Wiemy, wy wiecie też, że polskie góry są piękne o każdej porze roku. Dlaczego zatem nasz Bałtyk ma tak słaby marketing i pijar jeśli chodzi o inne pory roku, niż lato?
Mieszkałem nad polskim morzem 10 lat, całą podstawówkę a ogólniaka zacząłem w Kołobrzegu, znam wybrzeże Bałtyku o każdym obliczu – latem zapach frytek i dźwięki cymbergaja 😉 , sztormy urywające głowę jesienią, plażę skutą nawianym lodem zimą, pierwsze karmienie mew i łabędzi z molo wiosną…
Dlatego przyklasnąłem radośnie idei rodzinnego wyjazdu nad morze w listopadzie, tym bardziej, że w jedno z najciekawszych miejsc polskiego wybrzeża – Półwysep Helski. Do tego na pobyt do doskonałego hotelu, który tylko czeka na rodziny, takie jak nasza, i większe też, i szalone bardziej i szalone mniej 🙂 .
Czułem się niemal jak przewodnik Marii i Gabi, bo obie były pierwszy raz i na Półwyspie, i o tej porze roku nad morzem. Ja jechałem tam jak lokals 🙂 i z przyjemnością patrzyłem jak one obie po raz pierwszy odkrywają zupełnie nieznane oblicze takich miejscowości jak Jastarnia, Jurata, Hel, czy Władysławowo.
Pozamykane wszystkie lokale, sklepy, tanzbudy z pamiątkami i lodami, jeden samochód na pół godziny, wiatr zamiatający liśćmi, nawet rdzennych mieszkańców widać nie było. Pomost w Juracie samotny i tylko dla nas, pokaz karmienia fok w Helu prawie prywatny – żadnych kolejek a na plażach tłok – ale mew 🙂 .
Krajobraz chmurą, wiatrem, deszczem i przebłyskiem słońca malowany.
Uprzedzając pytania 🙂
Hotel – Hotel**** SPA Dom Zdrojowy
Gabi
Parka granatowa – KappAhl
Czapka – KappAhl
Komin – Medicine
Buty – Emu, Bartek
Maria
Parka zielona – Medicine
Czapka – Medicine
Buty – Emu
Kuba 😉
Nikon D750, Nikkor 50mm 1.4,
Nikon D3100, Nikkor 28-300 mm 3.5-5.6