Wyjątkowe spotkania…

DWA PLUS CZTERY

Wyjątkowe spotkania…

Drogi pracodawco…

DWA PLUS CZTERY

Drogi pracodawco…

Popatrz, jestem tu…

DWA PLUS CZTERY

Popatrz, jestem tu…

Można? Można….

DWA PLUS CZTERY

Można? Można….

Prawie idealna Sonata…

DWA PLUS CZTERY

Prawie idealna Sonata…

Serce do naprawy…

DWA PLUS CZTERY

Serce do naprawy…

Wakacyjne kombinacje…

DWA PLUS CZTERY

Wakacyjne kombinacje…

Nie dajesz rady…?

DWA PLUS CZTERY

Nie dajesz rady…?

Chcę być helikopterem…

DWA PLUS CZTERY

Chcę być helikopterem…

Wyobraź sobie…zwykły dzień, zwykłe zakupy, zwykłe centrum handlowe… W głowie powoli układasz sobie listę zakupów, rozglądasz się w poszukiwaniu produktów, jakże Ci niezbędnych. Za Tobą ciągnie się Twoje dziecko. Popędzasz go, wołasz, prosisz o szybsze kroki. Jak zawsze jest zainteresowane wszystkim dookoła, tylko nie zakupami, tak bardzo ważnymi dla Ciebie. Na kilka sekund odwracasz wzrok w poszukiwaniu kolejnej pozycji, ze stworzonej właśnie listy, odwracasz się, a za Tobą tylko obcy ludzie. Nie widzisz uśmiechniętej buźki swojego największego skarbu. Krew odpływa Ci z głowy, robi się gorąco, świat wiruje. Wołasz, biegasz, szukasz – nie ma. Zaczepiasz ludzi, pytasz czy nie widzieli. NIE MA! Wyobraź sobie Twoje przestraszone maleństwo, które idzie za rękę z kimś zupełnie obcym. Idzie, bo jest ufne. Bo Pan miał lizaka. Bo Pan się uśmiechał, bo cokolwiek. Przecież odwróciłeś wzrok tylko na chwilę, na kilka sekund. Wsiadają do samochodu – przecież Pan ma tam pieska, którego Twoje maleństwo, tak bardzo chciało mieć…. Nie – to nie będzie tekst o „Czarnej Wołdze” – to będzie tekst o tym co dzieje się naprawdę. O tym co może spotkać każdego. Dzisiaj cudem odnaleziono 10 letnią dziewczynkę, porwaną w Szczecinie. Znaleźli ją w Niemczech. Wszystko dzięki Child Alert. To system natychmiastowego rozpowszechniania wizerunku zaginionego dziecka za pośrednictwem dostępnych mediów. Być może, Child Alert nie zadziałałby, gdyby nie monitoring na jednej z restauracji i przypadkowe sfilmowanie samochodu porywacza. Być może ta mała dziewczynka nigdy by się nie odnalazła, gdyby nie szybka reakcja służb. Jest wiele być może, ale mnie , jako matkę boli jedynie to, że ktoś, tą 10-cio letnią dziewczynkę puścił samą w miasto. Że ta mała dziewczynka spokojnie poszła sobie na obiad do knajpy z koleżanką (ja mając 10 lat po knajpach sama się nie włóczyłam). Ja nie osądzam nikogo. Nie zrzucam winy na nikogo. Nawet nie chcę wyobrazić sobie co czuli jej rodzice, gdy nie wróciła ze szkoły. Chcę jedynie wiedzieć, że zrobiłam wszystko, żeby nigdy nie poczuć tego co oni. Matka helikopter – tak prześmiewczo nazywane są mamy, które non-sop krążą nad swoimi dziećmi i nie dają im swobody. Wiecie co? Ja chcę być helikopterem jeśli to ma uratować moje dziecko. Ja chcę and nimi krążyć. Wyjście po bułki do sklepu – super uczmy dzieci samodzielności, ale dlaczego to nie może być sklep osiedlowy, który stojąc w oknie, dokładnie widzicie i możecie obserwować dziecko w trakcie całej wyprawy? Nasz Maciek ma 9 lat. Nie będę oceniać czy to dużo czy mało – nie jestem obiektywna – w końcu to mój maluszek przez całe życie. Mimo to nie wraca sam ze szkoły, nie chodzi sam po zakupy (chyba, że właśnie do takiego osiedlowego sklepu pod oknem). Dlaczego? Właśnie dlatego, ze mógłby z tej szkoły nie wrócić. Nasz Marcel ma 4 lata. Jest samodzielny. Jest odważny. Jest cudowny. Nasz Marcel nie biega sam po podwórku. Nie chodzi sam na plac zabaw. W sklepie idzie zawsze za rękę albo siedzi w wózku. Tak samo jest z Krysią i tak też będzie z Hanią. Ktoś pewnie powie, że trzeba dzieci uczyć, że z obcymi się nie idzie. A co jeśli ten obcy wcale o pozwolenie nie pyta? Ktoś pewnie powie, że my w dzieciństwie biegaliśmy całe dnie z kluczem na szyi – a co jeśli wtedy, informację o zaginionych dzieciach, nie miały tylu kanałów przebicia? Nie było Internetu, przenośnych urządzeń, sieci komórkowych. Co jeśli to samo działo się kiedyś, tylko nikt tego tak nie nagłaśniał? Rodzice – tu nie chodzi o bycie nadopiekuńczym. Tu nie chodzi o nie pozwalanie na samodzielność. Tu chodzi jedynie o waszą wyobraźnię. O wasze oczy zwrócone w stronę dzieci. Zatrzymajcie się na chwilę i „popatrzcie” na Wasze biegające skarby. Nie ma nic ważniejszego, niż bezpieczeństwo Waszych dzieci. Obejrzyjcie ten film – pokazuje dokładnie to, co ja starałam się wam przekazać w tekście (UWAGA DRASTYCZNE FRAGMENTY!).    

