Nieważne.

29 komentarzy

PATOLOGIA CIĄŻY.

Podświadomie uśmiechnęłam się na dźwięk słowa „patologia”. Pogładziłam się po 34- tygodniowym brzuchu. Jesteś już bezpieczna. Jeśli urodzisz się teraz, będziesz w pełni zdrowa.

Pusty korytarz. Sale skrywające różne historie. Łóżko w łóżko życiowe dramaty i łzy szczęścia. 39 tydzień szczęśliwie donoszonej ciąży obok 20 tygodniowego brzucha kobiety do końca nie wiedzącej czy dane jej będzie szczęśliwie urodzić.

I ona. Po ciężkim wypadku, który kilka lat wcześniej odebrał jej sprawność, półroczną pamięć i kawałek życia. W piątym miesiącu dowiedziała się, że jest w ciąży. Lekarze przecież nie dawali szans, powtarzali to przez piętnaście lat. Połamana miednica i poszarpane organy, które ledwo dało się uratować. Ją ledwo udało się uratować. Mówiła, że to był moment, w którym uwierzyła w cuda. Jej całe drugie życie nim było. Wygrała na loterii u kostuchy drugą szansę.

I panika. Bo wypadek zmienił ją w chodzące składowisko medycznych eksperymentów. Leczenie marihuaną, środki przeciwbólowe odbierające świadomość normalnemu człowiekowi i inne, mające za zadanie jeszcze trochę pociągnąć jej sprawność, zmniejszyć ból i przedłużyć istnienie. Opowiadała swoją historię wielokrotnie, jakby za każdym razem zapominając, że to już było. Mówiła, wciskała restart, po czym mówiła od początku. Wypadek zmienił jej życie fizyczne i psychiczne. Już nigdy nie będzie taka sama.

A teraz jest w ciąży. Wieloletnie leczenie, również w czasie ciąży, której się nie spodziewała, nie przeszło bez echa. Najprawdopodobniej zostawiło w niej znak, który sprawił, że jej dziecko nie rozwija się prawidłowo. Małowodzie, źle zbudowane nerki, brak ruchów dziecka, które wciśnięte w kręgosłup powoli zaczyna się dusić. Prawdopodobny wyrok śmierci. Lekarze chcieli usunąć. Ale ona wierzy, przecież cuda się zdarzają. Chociaż dostała już jedną szansę, spogląda tam w górę z nadzieją, że coś jeszcze dla niej zostało.
Wsłuchuje się w dźwięk serca uderzającego z KTG.
I wie, że jedno z nich może nie przeżyć.
I powtarza, że weźmie na siebie każdą decyzję Tego u góry.

I proszę Cię Boże, gdziekolwiek jesteś, nie spieprz tego.
Ona na to nie zasługuje.

Dzisiaj obie gładzimy się po 34- tygodniowych brzuchach snując wizję imion, ubranek i roli tabletów w życiu dziecka. Przy moim boku Hania, śpiewa dla niej piosenkę, opowiada o żłobku. Ona słucha, uśmiecha się i zadaje kolejne pytania. „Fantastyczną masz córkę”- pada z jej ust, kiedy dziecko wychodzi. Wiem. I drugą pod sercem. Zdrową, kochaną, wystaraną i wyczekaną.

– To teraz chłopak, co?- pytali.

– To teraz aby zdrowe. Aby szczęśliwie donoszone.- mówiłam.

W drugiej ciąży zmieniła się moja świadomość.

Nieważne jaka płeć.
Nieważne jakie imię.
Nieważny jest kolor oczu,
Nieważna ilość włosów.
Nieważny wzrost, waga.
To wszystko przestało mieć znaczenie.

Przejdź się na patologię ciąży. Usiądź na tych łóżkach, poznaj te kobiety. Posłuchaj ich historii, przeżyj ich dramaty. Załóż ich kapcie. Nie wiedzą czy donoszą, nie wiedzą czy urodzą szczęśliwie, czy wydadzą na świat zdrowe dziecko. Niektóre z nich latami nie mogły zajść w ciążę. Są takie, których jedynym marzeniem jest dziecko. Dla nich nie ważna jest płeć, imię czy kolor oczu.
Przestań skupiać się na błahostkach, na rzeczach nic nieznaczących. Doceń.

