#czarnyprotest

21:01








Dawno nie tykałam się trudnych tematów - nie dlatego, że mnie nie interesują, a dlatego, ze nie czuję podstaw by narzucać komuś moje zdanie. Oczekuję tego również od innych.


Dziś, w obliczu zagrożenia jakim jest wolność nasza - Kobiet, matek, przyszłych czy obecnych. Wolność naszych córek, a nawet synów choć niebezpośrednio, pozwalam sobie zabrać głos w sprawie, która jest dla mnie ważna, która otwiera pewne rany.
Wydawało się, że doczekaliśmy czasów wolności, swobodności wyrażania swojego zdania, swoich poglądów - wydawało się, że czasu niewoli i dyktatury są już dawno za nami. A okazuje się., że żyliśmy w błędzie.


Nie jestem osobą wierząca, moje córki nie są ochrzczone - bo nie chcieliśmy robić szopki na pokaz, dla rodzin. Nie chodzimy do kościoła, nie żyjemy podług wartości religijnych. Ale szanuję ludzi wierzących i pozwalam Lei chodzić z babcią do kościoła - wierzę, że ona będzie lepiej potrafiła przekazać jej nauki kościoła niż ja. Co z tego wyniknie? Myślę, że Lea zdecyduje o tym sama.




Żyję w zgodzie z własnym sumieniem, z szacunkiem dla innych sumień. I w związku z tym chciałabym, a wręcz wymagam, aby inni szanowali moje wybory.
Serce mi się ściska, że my kobiety musimy dziś podnosić glos w sprawach z których nikt, poza nami samymi nie powinien nas rozliczać i za nas decydować.
Aborcja to trudny temat. Jakże indywidualny.
Kiedyś przeczytałam, że każdy z nas zna kogoś, kto dokonał aborcji, albo kogoś kto pomógł w jej dokonaniu.
Nie muszę daleko szukać, a przypadki, które"znam",niosą ze sobą różne motywacje - od ciężko chorego dziecka, które urodzić miało się martwe, po "nie ten czas".
Nie oceniam żadnej z tych motywacji, bo wierzę i wiem, że były one przemyślane. Ale szanuję te decyzje .


Nie apeluję o pochwałę aborcji, ale o rozum w przyjmowaniu projektów, które decydują o życiu innych ludzi, z narzuceniem im własnej woli, własnych przekonań, własnych wartości.
Nie godzę się na to, aby kto ktokolwiek był karany za dokonywane wybory. Apeluję o głos w sprawie, która kiedyś może dotyczyć kogoś z naszych bliskich. Bo czy w obliczu realnego zagrożenia, zawsze będziemy patrzeć z tej samej perspektywy?
Nie życzę nikomu konieczności dokonywania takiego wyboru, bo w żadnym wypadku nie jest on łatwy. I naprawdę chciałabym, aby ominęło to każdego, a przede wszystkim żeby miał wybór.




Czytam również opinie drugiej strony i argumenty ich dla mnie bywają zrozumiałe, gdy nie tracą hipokryzją. Przeraża mnie natomiast obrażanie drugiej ( protestującej) strony. Komentarze niewybredne, wlewające na nas wiadro pomyj. Oskarżające o to, że same prosimy się o gwałty - a skoro "nasze ciało, nasze decyzje" - powinno się umarzać wszelkie zgłoszenia gwałtu czy molestowania. Same jesteśmy ponoć sobie winne. Że powinniśmy cofnąć się do czasów, kiedy kobiety nie miały żadnych praw... I wiele, wiele innych. Nawet już nie chodzi o ich treść, bo to już utarte slogany, powtarzane wciąż od nowa. Najgorsze, jest to, że nie niosą w sobie żadnych wartościowych treści. Są tylko po to, by obrażać. Czy to jest język, który chcemy się posługiwać? Mam nadzieję, że tego typu komentarze, są po prostu smutnym żartem.




Szanuję ludzi prawdziwie wierzących i żyjących w zgodzie z własną wiarą i chciałabym, aby Oni szanowali mnie.


To jest mój protest i mój apel o szacunek.

You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję, że jesteś