Jak zostać „sprawdzaczem”…?

DWA PLUS CZTERY

Jak zostać „sprawdzaczem”…?

Mieć czy być…

DWA PLUS CZTERY

Mieć czy być…

Życie na krawędzi…

DWA PLUS CZTERY

Życie na krawędzi…

Najlepiej smakuje razem…

DWA PLUS CZTERY

Najlepiej smakuje razem…

Zakochałem się…do utraty tchu…

DWA PLUS CZTERY

Zakochałem się…do utraty tchu…

Aktor drugoplanowy…

DWA PLUS CZTERY

Aktor drugoplanowy…

Nie mam czasu!

DWA PLUS CZTERY

Nie mam czasu!

Do jasnej choroby…!

DWA PLUS CZTERY

Do jasnej choroby…!

Kochaj, badaj, dbaj…

DWA PLUS CZTERY

Kochaj, badaj, dbaj…

Kochasz swoje dziecko? Zrobisz wszystko dla swojego dziecka? Zależy Ci na Twoim dziecku? Dbasz o zdrowie swojego dziecka? Banalne pytania, na które może być tylko jedna odpowiedź: TAK. Nasze dzieci to nasz największy skarb. Jesteśmy w stanie zrobić dla nich wszystko, aby były zdrowe i szczęśliwe. Pewnie pamiętacie naszą historię ze szpitalem w tle? Zaczęło się niewinnie, od zwykłego siniaka. Potem było ich kilka. Nas zaniepokoiło to, że były prawie czarne. Zwykłe siniaki na nogach 3-latka to nic nadzwyczajnego. W końcu jest go wszędzie pełno, biega, skacze i włazi gdzie tylko się da. Te siniaki nie były jednak zwykłe. Ich kolor nie wyglądał tak jak każdy inny siniak. Z lekką niepewnością postanowiliśmy podjechać do lekarza na kontrolę. Działaliśmy w myśl zasady „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Dodatkowo na plecach Marcela pokazały się takie lekko czerwone „zadrapania”. Wyglądał, jakby plecami przejechał po ścianie. W gabinecie okazało się, że to nie zadrapania – to były tzw „wybroczyny”, a siniaki to najzwyklejsze w świecie wylewy. Szybka akcja, jazda ze skierowaniem do szpitala, lekarze czekający już przed szpitalem (zostali uprzedzeni przez lekarza dyżurującego), przyjęcie, badania i diagnoza – niedokrwistość – poziom krwinek – 6tyś (przy normach ok. 300tyś). Nagle krew z nosa. Krew w nocniku, więcej siniaków i wybroczyn. Coś strasznego dla każdego rodzica. Nikomu nigdy nie życzę, by przeżywał to, co my wtedy przeżyliśmy. Sam Marcelek był przerażony. Zostaliśmy w szpitalu przez kilka dni. Małemu natychmiast przetoczono immunoglobuliny. Nasze małe szczęście spało tak słodko, a ja walczyłam z płaczem. Szczęśliwie sytuacja została szybko opanowana i w ciągu 3 dni, poziom jego krwinek wrócił prawie do normy. Siniaki powoli znikały, a my powoli oddychaliśmy z ulgą. Od tamtej pory po każdej infekcji, po każdej chorobie badamy Marcelowi krew. Jesteśmy może nieco bardziej przewrażliwieni, ale to nie zmienia faktu, że niedokrwistość musi być wyłapana bardzo szybko, inaczej grozi wylewami. Szukaliśmy jakiegoś laboratorium, które w swojej ofercie ma nie tylko zwykłą morfologię. Chcieliśmy zrobić mu bardziej szczegółowe badania. W końcu z pomocą nam, przyszło Laboratorium Diagnostyka. Jak się okazało, właśnie wprowadzili pakiety badań, stworzone dla dzieci przed 16tym rokiem życia (Maciek, Krysia i Hania też się załapią). To rewelacyjna sprawa, bo za wszystko płacisz raz (i to dużo taniej niż oddzielnie) i jesteś pewien, że wszystkie wyniki otrzymasz w jednym miejscu. Pakiet umożliwia ocenę ogólnego stanu zdrowia dziecka, wykrycie stanów zapalnych, chorób pasożytniczych i prawdopodobieństwa chorób alergicznych, deficytu witaminy D i nietolerancji pokarmowej. Nie wiem czy wiecie, ale ze statystyk DIAGNOSTYKI wynika, że ilość badań zlecanych spada wraz z wiekiem, najwięcej badań wykonuje się u dzieci do pierwszego roku życia, potem liczba ta spada o połowę, a u dzieci powyżej 7 lat o 1/3. Cała akcja odbywa się pod hasłem: ” Jestem kobietą, dbam o siebie i dziecko”. W ofercie znajdują się również badania dla kobiet planujących ciążę i dla tych będących w ciąży. Dodatkowo dla wszystkich, którzy zarejestrują się na stronie www.kobieta.diagnostyka.pl, Laboratorium Diagnostyka przewidziało konkurs. Do wygrania m.in. tygodniowy wyjazd na wakacje marzeń, weekendowe pobyty w SPA, tablety, vouchery na pobranie komórek macierzystych z krwi pępowinowej. Koszt każdego pakietu to 99 zł. Przy zakupie każdego badania oddzielnie, zapłacilibyśmy ok. 65% więcej! Zakup pakietu to nie tylko oszczędność dla portfela, ale również dla naszego czasu. Przy badaniach robionych na koszt NFZ, musielibyśmy otrzymać skierowanie, na każde z tych badań! Pamiętajmy o tym – zdrowie nasze i naszych dzieci jest bezcenne!

