Komercyjnie w Bieszczadach czy jeszcze trochę „dziko” ? 

fale na solinie

blog parentingowy podróżowanie

komercyjnie, ale urokliwie. Solinę znam od kołyski. Moje pierwsze wspomnienie to wycieczka w pierwszych latach podstawówki. Z mojej rodzinnej miejscowości to bagatelka 60 km, teraz mam tylko 20 km więcej do pokonania. Pamiętam stojący tam kiosk ruchu. I biały mały domek na wzgórzu. Obłożony w grube stalowe kraty z kłódkami na oknach. To była skarbnica pamiątek. Biegliśmy do niego bez tchu, z szybko bijącym sercem. Było tam wszystko co w tamtych czasach mały człowiek potrzebował do szczęścia…

Dziś Solina to miasteczko najczęściej odwiedzane przez turystów. Tak trochę komercyjnie jak na Bieszczady. Ale niektórzy innych Bieszczad nie znają. Gwar, mnóstwo kiosków, budek, kiermaszy i małych rodzinnych restauracji. Co kawałek reklama noclegu. Od najwyższych standardów po pola namiotowe bez zaplecza sanitarnego.

W roli głównej króluje tama wodna. Największa betonowa budowla tego typu w Polsce i ogromne spiętrzone pod nią wody rzeki San. Podobno gdyby z boków zapory odlać sześciany z betonu o powierzchni 1 metra i ułożyć je jeden za drugim to taki mur ciągnąłby się od Soliny aż po Wolin. Jest fenomenem w swoim rodzaju.

Aktualnie aby do niej dotrzeć, należy wykupić bilecik na obleganym wybranym parkingu, których nie ma aż tak wiele z racji ilości turystów. Kolejnie musimy przejść uliczką zabudowaną budkami sprzedającymi wszystko co możliwe, barami i mini restauracyjkami. Wśród okrzyków dzieci – mamo, tato ja chcę to ! dojdziemy do tamy, obładowani w pamiątki niekoniecznie zgodnymi z naszym gustem. Bo bardziej to gust naszych podopiecznych.  Bo ja chciałam kapelusz, a syn chciał psa marschalla, córeczce chciałam konika drewnianego, ale i tak dobrze się skończyło na laleczkach matrioszkach.

Na tamie troszkę jak na spacerniaku, spacery i  zdjęcia. Tym razem troszkę skoki przez kałuże. Bo pogoda była taka trochę średnia. Ciekawostką jest, że po burzy wszystkim bez wyjątku przechodniom, włosy stają dęba. Niesamowita zabawa. I niedowierzanie w oczach co poniektórych, jakby zapominali, że tama to nie tylko atrakcja, ale zespół elektrowni wodnych.

Kocham Bieszczady te dzikie, rzadziej odwiedzane. W które tym razem za bardzo się nie zapuszczę z racji mojego odmiennego stanu.  Ale każdemu zaproponuję to małe miasteczko. Pomimo ogromu turystów, zatłoczenia, komercyjnej strony,  ma swój czar. Bo komercyjnie w Bieszczadach przecież też być trochę musi.

 komercyjnie w bieszczadach

solina zapora tama

z dzieckiem w bieszczadach

bieszczady solina

dziecko i pies

rejs statkiem w solinie

P1140293

krople deszczu

P1140206

P1140195

kapitan statku

na statku

P1140177

P1140219

szachy

i trochę…

komercyjnie w Bieszczadach

P1140263

blog lifestylowy

solina

Nela

rejs żaglówką

P1140300

gończy polski

P1140323

plaża w solinie

jezioro solińskie

P1140400

rodzina blog

P1140401

blog lifestylowy wkawiarence.pl

P1140434

P1140419

bezmiechowa

P1140452

jak dojechać na Solinę


kocyk z poduszką, który nam towarzyszył podczas wietrznej i trochę mokrej pogody znajdziecie w sklepie  cat of the moon 

i który możecie u nas wygrać w konkursie – gwiazdki, przytulanie, zabawa, kocyk 

Lubicie bardziej Komercyjnie w Bieszczadach, czy doszukujecie się „trochę dzikości natury” ? 🙂