Macierzyństwo bez lukru.

45 komentarzy

Jesteś w ciąży.

Hormony. Sieczka, która kroi Cię od wewnątrz na reklamach pieluszek i kleju do protez. Wzruszasz się na widok różowych, wesoło gulgoczących, holiłudzkich bobasów.
Wszyscy wokoło mówią jakie to piękne, niezapomniane uczucie. Że miłość wylewa się uszami, że spacerki, ze ciuszki i że becikowe. Że dziecko to dar, to szczęście i to najlepsze co w życiu może się przytrafić. W głowie kreujesz obrazek dziewczyneczki, dzielnie drepczącej obok Ciebie i chłopca, strzelającego gola w meczu życia. Zwolnione tempo, parujące naleśniki na śniadanie, kubek z gorącą kawą w dłoni i inne obrazki rodem z Disneya. Istna bajka. Czytasz Internety i marzysz o swojej małej kopii. I o powrocie do figury sprzed ciąży też marzysz. W trzy miesiące.
Będziesz matką.

I wtedy przychodzi ten dzień. Godzina zero pod kryptonimem rzeczywistość. Umówmy się.
Poród to najłatwiejszy etap macierzyństwa. Pomimo, że boli jak ja pierdolę, pomimo, że pokroili, pocięli i wdeptali w ziemię, uwierz, że jazda zaczyna się zaraz po wyjściu z porodówki. Taka bez trzymanki, 24 na dobę.

I nagle okazuje się, że nikt nie powiedział, że to różowe, ledwo owłosione na głowie, bo na plecach to szympans w pampersie, pruje puchę ile fabryka dała.
Nikt nie powiedział, że dziecko płacze bo tak. I że trzynaście razy dziennie zastanawiasz się o chuj mu chodzi. Bo sucho, bo w brzuchu pełno, bo wyspane.
Nikt nie powiedział, że cycki produkują niczym Mlekowita i do tego bolą jak wściekłe. A po trzech dniach w domu musisz przemalować ściany bo lejesz po nich nabiałem jak dzika.
Nikt nie powiedział, że zastoje, że nawały i że gorączka zaćmiewająca umysł. A zrobić trzeba, nie ma zmiłuj.
Nikt nie powiedział, że kolki, że kupa po pachy i że w każdym kolorze tęczy.
Nikt nie powiedział, że razem z dzieckiem rodzi się strach, panika i poczucie obowiązku a miłość pojawia się dopiero na szarym końcu.
Nikt nie powiedział, że parująca kawa a i owszem, po wyjęciu z mikrofali trzeci raz tego samego dnia.
I naleśniki. Że na zimno tak dobrze smakują.
Nikt nie powiedział, że waga w dół bo śniadanie jesz o 12 a obiadu już się nie opłaca. Na kolację nie masz siły.
Wysikać się też nie masz czasu.
Nikt nie powiedział, że bunt dwulatka trwa trzy lata.
Nikt nie powiedział, że dzieci mają radar i odpalają syrenę kiedy: sikasz, jesz, SIADASZ, odpalasz komputer i wchodzisz pod prysznic.
Nikt nie powiedział o pobudkach na zabawę o trzeciej i później o piątej.
Nikt też nie powiedział, że szczepienie boli bardziej Ciebie niż dziecko.
I że jego gorączka może być największym życiowym stresem.
Nikt nie powiedział, że Twoja głowa nabiera zdolności kręcenia się o 360 stopni a w pakiecie z dzieckiem instalują Ci oko w dupie.
Nikt nie mówił, że najlepsza kupa to ta zrobiona zaraz po założeniu zimowego kombinezonu.
I że na siłownię pójdziesz najwcześniej za siedem lat.
Nikt nie powiedział że zazdrość jednego o drugie i drugiego o pierwsze.
I wyrzuty sumienia, wieczne wyrzuty. Twoje.
Bo herbatniki a tam syrop glukozowo- fruktozowy.
Bo karmisz butelką nie piersią.
Bo szczepisz.
Albo nie szczepisz.
Bo używasz kremu do pupy a ktoś używa innego.
Bo tablet.
Albo bo brak tableta. A przecież wszystkie dzieci mają.
Bo bez czapeczki.
Albo z czapeczką.
Bo słoiczek zamiast eko marchewki.
Bo nie dajesz rady. Jak możesz nie dawać? Co z Ciebie za matka?
Bo nie gotujesz obiadu i nie masz czystej podłogi.
Bo nie masz makijażu a cycki wiszą po pępek.
Bo jest Ci smutno, źle, niedobrze. A jesteś matką, weź się w garść. Bo inni każą.

