Macierzyństwo 2.0.

27 komentarzy

Na drugie dziecko zdecydowaliśmy się świadomie i całkiem na trzeźwo. Wiele osób powtarzało, że dwójka dzieci to rollercoaster bez pasów bezpieczeństwa. Żeby na razie odpocząć, że życie, że kariera, że zimne piwo i takie, takie…

Ale ja, napompowana miłością do granic możliwości, z Hanką w sercu i umyśle uparłam się, że chcę zakochać się jeszcze raz.

Nadia jest dopełnieniem idealnym. Śpi, je, uśmiecha się i znowu śpi. 24 na dobę jest dzieckiem widmo. Całą ciążę powtarzałam, że najmłodsze wynagrodzi mi cztery miesiące pierdzenia w prześcieradło i tak się stało. Chociaż czasami nie je ani nie śpi. Chociaż bywa ciężko. Bywają dni, że mam ochotę rzucić wszystko w pizdu i zabukować bilet na Malediwy albo inny koniec świata. Bywają dni, kiedy punkt 21 nurkuję twarzą w poduszce, niezdolna do jakiejkolwiek aktywności, przeżuta i wypluta przez dwójkę matkożernych dzieciaków a wory pod oczami mam większe niż cycki i obijają mi się o brodę. Nocne pobudki dosłownie wrzynają mnie w glebę, wciąż nie mogę się przekonać do niebudzenia #2 na szamę. Tak, to ja w nocy budzę swoje dziecko na jedzenie… Bywają dni kiedy staję nad jednym albo nad drugim i drukowanymi literami mam ochotę krzyknąć „I o chuj ci chodzi?”.

Słowo synchron nabiera nowego znaczenia. Chciałabym po równo. Chciałabym być w 100% przy Hance i w takim samym stopniu przy Hasztu. Chciałabym nie musieć mówić milion razy dziennie „zaraz”, „nie teraz”, „nie mogę”, „teraz muszę nakarmić Nadię”, „musisz pobawić się sama”, „nie mogę wziąć cię na ręce”. Bo jedna i druga chcą w tym samym momencie. Serce codziennie pęka mi na milion kawałków kiedy widzę spuszczoną głowę Hani. I pomimo, że staram się jej to wynagrodzić, za każdym kolejnym odmaszerowaniem z zawodem w oczach umieram. Wiem, że ona nie do końca to rozumie ale akceptuje. Jest dzielna ale czekam momentu aż powie mi, żeby zwrócić #2 skąd przyszła. I ten moment kiedy bujasz się z dzieckiem 2 godziny, przychodzi tatuś i po 30 sekundach odkłada do łóżeczka. Fak.

Dosłownie rzygam zwrotami „bądź ciszej” i „nie krzycz”. Przez pierwsze sześć tygodni Nadii nie ruszały żadne decybele. Zasypiała jedynie w hałasie, często nie raczyła obudzić się nawet na kąpiel. Niestety polegliśmy na tej płaszczyźnie i aktualnie każdy intensywniejszy dźwięk ją wybudza, co generuje zrzędzenie jak wyżej. Hanka nie ogarnia zależności #2 śpi- możemy się bawić i to ona najczęściej cierpi na skutek mniej lub bardziej zamierzonego jebnięcia pilotem w szklaną ławę czy głową w futrynę.

Ćpam moje dzieci jak nigdy. Zrobiłam się emocjonalną kluską. Zachwycam się każdym uśmiechem, każdym niezrozumiałym słowem. „Słoneczkuję”, „Kochaniuję” i „Myszkuję” obydwu na potęgę. Rozpieszczam za bardzo, daję sobie wejść na głowę i pozwalam na zbyt wiele. Kocham i tą miłość okazuję. Rysuję, zbieram kwiatki i lepię babki z piasku. Płaczę na reklamie podpasek, wzruszam się widokiem każdego napotkanego dziecka. Czuję się w obowiązku zapewnić niezapomniane dzieciństwo dziewczynkom.

Ale bywają dni kiedy nie ogarniam rzeczywistości. Na maile odpisuję z tygodniowym opóźnieniem, za chwilę odetną mi prąd w mieszkaniu bo faktura leży niezapłacona a ja jej nie zauważę nawet gdyby było na niej przyrodzenie Davida Beckhama. Nie wiem jaki dzisiaj jest dzień tygodnia i jaki miesiąc. Za to wiem, że za piętnaście minut i trzydzieści sekund będzie pora karmienia. Obudzona o trzeciej w nocy wyrecytuję zawartość torby do wózka z uwzględnieniem ilości pieluch.

Bywają dni kiedy burdel wychodzi oknem bo sam nie może na siebie patrzeć. Jedyną czystą rzeczą u mnie jest podłoga, bo Roomba sama się odpala punkt szósta rano i odwala robotę. Chyba, że natnie się po drodze na skarpetkę w rozmiarze tyci tyci albo dostanie niestrawności od zawartości Kinder Niespodzianki i zawiesi się gdzieś pod stołem. Na czas wagarów Hanki od żłobka awansowałam do miana ChPD. Stawiając na szali sen i porządek, wybieram to pierwsze. Sytuacja trochę patowa bo w pewnym momencie po prostu kończy mi się bateria i nie ogarniam momentu kiedy zasypiam z cyckiem na wierzchu.

