poradniki są mądre, uczą, wskazują jak żyć. Tyle, że ja ich nie lubię i nie sięgam po nie. Kojarzą mi się z moją ukochana Bridget Jones. Ona czytała, dużo, nagminnie, nieustająco. A ja na przekór wcale. Choć przekory wcale w tym nie ma. Ot tak. Nie lubię. Nie lubię słowa: powinnaś. Czy to z mojego wewnętrznego uporu, czy z przekonania, ze ja wiem lepiej ? Coś z dziecka we mnie zostało, skoro takie coś tkwi we mnie. Lubię wskazówki, ale nie : powinnaś. Chyba wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, są świadomi, że tak mam, że lubię sama. Nie wiem za dużo, ale wiem tyle co trzeba. W sprawach ważnych dopytam, doczytam. Może to z dzieciństwa wyniesione ? Mój tato bardzo oczytany człowiek, choć studia w jego czasach modne nie były. Prosty ale oczytany. Jak coś nie wiedziałyśmy z siostrą, zawsze mówił – to ty tego nie wiesz ? poczytaj sobie. Na regałach stały grube tomiska encyklopedii, kroniki. Nie było komputera, nie było Wikipedii, w której czasem głupstwa są wypisane. Teraz mamy  życie proste, ułatwione.  Pytam mojej połówkowej córki nastolatki – czytałaś regułkę czegoś tam w encyklopedii ? Ona – no pewnie, w Wikipedii. Taki świat, tak się kręci.  Ja tego nie zmienię. Ale co będzie dalej ? Jeśli wszystko można teraz, natychmiast i w telefonie…

Posprzątałam dziś kuchnię, pobiegłam na drugą część domu zwaną sypialnianą, gdzie mam swój pokój i dzieci swoje mają. Ogarnęłam w pośpiechu, powiesiłam pranie. Wracam. Salon już nie taki jak był wcześniej. Kartki zwinięte w kulkę latają, Borysiu gra na mini organkach i nuci coś pod nosem, Nelka przelewa kompot z kubka do pudełka po herbatnikach …

Próbowałam już wszystkiego – próbowałam uczyć odkładania na miejsce, próbowałam na wiele sposobów tłumaczyć aby tak ciągle nie przelewała, nalewała, wylewała… ale na to trzeba czasu, na to trzeba lat nauki. Ona taka mała, a On jest nią zachwycony. Tarzają się w tych kulkach z papieru, po kredkach, po klockach… próbowałam już wszystkiego ? a może to we mnie tkwi coś nie tak ? Może to ja nie rozumiem, że tak być musi. Bo to lata najlepszej beztroski, że ja nie powinnam mieć im za złe. Bo to momenty najlepsze, które uczą, które bawią, które zbliżają do siebie.

To się już nie odzywam, tylko z pokorą rodzica sprzątam, a oni chętnie pomagają. I wtedy takie coś we mnie rośnie, taka duma, że oni sami, że oni chcą, tak ze mną…

Jest jedna książka. Książka niezwykła. Nie mówi mi: powinnaś. Obrazki, mówią więcej niż treść. Niż wszystkie: tak trzeba, tak powinnaś, tak zrób, tak postępuj. Uczy tolerancji wobec tych najmłodszych, obrazuje jacy jesteśmy. My, głównie rodzice, społeczeństwo. Jak często pędzimy, jak czasu nie mamy, jak przestawiamy kolejność, jak mamy pretensje. Jak odrzucamy to co ważne. A potem… teraz już – potem nie powróci, nie cofnie. Czas utracony zawsze takim będzie.

Ja nie napiszę  – powinnaś tą książkę przeczytać. Czasem wystarczy zerknąć na kilka rysunków.

 próbowałam już wszystkiego

próbowałam już wszystkiego

próbowałam już wszystkiego

próbowałam już wszystkiego

poradnik dla rodziców

poradnik dla rodziców

sytuacje z życia rodziny

jak radzić obie z niesfornym dzieckiem

bez bicia i krzyku poradnik

jak sobie poradzić z dzieckiem poradnik

jak sobie poradzić z dzieckiem poradnik

poradnik dla rodziców w wieku od roku do pięciu lat

poradnik dla rodziców w wieku od roku do pięciu lat

a potem ……

wychowanie dziecka

więc…

poradniki dla rodziców


obrazy zaczerpnięte  z poradnika dla rodziców w wieku od roku do pięciu lat – Izabelle Filliozat „Próbowałam już wszystkiego”  jak radzić sobie z niesfornym dzieckiem bez bicia i krzyku, najpopularniejsza francuska książka o wychowaniu.


Książkę otrzymałam od zaprzyjaźnionej  księgarni internetowej  BookMaster


 

a jeśli mój blog, przypadł Ci do gustu – zapisz się na listę mailingową lub dołącz do mnie na facebooku

pozdrawiam  — asia —