Pytacie o imię. Nie mamy. W momencie kiedy lekarz powiedział: „Pani Natalio musi pani być silna. Czekamy. Wierzymy.” przestało ono mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie.

To jest teraz nieważne.

 

29 Komentarzy/e
  • Mrs D

    Odpowiedz

    Jestem w 4-tej ciąży, ciąża bardzo wysokiego ryzyka. Czeka mnie 4-te ciecie. Obecnie 33 tc. I podchodzę to tego zupełnie inaczej. Im bliżej końca tym bardziej się boję. Właśnie tego czy dziecko będzie zdrowe bo jakoś wcześniej czekałam aby tylko wytrzymać. A teraz koszmarny lęk o zdrowie dziecka. Teraz dopiero zaczynam się bać o siebie i o to czy wogóle dane mi będzie przeżyć to 4-te cc. ..

    • matka-nie-idealna

      Dziewczyna w szpitalu nauczyła mnie, że trzeba pozytywnie myśleć. Że nie wolno dopuszczać do siebie złych myśli bo one mają straszną moc. Miałam rodzić przez cc ale stwierdziłam, że dla dziecka dam radę. Mój ból jest niczym w stosunku do tego, co ona będzie przeżywała. To tylko kilkanaście godzin, co z tego że kładzie na kolana? Ten ból jest nieważny. Musi być dobrze.

  • MatkaOlka

    Odpowiedz

    Wierzę w Nią, Jej dziecko, Ciebie i Twoje dziecko. Jesteście silnymi kobietami!

  • Ania

    Odpowiedz

    Przeżyłam to co Ty. Cała ciąża przeleżana, wybłagana . W 11 tygodniu obudziłam się w kałuży krwi. Udało się. Potem nadciśnienie, skurcze porodowe w 27 tygodniu. Myślałam sobie, to nie może tak być, przecież tak się staram, tak mocno chce.. Dotrwałam do 38 tygodnia dzięki lekarzom. Nagle leżąc na patologii ciąży mój synek przestał się ruszać. Szybka decyzja, cięcie i urodził się mój największy cud.

    • matka-nie-idealna

      Serce mi stanęło. Mi na szczęście oprócz tej pieprzonej szyjki nic nie jest. Ale już jesteśmy w takim terminie, że jest bezpiecznie. Doczekałam. Serce puchnie.

  • Ania

    Odpowiedz

    C.d. Kocham go ponad wszystko, ale te 9 miesięcy kosztowało mnie i męża wiele stresu. Było warto, ale na pytania rodziny o nr2 odpowiada, ze nie podejme tego ryzyka ponownie. Za bardzo się boję.
    Trzymam kciuki za Ciebie i dziękuję za ten wpis. Dasz radę!

    • matka-nie-idealna

      Ja pewnie nie podejmę po raz trzeci. Chociaż bym chciała. Lekarz mówi, że może być dużo gorzej.

    • Ania

      Wiesz, ja przez całą ciążę nie używałam pojęcia „zagrożona”. Nie mówiliśmy o tym na głos. To prawda, słowa mają ogromną moc.

      • matka-nie-idealna

        A ja używałam i używam. Bo serce mi pęka gdy ktoś mówi 'nie przesadzaj’. Te słowa mają straszny wydźwięk i sprowadzają kogo trzeba na ziemię.

  • Kasia001

    Odpowiedz

    Bardzo trafnie napisane… nieważna płeć, nie ważny kolor oczu… po prostu chcę mieć dziecko… dwie ciąże już straciłam, czy uda się zajść w trzecią i ją donosić, czas pokaże…
    Trzymam za Ciebie kciuki, czytam Cię regularnie i cały czas kibicuję aby malutka wyszła wtedy gdy trzeba, teraz jesteście już bezpieczne 🙂 szczęśliwego rozwiązania.