DWA PLUS CZTERY

Ja na Twoim miejscu…

  Ostatnio mam wokół siebie bardzo dużo bezdzietnych ludzi. Nie zanosi się nawet, żeby ten stan się kiedykolwiek zmienił. Bardzo często w luźnych rozmowach słyszę absurdalne rady dotyczące rodzicielstwa właśnie od nich. Najczęściej zagryzam zęby i odpowiadam uśmiechem, ale są momenty, kiedy nie wytrzymuję. oto kilka z nich:   Dlaczego pozwalasz dzieciom jeść w samochodzie? Nie dawaj im nic do jedzenia w aucie, wtedy będziesz miała czysto…   Gó…o prawda. Czy kiedykolwiek próbowałeś, przejechać więcej niż 20 min z plączącym i głodnym maluchem na tylnim siedzeniu? Wyobraź sobie, że jedziesz w ciasnym samochodzie z radiem włączonym na full, a w nim leci najbardziej znienawidzona przez Ciebie muzyka. Nie możesz nic zrobić, nie możesz przyciszyć ani zmienić stacji i jedynym wyjściem jest wyłączenie tej potwornej kakofonii. I właśnie ten herbatnik jest moim wyłącznikiem. Czasami mam wrażenie, że na tylnim siedzeniu wiozę najbardziej niebezpieczne gatunki zwierząt, a moim zadaniem jest utrzymanie ich z dala od siebie i robię to właśnie rozdając przekąski, które najprawdopodobniej zostaną wciśnięte pomiędzy fotele.   Jeśli kochasz swoje dzieci i zależy Ci na ich zdrowiu – nigdy w życiu nie dasz im zjeść w McDonalds.   Prawie każdy, kto ma dzieci, wie, że to stwierdzenie to kompletna bzdura! Wcześniej czy później i tak staniemy przed wejściem z dużą, żółtą literą M w nazwie i ulegniemy prośbom i namowom. Nie ja tego jedzenia nie lubię. Nie podoba mi się, jest niezdrowe, ale dzieci to uwielbiają – tak jak dorośli kochają chodzić do kawiarni i wypić najbardziej słodką Toffee Latte jaka istnieje, choć to nie jest ani zdrowe ani tanie, ale sprawia po prostu, że mamy lepsze samopoczucie.   Twoje dzieci nie byłyby takie wybredne, jeśli nie dawałabyś im tak dużego wyboru….   Czy naprawdę myślisz, że ja daje im wybór, bo chcę gotować 5 różnych dań każdego dnia? Czy Ty, jako dorosła osoba, zjadasz wszystko co podstawią Ci pod nos? Oczywiście, – jeśli dziecko będzie bardzo głodne – zje prawie wszystko – ale czy o to właśnie chodzi? Uwierz mi najchętniej podawałabym non stop parówki, nie dając innego wyboru….tylko postaraj się sam je jeść każdego dnia.   Nie rozumiem, dlaczego jesteś tak zmęczona cały dzień. Połóż dzieci wcześniej spać to i Ty odpoczniesz…   Naprawdę? To takie proste? Myślisz, że wystarczy je  jak je przywiąże do  łóżka to będzie mi łatwiej zasnąć? Wyobraź sobie, że jak ostatnio kazałam starszej córce wrócić do swojego łóżka, po tym jak po raz piąty przyszła do nas w nocy, podniosła taki krzyk, że obudziła wszystkich i do rana walczyliśmy o sen pozostałych dzieci. Co wybierasz? Córka zasypia z Tobą – czy nie śpisz wcale, bo inni się drą?   