fbpx

Kiedy spełniają się marzenia

Cztery lata temu pod wpływem impulsu założyłam blog. Chciałam żeby był zapisem moich przemyśleń, pamiątką i wirtualnym miejscem spotkań mam. Jak teraz czytam wpisy z tamtego czasu to chce mi się śmiać. Nie chcę ich kasować ponieważ są dla mnie niesamowitą pamiątką.  Widzę też ogromny progres jaki od tego czasu poczyniłam. W najodważniejszych marzeniach nie spodziewałam się, że blog stanie się moją pracą. Do tego pracą, którą uwielbiam.

Jestem osobą, która nie potrafi siedzieć w miejscu. Uwielbiam jak w koło dużo się dzieje. A najbardziej lubię kiedy mam poczucie, że ciągle się rozwijam. Chociaż oczywiście bywają dni kiedy mam ochotę rzucić wszystko i paść przysłowiowe owce w Bieszczadach. A później znów siły witalne do mnie wracają i czuję, że jestem znów na fali.

Naprawdę rozwijasz się tylko wtedy, gdy nie masz poczucia komfortu.

Harv Eker

A ja z tej strefy komfortu bardzo lubię wychodzić.

Nie dalej jak tydzień temu jestem z moimi przyjaciółkami na wyjeździe z dzieciakami tuż pod białoruską granicą. Wydawałoby się, że to koniec świata. Jesteśmy na placu zabaw, zbieramy kasztany i rozkoszujemy się wrześniowym słońcem. Przez bramki wchodzi rodzina, zbliżają się do nas. Mama, Tata i  jasnowłosa córeczka.  

Są coraz bliżej, a Mama uśmiecha się do mnie i mówi, że czyta mojego bloga. Rozmawiamy, śmiejemy się, nasze córki razem się świetnie bawią. Widzę jak dużo pracy włożyli w swoje rodzicielstwo. Z ogromnym szacunkiem tratują swoją córkę i widzę, że się dogadujemy i nadajemy na tych samych falach. Idziemy razem na obiad i spędzamy bardzo miły czas.

Nie pierwszy raz spotykam jedną z Was. Jest mi ogromnie miło, że mam takie czytelniczki. Świadome, nowoczesne kobiety, z którymi mogłabym rozmawiać na wiele tematów. Mam wrażenie, że jesteście podobne do mnie i właśnie dlatego dalej tworzę to miejsce, bo wiem, że korzystacie i niejednokrotnie się inspirujecie. Nie ma nic lepszego dla blogera, naprawdę!

Blog to już nie tylko adres internetowy

Działam na wielu płaszczyznach, bo wciąż jest mi mało. Może się Wam wydawać, że teraz kiedy znów jestem na urlopie macierzyńskim zwolniłam i wyciszyłam się. Niestety nie potrafię.

Na szczęście udaje mi się pogodzić życie rodzinne z Nebule. Za to uwielbiam tą pracę. Mogę realizować wszystkie moje pomysły. Począwszy od projektów fotograficznych po różne publikacje tekstowe.

Jeszcze w ubiegłym roku wpadłam na pomysł stworzenia czegoś dla dzieci. Rynek jest teraz przesycony zabawkami, ale wciąż rzadko znajduję coś ciekawego dla moich dzieci, a jak wiecie jestem w tym temacie bardzo wybredna. Przedmioty, które otaczają moich najbliższych muszą być MOJE i spełniać odpowiednie funkcje.

Moje wykształcenie pozwala mi na tworzenie rzeczy przystosowanych do potrzeb dzieci. Chciałam stworzyć ciekawą zabawkę dla dzieci powyżej roku. I to zrobiłam!

20160928-dsc_0141

Wyskakujące walce stworzyłam razem z polską marką Pilch. Pierwszym testerem była oczywiście Lilka. Mimo tego, że miała wtedy już dużo więcej niż rok to zainteresowała się układaniem, a później wciskaniem klocków.

20160928-dsc_0107
20160928-dsc_0120
20160928-dsc_0130

A już dziś możecie kupić taki wyjątkowy egzemplarz dla swoich dzieci.