W pewnym momencie wyhamowałam. Zamawiam na obiad pizzę albo jadę do Maka. Odpalam mocno nieedukacyjne bajki żeby móc w spokoju zrelaksować się na kiblu w SAMOTNOŚCI a rano daję tableta, żeby po zarwanej nocy i pobudce o szóstej wyrwać jeszcze godzinę snu. Wiem, które miejsca na podłodze omijać, żeby nie przykleił mi się kapeć. Kiedy wiem, że najmłodsza właśnie puściła torpedę w pieluchę nie biegnę od razu jej przewinąć, zwłaszcza kiedy śpi albo lecą „Trudne sprawy”. Przekupuję. Na potęgę przekupuję Hankę a w szafce zawsze mam zapas słodyczy. Nie wyparzam smoczka kiedy przypadkiem go nadepnę a butelkę może ze trzy razy na początku. Kiedy ktoś ma mnie odwiedzić, nie biegam w popłochu chowając gacie pod kanapę. Przestałam robić dobrą minę do złej gry kiedy w repertuarze właśnie jest dramat. Odpuszczam kiedy trzeba, wskakuję z dzieciakami do łóżka i leżymy pół dnia.

Macierzyństwo tak bardzo.

_DSC0225

_DSC0208

27 Komentarzy/e
  • asik

    Odpowiedz

    Oj rozumiem aż za dobrze. Między moimi jesty tylko 13 miesięcy róży to jest poziom hard ☺☺☺ bywa ciężko jak cholera, bywa wkurzająco ale i wesoło i nie zamieniłabym tego wariatkowo na nic.

  • patka

    Odpowiedz

    O jak ja to rozumiem.. podpisuje sie pod tym rekami i nogami. Od dwoch tygodni jestem mama blizniakow. To moje pierwsze dzieci. I tez mi sie serce lamie gdy obaj placza i nie wiem ktorego mam wziac na rece i pierwszego nakarmic.. czesto przysypiam na fotelu podczas karmienia. Jestem poprostu wykonczona. A kazdy tylko dobre rady mi daje co mam robic.. gdyby tylko mieli doswiadczenie z blizniakami.

    • Anna

      Jestem mamą prawie dwuletnich bliźniaków, więc doskonale rozumiem:) Trzy pierwsze miesiące to totalny odjazd, nawet tego nie pamiętam, byłam jak na jakimś „haju”:) Później już trochę lepiej, a teraz choć nadal momentami ledwo widzę i stoję, jest naprawdę cudownie!
      Warunkiem jest zsynchronizowanie dzieci, ja się starałam od samego początku i tylko chwile ich wspólnego snu pozwoliły mi przetrwać.

  • Kasia

    Odpowiedz

    Uwielbiam cie czytac bo pociesza mnie ze nie jestem sama choc mam jednego czorta ktory energii ma tyle ze czasem zastanawiam sie czy on cos bierze (lat 5.5) matka wiecej pisz wiecej my tego potrzebujemy

  • Mamuska;P

    Odpowiedz

    Mocny tekst 🙂 czytam i jestem uradowana (choc mnie to nie cieszy) ze nie jestem sama!!! Bajki, omijanie plam, wory po brode, male „o hu…ci chodzi” pod nosem, i bol odsylania z kwitkiem ;( ale niestety mimo staran nie moge ze wszystkim zdazyc i spamietac 🙁 takze nie ma co Pozdrawiam i powodzenia przy 2l drugiego jest juz lepiej 😉 Swietny tekst taki na luzie 😉

  • Paulina

    Odpowiedz

    Tekst świetny.
    Hania jaka dziara ?

  • Madzia

    Odpowiedz

    O Boże, to opis mojego życia sprzed 2,5 lat. Z tym, że u nas były jeszcze kolki. Za miesiąc urodzę trzecie dziecko i jestem szczęśliwa, że jestem bogatsza i mądrzejsza o doświadczenie z tamtego okresu. Nauczyłam się, że starsze dzieci niestety muszą dopasować do rzeczywistości, czekać, być cicho itd, ale i tak rodzeństwo to najlepszy prezent na świecie, że nie można i nie trzeba po równo

  • Madzia

    Odpowiedz

    pis mojego życia sprzed 2,5 lat. Z tym, że u nas były jeszcze kolki. Za miesiąc urodzę trzecie dziecko i jestem szczęśliwa, że jestem bogatsza i mądrzejsza o doświadczenie z tamtego okresu. Nauczyłam się, że starsze dzieci niestety muszą dopasować do się rzeczywistości, czekać, być cicho itd, ale i tak rodzeństwo to najlepszy prezent na świecie, że nie można i nie trzeba po równo tylko wg po

  • Madzia

    Odpowiedz

    Wg potrzeb i że w tym wszystkim bardzo łatwo stać się jedynie mamą i zapomnieć o sobie, przy jednym się nie zapomina, przy dwójce bardzo często tak

  • cobra

    Odpowiedz

    Ale było mi dzisiaj trzeba takiego tekstu!! Mam 10miesięczną córę i bardzo bym chciała żeby miała rodzeństwo. Tylko cholernie się boję, że jest za mała i to odbędzie się jej kosztem 🙁

  • BeeMammy

    Odpowiedz

    Zobaczymy co powiesz za 3 lata kiedy kurwica za przeproszeniem Cie bedzie trafiac jak zaczna albo dokazywac albo balaganic albo sie bic nawzajem o wszystko. Jak sie we dwojke sprzymierza przeciwko Tobie wspomnisz ze to byly blogie czasy..

