W życiu czasami przychodzi taki moment, że kobieta pragnie zmian. Jednak pragnienie czegoś nie zawsze wiąże się z podjęciem działania. Powiedziałabym nawet, że od marzeń do ich realizacji często jest bardzo długa droga. Mam na myśli  konieczność przepracowania z samą sobą swoich obaw, tego co myślimy same o sobie i swoich umiejętnościach. Odkładamy marzenia na później. Wciąż jest coś ważniejszego.

Wiem, że wśród Was są kobiety, które już tę drogę przeszły i zaczęły działać, ale są też takie, które wciąż nie wyszły po za etap westchnień. Pragnę Was motywować do tego, aby sięgać po to czego się chce. Dlatego dzisiaj zasieję w Was ziarno, które może kiedyś wykiełkuje, przedstawiając kobietę, która sięgnęła po własne marzenia. Poznałam ją w momencie, gdy właśnie postanowiła wyciągnąć po nie rękę, a teraz z przyjemnością przyglądam się jej sukcesom. Z całego serca jej kibicuję nie tylko z sympatii, ale także, dlatego, że otaczając się ludźmi pozytywnymi i takimi, którym się udało sami zaczynamy wierzyć, że sukces jest możliwy (cokolwiek sukces znaczy dla Ciebie). To bardzo motywujące. Poznajcie Izę z Bellove Moments, która tak pisze o sobie:
***
Kobieta.  Mama Zo. Żona Pe. Optymistka wyznająca zasadę: pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia! Lubi zatrzymywać piękne chwile kadrami i słowami. Szuka szczęścia w codzienności. W prostych, zwykłych rzeczach, słowach i gestach. Łapie te ulotne momenty na starość, aby mieć co robić w bujanym fotelu z kubkiem kawy (koniecznie z mlekiem). Nie boi się głośno marzyć. Jednym z takich marzeń jest robić coraz lepsze zdjęcia. Więc pstryka. 

***

Jak osiągnąć sukces?

Ja: Iza, poznałam Cię, gdy planowałaś wziąć się za fotografię na poważnie. Wiem jednak, że wcześniej już tego pragnęłaś. Opowiedz proszę jak to się stało, że od snucia marzeń przeszłaś do ich realizacji.
Iza: Gdybym miała podać dokładną datę kiedy to wszystko się zaczęło, nie wiem czy umiałabym ją określić co do dnia. Marzyć i planować lubiłam od dawna. Choć wiem, że marzenia czasem wykluczają realne plany. A plany często weryfikowane są przez życie. Należę jednak do osób bardzo upartych! Wszystko naprawdę zaczyna się w naszej głowie. Tylko od nas zależy czy z pomysłem, który pojawi się nagle i nieoczekiwanie coś zrobimy. Uparcie wierzę, że pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia. Że to czy coś sobie odpowiednio zwizualizujemy kiedyś się spełni.
Jak osiągnąć sukces
Fotografią i pięknymi zdjęciami interesowałam się od zawsze. Pstrykałam, ale nie miałam czasu na obróbkę. Zawsze coś lub ktoś było ważniejsze. Aż do momentu kiedy stwierdziłam, że ja też powinnam być szczęśliwa. Co nie znaczy, że nie byłam. Potrzebowałam czegoś co będzie tylko moje, co nie pozwoli mi się zagubić między obiadem, prasowaniem, praniem, zmienianiem pieluch. Mam ogromne szczęście, że mogę być w domu z Zosią na wychowawczym i jeszcze większe, że mój mąż, któregoś dnia powiedział: Teraz czas na spełnianie Twoich odkładanych marzeń.
Jak osiągnąć sukces
Tak się zaczęło. Zrobiłam kilka sesji znajomym. Poszłam na warsztaty. Kupiłam nowy obiektyw. Szukałam inspiracji. Przeglądałam strony czy tutoriale. Otaczałam się fotografią każdego dnia, bo to dawało mi pozytywną energię. „Kradłam” każda minutę jak tylko Zosia miała popołudniową drzemkę aby moje zdjęcia nabierały tego czegoś. Nie zniechęcałam się. Założyłam sobie, że to ma być pasja, przyjemność a nie forma zarobku. Nie można nastawiać się tylko i wyłącznie za wszelką cenę na zysk. Ja chcę aby moje zdjęcia pokazywały świat takim jakim ja go widzę na co dzień. Uwielbiam to uczucie, gdy po sesji piszecie do mnie lub dzwonicie. Jak cieszycie się. Wasz uśmiech daje mi wiarę, że to co robię ma sens. Że zatrzymane chwile będą z Wami na dłużej.
Jak osiągnąć sukcesNie wiem co jeszcze szykuje dla mnie los. Każdego dnia dostaję od życia niespodzianki. Dawno temu wymarzyłam sobie biurko. Swoje własne. Małe, klasyczne. Powiedziałam o tym któregoś dnia mężowi, ale nawet do głowy mi nie przyszło, że na naszych czterdziestu paru metrach można coś jeszcze z tym zrobić. Po kilku dniach miałam je pod oknem. Pachnące nowością, stylem retro.
Teraz wiem, że nie wolno odkładać marzeń na potem. Na jutro. Trzeba o nich głośno mówić i działać. Zaczynać od małych rzeczy. Stopniowo. Wytrwale. To one doprowadziły mnie do tego miejsce gdzie moja pasja jest moją pracą i firmą. Gdzie wreszcie czuję, że nabieram powietrza. Tu zza swojego, a nie korporacyjnego biurka!
***
Jeśli powyższy wpis przeczytałaś z zaciekawieniem to może spodobać Ci się również:
 
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią sukcesu z czytelniczkami Żyj Kochaj Twórz i motywować innych, napisz do mnie na zyj.kochaj.tworz@gmail.com