2 rok Niny!


Amerykanie nazywają okolice drugiego roku życia „the terrible twos”, u nas przyjęło się określenie „bunt dwulatka”. I zapewne jest coś na rzeczy, bo gdzie nie spojrzeć, tam mamy opisujące trudności w poskromnieniu temperamentu swoich maluchów. A ja Wam powiem, że wcale ten diabeł nie taki straszny. I tylko się zastanawiam, czy z Niną to kwestia tego, że my przy drugim dziecku do wielu rzeczy (w tym do zachowania) podchodzimy inaczej, czy to ona jest po prostu dość łagodna (tudzież rozsądna), bo od urodzenia kształtowana była przez obecność starszego brata. Pewnie jest to mieszanka wszystkiego po trochu i w sumie nieważne – biorę to i doceniam, bo przebywanie z Niną to obecnie spora dawka codziennej rozrywki 🙂

SEN

Tutaj w zasadzie nie ma dużych zmian – nadal jest regularnie: z jedną drzemką (choć bywa pomijana) około południa i spaniem od około 19:30/20:00 do 7:00. W nocy zazwyczaj jedna lub dwie pobudki na napicie się. Nadal wspólne zasypianie i przesypianie pół nocy w naszym łóżku. Co-sleeping przeciągnął się trochę dłużej, niż planowaliśmy i to wyłącznie przez brak determinacji z naszej strony. Jest nam po prostu wygodnie i dobrze z takim rozwiązaniem, ale nie chcemy tego przeciągać w nieskończoność i data przeprowadzki do osobnego pokoju już jest 🙂

DIETA

I cóż ja ciekawego mogę Wam napisać? Nina, jako dziecko bez alergii i nie wymagająca określonej diety je w zasadzie wszystko, co jej zasmakuje. Jest wybredna, choć jej menu jest zdecydowanie bogatsze niż Antka. Jajka, mięso, ryby, makarony, kasze, owoce, gorzej warzywa. Surówek nie ruszy, choć lubi kiszoną kapustę. Ryżem pluje najdalej, jak potrafi. Duży wpływ ma na nią Antek, bo zazwyczaj gdy on coś lubi, ona też chętnie to zje. Z apetytem najczęściej nie ma problemów, ale i tu są lepsze i gorsze dni. Natomiast najważniejsze jest to, że jest ciekawa nowych smaków i faktycznie chętnie próbuje. I lubi wyraziste smaki – musztarda, jogurtowy sos czosnkowy … Ciasta mogłyby dla niej nie istnieć, ale lody to miłość wielka!

Bez problemu je sama – łyżką czy widelcem a jak jej łatwiej to i rękami. Zdarza się, że ktoś ją karmi przy stole i póki pilnujemy równowagi, to nikt się tym nie martwi. Bardzo szybko opanowała też picie z kubka, choć butelka nadal jest z nami i ma się świetnie. Mogłabym się bić w pierś (i w sumie często to robię), bo przecież dwulatka i nadal ciągnie przez smoczek. Widząc jej potrzebę picia również z butelki, nie mogłam jej dotąd tego odebrać. Ale znów, póki chętnie pije też z kubka i wodę prosto w butelki, nie chcę niczego przyspieszać, bo gdzieś ktoś powiedział, że w tym i tym wieku dziecko już czegoś robić nie powinno. A przede wszystkim wiem, że czas zmian się zbliża …

Nina, jak przystało na osobę drobną, waży jakieś 13 kg i nosi ubrania w rozmiarze 86-92. I nadal mamy ten sam problem, bo gdy coś jest dobre na długość, zazwyczaj jest zbyt obszerne. Obuwie aktualnie w rozmiarze 22-23. Włosy rosną jak szalone! Jesteśmy po jednym podcięciu a one znów sięgają za ramiona. Ku mojej wielkiej radości, ostatnio Nina przekonała się do gumek i nie zrywa ich już z głowy, jak jeszcze niedawno. Chyba czas, żebym przypomniała sobie, jak się robiło warkocz dobierany :)) No i zęby! Doczekaliśmy się dolny trójek, ale górnym wciąż jakoś niespieszno.