  • Kami

    Odpowiedz

    Jakbym czytała o sobie
    Piona hehe

  • owca

    Odpowiedz

    Niestety reguły nie ma. My mamy dwie córki: straszą 9 lat młodsza 2,5 roku. Żebyś nie wiem jak się człowieku starał to i tak dla świętego spokoju mówisz”a daj jej to niech nie drze tego ryjka,albo odpuść jesteś starsza…a strasza płacze-bo to nie sprawiedliwe. Już nie wspomnę o poświęcaniu czasu dzieciom po równo. No nie da się….przynajmniej ja nie potrafię ?

  • Romi

    Odpowiedz

    Tekst świetny, prawdziwy rzadko kto opisuje tą drugą stronę medalu – U nas 7 m-cy i 27 m-cy. Jest cudownie choć momentami cholernie ciężko. Nie pamiętam, kiedy przespałam całą noc ale co z tego…

  • KAROLINA

    Odpowiedz

    TAK…..OBRAZ SAMEJ SIEBIE SPRZED 4 LAT :)…PO DWÓCH LATACH ZELŻY :))))))

  • Aleksandra

    Odpowiedz

    Podpisuję się rękoma i nogami pod Twoimi postami. Chłonę to, co piszesz, podbudowując się, że nie jestem sama. Moje dziewczyny maja 3lata, druga 2 miesiące więc są w podobnym wieku co Twoje. Z drugiej strony patrzę na Twoje zdjęcia i są odwrotnością tego co piszesz. Taki idealny świat!

  • Marta

    Odpowiedz

    Wiecie ja to czasem nie mogę słuchać tych matek wiecznie narzekajacych na dzieci na bark czasu i mega zmęczona zmęczenie. Ja też mam dziecko wcale nie anioła jak się niektórym wydaje. A wydaje się im tak dlatego, że ja nie siedzę i nie narzekam. Uważam że macierzyństwo i moja córka to najlepsze co może być.

    • matka-nie-idealna

      A kto tu wiecznie narzeka?
      Ja tylko napisałam jak jest 🙂

  • tarapatka

    Odpowiedz

    Skąd ja to znam ☺ macierzyństwo to nie tylko lukier i heheszki, ale przede wszystkim ciężka harówa 24/7. Ale tak jak piszesz, jeden uśmiech, chwilę z dzieckiem potrafią wynagrodzić wszystko.

  • Sylwia

    Odpowiedz

    Co znaczy Hasztu? Regularnie czytam blog i wiem, że tak nazywasz młodszą córkę, ale gdzieś umknęło mi, o co chodzi.

    • matka-nie-idealna

      #2 (z ang. hash two)

    • Ilona

      Ach a mnie z kolei dziwią mamy co to nigdy nie okażą zmęczenia, znużenia, zniecierpliwienią. Wszystko to przecież takie ludzkie i prawdziwe. Mamy, które twierdzą, że macierzyństwo to tylko sielanka są dla mnie po prostu niewiarygodne.

  • Patrycja

    Odpowiedz

    Sama jeszcze nie jestem mamą, ale jak się urodził mój siostrzeniec, pierwszy zresztą, to to już było wielkie przeżycie, choć jestem tylko ciocią 🙂

  • Aga

    Odpowiedz

    Piękny tekst. Widać ile w Tobie miłości i cierpliwości. Mam synka który nie długo skonczy 11 miesięcy i także staramy się o #2. Boję się co to będzie ale czytając Twój wpis wierze ze będzie wspaniale. Dużo sił Wam życzę :-*

  • Izabela

    Odpowiedz

    Jasne, że bywa ciężko! Ale te dobre chwilę wynagradzają cały trud! 🙂 Miedzy moimi dziewczynkami 21 miesięcy różnicy 🙂
    Zapraszam do nas-http://polinkowa.blogspot.com/2016/07/wielkie-zmiany-pojawienie-sie-rodzenstwa.html?m=1 !

  • Izabela

    Odpowiedz

    A zwrotem „nie krzycz” nie wiem kto wymiotuje bardziej- ja czy moja dwulatka 😉

  • Beata

    Odpowiedz

    Mój terroryzuje mnie 4 tygodnie dopiero. Jest jeden, a potrzebuje mega dużo uwagi, więc nie wyobrażam sobie życia z 2, mimo, że chce mieć jeszcze jedno napewno:)

Skomentuj