Oczekując
Wkurzwiają cię urzędasy w urzędach? A może ty ich wkurzwiasz bardziej?
Poszedłeś do urzędu, nie załatwiłeś, jesteś wkurzony. Na kogo? Na urzędasa! Słusznie? Bo urzędas, wrócił po dniu pracy do domu i opowiada, jaki to gbur, cham i prostak dziś go odwiedził… Jak to jest zatem? Moje przypadki: Zakład Utylizacji Szmalu Dostałem pismo z ZUSu, dzwonię więc po szczegóły. Przez telefon dowiaduję się szczegółów takich, że po szczegóły to muszę sam z dowodem na pokój 311. Ale to nie tak zaraz się dowiedziałem. Bo najpierw panu z recepcji mówię, kto podpisany pod pismem – to dla jasności sytuacji, bo wiadomo, że to na pewno figura od podpisywania z. up. a sprawą samą zajmuje się kto inny – tak też jest. Dochodzimy z panem do tego, jaki to wydział, więc pan mnie łączy. Pani odbiera. Wyjaśniam szybko i zwięźle, po szybkim dzień dobry i przedstawieniu się z imienia i nazwiska, wykorzystując też wiedzę, nabytą od pana z recepcji – to znaczy, lekko się wymądrzam sugerując pani co może chodzić, pani łapie temat w mig, ale… to nie tu, bo my to tylko te pisma wysyłamy, a jak pan chce wiedzieć ile, to niech pan dzwoni na pokój numer 311. A czy może mnie pani przełączyć? Oczywiście, i tam pan powie nazwisko, bo koledzy to tam mają podzielone alfabetycznie te sprawy, więc żeby wiedzieli czyj pan jest. OK, łączy. Odbierają dwie osoby naraz. O, dzień dobry! Ale was tam dużo! No już jestem sam – odpowiada pan miły. Wyjaśniam. OK, ale przez telefon to ja panu nie powiem, ja tu widzę pana sprawę, ale nie mogę przez telefon, pan podejdzie z dowodem, na pokój 311 i tam koleżanki panu powiedzą – do pani Hanny Z… się pan zgłosi. Jadę do ZUSu. Korytarze znam na pamięć – ostatnio, kiedy tam byłem, panie żegnały mnie słowami: żeby każdy, kto tu przychodzi do nas, tak załatwiał z nami… Wbijam na mityczny 311. Witam, witam, bo ja tu do pani Hani! To ja! O to super! Bo sprawa taka… Okej, okej, ja tu już mam pana dokumenty. Ale wie pan co, ja panu dokładnie nie powiem, bo tu jeszcze nie było operacji więc ja nie wiem. Okej, okej, ale tak szacunkowo. No to tyle, no może tyle. Aha, aha, dziękuję pięknie. Do zobaczenia się z paniami! I co, miałem na bucie, z drzwiami na ten 311 wbić i powiedzieć im wszystkim tam, kim jest ich stara? Te Hanie, Bernadety i Grzegorze tam pracują. W tym chorym urzędzie, oni tylko robią co im każą. Każdy z nich starał się jak mógł, a że system, który wyznacza im zadania, jest ułomny? Nie oni są ułomni. Urząd Skarbowy US który mnie obsługuje to najlepszy US w kraju. Oprócz standardowych spraw było mi dane załatwić tam przyjęcie grzywny za opóźnienia w składaniu deklaracji VAT. Wchodzę ci ja więc na pokój wskazany w piśmie – takie poddasze. A tam pan o groźnie brzmiącym słowie w stanowisku. Witam, witam. Co wy tu chcecie od biednego przedsiębiorcy. No te opóźnienia… No wiem. Ale to, jak babcie kocham, przypadek taki. No ja wiem, że przypadek, ale ukarać trzeba, ja przepraszam, ale trzeba. Tu są trzy opóźnienia, ale zbijemy to w jedno, pan mi tu podpisze. I OK. Człowiek mnie przeprasza, że musi, wyjaśnia, że to taka ambicja komórki nad nim i że co roku takie mają zrywy, żeby się wykazać. A herbaty się pan napije, bo ja tu muszę wypełnić