  • Ewa

    Odpowiedz

    Hej 🙂
    Od jakiegoś czasu śledzę twojego bloga i jestem nim zachwycona. Nie czuję się sama w swych rozterkach życiowych. Dzięki Tobie Wiem, że nie jestem popieprzoną matką i że każda kobieta ma podobne roterki i przemyślenia. Już mam dwójkę dzieciaków córkę 5 letnią i synka 2letniego, które momentami doprowadzają mnie do szału ale nie wyobrażam sobie życia bez nich :). Trzymam za Was mocno kciuki!

  • MammaModna

    Odpowiedz

    Biedna kobieta…tyle nieszczęścia w życiu a mimo to walczy i się nie poddaje. Trzeba czerpać przykład z jej wytrwałości i wiary w to że cuda się zdarzają. Zdrowie najważniejsze i dla Was dużo zdrówka ?
    Często nie doceniamy tego co mamy .

  • Joanna

    Odpowiedz

    Rok temu jak byłam w ciąży w styczniu na pierwszej wizycie u ginekologa gdy zapytał mnie co bym chciała powiedziałam, że nie ważne czy chłopiec czy dziewczynka ważne aby było zdrowe. Donoszona urodzona w 40tc po terminie. I mamy z Narzeczonym zdrową, silną dziewczynkę 7,5 miesiączną Jowitę.
    I dziękuję temu na górze za każdy dzień z nią spędzony.
    Wierzę w Was!

  • Ewa

    Odpowiedz

    leżałam na patologii, miałam w ciąży nadciśnienie małowodzie, dostałam kolek nerkowych. Poród wywoływany oksytocyną w 37 tygodniu potem 12 godzin skończonych cc bo córka się owinęła pępowiną miała lekkie niedotlenienie ale było ok. Urodziła się zdrowa, a kobieta obok ciąża spoko a tu w 26 tyg skurcze potem cc nie wiedziała czy dziecko będzie żyło, historie straszne każda inna I daje do myślenia

  • ig.

    Odpowiedz

    Ja również od jakiegoś czasu śledzę Twoje wpisy i jestem pełna podziwu.Trzymam kciuki za wszystkie Kobiety w podobnej sytuacji. Sama w 26 tyg usłyszałam od lekarza, że moja szyjka ledwo się trzyma, że szpital, że krążek, że ryzyko porodu przedwczesnego. I oczywiście ogromny strach. 2 tyg na patologii ciąży.Teraz póki co jesteśmy w 31 tyg i mam także nadzieję dorwać co najmniej do tego 34 tygodnia.

  • Agata

    Odpowiedz

    Trzymamy kciuki! U nas 32tc i od początku ciąży nie ważna była dla mnie płeć, chciałam tylko, aby było zdrowe. Od ok 20 tc wiemy, że będzie dziewczynka – Hania 🙂 i nawet dobrze się składa, gdyż po domu biega już 17m Mikołaj. Na pierwsze dziecko czekaliśmy ponad 8 lat. 8 lat starań, nerwów, rozpaczy, straconych nadziei – udało się. Druga ciąża – po 4m. „będzie co ma być, natura sama zadecyduje”.

  • Karolina

    Odpowiedz

    Lezalam na patologii w 38 tygodniu nie wyczuwalam ruchów maleństwa. Ja 22 latka pełna chęci do porodu i obok Ewa dziewczyna 33 lata po 3 poronieniach walczy o swoje dziecko jest w 27 tygodniu modli się chociaż do 34 w szpitalu wszyscy ją znają może 5 tygodni spędziła w domu. Ja urodziłam naturalnie zdrową dziewczynkę 3710 a Ona ciesząc się moim szczęściem obawiała się o siebie. Trzymam kciuki

  • M.K.

    Odpowiedz

    przy obydwóch ciążach i teraz, kiedy mam synka w wieku Twojej Hanki i pięciomiesięczną córcie mój mąż często słyszy, że gdyby kiedykolwiek miał wybierać kogo ratować nie ma się zastanawiać. W moich dzieciach jest cząstka mnie- ja bez moich dzieci jestem nikim. Takie już jesteśmy my MATKI… Trzymam za Ciebie kciuki. Coraz bliżej finału, coraz więcej strachu ale i odwagi .