MOWA

Tu nastąpił największy postęp! Nina to taka chodząca katarynka i do pewnego momentu nawijała głównie po swojemu, wplatając jedynie proste, zrozumiałe wyrazy. Dziś komunikuje się z nami bez najmniejszego problemu, używając nawet prostych zdań: „Daj to.”, „To Niny!”, „Antka nie ma, w pedkolu.” itp. Porzuciła swoje własne określenia i wyrazy dźwiękonaśladowcze na rzecz prawdziwych nazw rzeczy i czynności (nawet jeśli wymawia je z trudem): „spacelek” (spacerek), „w pacy” (w pracy), „dzoni” (dzwoni).

Aktualnie jej ulubionym słowem to: „chiba” (chyba) – dodaje je do każdej niemal wypowiedzi, co jest naprawdę komiczne:

– Nina, co to jest? – Chiba miś.

– Nina, zrobiłaś kupę? – Tak, chiba jest.

Często mówi też „dobla” (dobra):

– Nina, nie krzycz tak, bo wystraszysz pieska. – Dobla!

I oczywiście naśladuje Antka, bo tak jak on, problemy podczas zabawy kwituje po prostu: „Kulcze!” (kurcze).

Tak więc widzicie, tak sprawna komunikacja daje nie tylko duży komfort, ale jest przede wszystkim świetną rozrywką dla nas 🙂

ZABAWA

Nie powiem, żeby szalała za lalkami i opiekowanie się nimi w ogóle jej nie kręci. Za to lubi pluszaki (w czym bardzo różni się od Antka w jej wieku) i uwielbia, gdy mówią do niej. Tak naprawdę bawi się często tym, co się nawinie – klocki (Lego brata), plastelina, foremki w piaskownicy, układanki. Bardzo chętnie chwyta za kredki, szpera w portfelach i telefonach (jak w tym popularnym memie – potrafi odblokować i dotrzeć do ulubionej Peppy).

Ostatnim hitem jest zabawa w chowanego, którą podpatrzyła na placu zabaw. Oczywiście nie potrafi się schować i wcale nie o to jej chodzi. Najlepsze jest zasłanianie oczu i liczenie: „laz, tsy … uwaga, sukam!”. I zabawa pierwsza klasa 😀

Z Antkiem nadal częściej bawią się obok siebie, niż ze sobą. Najczęściej w spokoju i zgodzie, ale bywa gorąco. Bo co on ma, ona też od razu chce. A ponieważ jest zdeterminowana i niczym się nie przejmuje, to on jest najczęściej poszkodowany.

SMOCZEK?!

Podczas zasypiania smoczek to mus. W dzień przychodzą czasem fazy, zwłaszcza gdy Nina jest zmęczona i wtedy szuka, prosi. Większość dnia jednak może się bez niego obejść. Podobnie jak z Antkiem, i z Niną chcemy pożegnać go stopniowo. Najpierw podawać tylko na noc i tłumaczyć, że w dzień nie używamy w ogóle. A później zaprosić wróżkę smoczkową, która odda smoczki maluchom a Ninie przyniesie mały prezent. Już teraz wspominamy o wróżce, że pewnego dnia napiszemy list a potem zostawimy smoczki w koszyczku. Po prostu oswajamy ją z tą myślą. Z Antkiem ta metoda bardzo dobrze zadziałała (a miał 2,5 roku), bo rozumiał, że on już jest duży a smoczki potrzebują mniejsze dzieci.