Bo społeczeństwo oczekuje wciąż i wciąż. Społeczeństwo kreuje jedyny słuszny obraz macierzyństwa. Media karmią nas bajką o lekkości i o przyjemności, bagatelizując problemy kobiet.

Nie mamy prawa być zmęczone, zniechęcone czy sfrustrowane. Nie mamy prawa płakać, chyba że w poduszkę. Nie mamy prawa krzyczeć i chcieć uciec z domu średnio trzy razy w tygodniu.  Nie mamy prawa nie mieć ochoty na seks. Nie mamy prawa chcieć wysłać dziecko w kosmos.

I wbrew każdej nieprzespanej nocy, każdemu buntowi i zimnej kawie, macierzyństwo jest piękne. Odkąd w moim życiu pojawiła się Hanka a później Nadia, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Kocham dwa oszołomy, które zawładnęły moim życiem. Kocham odgłos bosych stópek wcześnie rano. Kocham bajki czytane do snu i malutkie palce wplecione w moje.

Ale niech nikt, do cholery, nie mówi, że macierzyństwo jest łatwe. Pozwólcie nam płakać, krzyczeć i wkurzać się. Pozwólcie nam być zmęczonymi i chodzić bez makijażu. Pozwólcie nam przeżywać macierzyństwo po swojemu. Nie bagatelizujcie naszych problemów, nie twierdźcie, że przesadzamy.

Wspierajcie.

45 Komentarzy/e
  • Pchełka

    Odpowiedz

    Amen 😉 jesteś zajebista 😉 nic dodać, nic ująć 🙂

  • anna

    Odpowiedz

    Zgadzam sie w 100%

  • Ilona

    Odpowiedz

    True story 🙂 ale czego się nie robi z miłości u mnie jeszcze tylko 17 lat i 8 miesiecy i wypad z domu wiec dam radę (taki żarcik ) grunt to nie zwariować 🙂

  • Odtwórcza Mama

    Odpowiedz

    Oj tak, nikt nie powiedział… A jak mówił, to jakoś nie chciało się wierzyć 😉 Chyba nawet nie mam nic do dodania. Pozdrawiam – głodna, zmęczona i z bolącą głową. I owszem – znalazłam czas na komputer. I tak – wolę siąść na FB zamiast położyć się spać. Kłaść się nie opłaca, Młody ma okres wiecznego marudzenia czegokolwiek bym nie zrobiła. Po co rozczarować organizm?

  • Emaliowana

    Odpowiedz

    Boże jakie to prawdziwe…

  • Magda

    Odpowiedz

    I tego mi dziś było trzeba by zagłuszyć ten głos w głowie że jestem zła matka bo mam kryzys i przesilenie i że wkurza mnie dziś ta istotka która kocham nad zycie 🙂 świetny tekst

  • Sabina

    Odpowiedz

    I tak wygląda najprawdziwsza prawda;) dobrze, ze sa takie osoby jak Ty, które mowia o nawzych matczynych problemach zycia codziennego na glos;)

  • Melanie

    Odpowiedz

    A nie masz jednak wrażenia, że ostatnio panuje raczej moda na „odczarowywanie” macierzyństwa? Swoją wiedzę na temat macierzyństwa czerpię w dużej mierze z blogów (czytam ich kilkanaście), ale również od koleżanek i z gazet. To czego dowiedziałam się przez ostatni rok (od kiedy interesuję się tematem) naprawdę mnie przeraziło.

  • Melanie

    Odpowiedz

    Strach, który czuję powoduje, że ciągle odkładam decyzję o dziecku, chociaż bardzo bym chciała zostać kiedyś mamą. Trochę żałuję, że nie poznałam jedynie tej „lukrowanej wersji macierzyństwa”. Wtedy bym była w szoku przez kilka tygodni po porodzie, ale bym wiedziała, że po prostu muszę sobie z tym poradzić, a tak to za dużo rozmyślam…

    • justyna

      To przestań rozmyślać i działaj. Każda mama ci powie ze dziecko i miłość która rodzi się z nim…. czasami która przychodzi długo po tym kiedy dziecko już jest…. każda …. I ta z przypadku i ta która zaplanowała. … każda …. I ta która stać i ta która kupuje w lumple wyprawkę dla maleństwa ….. każda ci powie ze dziecko to jest nieopisane szczęście. Kiedy po całym dniu wrzasku….płaczu. .

