Bloger to prostytutka.

8 komentarzy

Mama mnie nauczyła, że jeśli nie mam pojęcia na pewien temat, lepiej w ogóle się nie odzywać, niż palnąć coś głupiego. Mama to mądra kobieta, wiedziała co mówi. Idąc w myśl zasady „milczenie jest złotem”, niektórzy powinni mieć bana na publiczne wypowiedzi. Moim guru w wkładaniu pyska w wszelki możliwy syf  jest pan Terlikowski, ostatnio do zacnego grona wywołujących gównoburz dołączyła Wioletta Kołek, znana szerzej i bardziej „światowo” jako Viola Kołakowska.

Jako, że mam teraz mnóstwo czasu na nicnierobienie, czytam Internety i oglądam tefałeny. Ostatnio gościem „Dzień Dobry TVN” była właśnie wyżej wymieniona pani. Viola aktualnie jest znana z tego, że jest znana. I ze związku z Karolakiem. Wywiad z nią prowadzony był w ramach czegoś tam z szoł biznesem w nazwie i dotyczył parodiowania przez nią blogerek modowych na Snapchacie. Niestety nikt nie wytłumaczył Wioletce, na czym polega idea Snapa i nie uświadomił, że wszystko idzie w świat. A Internet nie zapomina.

Dalej było tylko gorzej, ona udzieliła wywiadu…

Zainspirowałam się dziewczynami, które są blogerkami i szafiarkami, tak zwanymi, oraz całą resztą wokół tego, czyli wszystkimi, którzy dorabiają do tego ideologię. Powiem szczerze, że najbardziej podirytowała mnie sytuacja taka, że ktoś daje na to ciężkie pieniądze, ktoś płaci tym dziewczynom… za nic.”

Violu, pozwól, że przejdziemy na „ty”. To nic, w Twoim mniemaniu, to zajebiście ciężka praca. To wyszukiwanie nowych trendów, nowych tematów. To podróże, to bywanie na imprezach branżowych. Bo przecież wy „gwiazdy” bywanie na ściankach traktujecie jako pracę, prawda? I dostajecie za to kasę. To ciągły rozwój, to marketing i reklama. A żeby być w tej grze, trzeba mieć o niej pojęcie. Żeby łatwiej było Ci to zobrazować, to tak jak Twoje „siedzenie” w domu. Bezdzietna dziewczyna może twierdzić, że „tylko” siedzisz w domu z dziećmi. Obie wiemy doskonale, na czym to siedzenie polega, prawda?

Co do wydawania pieniędzy przez firmy. Uwierz mi, te firmy doskonale zdają sobie sprawę z tego co robią. Gdyby było to dla nich nieopłacalne, blogerskie stawki nie byłyby na poziomie kilku tysięcy, co i tak w stosunku do reklam w gazetach czy telewizji jest zaledwie ułamkiem w kosztach firmy.

Jest to taka trochę reklamowa prostytucja, dla mnie przynajmniej. Postanowiłam to skomentować.”

W takim razie każdy bloger jest jest prostytutką. Obnażamy się przed wami, pozwalamy czytelnikowi  wejść w nas, w nasz umysł, w nasze życie. Dajemy się dymać reklamodawcom, którzy wbrew pozorom nie są tak hojni jak mogłoby ci się wydawać a zwykła zapłata za zlecenie urasta do rangi problemu na miarę światową. Mamy też swoich „alfonsów”, czyli gości z agencji, którzy negocjują z nami stawki. Blogerki modowe „sprzedają się” za Chanel, blogerki parentingowe za krem do dupy i paczkę pieluch. A teraz wspomnij wszystkie swoje uzewnętrznienia w prasie, wszystkie wywiady i gorzkie żale na swoje życie i przylep sobie odpowiednią łatkę.

