Starszak w przedszkolu, a niemowlę w domu

Przyjście na świat kolejnego dziecka wymusza na rodzinie reorganizację całego jej życia. Mama, która na jakiś czas rezygnuje z pracy, aby opiekować się maleństwem staje przy tej okazji przed pytaniem co począć ze starszym dzieckiem – posłać je do przedszkola czy też zostawić je w domu? My również w pewnym momencie życia musieliśmy się zmierzyć z tym dylematem i dlatego postanowiłam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami.

Wątpliwości odnośnie tego czy nasz syn powinien nadal chodzić do klubiku malucha, gdy jego młodsza siostra będzie już na świecie, pojawiły się wraz z rozpowszechnianiem radosnej wieści o ciąży. Początkowo, podobnie jak większość rodziców jedynaka, nie mieliśmy pojęcia co nas czeka po przyjściu na świat drugiego dziecka. Od początku ciąży planowaliśmy nic nie zmieniać w kwestii posyłania starszego dziecka do żłobka. Cała nasza trójka była zachwycona żłobkiem, a jedyny problem stanowiło to, że Mati za nic w świecie nie chciał stamtąd wracać do domu.

To, co dla nas było oczywiste, okazało się co najmniej wątpliwe dla naszego otoczenia. Niemalże każda napotkana osoba pytała nas czy Mati nadal będzie chodził do żłobka, gdy urodzi się Gabrysia. Co więcej, również w żłobku padło kilka razy pytanie o nasze plany. Wszystko to sygnalizowało, że coś jest na rzeczy i być może powinniśmy przemyśleć tę kwestię jeszcze raz.

Jeśli stoisz właśnie przed takim samym dylematem, przeczytaj uważnie poniższą listę argumentów, które pomogły nam podjąć tą trudną i ważną decyzję.

rodzenstwo-siostra-niemowle

Zalety pozostawienia starszaka w domu

Pozostawienie kilkulatka w domu oznacza wspólne spędzanie czasu z mamą i młodszym rodzeństwem. Część kobiet jest zdania, że skoro i tak pozostają w domu z młodszym dzieckiem, to niejako przy okazji mogą pilnować również starszego dziecka.

Takie rozwiązanie często jest także wybierane z powodów finansowych – mniejsze dochody z tytułu zasiłku macierzyńskiego, przy większych wydatkach na dzieci, wymusza na rodzicach cięcie kosztów życia. Często opłaty za przedszkole padają pierwszą ofiarą cięć budżetowych.

Więcej czasu na budowanie więzi rodzinnych

Przebywanie w domu z dwójką maluchów daje Ci szansę na równoczesne pogłębianie więzi z dziećmi i sprawia, że nie masz poczucia zaniedbywania któregokolwiek z nich. Obecność starszego rodzeństwa od pierwszych dni życia maluszka stwarza również okazję do tworzenia podwalin dla ich przyszłej relacji. Kilkulatki rozwijają swoją wrażliwość na potrzeby innych i uczą się, że nie są już jedynymi dziećmi w rodzinie, wokół których kręci się całe życie.

Lekcja życia w rodzinie

Naturalne włączenie starszej siostry w opiekę nad niemowlęciem, na przykład poprzez przydzielenie roli asystentki podczas przewijania, daje kilkulatce poczucie bycia ważną, potrzebną i niezwykle pomocną starszą siostrą.

Wspólne wykonywanie prostych czynności domowych (takich jak wkładanie prania do pralki) uczy starsze dziecko życia w rodzinie, która funkcjonuje jak sprawnie działające przedsiębiorstwo, w którym każdy każdemu pomaga. Lekcja życia poprzez obserwację mamy wyniesiona z tego okresu pozostanie dziecku na całe późniejsze życie, a Ty zdziwisz się kiedy ono nauczyło się tak sprawnie obsługiwać pralkę i zmywarkę.

Przedłużenie dzieciństwa

Dzieci, które nie chodzą do przedszkola, mają tak naprawdę przedłużone dzieciństwo. Brak obowiązku porannego wstawania równo z budzikiem, możliwość chodzenia przez cały dzień w piżamie i jedzenia śniadania w łóżku to przywileje, na które już niedługo będzie sobie mogło pozwolić jedynie w wakacje czy ferie. Innymi słowy, bardzo możliwe, że następna taka okazja przytrafi się Twojemu dziecku dopiero na emeryturze.