USPOSOBIENIE

Nina to pogodna i towarzyska dziewczyna! Pewnie, że ma swoje gorsze poranki, wieczory. Wkurza się niesamowicie na mycie zębów i kiedy coś jej się nie podoba (np. gdy Antek zabiera jej coś, co mu zwędziła albo z wielu innych powodów …). Nie wiem jednak, co to sceny w sklepie albo podczas zasypiania. Czasami mam nawet wrażenie, że można z nią dojść do porozumienia łatwiej niż z Antkiem. Czasami wystarczy wyjaśnić coś na spokojnie i działa. W stosunku do obcych nie jest może ufna, ale otwarta. A kiedy ktoś jej się spodoba, bez skrępowania zagaduje – kelnerki, panie ekspedientki. Gdy odbieramy razem Antka z przedszkola, kilka razy krzyczy do opiekunek: „Do widenia!” a sąsiadów rozbraja spontanicznym „Den doblyyyyy!”.

Uwielbia Dziadków, ciotki i wujków, zwierzaki sąsiadów a Antka kocha niesamowicie, nawet jeśli czasami to miłość z gatunku trudnych. Bywa zazdrosna, bo wystarczy, że on zbliży się, żeby obejrzeć bajkę albo chce zerknąć na zabawkę, i już go szturcha łokciem. Cwaniara nawet nie patrzy w jego stronę, tylko cichaczem próbuje go przegonić. A gdy on jej odda – o matko, dramat!

Czasami trzeba podejść ją sposobem – sprzątanie w formie zabawy, żarciki i piosenki podczas ubierania. A czasami najlepiej w coś zaangażować, niż liczyć na to, że zajmie się czymś przez chwilę. Doświadczenie z Antkiem na pewno się przydaje, choć z drugiej strony mam wrażenie, że podejście do wszelkich metod wychowawczych z czasem (i kolejnym dzieckiem) naprawdę się zmienia. Tym razem mamy więcej luzu, może też więcej cierpliwości i na pewno więcej przekonania, że nie musimy sztywno trzymać się poradników. Co tu dużo mówić, idziemy na żywioł i to się sprawdza 🙂

ZDROWIE

Cudowne, wspaniałe miesiące za nami! Lato bez katarów, leków i lekarzy. Psychicznie naprawdę odpoczęłam od strachu i napięcia. Niestety z nadejściem września znów czuję niepokój … Zdrowia! Zdrowia dla wszystkich dzieciaków i spokoju dla Was 🙂

Sukienka – letnia kolekcja H&M

Rowerek – Laily

Domek – Obi

Previous Nietypowa życiowa lekcja, którą dał mi tata.
Next Chrome nails, czyli lustro na paznokciach.

Suggested Posts

Jeszcze przyjdzie Twój czas.

Siła koloru we wnętrzach.

Na śniadanie.

Nasze spacerowe must have … vol. 2.

Hello Monday!

Antek i gender.

4 komentarze

  1. Słodka
    – świetnie to wszystko opisałaś
    moja Łucja jest bardzo żywiołowa, wszędzie jej pełno,
    u nas na tapecie są teraz zwierzątka z Little People – uwielbia się nimi bawić
    i książeczki – leżymy razem w łóżku i czytamy 🙂

    • 11 września 2016
      Odpowiedz

      Piękne imię Łucja! 🙂 Dzięki za przypomnienie mi o Little People – mają fajne zabawki!

  2. Kinga
    12 września 2016
    Odpowiedz

    Prześliczna jest!
    Mam synka, Mieszka, który w maju skończył magiczne 2. latka 🙂 Ja mam chyba bardziej pod górkę niż Wy, jeśli chodzi o charakter i ujarzmienie 🙂
    Czytam, porównuję (bo to nieuniknione) i zazdroszczę takiej (może stricte dziewczęcej) łagodności 🙂

    Zdjęcia cudne. Muszę odkurzyć aparat i zatrzymywać te chwile w kadrze…

    • 12 września 2016
      Odpowiedz

      To pozdrowienia dla Mieszka! Mam wrażenie, że z Antkiem też było burzliwej. Tylko teraz jak Nina łobuzuje, to po prostu do znudzenia powtarzamy, czasami nawet nie mamy czasu żeby się przejmować i analizować. Wczoraj np. zaliczyliśmy wielki dramat, bo odcięłam od marchewki zieleninę a Nina chciała w całości… 😀

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *