owijam ją w pergamin. Zwykły, najlepiej niebielony. Żadnej alufolii, żadnych woreczków śniadaniowych. Będzie nie tylko zdrowiej dla alergika, ale też dla Matki Ziemi. Najchętniej wszystko bym włożyła do papierowej torby, ale mając na uwadze jako taką integralność posiłku, muszę pozostać przy plastikowym pudle. Rozglądam się też za lunchboxem PBA-free, ale póki co zwykłe pudło plus warstwa papieru mi wystarczy. Gorzej z posiłkami typu lunch, zwłaszcza ciepłymi. Tu już termosik czy specjalny pojemnik obiadowy musi być bez PBA, bo ponoć ta szkodliwa ingrediencja plastiku szczególnie chętnie przechodzi do potraw ciepłych i mających w składzie tłuszcz. Z drugiej strony nie należy popadać w amok. Moja mama, ta sama, która mi ekologicznie owijała kanapki pergaminem, sama jadła czasem drugie śniadanie z gazety, bo czasy były wielce wówczas niedoborowe. I żyje, i ma się zdrowo, znaczy się, nie ma co przeginać. Pamiętam też sensacyjne doniesienia o tym, że ołów ze szkła w termosach dyfuzował w zupkę i truł. Ile w tym prawdy, to sprawdzać mi się nie chce, ale ziarno niepokoju zostało zasiane.A Wy w co pakujecie jedzenie swoim dzieciom? Co polecacie?