20160928-dsc_0123

Komentarze

    Nic dodać nic ująć minimalistyczno-montessoriańskie cudo! Już dodaję na bożonarodzeniową listę życzeń dla chłopaków 🙂 Brawo !

    Ale ekstra właśnie tego szukałam. Zuza miała takie na zajęciach jak była w wieku Janka i ostatnio sobie przypomniałam! “Opa” 🙂 No to teraz nie muszę szukać 🙂

    Gratulacje Aniu!! Trzymam kciuki za dalszy rozwój i sukces wymyślonej przez Ciebie zabawki – coś czuję, że to dopiero początek ;)))

    Nie wiem, jak napisać to, co właśnie sobie pomyślałam 🙂 Podziwiam Cię, za kreatywność, za to, że uwielbiasz uczucie, że się rozwijasz, za to, że to, co robisz jest w tak dobrym guście, bliskim memu sercu :)) Cieszę się, że Cię choć trochę znam (choć chciałabym, by była jeszcze okazja do lepszego poznania) i dziękuję, że mnie inspirujesz. I nie tylko o tę zabawkę chodzi, ale o całokształt- o sposób prowadzenia bloga, o to, jak spójną i wyjątkową na polskim rynku koncepcję blogowania obrałaś…. brawo! 🙂 Ja sobie prowadzę zupełnie inny tryb życia, mam też inny rodzaj pracy (którą również kocham i czerpię z niej moc), raczej nie szukam inspiracji, a tworzę sama, ale jeśli już mam skądś czerpać, to własnie od Ciebie, bo stworzyłaś fajną instytucję w sieci i w biznesie :))

    Pani Aniu, swietnie sobie Pani radzi z tym blogiem, uwielbiam czytać Pani wpisy. Jednocześnie zazdroszczę, ja chwilowo po macierzyńskim jestem na zakręcie, nie wiem co dalej. Ale czytając takie historie jak Pani wierzę, że dla mnie też jest nadzieja 🙂

    Zabawka idealna, wpisana na listę 🙂

    Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!

    Super! Gratuluję bardzo!
    Czy to edycja limitowana? Czy będzie dostępna cały czas? W sensie spieszyć się z kupnem, bo dziecko dopiero 5 m-cy? :p

    Gratulacje. Jest superowa. Sama chętnie bym sprawdziła ten myk z wyskakiwaniem. 😉

    Aniu, po Twoim wpisie nie zastanawiając się długo dodałam wyskakujące walce do listy życzeń. Akurat nadarzyla sie okazja i corka wreszcie otrzymala zabawke. Niestety choć pomysł i wykonanie świetne bardzo się zawiodłam 🙁 wyskakujące walce okazały się niebezpieczne. Po pierwsze córka wyciągając je z tuby klockiem drewna dostala w głowę (nie zdążyłam złapać zanim podniosła i spojrzała w górę, Ale tutaj moja wina bo na opakowaniu wyraźnie jest napisane że tuba nie służy do zabawy), w drugiej kolejności włożyła palec w otwór, nacisnela i rozległ się krzyk bo palec utknął w otworze (tak że dociskajaca sprężynka uniemożliwiala samodzielne wyjęcie). Po trzecie jak juz ułożyła walce i wcisnela to tak mocno wystrzeliły w górę ze trafiły prosto w czoło nachylonego dziecka 🙁 i teraz nie wiem co z tym fantem zrobić.. na drugi dzień zrobiła to samo z palcem i strzelaniem z klocków wiec na błędach się nie nauczyła. Sprzedać tez nie mam sumienia żeby inne dziecko nie zrobiło tak samo. Pisze ten komentarz nie po to żeby hejtowac tylko zwrócić uwagę na wady produktu i możliwe sytuacje do których może dojść. Może wymyslisz rozwiązanie które udoskonali zabawkę i spowoduje że będzie ona w pełni bezpieczna dla maluchów. Swoją drogą ciekawa jestem jak uzyskuje się certyfikat bezpieczeństwa. Zapewne było to testowane i nikt nie przewidział ze wyskakujące klocki drewniane mogą zrobić krzywdę? Przed zakupem nie spodziewałam się ze walce strzelają niczym z procy. Przewidywałam że będą działać na zasadzie włącznika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link