Pulpet rządzi
Dom
Jest na świecie jedno miejsce. Tam chodzę spać wieczorem i wstaję wcześnie rano. Próbuję smak domowej zupy, oblizuję palce po pączku, chodzę rozczochrana i wiem, że nikt mnie nie zobaczy. Opanowuję tam chaos odkurzaczem, zbieram zabawki, myję kibel i poddrygam przy włączonej maszynie do szycia. Cztery ściany są mi świadkiem wzlotów i upadków, płaczu i uśmiechu, rzucaniu krzesłem o podłogę i przewalających się puszek. To tam przytulam się do męża gdy jest mi źle, głaszczę malutką główkę potomka spoczywającą na kolanach. Wrzeszczę gdy trzeba, ryczę gdy trzeba. Czuję się u siebie. W domu, gdzie jestem swobodna, nie spinam się, nie czerwienię. Mój świat, moje okno. Tutaj jest moja norka niechcianego, zamkniętego introwertyka. Dom zawsze mnie przygarnie.Moje pudełko, mój azyl, moje bezpieczeństwo. Nie przystrajam się, nie maluję, nic mi tam nie grozi. Spokojnie stukam na klawiaturze swoje błyskotliwe udziwnienia, spokojna, że pani z liceum już nie wstawi mi dziesięciu niedostatecznych na złość. W domu mi przecież wszystko wolno, prawda?Miejsce, gdzie chcemy się czuć bezpieczni i u siebie. Podstawowa potrzeba piramidy Maslowa - bezpieczeństwo. Jednak i w domu nie możemy czuć się bezpieczni. Wybuchł gaz i nie pozostało tam nic. Żyła nadzieja, że wyjechali i wybuch ich nie dotyczył. Cząstka nadziei, że ich tam nie było. Byli w swoim domu.Spośród zgliszczy i gruzów, Anioły ich odnalazły i zabrały. Małżeństwo dziennikarskie i ich 2-letnie dziecko. Przyszło niektórym krótko żyć na tej ziemi. Świeć Panie ich duszom [*].