    • Justyna

      Kiedy wyrywasz włosy z głowy. …. kiedy padasz na pysk wtedy ta maleńka istotka mówi Mamusiu kocham cie…. mamusiu to byl fajny dzien…. mamusiu koch am cie bradzie niż slonce… przytula się lub uśmiecha się w najpiękniejszy sposób
      ..nic nie jest w stanie opisać tego co czuje w takich.momentach mama. I ta dumą która wypełnia każda cząstkę duszy z powodu najmniejszego sukcesu dziecka. Bezcenn

    • Agata

      Do Justyna. Nie każda. Uwierz mi. Macierzyństwo nie jest warte Twojego życia. Ja nienawidzę tych małych oślinionych paluszków, które ciągle mnie oblepiają, Kocham moje dziecko. To uczucie jest chyba po prostu bezwarunkowe, ale naprawdę nic by się nie stało, gdybym kiedyś podjęła inną decyzję. Nie daj się presji otoczenia, presji biologii, instynktowi. Jeśli czujesz, że nie chcesz nie rób.

  • MatkaOlka

    Odpowiedz

    Polać Tobie! 😉

  • Teżmatka

    Odpowiedz

    To strasznie przykre co piszesz. Najwyrazniej brakuje Ci wsparcia męża lub kogokolwiek skoro macierzyństwo jest tak straszne. Ty też kiedyś wstawałaś w nocy, jadłaś, srałaś po pachy i ryczałaś bez powodu. I teraz robisz dokładnie to samo tylko nikt nie stoi Ci nad głowa 24h na dobę, nie rozumiem jak kogoś mogą irytować naturalne, biologiczne zachowania własnego dziecka…

    • matka-nie-idealna

      Polecam przeczytać tekst jeszcze raz, zwłaszcza zakończenie. I nie bawić się w 'najwyraźniej’. Jeśli Ciebie nic nie irytuje w macierzyństwie… Kłamiesz 😉

    • Teżmatka

      To nie „zabawa” tylko stwierdzenie po tym co przeczytałam i to dokładnie. Mój mąż nie ma problemu z ugotowaniem obiadu czy zostaniem z dzieckiem kiedy ja chce pójść na siłownie… Cześciej dziecko nie jest przeszkodą ale dobrym wytłumaczeniem na lenistwo. I nie napisałam, że nie irytuje mnie nic, ale na pewno nie potrzeby fizjologiczne dziecka – każdy z nas ma takie same.

      • matka-nie-idealna

        To wróć proszę do innych wpisów, później komentuj zgodnie z prawdą. Nigdzie nie napisałam, że mój mąż ma problem z poprowadzeniem domu czy zajęciem się dziećmi.

        PS. Jestem leniwa. O rany!

      • matka-nie-idealna

        A co do przeszkód, cofnij się jeden wpis wstecz… 😉

    • Justyna

      To nie jest opis macierzyństwa strasznego ale prawdziwego. Kochamy nasze dzieci nad życie, ale bywamy zmęczone, złe, smutne, zawiedzione itd itp. Uważam jednak że wszelkie skrajnosci są złe, tak więć nie ma sensu ani nadmierne podkreślanie jak to w macierzyństwie jest trudno, ani lukrowanie jak to jest cudownie i perfekcyjnie. Choc to drugie jest o wiele bardziej irytujące 🙂

  • Ali babka

    Odpowiedz

    Nieidealna na prezydenta.

  • gośka

    Odpowiedz

    Ostatnie słowo musiałam przeczytać dwukrotnie, bo za pierwszym razem mój mózg widział „wypierdalajcie” i dopiero za drugim zobaczył „wspierajcie”. Ot takie fiku miku ?

  • mala-rzecz-a-cieszy.blogspot.com

    Odpowiedz

    Amen!

