Sceny z życia 14/2016

31 sierpnia 2016

Są takie weekendy na które czekam z niecierpliwością. Planuję w kalendarzu już parę dni, a nawet tygodni wcześniej. Przygotowuję się do nich. Dokładniej sprzątam mieszkanie, pozbywam się sterty prania, i odkładam wszystko na miejsce. Takie weekendy, kiedy tworzę długie listy zakupów dla Poślubionego i kiedy on wraca obładowany jak wielbłąd. Wiesz co to oznacza? 

To wszystko oznacza tylko jedno, będziemy mieli Gości. Wyjątkowych! Pamiętasz nasze poprzednie, weekendowe sceny z życia? Spokojne, powolne i tylko nasze. Bardzo ten nas czas, tylko dla nas lubię. Zawsze jednak marzyłam, żeby nasz dom był zawsze otwarty. Dlatego tak bardzo się cieszę, kiedy odwiedzają nas Bliscy.

Nie wiem dlaczego tak jest, ale ten czas z nimi tak szybko mija. Nie zdążę się nacieszyć, a oni już w drodze powrotnej. Uwielbiam widzieć tę radość w oczach Mai, kiedy przyjeżdża Dziadek czy Babcia. Dla Mai to również wyjątkowe dni. Święto.  A wiesz dlaczego zawsze po takich spotkaniach mi smutno? Bo właśnie podczas tych kilku dni, czy nawet godzin, uświadamiam sobie jak bardzo tęsknię i jak żałuję, że mieszkamy od siebie daleko.

Nie jest to odległość nie do pokonania. Trzy czy cztery godziny. Jednak życie nas pochłania. Wciąż coś trzeba zrobić na wczoraj. Tak mija tydzień za tydzień, miesiąc za miesiącem. Dlatego tak bardzo Ci zazdroszczę, że masz swoich Rodziców przy sobie. Bo wiesz jakie jest moje marzenie? By po prostu wyskoczyć do Mamy na kawę, zadzwonić i zapytać się czy pójdzie z nami na spacer, porozmawiać o pierdołach, ale pobiec szybko podzielić się dobrą wiadomością.

Ten weekend był naprawdę bardzo udany. Nacieszyłam się Bliskimi. Nagadałam i przytuliłam na zapas. Zjadłam pierwszy raz w życiu smażonego batona i loda zrobionego z ciekłego azotu. A później zaczęłam rozmyślać o tym o czym właśnie Ci napisałam.

sierpien_131 sierpien_132 sierpien_134 sierpien_135sierpien_130 sierpien_128 sierpien_127 sierpien_137sierpien_136

 

PozdrawiamKatjuszka

Zobacz też

  • Marta

    Kasiu, jak ja doskonale Cię rozumiem. Pochodzę z opolszczyzny, do Warszawy przywiało mnie na studia. I choć już dwukrotnie, prawie na 100% wracaliśmy na stałe do domu, to nigdy do tego nie doszło. Jesteśmy tu. Odnaleźliśmy się, ale jak nadchodzi ten czas spotkania, czas z rodzicami… to potem taki smutek. Ostatnio byli moi rodzice, patrzyłam na mojego tatę i Laurę, trochę niedowierzałam. Taki jest dla niej czuły, troskliwy, patrzy na nią takim specjalnym wzrokiem. Przepadł. A mi serce pękało na myśl, że znów czeka nas rozstanie. W piątek to my jedziemy do Nysy, do rodziców. Na ponad 2 tygodnie! <3 Nacieszymy się. Ale jak trudno będzie się rozstać… O jak ja marzę o tych kawach, o sobotnim chodzeniu na bazarek i pchli targ, to taka nasza tradycja jak jeżdżę do mamy. W takich chwilach umiejętność teleportacji byłaby cudowna. Zawsze to lepsze niż pół dnia w pociągu. ;)

  • Mam dokładnie to samo – z tym, że to raczej my jeździmy do moich rodziców :) I dla mnie to są najwspanialsze wyprawy, zwłaszcza od kiedy pojawił się mój Nadmorski Synek. Nie dość, że znów siedzę przy herbacie z mamą, a z tatą wybieram się na obchód pól – to wierzę, że i mój Mały pokocha to miejsce, tamten świat… Niezmiennie zadziwia mnie, że rodzina męża choć mieszka w jednym mieście nie czuje potrzeby wzajemnego kontaktu. Chciałabym, żebyśmy mieli bliżej do moich rodziców, ale cóż… może kiedyś? ;)

  • Dominika Nagiecka

    Kasiu, życzę Tobie, by tych chwil z Bliskimi było jak najwięcej! Bo to cenne i warte każdego poświęcenia- spędzanie czasu z tymi, których kochamy. Ja mam wszystkich blisko, wręcz po drugiej stronie ulicy, tym bardziej to doceniam. Siedzę i dopieszczam – założyłam bloga, tylko mój mąż i rodzice czytali na razie – ciężko mi idzie od strony technicznej, ufff…….za to radość pisania i zamieszczania zdjęć ogromna! Jak już ogarnę, dam znać :-) Mój blog nie umywa się do Waszych, takich profesjonalnie zaplanowanych, ale pian piano- powoli. To ma być przede wszystkim przyjemność. A teraz jeszcze szykuję wyprawkę mojemu prawie trzyletniemu przedszkolakowi- po 3 dniach adaptacji idziemy jutro do grupy Kotki :-) Jak Majuszka w nowym przedszkolu? serdeczności, podziwiam jak zawsze wpis :-) i zdjęcia oczywiście.

  • Basia Szmydt

    Kasiu przepiękne zdjęcia! Z każdym kolejnym wpisem stwierdzam, że te ostatnie to moje ulubione!