Related Posts with Thumbnails

Patologiczna alimenciara


Długi alimentacyjne sięgają w sumie 10 miliardów złotych. Na zasądzone alimenty czeka dziś ponad milion dzieci, a kolejne dwa miliony otrzymują je nieregularnie. Co szóste polskie dziecko zostało pozbawione przez jedno z rodziców (przeważnie ojca) środków do życia. Co roku do kancelarii komorniczych wpływa około 60 tysięcy nowych spraw...


Moje dzieci należą do tej grupy... a ja co miesiąc upokarzam się przed ich ojcem prosząc o pieniądze na ich utrzymanie... ba nawet miałam czelność pójść do komornika... bo nie jest problemem, że on miga się od płacenia, problemem i nietaktem z mojej strony, jako prawnego opiekuna i reprezentanta dobra małoletnich dzieci jest wstąpienie na drogę postępowania egzekucyjnego i walka o partycypację ojca w kosztach ich utrzymania. Dzieci którym ojciec jest dłużny pieniądze, a same o swoje prawa nie mogą walczyć. Aby dostać pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego, trzeba spełnić dwa podstawowe warunki: dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 725 zł netto miesięcznie, a egzekucja komornicza, czyli ściągnięcie pieniędzy, od zobowiązanego rodzica jest niemożliwa... Więc tak mea culpa powinnam przyjąć to na klatę, zacisnąć zęby i nie upominać się o alimenty, bo przecież on nie ma, a ja pracuję, mogę pożyczyć, znaleźć sponsora... whatever...

Słuchałam dziś audycji w Trójce o zmianach dotyczących alimentów... i pewnie mój głos jest kolejnym lamentem świętokrzyskim "patologicznej alimenciary"... ale głos zabiorę. „Alimentare znaczy karmić”. Alimenty, to nie jest haracz, na rzecz byłej żony. Nie żyję za te pieniądze, nie wysysam alimentów w ramach zemsty. Prawnym obowiązkiem rodziców jest zapewnienie dziecku środków utrzymania do czasu, aż nie będzie ono w stanie utrzymywać się samodzielnie, chyba że dochody z majątku dziecka pokrywają koszty związane z jego utrzymaniem i wychowaniem (artykuł 133 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). Zatem szanowny ojcze alimenciarzu, gdy robisz na złość byłej żonie nie płacąc alimentów, działasz ze szkodą na rzecz swoich małoletnich dzieci, dopuszczasz się przemocy ekonomicznej względem nich.

Jestem rozwódką z dwójką dzieci więc szufladkuje się mnie jako patologię. Co za tym idzie moje postępowanie musi być patologiczne. Pracuję dla własnej fanaberii (bo przecież mogłabym żyć z alimentów), ale w sumie bardziej żeby zrobić z siebie cierpiętnicę... wiadomo jak mi ciężko pogodzić dom, pracę, samodzielne wychowanie dzieci. W gąszczu formalności i papierków jak by tu wyłudzić jakąś pomoc od państwa jestem bezradna i z przerażeniem liczę czy nie przekroczę progu dochodowego o kilka złoty więc na pewno zatajam dochody, bo przecież kobiety na rynku pracy są świetnie opłacane ( po nocach śni mi się, że dostałam podwyżkę i zabrali mi 500+... taka trauma). Nie płacę za wynajem mieszkania, ani 500 zł czesnego za przedszkole, co miesiąc. Mam miliard ulg jako samotna matka, a za 1000,00zł alimentów zasądzonych na dwójkę dzieci, oddaję się alkoholowym libacjom z palemką, utrzymuję konkubenta kryminalistę, jeżdżę do SPA i kupuję waciki Diora. Jeść nie muszę ( przecież  i tak jestem na diecie), a dzieciom lodówkę zaopatrzą dziadkowie, bo rodzice rozwódki jak mogę, to powinni pomagać, ale przypomnienie, że obowiązek alimentacyjny mogą przejąć rodzice alimenciarza jest nietaktem.

Jakże kontrowersyjne 500+ oczywiście jest na moich usługach, bo akurat wyrównuje niewpływające alimenty... Także ten pan płaci, ta pani płaci... wszyscy płacą na utrzymanie moich dzieci, tylko nie ich ojciec. Dziękuję Wam drodzy podatnicy i obywatele RP. Zapewne powinnam bogato wyjść ponownie za mąż, żeby Was odciążyć, bo ojciec moich dzieci nie musi płacić. Jest bezkarny... utwierdza go w tym przyjazne alimenciarzom państwo. Jak dla mnie, albo ktoś ma godność i poczuwa się do płacenia alimentów, albo traktuje alimenty jako kolejne pole do migania się przekrętów, bo co on będzie płacił wygogluje jak się wymigać od płacenia alimentów, rzuci z przekąsem, co mi zrobisz jak nie zapłacę? A ta głupia alimenciara niech tyra skoro nie stać ją na branie dnia wolnego w pracy, coby pochodzić po urzędach, założyć kolejną sprawę czy pójść popłakać w mopsie... Patologiczna alimenciara sobie poradzi... bo musi...

0 komentarze :