To ma bardzo duży wpływ na młode, dziewicze umysły. Na dziewczyny, które szukają swojej drogi w życiu. Fajnie jest mieć takie doświadczenia, że śpimy pod namiotem, jak jedziemy na wakacje, czasem nie mamy na bułkę, to tworzy relacje między ludźmi, stoimy za barem, wiemy, jaka praca może być ciężka, jak zdobycie pieniędzy może być trudne. Nie chodzi mi o to, że ktoś zarabia więcej, zupełnie nie. Ja mam co do gara włożyć i jest mi z tym dobrze. Chodzi o to, żeby te dziewczyny kiedyś nie popadły w taki rodzaj frustracji, depresji z powodu tego, że miały takie życie. To się skończy za chwilę, bo one muszą się rozwijać, bo muszą zdobyć jakiś zawód, wykształcenie, życie i los będzie im stawiał na drodze różne trudności. Pytanie, czy ktoś taki, kto zaczyna życie bardzo wysoko i żyje na wysokiej stopie, będąc bardzo młodą osobą, bez doświadczenia, bez dystansu, bez wiedzy, bez umiejętności pewnych, poradzi sobie później dalej z takim ciężarem.”

Bardzo złe, oj bardzo złe zdanie masz o dziewiczych umysłach. Pomijając fakt, że dziewictwo w tych czasach kończy się gdzieś na etapie gimnazjum a co za tym idzie, dziewicze umysły w tym wieku jeszcze raczej nie są zainteresowane zarabianiem pieniążków tylko nowymi lalkami Barbie, to jednak nie doceniasz dzisiejszej młodzieży. Dziewczyna, która szuka swojej drogi w życiu i będzie próbowała odnaleźć ją w blogowaniu, na dzień dobry dostanie salwę w pysk. Przekona się, że żeby dojść do czegokolwiek, potrzebna jest praca, praca i jeszcze raz zajebiście ciężka praca. To nie jest tak, że siadasz do komputera i wena spływa na Ciebie błogosławieństwem. Z pewnością to, co zechcą napisać, już zostało napisane. Żeby się wybić trzeba mieć pomysł, cierpliwość i twardą dupę. Sukces nie przychodzi za pierwszym ani nawet za dziesiątym wpisem. Czasami potrzeba grubych lat by ktoś Cię zauważył. A jak już zauważy to nie wysyła z marszu do Dubaju tylko daje Ci pomadkę za trzy zeta do zrecenzowania.

Gdyby Ci się tylko zechciało ruszyć tyłek albo to wyżej, gdzie normalnie powinien mieścić się mózg, sięgnęłabyś do źródeł, pogrzebała w historii tych dziewczyn. Zaczynały od zera kupę lat temu. Nie zaczynały życia „bardzo wysoko” jak to określiłaś. A co do Twojego zmartwienia, jak sobie poradzą w życiu to uwierz, poradzą. Każda agencja reklamowa, marketingowa i modowa będzie się o nie zabijała. Bo znają to środowisko jak mało kto. Wiedziałabyś o tym, gdybyś raczyła się pojawić na jednej prelekcji poprowadzonej przez te dziewczyny, na jednych warsztatach. Ja byłam i kłaniam się w pas, one nie siedzą i nie dostają nic za friko.

Ktoś, kto pozwala swojemu partnerowi, ojcu swoich dzieci na „rozsiewanie nasienia” i powrót do niej po każdej zmianie partnerki nie szanuje sam siebie. Nie oczekujmy więc, że będzie szanował innych. Violu, spójrz najpierw na to, jaki Ty przykład dajesz kobietom, później martw się o innych. A pokazujesz, że kobieta może być przedmiotem. Dla mnie to się nazywa hipokryzja.

I na koniec odpowiedź Violi na komentarz Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Odpowiedź, która rozbawiła mnie niemal do łez.

 

12806217_1111526355556897_7988419922846117563_n

 

Żeby prowadzić bloga, wystarczy raz na dwa dni zamknąć dzieci w szafie i włożyć stopery do uszu, żeby nie słyszeć ich jazgotu. Można dla rozrywki wrzucić im tam ojca, bo od tego też ten osobnik jest. Żeby raz czasem przestał być tylko dawcą nasienia/alimentów i spróbował być tatą. Można dorzucić instrukcję obsługi lub ewentualnie tableta. Na YouTube są bardzo fajne filmiki w razie, gdyby zadanie go przerosło.