Z moimi psami jest podobnie – musisz im pokazać, kto tu rządzi i będzie po sprawie…   Rozumiem – traktujesz swoje zwierzaki jak dzieci. To słodkie, ale dzieci to nie zwierzęta. Oczywiście i dzieci i zwierzęta uwielbiają ganiać wokół własnej osi i mogą zniszczyć dywan, ale maluchy są nieco bardziej skomplikowane. Tak bardzo jak wydaje mi się, że mam nad nimi kontrolę, tak bardzo jestem w błędzie. Rodzicielstwo nie polega na rządzeniu. Rodzicielstwo to miliony małych kompromisów, które przynoszą korzyści po kilku latach.   Musisz przestać pozwalać dzieciom kontrolować Twoje życie   Czy to oznacza, że mogę wyjść kiedy chcę, pozostawiając ich z butelka wody i sucha bułką w ręku, nie dbając o to czy dadzą sobie radę, bo właśnie na wyjście mam teraz ochotę?  Czy to oznacza wydawanie pieniędzy na siebie, kiedy wyraźnie widzę, że moje dzieci potrzebują nowych spodni, butów czy czegokolwiek? Czy to właśnie tak wygląda kontrola nad własnym życiem? Powiem Ci cos o byciu rodzicem! Moje dzieci to właśnie moje życie i tyle w temacie.   Wynajmijcie jakąś nianię, albo „sprzedajcie” dzieci dziadkom – to pójdziemy do klubu   Hmm to takie proste? Wystarczy wynająć nianię? Nie trzeba jej płacić za każde dziecko? To nie będzie dużo kosztowało za 4 dzieci? Noooo to pięknie – nic tylko wynajmować. Babcia? Oczywiście – zostanie z czwórką dzieci to kaszka z mlekiem – zgodzi się z pewnością. Błagam – bez takich porad, bo są tak samo absurdalne jak twierdzenie, że klub to miejsce, do którego mam ochotę pójść mając wolną od dzieci chwilę. Bo tam będzie cicho i przyjemnie   I moje ulubione na koniec:   Po co Wam tyle dzieci – nie macie przecież wcale czasu dla siebie…   Czy to tak trudno zrozumieć, że niektórzy są szczęśliwi w takiej gromadzie, a nie sami ze sobą? Że istnieją tacy, dla których uszczęśliwienie dziecka jest o wiele przyjemniejsze niż małe przyjemności dla siebie? Nie rozumiesz?  Bo nie masz dzieci….   PS: Ci co dzieci nie mają, nie są w żaden sposób gorsi – tylko nie mogą zrozumieć, że dawanie rad rodzicom to nie jest najlepsze wyjście… PS2: W dawaniu porad wychowawczych przodują również księża … a Ci przynjmniej mieć ich nie powinni…

DWA PLUS CZTERY

Łyżwy z trójką dzieci – dasz radę!