Pełna niezależność

Jeśli nie musisz odprowadzać i przyprowadzać dziecka z przedszkola, to możesz zorganizować Wasz dzień w dowolny sposób stosownie do potrzeb i pogody. Nie masz ochoty zabierać maleństwa na deszcz czy mróz? Zostajecie w domu. Jest ładna pogoda? Możecie pójść na długi spacer i wrócić wtedy, kiedy będzie mieli na to ochotę. To Ty jesteś w pełni panią Waszego czasu i możesz z nim zrobić co Ci się tylko podoba.

Czy edukacja domowa jest dla każdego?

Mniej chorób

Choroby przynoszone z przedszkola to najczęściej podnoszony argument, który równocześnie wydaje mi się najbardziej kontrowersyjny. Zazwyczaj dzieci uczęszczające do przedszkola chorują częściej niż dzieci pozostające w domu. Nie jest to jednak żadna reguła, która na 100% sprawdzi się w przypadku Twojego dziecka, szczególnie jeśli chodzi ono do przedszkola już przez dłuższy czas i pierwszy, najcięższy okres hartowania odporności ma już za sobą.

Warto jednak, abyś wiedziała, że przedszkolak faktycznie może przynosić do domu różne infekcje i zarażać nimi niemowlę. Karmienie piersią ustrzeże maleństwo przed wieloma, ale nie przed każdą infekcją. Prawda jest taka, że nawet jeśli kilkulatek sam nie zachoruje, to i tak przyniesie do domu mnóstwo przedszkolnych zarazków, które mogą, choć wcale nie muszą, wywołać chorobę u Twojego maleństwa. Ważne, abyś wiedziała, że starszak może zarazić młodsze rodzeństwo każdą chorobą z jaką ma kontakt poza domem. Również na placu zabaw, podczas spaceru czy w sklepie.

przedszkole-dzieci

Zalety posłania starszaka do przedszkola

Rozwój społeczny

Dzieci chodzące do przedszkola szybciej się socjalizują, ponieważ codziennie mają kontakt z rówieśnikami. Wspólne zabawy, kłótnie, pierwsze przyjaźnie i rozczarowania sprawiają, że dziecko staje się bardziej samodzielne i rozwinięte społecznie.

Rozwój intelektualny

Wierszyki, piosenki i zajęcia plastyczne, a nawet językowe, na które zapracowana mama dwójki dzieci nie ma ani siły ani ochoty, to jeden z argumentów za posyłaniem starszaka do przedszkola. Przedszkole jako placówka oświaty uczy poprzez zabawę zapewniając dzieciom lepszy start w przyszłość.

Przedszkolaki mają własne sprawy

Mniej okazji do zazdrości i walki o względy rodziców, a w szczególności mamy pochłoniętej opieką nad młodszym rodzeństwem to efekt tego, że starszak chodzący do przedszkola ma własne „dorosłe” życie, które napawa go dumą i radością. Starsze dziecko może czuć się wyróżnione, że ono chodzi już do przedszkola, a maluch jeszcze nie. Dzięki temu kilkulatkowi może być łatwiej pogodzić się z utratą pozycji jedynaka na rzecz bycia starszym bratem – w końcu starsze rodzeństwo ma swoje przywileje.

Rozkoszowanie się w macierzyństwie

Matki dwójki dzieci są zwykle tak bardzo zabiegane, że nie mają czasu na przystawanie nad łóżeczkiem noworodka i zachwycanie się kształtem jego nosa, bródki i malutkiej piąstki. Jedyną możliwością nacieszenia się byciem kolejny raz mamą jest takie zorganizowanie rodzinnego życia, by w domu pozostało tylko młodsze dziecko. Maluch może się w spokoju wyspać, a Ty masz czas na przygotowanie obiadu, zrobienie prania i porządki. Nie musisz nieustannie dzielić czasu i uwagi pomiędzy swoje dzieci i łatwiej Ci znaleźć czas na chwilę refleksji nad kołyską.

Odpoczynek dla mamy

Rodzice większej liczby dzieci, którzy zostają w domu z mniejszą ilością dzieci czują się jakby byli na wakacjach. To czego nie mogłaś dokonać jako mama jedynaka, ogarniesz bez problemu jako mama dwójki dzieci, pozostawiona na posterunku tylko z jednym dzieckiem. Wypicie ciepłej kawy stanie się znowu możliwe, a Ty będziesz zaskoczona jak łatwo jest opiekować się tylko jednym dzieckiem.

Pomyśl również o sobie. Mniej zmęczona zajmowaniem się jednym dzieckiem będziesz miała więcej cierpliwości, by stawić czoła zbuntowanemu kilkulatkowi.
Po nieprzespanej nocy spędzonej na walce z niemowlęcą kolką, łatwiej będzie Ci zaopiekować się tylko jednym dzieckiem, a i starszemu dziecku dobrze zrobi, gdy jego życie nie będzie się całymi dniami kręciło wokół płaczącego niemowlaka.