  • Monika

    Odpowiedz

    Czy Ty przypadkiem nie mieszkasz w mojej szafie?:) czasami naprawdę myślałam że ze mną coś nie tak,że nie radzę sobie z moimi chłopakami (2 i 7 lat)….A teraz widzę że moje „funkcjonowanie” z nimi wygląda tak….zwyczajnie:)I ze szczesciara ze mnie:) Dziękuję za każde napisane tu słowo 🙂

  • Wioleta

    Odpowiedz

    Dokładnie tak jest 🙂

  • Sylwia

    Odpowiedz

    Kiedy ja wychodziłam ze szpitala z moją córką, to nie mogłam uwierzyć, że mnie wypuszczają i pozwalają zabrać dziecko. Kompletnie nie wiedziałam, co mam z nią zrobić. I nawet tego nie ukrywałam. A pierwsze miesiące naszego wspólnego życia to NAJTRUDNIEJSZY okres, jaki kiedykolwiek przyszło mi przeżyć. Byłam tak strasznie rozczarowana, że nie jestem szczęśliwa, tak jak WSZYSTKIE inne mamy…

  • Natalia

    Odpowiedz

    Jedyne z czym się nie zgodzę to „podgrzewana kawa” U mnie zawsze wypita od razu po zaparzeniu. Cała reszta nic dodać nic ująć 🙂

  • Jane

    Odpowiedz

    Jestem mamą bliźniąt od niespełna 8. Mies. Jestem szczęśliwa mamą bo bardzo je kocham i troche na to szczęście czekałam. Jestem szczęśliwa mimo, że nie przespalam jeszcze żadnej calej nocy, że piję zimną kawę, że śniadanie jem o 12 a wstaje o 7, że chce Je w kosmos… Itd ? święta prawda rozczarowana nie i wiem że muszę dac sobie rade. Pozdrawiam

  • MamaStaszka

    Odpowiedz

    Moja przygoda z macierzyństwem dopiero się zaczyna… Rodząc dziecko, żyłam w przekonaniu ze noworodek i mały niemowlak tylko je i spi… Jak jeszcze raz usłyszę w moim otoczeniu, że tak jest to przysięgam „skopie tyłek”. Ha!!!! Moje 6-tygodniowe maleństwo spi 4 razy po 30 minut w ciagu dnia! A drzemka dłuzsza zdarza sie raz na tydzień. to co piszesz to sama rzeczywistość… Mimo tego Kocham:)

  • Ewela

    Odpowiedz

    Przede mną to wszystko za ok o ile nasz Szybki Bill tyle wytrzyma 😉 ale czytając Twoje wpisy mam banana na buzi. Jakby to nie zabrzmiało jestes Zajebis… Babeczka !! Tak trzymaj

  • Anne

    Odpowiedz

    Muszę też zabrać głos, bo komentarz teżmatki mnie z lekka poirytował…
    Przede wszystkim wpis nie jest opisem jednostkowego przypadku, ale dotyczy setek tysięcy kobiet, które zostały matkami. Przede wszystkim chodzi w nim o emocje, które nie pokrywają się z tymi przedstawianymi w mass mediach. Nie wierzę, że zajmują się dzieckiem nigdy nie czuła Pani frustracji lub irytacji.

  • Anna

    Odpowiedz

    Drugą rzeczą jest to, że nie każda z matek ma wsparcie i otrzymuje pomoc od rodziny. Nieraz też nie dość, że nikt nie pomoże, to ma oczekiwania. Bo obiad dziecko je ze słoiczka, bo za krótko na dworze, bo nie posprzątane. Sama widzę męża przez godzinę dziennie, jest mi ciężko samej ogarnąć dom, córkę i firmę, ale kiedy przyjdzie do nas moja mama zostaję zaraz oceniona…

  • Anne

    Odpowiedz

    I nie uważam, żebym była leniwa czy źle zorganizowana. Nieraz ze zmęczenia i żalu płaczę w poduszkę. WSPARCIE jest bardzo ważne i o tym też jest ten wpis. Także Teżmatce zalecałabym trochę więcej empatii i rozwagi w ocenianiu innych.
    Acha, polecam film „Mama w opałach” z Umą Thurman w roli głównej, tematyka macierzyństwa jest tam całkiem fajnie ukazana.

