kolejny rok za mną, dosyć przyjemny. Dosyć przychylny. Dosyć rodzinny i dosyć radosny. Urodziny kolejne tuż tuż. Lat już nie liczę, bo i po co. Zdarza mi się pomylić, jak ktoś zapyta. Magiczna  40 jeszcze przede mną, jeszcze na nią chwilę poczekam,  30 już dawno za. Ale czy czuje się z tym gorzej ? Nie. Jest mi dobrze. Czas dla mnie łaskawy. Odziedziczone fajne geny po rodzinach też mylą wielu. W głowie poukładane jak trzeba. Małe dzieci powodują, że człowiek młodnieje. Dusza śpiewa jak tylko głośno potrafi. Już dawno zrozumiałam, że liczy się tu i teraz. Lubię wspomnienia, lubię anegdoty z tego co było. Ale cieszę się tym co jest i tym co nadejdzie. Nie zwykłam się martwić na przyszłość. Czasem to aż za bardzo błądzę w chmurach, co ten  mieszkający ze mną osobnik płci męskiej potrafi mi nieraz wypomnieć. Pyta wtedy: na jakim ty świecie żyjesz. We własnym – odpowiadam. Takim jakim chcę. Takim jakim go ułożyłam i jakim go chcę widzieć. Chcę turlać się po trawie, biegać na bosaka po porannej rosie z tymi moimi łobuzami. Chcę patrzeć w niebo, na chmury, na słońce, a wieczorem chcę patrzeć na gwiazdy, na ten czarowny księżyc zmieniający co rusz swe kształty. Chcę słuchać szumu drzew, szmer potoku. Pohukującej sowy i trzepotania skrzydeł nietoperza. Gdzieś w oddali usłyszeć szczekanie rogacza, lub psa sołtysa. Czuć na policzku deszcz, a zimą spadające płatki śniegu. Nocami odwiedzać pokoje i gapić się na te błogie małe buźki będące w objęciach morfeusza. Czego mogłabym chcieć więcej ? Nie lubię podsumowań, postanowień, ale pomyślałam, że 7 życzeń wymienię:

7 życzeń

– chcę być zdrowa i żeby moi najbliżsi byli zawsze zdrowi. Kiedyś tak nie pojęte „na zdrowie” teraz ma inne znaczenie. Zrozumiałe w pełni i poszanowane,

– chcę aby moje dzieci te co już są i ta, która się dopiero wkrótce pojawi, miały beztroskie dzieciństwo, były mądre takie jak są teraz, z empatią dla świata, ze zrozumieniem tego co otacza. Aby nie doznały okrucieństwa, łez bezradności, niemocy oraz też przemocy. By były radosne, uśmiechnięte tak szczerze do siebie, do świata. Aby każdy dzień je cieszył i niósł coś dobrego,

– chcę aby ten moment życia, w którym się teraz znalazłam mógł trwać jak najdłużej. Abym mogła odwiedzać rodziców jak najczęściej, aby im się wiodło tak jak do tej pory i nic się nie zmieniało. Bo nie ma takowej potrzeby,

– chcę aby moja relacja z młodszą i jedyną moją siostrą nigdy nie zanikła. Żeby było – i tu się znowu powtórzę – tak jak teraz.  Aby kontakt był i się nie zmienił nigdy. Aby ona o mnie, a ja o niej często myślała. Nawet dziś kiedy dzieli nas 4000 km – rozmów było kilka. I tak niech zostanie. Bo potrzebujemy tego nawzajem. Teraz już jest północ, a mój messenger na telefonie oznajmia mi wiadomość kolejną: zobaczyłam gwiazdę, pierwszą od półtora tygodnia ! / bo na dalekie wakacje pojechała, gdzie dni polarne i rzadko noc zapada /

– 4  życzenia spisane, czas na 5. Może materialną, ale co mogłabym chcieć tak tylko dla siebie… może więcej bransoletek, które uwielbiam. Mała rzecz, a cieszy jak to się zwykło powiadać,

– chcę aby choroba mojej babci przestała się rozwijać. By na jej twarzy znów zakwitł rumieniec, uśmiech częściej się pojawiał. Ten nieszczęsny alzheimer tak nie postępował szybko. Tak bardzo byłam z nią kiedyś związana, mimo, że dokładnie 50 lat nas dzieli. Była moim powiernikiem i słuchaczem. Dziś już nie jest tak różowo. Choroba postępuje. Z tygodnia na tydzień. Zmiany są nieodwracalne. Ale skoro mogę sobie dziś coś życzyć, to chcę aby choroba się zatrzymała i pozwoliła Jej zobaczyć nas, swoich bliskich tak jak kiedyś przez lata nas widziała, dbała i kochała,

– ostatnim moim życzeniem niech będzie łut szczęścia, aby to co sobie zaplanuję i po cichutku w głowie ułożę było mi w pełni dane.

Chyba na tyle wystarczy. 7 życzeń to aż tyle.. Nie trzeba dodawać nic więcej. A zdjęcie wkleiłam przypadkowe, które oddaje nasze emocje podczas meczu u nas, na wsi, kiedy maluchy krzyczały: tato ! goolll !