„Łyżwy z trójką dzieci? Oszalałaś? Przecież tylko ty potrafisz się na nich utrzymać? To się nie może udać” – przekonywali mnie wszyscy dookoła. Nie posłuchałam ich! Spędziliśmy genialne popołudnie na lodowisku, bo wyjście na łyżwy z taką ekipą jest możliwe dla każdego. Jak to zrobić? Zobaczcie! Nie musisz umieć jeździć Przy wielu większych lodowiskach można wypożyczyć łyżwy.  To świetne rozwiązanie, zwłaszcza dla dzieci, którym nogi rosną „jak opętane”. Będą nam też potrzebne kaski. Jeśli nie ma ich na miejscu, zabierzmy dla dzieci kaski rowerowe – świetnie spełnią swoją rolę. Zanim staniemy w kolejce do wypożyczalni, przypomnijmy sobie, jaki rozmiar buta ma nasze dziecko, unikniemy w ten sposób nerwowego przymierzania w szatni. Weźmy łyżwy nieco większe niż rozmiar nogi, bo muszą się też do nich zmieścić grube skarpety. Nigdy nie łapiemy łyżew za płozy – mogą być bardzo ostre. Łyżwy wiążemy dość mocno, usztywniamy kostkę. Ubierzmy  się ciepło, ale nie za ciepło. Na lodowisku jest co prawda prawie tak zimno, jak na zewnątrz, ale po chwili wysiłku, będziemy już  zgrzani. Pamiętajmy o rękawiczkach! Dla tych, którzy nie potrafią jeździć – w niektórych wypożyczalniach, dostępne są specjalne stojaki do nauki jeżdżenia, np. pingwiny, foki. To świetne pomoce dla młodszych dzieci, które nie do końca opanowały jeszcze równowagę na lodzie.   http://dwapluscztery.pl/lyzwy.mp4   Jak jeździć na łyżwach? Zakładamy kaski i jazdę na łyżwach zaczynamy od… upadania. Warto od razu nauczyć dzieciaki, jak bezpiecznie się przewracać. Uczulmy je, by nie upadały na nadgarstki, a raczej na przedramiona, które pełnią rolę amortyzatora. Najlepiej, upadać jak najbardziej skulonym, chronić głowę, przyciskając ją do klatki piersiowej. Po upadku staramy się jak najszybciej wstać. Najpierw klękamy na obu kolanach, potem wstajemy z przysiadu podpartego. Na samym lodowisku trzymamy się blisko bandy i zawsze jeździmy w tym samym kierunku, co wszyscy. Jaka powinna być postawa w czasie jazdy? Według Jacka Taschera, mistrza Polski w łyżwiarstwie figurowym: ​„Czubki łyżew powinny patrzeć na boki, a nie równolegle. Ważna jest także odpowiednia postawa, żeby utrzymać równowagę. Nie można się wychylać do przodu ani do tyłu. Trzeba pamiętać o tym, że gdy się boimy, usztywniamy się. Na lodzie musisz uginać kolana. Nie możemy też machać rękoma, ponieważ nic nas wówczas nie stabilizuje. Jeżeli chcemy się odpychać nogami, górna część ciała musi być stabilna”. — Jacek Tascher, mistrz Polski w łyżwiarstwie figurowym I to się sprawdza! Jeśli sami czujemy się niepewnie, skorzystajmy ze stojaka. My mamy podparcie, a dziecko może siedzieć. Pchajmy malucha na lodowisku, jak w wózku, ale dajmy mu też trochę swobody! Jeśli chce próbować samo, pozwólmy mu na to, lekko je asekurując. Motywujmy dzieciaki do takich prób. Nie przesadzajmy z czasem spędzonym na lodowisku. Jeśli dziecko nie ma już ochoty na jazdę, zejdźmy z tafli. Nie namawiajmy malucha na jeżdżenie „na siłę”. Na początek wystarczy 30 – 45 minut. ​Nie zrażaj się niepowodzeniami! Jazda na łyżwach to wspaniała zabawa zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Nie możemy zrazić się pierwszymi niepowodzeniami. Potrzeba trochę czasu na opanowanie równowagi. Ja nauczyłam się jeździć mając 3 lata. Wtedy nie było pingwinków, foczek i podobnych sprzętów. Rodzice uczyli nas metodą „padłeś – wstań” i to działało. Nasze dzieci po pierwszej wizycie na lodowisku były zachwycone. Czerwone policzki i zimne nosy nie przeszkadzały w genialnej zabawie. Wyciągnięcie ich stamtąd graniczyło z cudem i do tej pory proszą o kolejną wyprawę na lód. Mam nadzieję, że niedługo powtórzymy nasz wypad.  