Zaczynam rozumieć stanowisko polskich pracodawców w stosunku do kobiet mających dzieci. Skoro wychowanie dzieci to ciężka praca, zajmująca 24h/na dobę, ciężko jest wygospodarować 5 minut na samotną dwójeczkę a co dopiero 8h na cały etat. Fajnie, że masz co do gara włożyć. Niestety niektórzy żeby mieć co jeść muszą pracować.

Wyobraź sobie, że ja- matka jednego, za chwilę drugiego dziecka i do tego pracownica na pełny etat, prowadzę bloga. Od trzeciego miesiąca życia mojej córki, czyli w okresie dosyć ciężkim, bo w pierwszych dwóch latach życia dziecka. Nie zaniedbuję przy tym swoich dzieci bo bloguję z reguły w momencie gdy one śpią. Moje wieczory wypełnia praca i pasja. Bo widzisz, oprócz tego, że jestem mamą, żoną i pracownicą, mam czas na pasję.

I ostatnie.

„Komentowanie bzdurnych plotek, głupot wypisywanych w szmatławcach…” przygarnął kocioł garnkowi.

8 Komentarzy/e
  • Daria

    Odpowiedz

    Wydaje mi się, że Pani Viola, miała co innego na myśli. Po części się z nią zgadzam, ale… o co tak naprawdę chodziło (wg mnie) w jej wypowiedzi?

    Myślę, że nie chciała 'dołożyć’ wszystkim blogerom czy też tej formie komunikacji czy wyrazu jako takiej. Pisanie, komentowanie rzeczywistości, dzielenie się swoimi przeżyciami, czy też wspieranie innych osób jest jak najbardziej miłe i potrzebne. Widać to po Pani statystykach i po umieszczeniu Pani bloga w rankingu 'wpływowych blogerów’.

    O co wg mnie jest całe zamieszanie? O młode dziewczyny, zastanowiłam się przez chwilę czy wymieniać je z nazwiska, ale co mi tam. Tak zwane topowe blogerki, czy też szafiarki: Maffashion, Jessica Mercedes, Fashionelka itd itd To są osoby, które zarabiają jakieś kosmiczne pieniądze na obnażaniu swojego życia i lansowaniu bardzo niezdrowej mody na „mam wszystko”. Nie twierdzę, że są odpowiedzialne za to, że potem gimnazjalistki sprzedają swoje usługi sexulane za szminkę czy nową torebkę, jednak ten wszechobecny konsumpcjonizm jest dla młodych ludzi dużym zagrożeniem. Oczywiście od wychowania i wpojenia zasad są rodzice itd itd Pewnie można mnożyć kontrargumenty. Ale czy te Panie mają coś do powiedzenia? Wyróżniły się czymkolwiek? Wygrały chociażby olimpiadę z wiedzy o tańcu w liceum? Cokolwiek? One pokazały jak się ubierają, potem ileś tam osób zaczęło na to patrzeć i się wzorować …i tyle.
    Zero jakości, nie ma już rzetelnego dziennikarstwa (nie jestem dziennikarką, żeby nie było że mam tzw. „ból d…..”) wszystko schodzi na psy. Każdy może być gwiazdą. Może jest to bardzo demokratyczne, ale wg mnie Internet zamienia się w ściek. Oczywiście można to rozpatrywać w szerszej perspektywie, ale nie chce nikogo zanudzać zbyt długimi komentarzami.

