Rok w rok obiecuję sobie, że wykonam kalendarz adwentowy i w tym roku po raz pierwszy od słów przeszłam do czynów.
Przyznam się - lubię szybkie projekty - nie lubię, gdy coś się ciągnie, brakuje mi czasu na dokończenie, albo po prostu mi nie idzie. Zaparłam się jednak i po czterech dniach =  nasz tegoroczny kalendarz jest już skończony.
Grudzień to taki miesiąc, gdy nasze dzieci zasypywane są górą prezentów, więc idąc za zeszłoroczną propozycją z bloga O tym, że... , zamiast słodyczy czy upominków w naszym kalendarzy zagościły zadania.
Ostatnio brakuje nam wspólnego czasu. W ciągłym biegu, przedszkolnym rytmie tygodnia i weekendzie, gdy ciągle powtarzamy, że mamy tyle rzeczy do dokończenia w mieszkaniu - zapomnieliśmy o zwyczajnym byciu razem, robieniu rzeczy małych, ale przyjemnych.
Dlatego chciałam, aby ten czas adwentu był naszym czasem - skupiającym naszą uwagę głównie na dzieciach - a raczej Lei, bo to Ona najbardziej odczuwa te braki - i ja nakręcana wyrzutami sumienia po kolejnym "nie teraz".
Samo robienie kalendarza było już niejako preludium do tego właściwego grudniowego czasu.
Zrobiłyśmy go wspólnie  i wierzcie mi - mimo, że w pewnym momencie ilość rozsypanego brokatu zaczynała kłuć mnie w oczy - to był miły czas. Tylko nasz- bo oddelegowałyśmy mojego męża z Polą, na poszukiwania odpowiedniego patyka. Więc i oni mieli swój wkład.

Samo wykonanie nie jest idealne, ale prawdzie i od serca. Mojego i Lei - więc dla nas jest najpiękniejszy na świecie.
Do grudnia jeszcze trochę czasu, więc może i wam uda się wykonać własny kalendarz.


Do jego przygotowania będziecie potrzebować :

- Sporo chęci i zapału.
- Rąk do pracy
- Patyka znalezionego na spacerze ( widziałam też wersje na wieszaku ubraniowym - też super! )
- papierowych torebeczek - spokojnie można zrobić samemu, sklejając bokami  prostokątne kawałki papieru.
- Tony brokatu
- Sznurka
- Oraz zadań ( lub co tam chcecie schować), tagów do oklejenia poszczególnych dni - pojawiły się w  poście TU
- Ozdób jakie macie ochotę użyć.