Nie zmieniaj tego, co się sprawdziło

Jesteście zadowoleni z przedszkola, do którego chodzi Twoje dziecko, a ono zdążyło się już w nim zaadoptować? W takim wypadku nie ma sensu niczego zmieniać na zapas tylko dlatego, że boisz się co powiedzą inni, gdy dowiedzą się, że Ty siedzisz w domu, a Twoje „biedne dziecko” chodzi do przedszkola.

Przypomnij sobie pierwsze dni w przedszkolu Twojego dziecka . Łzy podczas rozstania, problemy z porannym wstawaniem i Twoje rozdarcie, gdy odchodziłaś zostawiając swojego maluszka na pastwę przedszkolnej dzieciarni. Chyba nie chcesz przechodzić przez to kolejny raz, gdy urlop macierzyński się skończy i nadejdzie chwila powrotu do pracy?

Decyzja należy do Ciebie

Tak naprawdę nie ma złotego sposobu na rozwiązanie tego dylematu. Decyzja, jaką podejmiesz musi odpowiadać indywidualnym potrzebom Waszej rodziny, z uwzględnieniem dobra wszystkich jej członków.

Jeśli coś w głębi serca podpowiada Ci, że lepiej będzie, jeśli Twój starszak zostanie w domu, to nie obawiaj się, że ktoś posądzi Cię o zaściankowość i ograniczanie rozwoju Twojego dziecka. Wszystkie zalety chodzenia do przedszkola są niczym w porównaniu z tym, co możesz dać swojemu dziecku będąc z nim w domu. Bliskość, wspólnie spędzony czas i nauczenie go domowych obowiązków poprzez obserwację Ciebie, da mu większą wiedzę o świecie niż najlepsza akademia malucha.

Jeśli jednak wiesz, że opieka nad dwójką dzieci będzie ponad Twoje siły, to nie zmuszaj się. Zaprawiony w boju z zarazkami przedszkolak nie choruje już tak często jak na początku roku szkolnego, więc chodzenie do przedszkola nie musi automatycznie oznaczać ciągłych infekcji u niemowlęcia. Poza tym karmiąc piersią podnosisz mu odporność i chronisz przed niektórymi infekcjami typowymi dla wieku przedszkolnego (poprzez przeciwciała przekazywane mu w Twoim mleku).

Cokolwiek postanowisz, musisz mieć pewność, że będzie to najlepsza dla Waszej rodziny decyzja. Dla WAS. Nie dla babci, cioci ani sąsiadki.

Mom-shaming. Słowo nowe, a zjawisko stare jak świat

Jak to było u nas?

Ponieważ Mati od pierwszego dnia w żłobku uwielbiał tam przebywać, postanowiliśmy tego nie zmieniać. Naszą decyzję zweryfikowało jednak życie, które lubi sprawiać niespodzianki.

Kryzys pojawił się wraz z pierwszą chorobą obojga dzieci. Mimo karmienia piersią i środków ostrożności nasza mała kruszynka złapała katar zanim skończyła 6 tygodni. Katar przerodził się w kaszel, a kaszel w duszność, która wystraszyła nas na tyle, że pomimo pro-żłobkowego nastawienia postanowiliśmy zostawić Matiego w domu do czasu aż oboje wyzdrowieją. Po chorobie i przerwie świątecznej chodzenie do dzieci przestało się podobać Matiemu, który wolał być w domu z mamą i dzidziusiem. Uszanowaliśmy jego zdanie i zrezygnowaliśmy z posyłania go do klubiku. Czy Gabrysia dzięki temu przestała chorować? Niestety nie, ale przynajmniej wiedziałam, że zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy.

Codzienne spacery z wózkiem i starszakiem stały się bardzo szybko naszym rytuałem, a dzieci dzięki temu miały coraz lepszą odporność. Świeże powietrze, spora dawka ruchu i łapanie każdego, nawet najmniejszego promyka słońca stały się błogosławieństwem. Odpadło poranne wstawanie z zegarkiem, żeby zdążyć na śniadanie. Byliśmy panami własnego losu, nie było pośpiechu i nerwów. Było za to mnóstwo wspólnej zabawy i wiele, wiele czasu na poznawanie się, przytulanie i wspólną zabawę.

Z perspektywy czasu te prawie półtora roku, które spędziłam ze swoimi dziećmi w domu wspominam jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Dobre wspomnienia tamtych miesięcy pomogły mi podjąć decyzję o przejściu na edukację domową.

Zobacz też:
Rodzeństwo w edukacji domowej
Edukacja domowa – na czym polega?

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.