A jeśli to rozgrzewka…?

DWA PLUS CZTERY

A jeśli to rozgrzewka…?

Moja siła…

DWA PLUS CZTERY

Moja siła…

KONKURS „Zdrowy uśmiech dziecka”

DWA PLUS CZTERY

KONKURS „Zdrowy uśmiech dziecka”

O jeden dzień za długo…

DWA PLUS CZTERY

O jeden dzień za długo…

Wrzuć na luz…

DWA PLUS CZTERY

Wrzuć na luz…

Szybcy i wściekli…

DWA PLUS CZTERY

Szybcy i wściekli…

Serduszko pełne nadziei i miłości

DWA PLUS CZTERY

Serduszko pełne nadziei i miłości

Milczałam, czekałam, obserwowałam, – ale dłużej nie mogę. Muszę zabrać głos. Muszę dać upust. Zbliża się kolejny finał WOŚP. Jak co roku pojawiają się oszołomy, próbujący zniechęcić wszystkich do wpłacania pieniędzy na ten zacny cel. Jak co roku mam ochotę złapać ich za włosy i wyszarpać porządnie – może wtedy nieco oleju napłynie im do głowy? Dlaczego Ci wszyscy przeciwnicy nie są w stanie podać źródeł swoich „rewelacji”. Dlaczego nie są w stanie przytoczyć jakiś konkretnych przykładów na to, o czym trąbią? Bo zwyczajnie nie ma czego przytaczać. Nawołują do wspierania kościoła, Caritasu… Znam wielu ludzi, którym WOŚP pomógł – nie znam ani jednej, której pomógłby Caritas. Jesteśmy rodzicami wcześniaka. Urodzony w 33 tygodniu ciąży. Przez pierwsze dni swojego życia korzystał ze sprzętów, które podarował WOŚP. Na każdym z tych sprzętów widać było przecudne czerwone serduszko. Dzięki nim on żyje, dzięki nim jest dziś zdrowym 9-latkiem. Każde z naszych dzieci korzystało w mniejszym bądź większym stopniu ze sprzętów oklejonych serduszkami. Nikt nigdy nie zrobił tyle dobrego, co Jurek Owsiak i nikt nigdy pewnie nie zrobi. To dzięki niemu każde dziecko ma robione przesiewowe badanie słuchu – dzięki temu można natychmiast wykryć wszelkie wady. To dzięki niemu udało się uratować wzrok kilku tysięcy dzieci wprowadzając program leczenia i zapobiegania retinopatii wcześniaczej. To dzięki niemu w niemal każdym szpitalu zobaczycie najnowsze inkubatory, sprzęt do monitorowania funkcji życiowych noworodków, pompy insulinowe i wiele, wiele innych tak bardzo potrzebnych rzeczy. Czy każdy z przeciwników nie widzi, że dzięki niemu i całej akcji, chociaż raz w roku wszyscy (młodzi, starzy, chorzy, zdrowi) mogą bezinteresownie pomóc innym ludziom? Uczymy młode pokolenia empatii. Dajemy wspaniałe wzorce. Mnie osobiście naprawdę nie interesuje (i nigdy nie interesowało) czy Jurek Owsiak kupił sobie najnowszy samochód czy dom na Hawajach. To jest jego praca i za to co robi dla innych ten dom na Hawajach jak nic mu się należy i gdyby tylko było mnie na to stać – sama bym mu go kupiła. Nikt nikogo nie zmusza do wrzucenia pieniędzy do puszki – to nigdy nie było i nie będzie obowiązkowe. Jeśli więc przeciwnicy mają z tym problem – wystarczy, jeśli tego dnia nie wyjdą z domu. Ja wrzucam i wrzucać będę. Robię to też dla moich dzieci – one też z tego przecież skorzystały. Kochani przeciwnicy – nie zepsujcie zabawy innym – skoro Wy bawić się nie potraficie!

