Nagość w domu? Moja opinia w temacie jest krótka i konkretna.


Nagość przy dzieciach – ten temat prędzej czy później pojawia się w każdym domu. Jak go ugryźć, żeby nie zaszkodzić a wesprzeć naturalny proces rozwoju młodego człowieka? Czy rodzice swoim zachowaniem – przesadną nagością lub paranoiczną wstydliwością, mogą wyrządzić dziecku krzywdę? To jedna z najbardziej indywidualnych kwestii, będacej niewątpliwie ważnym elementem wychowywania. Nie odważę się wyrokować, czy któraś z postaw jest błędna a inna jedyną słuszną. Powiem Wam, jak to działa u nas. I dlaczego uważam, że radzimy sobie całkiem dobrze.

Dopóki dziecko jest malutkie, temat w zasadzie nie istnieje. Ono patrzy, ale nie widzi. To znaczy, nie rozumie albo rozumie na swój sposób. Goła pupa nie budzi żadnego zainteresowania a piersi mamy, jeśli pije z nich mleko, to miejsce posiłku i wyciszenia. W tym okresie hasamy nago lub półnago, kompletnie się nad tym nie zastanawiając. Zresztą, małe dzieci towarzyszą nam krok w krok, również w łazience i najczęściej i tak nie mamy wyboru 😉 Ale co później? Rozbierać się z dotychczasową swoboda czy skrzętnie zakrywać?

Przychodzi taki czas, że dorastający przedszkolak zaczyna interesować się swoim ciałem. Wtedy nie jest już tak skupiony wyłącznie na sobie, jak kiedyś, gdy jako mały berbeć lubił zaczepiać rejony poniżej pępka. Fascynuje go budowa ciała kolegi, koleżanki, rodzeństwa i rodziców. Coraz częściej padają pytania o części intymne a rozmowy schodzą na tematy porodu i tego, skąd się biorą dzieci. Goły pośladek budzi salwy śmiechu a Ty bywasz podglądana podczas kąpieli.

Są rodzice, którzy nago czują się swobodnie i nie przeszkadza im obecność dzieci. Uważają, że to dobry sposób na uczenie dziecka akceptacji swojego ciała i czynienia z nagości rzeczy zupełnie naturalnej. Są też rodzice, którzy się po prostu krępują i nie chcą by dzieci widziały ich nagie, dorosłe ciała. Tym drugim zarzuca się, że wpędzają (zamierzenie czy też nie) swoje dzieci w poczucie wstydu i przekonanie, że nagość to coś złego. Osobiście uważam, że temat nie mieść się na dwóch biegunach i błędne jest założenie, że jedna z postaw to ta właściwa a druga absolutnie zła.

Tak naprawdę i jednym i drugim zachowaniem można wyrządzić krzywdę, jeśli nie będzie ono poparte szczerą rozmową i otwartością na pytania dziecka. Nie wyobrażam sobie swobody w pokazywaniu ciała i nie wyjaśnienia dziecku, dlaczego robimy to w zaciszu domowym, ale w miejscu publicznym, przy obcych już nie. Tak samo nie rozumiałabym reagowania paniką w sytuacjach losowych i traktowania kwestii cielesności i biologii jako rodzinnego tabu.

Moja opinia w temacie jest jedna i konkretna: Wolnoć Tomku w swoim domku. Każdy rodzic ma w końcu prawo do postawy zgodnej z jego odczuciami i przekonaniami. Kluczowe jest, jak tę postawę opakuje i przedstawi swoim dzieciom. U nas w domu nagość pojawia się raczej naturalnie, podczas porannej czy wieczornej toalety. Nie jest i nigdy nie była celem samym sobie a bardziej efektem ubocznym standardowych czynności. Nie mieliśmy nigdy takiej tradycji, ale zdarzyło mi się wziąć prysznic z Antkiem. Z jednej strony staramy się odpowiedzieć na każde jego pytanie, dostosowując odpowiedź do jego wieku. Z drugiej strony podkreślamy, jak ważna jest prywatność w łazience czy w garderobie.

Bardzo ważna jest dla nas również pomoc w zrozumieniu, że miejsca intymne są prywatną sprawą każdego człowieka – nieważne, czy dorosłego, czy dziecka. To stało się zresztą przydatnym pretekstem (tudzież motywacją) do zachęcenia Antka do większej samodzielności w toalecie.

Jak widzicie, do niczego się nie zmuszam i kiedy jeśli trzeba, to się zakrywam albo proszę o kilka minut prywatności. Czasami zdarza się już, że Antek prosi o to samo i konsekwentnie to szanujemy. Nie zbywamy jego pytań i nie odpowiadamy ogólnikami. I myślę, że wszyscy na takiej postawie zyskujemy 🙂

Podzielcie się, jaki Wy macie stosunek do nagości w domu. Jak radzicie sobie w kłopotliwych sytuacjach? Padają już pytania cielesność? Możecie polecić ciekawe albumy dla dzieci, poruszające tę tematykę?