dla pana dokument. Nie, nie dzięki! Na biurku zdjęcie dziecka – w wieku jak moja, to zagadam. No to se gadamy o dzieciach, o żonach, o pracy… No to do zobaczenia, mówię. On, że lepiej nie. Ale ja wiem, że dozo, bo już kolejne spóźnienia na koncie mam i to kwestia czasu :). W tym US załatwiam nie tylko sprawy się ukarania. Wiele innych i zawsze jest na atłasowych poduszkach, nie ma latania na ksero sami zrobią. Wyjaśnień udzielą tak, że nie wypuszczą dopóki nie są pewni, że kumasz. Witając, kojarzą człowieka i już sięgają po odpowiednią sprawę. I nie – nie zalegam tam bańki . I co? Mam krzyczeć na gościa, czy babkę, że czas mi zabierają? Że tylko kasę wyciągnąć patrzą? W chorym systemie, gdzie kwota wolna od podatku to strzał w ryj od państwa każdemu obywatelowi, oni tam tylko pracują. Zgodnie z wykształceniem, chęcią, planami życiowymi. Nie wyżywam się na urzędniku za własne błędy, czy za idiotyzmy, które wyszły od ustawodawcy. Poczta Polska Patologia jakich mało. Idą łeb w łeb z PKP. Łeb w łeb w wyścigu do trumny. Nie pytaj mnie kiedy stałem na poczcie w kolejce. Zapytaj, kiedy nie stałem. I kiedy wszystkie okienka były czynne . Stoję z awizo, jak co dzień. W kolejce, jak zawsze. A w niej debile, pytający o takie rzeczy, że dwulatek wie! Do tego ci (powiedzcie, skąd oni się jeszcze biorą – nie ma u mnie w okolicy jurajskich jaskiń) co rachunki na poczcie płacą! A to przy kwocie, „łącznie będzie 1846 zł” trwa, tyle co cała seria Mody na Sukces. Czy to wina Grażyny zza szyby, że ten pan dziś właśnie postanowił płatności za gaz, prąd, wodę, śmieci, cyfrowy polsat, komórę, internet dla dziecioków i daninę na Licheń, wpłacić? No, jej nie. Czy to wina Grażyny, że etaty tną (np. z 7 listonoszy u nas zostało 4) i okienko obok puste. Podchodzę w końcu do okienka, do drugiego się wyrywam, bo właśnie pani przyszła i otwiera a to moja kolej, ale kobita z pierwszego krzyczy: tu pan podejdzie, bo ja już pana widzę i przyniosłam tę przesyłkę. Miło, poznała, nazwisko pamięta, szła po inną, to i moją wzięła, wie, że będzie szybciej. A może miałem podejść do okna Grażyny i jej tę szybę opluć? Opowiadać pod nosem, mruczeć, jaka to patologia, że zaraz zemdleję (autentyk), i że gdzie jest ta druga?! Zen! Nawet na poczcie ZEN, a wróci do ciebie. Urząd Wojewódzki, Wydział Paszportów Umawiam się przez internet, dostaję numerek. Zjawiam się w potwierdzonym mejlowo terminie, na automacie numerkowym wybieram umówione wizyty, wydaje mi numerek. Czekam 15 minut, podchodzę do okienka. Młoda pani przyjmuje dokumenty, ciach – sztympel, ciach drugi, zdjęcie, podpis. Dziękuję. JUŻ?! Już. I nawet jednej małej szansy żeby się wkurzwić?! Wnioski? Dajcie sobie szansę, nie idźcie drogą samospełniającego się proroctwa – jeśli założysz, że ten po drugiej stronie nie ma dobrej woli i tak go potraktujesz, to rzeczywiście to ci się spełni – zaczniesz od nerwa, nerwem ci odpłaci, zaczniesz od pretensji, będzie robił pod górkę, będziesz petentem – tak zostaniesz potraktowany. Bądź człowiekiem, bo to też tylko ludzie.
The post Wkurzwiają cię urzędasy w urzędach? A może ty ich wkurzwiasz bardziej? appeared first on Oczekujac.pl blog parentingowy dla mamy i taty - porady recenzje.