    Wracając do Pani W(V)ioli, nie uważam, blogerów i ich wpływy z reklam za prostytucje (sama z nimi pracowałam, znam stawki efekty były różne, ale to teraz nieistotne). Nie popieram nijakości i osiągania sukcesów z faktu bycia znanym. Nie frustruje mnie to jakoś szczególnie, bardziej smuci

    • matka-nie-idealna

      Ja również pisałam o dziewczynach, które wymieniłaś z nazwiska. Znam osobiście dwie z nich, byłam też na ich wykładach czy prelekcjach. To są dziewczyny, które ciężko zapracowały na to, co mają. To są dziewczyny, które marketing mają w małym palcu. To są dziewczyny, które środowisko reklamy znają od podszewki. Wy, czytelnicy widzicie je jako próżne dziewczyny, dostające kupę forsy za nic. Ja je widzę jako uparte osoby, dążące do celu, zarabiające ciężką pracą. Moim zdaniem tutaj chodzi o ból dupy. Założę się, że gdyby ta pani miała szansę zarabiać w ten sposób (a z tego co wiem, próbowała), na pewno by ją wykorzystała. Co do konsumpcjonizmu, niestety ten świat jest tak skonstruowany, nie inaczej. Idziemy do przodu, rozwijamy się. Masz rację, że to kwestia zdrowego podejścia i wychowania.

      Ps. Ja też nie wygrałam żadnej olimpiady. Co ja pokazuję? Czym się wyróżniam?

      • Daria

        Nie miałam zamiaru wchodzić z nikim w rozbudowaną polemikę, ale teraz to mnie Pani rozbawiła. Tak się składa, że pracowałam w wymienionymi przeze mnie osobami i wiem, z kim mam do czynienia. Proszę mi powiedzieć na czy polega ich wiedza marketingowa? Szczególnie, że jedna z tych Pań ma managera (managerkę). Prelekcje? Te ściągnięte z Internetu hasełka na spotkaniach czy 'warsztatach’ z e-marketingu? Naprawdę proszę mnie nie rozśmieszać.

        Dla mnie ciężko pracuje osoba, to taka, która musi wstać o 5 rano dojechać do pracy na 8, harować 12 godzin w stresie i często wielkim obciążeniu, za niezbyt spektakularne pieniądze. Potem wrócić do domu i…sama Pani wie co dalej. A na czym polega ciężka praca 20 letnich infantylnych dziewczynek, które mają od tej 'pracy’ ludzi? „Ubiorę się ładnie i zrobię sobie fotkę a potem dostanę kosmetyki i…też sobie zrobię fotkę. Zmęczyłam się, może dostanę zaproszenie na imprezę”

        Pani Wiola żyje też w oderwaniu od rzeczywistości i może chciała sobie dodać kilku punktów do popularności, ale nikt mnie nie przekona, że pisanie bloga (sama dziś to Pani napisała) to ciężka praca.

        Nie mam pojęcia czym się Pani wyróżnia. Nie znam zbyt dobrze Pani bloga, trafiłam tutaj przypadkiem. Może niczym? Może za coś Pani czytelnicy Panią lubią. Nie mnie oceniać. Nie mam też żadnej przyjemności w hejtowaniu Pani czy innych blogerów, ale nikt mnie nie przekona, że to jest ciężka harówka.

        • matka-nie-idealna

          Proszę kiedyś spróbować prowadzić bloga regularnie przez pół roku. Wtedy możemy rozmawiać. Niestety czytelnikom wydaje się, że pisanie to nic takiego, że to proste. I proszę mieć przy tym czytelność na poziomie kilku tysięcy dziennie, kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie. Mówię o blogach, które mają coś do „powiedzenia” nie opierają się tylko na obrazach. Fajnie, że Pani współpracowała z blogerkami. Proszę spróbować być po drugiej stronie.

  • Paulina

    Odpowiedz

    Zadna praca nie hanbi. Uwazam,ze jesli swoja praca nie robi sie krzywdy drugiemu czlowiekowi to nikomu nic do tego jak zarabiam na zycie. A Pani Viola niech pilnuje swojego Pana Karolala,bo jej ktos znowu sprzatnie go sprzed nosa.