(zdjęcie: flickr.com; autor: angrylambie1)

Previous Tydzień Bliskości w Lesznie!
Next A może by tak wycieczka pociągiem, czyli Warszawa rodzinnie.

Suggested Posts

Jak zaszczepić w dziecku miłość do książek?

„Spectre” jest jak jajecznica. I kropka.

12 powodów, by odwiedzić Wrocław i zakochać się na zabój.

Witajcie zmiany, czekałam na Was!

Konferencja w wakacyjnym klimacie, czyli #karmieswobodnie!

SmartMamą być, czyli aplikacje przydatne w ciąży.

8 komentarzy

  1. 27 października 2016
    Odpowiedz

    U nas intymnosc, szacunek, ale bez zbędnej wstydliwości. Nie paraduję nago po domu, ale nie mam problemu, by przebrać się przy dzieciach.

  2. 28 października 2016
    Odpowiedz

    U nas bardzo podobnie. Zdarza się, że syn musi wejść do łazienki, kiedy mąż lub ja bierzemy prysznic, albo kiedy smaruję się po kąpieli balsamem, ale poza tym nie epatujemy nagością. Odkąd Syn poszedł do żłobka wie czym się różnią chłopcy od dziewczynek i traktuje to całkiem naturalnie. Poza tym małymi krokami wpajamy synowi poczucie intymności i prywatności i myślę, że z czasem będzie coraz mniej sytuacji, które wspomniałam powyżej.

  3. Marta G-N
    28 października 2016
    Odpowiedz

    Bardzo ciekawy artykuł! Nasze podejście do nagości zależy od wielu czynników, ale ważne, żebyśmy byli naturalni i prawdziwi. Ja też nie paraduję nago w domu, choć bez skrępowania się przebieram przy 5letniej córce i tańczę z nią po domu w bieliźnie (latem:). Mamy za to rytuał – uwielbiamy wspólne kąpiele z córką w pełnej wannie wody i piany 🙂 Od czasu do czasu wchodzimy razem do wanny i traktujemy to jako czas na zabawy, rozmowy – bycie razem. Ale jesteśmy obie kobietkami, więc jestem na takie zachowanie otwarta, mam jednak duży opór, jeśli miałaby się kąpać z tatą. Znam jednak ludzi, którzy uważają, że płeć nie ma tutaj znaczenia.

  4. 28 października 2016
    Odpowiedz

    Ostatnio były rozważania pt. „Jak się wydostałem z brzucha mamy” I najlepsza odpowiedź „Siusiakiem?!” 😀

  5. Aga z www.makeonewish.pl
    31 października 2016
    Odpowiedz

    Uwazam podobnie jak Ty. Kazdy powinien robic tak by czul sie dobrze, jednoczesnie zawsze popierac swoj wybor rozmowa z dzieckiem. U nas jest tak, że oboje z mężem jestesmy przedstawicielami dwóch różnych sposobów radzenia sobie z nagością przy dzieciach. Ja nie mam żadnego problemu (a najczęściej po prostu nie mam wyjścia) by korzystać z toalety, przebierać się, lub brać prysznic w obecności dziewczynek. Ale to chyba każda mama zna i rozumie 🙂 Mi to absolutnie nie przeszkadza i nie czuje krępacji gdy muszę załatwić się, rozebrać lub wykąpać, a dziewczynki widzą. (tzn Maja widzi, a Ania jak słusznie określiłaś, na razie tylko patrzy :))

    Natomiast mój mąż nie chce by Maja wchodziła mu do łazienki i nigdy nie przebiera się przy niej. (tzn ta jest od jakiegoś czasu, gdy jest już spostrzegawcza i ciekawska, bo gdy była noworodkiem czy mało rozumnym niemowlakiem nie mial z tym problemu) Oczywiście szanuję jego zdanie i w miare możliwości tłumaczymy Mai dlaczego tata chce być w łazience sam.

    Rozumiem go. Zarówno z racji tego że jestem mamą i spędzam z dziewczynkami wiecej czasu, jak i z racji tego ze jestem kobieta, mi jest łatwiej. MOże mąż byłby bardziej otwary gdybysmy mieli syna

    • 31 października 2016
      Odpowiedz

      Myślę, że dziewczynki wyniosą z tego dobrą lekcję 🙂

  6. Dzisiaj podczas kąpieli padło TO pytanie: dlaczego dziewczynki nie mają siusiaków. Powiedziałam: bo są dziewczynkami 🙂 i młodemu (4 lata) w zupełności ta odpowiedź wystarczyła :D.

    • 18 lutego 2017
      Odpowiedz

      I to jest super! Dzieciaki wcale nie potrzebują długiego wykładu. U nas mamy teraz etap większego zainteresowania. Wystarczy, że zobaczy kawałek moich majtek i już się cieszy ?

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *