Majuszko, jaki prezent chciałabyś dostać na swoje trzecie urodziny? Ciasteczko i soczek, bez wahania odpowiadała Maja, za każdym razem, kiedy zadawałam jej to pytanie. Jej przyjęcie urodzinowe dla najbliższych Przyjaciół, było chyba najlepszym prezentem jaki mogła dostać. Szkoda, że nie możecie zobaczyć tych oczu sprzed dwóch tygodni. Oczu pełnych radości.
O tym jak będą wyglądać przyjęcie urodzinowe Mai, myślałam już od października. Wiedziałam już wtedy, że koniec maja i początek czerwca będę przypominała raczej wieloryba niż aktywną, pełną siły i werwy mamę. Wiedziałam też, że takie przyjęcie musi się odbyć. Bo świętować urodziny trzeba! Opcja zorganizowania przyjęcia urodzinowego w domu od razu odpadła. Zaczęłam więc poszukiwania idealnego miejsca na majuszkowe birthday party.
Na początku miały być „kulki”. To nic, że to w ogóle nie moja estetyka, że nie znoszę tych kolorów, tego plastiku. Dzieci przecież kulki kochają, prawda? Ja dla Mai zrobię wszystko, nawet przyjęcie pośród kolorowych, brudnych plastikowych kulek. Rozejrzałam się po okolicy, przejrzałam co oferują takie miejsca. Miałam wstępny plan.
Plan w pewnym momencie uległ zmianie. Trafiłam do kawiarni „Kawa i Zabawa”. Pięknego miejsca dla rodziców i dzieci. Jasnego, czystego, smacznego, wyjątkowego. Zapytałam. czy możliwe jest zorganizowania przyjęcia urodzinowego dla trzylatki. Tak? Cudownie!
Wybór tego miejsca, na świętowanie urodzin było rewelacyjnym pomysłem. Po pierwsze piękne wnętrze, przystosowane dla dzieci. Po drugie smacznie! Oprócz ciasteczku o którym marzyła Maja, na stoliku znalazły się przede wszystkim owoce. Jednak jedzenie najmniej obchodziło wszystkie dzieci! Największą atrakcją była zjeżdżalnia. Nic więcej nie było potrzebne do szczęścia. Zastanawiałam się nad animatorem, teraz wiem, że nie był potrzebny. Kreatywność i żywiołowość trzylatków w zupełności wystarczyła. Kiedy dzieciaki szalały, razem z innymi rodzicami mogliśmy wypić pyszną kawę i porozmawiać.
Tort! Nie ma urodzin bez tortu. U nas tradycyjnie tort przygotowywał Poślubiony. Postawiliśmy na prostotę i klasykę. Biszkopt przełożony dżemem wiśniowym, kremem z serka mascarpone i tym samym kremem z dodatkiem kakao. Górę tortu udekorowałam m&msami. Wyszło pysznie! Całą ciążę powtarzałam, że po tym przyjęciu Maksiu może się z nami już witać. Posłuchał, a ja tak bardzo się cieszę, że mogłam w tym przyjęciu uczestniczyć.
Macie ochotę poczytać o urodzinowych prezentach?