  • Paula2308

    Odpowiedz

    Mam 8-miesieczna corke. Zostawilam jej ojca gdy mala miala 6 tygodni, to dluga historia. Kiedy po wyprowadzce wspomnialam, ze czuje sie rano zmeczona to on stwierdzil, ze nie mam instynktu macierzynskiego, ze nie powinnam byc matka, bo inne matki nie narzekaja. (Skad on do cholery zna takie matki? Heh…) Corka miala nieobciete paznokcie i brudek miedzy palcami – wg niego jnie umiem dbac o corke

  • lola

    Odpowiedz

    a u mnie odwrotnie. wszyscy wokół mili jak ciezko z dzieckiem, jak okropnie, jak konczy sie zycie itd. tymczasem ja doswidczam czegosc cudownego i uwazam, ze jak sie ma partnera, ktory angazuje sie w obowiazki zw. z dzieckiem równo z Tobą i własne ambicje, to wszystko da się pogodzic i jest wspaniale

  • Ana

    Odpowiedz

    W końcu dopitnie od początku do końca. Jesteś wspaniała:-*

  • Agaaa

    Odpowiedz

    I tego mi było trzeba po dość ciężkim dniu mojej prawie 5miesięcznej Anny.
    Teraz mogę odpoczywać.
    Dziękuje za to.

  • brownyeses

    Odpowiedz

    fajnie opisane juz moje dzieci trche podrosly 19 i 8 co nie znaczy ze jest sielanka,innego rodzaju historie i chyba juz tak bedzie matka sie jest do konca zycia i to jest rola ktora trzeba odegrac najlepiej jak sie potrafi 🙂

  • Patka

    Odpowiedz

    Oj jakże się zgadzam z każdym słowem ?

  • Emilia

    Odpowiedz

    Nic dodać nic ująć, super napisane, szczerze i bez owijania (bo niby dlaczego nie mamy prawa? )

  • Kasia

    Odpowiedz

    Zawsze kiedy jestem po ciezkiej nocce z moim berbeciem wpadam do Ciebie i to co czytam zawsze podniesie mnie na duchu.Teraz wiem ze idealna tez nie jestem i bywam sfrustowana,wsciekla i chce uciec z domu ale wystarczy ze ten moj maly cud die usmiechnie i to jak na mnie patrzy… dzieki niemu poznalam smak prawdziwej milosci!!! I wszystko co zle odchodzi w zapomnienie…do kolejnej nocki ☺

  • Kasia

    Odpowiedz

    Godzina 4 nad ranem, karmię swojego synka z myślą że za dwie godziny pobudka… kolejny dzień płaczu.jego i często też mojego.przypadkowo na fb wpadam na Twoj blog…to co piszesz i jak piszesz dodało mi energii i sprawiło że dzień był mimo wszystko super! Dzięki! Jesteś wielka :*
    „Macierzyństwo bez lukru” wymiata!!!!

  • Efcia

    Odpowiedz

    Oj, jak ja żałuję, że nie trafiłam na tego bloga jakieś 2 miesiące temu. Mam już 2 dzieci ale 9 lat różnicy między nimi i zdążyłam zapomnieć jakie trudne bywają początki. Ale dziecko wszystko wynagradza pierwszym uśmiechem, ząbkiem (pomimo gorączki i sraczki), nieporadnym kroczkiem i słowem,które tylko Ty sama rozumiesz:) Ljsta jest oczywiście o wiele dłuższa, ale zna ją na pewno każda kochająca..

  • Efcia

    Odpowiedz

    mama. Zawsze jednak fajnie poczuć się zrozumianą przez inną kobietę, kiedy przychodzi nam, matkom, zetknąć się z tą trudną stroną macierzyństwa.
    Na pewno jeszcze jakiś czas nie będę mieć siły na dobrą książkę, więc cieszę się, że trafiłam na tego bloga. Pozazdrościć lekkiego pióra i poczucia humoru (przydałby się niejednej z nas)!

  • Kasia

    Odpowiedz

    Zawsze myślałam, że coś jest ze mną nie tak, bo nie rozczula mnie każdy napotkany różowy bobas, a część wręcz mnie irytuje. Co ze mnie za zła kobieta! Przecież wszystkie inne marzą o tym, by zostać matkami, a te, które już nimi są, są najszczęsliwsze na świecie. Dlaczego do cholery prawie żadna nie mówi jak jest naprawdę? To rodzi wyłącznie frustracje i ogromny strach.
    Dzięki za ten wpis.

Skomentuj