Właśnie tak jest fajnie…

DWA PLUS CZTERY

Właśnie tak jest fajnie…

Uwielbiam naszą dużą rodzinę. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być nas mniej. Wykonaliśmy plan w 100%. Zakładaliśmy 4 i mamy 4. Czy jednak życie można przewidzieć? Nie da się. Ja jednak wiem jedno – więcej dzieci mieć nie chcę. Więcej dzieci nie planuję. Więcej dzieci mieć nie powinnam. Dlaczego? Po 4 cesarkach, każde kolejna to już bardzo wysokie ryzyko. W moim przypadku to już niebezpieczeństwo i zagrożenie życia. Po 4 ciążach nie chciałabym przechodzić kolejnej cesarki i mając pełną świadomość tego, co czeka mnie na końcu ciąży – nigdy się na kolejne dziecko nie zdecyduję. Chcę w końcu być samolubna. Chcę robić coś dla siebie. Czekam tylko, aż dzieciaki podrosną, a ja będę mogła spełniać własne marzenia (marzenie o dużej rodzinie już spełniłam). Chcę podróżować – tak wiem można podróżować z dzieciakami, – ale próbowaliście z czwórką? To nie jest podróż, to nie są wakacje – to jest test samokontroli, organizacji i cierpliwości. Te wszystkie sprzęty, pieluchy, ubrania, zabawki, które musicie zabrać powodują chwile zwątpienia już w trakcie pakowania. Po szczęśliwym dotarciu na miejsce, rozpoczyna się walka o ustabilizowanie towarzystwa w nowym otoczeniu – chwała, jeśli zajmie to dwa dni. Dlatego właśnie – czekam aż podrosną, czekam z niecierpliwością na moje własne podróże – tylko we dwoje. Chcę się skupić na własnej karierze. Nie chcę być wiecznie tą niańczącą dzieci mamuśką, niepotrafiącą pisać, czytać czy mówić o niczym innym niż dzieci, pieluchy i kupa (swoją drogą sławna ostatnio). Chcę zająć się sobą, swoją pracą i swoją postępującą karierą. Dzieci są kosztowne w utrzymaniu. Nasz nadszarpnięty budżet domowy, mógłby nie udźwignąć kolejnej części do podziału. Oczywiście pierwsze lata życia dziecka mogą być oszczędne, jeśli pozostawimy wszystko po starszym rodzeństwie. Niestety z każdym kolejnym rokiem życia naszych pociech, nasze zasoby pieniężne, stają się coraz szczuplejsze. Mamy idealną równowagę w posiadanych dzieciach. Dwóch chłopców i dwie dziewczynki, – po co to zmieniać. Podział pokoi – bardzo łatwy, utrudnianie tego naprawdę nie MA sensu. Nasz samochód ma 7 miejsc – czyli nasza 6 plus nasz pies. Więcej miejsc nie ma, – po co kombinować z kupnem nowego auta. Moje małżeństwo mogłoby tego nie przetrwać. W trakcie ciąży jestem naprawdę nieznośna. 4 razy udało mi się nie zniechęcić Pana K – kolejnej mógłby nie wytrzymać. Jesteśmy rodzicami prawie od momentu, kiedy się poznaliśmy. Niecały rok po tym jak się spotkaliśmy, na świecie pojawił się nasz najstarszy syn – nie mieliśmy czasu na bycie „tylko we dwoje” – mamy nadzieje mieć na to czas „za jakiś czas”. Ja naprawdę lubię nazwę naszego bloga, – a dwapluspiec za bardzo z urządzeniem do ogrzewania się kojarzy.   Mamy 4 dzieci. Dla jednych jesteśmy „odważni”, dla innych „jakaś patologia”, dla jeszcze innych „zaszaleliśmy”. Jak dla nas – jest idealnie. Ani za mało, ani za dużo. Plan został wykonany i innego planu nie przewidujemy. Często słyszymy (w żartach, w złośliwościach czy tak po prostu) – to kiedy następne? – A więc drodzy życzliwi – nigdy. …ale wiecie jak to mówią „nigdy nie mów nigdy…”

Wirtualny narkotyk

DWA PLUS CZTERY

Wirtualny narkotyk