  • Żaneta

    Odpowiedz

    Słyszałam wiele pojazdów i negatywnych komentarzy na temat blogerów i osób, którzy są aktywni w social media, ale tak żenującej i niedorzecznej wypowiedzi nie słyszałam jeszcze nigdy. Widziałam jeden filmik Pani Wioltty Kołek „snap szmata” – to jest dopiero kompromitacja, żen i zły przykład. Trochę mocno bije rozżalenie, że kariera średnio się potoczyła…ni to kariera modelki, ni to kariera aktorki, jakby tylko związek trzyma ją na powierzchni szołbiznesu. Twoja mama ma rację, lepiej milczeć niż pieprzyć od rzeczy, ale widać nie wszystkie mamy tego uczą 😛

  • Anna

    Odpowiedz

    Odniosę się do wypowiedzi pani Dari: „… ale nikt mnie nie przekona, że pisanie bloga (sama dziś to Pani napisała) to ciężka praca.” Również jestem mamą prawie dwulatki i za miesiąc będę mamą jej braciszka, a od jakiegoś miesiąca zaczęłam prowadzić bloga. Mimo, że moje doświadczenie w tym temacie jest znikome, bo co może powiedzieć dziewczyna, która dopiero zaczyna, to już zdążyłam zauważyć, że to nie taka prosta sprawa jak się wydaje osobie, która blogi tylko czyta. Przede wszystkim istotna jest regularność, o którą nie tak łatwo przy nawale obowiązków (zaznaczę, że dodatkowo mam na głowie przeprowadzkę, a każda z nas, która choć raz w życiu się przeprowadzała wie co to znaczy). Pomysł- pomysłem, ale żeby post był napisany z sensem, nie wystarczy siąść i w trzy minuty postukać w klawiaturę, dodatkowo jeśli się chce „ubrać go ” w fotografie, to trzeba jeszcze więcej czasu. Ja mam mnóstwo pomysłów, ale wciąż mi brakuje czasu na ich realizację, bo żeby przygotować post muszę najpierw coś zrobić, do tego muszę to fotografować, a później połączyć zdjęcia z opisem. W moim przypadku dochodzi podstawowa obróbka zdjęć, bo chcę, żeby „jakoś” to wszystko wyglądało. Póki co, na moim blogu pojawiły się posty, że tak powiem „ogólne”, bo te „konkretne” nadal czekają na mój czas. Jednak skoro już się podjęłam, to wiem, że muszę pisać, żeby blog nie był „martwy”, a żeby zdobyć stałych czytelników potrzebuję czasu, wytrwałości i „ciężkiej pracy”, którą jest nie tylko harówka przez 8 czy 12 godzin.

  • Anne

    Odpowiedz

    Nie lubię Kołakowskiej, ale myślę, że tutaj jej akurat nie chodzi tyle o zarobki tych dziewczyn ani o to czy one pracują ciężko czy nie. Chodzi o styl życia jaki one promują – markowe ciuchy, kosmetyki, imprezy, jak wczasy to zagraniczne. Na prawdę nie uważacie, że ten poziom konsumpcjonizmu jaki teraz osiągamy staje się niebezpieczny? Młode umysły chłoną wszystko jak gąbki, młode dziewczyny naoglądają się, naczytają i myślą, że tak ma wyglądać prawdziwe życie. Młodzi ludzie zaczynają oceniać innych po stanie ich posiadania i tym co noszą na sobie a nie tym co mają w głowie. Coraz bardziej liczy się mieć zamiast być. Oczywiście, wielka jest rola rodziców jak wychowają swoje dzieci i jakich priorytetów je nauczą, ale wielka jest również presja grupy i właśnie mediów – przecież nie wszystkie te dziewczyny, które „sprzedają się” w galeriach pochodzą z patologicznych rodzin… Kołakowska nie atakuje innych blogów – na cel wzięła te modowe i zdaje się tzw. lifestyle, dlaczego? Bo na przykład Twój blog Natalio nie traktuje o dupie Maryni, porusza ważne tematy macierzyństwa, posiada jakąś treść. Tak samo polecone przez Ciebie w ostatnim poście inne blogi. Kiedyś miałam okazję zobaczyć na kanale YT filmik dziewczyny, RedlLipstickMonster zdaje się, która płakała, ponieważ firma nie przysłała jej paletki do testów. Rozpacz jaka tam była ukazana była tak niewspółmierna do sytuacji… to jest po prostu przerażające…

Skomentuj