  • BeeMammy

    Odpowiedz

    Lezalam w 32 tygodniu i faktycznie co ciaza, to inna historia. U mnie na szczescie skonczylo sie na strach.

  • Żaklin

    Odpowiedz

    Gaja. Raz usłyszałam i wiem, że jeżeli kiedykolwiek uda mi się zajść w ciążę i urodzi się dziewczynka to właśnie tak dam na imię 🙂 Czytam Cię od dawna, czytam Cię mojemu facetowi. Żeby wiedział co go czeka jeżeli się uda. 🙂 Przygotowujesz mnie do macieżnstwa w stopniu znacznym. Za to gorące całusy. PS. Twój styl jest genialny! Trzymajcie się, hej, pa.

  • anna

    Odpowiedz

    Jeju jak ja to wszystko rozumiem. Tez lezalam na patologii i nasluchalam sie i napatrzylam na rozne sytuacje. My kobiety to jednak silne jestesmy…

  • Mm

    Odpowiedz

    Moja ciąża była najwspanialszym momentem w moim życiu. Czułam się fantastycznie, wszystko przebiegało ksiazkowo. Do momentu porodu… Skurcze od pierwszych chwil co 3 min, potem bóle krzyżowe, brak rozwarcia na 10 przez 6 godzin, blaganie o cesarke… W rezultacie 7 pkt apgaar, oiom, niedotlenienie i moja depresja. nie dalabym rady ponownie rodzic naturalnie, za duzy strach.

  • Nari

    Odpowiedz

    Tak pozytywne myślenie dodaje mi dużo siły w tej ciąży. Pierwsza corcie straciłam w 38 tc. Teraz mam wsparcie z jej strony i od czasu jej śmierci śni mi się moja prababcia która też wierzę że nad nami czuwa i nr 2 będzie już niedługo z nami na świecie. Tym bardziej że za czasu starań śnił mi się mój Aniołek który powiedział mi że będzie dobrze więc jak mam jej nie wierzyć dzieci nie kłamią.

  • Nari

    Odpowiedz

    Czytając Twój wpis mogę śmiało się podpisać pod nimi. Nie ważne jest nic tylko to aby moja królewna była cała i zdrowa tu z nami

  • Lenati

    Odpowiedz

    Teraz juz 7 miesieczna dziewczynka nasze szczescie .. Na potologii bylam,dwa dni przed i dwa po porodzie gdyz lezalam bez corki , w zasadzie 3 muesiace w domu bylam bez corki. Patologia ciazy hmm nie przezylam jej mocno, ale patologia noworodka, intensywna terapia kardiochirurgiczna, co tam sie dzieje ….jak to zapada w psychike , kazde dziecko staje sie nasza rodzina , Ale wiara czyni cuuuda.

  • Mama Emilki

    Odpowiedz

    Ja na szczęście obydwie ciąże (pierwsza w 21 lat, druga 28 lat) przetrwałam bardzo dobrze, praktycznie bez żadnych dolegliwości i dzięki Bogu bez żadnych komplikacji. Ale jestem pełna podziwu i kłaniam się nisko przed kobietami które walczą o to, by donosić ciąże, rezygnują ze wszystkiego, aby dotrwać do bezpiecznego momentu ciąży i aby nie stracić tego najcenniejszego skarbu – DZIECKA!

  • Aneta

    Odpowiedz

    Pierwszą ciąże straciłam. Póki nie zaszłam w kolejną nie było dnia żeby nie myślała o tamtym dzieciątku. Kolejna ciąża książkowa, praktycznie żadnych dolegliwości. Dziecko urodziło się o czasie, zdrowe. Gdy córcia miała niespełna 6 miesięcy wykryto u niej nowotwór. Pobyt na dziecięcym oddziale onkologicznym to koszmar. Po tych przeżyciach mam takie samo podejście, liczy się tylko zdrowie dziecka.

Skomentuj