Zawód: polityk



W liceum i na studiach bardzo interesowałam się polską polityką. Znałam większość liczących się nazwisk, ogarniałam ministrów i programy polityczne. Ba- sama chciałam zostać politykiem. Dziś swoją orientację polityczną opisałabym jako: polityczna abstynencja. Nie czytam, nie oglądam, przestałam głosować. Nie obchodzą mnie obietnice wyborcze, nie śledzę losów kolejnych potajemnych zebrań na Wiejskiej. Mam zbyt wysokie standardy, by kalać swoje uszy i oczy teatrem tak niskich lotów.




Czy oczekując od polityków rzetelnego wykonywania swoich obowiązków żądamy...zbyt wiele?



W Polsce, w kraju gdzie w czasie rekrutacji choćby do pizzerii pytają o szczegółowe CV i znajomość języków obcych i bez sentymentów zwalniają wykwalifikowanych pracowników znajdując lepszego i tańszego wyrobnika, jest jedno miejsce gdzie obowiązuje zupełnie inny, niemalże abstrakcyjny kodeks pracy. 

To Sejm i Senat.


Tutaj nie trzeba mieć profesjonalnej, kierunkowej wiedzy by zostać ministrem. Tu nikt nie ocenia Twojej wydajności i wyników pracy. Nikt nie rozlicza Cię z Twoich obowiązków i nie wymaga samokształcenia. 

Śmiejesz się prosto w twarz swojemu pracodawcy, roztrwaniasz jego pieniądze i podejmujesz szkodliwe dla niego decyzje. Jest bezsilny. Jest żenujący. Debil, któremu nakłamałeś na rozmowie kwalifikacyjnej i nic Ci teraz nie może zrobić.



Kto jest Twoim pracodawcą, Polityku? 



Tak, to MY. Ta szara bezkształtna masa, którą raz na kilka lat nazywasz łaskawie elektoratem i fałszywie ściskasz jej zapracowane dłonie. Dłonie, którymi zarabia na Twój wikt i opierunek. 

I wiecie co? Z każdej innej pracy wylecielibyście dyscyplinarnie już po kilku tygodniach. Niekompetencja. Matactwa. Prywata. Granie na niekorzyść Państwa.


Czy ja chcę zbyt wiele? 


Chcę tylko, aby przestrzegano zawartych ze mną umów. Przez całe życie jestem zmuszona płacić podatki i składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Ja wywiązuję się ze swojej części umowy, a jeśli tego nie zrobię czeka mnie więzienie lub grzywna. 


Wy macie tę umowę gdzieś. 


Co chwilę zmieniacie wiek emerytalny, a wysokość emerytur od lat jest przedmiotem mrożących krew w żyłach anegdotek. Mimo, że co miesiąc płacę składki, nie jestem w stanie dostać się do żadnego lekarza. Edukacja państwowa w większości szkół jest na takim poziomie, że rodzice zmuszeni są codziennie siedzieć z dziećmi nad lekcjami po kilka godzin. Mimo horrendalnych podatków w każdym litrze benzyny, słyniemy z horrendalnych dziur na drogach. 

Wasze obietnice już nazajutrz po wyborach okazują się tylko kiczowatą pułapką na naiwnych wyborców. Robicie co Was się podoba ze świętym niegdyś dokumentem państwowym - Konstytucją. 


Mam Was dość. Brzydzę się Waszymi fałszywymi twarzami, Waszymi kłamliwymi ustami. 



I chciałabym, tak bardzo bym chciała żeby można było Was wszystkich zwolnić. Bez możliwości powrotu pod inną banderą, z innym programem. 


Ale dopóki jestem zmuszona nazywać Was moimi reprezentantami, mam tylko jedną prośbę: 

Zostawcie mnie w spokoju. Dajcie mi spokojnie pracować i żyć. 



1 komentarz:

  1. Żaden zawód nie jest łatwy i ważne, abyśmy odnaleźli pracę, która będzie sprawiać nam radość. Przykładowo niedawno zatrudniłam się w nowej firmie i ta zmiana bardzo dobrze mi zrobiła. Nawet nauczyłam się jak zorganizować skuteczne spotkania zespołu.

    OdpowiedzUsuń